Reklama

Tytuł jest zupełnie poważny i nie ma

Tytuł jest zupełnie poważny i nie ma w tym cienia prowokacji, absolutnie nie przeszkadza mi wieszanie gwiazd Dawida, jak dla mnie mogą wisieć wszędzie gdzie się je powiesi. Nie mam nic przeciw takim zabiegom z bardzo prostego powodu. W przeciwieństwie do nabywców eksternistycznych i licencjackich stopni naukowych, nie należę do intelektualnej awangardy wpatrzonej w szamanów bez szkoły, którzy sprzedają półgłówkom maść na szczury. Gwiazda Dawida nie jest symbolem judaizmu, nawiasem mówiąc judaizm jest w ogóle pozbawiony głębszej symboliki, tak eksponowanej jak choćby w katolicyzmie, gdzie w większości katolickich domów wiszą religijne akcesoria. Nie ma czegoś takiego w judaizmie jak „Bozia”, czy innym symbol wywieszany na ścianach, nie ma podobizn świętych. Symbolika istnieje najmocniej w okazywaniu samej przynależności do narodu wybranego i tu jest cały szereg guseł: obcinanie napletka, zapuszczanie pejsów i brody, nakładanie rytualnych nakryć głowy i innych tałesów, jako żywo przypominających chusty co to je Jaguś nosiła. Dla wszystkich miłośników głupoty biłgorajskiej jeszcze taka krótka ciekawostka, bo nie sądzę, aby o tym wiedzieli i w wieczorówce „brali”. Ciekawostką jest radykalny seksizm. W judaizmie istnieje zakaz przebywania w jednym pomieszczeniu kobiet i mężczyzn, nie ma tanga milonga, bo tańczy się hurtowo i ramach jednej płci, nie wolno dotykać kobiet w czasie menstruacji, homoseksualizm jest grzechem śmiertelnym i zakazanym religijnie. Każdy Żyd ma obowiązek ożenić się i napłodzić dzieci ile się da, kojarzeniem małżeństw zajmują się zawodowi swaci. Niezłe zacofanie bez elektryfikacji? Wracając do symboliki. Jedynym zewnętrznym symbolem religijnym jest Menora, czyli siedmioramienny świecznik żydowski. W tym miejscu warto również uświadomić niedokształtom, że w Izraelu, państwie do bólu konserwatywnym, narodowym i fundamentalnie religijnym, przed Knesetem nie stoi jakiś tam sobie krzyż wystrugany przez harcerzy, ale potężna kamienna Menora, symbol religii judaistycznej. Co więcej w izraelskiej ustawie zasadniczej nie ma żadnego rozdziału „państwa od kościoła”, a w dziale dotyczącym wolności istnieje zapis, który dopuszcza zniesienie tejże na rzecz najwyższego dobra jakim jest bezpieczeństwo państwa Izrael. Innymi słowy Izrael jest państwem ultranarodowym, po polsku powiedzielibyśmy endeckim i w żadnym wypadku nie jest państwem świeckim, przeciwnie jest silnie zintegrowany z judaizmem i kulturą żydowską.

Reklama

Czym w związku z tym jest wieszanie gwiazdy Dawida obok krzyża katolickiego? Naturalnie skrajnym przejawem ignorancji, w dodatku śmiesznością przeczącą intencjom oszołomów. Gwiazdę Dawida w kategoriach symbolicznych można traktować na trzy sposoby, po pierwsze jest to symbol ezoteryczny, coś jak Yin i Yang, z tym że heksagram jest uznawany za symbol seksualny. Trójkąt skierowany w dół, według żydowskich interpretacji symbolizuje kobiecy narząd, a ten skierowany w górę męski. Drugie skojarzenie symboliczne jest dość powszechne i wiąże się z nazizmem. Niemcy w czasie II Wojny Światowej pieczętowali Żydów, skądinąd pieczęcią Salomona, bo i tak jest nazywana gwiazda Dawida. W końcu trzecia interpretacja jest najbardziej współczesna, gwiazda Dawida to po prostu godło syjonizmu, które państwo Izrael przyjęło jako swoje. Gwiazda Dawida to nic innego jak godło Izraela. Równie dobrze można wieszać niemieckiego orła, czy szwajcarski biały krzyż. Oszołomy mogą sobie wybrać jedną z trzech interpretacji do swojego ze wszech miar kretyńskiego performance. Wieszając gwiazdę Dawida obok krzyża katolickiego nobilituja katolicyzm i profanują godło państwa Izrael, bo nie ma chyba dla ortodoksyjnego Żyda większej zniewagi niż wieszanie godła obok symbolu znienawidzonej religii. W najlepszym razie propagują ciemnogród nawet nie religijny, ale z pogranicza guseł i ezoteryki, to mniej więcej coś takiego jakby w świeckiej batalii bić się z katolicyzmem przy pomocy Koranu i szariatu. No i wreszcie pod wodzą biłgorajskiego Dalajlamy „inteligencji”, głupki niczym naziści naznaczają „żydostwo”.


Innych interpretacji nie ma i każda z nich jest kompromitacją niedouczonych „performerów”, których jak stado baranów wodzi koleś od biało-czerwonych krawatów, rośnie Samoobrona po wieczorówce. Ale najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że gdyby gwiazda Dawida rzeczywiście była symbolem judaizmu, no to nierozgarnięci „światowcy” nie robią nic innego jak wspierają starotestamentową symbolikę, czyli integralną część katolicyzmu. I jeszcze zabawniej, wrzucając godło Izraela promują kraj, w którym połączenie religii i nacji jest świętością, a symbolika religijna powszechnie obecna nie tylko przed tamtejszym parlamentem, ale w normalnym codziennym życiu, nie wyłączając tak prozaicznych obszarów jak handel, gdzie windy i komórki włączają się same, z przyczyn religijnych. Nie mam nic przeciw temu, aby znaczyć Żydów, jestem znany z liberalnego podejścia, od ścigania takich skrajnie antysemickich przejawów nienawiści są sądy i trybunały. Nie mam nic przeciw profanacji godła państwa Izrael, nie przepadam za tym państwem i dla mnie zabawnie się dzieje, kiedy naród wybrany pod swą opiekę i rozpostarte ramiona bierze Chrystus Pan. I nie mam nic przeciw eksponowaniu skrajnej głupoty biłgorajskiego stada, które nie mając świadomości tego co robi reklamuje religijny i nacjonalistyczny fundamentalizm. Mamy demokrację, jeśli tylko w szkołach, urzędach, a zwłaszcza w parlamencie i siedzibach mediów większość zdecyduje, że mają zawisnąć gwiazdy Dawida, no to dla mnie będzie prawdziwa gratka, poznać te wszystkie większości w urzędach, mediach, szkołach, które sobie życzą krzewienia swojej tradycji i religii, do czego daję im pełne prawo, jak każdej innej nacji i religii.

Reklama

96 KOMENTARZE

  1. Przeczytałem tekst do połowy i to mi wystarczy, resztę
    dopowiedziałem sobie sam i na wszelki wypadek, aby nie popaść w kompleksy przeczytałem tekst do końca. Wszystko się zgadza jak 6 w lotka. Dlaczego jest tak, że my rozumiemy,że dalej tak nie może być , a większość i tak wybierze na następną kadencję rudego wszarza w koalicji z golonką kaliską?

  2. Przeczytałem tekst do połowy i to mi wystarczy, resztę
    dopowiedziałem sobie sam i na wszelki wypadek, aby nie popaść w kompleksy przeczytałem tekst do końca. Wszystko się zgadza jak 6 w lotka. Dlaczego jest tak, że my rozumiemy,że dalej tak nie może być , a większość i tak wybierze na następną kadencję rudego wszarza w koalicji z golonką kaliską?

  3. Przeczytałem tekst do połowy i to mi wystarczy, resztę
    dopowiedziałem sobie sam i na wszelki wypadek, aby nie popaść w kompleksy przeczytałem tekst do końca. Wszystko się zgadza jak 6 w lotka. Dlaczego jest tak, że my rozumiemy,że dalej tak nie może być , a większość i tak wybierze na następną kadencję rudego wszarza w koalicji z golonką kaliską?

  4. Chyba czas najwyższy zacząć
    Chyba czas najwyższy zacząć się przyzwyczajać do bycia mniejszością religijną. Patrząc historycznie, czeka nas teraz 500 lat dominacji islamu. Pytanie raczej powinno brzmieć jakiego islamu? Z perspektywy białego człowieka wrzucamy wszystkich do jednego worka. Islam postrzegamy głównie przez pryzmat krajów arabskich podczas gdy najliczniejszym państwem muzułmańskim jest Indonezja. Nie zapominajmy, że chrześcijaństwo też nie jest jednorodne.

    • Mylisz się.
      Islam nie stanowi zagrożenia dla Chrześcijan.
      Zagrożeniem były dwie bestie – brunatna i czerwona. Islam to tylko bicz na wyznawców szatana…

      Minister Sprawiedliwości puścił ustawę, że będziemy uznawać małżeństwa zawarte za granicą, minister ds równego traktowania że będziemy wydawać dokumenty dla homoseksualistów żeby mogli brać ślub za granicą, TK stwierdzi ze takie małżeństwa korzystają z ochrony polskiego prawa jako małżeństwa, Komisja Europejska zażąda usunięcia nierówności pomiędzy małżeństwami hetero i homo w zakresie adopcji dzieci.
      I tak dwóch homoseksualistów będzie wychowywać małego chłopca. Ładnie to Tusk wymyślił? No i od razu wyborcza przychylniej spojrzy na rząd, prawda? Trzeba zapłacić cenę za poparcie Michnika.

  5. Chyba czas najwyższy zacząć
    Chyba czas najwyższy zacząć się przyzwyczajać do bycia mniejszością religijną. Patrząc historycznie, czeka nas teraz 500 lat dominacji islamu. Pytanie raczej powinno brzmieć jakiego islamu? Z perspektywy białego człowieka wrzucamy wszystkich do jednego worka. Islam postrzegamy głównie przez pryzmat krajów arabskich podczas gdy najliczniejszym państwem muzułmańskim jest Indonezja. Nie zapominajmy, że chrześcijaństwo też nie jest jednorodne.

    • Mylisz się.
      Islam nie stanowi zagrożenia dla Chrześcijan.
      Zagrożeniem były dwie bestie – brunatna i czerwona. Islam to tylko bicz na wyznawców szatana…

      Minister Sprawiedliwości puścił ustawę, że będziemy uznawać małżeństwa zawarte za granicą, minister ds równego traktowania że będziemy wydawać dokumenty dla homoseksualistów żeby mogli brać ślub za granicą, TK stwierdzi ze takie małżeństwa korzystają z ochrony polskiego prawa jako małżeństwa, Komisja Europejska zażąda usunięcia nierówności pomiędzy małżeństwami hetero i homo w zakresie adopcji dzieci.
      I tak dwóch homoseksualistów będzie wychowywać małego chłopca. Ładnie to Tusk wymyślił? No i od razu wyborcza przychylniej spojrzy na rząd, prawda? Trzeba zapłacić cenę za poparcie Michnika.

  6. Chyba czas najwyższy zacząć
    Chyba czas najwyższy zacząć się przyzwyczajać do bycia mniejszością religijną. Patrząc historycznie, czeka nas teraz 500 lat dominacji islamu. Pytanie raczej powinno brzmieć jakiego islamu? Z perspektywy białego człowieka wrzucamy wszystkich do jednego worka. Islam postrzegamy głównie przez pryzmat krajów arabskich podczas gdy najliczniejszym państwem muzułmańskim jest Indonezja. Nie zapominajmy, że chrześcijaństwo też nie jest jednorodne.

    • Mylisz się.
      Islam nie stanowi zagrożenia dla Chrześcijan.
      Zagrożeniem były dwie bestie – brunatna i czerwona. Islam to tylko bicz na wyznawców szatana…

      Minister Sprawiedliwości puścił ustawę, że będziemy uznawać małżeństwa zawarte za granicą, minister ds równego traktowania że będziemy wydawać dokumenty dla homoseksualistów żeby mogli brać ślub za granicą, TK stwierdzi ze takie małżeństwa korzystają z ochrony polskiego prawa jako małżeństwa, Komisja Europejska zażąda usunięcia nierówności pomiędzy małżeństwami hetero i homo w zakresie adopcji dzieci.
      I tak dwóch homoseksualistów będzie wychowywać małego chłopca. Ładnie to Tusk wymyślił? No i od razu wyborcza przychylniej spojrzy na rząd, prawda? Trzeba zapłacić cenę za poparcie Michnika.

  7. cyt.: “tych wszystkich durnych religijnych symboli”
    Wiem, że nie jest możliwe w kilkunasu wersach zgłębić temat tak, aby trudno było zarzucić istotne braki w temacie (dlatego cenię teksty MK),
    ale…
    Jeśli te wszystkie (przynajmniej większość), jak to napisałaś “durne symbole religijne” opierają się o teizm, to przeciwwagą dla niego jest ateizm – ze swoim symbolem – który stanowi “NIC”.

    Oznacza to mniej więcej tyle, że nie ma w świecie idealnego rozwiązania, które byłoby remedium na wszystkie spory o wieszanie lub nie wieszanie symboli. Osiągana równowaga, będzie w tym temacie zawsze rzeczą względną i kierunek ateizm – brak symboli, uważam za takie samo naruszenie tej równowagi, jak nadmierne eksponowanie jakichkolwiek symboli, przez co dopisuję się do poglądów MK i jednocześnie piętnuję Twoje radykalne pomysły.

  8. cyt.: “tych wszystkich durnych religijnych symboli”
    Wiem, że nie jest możliwe w kilkunasu wersach zgłębić temat tak, aby trudno było zarzucić istotne braki w temacie (dlatego cenię teksty MK),
    ale…
    Jeśli te wszystkie (przynajmniej większość), jak to napisałaś “durne symbole religijne” opierają się o teizm, to przeciwwagą dla niego jest ateizm – ze swoim symbolem – który stanowi “NIC”.

    Oznacza to mniej więcej tyle, że nie ma w świecie idealnego rozwiązania, które byłoby remedium na wszystkie spory o wieszanie lub nie wieszanie symboli. Osiągana równowaga, będzie w tym temacie zawsze rzeczą względną i kierunek ateizm – brak symboli, uważam za takie samo naruszenie tej równowagi, jak nadmierne eksponowanie jakichkolwiek symboli, przez co dopisuję się do poglądów MK i jednocześnie piętnuję Twoje radykalne pomysły.

  9. cyt.: “tych wszystkich durnych religijnych symboli”
    Wiem, że nie jest możliwe w kilkunasu wersach zgłębić temat tak, aby trudno było zarzucić istotne braki w temacie (dlatego cenię teksty MK),
    ale…
    Jeśli te wszystkie (przynajmniej większość), jak to napisałaś “durne symbole religijne” opierają się o teizm, to przeciwwagą dla niego jest ateizm – ze swoim symbolem – który stanowi “NIC”.

