Przestałem się bulwersować i zacząłem się napawać optymizmem, po kolejnych występach artystów i „myślicieli”, którzy w gestach rozpaczy przypominają, że kiedyś istnieli. W środowisku aktorskim krąży nieśmiertelna anegdota z udziałem Janusza Kłosińskiego, młodszym Czytelnikom podpowiem, że to taki aktor z reguły drugoplanowy, grał między innymi w „Janosiku”, „Czterech pancernych” i to on miał ustrzelić „pastowanego kabana” w „Nie ma mocnych”. Kłosiński po ogłoszeniu stanu wojennego był jednym z nielicznych aktorów, którzy otwarcie poparli wojnę generała z Narodem. Został przez większość środowiska uznany za sprzedawczyka i nawet ulubieńcy Gierka, kroczący niegdyś w majowych pochodach, odwrócili się od kolegi. Ta anegdota potwierdza coś, co nigdy żadną tajemnicą nie było. Jak świat światem i człowiek marnością, zawsze znajdzie się Kłosiński, Kobyliński, Majkowski, Riefenstahl, którzy poprą dowolna podłość wyrządzoną przez władzę lub przez władzę ukrywaną. Co więcej trudno porównywać Kłosińskiego z Riefenstahl, czy aktora grającego „Biedronkę” z Kłosińskim, ponieważ mamy do czynienia z degradacją włazidupstwa. O ile niemiecka dokumentalistka walczyła o wielkie zaszczyty dla siebie i potrafiła wprowadzić do kina takie środki wyrazu, których wcześniej nie widziano, o tyle Kłosiński walczył już tylko o swoje drugoplanowe role w PRL, czyli sprzedawał się władzy za grosze i marne zaszczyty. Od czasów Kłosińskiego degradacja artystów władzy postępuje. Dziś właściwie walczy się o parę zaproszeń do telewizji lub na łamy prasowe, żeby odgrzać tantiemy. Taką bohaterską walkę stoczył zapomniany reżyser komediowy, który ostatnią dobrą komedię zrobił 25 lat temu, chociaż mniej wybredni uznają, że film o krasnoludkach sprzed 21 lat też nie był zły.
W piśmie znanym z kolorowych okładek, redaktor znany z gustu na poziomie hot dogów z Orlenu, przeprowadził wywiad z zapomnianym reżyserem, jałowym twórczo od ponad 20 lat. Jak to w takich żałosnych okolicznościach i przypadkach bywa, zamiast mózgu i talentu reżyser zmuszony był pokazać stringi. Nie trudno sobie wyobrazić jaki obraz zbuduje blisko sześćdziesięcioletnia dupa opięta w wyzywające niewymowne, ale jeśli ktoś ma problemy z wyobraźnią i lubi hot dogi z Orelnu może sobie popatrzeć na kolorową okładkę i poczytać, co stara dupa przebrana za byłego artystę ma do… powiedzenia. Uprzedzam jednak, że podobne atrakcje działają odwrotnie proporcjonalnie do męskiego instynktu. Nie ma faceta, który by się nie obejrzał za młodą, ładnie wyeksponowaną pupcią płci odmiennej, pomijając oczywiście „gejów” i niewidomych.. Takie pupcie nie muszą krzyczeć „eee, patrzcie, idę i się pięknie kołyszę”, takie pupcie nie muszą machać rękami, wciskać klakson, na takie pupcie zareaguje i wyłowi je z tłumu instynkt. Odwrotnie proporcjonalnie sprawy się mają ze starymi dupami, tutaj bez dodatkowych atrakcji się nie obejdzie, z rąk trzeba uczynić młynek, a samo trąbienie nic nie pomoże, o ile nie trąbi się co najmniej w Porsche. Im starsza i bardziej zapomniana dupa, tym bardziej obcisłe springi zakłada, tym więcej hałasu i siłą rzeczy smrodu wokół siebie musi zrobić, aby ktokolwiek się obejrzał. Bywają amatorzy i takich atrakcji, niemniej ta „Seksmisja II” w wykonaniu reżysera pikującego poniżej poziomu zejścia, w dodatku poza kursem i ścieżką raczej w formie kultowej komedii się nie sprzeda.
