Sprawa pisowni nazwisk na Litwie jest wałkowana od prawie 20 lat. I ciągle strona litewska ma z tym problem. Nie można nazywać się np. Krzysztof Szczerbicz. W dokumentach będzie Ksistof Scerbic.
Sprawa pisowni nazwisk na Litwie jest wałkowana od prawie 20 lat. I ciągle strona litewska ma z tym problem. Nie można nazywać się np. Krzysztof Szczerbicz. W dokumentach będzie Ksistof Scerbic. Nad “s” i “c” w tym przypadku będą tzw “ptaszki”. Nie można mieć na imię “Anna” tylko “Ana”.
Wczoraj w dniu wizyty L.Kaczyńskiego litewski Sejmas udrzucił możliwosć zapisywania nazwisk w oryginale.
Prezydent Polski stwierdził że jest tym “zdziwiony” i “ma nadzieję”.
Jestem zdziwiony że Pan Prezydent jest zdziwiony. “Chciałbym wyrazić nadzieję, że ta sprawa jeszcze powróci.” Bym powiedział czyją matką jest nadzieja ale to w końcu Prezydent. A co do współpracy między krajami to do tego trzeba dwojga i nie można przymykać oczu na otwarte niedotrzymywanie umów czy na afronty. To nie jest żadna współpraca! Sejmas miał się zajmować sprawą pisowni nazwisk we wtorek (z tego co pamiętam). Nie znaleźli jednak na to czasu. W dniu wizyty Kaczyńskiego czas się znalazł. Czy naprawdę trzeba jeszcze coś tłumaczyć?
Przez całą prezydenturę Kaczyńskiego obserwuję pewne zdumiewające zjawisko. W rozmowach, polemikach, oświadczeniach w KRAJU, pan Prezydent jest stanowczy, wojowniczy itd. Często bardzo za bardzo. Jak tylko uda się za granicę wszystko z niego uchodzi. Pamiętam jak “się stawiał” jesli chodziło o negocjacje traktatu lizbońskiego w kraju. Jak tam pojechał (do Lizbony) to grzecznie wszystko podpisał. I dobrze. Podobnie jest podczas wizyt w Brukseli. Tutaj już nie zawsze jego potulność wychodzi na dobre.
Nie powinno się kopać leżącego ale przypomnę podobnie serdeczne stosunki jakie miał z Prezydentem Juszczenką. Juszczenko odwdzięczył się uznaniem Bandery za bohatera Ukrainy. Zatem jak czytam o serdecznych stosunkach jakie ma z Panią Grybauskaite (Prezydent Litwy), zaczynam się niepokoić.
Aby być sprawiedliwym trzeba przyznać że czasem Kaczyński zachowuje się stanowczo także za granicami kraju. W Gruzji na przykład. Co prawda wypadło to dość głupio w świetle ustaleń komisji UE (Gruzja zaczęła atak – po licznych prowokacjach rosyjskich, ale jednak) i wobec ustaleń już obowiązujących jakie podpisał w imieniu UE Sarkozy. Jakoś mnie zatem tamtejsza wojowniczość nie cieszy. Raczej śmieszy.
Drugi taki przypadek był kiedy to jakaś niemiecka bulwarówka porównała go z karotflem. Wtedy odwołał swoją wizytę w Niemczech na szczycie trójkąta weimarskiego. Już wtedy mnie to bardzo zdziwiło. Teraz jednak mnie to podłamuje. Tutaj mamy do czynienia z jawnym afrontem nie ze strony jakiejś tam bulwarówki tylko ze strony organu USTAWODAWCZEGO RL. I co? I nic. Dalej jest ględzenie o strategicznym kretyństwie….ups….przepraszam…partnerstwie…czy jakoś tak. Na jesieni Pan Kaczyński zbierze plony swojej prezydentury. Obawiam się że po tych “zbiorach” powodów do radości miał nie będzie. I kto będzie temu winien? Jak to kto?! MEDIA! 🙂
Wracając do sprawy pisowni nazwisk na Litwie. W tej chwili można zapisywać nazwisko w dokumentach w oryginale. Tylko że po pierwsze trzeba przedstawić jakieś dokumenty które to faktycznie potwierdzają.Proszę mi wierzyć że tam proste to nie jest bo ZSRR także robił z Jana-Ivana. Po drugie trzeba za to dodatkowo zapłacić. Po trzecie będzie to zapisane w dowodzie na dalszych stronach jako “informacja dodatkowa”. I po czwarte wreszcie nie będzie to miało ŻADNEJ mocy prawnej.