    Oznacza to mniej więcej tyle, że nie ma w świecie idealnego rozwiązania, które byłoby remedium na wszystkie spory o wieszanie lub nie wieszanie symboli. Osiągana równowaga, będzie w tym temacie zawsze rzeczą względną i kierunek ateizm – brak symboli, uważam za takie samo naruszenie tej równowagi, jak nadmierne eksponowanie jakichkolwiek symboli, przez co dopisuję się do poglądów MK i jednocześnie piętnuję Twoje radykalne pomysły.

  10. Już kiedyś pisałem, ale
    Już kiedyś pisałem, ale powtórzę, Ty i Twój ruch to jest klasyka religijna. Podstawy ideowe żywcem wzięte z religii, przecież oczyszczając teren z “durnych symboli religijnych”, nie robisz nic innego jak krucjatę. Znaczysz teren swoją wiarą, a tą wiarą jest fundamentalizm ateistyczny, tylko tak najbardziej prymitywnie znaczysz, jak rewolucja październikowa, czyli równasz z ziemią starą wiarę, nawiasem mówiąc zdecydowanej większości. Coś tam nie dawano rzeźbiłaś o reprezentacjach. W klasie mojej córki jest 100% katolików, łącznie z nauczycielami. Weź mi wytłumacz, co to masz do tego, że ta konkretna społeczność wiesza sobie swój symbol religijny, w miejscu gdzie spędza połowę swojego młodego życia? Innymi słowy, co Ci kurwa do tego? Ano właśnie, to Ci do tego, że Ty nie walczysz o to, żeby każdy stanowił o sobie, ale walczysz o przestrzeń życiową dla swojej religii. To jest coś pomiędzy krucjatą i misją, czyli śmiesznie jest, bo Twoja wojująca ateizacja jest zwykłym fanatyzmem religijnym. Emocje jaki pompujesz w tę walkę świadczą również o tym, że z niewiadomych powodów, przynajmniej dla mnie, a też jestem ateistą, czujesz się na wyższym szczeblu wiary, dokładnie fanatyzmu. Sprzedajesz swój fanatyczny ateizm jako neutralność światopoglądową, co wygląda rozpaczliwie. No i ten jakiś taki, czy ja wiem – kompleks chyba. Niemal w każdym zdaniu dydaktyczne zacięcie i poczucie społecznej edukacji, bo jak można być tak durnym, żeby wierzyć w te wszystkie zmartwychwstania? Religia to jest studnia bez dna, kopalnia intelektualna, gdyby z dorobku ludzkości wyjąć religię, siedziałabyś teraz z gołą dupą na wierzbie i machała tęczową flagą. Nie byłoby dzieł wybitnych: “Barci Karamzow”, “Imię róży”. Czym innym jest prawo do zachowanie własnego światopoglądu i tu wara wszystkim od mojego ateizmu, a czym innym jest fanatyzm, w Twoim wypadku to jest dżihad ateistyczny. No i jeszcze jedno, wątpię aby Cię było stać, ale jeśli się mylę, to mam mały eksperyment. Powiedz w swoim ideowym towarzystwie, że nawróciłaś się na katolicyzm i jesteś przeciw “małżeństwom” pedalskim. Nie ma Cię, jesteś ukamienowana przez lewacki fanatyzm, wypadasz z gry, jesteś ciemnogród i wioska, a jeszcze przed chwilą byłaś wybitnie inteligentna i ekskluzywna. Zdecydowanie wolę ludowy katolicyzm, z który ma swoją prewencyjną, porządkującą społeczne relacje siłę, niż jakieś religijne wynaturzenie w postaci fundamentalizmu ateistycznego, kolejnego stadnego odruchu. Siła w stadzie Allah akbar!

    PS Co do Izraela to oczywiście klasyka gimnazjalnych dyskusji. Ja piszę o fundamentach państwowości, a Dorotka z VIC, że zna jednego Żyda co jest libertynem.

    • Matka, ale Ty zakładasz
      Matka, ale Ty zakładasz laboratoryjne warunki istnienia religii czyli takie jakie nigdy w przyrodzie się nie zdarzają. A co najgorsze, mieszasz ludową Cepelię z wyznaniem wiary. Stany Zjednoczone są ogromnie religijnym krajem, gdzie lepiej powiedzieć że jest się muzułmaninem niż wyjawić że jest się ateistą, ale nie przeszkadzało im to w ograniczeniu funkcji religii w życiu publicznym państwa do zaledwie trzech słów “Boże pobłogosław Amerykę”.
      Mnie żadna religia nie przeszkadza tak długo jak długo respektuje prawo innych do istnienia i funkcjonowania według swoich kanonów. Niestety, w Polsce doszło do pomieszania religii z polityką i to jest całe nieszczęście. Religia w “czystej” postaci jest w zaniku wypierana przez religię z “państwowym namaszczeniem”.

        • Też nie, nawet bardzo nie.
          Też nie, nawet bardzo nie. Chrystus był przywódcą ruchu społecznego. Człowiekiem, który kwestionował porządek nie tylko religijny, ale porządek społeczny, Ortodoksyjny judaizm jest religią narodową i elitarną, nie ma w niej miejsca dla dziwki i złodzieja i przede wszystkim dla gojów. Chrystus przygarnął te owieczki, łamiąc dwa społeczne i religijne tabu, dopuszczał do elitarnej religii margines społeczny, ale to może jeszcze by przeszło, nie przeszło dopuszczanie gojów. Zarzut Sanhedrynu był jasny. Chrystus ma zawisnąć za podburzanie ludu. Religia i polityka to jest jeden organizm i wszelkie naiwności oddzielające jedno od drugiego, są tylko fasadowym pocieszeniem. PO miałoby 12% góra, gdyby się nie dogadała z częścią kościoła. A po głupku z Biłgoraja widać, że w Polsce może jest 3% fanatyków ateizmu i “śiawtowości”, Kwaśniewski to doskonale rozumiał i święcił triumfy. Co z tego, że zdejmiemy krzyże ze szkół? Ktoś je tam powiesił, ktoś się do nich modli na lekcjach religii i zwykle jest to, 90 do 100% klasy. Ludzie, którzy albo wierzą albo boją się konsekwencji związanej z niewiarą. Oni nie znikną wraz ze zdjętym krzyżem, co więcej dostaną kopa, bo zwłaszcza w Polsce jest tak, że jak Polak czegoś nie chce jest w porządku, ale jak Polakowi ktoś powie jak ma być, no to już po nim. Zdjęcie krzyży ze szkół z całą pewnością zradykalizowałyby religijne nastroje, przecież do tego nie trzeba specjalnie dużo wyobraźni. Trwała zmiana kulturowa udaje się tylko od dołu w górę, nigdy odwrotnie. Zerwanie w tej chwili i tak od reki z katolicyzmem skończyłoby się tragedią, nie ma lepszego hamulca dla społecznych patologii niż katolicyzm, z kościoła Polacy się śmieją i na księdza pomstują, ale przychodzi niedziela, czy święto i wszyscy do czysta umyci, w najlepszym odzieniu, bodaj przez godzinę nie gadają jak im się podoba, ale pokornie słuchają i na 5 sekund podają sobie znak pokoju. Czym innym jest indywidualny wybór, a czym innym całościowe spojrzenie na zyski i zagrożenia społeczne. Kościół w Polsce, póki co jest bardziej pożyteczny niż szkodliwy, chociaż obszarów szkodliwości jest multum i tego nie kwestionuję, pytam tylko na jaką siekierę zamienić ten kijek.

      • Nic podobnego. Nie zakładam
        Nic podobnego. Nie zakładam żadnego laboratorium. Przykład Ameryki jest fatalnym przykładem na rozdział państwa od kościoła. Pokaż mi jednego prezydenta USA, który zrobił to co Kwaśniewski, czyli pominął formułę “tak mi dopomóż Bóg”. Gdyby w USA prezydent nie powiedział “Boże chroń Amerykę” z powodów światopoglądowych, zostałby zjedzony żywcem. W Polsce grupki fanatyków demonizują problem. Kiedyś pytałem na forum, kto z tych co tak walczą z krzyżami jest w stanie sobie przypomnieć gdzie ostatnio widział krzyż w jakim urzędzie? Choćbym nie wiem jak wysilał pamięć nie przypomnę sobie i wtedy tez nie było jednego, co by pamiętał. W klasach tam gdzie są lekcje religii, wisi sobie krzyżyk góra 15 cm, w miejscu gdzie go ledwie widać, a obok mnie, NA WSI, wisi krzyż prawosławny i katolicki, nie ma tu żadnej wojny religijnej. Ale jest bardzo prosty sposób, aby ją wywołać, wystarczy jeden reporter z kamerą. Podaj mi konkretne przykłady na to, że w Polsce ktoś Cię zaatakował krzyżem? Kazał padać na kolana i oddawać hołd. Mnie jest obojętne, czy w na ścianie wisi krzyż, czy goła baba, to jest decyzja gospodarzy pomieszczenia. Jestem ateistą i na wsi wszyscy to wiedzą, kłaniają mi się w pas, nikt mi gnojówy przed domem nie wylewa. Przyznaję się do ateizmu publicznie i nigdy nie odczułem żadnych represji. W Polsce demonizuje się każdy przejaw ekpozycji religijnej, mieli medialnie i hiperbolizuje. Wiele mam zastrzeżeń do tego kraju, ale jako żywo religijnego, masowego fanatyzmu to ja tu nie widzę, jest kilka grupek marginalnych, ale takie znajdzie w laickiej Francji, a nawet więcej, bo ja na ich “mniejszość: islamską nie chciałbym się zamienić. Żadnej presji katolickiej na sobie nie czuję, nie czuję się trędowatym. Nie wiem może mam szczęście, a może po prostu pieprzy się nieustannie i sprawach, które są marginalne. Swoją drogą, wszystkie kraje, które się ateizowały tak już prawie na trwałe, jak Czechy na przykład, nie przechodziły żadnej rewolucji kulturowej, po prostu kolejne pokolenia przyjęły nowy styl życia i przestały chodzić do kościołów. Każda próba ideologicznej ateizacji, zawsze i wszędzie kończy się zaostrzeniem konfliktu i oczywiście radykalizacją postaw religijnych. O tym, że wszędzie tych krzyży pełno tylko się gada, tego po pierwsze nie ma, a jak jest to nikt z 1000 spraw na głowie na to nie zwraca uwagi i nie czuje dreszczy na plecach, dopóki w TV mu nie przypomną.

        • Podejrzewam, że w całej
          Podejrzewam, że w całej dyskusji mieszają się dwie sprawy. Jedną rzeczą jest całe dziedzictwo narodu, w którym religia jest jednym z najważniejszych elementów składowych. I w tej kwestii, pomimo że sam rozstałem się z kościołem lata temu, podobnie nie wyobrażam sobie życia społecznego bez istnienia religii i uważam że religia jest ludziom potrzebna choćby po to, aby wytyczać ramy życia społecznego.

          Zupełnie odrębną sprawą jest uprzywilejowanie jednego wyznania w stosunku do innych, choćby to było wyznanie dominujące. I tak naprawdę o to toczy się w Polsce spór. Tyle tylko że wszelka krytyka poczynań polskiego Kościoła Katolickiego jest natychmiast przerabiana na zamach na religię, bo tak jest wygodniej dla hierarchii kościelnej. Tak jak kiedyś krytyka sekretarza POP była przerabiana na zamach na PZPR.
          Podałem przykład Stanów Zjednoczonych nie po to żeby wyeliminować religię z życia obywatela ale po to żeby kościoły (wszystkich wyznań) w Polsce zaczęły rozliczać się przed Urzędem Skarbowym tak jak to robią w USA. Żeby nie było tak, że chłopi z byłych PGR-ów zostali zostawieni z goła dupą sami sobie, a dzisiejszym właścicielem ziemi jest KK i chłopu ponownie został odrobek u proboszcza. Sam zdaje się mieszkasz na Ziemiach Wyzyskanych więc powinieneś znać temat dokładnie. Nie mówiąc, że na skutek grabieży (bo to jest chyba najbardziej adekwatne określenie) ziemi, KK stał się największym beneficjentem dopłat unijnych.

          • W zasadzie zgoda. Jeśli ktoś
            W zasadzie zgoda. Jeśli ktoś w Polsce będzie prześladowany za to, że nie jest katolikiem, że nie oddaje hołdu padając na kolana przed symbolami wiary katolickiej, nie ma mowy o mieszaniu tego z dziedzictwem i Bóg wie czym jeszcze. Nie jestem samobójcą, nikt przy zdrowych zmysłach nie zaakceptuje podobnego szaleństwa, ja tylko mówię, że takich zjawisk zwyczajnie nie widzę. O ile ktoś tam sobie powiesi krzyżyk w klasie, gdzie odbywają się lekcje religii albo jakaś Halinka postawi obrazek Bozi z kolędy przy pocztowym okienku, to mnie to powiewa. Halinka niech stanie się od tego lepsza, a mój ateizm jest ukształtowanym wyborem, który nie robi w gacie przy Bozi, jak wampir na widok czosnku. Naturalnie, że mieszanie symboliki religijnej do laickich instytucji jest średnio rozsądne, co więcej na miejscu katolików zwyczajnie bym tego nie robił, bo to pauperyzacja świętości. Tylko, że całą ta debata jest chora, jak akcje przygłupa z Biłgoraja, ponieważ skala histerycznych reakcji nie przystaje do skali zjawiska. Spytam raz jeszcze, kiedy tak naprawdę ostatni raz widziałeś krzyż w jakimś urzędzie? To nawet nie jest temat zastępczy, to jest prostacki sposób na lans polityczny, czy medialny i tyle. Dziś każdy głupek, który krzyczy albo pluje na symbole religijne jest intelektualistą. Ten półgłówek gdyby miał jaja i rzeczywiście wojował o ateizm, publicznie wyśmiałby wszystkie symbole, tylko ćwok doskonale wie, że gdyby to zrobił, zwłaszcza z wybranymi symbolami, byłby skończony medialnie.

          • znów ci Czesi..
            Z tym nie wyobrażaniem sobie życia bez istnienia religii to jest taki problem, że jest grupka całkiem udanych krajów w których ludność doskonale obywa się bez jakiegokolwiek życia religijnego i mimo tego braku nie dziczeje.
            Czy to oznacza że Polacy są jakąś szczególną nacją, nie mogącą żyć bez kija?

          • Parę pięter wyżej pisałem o
            Parę pięter wyżej pisałem o Czechach. Tajemnica polega na kierunku zmian, z dołu na górę. Jak sam zauważyłeś jest PARĘ narodów, zresztą Czechy nie są laickie, tylko mało tam religii. Takimi pryszczami na mapie jeszcze można zarządzać z tym ryzykiem, ale na przykład bolszewika Putina ciężko podejrzewać o bogobojność. A co zrobił jak tylko odwołano komunizm? Wciągnął wielkiego patriarchę Rusi i dofinansował ruskich skinheadów. To się tak nie da łatwo wszystkiego przyłożyć z jednej beczki do drugiej, przecież jeszcze 1000 lat temu to Czesi uczyli nas pacierza. 200 lat niedoli zanoszonej do kościołów, gdzie się i najwięksi heretycy skrywali. Cuda rozmaite, nad Wisłą i pod Częstochową. Piękne sukienki młode panny młode, trwoga. Zresztą to byłby wielki sadyzm odebrać Polakom ostatnią wiarę w cuda.

