Reklama

Pamięć mam niezłą i tak coś kojarzę, że po wywaleniu Gowina, skądinąd był to mądry ruch, dyżurni entuzjaści związani z PiS pisali o pełnej stabilizacji i takiej samej większości. Ośmieliłem się wówczas na głos odrębny i spłodziłem taki felieton, w którym z grubsza opisałem przyszłość „Zjednoczonej Prawicy”. Głównym elementem tej przepowiedni było osobiste zaangażowanie Jarosława Kaczyńskiego na odcinku pozyskiwania i utrzymywania posłów koalicyjnych. Od tamtego czasu mieliśmy już kilka wolt i kilka powrotów, jeden z bardziej kosztownych to ponowne przyjęcie posła do klubu PiS, czemu towarzyszyły uroczyste przeprosiny samego prezesa. I tak to będzie wyglądało cały czas albo i jeszcze gorzej. Dlaczego? A to bardzo proste i życiowe! Dopóki PiS był hegemonem mógł sobie pozwolić na radykalne działania, ponieważ niezadowoleni i tak nie mieli dokąd pójść. Problem w tym, że teraz PiS i cała koalicja ledwie zipie i do utrzymania przy życiu potrzebny jest dosłownie każdy poseł.

Parę dni temu wykorzystał to Mejza i cały czas się trzyma tej ostatniej deski ratunku, dzisiaj dał o sobie znać Kukiz, jutro zgłoszą się kolejni. Zgłoszą się po konkrety i nie tylko o tradycyjne stołki, czy miejsca w radach nadzorczych, będzie im chodzić. Wspomniany Kukiz na przykład w ogóle nie jest tym zainteresowany stołkami, ale właśnie dostał szansę, żeby kolejny raz o sobie przypomnieć i stanąć w świetle kamer. Po tym jak zebrał baty za koalicję z PiS, otworzył mu się szeroki wachlarz rehabilitacji. Wyjście Kukiza jest jeszcze większym problemem dla Kaczyńskiego niż wyrzucenie Mejzy, co gorsza mówi się, ze to wierzchołek góry lodowej i zdecydowanie więcej posłów chce głowy Mejzy. Na szczęście to nie moje zmartwienia, ale jako człowiek zdystansowany mogę w miarę obiektywnie napisać, że to sytuacja nie do pozazdroszczenia. Tak krawiec kraje, jak mu materii staje, a pole manewru Kaczyński ma ograniczone do minimum. Wyrzucić łatwo, ale skąd brać?! W podobnym chaosie i lawinowych roszczeniach bardzo łatwo można przelicytować i wcale bym się nie zdziwił, gdyby wyleciał Mejza i Kukiz trzasnął drzwiami. Jak długo Kaczyński wytrzyma w klimacie, którego szczerze nienawidzi i jest nim dokumentnie zmęczony?

Reklama

Pożyjemy zobaczymy, ale choćby i za chwilę nie wytrzymał, to dalej pojawiają się jeszcze większe problemy i stara nuda. Koalicja mniejszościowa, czy wcześniejsze wybory? Jedno jest pewne, w tych warunkach rządzenie i tym bardziej wprowadzenie nowych ustaw jest horrendalnie kosztowne i jeszcze do tego niepewne. Za to po drugiej stronie niezwykle łatwo i tanio robi się biznesy. Jeśli przywołany Kukiz odniesie sukces, to będziemy mieli przed sobą taki oto widok. Jeden outsider polityczny i bodaj dwóch kumpli, których ze sobą zabrał, są w stanie publicznie sterować największą partią i jej prezesem. W polityce gesty i symbole mają gigantyczne znaczenie i chociaż Kukiz nic wielkiego poza tą chwilą sławy nie ugra, a koalicja prawdopodobnie przetrwa najnowszą zadymę, to każdy taki obrazek będzie osłabiał PiS i pokazywał niemoc Kaczyńskiego. Trzeba też pamiętać, że mówimy o jednym problemie partii rządzącej i to wcale nie największym. PiS zbiera „pandemiczne” baty z obu stron i na tym traci najwięcej, dalej mamy inflację i konflikt z UE, który nieustannie prowadzi do serii upokarzających ustępstw.