Powrót do sprawy pisowni w Sejmasie jest możliwy najwcześniej za sześć miesięcy. Ten wczorajszy odrzucony projekt został przedstawiony przez rząd i odrzucony głosami między innymi partii rządzącej.
Zresztą sprawa pisowni nazwisk na Litwie jest dla mnie kompletna abstrakcją. Weźmy sobie np takiego Brada Pitta. Jako obcokrajowiec bez litewskiego obywatelstwa ma prawo występować w oficjalnych litewskich dokumentach w oryginalnej pisowni. Gdyby miał jednak żonę która będzie miała obywatelstwo litewskie (na Litwie nie ma możliwości podwójnego obywatelstwa) to ona będzie się zwała Pitaite. Natomiast z uwagi na to, że jest gwiazdą kina, prasa litewska będzie o nim pisała zgodnie z zasadami litewskiej pisowni czyli – Bradas Pitas.Z jednym “t” bo nie dopuszczalne jest wstawianie jedna po drugiej tych samych liter w imieniu czy nazwisku. Naprawdę. To nie są jaja tylko prawda.
To jeszcze nie koniec cyrku. Litwini sami się gubią w swoich dziwnych zasadach w sprawie pisowni nazwisk. Sam widziałem jak w jednej gazecie “Schwarzenegger” był przezwany “Schwarzenegeras” a w innej “Schwarzenegeris”. A taki np. Radziwiłł (mamy kilku w Polsce) na Litwie będzie się nazywał “Radvila” bo….to litewskie historyczne nazwisko i mają gdzieś to co ma zapisane np. w akcie urodzenia.
Ten problem dobrze obrazuje jak Litwini podchodzą do praw mniejszości polskiej w swoim kraju. Dodać należy że w Polsce nazwiska litewskie mogą być zapisywane we wszystkich dokumentach (także dowodzie osobistym) zgodnie z oryginalną pisownią. Nawet z “ptaszkami” nad “s” czy “c”. Tak wygląda “strategiczne partnerstwo”. Inne przykłady będę z czasem przytaczał.
Twój tekst, Tomaszu
czytałam pięć razy. Na nic to się nie zdało, bo nadal nic nie rozumiem. Paranoja jakaś, czy co? Gdzie na świecie jeszcze tak jest? Tam, gdzie piszą innym alfabetem – to raz. Pamiętam też przypadek, kiedy Barbra Streisand przyjechała do Pragi, jeszcze wówczas stolicy Czechosłowacji i dziwiła się widząc na plakatach swoje nazwisko: Streisandova.
Ale normalnie przyjęte jest, że nazwiska się pisze tak, jak tego sobie życzy jego właściciel. Bywa, że jak jest za trudne i przeszkadza w życiu, to je sam wtedy zmienia.
Czego oni (Litwini) tak naprawdę chcą? Mają ideę fix jakiegoś porządku, czy buduję jakąś nową, świecką tradycję, czy chcą dokopać Polakom?
Czy wszystko na raz?
My czujemy wielkość
Rzeczpospolitej Obojga Narodów i wcześniejszych unii personalnych. Litwa wtedy była pod polskimi zaborami.
Tak sobie staram to wytłumaczyć.
Pozdrowienia.