    • Ale dokładnie na tym polega ateizm
      To jest walka z Bogiem,a właściwie z przejawami religii które ograniczają wolność jednostki. Dopóki istnieją ograniczenia, jednostka nie może robić tego co chce więc walczy.

      Chociaż Hołownia ładnie opisał że to nie są tak naprawdę ograniczenia, tylko poszerzenie wolności.

      • Dlaczego ateizm miałby
        Dlaczego ateizm miałby polegać na walce z bogiem? Ateizm jest świadomym jednostkowym wyborem intelektualnym, nic ponad to. Natomiast to, że istnieją ludzie, którzy z własnych wyborów chcą czynić ogólny ład, to już inna kwestia, kwestia poczucia misji. Świat był, jest i będzie pełen nawiedzonych liderów duchowych, mnie pasanie stad na halach zupełnie nie interesuje. Co więcej mnie absolutnie nie zależy na ateizacji, ponieważ to szaleństwo. Istnieją rzeczy, które doskonale funkcjonują jako indywidualne wybory i fatalnie jako społeczny model. Ateizacja nie jest żadną walką o wolność jednostki, przeciwnie jest walką o ograniczenie praw, żeby było śmieszniej walką o wszelkich cechach fundamentalizmu religijnego. A już “dowieszanie” symboli (błędnie interpretowanych jako symbole religijne), w dodatku religii, która z definicji jest bardziej “zabobonną” niż katolicyzm, jest czystą aberracją i ignorancją.

        • Ateizm zawsze istniał i nie stanowił
          sytuacji konfliktowej, ale obecnie jest promowany jako nowa religia, stąd taka eksplozja.

          Jestem zaskoczony, czytając Twoje posty raczej kojarzyłbym Cię z agnostykiem, tak mi się przynajmniej szufladkują postawy ludzi których znałem. Ateiści zawsze wojujący, Ci których znałem. A znałem dużo.

  11. Już kiedyś pisałem, ale
    Już kiedyś pisałem, ale powtórzę, Ty i Twój ruch to jest klasyka religijna. Podstawy ideowe żywcem wzięte z religii, przecież oczyszczając teren z “durnych symboli religijnych”, nie robisz nic innego jak krucjatę. Znaczysz teren swoją wiarą, a tą wiarą jest fundamentalizm ateistyczny, tylko tak najbardziej prymitywnie znaczysz, jak rewolucja październikowa, czyli równasz z ziemią starą wiarę, nawiasem mówiąc zdecydowanej większości. Coś tam nie dawano rzeźbiłaś o reprezentacjach. W klasie mojej córki jest 100% katolików, łącznie z nauczycielami. Weź mi wytłumacz, co to masz do tego, że ta konkretna społeczność wiesza sobie swój symbol religijny, w miejscu gdzie spędza połowę swojego młodego życia? Innymi słowy, co Ci kurwa do tego? Ano właśnie, to Ci do tego, że Ty nie walczysz o to, żeby każdy stanowił o sobie, ale walczysz o przestrzeń życiową dla swojej religii. To jest coś pomiędzy krucjatą i misją, czyli śmiesznie jest, bo Twoja wojująca ateizacja jest zwykłym fanatyzmem religijnym. Emocje jaki pompujesz w tę walkę świadczą również o tym, że z niewiadomych powodów, przynajmniej dla mnie, a też jestem ateistą, czujesz się na wyższym szczeblu wiary, dokładnie fanatyzmu. Sprzedajesz swój fanatyczny ateizm jako neutralność światopoglądową, co wygląda rozpaczliwie. No i ten jakiś taki, czy ja wiem – kompleks chyba. Niemal w każdym zdaniu dydaktyczne zacięcie i poczucie społecznej edukacji, bo jak można być tak durnym, żeby wierzyć w te wszystkie zmartwychwstania? Religia to jest studnia bez dna, kopalnia intelektualna, gdyby z dorobku ludzkości wyjąć religię, siedziałabyś teraz z gołą dupą na wierzbie i machała tęczową flagą. Nie byłoby dzieł wybitnych: “Barci Karamzow”, “Imię róży”. Czym innym jest prawo do zachowanie własnego światopoglądu i tu wara wszystkim od mojego ateizmu, a czym innym jest fanatyzm, w Twoim wypadku to jest dżihad ateistyczny. No i jeszcze jedno, wątpię aby Cię było stać, ale jeśli się mylę, to mam mały eksperyment. Powiedz w swoim ideowym towarzystwie, że nawróciłaś się na katolicyzm i jesteś przeciw “małżeństwom” pedalskim. Nie ma Cię, jesteś ukamienowana przez lewacki fanatyzm, wypadasz z gry, jesteś ciemnogród i wioska, a jeszcze przed chwilą byłaś wybitnie inteligentna i ekskluzywna. Zdecydowanie wolę ludowy katolicyzm, z który ma swoją prewencyjną, porządkującą społeczne relacje siłę, niż jakieś religijne wynaturzenie w postaci fundamentalizmu ateistycznego, kolejnego stadnego odruchu. Siła w stadzie Allah akbar!

    PS Co do Izraela to oczywiście klasyka gimnazjalnych dyskusji. Ja piszę o fundamentach państwowości, a Dorotka z VIC, że zna jednego Żyda co jest libertynem.

    • Matka, ale Ty zakładasz
      Matka, ale Ty zakładasz laboratoryjne warunki istnienia religii czyli takie jakie nigdy w przyrodzie się nie zdarzają. A co najgorsze, mieszasz ludową Cepelię z wyznaniem wiary. Stany Zjednoczone są ogromnie religijnym krajem, gdzie lepiej powiedzieć że jest się muzułmaninem niż wyjawić że jest się ateistą, ale nie przeszkadzało im to w ograniczeniu funkcji religii w życiu publicznym państwa do zaledwie trzech słów “Boże pobłogosław Amerykę”.
      Mnie żadna religia nie przeszkadza tak długo jak długo respektuje prawo innych do istnienia i funkcjonowania według swoich kanonów. Niestety, w Polsce doszło do pomieszania religii z polityką i to jest całe nieszczęście. Religia w “czystej” postaci jest w zaniku wypierana przez religię z “państwowym namaszczeniem”.

        • Też nie, nawet bardzo nie.
          Też nie, nawet bardzo nie. Chrystus był przywódcą ruchu społecznego. Człowiekiem, który kwestionował porządek nie tylko religijny, ale porządek społeczny, Ortodoksyjny judaizm jest religią narodową i elitarną, nie ma w niej miejsca dla dziwki i złodzieja i przede wszystkim dla gojów. Chrystus przygarnął te owieczki, łamiąc dwa społeczne i religijne tabu, dopuszczał do elitarnej religii margines społeczny, ale to może jeszcze by przeszło, nie przeszło dopuszczanie gojów. Zarzut Sanhedrynu był jasny. Chrystus ma zawisnąć za podburzanie ludu. Religia i polityka to jest jeden organizm i wszelkie naiwności oddzielające jedno od drugiego, są tylko fasadowym pocieszeniem. PO miałoby 12% góra, gdyby się nie dogadała z częścią kościoła. A po głupku z Biłgoraja widać, że w Polsce może jest 3% fanatyków ateizmu i “śiawtowości”, Kwaśniewski to doskonale rozumiał i święcił triumfy. Co z tego, że zdejmiemy krzyże ze szkół? Ktoś je tam powiesił, ktoś się do nich modli na lekcjach religii i zwykle jest to, 90 do 100% klasy. Ludzie, którzy albo wierzą albo boją się konsekwencji związanej z niewiarą. Oni nie znikną wraz ze zdjętym krzyżem, co więcej dostaną kopa, bo zwłaszcza w Polsce jest tak, że jak Polak czegoś nie chce jest w porządku, ale jak Polakowi ktoś powie jak ma być, no to już po nim. Zdjęcie krzyży ze szkół z całą pewnością zradykalizowałyby religijne nastroje, przecież do tego nie trzeba specjalnie dużo wyobraźni. Trwała zmiana kulturowa udaje się tylko od dołu w górę, nigdy odwrotnie. Zerwanie w tej chwili i tak od reki z katolicyzmem skończyłoby się tragedią, nie ma lepszego hamulca dla społecznych patologii niż katolicyzm, z kościoła Polacy się śmieją i na księdza pomstują, ale przychodzi niedziela, czy święto i wszyscy do czysta umyci, w najlepszym odzieniu, bodaj przez godzinę nie gadają jak im się podoba, ale pokornie słuchają i na 5 sekund podają sobie znak pokoju. Czym innym jest indywidualny wybór, a czym innym całościowe spojrzenie na zyski i zagrożenia społeczne. Kościół w Polsce, póki co jest bardziej pożyteczny niż szkodliwy, chociaż obszarów szkodliwości jest multum i tego nie kwestionuję, pytam tylko na jaką siekierę zamienić ten kijek.

      • Nic podobnego. Nie zakładam
        Nic podobnego. Nie zakładam żadnego laboratorium. Przykład Ameryki jest fatalnym przykładem na rozdział państwa od kościoła. Pokaż mi jednego prezydenta USA, który zrobił to co Kwaśniewski, czyli pominął formułę “tak mi dopomóż Bóg”. Gdyby w USA prezydent nie powiedział “Boże chroń Amerykę” z powodów światopoglądowych, zostałby zjedzony żywcem. W Polsce grupki fanatyków demonizują problem. Kiedyś pytałem na forum, kto z tych co tak walczą z krzyżami jest w stanie sobie przypomnieć gdzie ostatnio widział krzyż w jakim urzędzie? Choćbym nie wiem jak wysilał pamięć nie przypomnę sobie i wtedy tez nie było jednego, co by pamiętał. W klasach tam gdzie są lekcje religii, wisi sobie krzyżyk góra 15 cm, w miejscu gdzie go ledwie widać, a obok mnie, NA WSI, wisi krzyż prawosławny i katolicki, nie ma tu żadnej wojny religijnej. Ale jest bardzo prosty sposób, aby ją wywołać, wystarczy jeden reporter z kamerą. Podaj mi konkretne przykłady na to, że w Polsce ktoś Cię zaatakował krzyżem? Kazał padać na kolana i oddawać hołd. Mnie jest obojętne, czy w na ścianie wisi krzyż, czy goła baba, to jest decyzja gospodarzy pomieszczenia. Jestem ateistą i na wsi wszyscy to wiedzą, kłaniają mi się w pas, nikt mi gnojówy przed domem nie wylewa. Przyznaję się do ateizmu publicznie i nigdy nie odczułem żadnych represji. W Polsce demonizuje się każdy przejaw ekpozycji religijnej, mieli medialnie i hiperbolizuje. Wiele mam zastrzeżeń do tego kraju, ale jako żywo religijnego, masowego fanatyzmu to ja tu nie widzę, jest kilka grupek marginalnych, ale takie znajdzie w laickiej Francji, a nawet więcej, bo ja na ich “mniejszość: islamską nie chciałbym się zamienić. Żadnej presji katolickiej na sobie nie czuję, nie czuję się trędowatym. Nie wiem może mam szczęście, a może po prostu pieprzy się nieustannie i sprawach, które są marginalne. Swoją drogą, wszystkie kraje, które się ateizowały tak już prawie na trwałe, jak Czechy na przykład, nie przechodziły żadnej rewolucji kulturowej, po prostu kolejne pokolenia przyjęły nowy styl życia i przestały chodzić do kościołów. Każda próba ideologicznej ateizacji, zawsze i wszędzie kończy się zaostrzeniem konfliktu i oczywiście radykalizacją postaw religijnych. O tym, że wszędzie tych krzyży pełno tylko się gada, tego po pierwsze nie ma, a jak jest to nikt z 1000 spraw na głowie na to nie zwraca uwagi i nie czuje dreszczy na plecach, dopóki w TV mu nie przypomną.

        • Podejrzewam, że w całej
          Podejrzewam, że w całej dyskusji mieszają się dwie sprawy. Jedną rzeczą jest całe dziedzictwo narodu, w którym religia jest jednym z najważniejszych elementów składowych. I w tej kwestii, pomimo że sam rozstałem się z kościołem lata temu, podobnie nie wyobrażam sobie życia społecznego bez istnienia religii i uważam że religia jest ludziom potrzebna choćby po to, aby wytyczać ramy życia społecznego.

          Zupełnie odrębną sprawą jest uprzywilejowanie jednego wyznania w stosunku do innych, choćby to było wyznanie dominujące. I tak naprawdę o to toczy się w Polsce spór. Tyle tylko że wszelka krytyka poczynań polskiego Kościoła Katolickiego jest natychmiast przerabiana na zamach na religię, bo tak jest wygodniej dla hierarchii kościelnej. Tak jak kiedyś krytyka sekretarza POP była przerabiana na zamach na PZPR.
          Podałem przykład Stanów Zjednoczonych nie po to żeby wyeliminować religię z życia obywatela ale po to żeby kościoły (wszystkich wyznań) w Polsce zaczęły rozliczać się przed Urzędem Skarbowym tak jak to robią w USA. Żeby nie było tak, że chłopi z byłych PGR-ów zostali zostawieni z goła dupą sami sobie, a dzisiejszym właścicielem ziemi jest KK i chłopu ponownie został odrobek u proboszcza. Sam zdaje się mieszkasz na Ziemiach Wyzyskanych więc powinieneś znać temat dokładnie. Nie mówiąc, że na skutek grabieży (bo to jest chyba najbardziej adekwatne określenie) ziemi, KK stał się największym beneficjentem dopłat unijnych.

          • W zasadzie zgoda. Jeśli ktoś
            W zasadzie zgoda. Jeśli ktoś w Polsce będzie prześladowany za to, że nie jest katolikiem, że nie oddaje hołdu padając na kolana przed symbolami wiary katolickiej, nie ma mowy o mieszaniu tego z dziedzictwem i Bóg wie czym jeszcze. Nie jestem samobójcą, nikt przy zdrowych zmysłach nie zaakceptuje podobnego szaleństwa, ja tylko mówię, że takich zjawisk zwyczajnie nie widzę. O ile ktoś tam sobie powiesi krzyżyk w klasie, gdzie odbywają się lekcje religii albo jakaś Halinka postawi obrazek Bozi z kolędy przy pocztowym okienku, to mnie to powiewa. Halinka niech stanie się od tego lepsza, a mój ateizm jest ukształtowanym wyborem, który nie robi w gacie przy Bozi, jak wampir na widok czosnku. Naturalnie, że mieszanie symboliki religijnej do laickich instytucji jest średnio rozsądne, co więcej na miejscu katolików zwyczajnie bym tego nie robił, bo to pauperyzacja świętości. Tylko, że całą ta debata jest chora, jak akcje przygłupa z Biłgoraja, ponieważ skala histerycznych reakcji nie przystaje do skali zjawiska. Spytam raz jeszcze, kiedy tak naprawdę ostatni raz widziałeś krzyż w jakimś urzędzie? To nawet nie jest temat zastępczy, to jest prostacki sposób na lans polityczny, czy medialny i tyle. Dziś każdy głupek, który krzyczy albo pluje na symbole religijne jest intelektualistą. Ten półgłówek gdyby miał jaja i rzeczywiście wojował o ateizm, publicznie wyśmiałby wszystkie symbole, tylko ćwok doskonale wie, że gdyby to zrobił, zwłaszcza z wybranymi symbolami, byłby skończony medialnie.

