Reklama

Rozdział państwa od kościoła.

Rozdział państwa od kościoła. Zna czytelnik ten truizm rzadko spotykany w codziennym społecznym życiu, zwłaszcza u nas w prasłowiańskim kraju?

Reklama

Redakcja też zna i podobnie jak czytelnik zgadza się z truizmem w całej rozciągłości truizmu. Pytanie jak rozumieć ten rozdział, bo czasami redakcja się obawia, że my naród, rozumiemy rozdział lokalnie i stereotypowo. Mianowicie tak, że ksiądz nie powinien się wtrącać do polityki. Dalibóg nie powinien, ale czy tylko ksiądz i tylko do polskiej polityki? A co zrobić z londyńskim rabinem, co się wtrąca do europejskiej polityki? I to jak się wtrąca! Wtrąca się tak, że naciska na partię konserwatywną, aby się pozbyła Polaka Michała Kamińskiego z urzędu szefa frakcji europejskiej.

Skandal jako żywo, ale to jeszcze nie koniec. Rabin podaje konkretne powody i chodzi o sprawę sprzed dziewięciu lat, kiedy to Kamiński ponoć pocieszał mieszkańców Jedwabnego, aby nie poczuwali się do winy. Redakcja jest rozdarta wewnętrznie jak symboliczna sosna. Kamińskiemu należy się wszystko co w końcu usunęłoby go z polityki i oczu redakcji, ale wyrzucanie Kamińskiego za Jedwabne, to numer bardziej wydumany niż wsadzenie Capone za podatki.

Reklama

24 KOMENTARZE

  1. “Według Anny Bikont z “Gazety Wyborczej”,
    na którą powołuje się brytyjski tygodnik, w marcu 2001 roku Kamiński był w Jedwabnym, gdzie wziął udział w spotkaniu ok. stu osób i zaproponował napisanie otwartego listu przeciwnego przeproszeniu Żydów i wyrażeniu skruchy z powodu mordu, dopóki dogłębne dochodzenie nie wyjaśni jego okoliczności."

    Jeżeli rabin w tym rozsądnym stwierdzeniu Kamińskiego widzi antysemityzm, to ja widzę w rabinie ciężkiego idiotę.

    Swoją drogą zasłanianie się przez małą spoconą dziewczynkę nie pamięcią co do poważnych zarzutów, też nie jest mądre. Można zawsze powiedzieć, że jest się zdumionym oskarżeniem i przyrzec ustosunkowanie się do niego w najbliższej przyszłości, dając sobie czas na przygotowanie odwetu na rabim.

  2. “Według Anny Bikont z “Gazety Wyborczej”,
    na którą powołuje się brytyjski tygodnik, w marcu 2001 roku Kamiński był w Jedwabnym, gdzie wziął udział w spotkaniu ok. stu osób i zaproponował napisanie otwartego listu przeciwnego przeproszeniu Żydów i wyrażeniu skruchy z powodu mordu, dopóki dogłębne dochodzenie nie wyjaśni jego okoliczności."

    Jeżeli rabin w tym rozsądnym stwierdzeniu Kamińskiego widzi antysemityzm, to ja widzę w rabinie ciężkiego idiotę.

    Swoją drogą zasłanianie się przez małą spoconą dziewczynkę nie pamięcią co do poważnych zarzutów, też nie jest mądre. Można zawsze powiedzieć, że jest się zdumionym oskarżeniem i przyrzec ustosunkowanie się do niego w najbliższej przyszłości, dając sobie czas na przygotowanie odwetu na rabim.

  3. “Według Anny Bikont z “Gazety Wyborczej”,
    na którą powołuje się brytyjski tygodnik, w marcu 2001 roku Kamiński był w Jedwabnym, gdzie wziął udział w spotkaniu ok. stu osób i zaproponował napisanie otwartego listu przeciwnego przeproszeniu Żydów i wyrażeniu skruchy z powodu mordu, dopóki dogłębne dochodzenie nie wyjaśni jego okoliczności."

    Jeżeli rabin w tym rozsądnym stwierdzeniu Kamińskiego widzi antysemityzm, to ja widzę w rabinie ciężkiego idiotę.

    Swoją drogą zasłanianie się przez małą spoconą dziewczynkę nie pamięcią co do poważnych zarzutów, też nie jest mądre. Można zawsze powiedzieć, że jest się zdumionym oskarżeniem i przyrzec ustosunkowanie się do niego w najbliższej przyszłości, dając sobie czas na przygotowanie odwetu na rabim.

  4. “Według Anny Bikont z “Gazety Wyborczej”,
    na którą powołuje się brytyjski tygodnik, w marcu 2001 roku Kamiński był w Jedwabnym, gdzie wziął udział w spotkaniu ok. stu osób i zaproponował napisanie otwartego listu przeciwnego przeproszeniu Żydów i wyrażeniu skruchy z powodu mordu, dopóki dogłębne dochodzenie nie wyjaśni jego okoliczności."

    Jeżeli rabin w tym rozsądnym stwierdzeniu Kamińskiego widzi antysemityzm, to ja widzę w rabinie ciężkiego idiotę.

    Swoją drogą zasłanianie się przez małą spoconą dziewczynkę nie pamięcią co do poważnych zarzutów, też nie jest mądre. Można zawsze powiedzieć, że jest się zdumionym oskarżeniem i przyrzec ustosunkowanie się do niego w najbliższej przyszłości, dając sobie czas na przygotowanie odwetu na rabim.

  5. O Jedwabnem – na poważnie.
    http://korwin-mikke.pl/blog/wpis/o_rocznicy_mordu_w_jedwabnem/216/#komentarze
    ?Rzeczpospolita? rzetelnie relacjonuje spór o sprawstwo zbrodni w Jedwabnem. W sporze zabierają głos archeolodzy, historycy, arytmetycy (od liczenia pomordowanych) wreszcie moraliści. Zdumiewa mnie, że przez cały ten czas nikt nie poruszył na tych łamach strony prawno-politycznej.

    Postaram się to więc uczynić. Przepraszam za pewną oschłość wywodów.

    1. Najpierw problem. Nie ulega kwestii, że w Jedwabnem popełniona została zbrodnia. Nie podlega też dyskusji, że brali w niej udział Polacy i Niemcy. Z tej okazji Żydzi domagają się od Polaków przeprosin.

    2. JE Aleksander Kwaśniewski zapowiedział, że w dniu 10 lipca solennie przeprosi. Powstaje podstawowe pytanie: jako kto, kogo i w czyim imieniu? Dziwne, ale wszyscy polemiści pomijają te kwestie; ich właśnie dotyczą niniejsze, bardzo precyzyjne, rozważania.

    3. Ogromna większość tekstów mówi ogólnikowo o ?zbrodni Polaków?, czasem ?zbrodni Niemców? , lub ?zbrodni nazistów? popełnionej na ?Żydach?. Jednak nie są to kategorie polityczno-prawne lecz mętne dywagacje humanistów. Niektórzy (bo przecież nie wszyscy!!) Żydzi domagają się przeprosin od ?Polaków?. Tymczasem jest oczywiste, że p.Aleksander Kwaśniewski nie jest ?prezydentem Polaków? – i nie ma absolutnie żadnego prawa przemawiać w imieniu Polaków nie będących obywatelami III RP!!! Kto twierdzi inaczej – jest nacjonalistą. Ponieważ zaś nie istnieje żadna osoba reprezentująca ?wszystkich Polaków? – przeto nikt taki przeprosić ?w imieniu Polaków? nie może. Nawet, gdyby ?wszyscy Polacy? byli za coś odpowiedzialni.