Paradoksalnie wywiady w kolorowych pisemkach, które z definicji wymagają prostych w odbiorze sensacji, doskonale ilustrują nieodwracalną jałowość artystyczną wszystkich zapomnianych gwiazd. Jedna stara dupa w stringach udaje „Biedronkę”, inna ukraińskiego Casanovę, bardziej powściągliwe sprzedają tanie wina, a ostatnio pojawił się wysyp dup odrzutowych. Nowa odmiana puszcza bąki odrzutowe i napawa się swoim komediowym talentem. Marne to widoki i cholernie psują wspomnienia z dzieciństwa, kiedyś z otwartą buzią oglądałem „ucho od śledzia”, dziś z zatkanym nosem obserwuję zapowiedzi scenariuszy: „Borat debeściak w przestworzach”, „Monty Python lądujący w kozaczym dole”. Wychowałem się na komediach wysokich lotów, a kryzys wieku średniego przeżywam patrząc na katastrofę z tragicznym przyziemieniem odrzutowej dupy w błocie. No, ale miało być optymistycznie, nie turpistycznie, dlatego wracam do myśli początkowej. Pomimo przemiany twórców w pierdzące zabawki władzy, pomimo coraz donośniejszych salw z okrężnicy, pocieszające jest, że tą rozrywką zajmują się już tylko zapomniane i stracone talenty. Wśród artystów na dorobku i takich, którzy chcieliby ocalić dorobek nie widzę masowej tendencji do eksponowania policzków w stringach. Był czas, że wręcz wypadało coś głupiego powiedzieć „wyglądali przez okno”, „on mnie zabije”, ale coraz częściej widzę niebagatelne skrępowanie. Dramatopisarze, aktorzy i twórcy komedii przypomnieli sobie, że jednak istnieją tacy ludzie, którzy nazywają się widzowie, a Ci jak na złość zaledwie w 1/3 uważają, że z tragedii przed tragedią, w trakcie tragedii i po tragedii da się jeszcze zrobić atrakcyjną komedię. Konkurencja wyprzedziła, po trzech latach komedii w wykonaniu „państwa polskiego”, nie pomoże ani Borat, ani Monty Pyton, tym bardziej w reżyserii odrzutowego, byłego artysty w stringach.
Leni nie pasuje do tego towarzystwa.
Ona była Hitlerem zafascynowana, nie musiała tego nawet mówić. Film "Triumf woli" o tym dobitnie świadczy. To nie była koniunkturalistka aby uciułać parę groszy przy jakimkolwiek mecenacie.
Leni nie pasuje do tego towarzystwa.
Ona była Hitlerem zafascynowana, nie musiała tego nawet mówić. Film "Triumf woli" o tym dobitnie świadczy. To nie była koniunkturalistka aby uciułać parę groszy przy jakimkolwiek mecenacie.
Artymowicz znowu na szklanym ekranie
Nowa gwiazda dzisiejszych "faktów", prof-es-or Artymowicz, budował i budował aż w końcu zbudował symulację teoretyczną, która nareszcie pasuje do stenogramów i raportu Millera który teraz jest już raportem Laska. Pomijam już żałosną zapowiedź Pochanke czy Kochanke, która szybko z prawa dynamiki Newtona przeszła do tezy że teoria Newtona nie wygra z teorią Macierewicza. "Tyle faktów w faktach, więcej faktów w faktach po faktach….i w fakcie…
Artymowicz znowu na szklanym ekranie
Nowa gwiazda dzisiejszych "faktów", prof-es-or Artymowicz, budował i budował aż w końcu zbudował symulację teoretyczną, która nareszcie pasuje do stenogramów i raportu Millera który teraz jest już raportem Laska. Pomijam już żałosną zapowiedź Pochanke czy Kochanke, która szybko z prawa dynamiki Newtona przeszła do tezy że teoria Newtona nie wygra z teorią Macierewicza. "Tyle faktów w faktach, więcej faktów w faktach po faktach….i w fakcie…
wcześnie się skończył
Machulski był kiedyś cudownym dzieckiem skazanym na sukces dzięki urodzeniu się we właściwej rodzinie. Nazywali go polskim Spielbergiem, bo wcześnie zaczynał. Nie chciał kręcić zwykłych nudnych polskich filmów, miał zamiar kręcić od razu filmy amerykańskie, tyle że w kraju.
Zaczął dobrze, od Vabanku. Po drugim Vabanku wypsztykał się z pomysłów i to stanowiło problem, bo on traktował film jak kalejdoskop fajnych pomyslów nie połączonych psychologią, logiką czy trzymaniem się kupy, tak rozumiał rozrywkowe kino amerykańskie.
Przy filmie o krasnoludkach był już tak sławny, że nie musiał niczego wymyślac bo po planie ganiało stado wynajętych ludzi podtykających mu gotowce pod kamerę.