          • znów ci Czesi..
            Z tym nie wyobrażaniem sobie życia bez istnienia religii to jest taki problem, że jest grupka całkiem udanych krajów w których ludność doskonale obywa się bez jakiegokolwiek życia religijnego i mimo tego braku nie dziczeje.
            Czy to oznacza że Polacy są jakąś szczególną nacją, nie mogącą żyć bez kija?

          • Parę pięter wyżej pisałem o
            Parę pięter wyżej pisałem o Czechach. Tajemnica polega na kierunku zmian, z dołu na górę. Jak sam zauważyłeś jest PARĘ narodów, zresztą Czechy nie są laickie, tylko mało tam religii. Takimi pryszczami na mapie jeszcze można zarządzać z tym ryzykiem, ale na przykład bolszewika Putina ciężko podejrzewać o bogobojność. A co zrobił jak tylko odwołano komunizm? Wciągnął wielkiego patriarchę Rusi i dofinansował ruskich skinheadów. To się tak nie da łatwo wszystkiego przyłożyć z jednej beczki do drugiej, przecież jeszcze 1000 lat temu to Czesi uczyli nas pacierza. 200 lat niedoli zanoszonej do kościołów, gdzie się i najwięksi heretycy skrywali. Cuda rozmaite, nad Wisłą i pod Częstochową. Piękne sukienki młode panny młode, trwoga. Zresztą to byłby wielki sadyzm odebrać Polakom ostatnią wiarę w cuda.

    • Ale dokładnie na tym polega ateizm
      To jest walka z Bogiem,a właściwie z przejawami religii które ograniczają wolność jednostki. Dopóki istnieją ograniczenia, jednostka nie może robić tego co chce więc walczy.

      Chociaż Hołownia ładnie opisał że to nie są tak naprawdę ograniczenia, tylko poszerzenie wolności.

      • Dlaczego ateizm miałby
        Dlaczego ateizm miałby polegać na walce z bogiem? Ateizm jest świadomym jednostkowym wyborem intelektualnym, nic ponad to. Natomiast to, że istnieją ludzie, którzy z własnych wyborów chcą czynić ogólny ład, to już inna kwestia, kwestia poczucia misji. Świat był, jest i będzie pełen nawiedzonych liderów duchowych, mnie pasanie stad na halach zupełnie nie interesuje. Co więcej mnie absolutnie nie zależy na ateizacji, ponieważ to szaleństwo. Istnieją rzeczy, które doskonale funkcjonują jako indywidualne wybory i fatalnie jako społeczny model. Ateizacja nie jest żadną walką o wolność jednostki, przeciwnie jest walką o ograniczenie praw, żeby było śmieszniej walką o wszelkich cechach fundamentalizmu religijnego. A już “dowieszanie” symboli (błędnie interpretowanych jako symbole religijne), w dodatku religii, która z definicji jest bardziej “zabobonną” niż katolicyzm, jest czystą aberracją i ignorancją.

        • Ateizm zawsze istniał i nie stanowił
          sytuacji konfliktowej, ale obecnie jest promowany jako nowa religia, stąd taka eksplozja.

          Jestem zaskoczony, czytając Twoje posty raczej kojarzyłbym Cię z agnostykiem, tak mi się przynajmniej szufladkują postawy ludzi których znałem. Ateiści zawsze wojujący, Ci których znałem. A znałem dużo.

  12. Już kiedyś pisałem, ale
    Już kiedyś pisałem, ale powtórzę, Ty i Twój ruch to jest klasyka religijna. Podstawy ideowe żywcem wzięte z religii, przecież oczyszczając teren z “durnych symboli religijnych”, nie robisz nic innego jak krucjatę. Znaczysz teren swoją wiarą, a tą wiarą jest fundamentalizm ateistyczny, tylko tak najbardziej prymitywnie znaczysz, jak rewolucja październikowa, czyli równasz z ziemią starą wiarę, nawiasem mówiąc zdecydowanej większości. Coś tam nie dawano rzeźbiłaś o reprezentacjach. W klasie mojej córki jest 100% katolików, łącznie z nauczycielami. Weź mi wytłumacz, co to masz do tego, że ta konkretna społeczność wiesza sobie swój symbol religijny, w miejscu gdzie spędza połowę swojego młodego życia? Innymi słowy, co Ci kurwa do tego? Ano właśnie, to Ci do tego, że Ty nie walczysz o to, żeby każdy stanowił o sobie, ale walczysz o przestrzeń życiową dla swojej religii. To jest coś pomiędzy krucjatą i misją, czyli śmiesznie jest, bo Twoja wojująca ateizacja jest zwykłym fanatyzmem religijnym. Emocje jaki pompujesz w tę walkę świadczą również o tym, że z niewiadomych powodów, przynajmniej dla mnie, a też jestem ateistą, czujesz się na wyższym szczeblu wiary, dokładnie fanatyzmu. Sprzedajesz swój fanatyczny ateizm jako neutralność światopoglądową, co wygląda rozpaczliwie. No i ten jakiś taki, czy ja wiem – kompleks chyba. Niemal w każdym zdaniu dydaktyczne zacięcie i poczucie społecznej edukacji, bo jak można być tak durnym, żeby wierzyć w te wszystkie zmartwychwstania? Religia to jest studnia bez dna, kopalnia intelektualna, gdyby z dorobku ludzkości wyjąć religię, siedziałabyś teraz z gołą dupą na wierzbie i machała tęczową flagą. Nie byłoby dzieł wybitnych: “Barci Karamzow”, “Imię róży”. Czym innym jest prawo do zachowanie własnego światopoglądu i tu wara wszystkim od mojego ateizmu, a czym innym jest fanatyzm, w Twoim wypadku to jest dżihad ateistyczny. No i jeszcze jedno, wątpię aby Cię było stać, ale jeśli się mylę, to mam mały eksperyment. Powiedz w swoim ideowym towarzystwie, że nawróciłaś się na katolicyzm i jesteś przeciw “małżeństwom” pedalskim. Nie ma Cię, jesteś ukamienowana przez lewacki fanatyzm, wypadasz z gry, jesteś ciemnogród i wioska, a jeszcze przed chwilą byłaś wybitnie inteligentna i ekskluzywna. Zdecydowanie wolę ludowy katolicyzm, z który ma swoją prewencyjną, porządkującą społeczne relacje siłę, niż jakieś religijne wynaturzenie w postaci fundamentalizmu ateistycznego, kolejnego stadnego odruchu. Siła w stadzie Allah akbar!

    PS Co do Izraela to oczywiście klasyka gimnazjalnych dyskusji. Ja piszę o fundamentach państwowości, a Dorotka z VIC, że zna jednego Żyda co jest libertynem.

    • Matka, ale Ty zakładasz
      Matka, ale Ty zakładasz laboratoryjne warunki istnienia religii czyli takie jakie nigdy w przyrodzie się nie zdarzają. A co najgorsze, mieszasz ludową Cepelię z wyznaniem wiary. Stany Zjednoczone są ogromnie religijnym krajem, gdzie lepiej powiedzieć że jest się muzułmaninem niż wyjawić że jest się ateistą, ale nie przeszkadzało im to w ograniczeniu funkcji religii w życiu publicznym państwa do zaledwie trzech słów “Boże pobłogosław Amerykę”.
      Mnie żadna religia nie przeszkadza tak długo jak długo respektuje prawo innych do istnienia i funkcjonowania według swoich kanonów. Niestety, w Polsce doszło do pomieszania religii z polityką i to jest całe nieszczęście. Religia w “czystej” postaci jest w zaniku wypierana przez religię z “państwowym namaszczeniem”.

        • Też nie, nawet bardzo nie.
          Też nie, nawet bardzo nie. Chrystus był przywódcą ruchu społecznego. Człowiekiem, który kwestionował porządek nie tylko religijny, ale porządek społeczny, Ortodoksyjny judaizm jest religią narodową i elitarną, nie ma w niej miejsca dla dziwki i złodzieja i przede wszystkim dla gojów. Chrystus przygarnął te owieczki, łamiąc dwa społeczne i religijne tabu, dopuszczał do elitarnej religii margines społeczny, ale to może jeszcze by przeszło, nie przeszło dopuszczanie gojów. Zarzut Sanhedrynu był jasny. Chrystus ma zawisnąć za podburzanie ludu. Religia i polityka to jest jeden organizm i wszelkie naiwności oddzielające jedno od drugiego, są tylko fasadowym pocieszeniem. PO miałoby 12% góra, gdyby się nie dogadała z częścią kościoła. A po głupku z Biłgoraja widać, że w Polsce może jest 3% fanatyków ateizmu i “śiawtowości”, Kwaśniewski to doskonale rozumiał i święcił triumfy. Co z tego, że zdejmiemy krzyże ze szkół? Ktoś je tam powiesił, ktoś się do nich modli na lekcjach religii i zwykle jest to, 90 do 100% klasy. Ludzie, którzy albo wierzą albo boją się konsekwencji związanej z niewiarą. Oni nie znikną wraz ze zdjętym krzyżem, co więcej dostaną kopa, bo zwłaszcza w Polsce jest tak, że jak Polak czegoś nie chce jest w porządku, ale jak Polakowi ktoś powie jak ma być, no to już po nim. Zdjęcie krzyży ze szkół z całą pewnością zradykalizowałyby religijne nastroje, przecież do tego nie trzeba specjalnie dużo wyobraźni. Trwała zmiana kulturowa udaje się tylko od dołu w górę, nigdy odwrotnie. Zerwanie w tej chwili i tak od reki z katolicyzmem skończyłoby się tragedią, nie ma lepszego hamulca dla społecznych patologii niż katolicyzm, z kościoła Polacy się śmieją i na księdza pomstują, ale przychodzi niedziela, czy święto i wszyscy do czysta umyci, w najlepszym odzieniu, bodaj przez godzinę nie gadają jak im się podoba, ale pokornie słuchają i na 5 sekund podają sobie znak pokoju. Czym innym jest indywidualny wybór, a czym innym całościowe spojrzenie na zyski i zagrożenia społeczne. Kościół w Polsce, póki co jest bardziej pożyteczny niż szkodliwy, chociaż obszarów szkodliwości jest multum i tego nie kwestionuję, pytam tylko na jaką siekierę zamienić ten kijek.

      • Nic podobnego. Nie zakładam
        Nic podobnego. Nie zakładam żadnego laboratorium. Przykład Ameryki jest fatalnym przykładem na rozdział państwa od kościoła. Pokaż mi jednego prezydenta USA, który zrobił to co Kwaśniewski, czyli pominął formułę “tak mi dopomóż Bóg”. Gdyby w USA prezydent nie powiedział “Boże chroń Amerykę” z powodów światopoglądowych, zostałby zjedzony żywcem. W Polsce grupki fanatyków demonizują problem. Kiedyś pytałem na forum, kto z tych co tak walczą z krzyżami jest w stanie sobie przypomnieć gdzie ostatnio widział krzyż w jakim urzędzie? Choćbym nie wiem jak wysilał pamięć nie przypomnę sobie i wtedy tez nie było jednego, co by pamiętał. W klasach tam gdzie są lekcje religii, wisi sobie krzyżyk góra 15 cm, w miejscu gdzie go ledwie widać, a obok mnie, NA WSI, wisi krzyż prawosławny i katolicki, nie ma tu żadnej wojny religijnej. Ale jest bardzo prosty sposób, aby ją wywołać, wystarczy jeden reporter z kamerą. Podaj mi konkretne przykłady na to, że w Polsce ktoś Cię zaatakował krzyżem? Kazał padać na kolana i oddawać hołd. Mnie jest obojętne, czy w na ścianie wisi krzyż, czy goła baba, to jest decyzja gospodarzy pomieszczenia. Jestem ateistą i na wsi wszyscy to wiedzą, kłaniają mi się w pas, nikt mi gnojówy przed domem nie wylewa. Przyznaję się do ateizmu publicznie i nigdy nie odczułem żadnych represji. W Polsce demonizuje się każdy przejaw ekpozycji religijnej, mieli medialnie i hiperbolizuje. Wiele mam zastrzeżeń do tego kraju, ale jako żywo religijnego, masowego fanatyzmu to ja tu nie widzę, jest kilka grupek marginalnych, ale takie znajdzie w laickiej Francji, a nawet więcej, bo ja na ich “mniejszość: islamską nie chciałbym się zamienić. Żadnej presji katolickiej na sobie nie czuję, nie czuję się trędowatym. Nie wiem może mam szczęście, a może po prostu pieprzy się nieustannie i sprawach, które są marginalne. Swoją drogą, wszystkie kraje, które się ateizowały tak już prawie na trwałe, jak Czechy na przykład, nie przechodziły żadnej rewolucji kulturowej, po prostu kolejne pokolenia przyjęły nowy styl życia i przestały chodzić do kościołów. Każda próba ideologicznej ateizacji, zawsze i wszędzie kończy się zaostrzeniem konfliktu i oczywiście radykalizacją postaw religijnych. O tym, że wszędzie tych krzyży pełno tylko się gada, tego po pierwsze nie ma, a jak jest to nikt z 1000 spraw na głowie na to nie zwraca uwagi i nie czuje dreszczy na plecach, dopóki w TV mu nie przypomną.

        • Podejrzewam, że w całej
          Podejrzewam, że w całej dyskusji mieszają się dwie sprawy. Jedną rzeczą jest całe dziedzictwo narodu, w którym religia jest jednym z najważniejszych elementów składowych. I w tej kwestii, pomimo że sam rozstałem się z kościołem lata temu, podobnie nie wyobrażam sobie życia społecznego bez istnienia religii i uważam że religia jest ludziom potrzebna choćby po to, aby wytyczać ramy życia społecznego.

          Zupełnie odrębną sprawą jest uprzywilejowanie jednego wyznania w stosunku do innych, choćby to było wyznanie dominujące. I tak naprawdę o to toczy się w Polsce spór. Tyle tylko że wszelka krytyka poczynań polskiego Kościoła Katolickiego jest natychmiast przerabiana na zamach na religię, bo tak jest wygodniej dla hierarchii kościelnej. Tak jak kiedyś krytyka sekretarza POP była przerabiana na zamach na PZPR.
          Podałem przykład Stanów Zjednoczonych nie po to żeby wyeliminować religię z życia obywatela ale po to żeby kościoły (wszystkich wyznań) w Polsce zaczęły rozliczać się przed Urzędem Skarbowym tak jak to robią w USA. Żeby nie było tak, że chłopi z byłych PGR-ów zostali zostawieni z goła dupą sami sobie, a dzisiejszym właścicielem ziemi jest KK i chłopu ponownie został odrobek u proboszcza. Sam zdaje się mieszkasz na Ziemiach Wyzyskanych więc powinieneś znać temat dokładnie. Nie mówiąc, że na skutek grabieży (bo to jest chyba najbardziej adekwatne określenie) ziemi, KK stał się największym beneficjentem dopłat unijnych.