Wszystko to razem składa się na największy kryzys w PiS od 2015 roku i jak wiadomo na pochyłe drzewo koza wchodzi, o ile jest na tyle sprawna i inteligentna. Co PiS może uratować? Nieustannie to samo i ci sami! Średnio rozgarnięta opozycja wykorzystałaby tę zapaść śmiertelnego wroga bez większego wysiłku, ale patrząc na to, jak Tusk jednoosobowo prowadzi na Twitterze „Sok z buraka”, a TVN bredzi coś o chłopcu pływającym przez siedem dni w lodowatej wodzie, to istnieje spora szansa, że jak zwykle PiS z bagna wyciągnie polityczna konkurencja. Koalicja wisi na Mejzie, Kukizie i każdym dowolnym pośle, który zażąda od PiS góry złota, ale to jedna strona medalu. Po drugiej jest totalnie idiotyczne zachowanie opozycji, ze szczególną rolą jej lidera, który roztacza sobą tak nędzny widok, że gubią się prawie wszystkie żenady w wykonaniu PiS. Niestety na końcu zawsze są Polacy, czyli my naród i z tej wojny pomiędzy marnościami nie mamy nic prócz biedy, utraty zdrowia i coraz częściej życia.

Reklama

20 KOMENTARZE

  1. O naszym krajowym, politycznym podwórku można powiedzieć tak: jeśli mamy tak nędzny rząd i tak nędzną opozycję, to znaczy że ktoś nad tym od dawna pracował. Jeśli ktoś w opozycji do mnie odpowie, że tak jest nie tylko u nas, bo na całym świecie, to odpowiadam – bo ktoś nad tym od dawna pracował.

  2. Skoro zmiana się nie zapowiada to temat właściwie jest o niczym. Taki z d..py.
    Pasożyty nie żerują na pasożytach dla jasności. Nadpasożytnictwo to tylko pośród niektórych grzybów, a wszystko pozostałe jest leksykalną dylatacją definicji. O superpasożytach też nie ma co wspominać bo to w zasadzie wyjątek i też mocno dyskusyjny.
    W “świecie” pasożytów obowiązują pasożytnicze prawa i pasożytniczy wymiar pasożytniczej sprawiedliwości. “kruk krukowi oka nie wykole”, “k..wa k…wie łba nie urwie”, “chu… chu… nichu.. nie wychu…”
    Karze się tylko tych co nie chcą pasożytować, nie trzymają reżimu kolonii, nie podtrzymują jej “etosu”, tych którzy w kolonii pasożytów próbują np prawa homo rzekomo sapiens wprowadzać w miejsce pasożytniczych. Pretekst może być dowolny. “Niemanie świateł”, “brak maseczki”, umiarkowanie w pasożytowaniu i hochsztaplerstwie, ew. usiłowanie nadpasożytnictwa, tudzież aspirowanie do superpasożytnictwa.
    Tak od czterech i pół dekady, włos z głowy nie spadł pasożytującym, no chyba że czynili co napisałem wyżej. Wtedy też kara byłą taka “wypadkowo” “przypadkowa”, często zwieńczona spotkaniem z tzw “ponurym żniwiarzem”. Nie wiadomo dlaczego żniwiarzem i do tego ponurym, bo po pierwsze to “babka” jest i poczucie humoru tez ma całkiem niezłe jeśli spojrzeć prze pryzmat “przypadków” spotykających niektórych homo rzekomo sapiens. Mniejsza. Niech to będzie taka “antropomorficzna personifikacja ludzkich wyobrażeń w temacie zdarzenia zejścia”.
    Z perspektywy o której wspomniałem to nie jest żaden kryzys, to są raczej eliminacje do mistrzostw w pasożytowaniu z godną świata pasożytów i hochsztaplerów nagrodą.
    I tak już z tej perspektywy spoglądając, coraz więcej poszlak w materii tego że Gospodarz mówiąc “my” nie koniecznie ma na myśli Nas.