    4. Jest też pytanie: ?Kogo?? Dlaczego miałby przepraszać ?naród żydowski? za mord w Jedwabnem – a nie ?naród rosyjski? za działalność Feliksa E.Dzierżyńskiego w CzeKa? Dzierżyński osobiście odpowiada za zamordowanie setek tysięcy Rosjan (oraz, nawiasem pisząc, znacznie większej liczby Żydów, niż liczba zamordowanych w Jedwabnem!). Czy dlatego (przepraszam za złośliwość) nie mamy przepraszać za F.E.D., że p.Kwaśniewski zaakceptował argumentację niektórych rabinów, że gdy żyd porzuci wiarę i zapisze się do socjalistów, to już nie jest Żydem i Żydzi za niego nie ponoszą odpowiedzialności – więc, per analogiam, jeśli Polak porzuci katolicyzm i zapisze się do socjalistów, to już ?naród polski? za jego czyny nie odpowiada? )

    5. Jako ?Prezydent obywateli III RP? – wśród których są ludzie różnej narodowości (w tym i Żydzi) a mogą się nawet znajdować ofiary, które uciekły z owej stodoły – p.Aleksander Kwaśniewski też nie może przepraszać. Byłoby to bardzo wysokim nietaktem! Nie wiem, czym zawinił Żydom z Jedwabnego np. p.Emanuel Olisadebe?

    6. Wreszcie p.Kwaśniewski może chcieć przepraszać jako Głowa Państwa Polskiego. Jednakże – i to trzeba stanowczo podkreślić – żadne państwo polskie niczym w sprawie tej zbrodni nie zawiniło! Zbrodni tej nie organizował, nie pomagał w jej dokonaniu, ani do niej nie zachęcał jakikolwiek przedstawiciel jakiegokolwiek państwa polskiego – nawet marionetkowej ?Generalnej Guberni?!! Żadne też państwo polskie – ani Rząd Londyński ani tzw. Państwo Podziemne – nie miało też żadnej możliwości, by przeszkodzić w tej zbrodni.

    7. Odpowiedzialność państwa nie ma nic wspólnego z ?odpowiedzialnością narodu? (o ile cos takiego istnieje). Jeśli Prezydent Republiki Federalnej Niemiec przeprasza w imieniu RFN za zbrodnie wojenne (i RFN płaci za nie odszkodowania) to nie dlatego, że zbrodni dokonali ?Niemcy? – lecz dlatego, ze dokonała ich III Rzesza, a RFN uznała się de iure za spadkobiercę III Rzeszy. Jest to bardzo ważne odróżnienie: gdyby komendantem KL ?Auschwitz-Birkenau? był mianowany przez Hitlera Ukrainiec, a całą załogę stanowili najemni Murzyni, Arabowie i Chińczycy, to odpowiedzialność RFN nie byłaby ani o iotę mniejsza, gdyż nosiliby oni niemieckie mundury i wykonywali rozkazy kierownictwa III Rzeszy. Za ew. zbrodnie Legii Cudzoziemskiej odpowiada Republika Francuska – a nie państwa których obywatelami są (lub kraje z których pochodzą) żołnierze Legii!

    8. Tym samym państwo polskie nie ma nic wspólnego ze zbrodnią w Jedwabnem – i p.Kwaśniewski nie może przepraszać również w tym charakterze.
    By zrozumieć nonsens używanych konstrukcyj prawnych wyobraźmy sobie, że Stalin inaczej podzielił Europę Wschodnią – i Jedwabne znalazło się w granicach Białoruskiej SRS, a obecnie Republiki Białoruskiej. Czy za tę zbrodnię powinien wtedy przepraszać JE Aleksander Łukaszenka? A jakie ta zmiana ma znaczenie dla mieszkańca np. Śląska czy Wielkopolski??!? W obydwu przypadkach nie ma on tak samo nic wspólnego z tą zbrodnią.

    9. Państwo polskie – czyli obecnie: III RP – mogłoby zrobić w tej sprawie tylko jedno: korzystając z precedensu norymberskiego (że zbrodnie ?ludobójstwa? nie ulegają przedawnieniu) znaleźć polskich zbrodniarzy z Jedwabnego (jeśli jeszcze żyją – i jeśli nie zostali już raz skazani – non bis idem!). Jest to jednak kosztowne i męczące – natomiast przepraszanie idzie politykom gładko – i zapewnia temu, kto przeprasza, znakomite publicity: 30 sekund w telewizjach połowy świata! Jest to więc droga łatwiejsza i przyjemniejsza.

    10. Kto zatem odpowiada za zbrodnię w Jedwabnem? Zróbmy pewien myślowy eksperyment.
    Dziś wojska polskie wkraczają na Ukrainę. Rząd ukraiński emigruje na Cypr, wojsko polskie zajmuje Lwów. We Lwowie dochodzi do pogromu Żydów na dużą skalę – ginie paręset osób. Kto jest za to odpowiedzialny?
    Oczywiście nie państwo ukraińskie, które nie istnieje, a w każdym razie nie panuje nad Lwowem. Zgodnie z Konwencją Haską całkowitą odpowiedzialność za bezpieczeństwo prawne terytoriów okupowanych ponosi okupant. Czyli w tym przypadku byłaby to Polska.

    11. Z dokładnie tych samych powodów okupant ponosi odpowiedzialności za wydarzenia w Jedwabnem – bo tylko on ma jednostki policyjne i wojskowe mogące skutecznie zapobiec zbrodni. W owych dniach okupantem Jedwabnego i okolic była III Rzesza Niemiecka.

    12. Z czego bezdyskusyjnie wynika, że tym, który 10 lipca powinien stanąć przed stodołą w Jedwabnem i uroczyście przeprosić, jest JE Jan Rau, Prezydent Republiki Federalnej Niemiec. Tym bardziej, że III Rzesza sprawowała nad tym terenem kontrolę nie tylko formalną, ale i faktyczną: umundurowane formacje niemieckie były na miejscu. W dodatku, jak się wydaje, raczej zachęcały do rzezi, a może nawet ją organizowały i czynnie pomagały – niż powstrzymywały zbrodniarzy. Zresztą z całą pewnością zachęcała do tego propaganda rządzących III Rzeszą narodowych socjalistów.

    13. Podkreślam jednak z całym naciskiem: nawet gdyby władze III Rzeszy do mordu nie zachęcały, nie organizowały i nie pomagały – to i tak cała odpowiedzialność spoczywałaby na państwie niemieckim. Co, oczywiście, nie wyklucza indywidualnego karania zbrodniarzy (co, nawiasem pisząc, powinien był uczynić już aparat sprawiedliwości III Rzeszy; choć panował tam ustrój socjalistyczny, to jednak prawo jeszcze w niej obowiązywało – a prawo III Rzeszy nie pozwalało jednym ludziom bezkarnie mordować innych. Było to zastrzeżone – i to w ściśle określonych przypadkach – dla funkcjonariuszów ówczesnego reżymu. Były przypadki, że funkcjonariusze Oświęcimia wędrowali karnie na front wschodni za uderzenie więźnia!).