          • W zasadzie zgoda. Jeśli ktoś
            W zasadzie zgoda. Jeśli ktoś w Polsce będzie prześladowany za to, że nie jest katolikiem, że nie oddaje hołdu padając na kolana przed symbolami wiary katolickiej, nie ma mowy o mieszaniu tego z dziedzictwem i Bóg wie czym jeszcze. Nie jestem samobójcą, nikt przy zdrowych zmysłach nie zaakceptuje podobnego szaleństwa, ja tylko mówię, że takich zjawisk zwyczajnie nie widzę. O ile ktoś tam sobie powiesi krzyżyk w klasie, gdzie odbywają się lekcje religii albo jakaś Halinka postawi obrazek Bozi z kolędy przy pocztowym okienku, to mnie to powiewa. Halinka niech stanie się od tego lepsza, a mój ateizm jest ukształtowanym wyborem, który nie robi w gacie przy Bozi, jak wampir na widok czosnku. Naturalnie, że mieszanie symboliki religijnej do laickich instytucji jest średnio rozsądne, co więcej na miejscu katolików zwyczajnie bym tego nie robił, bo to pauperyzacja świętości. Tylko, że całą ta debata jest chora, jak akcje przygłupa z Biłgoraja, ponieważ skala histerycznych reakcji nie przystaje do skali zjawiska. Spytam raz jeszcze, kiedy tak naprawdę ostatni raz widziałeś krzyż w jakimś urzędzie? To nawet nie jest temat zastępczy, to jest prostacki sposób na lans polityczny, czy medialny i tyle. Dziś każdy głupek, który krzyczy albo pluje na symbole religijne jest intelektualistą. Ten półgłówek gdyby miał jaja i rzeczywiście wojował o ateizm, publicznie wyśmiałby wszystkie symbole, tylko ćwok doskonale wie, że gdyby to zrobił, zwłaszcza z wybranymi symbolami, byłby skończony medialnie.

          • znów ci Czesi..
            Z tym nie wyobrażaniem sobie życia bez istnienia religii to jest taki problem, że jest grupka całkiem udanych krajów w których ludność doskonale obywa się bez jakiegokolwiek życia religijnego i mimo tego braku nie dziczeje.
            Czy to oznacza że Polacy są jakąś szczególną nacją, nie mogącą żyć bez kija?

          • Parę pięter wyżej pisałem o
            Parę pięter wyżej pisałem o Czechach. Tajemnica polega na kierunku zmian, z dołu na górę. Jak sam zauważyłeś jest PARĘ narodów, zresztą Czechy nie są laickie, tylko mało tam religii. Takimi pryszczami na mapie jeszcze można zarządzać z tym ryzykiem, ale na przykład bolszewika Putina ciężko podejrzewać o bogobojność. A co zrobił jak tylko odwołano komunizm? Wciągnął wielkiego patriarchę Rusi i dofinansował ruskich skinheadów. To się tak nie da łatwo wszystkiego przyłożyć z jednej beczki do drugiej, przecież jeszcze 1000 lat temu to Czesi uczyli nas pacierza. 200 lat niedoli zanoszonej do kościołów, gdzie się i najwięksi heretycy skrywali. Cuda rozmaite, nad Wisłą i pod Częstochową. Piękne sukienki młode panny młode, trwoga. Zresztą to byłby wielki sadyzm odebrać Polakom ostatnią wiarę w cuda.

    • Ale dokładnie na tym polega ateizm
      To jest walka z Bogiem,a właściwie z przejawami religii które ograniczają wolność jednostki. Dopóki istnieją ograniczenia, jednostka nie może robić tego co chce więc walczy.

      Chociaż Hołownia ładnie opisał że to nie są tak naprawdę ograniczenia, tylko poszerzenie wolności.

      • Dlaczego ateizm miałby
        Dlaczego ateizm miałby polegać na walce z bogiem? Ateizm jest świadomym jednostkowym wyborem intelektualnym, nic ponad to. Natomiast to, że istnieją ludzie, którzy z własnych wyborów chcą czynić ogólny ład, to już inna kwestia, kwestia poczucia misji. Świat był, jest i będzie pełen nawiedzonych liderów duchowych, mnie pasanie stad na halach zupełnie nie interesuje. Co więcej mnie absolutnie nie zależy na ateizacji, ponieważ to szaleństwo. Istnieją rzeczy, które doskonale funkcjonują jako indywidualne wybory i fatalnie jako społeczny model. Ateizacja nie jest żadną walką o wolność jednostki, przeciwnie jest walką o ograniczenie praw, żeby było śmieszniej walką o wszelkich cechach fundamentalizmu religijnego. A już “dowieszanie” symboli (błędnie interpretowanych jako symbole religijne), w dodatku religii, która z definicji jest bardziej “zabobonną” niż katolicyzm, jest czystą aberracją i ignorancją.

        • Ateizm zawsze istniał i nie stanowił
          sytuacji konfliktowej, ale obecnie jest promowany jako nowa religia, stąd taka eksplozja.

          Jestem zaskoczony, czytając Twoje posty raczej kojarzyłbym Cię z agnostykiem, tak mi się przynajmniej szufladkują postawy ludzi których znałem. Ateiści zawsze wojujący, Ci których znałem. A znałem dużo.

  13. Tu jest kilka nieporadnych
    Tu jest kilka nieporadnych zdań i żadnego konkretu, czyli niemoc. Jacy my mamy wizję? My ateiści? Gdy Cię pozbawić modnych hasełek nie masz nic do powiedzenia, zupełnie nic. Ograniczony horyzont to jest powtarzanie gotowych recept, dokładnie to robisz, jesteś jedną z tysięcy Doroli umęczonych walką z krzyżem, nic nowego od Ciebie się nie dowiaduję. Jeśli percepcji narzuca się różańce, to właśnie takie są rozpaczliwe efekty. A nie masz nic do powiedzenia z prostego powodu, bo normalnie napisałabyś “wy ciemnogród katolicki”. Kiedy masz przed sobą ateistę broniącego religii i wskazującego jej błogosławione zalety w wielu dziedzinach społecznego życia, gubisz się zupełnie, nie ma Cię. Nie masz nic do powiedzenia i łapiesz się takiej brzytwy jak “wy chcecie”. Jacy Wy? Wy Kurka? Polemiki fanatyków religijnych są do bólu schematyczne, klepiesz swoje paciorki jak babcia od Rydzyka, tyle, że babcia krzyczy o żydostwie zalewającym Polskę, a Ty o katolicyzmie.

    PS Nadal gimnazjum. Piszę o procesach i relacjach społecznych, a Dorotka, ta malusia, że mam męża katolika i On się z nią w pełni zgadza. Lurka.

  14. Tu jest kilka nieporadnych
    Tu jest kilka nieporadnych zdań i żadnego konkretu, czyli niemoc. Jacy my mamy wizję? My ateiści? Gdy Cię pozbawić modnych hasełek nie masz nic do powiedzenia, zupełnie nic. Ograniczony horyzont to jest powtarzanie gotowych recept, dokładnie to robisz, jesteś jedną z tysięcy Doroli umęczonych walką z krzyżem, nic nowego od Ciebie się nie dowiaduję. Jeśli percepcji narzuca się różańce, to właśnie takie są rozpaczliwe efekty. A nie masz nic do powiedzenia z prostego powodu, bo normalnie napisałabyś “wy ciemnogród katolicki”. Kiedy masz przed sobą ateistę broniącego religii i wskazującego jej błogosławione zalety w wielu dziedzinach społecznego życia, gubisz się zupełnie, nie ma Cię. Nie masz nic do powiedzenia i łapiesz się takiej brzytwy jak “wy chcecie”. Jacy Wy? Wy Kurka? Polemiki fanatyków religijnych są do bólu schematyczne, klepiesz swoje paciorki jak babcia od Rydzyka, tyle, że babcia krzyczy o żydostwie zalewającym Polskę, a Ty o katolicyzmie.

    PS Nadal gimnazjum. Piszę o procesach i relacjach społecznych, a Dorotka, ta malusia, że mam męża katolika i On się z nią w pełni zgadza. Lurka.

  15. Tu jest kilka nieporadnych
    Tu jest kilka nieporadnych zdań i żadnego konkretu, czyli niemoc. Jacy my mamy wizję? My ateiści? Gdy Cię pozbawić modnych hasełek nie masz nic do powiedzenia, zupełnie nic. Ograniczony horyzont to jest powtarzanie gotowych recept, dokładnie to robisz, jesteś jedną z tysięcy Doroli umęczonych walką z krzyżem, nic nowego od Ciebie się nie dowiaduję. Jeśli percepcji narzuca się różańce, to właśnie takie są rozpaczliwe efekty. A nie masz nic do powiedzenia z prostego powodu, bo normalnie napisałabyś “wy ciemnogród katolicki”. Kiedy masz przed sobą ateistę broniącego religii i wskazującego jej błogosławione zalety w wielu dziedzinach społecznego życia, gubisz się zupełnie, nie ma Cię. Nie masz nic do powiedzenia i łapiesz się takiej brzytwy jak “wy chcecie”. Jacy Wy? Wy Kurka? Polemiki fanatyków religijnych są do bólu schematyczne, klepiesz swoje paciorki jak babcia od Rydzyka, tyle, że babcia krzyczy o żydostwie zalewającym Polskę, a Ty o katolicyzmie.

    PS Nadal gimnazjum. Piszę o procesach i relacjach społecznych, a Dorotka, ta malusia, że mam męża katolika i On się z nią w pełni zgadza. Lurka.

  16. Do niczego nie doszłaś. Ten
    Do niczego nie doszłaś. Ten komentarz to już więcej niż rozpacz, rozpacz była dwa komentarze wcześniej. Od trzech wpisów nie przytaczasz jednego argumentu, pokazujesz jedynie tyle, że nie masz nic do powiedzenia. I to nie pierwsza dyskusja z Tobą, kiedy tupiesz nóżkami jak gówniara, odebrać Ci miałkie hasełka, zamienić katolika na ateistę i po prostu Cię nie ma, tak bardzo, że się antysemityzmem podpierasz w dyskusji na temat katolickiej symboliki. Zawsze zaczynasz od dydaktycznego patosu, a kończysz jak dziecko nie przygotowane do lekcji. Tak przy okazji dostałem jakiegoś linka do Twojej, jak to nazywasz książki. Też nieźle poleciałaś dydaktyzmem i patosem przecież to zwykły poradnik, “Uwierz w siebie, schudnij”, w dziale Astropsychologii, obok 1000 haftów z kordonka. Ciskasz się na wielkiego wykładowcę od porządku cywilizacyjnego, a intelektualnie jesteś gówniarz z działu poradników dla pogubionych panienek.

  17. Do niczego nie doszłaś. Ten
    Do niczego nie doszłaś. Ten komentarz to już więcej niż rozpacz, rozpacz była dwa komentarze wcześniej. Od trzech wpisów nie przytaczasz jednego argumentu, pokazujesz jedynie tyle, że nie masz nic do powiedzenia. I to nie pierwsza dyskusja z Tobą, kiedy tupiesz nóżkami jak gówniara, odebrać Ci miałkie hasełka, zamienić katolika na ateistę i po prostu Cię nie ma, tak bardzo, że się antysemityzmem podpierasz w dyskusji na temat katolickiej symboliki. Zawsze zaczynasz od dydaktycznego patosu, a kończysz jak dziecko nie przygotowane do lekcji. Tak przy okazji dostałem jakiegoś linka do Twojej, jak to nazywasz książki. Też nieźle poleciałaś dydaktyzmem i patosem przecież to zwykły poradnik, “Uwierz w siebie, schudnij”, w dziale Astropsychologii, obok 1000 haftów z kordonka. Ciskasz się na wielkiego wykładowcę od porządku cywilizacyjnego, a intelektualnie jesteś gówniarz z działu poradników dla pogubionych panienek.

  18. Do niczego nie doszłaś. Ten
    Do niczego nie doszłaś. Ten komentarz to już więcej niż rozpacz, rozpacz była dwa komentarze wcześniej. Od trzech wpisów nie przytaczasz jednego argumentu, pokazujesz jedynie tyle, że nie masz nic do powiedzenia. I to nie pierwsza dyskusja z Tobą, kiedy tupiesz nóżkami jak gówniara, odebrać Ci miałkie hasełka, zamienić katolika na ateistę i po prostu Cię nie ma, tak bardzo, że się antysemityzmem podpierasz w dyskusji na temat katolickiej symboliki. Zawsze zaczynasz od dydaktycznego patosu, a kończysz jak dziecko nie przygotowane do lekcji. Tak przy okazji dostałem jakiegoś linka do Twojej, jak to nazywasz książki. Też nieźle poleciałaś dydaktyzmem i patosem przecież to zwykły poradnik, “Uwierz w siebie, schudnij”, w dziale Astropsychologii, obok 1000 haftów z kordonka. Ciskasz się na wielkiego wykładowcę od porządku cywilizacyjnego, a intelektualnie jesteś gówniarz z działu poradników dla pogubionych panienek.

  19. to nie jest Mesjasz ateizmu
    Działalność Palikota nie jest dobrą podstawą do dysput ideowych.
    Temu panu całkiem zwisa wiszenie symboli lub nie wiszenie. Ma do sprzedania towar polityczny i szuka odpowiedniej kampanii reklamowej.
    Nie wypali z Dawidem, to się wymyśli coś innego.

    • To oczywiste. Nie tak dawno
      To oczywiste. Nie tak dawno jego współpracownikiem był Terlikowski, nie Sipowicz. To jest Samoobrona Poparcia Głupka. Nic więcej. Gdyby ktoś dał przygłupowi gwarancje, że dopchnie się do korytka jako islamista, od dziś przeszedłby na nową wiarę. Przy tym jest tak czytelny, że zdziwię się jak przekroczy 2%, bardzo się zdziwię.

      • nic pewnego
        W normalnych (a raczej w dotychczasowych) warunkach nie przekroczy 2%, ale jeśli dojdzie do całkowitej kompromitacji kasty panującej to zacznie się głosowanie wg zasady “każdy byle nie oni”, i wówczas dziwaczne wyniki wyborów stają się wręcz regułą.

  20. to nie jest Mesjasz ateizmu
    Działalność Palikota nie jest dobrą podstawą do dysput ideowych.
    Temu panu całkiem zwisa wiszenie symboli lub nie wiszenie. Ma do sprzedania towar polityczny i szuka odpowiedniej kampanii reklamowej.
    Nie wypali z Dawidem, to się wymyśli coś innego.