  3. Kryzys PiS zaczął się kiedy premierem został Morawiecki. To on przejął “berło króla Midasa” po Donaldzie – że się tak merytorycznie wyrażę. Już dawno temu odniosłem wrażenie, żę platforma czy też szerzej brana pod uwagę opozycja została, można by rzec, odpuszczona przez swoich mocodawców. Dwa dobre przykłady do Tusk i Komorowski. Czy Tusk był innym politykiem w 2005, 2010 czy 2015 roku? Nic podobnego. Od samego początku był lawirantem wyszkolonym w pyskowaniu. A jednak przez wiele lat dzierżył schedę najskuteczniejszego polityka kraju. I nagle coś sie skończyło. Nawet jego wieni zausznicy przestali w niego patrzeć jak w obrazek. Podobnie Komorowski. Aparycja posopolitego furmana towarzyszyła mu od początku, a jednak bez kompleksów pełnił funckje szefa MON, marszałka sejmu czy prezydenta. Wszystkie jego grzechy jako polityka uchodziły kompletnie na sucho. Warto zauważyć, że wówczas to Kaczyński i PiS grali rolę dzisiejszej opozycji. Jak już nie szło to się wyciągało jakieś “spieprzaj dziadu” czy coś. Przychodzi rok 2015 i nagle wszyskto się zmienia. Jeszcze przed wyborami Komorowskiemu mnożą sie wpadki i gafy. Media nie potrafią lub nie chcą tego ukryć. Czyżby przestawienie wajchy? A teraz, niezależnie od sytuacji tzw, międzynarodowej, tutaj jest wiele interesów do zrobienia i spory tort do ugryzienia. I tylko to będzie poszczególnymi politykami PiS kierować.

    • Witaj @Patriota
      Tak zmieniam perspektywy patrząc na temat aby dotrzeć do sedna i nijak nie chce mi wyjść inaczej niż to, że to nie jest kryzys w czymś, tylko to coś jest kryzysem, a tym samy kryzys w kryzysie jest zjawiskiem dla Nas pozytywnym. Jest tylko problem dość znaczący, to coś nie jest całym kryzysem, a zaledwie jego częścią. Kryzys który w obecnym trwającym tak ok cztery i pół dekady etapie to jest komplet zmieniających szyldy sekt, czy tam kolonii pasożytów i hochsztaplerów wraz z pasożytniczym systemem.
      Z tych perspektyw Twoje ostatnie zdanie po usunięciu szyldu sekty będzie właściwie pełnym obrazem. Trudno wymagać od pasożytów żeby zajmowali się zdrowiem żywiciela. To byłoby sprzeczne z naturą.
      Pozdrawiam

  4. Oprócz “krajowego podwórka” warto odnotować informacje z rozpoczętego tygodnia – Włochy: komisarzem ds pandemii został generał Francesco Figliuolo. Niemcy: na czele zespołu ds szczepień stanie generał Carsten Breuer. Można powiedzieć że właściwi ludzie na właściwym miejscu bo kto ma wiedzieć już wie że to wojna (a kto nie wie to z moich obserwacji już wiedział nigdy nie będzie). Pachnie mi to coraz bardziej obozami.

    • Obowiązek szczepień nie pozwoli tak łatwo wymigać się od odpowiedzialności za NOPy. Szczególnie w naszym bantustanie, gdzie mafia w togach ma kosę z tubylczą administracją kolonialną. Wydaje mi się, że to tylko straszenie, wywieranie presji. Nawet jak wejdzie, to są 2 opcje: 1) bezinwazyjne szczepienie do zlewu (uwaga: może zdrożeć i trza ponawiać); 2) zaświadczenie od nieprzekupnego lekarza o istnieniu przeciwskazań (proszę zajrzeć do ankiet szprycowych – jest tego spora lista).

  5. […] w jedną całość, przy założeniu, że coś cudownego lub tragicznego nie spadnie z nieba. Tu i teraz PiS jest takim kryzysie, że nie ma cienia szansy na utrzymanie władzy. Wybory za miesiąc wprawdzie dałby PiS zwycięstwo, ale z takim wynikiem, który oddaje władzę […]