    14. Z analogicznych powodów za zbrodnię, w której współuczestniczyli niektórzy mieszkańcy Jedwabnego, nie mogą odpowiadać inni mieszkańcy, ani władze miasteczka. Nawiasem pisząc dopiero ostatnio historycy wyjaśnili nam rzecz w tej sprawie podstawową: czy ówczesny burmistrz (imię i nazwisko – prosimy!) rządził jeszcze z nominacji sowieckiej – czy już z hitlerowskiej? Bo tego, że nie pochodził z wyborów, ani nie był mianowany przez rząd Londyński – byłem niemal pewien. Okazało się, że mianowali go już narodowi socjaliści – a więc również w aspekcie lokalnym odpowiedzialność spoczywa na okupancie hitlerowskim.

    15. Tym samym wszelkie dywagacje o odpowiedzialności ?obywateli Polski?, ?Narodu Polskiego? czy ?państwa polskiego? są bezsensowne – a przepraszać nikt nie tylko nie powinien, ale i nie ma prawa. Takie przeprosiny człowieka, pełniącego obowiązki prezydenta, mogłyby pociągnąć za sobą np. żądania odszkodowań – a do zaciągania takich zobowiązań Pan Prezydent nie ma konstytucyjnego upoważnienia. Przepraszając w imieniu III RP p.Kwaśniewski naraziłby się na odpowiedzialność konstytucyjną.

    16. Przepraszać p.Kwaśniewski mógłby co najwyżej w Swoim własnym imieniu – jeśli czuje się On za te zbrodnie odpowiedzialny, oczywiście. Nadal jednak powstaje wątpliwość, czy można przy tak uroczystym akcie odróżnić prywatną Osobę p.Aleksandra Kwaśniewskiego – od JE Aleksandra Kwaśniewskiego, Głowy Państwa? Może powinien wystąpić przepasany biało-czerwona szarfą – a przed aktem przeprosin uroczyście ją zdjąć i odłożyć na bok?

    17) Podstawową przyczyną pojawiających się paradoksów jest to, ze pojęcie ?winy? odnosi się w języku polskim wyłącznie do jednostek; nasza kultura nie uznaje odpowiedzialności zbiorowej. Zwolennicy popularyzowanej i u nas w okresie sowietyzacji azjatycko-żydowsko-komunistycznej koncepcji kolektywu zderzają się tu z wyznawcami indywidualistycznej koncepcji grecko-łacińsko-chrześcijańskiej – i wzajemnie się nie rozumieją…

    18) Ostatnim, rozpaczliwym, argumentem zwolenników przepraszania jest, iż wprawdzie ?odpowiedzialność zbiorowa? nie powinna być stosowana, ale skoro jako Polak odczuwam satysfakcję ze zwycięstw reprezentacji Polski – to powinienem również przepraszać za Polaków. Analogia ta jest wadliwa.

    19) Odpowiednikiem odczuwania satysfakcji jest odczuwanie przykrości – a nie ?przepraszanie?. Jeśli reprezentacja Polski wygrała z Walią, to mogę (nie muszę – jeśli np. wygrała niezasłużenie!) odczuwać satysfakcję – ale nie wiąże się z tym obowiązek ani gratulowania reprezentantom ani robienia czegokolwiek w stosunku do Walii!! Myślę, że wielu Polakom istotnie jest wstyd z powodu zbrodni w Jedwabnem – i dlatego dobrze, że o niej się wreszcie pisze – ale na tym się to kończy.

    20) Z Walią wygrała reprezentacja Polski – selekcjonowana, oficjalnie mianowana i dofinansowywana przeze mnie (choć wbrew mojej woli, ze ściągniętych pod przymusem podatków); gdyby z podwórkową drużyną w Cardiff wygrała przypadkowa 11-tka pracujących tam na czarno robotników budowlanych narodowości polskiej – moja satysfakcja byłaby żadna. Mordercy z Jedwabnego przez nikogo nie byli wybierani do reprezentowania Polski – i są w takim samym stopniu reprezentatywni dla Polaków, jak p.Tymoteusz McVeigh, terrorysta z Oklahomy, jest reprezentatywny dla Amerykanów.

    21) Przymus przepraszania bardzo szkodzi. Pamiętam, że jako dziecko potrąciłem w parku przechodnia. Krzyknąłem w biegu ?Przepraszam?, było mi nieco przykro – ale raczej z powodu niezgrabności. Jednak ciotka kazała mi wrócić do niego i formalnie przeprosić. Zrobiłem to – ale miejsce uczucia lekkiego wstydu zajęło we mnie (na parę minut) uczucie nienawiści do człowieka, przed którym musiałem się upokorzyć.
    Jeśli niektóre środowiska chcą wywołać nienawiść Polaków do Żydów – to nieźle im się to udaje. Jeżdżąc (dużo!) po kraju obserwuję wyraźną zmianę w tym kierunku w porównaniu z sytuacją sprzed roku.

    I tym ludzkim akcentem kończę te suche rozważania.
    Janusz KORWIN-MIKKE

  6. O Jedwabnem – na poważnie.
    http://korwin-mikke.pl/blog/wpis/o_rocznicy_mordu_w_jedwabnem/216/#komentarze
    ?Rzeczpospolita? rzetelnie relacjonuje spór o sprawstwo zbrodni w Jedwabnem. W sporze zabierają głos archeolodzy, historycy, arytmetycy (od liczenia pomordowanych) wreszcie moraliści. Zdumiewa mnie, że przez cały ten czas nikt nie poruszył na tych łamach strony prawno-politycznej.

    Postaram się to więc uczynić. Przepraszam za pewną oschłość wywodów.

    1. Najpierw problem. Nie ulega kwestii, że w Jedwabnem popełniona została zbrodnia. Nie podlega też dyskusji, że brali w niej udział Polacy i Niemcy. Z tej okazji Żydzi domagają się od Polaków przeprosin.

    2. JE Aleksander Kwaśniewski zapowiedział, że w dniu 10 lipca solennie przeprosi. Powstaje podstawowe pytanie: jako kto, kogo i w czyim imieniu? Dziwne, ale wszyscy polemiści pomijają te kwestie; ich właśnie dotyczą niniejsze, bardzo precyzyjne, rozważania.

    3. Ogromna większość tekstów mówi ogólnikowo o ?zbrodni Polaków?, czasem ?zbrodni Niemców? , lub ?zbrodni nazistów? popełnionej na ?Żydach?. Jednak nie są to kategorie polityczno-prawne lecz mętne dywagacje humanistów. Niektórzy (bo przecież nie wszyscy!!) Żydzi domagają się przeprosin od ?Polaków?. Tymczasem jest oczywiste, że p.Aleksander Kwaśniewski nie jest ?prezydentem Polaków? – i nie ma absolutnie żadnego prawa przemawiać w imieniu Polaków nie będących obywatelami III RP!!! Kto twierdzi inaczej – jest nacjonalistą. Ponieważ zaś nie istnieje żadna osoba reprezentująca ?wszystkich Polaków? – przeto nikt taki przeprosić ?w imieniu Polaków? nie może. Nawet, gdyby ?wszyscy Polacy? byli za coś odpowiedzialni.