    • To oczywiste. Nie tak dawno
      To oczywiste. Nie tak dawno jego współpracownikiem był Terlikowski, nie Sipowicz. To jest Samoobrona Poparcia Głupka. Nic więcej. Gdyby ktoś dał przygłupowi gwarancje, że dopchnie się do korytka jako islamista, od dziś przeszedłby na nową wiarę. Przy tym jest tak czytelny, że zdziwię się jak przekroczy 2%, bardzo się zdziwię.

      • nic pewnego
        W normalnych (a raczej w dotychczasowych) warunkach nie przekroczy 2%, ale jeśli dojdzie do całkowitej kompromitacji kasty panującej to zacznie się głosowanie wg zasady “każdy byle nie oni”, i wówczas dziwaczne wyniki wyborów stają się wręcz regułą.

  21. to nie jest Mesjasz ateizmu
    Działalność Palikota nie jest dobrą podstawą do dysput ideowych.
    Temu panu całkiem zwisa wiszenie symboli lub nie wiszenie. Ma do sprzedania towar polityczny i szuka odpowiedniej kampanii reklamowej.
    Nie wypali z Dawidem, to się wymyśli coś innego.

    • To oczywiste. Nie tak dawno
      To oczywiste. Nie tak dawno jego współpracownikiem był Terlikowski, nie Sipowicz. To jest Samoobrona Poparcia Głupka. Nic więcej. Gdyby ktoś dał przygłupowi gwarancje, że dopchnie się do korytka jako islamista, od dziś przeszedłby na nową wiarę. Przy tym jest tak czytelny, że zdziwię się jak przekroczy 2%, bardzo się zdziwię.

      • nic pewnego
        W normalnych (a raczej w dotychczasowych) warunkach nie przekroczy 2%, ale jeśli dojdzie do całkowitej kompromitacji kasty panującej to zacznie się głosowanie wg zasady “każdy byle nie oni”, i wówczas dziwaczne wyniki wyborów stają się wręcz regułą.

  22. Na pierwszy rzut sprawa z
    Na pierwszy rzut sprawa z wiarą wydaje się zupełnie prosta. Niech sobie każdy wierzy w co tam sobie chce i nie zawraca głowy innym. Takie podejście może jest i słuszne, gdyby wyjmować i oceniać każdy egzemplarz z osobna. Czym jest pytanie o wiarę? Czy to jest pytanie o pojmowanie Boga jako idei? Myślę, że w dużej mierze jest to pytanie o to z czym się utożsamiamy. Od dawna (jeszcze przed chrześcijaństwem) obcych od swoich odróżnia się mniej więcej tak: obcy inaczej wygląda, mówi niezrozumiałym językiem i modli się do innych bogów. Wiara była jednym ze spoiw łączących społeczności. Z czasem splatająca się z tradycją, obyczajami, kulturą. Jak pokazuje przykład, była nawet gwarantem przetrwania narodu mimo braku państwowości, była jednym ze składników tożsamości. A do czego nam właściwie poczucie więzi ze swoimi? Dla poczucia bezpieczeństwa? Ciekawe jakby wyglądał ‘ateistyczny’ naród, gdyby nagle zaczął dostawać w tyłek. Jak trwoga to do Boga? Jeśli odrzucimy wiarę jako jedno ze spoiw społeczeństw, to co wstawić w to miejsce? Skoro ona jakoś tak sama naturalnie się pojawia, to stanowi niezły zgrzyt dla walczących o ‘nowego człowieka’. Żeby było śmieszniej, to ci walczący, przy założeniu jak najlepszych intencji, są chyba ludźmi wierzącymi. Człowiek wierzący to taki, który wierzy w idee, prawda? Chcą jedną wiarę zastąpić inną? Pewnie spłaszczam i nawet nie tykam istoty sprawy, ale tak mniej więcej to widzę.

    • Otóż to. Wojujący ateizm jest
      Otóż to. Wojujący ateizm jest niczym innym jak fundamentalizmem religijnym i to totalnym, bo walczącym z każdą religią. Religia przy całym swoim bagażu rzeczy, których ja dźwigać nie chcę jest jak ta nieszczęsna demokracja. Nic mądrego, jednak póki nie powstanie coś czym się religię da zastąpić, nie ma poważnej rozmowy. Problem jak zwykle rozbija się o skrajności. Kiedy słyszę takich debili jak Kuczyński, który twierdzi, że nie istnieje pojęcie narodu, to słyszę zwyczajnego debila i to już nie chodzi o gusta, ale poziom wiedzy. Pojęcie narodu funkcjonuje i to na kilka płaszczyznach, nawet lewicujący socjolodzy, jak Kłoskowska, definiowali pojęcie narodu. Z drugiej strony przeciwstawia się łysych panów rysujących napisy w kiblach jako “patriotów”. Tymczasem naród jest przede wszystkim zjawiskiem pierwotnym, plemiennym, później kulturowym, a dopiero na końcu politycznym. Mnie aspekt narodu jako wspólnoty politycznej, z godłami, hymnami i przemarszem wojska w ogóle nie bawi. Natomiast zabicie narodu jako wspólnoty plemiennej jest zwyczajnie wbrew biologii, bo my się tylko możemy pocieszać, że jesteśmy na tym etapie ewolucji, że stado nam niepotrzebne, potrzebne bardziej niż baranom. Baran sobie poradzi samotnie, współczesny człowiek kompletnie nie, wystarczy mu odciąć prąd, wodę albo i nawet hipermarket, czy sieci komórkowe i jest po człowieku. Podobnie z aspektem kulturowym. Tylko skończeni kretyni mogą postulować likwidowanie narodów na rzecz jakiegoś wspólnego kotła i na dodatek nazywać tę kastrację wolnością. Dopóki istnieją państwa narodowe, dotąd można mówić o wielokulturowości, a te tandetne chwyty, że można zachować wielokulturowość w jednym worze można przyrównać do dodatków w hamburgerach. W Turcji baranina, w Polsce wieprzmak, we Francji ślimaczyna, ale nadal hamburger. Wielkie grupy społeczne, to nie jest organizm na jakim można przeprowadzać operacje na żywca i to rękami gówniarzy, którzy się naczytali modnych rozpraw “filozoficznych” w kolorowej prasie. Rewolucja często jest gwarantem uwstecznienia, a nie postępu. Wywołanie wojny religijnej (ateistycznej) w takim kraju jak Polska, kraju bardzo monokulturowym, o silnych korzeniach religijnych, to jest pogo tańczone w ostrogach na beczce prochu. Tym bardziej nie ma powodu do takich eksperymentów, że w Polsce nie ma żadnego fanatyzmu religijnego, co więcej jak ktoś chce robić wielka karierę, to laickość, ateizm i lewacki sznyt gwarantują sukces.

  23. Na pierwszy rzut sprawa z
    Na pierwszy rzut sprawa z wiarą wydaje się zupełnie prosta. Niech sobie każdy wierzy w co tam sobie chce i nie zawraca głowy innym. Takie podejście może jest i słuszne, gdyby wyjmować i oceniać każdy egzemplarz z osobna. Czym jest pytanie o wiarę? Czy to jest pytanie o pojmowanie Boga jako idei? Myślę, że w dużej mierze jest to pytanie o to z czym się utożsamiamy. Od dawna (jeszcze przed chrześcijaństwem) obcych od swoich odróżnia się mniej więcej tak: obcy inaczej wygląda, mówi niezrozumiałym językiem i modli się do innych bogów. Wiara była jednym ze spoiw łączących społeczności. Z czasem splatająca się z tradycją, obyczajami, kulturą. Jak pokazuje przykład, była nawet gwarantem przetrwania narodu mimo braku państwowości, była jednym ze składników tożsamości. A do czego nam właściwie poczucie więzi ze swoimi? Dla poczucia bezpieczeństwa? Ciekawe jakby wyglądał ‘ateistyczny’ naród, gdyby nagle zaczął dostawać w tyłek. Jak trwoga to do Boga? Jeśli odrzucimy wiarę jako jedno ze spoiw społeczeństw, to co wstawić w to miejsce? Skoro ona jakoś tak sama naturalnie się pojawia, to stanowi niezły zgrzyt dla walczących o ‘nowego człowieka’. Żeby było śmieszniej, to ci walczący, przy założeniu jak najlepszych intencji, są chyba ludźmi wierzącymi. Człowiek wierzący to taki, który wierzy w idee, prawda? Chcą jedną wiarę zastąpić inną? Pewnie spłaszczam i nawet nie tykam istoty sprawy, ale tak mniej więcej to widzę.

    • Otóż to. Wojujący ateizm jest
      Otóż to. Wojujący ateizm jest niczym innym jak fundamentalizmem religijnym i to totalnym, bo walczącym z każdą religią. Religia przy całym swoim bagażu rzeczy, których ja dźwigać nie chcę jest jak ta nieszczęsna demokracja. Nic mądrego, jednak póki nie powstanie coś czym się religię da zastąpić, nie ma poważnej rozmowy. Problem jak zwykle rozbija się o skrajności. Kiedy słyszę takich debili jak Kuczyński, który twierdzi, że nie istnieje pojęcie narodu, to słyszę zwyczajnego debila i to już nie chodzi o gusta, ale poziom wiedzy. Pojęcie narodu funkcjonuje i to na kilka płaszczyznach, nawet lewicujący socjolodzy, jak Kłoskowska, definiowali pojęcie narodu. Z drugiej strony przeciwstawia się łysych panów rysujących napisy w kiblach jako “patriotów”. Tymczasem naród jest przede wszystkim zjawiskiem pierwotnym, plemiennym, później kulturowym, a dopiero na końcu politycznym. Mnie aspekt narodu jako wspólnoty politycznej, z godłami, hymnami i przemarszem wojska w ogóle nie bawi. Natomiast zabicie narodu jako wspólnoty plemiennej jest zwyczajnie wbrew biologii, bo my się tylko możemy pocieszać, że jesteśmy na tym etapie ewolucji, że stado nam niepotrzebne, potrzebne bardziej niż baranom. Baran sobie poradzi samotnie, współczesny człowiek kompletnie nie, wystarczy mu odciąć prąd, wodę albo i nawet hipermarket, czy sieci komórkowe i jest po człowieku. Podobnie z aspektem kulturowym. Tylko skończeni kretyni mogą postulować likwidowanie narodów na rzecz jakiegoś wspólnego kotła i na dodatek nazywać tę kastrację wolnością. Dopóki istnieją państwa narodowe, dotąd można mówić o wielokulturowości, a te tandetne chwyty, że można zachować wielokulturowość w jednym worze można przyrównać do dodatków w hamburgerach. W Turcji baranina, w Polsce wieprzmak, we Francji ślimaczyna, ale nadal hamburger. Wielkie grupy społeczne, to nie jest organizm na jakim można przeprowadzać operacje na żywca i to rękami gówniarzy, którzy się naczytali modnych rozpraw “filozoficznych” w kolorowej prasie. Rewolucja często jest gwarantem uwstecznienia, a nie postępu. Wywołanie wojny religijnej (ateistycznej) w takim kraju jak Polska, kraju bardzo monokulturowym, o silnych korzeniach religijnych, to jest pogo tańczone w ostrogach na beczce prochu. Tym bardziej nie ma powodu do takich eksperymentów, że w Polsce nie ma żadnego fanatyzmu religijnego, co więcej jak ktoś chce robić wielka karierę, to laickość, ateizm i lewacki sznyt gwarantują sukces.

  24. Na pierwszy rzut sprawa z
    Na pierwszy rzut sprawa z wiarą wydaje się zupełnie prosta. Niech sobie każdy wierzy w co tam sobie chce i nie zawraca głowy innym. Takie podejście może jest i słuszne, gdyby wyjmować i oceniać każdy egzemplarz z osobna. Czym jest pytanie o wiarę? Czy to jest pytanie o pojmowanie Boga jako idei? Myślę, że w dużej mierze jest to pytanie o to z czym się utożsamiamy. Od dawna (jeszcze przed chrześcijaństwem) obcych od swoich odróżnia się mniej więcej tak: obcy inaczej wygląda, mówi niezrozumiałym językiem i modli się do innych bogów. Wiara była jednym ze spoiw łączących społeczności. Z czasem splatająca się z tradycją, obyczajami, kulturą. Jak pokazuje przykład, była nawet gwarantem przetrwania narodu mimo braku państwowości, była jednym ze składników tożsamości. A do czego nam właściwie poczucie więzi ze swoimi? Dla poczucia bezpieczeństwa? Ciekawe jakby wyglądał ‘ateistyczny’ naród, gdyby nagle zaczął dostawać w tyłek. Jak trwoga to do Boga? Jeśli odrzucimy wiarę jako jedno ze spoiw społeczeństw, to co wstawić w to miejsce? Skoro ona jakoś tak sama naturalnie się pojawia, to stanowi niezły zgrzyt dla walczących o ‘nowego człowieka’. Żeby było śmieszniej, to ci walczący, przy założeniu jak najlepszych intencji, są chyba ludźmi wierzącymi. Człowiek wierzący to taki, który wierzy w idee, prawda? Chcą jedną wiarę zastąpić inną? Pewnie spłaszczam i nawet nie tykam istoty sprawy, ale tak mniej więcej to widzę.

    • Otóż to. Wojujący ateizm jest
      Otóż to. Wojujący ateizm jest niczym innym jak fundamentalizmem religijnym i to totalnym, bo walczącym z każdą religią. Religia przy całym swoim bagażu rzeczy, których ja dźwigać nie chcę jest jak ta nieszczęsna demokracja. Nic mądrego, jednak póki nie powstanie coś czym się religię da zastąpić, nie ma poważnej rozmowy. Problem jak zwykle rozbija się o skrajności. Kiedy słyszę takich debili jak Kuczyński, który twierdzi, że nie istnieje pojęcie narodu, to słyszę zwyczajnego debila i to już nie chodzi o gusta, ale poziom wiedzy. Pojęcie narodu funkcjonuje i to na kilka płaszczyznach, nawet lewicujący socjolodzy, jak Kłoskowska, definiowali pojęcie narodu. Z drugiej strony przeciwstawia się łysych panów rysujących napisy w kiblach jako “patriotów”. Tymczasem naród jest przede wszystkim zjawiskiem pierwotnym, plemiennym, później kulturowym, a dopiero na końcu politycznym. Mnie aspekt narodu jako wspólnoty politycznej, z godłami, hymnami i przemarszem wojska w ogóle nie bawi. Natomiast zabicie narodu jako wspólnoty plemiennej jest zwyczajnie wbrew biologii, bo my się tylko możemy pocieszać, że jesteśmy na tym etapie ewolucji, że stado nam niepotrzebne, potrzebne bardziej niż baranom. Baran sobie poradzi samotnie, współczesny człowiek kompletnie nie, wystarczy mu odciąć prąd, wodę albo i nawet hipermarket, czy sieci komórkowe i jest po człowieku. Podobnie z aspektem kulturowym. Tylko skończeni kretyni mogą postulować likwidowanie narodów na rzecz jakiegoś wspólnego kotła i na dodatek nazywać tę kastrację wolnością. Dopóki istnieją państwa narodowe, dotąd można mówić o wielokulturowości, a te tandetne chwyty, że można zachować wielokulturowość w jednym worze można przyrównać do dodatków w hamburgerach. W Turcji baranina, w Polsce wieprzmak, we Francji ślimaczyna, ale nadal hamburger. Wielkie grupy społeczne, to nie jest organizm na jakim można przeprowadzać operacje na żywca i to rękami gówniarzy, którzy się naczytali modnych rozpraw “filozoficznych” w kolorowej prasie. Rewolucja często jest gwarantem uwstecznienia, a nie postępu. Wywołanie wojny religijnej (ateistycznej) w takim kraju jak Polska, kraju bardzo monokulturowym, o silnych korzeniach religijnych, to jest pogo tańczone w ostrogach na beczce prochu. Tym bardziej nie ma powodu do takich eksperymentów, że w Polsce nie ma żadnego fanatyzmu religijnego, co więcej jak ktoś chce robić wielka karierę, to laickość, ateizm i lewacki sznyt gwarantują sukces.