Teraz dochodzi do emerytury i wali łbem w ścianę jęcząc: "Mamusiu, dlaczego jestem tak strasznie niezdolny!!!."
To musi być koszmar.
jak tylko zaczął od razu skończył ciekawe jak by to skomentował
leszek miller. Który aktualnie przechodzi samego siebie, bo wpadającego ciągle w tarapaty Oleksego próbuje przekonać żeby robił to w SLD.
Kreml wydaje się przekonany, że to Donald i Adam napuszczają na siebie Kaczyńskiego i utina, próbując w ten sposób zd obyc paliwo dla władzy http://wpolityce.pl/wydarzenia/50964-imperium-kontratakuje-prokremlowski-dziennik-zarzuca-polsce-opoznianie-sledztwa-smolenskiego
wcześnie się skończył
Machulski był kiedyś cudownym dzieckiem skazanym na sukces dzięki urodzeniu się we właściwej rodzinie. Nazywali go polskim Spielbergiem, bo wcześnie zaczynał. Nie chciał kręcić zwykłych nudnych polskich filmów, miał zamiar kręcić od razu filmy amerykańskie, tyle że w kraju.
Zaczął dobrze, od Vabanku. Po drugim Vabanku wypsztykał się z pomysłów i to stanowiło problem, bo on traktował film jak kalejdoskop fajnych pomyslów nie połączonych psychologią, logiką czy trzymaniem się kupy, tak rozumiał rozrywkowe kino amerykańskie.
Przy filmie o krasnoludkach był już tak sławny, że nie musiał niczego wymyślac bo po planie ganiało stado wynajętych ludzi podtykających mu gotowce pod kamerę.
Teraz dochodzi do emerytury i wali łbem w ścianę jęcząc: "Mamusiu, dlaczego jestem tak strasznie niezdolny!!!."
To musi być koszmar.
jak tylko zaczął od razu skończył ciekawe jak by to skomentował
leszek miller. Który aktualnie przechodzi samego siebie, bo wpadającego ciągle w tarapaty Oleksego próbuje przekonać żeby robił to w SLD.
Kreml wydaje się przekonany, że to Donald i Adam napuszczają na siebie Kaczyńskiego i utina, próbując w ten sposób zd obyc paliwo dla władzy http://wpolityce.pl/wydarzenia/50964-imperium-kontratakuje-prokremlowski-dziennik-zarzuca-polsce-opoznianie-sledztwa-smolenskiego
Czy do nigerii Przewodniczący Komisji Europejskiej i szef ONZ
będą lecieli jednym samolotem?
Mamy kolejnego eksperta od katastrof lotniczych, co nie potrzebuje ani wraku samolotu ani widzieć brzozy, ani czarnej skrzynki z Jaka, żeby wiedzieć że Lech Kaczyński ponosi winę za zamordowanie 95 pasażerów i załogi. Nadszyszkownik kilkujadek, bo o nim mowa, wie przed zakończeniem śledztwa i wydaniem wyroku że winny jest Kaczyński. Jakie życie taka śmierć. Problem w tym, że wszystkie Machulskie PRL dobrze wiedzą, czym zajmowała się rodzina Michnika i czym zajmuje się sam Michnik. Żaden Machulski nie będzie mógł się zasłać – zostałem zmanipulowany, bo to nie ta pozycja społeczna i intelektualna. http://niezalezna.pl/40162-marta-kaczynska-odpowiada-machulskiemu
Czy do nigerii Przewodniczący Komisji Europejskiej i szef ONZ
będą lecieli jednym samolotem?
Mamy kolejnego eksperta od katastrof lotniczych, co nie potrzebuje ani wraku samolotu ani widzieć brzozy, ani czarnej skrzynki z Jaka, żeby wiedzieć że Lech Kaczyński ponosi winę za zamordowanie 95 pasażerów i załogi. Nadszyszkownik kilkujadek, bo o nim mowa, wie przed zakończeniem śledztwa i wydaniem wyroku że winny jest Kaczyński. Jakie życie taka śmierć. Problem w tym, że wszystkie Machulskie PRL dobrze wiedzą, czym zajmowała się rodzina Michnika i czym zajmuje się sam Michnik. Żaden Machulski nie będzie mógł się zasłać – zostałem zmanipulowany, bo to nie ta pozycja społeczna i intelektualna. http://niezalezna.pl/40162-marta-kaczynska-odpowiada-machulskiemu