    4. Jest też pytanie: ?Kogo?? Dlaczego miałby przepraszać ?naród żydowski? za mord w Jedwabnem – a nie ?naród rosyjski? za działalność Feliksa E.Dzierżyńskiego w CzeKa? Dzierżyński osobiście odpowiada za zamordowanie setek tysięcy Rosjan (oraz, nawiasem pisząc, znacznie większej liczby Żydów, niż liczba zamordowanych w Jedwabnem!). Czy dlatego (przepraszam za złośliwość) nie mamy przepraszać za F.E.D., że p.Kwaśniewski zaakceptował argumentację niektórych rabinów, że gdy żyd porzuci wiarę i zapisze się do socjalistów, to już nie jest Żydem i Żydzi za niego nie ponoszą odpowiedzialności – więc, per analogiam, jeśli Polak porzuci katolicyzm i zapisze się do socjalistów, to już ?naród polski? za jego czyny nie odpowiada? )

    5. Jako ?Prezydent obywateli III RP? – wśród których są ludzie różnej narodowości (w tym i Żydzi) a mogą się nawet znajdować ofiary, które uciekły z owej stodoły – p.Aleksander Kwaśniewski też nie może przepraszać. Byłoby to bardzo wysokim nietaktem! Nie wiem, czym zawinił Żydom z Jedwabnego np. p.Emanuel Olisadebe?

    6. Wreszcie p.Kwaśniewski może chcieć przepraszać jako Głowa Państwa Polskiego. Jednakże – i to trzeba stanowczo podkreślić – żadne państwo polskie niczym w sprawie tej zbrodni nie zawiniło! Zbrodni tej nie organizował, nie pomagał w jej dokonaniu, ani do niej nie zachęcał jakikolwiek przedstawiciel jakiegokolwiek państwa polskiego – nawet marionetkowej ?Generalnej Guberni?!! Żadne też państwo polskie – ani Rząd Londyński ani tzw. Państwo Podziemne – nie miało też żadnej możliwości, by przeszkodzić w tej zbrodni.

    7. Odpowiedzialność państwa nie ma nic wspólnego z ?odpowiedzialnością narodu? (o ile cos takiego istnieje). Jeśli Prezydent Republiki Federalnej Niemiec przeprasza w imieniu RFN za zbrodnie wojenne (i RFN płaci za nie odszkodowania) to nie dlatego, że zbrodni dokonali ?Niemcy? – lecz dlatego, ze dokonała ich III Rzesza, a RFN uznała się de iure za spadkobiercę III Rzeszy. Jest to bardzo ważne odróżnienie: gdyby komendantem KL ?Auschwitz-Birkenau? był mianowany przez Hitlera Ukrainiec, a całą załogę stanowili najemni Murzyni, Arabowie i Chińczycy, to odpowiedzialność RFN nie byłaby ani o iotę mniejsza, gdyż nosiliby oni niemieckie mundury i wykonywali rozkazy kierownictwa III Rzeszy. Za ew. zbrodnie Legii Cudzoziemskiej odpowiada Republika Francuska – a nie państwa których obywatelami są (lub kraje z których pochodzą) żołnierze Legii!

    8. Tym samym państwo polskie nie ma nic wspólnego ze zbrodnią w Jedwabnem – i p.Kwaśniewski nie może przepraszać również w tym charakterze.
    By zrozumieć nonsens używanych konstrukcyj prawnych wyobraźmy sobie, że Stalin inaczej podzielił Europę Wschodnią – i Jedwabne znalazło się w granicach Białoruskiej SRS, a obecnie Republiki Białoruskiej. Czy za tę zbrodnię powinien wtedy przepraszać JE Aleksander Łukaszenka? A jakie ta zmiana ma znaczenie dla mieszkańca np. Śląska czy Wielkopolski??!? W obydwu przypadkach nie ma on tak samo nic wspólnego z tą zbrodnią.

    9. Państwo polskie – czyli obecnie: III RP – mogłoby zrobić w tej sprawie tylko jedno: korzystając z precedensu norymberskiego (że zbrodnie ?ludobójstwa? nie ulegają przedawnieniu) znaleźć polskich zbrodniarzy z Jedwabnego (jeśli jeszcze żyją – i jeśli nie zostali już raz skazani – non bis idem!). Jest to jednak kosztowne i męczące – natomiast przepraszanie idzie politykom gładko – i zapewnia temu, kto przeprasza, znakomite publicity: 30 sekund w telewizjach połowy świata! Jest to więc droga łatwiejsza i przyjemniejsza.

    10. Kto zatem odpowiada za zbrodnię w Jedwabnem? Zróbmy pewien myślowy eksperyment.
    Dziś wojska polskie wkraczają na Ukrainę. Rząd ukraiński emigruje na Cypr, wojsko polskie zajmuje Lwów. We Lwowie dochodzi do pogromu Żydów na dużą skalę – ginie paręset osób. Kto jest za to odpowiedzialny?
    Oczywiście nie państwo ukraińskie, które nie istnieje, a w każdym razie nie panuje nad Lwowem. Zgodnie z Konwencją Haską całkowitą odpowiedzialność za bezpieczeństwo prawne terytoriów okupowanych ponosi okupant. Czyli w tym przypadku byłaby to Polska.

    11. Z dokładnie tych samych powodów okupant ponosi odpowiedzialności za wydarzenia w Jedwabnem – bo tylko on ma jednostki policyjne i wojskowe mogące skutecznie zapobiec zbrodni. W owych dniach okupantem Jedwabnego i okolic była III Rzesza Niemiecka.

    12. Z czego bezdyskusyjnie wynika, że tym, który 10 lipca powinien stanąć przed stodołą w Jedwabnem i uroczyście przeprosić, jest JE Jan Rau, Prezydent Republiki Federalnej Niemiec. Tym bardziej, że III Rzesza sprawowała nad tym terenem kontrolę nie tylko formalną, ale i faktyczną: umundurowane formacje niemieckie były na miejscu. W dodatku, jak się wydaje, raczej zachęcały do rzezi, a może nawet ją organizowały i czynnie pomagały – niż powstrzymywały zbrodniarzy. Zresztą z całą pewnością zachęcała do tego propaganda rządzących III Rzeszą narodowych socjalistów.

    13. Podkreślam jednak z całym naciskiem: nawet gdyby władze III Rzeszy do mordu nie zachęcały, nie organizowały i nie pomagały – to i tak cała odpowiedzialność spoczywałaby na państwie niemieckim. Co, oczywiście, nie wyklucza indywidualnego karania zbrodniarzy (co, nawiasem pisząc, powinien był uczynić już aparat sprawiedliwości III Rzeszy; choć panował tam ustrój socjalistyczny, to jednak prawo jeszcze w niej obowiązywało – a prawo III Rzeszy nie pozwalało jednym ludziom bezkarnie mordować innych. Było to zastrzeżone – i to w ściśle określonych przypadkach – dla funkcjonariuszów ówczesnego reżymu. Były przypadki, że funkcjonariusze Oświęcimia wędrowali karnie na front wschodni za uderzenie więźnia!).

    14. Z analogicznych powodów za zbrodnię, w której współuczestniczyli niektórzy mieszkańcy Jedwabnego, nie mogą odpowiadać inni mieszkańcy, ani władze miasteczka. Nawiasem pisząc dopiero ostatnio historycy wyjaśnili nam rzecz w tej sprawie podstawową: czy ówczesny burmistrz (imię i nazwisko – prosimy!) rządził jeszcze z nominacji sowieckiej – czy już z hitlerowskiej? Bo tego, że nie pochodził z wyborów, ani nie był mianowany przez rząd Londyński – byłem niemal pewien. Okazało się, że mianowali go już narodowi socjaliści – a więc również w aspekcie lokalnym odpowiedzialność spoczywa na okupancie hitlerowskim.