  25. tekst
    Zaznaczę odgórnie, że mam gdzieś co wisi na urzędach i tą całą akcję. Chciałem się tylko odnieść do poziomu merytorycznego, tekstu, znowu odpuszczę sobie kwestie polityczne i inwektywy.
    Po pierwsze – masz rację, że gwiazda religijne nie jest stricte symbolem religijnym. Ale jest symbolem rozpoznawalnym jako religijny, więc nie widzę sensu całego wywodu. Każdy, kto się interesuje Żydami, wie że rozdział narodu od religii, jest u nich strasznie cienki, co zresztą sam potwierdzasz w swoim tekście porównanie do niemieckiego orła jest strasznie pobieżne.
    Jest dla mnie niezrozumiały także związek Twoich wywodów o nie-liberalności Żydów i Izraela, a kwestią powieszenia gwiazdy Dawida, albo ogólnie tolerancji. Po pierwsze, są one tendencyjne – mówisz tylko o ortodoksyjnym judaizmie, którego zwolennikami jest (mimo przewidywań demograficznych w Izraelu) mniejszość Żydów. Zupełnie pomijasz np. nurt konserwatywny i reformowany (w którym to mamy chociażby totalną równość wobec kobiet, nie będę wymieniać dalej).
    Ciężko, żeby Świeci byli przedstawiani w judaizmie… ale jeśli miałeś na myśli brak przedstawień i symboliki, to niestety kolejny błąd. Jest tak na OGÓŁ i aktualnie się tak przyjmuje, ale polecam obejrzenie iluminacji przy średniowiecznych manuskryptach, pięknych mozajek z Dura Europos, czy pierwszych synagog na terenie Palestyny. Napatrzysz się na patriarchów, Dawida i innych, zapewniam 😉 Sama Sefer Tora jest swoistym symbolem judaizmu. Mógłbym jeszcze mówić o chanuce itp; chociaż menora jest najwyraźniejszym symbolem Judaizmu – zgoda.
    Mógłbym się jeszcze kłócić o konserwatyzm Izraela, bo jest to państwo systemowo konserwatywne, a społeczne w dużej mierze laickie (co stanowi chyba jakiś ewenement na skalę światową …)
    Trafiłem tu przypadkiem, za linkiem kolegi. Jestem hebraistą. Nie mam ochoty zajmować się naszymi aktualnymi głupimi sporami politycznymi, zależy mi tylko na odrobinie pokory, przy wysnuwaniu tak szeroko idących wniosków.

    Pozdrawiam 😉

    • Przeczytałem trzy razy i za
      Przeczytałem trzy razy i za hebrajskiego boga nie wiem o co chodzi. Konstrukcja Twoich zdań wygląda mniej więcej tak: “mylisz się, ale masz rację”. Pisałem o państwowości Izraela podając konkrety, czyli menorę przed Knesetem, zapisy ustawy zasadniczej i koszerny świat urządzeń technicznych. Coś się nie zgadza? Domyślam się i nawet wiem, że są różne nurty żydowskie, ale pytam jaki to ma związek z głównym nurtem, który się nazywa państwowość Izraela? Chyba żartujesz pisząc o fenomenie rozdziału państwa od religii. Judaizm jest JEDYNĄ religią narodową. Z wizerunkami świętych to już jakaś pedanteria, żeby nie powiedzieć upierdliwość. Pisałem o tym, że w judaizmie nie ma kultu “Bozi”. Nie czegoś takiego jak wieszanie w dużym pokoju, świętych obrazków Abrahama, Noego, czy samego Mojżesza. Podważanie tej oczywistości freskami, czy innymi dziełami sztuki, to jest jakieś głębokie nieporozumienie. Co więcej dziś się wypowiedział jakiś rabin i stanowczo zaprotestował przeciw wieszaniu gwiazdy Dawida gdziekolwiek poza miejscami kultu, co było dość łatwe do przewidzenia. Żydzi traktują swoje świętości tak jak sugeruje samo słowo. Hebraistą powiadasz? A to chyba mimo wszystko coś innego niż judaista? O ile mnie pamięć nie zawodzi, hebraistyka to dość specyficzna filologia i jednak nie jest tym samym co judaistyka, czyli dziedzina znacznie szersza. Judaistą nie jestem, hebraistą również, ale nie widzę też niczego w Twoim komentarzu, co rzeczowo prostowałoby jakikolwiek fragment mojej wypowiedzi. Co najwyżej poszerzasz pewne zjawiska o jakieś subtelności i to się chwali, ale ja nie jestem w stanie w syntetycznym tekście odwoływać się do takich niuansów.

      PS Napisz coś po hebrajsku i zaznacz kierunek tekstu.

      • Nie pisałem o fenomenie
        Nie pisałem o fenomenie rozdziału państwa od religii … ;p Tylko o mocno świeckim społeczeństwie w skrajnie wyznaniowym państwie. Konkrety: bezsens uogólniania zasad religijnych dotyczących jedynie ortodoksów, wobec innych religijnych Żydów i ruchów, do których sam się przyznajesz, nie masz pojęcia. Jak widzisz, nie jest to niuans, bo to w dużym stopniu przekreślą Twoją ogólną tezę – spróbuję ją skrócić – “nasi głupi ultraliebrałowie wieszają gwiazdę Dawida, która jest symbolem nacjonalizmu”. Np. amerykańscy reformowani, również Żydzi, kiedyś największa społeczność żydowska w USA, mogą być identyfikowani z gwiazdą Dawida, a nie mają nic wspólnego ani z syjonistycznym państwem, ani z seksizmem, są dobrymi Amerykanami wyznania mojżeszowego. Więc zupełnie nie wpisują się w Twoją wizję. Po drugie uproszczenie z gwiazdą Dawida i zwłaszcza porównanie z niemieckim orłem – gwiazda Dawida nie jest symbolem religijnym, ale jest de facto jako taki rozpoznawalna. Religia w historii Izraela była głównym spoiwem narodu, więc nic dziwnego. To już bez mojego “czepialstwa się” i niuansów.
        Co do niechęci Żydów, do wieszania gwiazdy Dawida koło krzyża, to – przynajmniej w przypadku części – nie dziwi mnie to. Jak mówiłem, mało obchodzi mnie ten happening. Pisałem, bo chciałeś przekazać czytelnikom informacje, które wg mnie przez uproszczenie, czy pogląd polityczny wypaczają obraz faktów. I rozumiem, że nie jesteś judaistą, ani hebraistą, ale ja jestem i doczepie się, żeby czytelnicy mieli głębszy pogląd. Bo świat nie jest czarno biały.

        P.S Jak mi powiesz jak zaznaczać kierunek, bo na Boga nie wiem – piszę tylko ręcznie, to mogę Ci z przyjemnością coś napisać. Judaistyka kładzie większy nacisk na naukę o historii i kulturze, hebraistyka – na jezyk. Ale i tak mam na studiach kultury i historii, od groma, zapewniam Cię. A nawet jakbym nie miał, to jestem pasjonatem, więc to nie ma większego znaczenia 😉

        • Na jakiej podstawie wysnuwasz
          Na jakiej podstawie wysnuwasz wniosek, że nie mam pojęcia o innych niż ortodoksyjne ruchy żydowskie. Jesteś medium? Nie rozumiem tych zarzutów zwłaszcza dlatego, że w swoim komentarzu “uzupełniającym”, nie podałeś jednej dziesiątej z tego co się w judaizmie dzieje, a ja nie robiłem rozprawy o judaizmie, tylko notkę o zupełnie innym zjawisku. Powtórzę raz jeszcze pisałem o państwowości Izraela ściśle powiązanej z religią, pisałem o obowiązujących w Izraelu obyczajach, jak koszerne windy w publicznych miejscach i potężny kamienny symbol religijny przed Knesetem. Więc rzeczywiście nie mam bladego pojęcia po co mi tu wyjeżdżasz z kościołem reformowanym w Nowym Yorku, a dlaczego nie z Chasydami z Drohobycza, co byłoby równie adekwatne. Mógłbyś się jeszcze pokusić się o Etiopskich Żydów, albo słynne zaginione plemię semickie, które ponoć teraz jest Eskimosami, tudzież Japończykami. Pytam tylko jaki to ma związek z PAŃSTWOWOŚCIĄ IZRAELA? Wypisujesz tu jakieś odłamy reformatorskie, co więcej piszesz zwyczajne głupoty, bo nie tylko w ortodoksyjnym judaizmie jest wyraźny podział płciowy, ale we wszystkich głównych nurtach judaizmu, tylko na różnym poziomie. Znasz jakiś odłam judaizmu, gdzie baba jest rabinem? Na przykład nieczystość wywołana dotykiem kobiety w czasie menstruacji, to jest najzwyczajniej w świecie fragment Tory, czy jak kto woli Starego Testamentu, a nie rygor ortodoksyjny. Z samoodbierających się komórek i z samozatrzymujących się wind, nie korzystają jedynie ortodoksi, ale jest to izraelska norma kulturowa i jakoś nie słyszę, żeby w Izraelu był ciemnogród i zamach na świeckość.

          PS Skoro piszesz teksty ręcznie, to strzałkę też namaluj ręcznie.

  26. tekst
    Zaznaczę odgórnie, że mam gdzieś co wisi na urzędach i tą całą akcję. Chciałem się tylko odnieść do poziomu merytorycznego, tekstu, znowu odpuszczę sobie kwestie polityczne i inwektywy.
    Po pierwsze – masz rację, że gwiazda religijne nie jest stricte symbolem religijnym. Ale jest symbolem rozpoznawalnym jako religijny, więc nie widzę sensu całego wywodu. Każdy, kto się interesuje Żydami, wie że rozdział narodu od religii, jest u nich strasznie cienki, co zresztą sam potwierdzasz w swoim tekście porównanie do niemieckiego orła jest strasznie pobieżne.
    Jest dla mnie niezrozumiały także związek Twoich wywodów o nie-liberalności Żydów i Izraela, a kwestią powieszenia gwiazdy Dawida, albo ogólnie tolerancji. Po pierwsze, są one tendencyjne – mówisz tylko o ortodoksyjnym judaizmie, którego zwolennikami jest (mimo przewidywań demograficznych w Izraelu) mniejszość Żydów. Zupełnie pomijasz np. nurt konserwatywny i reformowany (w którym to mamy chociażby totalną równość wobec kobiet, nie będę wymieniać dalej).
    Ciężko, żeby Świeci byli przedstawiani w judaizmie… ale jeśli miałeś na myśli brak przedstawień i symboliki, to niestety kolejny błąd. Jest tak na OGÓŁ i aktualnie się tak przyjmuje, ale polecam obejrzenie iluminacji przy średniowiecznych manuskryptach, pięknych mozajek z Dura Europos, czy pierwszych synagog na terenie Palestyny. Napatrzysz się na patriarchów, Dawida i innych, zapewniam 😉 Sama Sefer Tora jest swoistym symbolem judaizmu. Mógłbym jeszcze mówić o chanuce itp; chociaż menora jest najwyraźniejszym symbolem Judaizmu – zgoda.
    Mógłbym się jeszcze kłócić o konserwatyzm Izraela, bo jest to państwo systemowo konserwatywne, a społeczne w dużej mierze laickie (co stanowi chyba jakiś ewenement na skalę światową …)
    Trafiłem tu przypadkiem, za linkiem kolegi. Jestem hebraistą. Nie mam ochoty zajmować się naszymi aktualnymi głupimi sporami politycznymi, zależy mi tylko na odrobinie pokory, przy wysnuwaniu tak szeroko idących wniosków.

    Pozdrawiam 😉

    • Przeczytałem trzy razy i za
      Przeczytałem trzy razy i za hebrajskiego boga nie wiem o co chodzi. Konstrukcja Twoich zdań wygląda mniej więcej tak: “mylisz się, ale masz rację”. Pisałem o państwowości Izraela podając konkrety, czyli menorę przed Knesetem, zapisy ustawy zasadniczej i koszerny świat urządzeń technicznych. Coś się nie zgadza? Domyślam się i nawet wiem, że są różne nurty żydowskie, ale pytam jaki to ma związek z głównym nurtem, który się nazywa państwowość Izraela? Chyba żartujesz pisząc o fenomenie rozdziału państwa od religii. Judaizm jest JEDYNĄ religią narodową. Z wizerunkami świętych to już jakaś pedanteria, żeby nie powiedzieć upierdliwość. Pisałem o tym, że w judaizmie nie ma kultu “Bozi”. Nie czegoś takiego jak wieszanie w dużym pokoju, świętych obrazków Abrahama, Noego, czy samego Mojżesza. Podważanie tej oczywistości freskami, czy innymi dziełami sztuki, to jest jakieś głębokie nieporozumienie. Co więcej dziś się wypowiedział jakiś rabin i stanowczo zaprotestował przeciw wieszaniu gwiazdy Dawida gdziekolwiek poza miejscami kultu, co było dość łatwe do przewidzenia. Żydzi traktują swoje świętości tak jak sugeruje samo słowo. Hebraistą powiadasz? A to chyba mimo wszystko coś innego niż judaista? O ile mnie pamięć nie zawodzi, hebraistyka to dość specyficzna filologia i jednak nie jest tym samym co judaistyka, czyli dziedzina znacznie szersza. Judaistą nie jestem, hebraistą również, ale nie widzę też niczego w Twoim komentarzu, co rzeczowo prostowałoby jakikolwiek fragment mojej wypowiedzi. Co najwyżej poszerzasz pewne zjawiska o jakieś subtelności i to się chwali, ale ja nie jestem w stanie w syntetycznym tekście odwoływać się do takich niuansów.

      PS Napisz coś po hebrajsku i zaznacz kierunek tekstu.