    15. Tym samym wszelkie dywagacje o odpowiedzialności ?obywateli Polski?, ?Narodu Polskiego? czy ?państwa polskiego? są bezsensowne – a przepraszać nikt nie tylko nie powinien, ale i nie ma prawa. Takie przeprosiny człowieka, pełniącego obowiązki prezydenta, mogłyby pociągnąć za sobą np. żądania odszkodowań – a do zaciągania takich zobowiązań Pan Prezydent nie ma konstytucyjnego upoważnienia. Przepraszając w imieniu III RP p.Kwaśniewski naraziłby się na odpowiedzialność konstytucyjną.

    16. Przepraszać p.Kwaśniewski mógłby co najwyżej w Swoim własnym imieniu – jeśli czuje się On za te zbrodnie odpowiedzialny, oczywiście. Nadal jednak powstaje wątpliwość, czy można przy tak uroczystym akcie odróżnić prywatną Osobę p.Aleksandra Kwaśniewskiego – od JE Aleksandra Kwaśniewskiego, Głowy Państwa? Może powinien wystąpić przepasany biało-czerwona szarfą – a przed aktem przeprosin uroczyście ją zdjąć i odłożyć na bok?

    17) Podstawową przyczyną pojawiających się paradoksów jest to, ze pojęcie ?winy? odnosi się w języku polskim wyłącznie do jednostek; nasza kultura nie uznaje odpowiedzialności zbiorowej. Zwolennicy popularyzowanej i u nas w okresie sowietyzacji azjatycko-żydowsko-komunistycznej koncepcji kolektywu zderzają się tu z wyznawcami indywidualistycznej koncepcji grecko-łacińsko-chrześcijańskiej – i wzajemnie się nie rozumieją…

    18) Ostatnim, rozpaczliwym, argumentem zwolenników przepraszania jest, iż wprawdzie ?odpowiedzialność zbiorowa? nie powinna być stosowana, ale skoro jako Polak odczuwam satysfakcję ze zwycięstw reprezentacji Polski – to powinienem również przepraszać za Polaków. Analogia ta jest wadliwa.

    19) Odpowiednikiem odczuwania satysfakcji jest odczuwanie przykrości – a nie ?przepraszanie?. Jeśli reprezentacja Polski wygrała z Walią, to mogę (nie muszę – jeśli np. wygrała niezasłużenie!) odczuwać satysfakcję – ale nie wiąże się z tym obowiązek ani gratulowania reprezentantom ani robienia czegokolwiek w stosunku do Walii!! Myślę, że wielu Polakom istotnie jest wstyd z powodu zbrodni w Jedwabnem – i dlatego dobrze, że o niej się wreszcie pisze – ale na tym się to kończy.

    20) Z Walią wygrała reprezentacja Polski – selekcjonowana, oficjalnie mianowana i dofinansowywana przeze mnie (choć wbrew mojej woli, ze ściągniętych pod przymusem podatków); gdyby z podwórkową drużyną w Cardiff wygrała przypadkowa 11-tka pracujących tam na czarno robotników budowlanych narodowości polskiej – moja satysfakcja byłaby żadna. Mordercy z Jedwabnego przez nikogo nie byli wybierani do reprezentowania Polski – i są w takim samym stopniu reprezentatywni dla Polaków, jak p.Tymoteusz McVeigh, terrorysta z Oklahomy, jest reprezentatywny dla Amerykanów.

    21) Przymus przepraszania bardzo szkodzi. Pamiętam, że jako dziecko potrąciłem w parku przechodnia. Krzyknąłem w biegu ?Przepraszam?, było mi nieco przykro – ale raczej z powodu niezgrabności. Jednak ciotka kazała mi wrócić do niego i formalnie przeprosić. Zrobiłem to – ale miejsce uczucia lekkiego wstydu zajęło we mnie (na parę minut) uczucie nienawiści do człowieka, przed którym musiałem się upokorzyć.
    Jeśli niektóre środowiska chcą wywołać nienawiść Polaków do Żydów – to nieźle im się to udaje. Jeżdżąc (dużo!) po kraju obserwuję wyraźną zmianę w tym kierunku w porównaniu z sytuacją sprzed roku.

    I tym ludzkim akcentem kończę te suche rozważania.
    Janusz KORWIN-MIKKE

  7. O Jedwabnem – na poważnie.
    http://korwin-mikke.pl/blog/wpis/o_rocznicy_mordu_w_jedwabnem/216/#komentarze
    ?Rzeczpospolita? rzetelnie relacjonuje spór o sprawstwo zbrodni w Jedwabnem. W sporze zabierają głos archeolodzy, historycy, arytmetycy (od liczenia pomordowanych) wreszcie moraliści. Zdumiewa mnie, że przez cały ten czas nikt nie poruszył na tych łamach strony prawno-politycznej.

    Postaram się to więc uczynić. Przepraszam za pewną oschłość wywodów.

    1. Najpierw problem. Nie ulega kwestii, że w Jedwabnem popełniona została zbrodnia. Nie podlega też dyskusji, że brali w niej udział Polacy i Niemcy. Z tej okazji Żydzi domagają się od Polaków przeprosin.

    2. JE Aleksander Kwaśniewski zapowiedział, że w dniu 10 lipca solennie przeprosi. Powstaje podstawowe pytanie: jako kto, kogo i w czyim imieniu? Dziwne, ale wszyscy polemiści pomijają te kwestie; ich właśnie dotyczą niniejsze, bardzo precyzyjne, rozważania.

    3. Ogromna większość tekstów mówi ogólnikowo o ?zbrodni Polaków?, czasem ?zbrodni Niemców? , lub ?zbrodni nazistów? popełnionej na ?Żydach?. Jednak nie są to kategorie polityczno-prawne lecz mętne dywagacje humanistów. Niektórzy (bo przecież nie wszyscy!!) Żydzi domagają się przeprosin od ?Polaków?. Tymczasem jest oczywiste, że p.Aleksander Kwaśniewski nie jest ?prezydentem Polaków? – i nie ma absolutnie żadnego prawa przemawiać w imieniu Polaków nie będących obywatelami III RP!!! Kto twierdzi inaczej – jest nacjonalistą. Ponieważ zaś nie istnieje żadna osoba reprezentująca ?wszystkich Polaków? – przeto nikt taki przeprosić ?w imieniu Polaków? nie może. Nawet, gdyby ?wszyscy Polacy? byli za coś odpowiedzialni.

    4. Jest też pytanie: ?Kogo?? Dlaczego miałby przepraszać ?naród żydowski? za mord w Jedwabnem – a nie ?naród rosyjski? za działalność Feliksa E.Dzierżyńskiego w CzeKa? Dzierżyński osobiście odpowiada za zamordowanie setek tysięcy Rosjan (oraz, nawiasem pisząc, znacznie większej liczby Żydów, niż liczba zamordowanych w Jedwabnem!). Czy dlatego (przepraszam za złośliwość) nie mamy przepraszać za F.E.D., że p.Kwaśniewski zaakceptował argumentację niektórych rabinów, że gdy żyd porzuci wiarę i zapisze się do socjalistów, to już nie jest Żydem i Żydzi za niego nie ponoszą odpowiedzialności – więc, per analogiam, jeśli Polak porzuci katolicyzm i zapisze się do socjalistów, to już ?naród polski? za jego czyny nie odpowiada? )

    5. Jako ?Prezydent obywateli III RP? – wśród których są ludzie różnej narodowości (w tym i Żydzi) a mogą się nawet znajdować ofiary, które uciekły z owej stodoły – p.Aleksander Kwaśniewski też nie może przepraszać. Byłoby to bardzo wysokim nietaktem! Nie wiem, czym zawinił Żydom z Jedwabnego np. p.Emanuel Olisadebe?