      • Nie pisałem o fenomenie
        Nie pisałem o fenomenie rozdziału państwa od religii … ;p Tylko o mocno świeckim społeczeństwie w skrajnie wyznaniowym państwie. Konkrety: bezsens uogólniania zasad religijnych dotyczących jedynie ortodoksów, wobec innych religijnych Żydów i ruchów, do których sam się przyznajesz, nie masz pojęcia. Jak widzisz, nie jest to niuans, bo to w dużym stopniu przekreślą Twoją ogólną tezę – spróbuję ją skrócić – “nasi głupi ultraliebrałowie wieszają gwiazdę Dawida, która jest symbolem nacjonalizmu”. Np. amerykańscy reformowani, również Żydzi, kiedyś największa społeczność żydowska w USA, mogą być identyfikowani z gwiazdą Dawida, a nie mają nic wspólnego ani z syjonistycznym państwem, ani z seksizmem, są dobrymi Amerykanami wyznania mojżeszowego. Więc zupełnie nie wpisują się w Twoją wizję. Po drugie uproszczenie z gwiazdą Dawida i zwłaszcza porównanie z niemieckim orłem – gwiazda Dawida nie jest symbolem religijnym, ale jest de facto jako taki rozpoznawalna. Religia w historii Izraela była głównym spoiwem narodu, więc nic dziwnego. To już bez mojego “czepialstwa się” i niuansów.
        Co do niechęci Żydów, do wieszania gwiazdy Dawida koło krzyża, to – przynajmniej w przypadku części – nie dziwi mnie to. Jak mówiłem, mało obchodzi mnie ten happening. Pisałem, bo chciałeś przekazać czytelnikom informacje, które wg mnie przez uproszczenie, czy pogląd polityczny wypaczają obraz faktów. I rozumiem, że nie jesteś judaistą, ani hebraistą, ale ja jestem i doczepie się, żeby czytelnicy mieli głębszy pogląd. Bo świat nie jest czarno biały.

        P.S Jak mi powiesz jak zaznaczać kierunek, bo na Boga nie wiem – piszę tylko ręcznie, to mogę Ci z przyjemnością coś napisać. Judaistyka kładzie większy nacisk na naukę o historii i kulturze, hebraistyka – na jezyk. Ale i tak mam na studiach kultury i historii, od groma, zapewniam Cię. A nawet jakbym nie miał, to jestem pasjonatem, więc to nie ma większego znaczenia 😉

        • Na jakiej podstawie wysnuwasz
          Na jakiej podstawie wysnuwasz wniosek, że nie mam pojęcia o innych niż ortodoksyjne ruchy żydowskie. Jesteś medium? Nie rozumiem tych zarzutów zwłaszcza dlatego, że w swoim komentarzu “uzupełniającym”, nie podałeś jednej dziesiątej z tego co się w judaizmie dzieje, a ja nie robiłem rozprawy o judaizmie, tylko notkę o zupełnie innym zjawisku. Powtórzę raz jeszcze pisałem o państwowości Izraela ściśle powiązanej z religią, pisałem o obowiązujących w Izraelu obyczajach, jak koszerne windy w publicznych miejscach i potężny kamienny symbol religijny przed Knesetem. Więc rzeczywiście nie mam bladego pojęcia po co mi tu wyjeżdżasz z kościołem reformowanym w Nowym Yorku, a dlaczego nie z Chasydami z Drohobycza, co byłoby równie adekwatne. Mógłbyś się jeszcze pokusić się o Etiopskich Żydów, albo słynne zaginione plemię semickie, które ponoć teraz jest Eskimosami, tudzież Japończykami. Pytam tylko jaki to ma związek z PAŃSTWOWOŚCIĄ IZRAELA? Wypisujesz tu jakieś odłamy reformatorskie, co więcej piszesz zwyczajne głupoty, bo nie tylko w ortodoksyjnym judaizmie jest wyraźny podział płciowy, ale we wszystkich głównych nurtach judaizmu, tylko na różnym poziomie. Znasz jakiś odłam judaizmu, gdzie baba jest rabinem? Na przykład nieczystość wywołana dotykiem kobiety w czasie menstruacji, to jest najzwyczajniej w świecie fragment Tory, czy jak kto woli Starego Testamentu, a nie rygor ortodoksyjny. Z samoodbierających się komórek i z samozatrzymujących się wind, nie korzystają jedynie ortodoksi, ale jest to izraelska norma kulturowa i jakoś nie słyszę, żeby w Izraelu był ciemnogród i zamach na świeckość.

          PS Skoro piszesz teksty ręcznie, to strzałkę też namaluj ręcznie.

  27. tekst
    Zaznaczę odgórnie, że mam gdzieś co wisi na urzędach i tą całą akcję. Chciałem się tylko odnieść do poziomu merytorycznego, tekstu, znowu odpuszczę sobie kwestie polityczne i inwektywy.
    Po pierwsze – masz rację, że gwiazda religijne nie jest stricte symbolem religijnym. Ale jest symbolem rozpoznawalnym jako religijny, więc nie widzę sensu całego wywodu. Każdy, kto się interesuje Żydami, wie że rozdział narodu od religii, jest u nich strasznie cienki, co zresztą sam potwierdzasz w swoim tekście porównanie do niemieckiego orła jest strasznie pobieżne.
    Jest dla mnie niezrozumiały także związek Twoich wywodów o nie-liberalności Żydów i Izraela, a kwestią powieszenia gwiazdy Dawida, albo ogólnie tolerancji. Po pierwsze, są one tendencyjne – mówisz tylko o ortodoksyjnym judaizmie, którego zwolennikami jest (mimo przewidywań demograficznych w Izraelu) mniejszość Żydów. Zupełnie pomijasz np. nurt konserwatywny i reformowany (w którym to mamy chociażby totalną równość wobec kobiet, nie będę wymieniać dalej).
    Ciężko, żeby Świeci byli przedstawiani w judaizmie… ale jeśli miałeś na myśli brak przedstawień i symboliki, to niestety kolejny błąd. Jest tak na OGÓŁ i aktualnie się tak przyjmuje, ale polecam obejrzenie iluminacji przy średniowiecznych manuskryptach, pięknych mozajek z Dura Europos, czy pierwszych synagog na terenie Palestyny. Napatrzysz się na patriarchów, Dawida i innych, zapewniam 😉 Sama Sefer Tora jest swoistym symbolem judaizmu. Mógłbym jeszcze mówić o chanuce itp; chociaż menora jest najwyraźniejszym symbolem Judaizmu – zgoda.
    Mógłbym się jeszcze kłócić o konserwatyzm Izraela, bo jest to państwo systemowo konserwatywne, a społeczne w dużej mierze laickie (co stanowi chyba jakiś ewenement na skalę światową …)
    Trafiłem tu przypadkiem, za linkiem kolegi. Jestem hebraistą. Nie mam ochoty zajmować się naszymi aktualnymi głupimi sporami politycznymi, zależy mi tylko na odrobinie pokory, przy wysnuwaniu tak szeroko idących wniosków.

    Pozdrawiam 😉

    • Przeczytałem trzy razy i za
      Przeczytałem trzy razy i za hebrajskiego boga nie wiem o co chodzi. Konstrukcja Twoich zdań wygląda mniej więcej tak: “mylisz się, ale masz rację”. Pisałem o państwowości Izraela podając konkrety, czyli menorę przed Knesetem, zapisy ustawy zasadniczej i koszerny świat urządzeń technicznych. Coś się nie zgadza? Domyślam się i nawet wiem, że są różne nurty żydowskie, ale pytam jaki to ma związek z głównym nurtem, który się nazywa państwowość Izraela? Chyba żartujesz pisząc o fenomenie rozdziału państwa od religii. Judaizm jest JEDYNĄ religią narodową. Z wizerunkami świętych to już jakaś pedanteria, żeby nie powiedzieć upierdliwość. Pisałem o tym, że w judaizmie nie ma kultu “Bozi”. Nie czegoś takiego jak wieszanie w dużym pokoju, świętych obrazków Abrahama, Noego, czy samego Mojżesza. Podważanie tej oczywistości freskami, czy innymi dziełami sztuki, to jest jakieś głębokie nieporozumienie. Co więcej dziś się wypowiedział jakiś rabin i stanowczo zaprotestował przeciw wieszaniu gwiazdy Dawida gdziekolwiek poza miejscami kultu, co było dość łatwe do przewidzenia. Żydzi traktują swoje świętości tak jak sugeruje samo słowo. Hebraistą powiadasz? A to chyba mimo wszystko coś innego niż judaista? O ile mnie pamięć nie zawodzi, hebraistyka to dość specyficzna filologia i jednak nie jest tym samym co judaistyka, czyli dziedzina znacznie szersza. Judaistą nie jestem, hebraistą również, ale nie widzę też niczego w Twoim komentarzu, co rzeczowo prostowałoby jakikolwiek fragment mojej wypowiedzi. Co najwyżej poszerzasz pewne zjawiska o jakieś subtelności i to się chwali, ale ja nie jestem w stanie w syntetycznym tekście odwoływać się do takich niuansów.

      PS Napisz coś po hebrajsku i zaznacz kierunek tekstu.

      • Nie pisałem o fenomenie
        Nie pisałem o fenomenie rozdziału państwa od religii … ;p Tylko o mocno świeckim społeczeństwie w skrajnie wyznaniowym państwie. Konkrety: bezsens uogólniania zasad religijnych dotyczących jedynie ortodoksów, wobec innych religijnych Żydów i ruchów, do których sam się przyznajesz, nie masz pojęcia. Jak widzisz, nie jest to niuans, bo to w dużym stopniu przekreślą Twoją ogólną tezę – spróbuję ją skrócić – “nasi głupi ultraliebrałowie wieszają gwiazdę Dawida, która jest symbolem nacjonalizmu”. Np. amerykańscy reformowani, również Żydzi, kiedyś największa społeczność żydowska w USA, mogą być identyfikowani z gwiazdą Dawida, a nie mają nic wspólnego ani z syjonistycznym państwem, ani z seksizmem, są dobrymi Amerykanami wyznania mojżeszowego. Więc zupełnie nie wpisują się w Twoją wizję. Po drugie uproszczenie z gwiazdą Dawida i zwłaszcza porównanie z niemieckim orłem – gwiazda Dawida nie jest symbolem religijnym, ale jest de facto jako taki rozpoznawalna. Religia w historii Izraela była głównym spoiwem narodu, więc nic dziwnego. To już bez mojego “czepialstwa się” i niuansów.
        Co do niechęci Żydów, do wieszania gwiazdy Dawida koło krzyża, to – przynajmniej w przypadku części – nie dziwi mnie to. Jak mówiłem, mało obchodzi mnie ten happening. Pisałem, bo chciałeś przekazać czytelnikom informacje, które wg mnie przez uproszczenie, czy pogląd polityczny wypaczają obraz faktów. I rozumiem, że nie jesteś judaistą, ani hebraistą, ale ja jestem i doczepie się, żeby czytelnicy mieli głębszy pogląd. Bo świat nie jest czarno biały.

        P.S Jak mi powiesz jak zaznaczać kierunek, bo na Boga nie wiem – piszę tylko ręcznie, to mogę Ci z przyjemnością coś napisać. Judaistyka kładzie większy nacisk na naukę o historii i kulturze, hebraistyka – na jezyk. Ale i tak mam na studiach kultury i historii, od groma, zapewniam Cię. A nawet jakbym nie miał, to jestem pasjonatem, więc to nie ma większego znaczenia 😉

        • Na jakiej podstawie wysnuwasz
          Na jakiej podstawie wysnuwasz wniosek, że nie mam pojęcia o innych niż ortodoksyjne ruchy żydowskie. Jesteś medium? Nie rozumiem tych zarzutów zwłaszcza dlatego, że w swoim komentarzu “uzupełniającym”, nie podałeś jednej dziesiątej z tego co się w judaizmie dzieje, a ja nie robiłem rozprawy o judaizmie, tylko notkę o zupełnie innym zjawisku. Powtórzę raz jeszcze pisałem o państwowości Izraela ściśle powiązanej z religią, pisałem o obowiązujących w Izraelu obyczajach, jak koszerne windy w publicznych miejscach i potężny kamienny symbol religijny przed Knesetem. Więc rzeczywiście nie mam bladego pojęcia po co mi tu wyjeżdżasz z kościołem reformowanym w Nowym Yorku, a dlaczego nie z Chasydami z Drohobycza, co byłoby równie adekwatne. Mógłbyś się jeszcze pokusić się o Etiopskich Żydów, albo słynne zaginione plemię semickie, które ponoć teraz jest Eskimosami, tudzież Japończykami. Pytam tylko jaki to ma związek z PAŃSTWOWOŚCIĄ IZRAELA? Wypisujesz tu jakieś odłamy reformatorskie, co więcej piszesz zwyczajne głupoty, bo nie tylko w ortodoksyjnym judaizmie jest wyraźny podział płciowy, ale we wszystkich głównych nurtach judaizmu, tylko na różnym poziomie. Znasz jakiś odłam judaizmu, gdzie baba jest rabinem? Na przykład nieczystość wywołana dotykiem kobiety w czasie menstruacji, to jest najzwyczajniej w świecie fragment Tory, czy jak kto woli Starego Testamentu, a nie rygor ortodoksyjny. Z samoodbierających się komórek i z samozatrzymujących się wind, nie korzystają jedynie ortodoksi, ale jest to izraelska norma kulturowa i jakoś nie słyszę, żeby w Izraelu był ciemnogród i zamach na świeckość.

          PS Skoro piszesz teksty ręcznie, to strzałkę też namaluj ręcznie.

  28. Ach cuda?
    3 wielkie mocarstwa rządzące Europą podzieliły się Polską. Po wieku rozsypały się w pył.

    2 Mocarstwa światowe powstałe na trupach Cesarstwa Rosyjskiego i Cesarstwa Pruskiego znów podzieliły się Polską. Jedno zginęło kilka lat później, drugie samo się rozsypało, na naszych oczach. Ot tak. Chciało połknąć cały świat i się posypało.

    W 80 roku Kreml chciał utopić kontrrewolucję we krwi, nie udało się nas ani zdławić ani sprowokować do zamieszek. 3 cudy, kiedy chciano nas wymazać z mapy świata, a my wciąż jesteśmy silni.

  29. Ach cuda?
    3 wielkie mocarstwa rządzące Europą podzieliły się Polską. Po wieku rozsypały się w pył.

    2 Mocarstwa światowe powstałe na trupach Cesarstwa Rosyjskiego i Cesarstwa Pruskiego znów podzieliły się Polską. Jedno zginęło kilka lat później, drugie samo się rozsypało, na naszych oczach. Ot tak. Chciało połknąć cały świat i się posypało.

    W 80 roku Kreml chciał utopić kontrrewolucję we krwi, nie udało się nas ani zdławić ani sprowokować do zamieszek. 3 cudy, kiedy chciano nas wymazać z mapy świata, a my wciąż jesteśmy silni.

  30. Ach cuda?
    3 wielkie mocarstwa rządzące Europą podzieliły się Polską. Po wieku rozsypały się w pył.

    2 Mocarstwa światowe powstałe na trupach Cesarstwa Rosyjskiego i Cesarstwa Pruskiego znów podzieliły się Polską. Jedno zginęło kilka lat później, drugie samo się rozsypało, na naszych oczach. Ot tak. Chciało połknąć cały świat i się posypało.

    W 80 roku Kreml chciał utopić kontrrewolucję we krwi, nie udało się nas ani zdławić ani sprowokować do zamieszek. 3 cudy, kiedy chciano nas wymazać z mapy świata, a my wciąż jesteśmy silni.