    6. Wreszcie p.Kwaśniewski może chcieć przepraszać jako Głowa Państwa Polskiego. Jednakże – i to trzeba stanowczo podkreślić – żadne państwo polskie niczym w sprawie tej zbrodni nie zawiniło! Zbrodni tej nie organizował, nie pomagał w jej dokonaniu, ani do niej nie zachęcał jakikolwiek przedstawiciel jakiegokolwiek państwa polskiego – nawet marionetkowej ?Generalnej Guberni?!! Żadne też państwo polskie – ani Rząd Londyński ani tzw. Państwo Podziemne – nie miało też żadnej możliwości, by przeszkodzić w tej zbrodni.

    7. Odpowiedzialność państwa nie ma nic wspólnego z ?odpowiedzialnością narodu? (o ile cos takiego istnieje). Jeśli Prezydent Republiki Federalnej Niemiec przeprasza w imieniu RFN za zbrodnie wojenne (i RFN płaci za nie odszkodowania) to nie dlatego, że zbrodni dokonali ?Niemcy? – lecz dlatego, ze dokonała ich III Rzesza, a RFN uznała się de iure za spadkobiercę III Rzeszy. Jest to bardzo ważne odróżnienie: gdyby komendantem KL ?Auschwitz-Birkenau? był mianowany przez Hitlera Ukrainiec, a całą załogę stanowili najemni Murzyni, Arabowie i Chińczycy, to odpowiedzialność RFN nie byłaby ani o iotę mniejsza, gdyż nosiliby oni niemieckie mundury i wykonywali rozkazy kierownictwa III Rzeszy. Za ew. zbrodnie Legii Cudzoziemskiej odpowiada Republika Francuska – a nie państwa których obywatelami są (lub kraje z których pochodzą) żołnierze Legii!

    8. Tym samym państwo polskie nie ma nic wspólnego ze zbrodnią w Jedwabnem – i p.Kwaśniewski nie może przepraszać również w tym charakterze.
    By zrozumieć nonsens używanych konstrukcyj prawnych wyobraźmy sobie, że Stalin inaczej podzielił Europę Wschodnią – i Jedwabne znalazło się w granicach Białoruskiej SRS, a obecnie Republiki Białoruskiej. Czy za tę zbrodnię powinien wtedy przepraszać JE Aleksander Łukaszenka? A jakie ta zmiana ma znaczenie dla mieszkańca np. Śląska czy Wielkopolski??!? W obydwu przypadkach nie ma on tak samo nic wspólnego z tą zbrodnią.

    9. Państwo polskie – czyli obecnie: III RP – mogłoby zrobić w tej sprawie tylko jedno: korzystając z precedensu norymberskiego (że zbrodnie ?ludobójstwa? nie ulegają przedawnieniu) znaleźć polskich zbrodniarzy z Jedwabnego (jeśli jeszcze żyją – i jeśli nie zostali już raz skazani – non bis idem!). Jest to jednak kosztowne i męczące – natomiast przepraszanie idzie politykom gładko – i zapewnia temu, kto przeprasza, znakomite publicity: 30 sekund w telewizjach połowy świata! Jest to więc droga łatwiejsza i przyjemniejsza.

    10. Kto zatem odpowiada za zbrodnię w Jedwabnem? Zróbmy pewien myślowy eksperyment.
    Dziś wojska polskie wkraczają na Ukrainę. Rząd ukraiński emigruje na Cypr, wojsko polskie zajmuje Lwów. We Lwowie dochodzi do pogromu Żydów na dużą skalę – ginie paręset osób. Kto jest za to odpowiedzialny?
    Oczywiście nie państwo ukraińskie, które nie istnieje, a w każdym razie nie panuje nad Lwowem. Zgodnie z Konwencją Haską całkowitą odpowiedzialność za bezpieczeństwo prawne terytoriów okupowanych ponosi okupant. Czyli w tym przypadku byłaby to Polska.

    11. Z dokładnie tych samych powodów okupant ponosi odpowiedzialności za wydarzenia w Jedwabnem – bo tylko on ma jednostki policyjne i wojskowe mogące skutecznie zapobiec zbrodni. W owych dniach okupantem Jedwabnego i okolic była III Rzesza Niemiecka.

    12. Z czego bezdyskusyjnie wynika, że tym, który 10 lipca powinien stanąć przed stodołą w Jedwabnem i uroczyście przeprosić, jest JE Jan Rau, Prezydent Republiki Federalnej Niemiec. Tym bardziej, że III Rzesza sprawowała nad tym terenem kontrolę nie tylko formalną, ale i faktyczną: umundurowane formacje niemieckie były na miejscu. W dodatku, jak się wydaje, raczej zachęcały do rzezi, a może nawet ją organizowały i czynnie pomagały – niż powstrzymywały zbrodniarzy. Zresztą z całą pewnością zachęcała do tego propaganda rządzących III Rzeszą narodowych socjalistów.

    13. Podkreślam jednak z całym naciskiem: nawet gdyby władze III Rzeszy do mordu nie zachęcały, nie organizowały i nie pomagały – to i tak cała odpowiedzialność spoczywałaby na państwie niemieckim. Co, oczywiście, nie wyklucza indywidualnego karania zbrodniarzy (co, nawiasem pisząc, powinien był uczynić już aparat sprawiedliwości III Rzeszy; choć panował tam ustrój socjalistyczny, to jednak prawo jeszcze w niej obowiązywało – a prawo III Rzeszy nie pozwalało jednym ludziom bezkarnie mordować innych. Było to zastrzeżone – i to w ściśle określonych przypadkach – dla funkcjonariuszów ówczesnego reżymu. Były przypadki, że funkcjonariusze Oświęcimia wędrowali karnie na front wschodni za uderzenie więźnia!).

    14. Z analogicznych powodów za zbrodnię, w której współuczestniczyli niektórzy mieszkańcy Jedwabnego, nie mogą odpowiadać inni mieszkańcy, ani władze miasteczka. Nawiasem pisząc dopiero ostatnio historycy wyjaśnili nam rzecz w tej sprawie podstawową: czy ówczesny burmistrz (imię i nazwisko – prosimy!) rządził jeszcze z nominacji sowieckiej – czy już z hitlerowskiej? Bo tego, że nie pochodził z wyborów, ani nie był mianowany przez rząd Londyński – byłem niemal pewien. Okazało się, że mianowali go już narodowi socjaliści – a więc również w aspekcie lokalnym odpowiedzialność spoczywa na okupancie hitlerowskim.

    15. Tym samym wszelkie dywagacje o odpowiedzialności ?obywateli Polski?, ?Narodu Polskiego? czy ?państwa polskiego? są bezsensowne – a przepraszać nikt nie tylko nie powinien, ale i nie ma prawa. Takie przeprosiny człowieka, pełniącego obowiązki prezydenta, mogłyby pociągnąć za sobą np. żądania odszkodowań – a do zaciągania takich zobowiązań Pan Prezydent nie ma konstytucyjnego upoważnienia. Przepraszając w imieniu III RP p.Kwaśniewski naraziłby się na odpowiedzialność konstytucyjną.

    16. Przepraszać p.Kwaśniewski mógłby co najwyżej w Swoim własnym imieniu – jeśli czuje się On za te zbrodnie odpowiedzialny, oczywiście. Nadal jednak powstaje wątpliwość, czy można przy tak uroczystym akcie odróżnić prywatną Osobę p.Aleksandra Kwaśniewskiego – od JE Aleksandra Kwaśniewskiego, Głowy Państwa? Może powinien wystąpić przepasany biało-czerwona szarfą – a przed aktem przeprosin uroczyście ją zdjąć i odłożyć na bok?

    17) Podstawową przyczyną pojawiających się paradoksów jest to, ze pojęcie ?winy? odnosi się w języku polskim wyłącznie do jednostek; nasza kultura nie uznaje odpowiedzialności zbiorowej. Zwolennicy popularyzowanej i u nas w okresie sowietyzacji azjatycko-żydowsko-komunistycznej koncepcji kolektywu zderzają się tu z wyznawcami indywidualistycznej koncepcji grecko-łacińsko-chrześcijańskiej – i wzajemnie się nie rozumieją…

    18) Ostatnim, rozpaczliwym, argumentem zwolenników przepraszania jest, iż wprawdzie ?odpowiedzialność zbiorowa? nie powinna być stosowana, ale skoro jako Polak odczuwam satysfakcję ze zwycięstw reprezentacji Polski – to powinienem również przepraszać za Polaków. Analogia ta jest wadliwa.

    19) Odpowiednikiem odczuwania satysfakcji jest odczuwanie przykrości – a nie ?przepraszanie?. Jeśli reprezentacja Polski wygrała z Walią, to mogę (nie muszę – jeśli np. wygrała niezasłużenie!) odczuwać satysfakcję – ale nie wiąże się z tym obowiązek ani gratulowania reprezentantom ani robienia czegokolwiek w stosunku do Walii!! Myślę, że wielu Polakom istotnie jest wstyd z powodu zbrodni w Jedwabnem – i dlatego dobrze, że o niej się wreszcie pisze – ale na tym się to kończy.

    20) Z Walią wygrała reprezentacja Polski – selekcjonowana, oficjalnie mianowana i dofinansowywana przeze mnie (choć wbrew mojej woli, ze ściągniętych pod przymusem podatków); gdyby z podwórkową drużyną w Cardiff wygrała przypadkowa 11-tka pracujących tam na czarno robotników budowlanych narodowości polskiej – moja satysfakcja byłaby żadna. Mordercy z Jedwabnego przez nikogo nie byli wybierani do reprezentowania Polski – i są w takim samym stopniu reprezentatywni dla Polaków, jak p.Tymoteusz McVeigh, terrorysta z Oklahomy, jest reprezentatywny dla Amerykanów.

    21) Przymus przepraszania bardzo szkodzi. Pamiętam, że jako dziecko potrąciłem w parku przechodnia. Krzyknąłem w biegu ?Przepraszam?, było mi nieco przykro – ale raczej z powodu niezgrabności. Jednak ciotka kazała mi wrócić do niego i formalnie przeprosić. Zrobiłem to – ale miejsce uczucia lekkiego wstydu zajęło we mnie (na parę minut) uczucie nienawiści do człowieka, przed którym musiałem się upokorzyć.
    Jeśli niektóre środowiska chcą wywołać nienawiść Polaków do Żydów – to nieźle im się to udaje. Jeżdżąc (dużo!) po kraju obserwuję wyraźną zmianę w tym kierunku w porównaniu z sytuacją sprzed roku.

    I tym ludzkim akcentem kończę te suche rozważania.
    Janusz KORWIN-MIKKE

  8. O Jedwabnem – na poważnie.
    http://korwin-mikke.pl/blog/wpis/o_rocznicy_mordu_w_jedwabnem/216/#komentarze
    ?Rzeczpospolita? rzetelnie relacjonuje spór o sprawstwo zbrodni w Jedwabnem. W sporze zabierają głos archeolodzy, historycy, arytmetycy (od liczenia pomordowanych) wreszcie moraliści. Zdumiewa mnie, że przez cały ten czas nikt nie poruszył na tych łamach strony prawno-politycznej.

    Postaram się to więc uczynić. Przepraszam za pewną oschłość wywodów.

    1. Najpierw problem. Nie ulega kwestii, że w Jedwabnem popełniona została zbrodnia. Nie podlega też dyskusji, że brali w niej udział Polacy i Niemcy. Z tej okazji Żydzi domagają się od Polaków przeprosin.

    2. JE Aleksander Kwaśniewski zapowiedział, że w dniu 10 lipca solennie przeprosi. Powstaje podstawowe pytanie: jako kto, kogo i w czyim imieniu? Dziwne, ale wszyscy polemiści pomijają te kwestie; ich właśnie dotyczą niniejsze, bardzo precyzyjne, rozważania.

    3. Ogromna większość tekstów mówi ogólnikowo o ?zbrodni Polaków?, czasem ?zbrodni Niemców? , lub ?zbrodni nazistów? popełnionej na ?Żydach?. Jednak nie są to kategorie polityczno-prawne lecz mętne dywagacje humanistów. Niektórzy (bo przecież nie wszyscy!!) Żydzi domagają się przeprosin od ?Polaków?. Tymczasem jest oczywiste, że p.Aleksander Kwaśniewski nie jest ?prezydentem Polaków? – i nie ma absolutnie żadnego prawa przemawiać w imieniu Polaków nie będących obywatelami III RP!!! Kto twierdzi inaczej – jest nacjonalistą. Ponieważ zaś nie istnieje żadna osoba reprezentująca ?wszystkich Polaków? – przeto nikt taki przeprosić ?w imieniu Polaków? nie może. Nawet, gdyby ?wszyscy Polacy? byli za coś odpowiedzialni.

    4. Jest też pytanie: ?Kogo?? Dlaczego miałby przepraszać ?naród żydowski? za mord w Jedwabnem – a nie ?naród rosyjski? za działalność Feliksa E.Dzierżyńskiego w CzeKa? Dzierżyński osobiście odpowiada za zamordowanie setek tysięcy Rosjan (oraz, nawiasem pisząc, znacznie większej liczby Żydów, niż liczba zamordowanych w Jedwabnem!). Czy dlatego (przepraszam za złośliwość) nie mamy przepraszać za F.E.D., że p.Kwaśniewski zaakceptował argumentację niektórych rabinów, że gdy żyd porzuci wiarę i zapisze się do socjalistów, to już nie jest Żydem i Żydzi za niego nie ponoszą odpowiedzialności – więc, per analogiam, jeśli Polak porzuci katolicyzm i zapisze się do socjalistów, to już ?naród polski? za jego czyny nie odpowiada? )

    5. Jako ?Prezydent obywateli III RP? – wśród których są ludzie różnej narodowości (w tym i Żydzi) a mogą się nawet znajdować ofiary, które uciekły z owej stodoły – p.Aleksander Kwaśniewski też nie może przepraszać. Byłoby to bardzo wysokim nietaktem! Nie wiem, czym zawinił Żydom z Jedwabnego np. p.Emanuel Olisadebe?

    6. Wreszcie p.Kwaśniewski może chcieć przepraszać jako Głowa Państwa Polskiego. Jednakże – i to trzeba stanowczo podkreślić – żadne państwo polskie niczym w sprawie tej zbrodni nie zawiniło! Zbrodni tej nie organizował, nie pomagał w jej dokonaniu, ani do niej nie zachęcał jakikolwiek przedstawiciel jakiegokolwiek państwa polskiego – nawet marionetkowej ?Generalnej Guberni?!! Żadne też państwo polskie – ani Rząd Londyński ani tzw. Państwo Podziemne – nie miało też żadnej możliwości, by przeszkodzić w tej zbrodni.

    7. Odpowiedzialność państwa nie ma nic wspólnego z ?odpowiedzialnością narodu? (o ile cos takiego istnieje). Jeśli Prezydent Republiki Federalnej Niemiec przeprasza w imieniu RFN za zbrodnie wojenne (i RFN płaci za nie odszkodowania) to nie dlatego, że zbrodni dokonali ?Niemcy? – lecz dlatego, ze dokonała ich III Rzesza, a RFN uznała się de iure za spadkobiercę III Rzeszy. Jest to bardzo ważne odróżnienie: gdyby komendantem KL ?Auschwitz-Birkenau? był mianowany przez Hitlera Ukrainiec, a całą załogę stanowili najemni Murzyni, Arabowie i Chińczycy, to odpowiedzialność RFN nie byłaby ani o iotę mniejsza, gdyż nosiliby oni niemieckie mundury i wykonywali rozkazy kierownictwa III Rzeszy. Za ew. zbrodnie Legii Cudzoziemskiej odpowiada Republika Francuska – a nie państwa których obywatelami są (lub kraje z których pochodzą) żołnierze Legii!

    8. Tym samym państwo polskie nie ma nic wspólnego ze zbrodnią w Jedwabnem – i p.Kwaśniewski nie może przepraszać również w tym charakterze.
    By zrozumieć nonsens używanych konstrukcyj prawnych wyobraźmy sobie, że Stalin inaczej podzielił Europę Wschodnią – i Jedwabne znalazło się w granicach Białoruskiej SRS, a obecnie Republiki Białoruskiej. Czy za tę zbrodnię powinien wtedy przepraszać JE Aleksander Łukaszenka? A jakie ta zmiana ma znaczenie dla mieszkańca np. Śląska czy Wielkopolski??!? W obydwu przypadkach nie ma on tak samo nic wspólnego z tą zbrodnią.

    9. Państwo polskie – czyli obecnie: III RP – mogłoby zrobić w tej sprawie tylko jedno: korzystając z precedensu norymberskiego (że zbrodnie ?ludobójstwa? nie ulegają przedawnieniu) znaleźć polskich zbrodniarzy z Jedwabnego (jeśli jeszcze żyją – i jeśli nie zostali już raz skazani – non bis idem!). Jest to jednak kosztowne i męczące – natomiast przepraszanie idzie politykom gładko – i zapewnia temu, kto przeprasza, znakomite publicity: 30 sekund w telewizjach połowy świata! Jest to więc droga łatwiejsza i przyjemniejsza.

    10. Kto zatem odpowiada za zbrodnię w Jedwabnem? Zróbmy pewien myślowy eksperyment.
    Dziś wojska polskie wkraczają na Ukrainę. Rząd ukraiński emigruje na Cypr, wojsko polskie zajmuje Lwów. We Lwowie dochodzi do pogromu Żydów na dużą skalę – ginie paręset osób. Kto jest za to odpowiedzialny?
    Oczywiście nie państwo ukraińskie, które nie istnieje, a w każdym razie nie panuje nad Lwowem. Zgodnie z Konwencją Haską całkowitą odpowiedzialność za bezpieczeństwo prawne terytoriów okupowanych ponosi okupant. Czyli w tym przypadku byłaby to Polska.

    11. Z dokładnie tych samych powodów okupant ponosi odpowiedzialności za wydarzenia w Jedwabnem – bo tylko on ma jednostki policyjne i wojskowe mogące skutecznie zapobiec zbrodni. W owych dniach okupantem Jedwabnego i okolic była III Rzesza Niemiecka.

    12. Z czego bezdyskusyjnie wynika, że tym, który 10 lipca powinien stanąć przed stodołą w Jedwabnem i uroczyście przeprosić, jest JE Jan Rau, Prezydent Republiki Federalnej Niemiec. Tym bardziej, że III Rzesza sprawowała nad tym terenem kontrolę nie tylko formalną, ale i faktyczną: umundurowane formacje niemieckie były na miejscu. W dodatku, jak się wydaje, raczej zachęcały do rzezi, a może nawet ją organizowały i czynnie pomagały – niż powstrzymywały zbrodniarzy. Zresztą z całą pewnością zachęcała do tego propaganda rządzących III Rzeszą narodowych socjalistów.

    13. Podkreślam jednak z całym naciskiem: nawet gdyby władze III Rzeszy do mordu nie zachęcały, nie organizowały i nie pomagały – to i tak cała odpowiedzialność spoczywałaby na państwie niemieckim. Co, oczywiście, nie wyklucza indywidualnego karania zbrodniarzy (co, nawiasem pisząc, powinien był uczynić już aparat sprawiedliwości III Rzeszy; choć panował tam ustrój socjalistyczny, to jednak prawo jeszcze w niej obowiązywało – a prawo III Rzeszy nie pozwalało jednym ludziom bezkarnie mordować innych. Było to zastrzeżone – i to w ściśle określonych przypadkach – dla funkcjonariuszów ówczesnego reżymu. Były przypadki, że funkcjonariusze Oświęcimia wędrowali karnie na front wschodni za uderzenie więźnia!).

    14. Z analogicznych powodów za zbrodnię, w której współuczestniczyli niektórzy mieszkańcy Jedwabnego, nie mogą odpowiadać inni mieszkańcy, ani władze miasteczka. Nawiasem pisząc dopiero ostatnio historycy wyjaśnili nam rzecz w tej sprawie podstawową: czy ówczesny burmistrz (imię i nazwisko – prosimy!) rządził jeszcze z nominacji sowieckiej – czy już z hitlerowskiej? Bo tego, że nie pochodził z wyborów, ani nie był mianowany przez rząd Londyński – byłem niemal pewien. Okazało się, że mianowali go już narodowi socjaliści – a więc również w aspekcie lokalnym odpowiedzialność spoczywa na okupancie hitlerowskim.

    15. Tym samym wszelkie dywagacje o odpowiedzialności ?obywateli Polski?, ?Narodu Polskiego? czy ?państwa polskiego? są bezsensowne – a przepraszać nikt nie tylko nie powinien, ale i nie ma prawa. Takie przeprosiny człowieka, pełniącego obowiązki prezydenta, mogłyby pociągnąć za sobą np. żądania odszkodowań – a do zaciągania takich zobowiązań Pan Prezydent nie ma konstytucyjnego upoważnienia. Przepraszając w imieniu III RP p.Kwaśniewski naraziłby się na odpowiedzialność konstytucyjną.

    16. Przepraszać p.Kwaśniewski mógłby co najwyżej w Swoim własnym imieniu – jeśli czuje się On za te zbrodnie odpowiedzialny, oczywiście. Nadal jednak powstaje wątpliwość, czy można przy tak uroczystym akcie odróżnić prywatną Osobę p.Aleksandra Kwaśniewskiego – od JE Aleksandra Kwaśniewskiego, Głowy Państwa? Może powinien wystąpić przepasany biało-czerwona szarfą – a przed aktem przeprosin uroczyście ją zdjąć i odłożyć na bok?

    17) Podstawową przyczyną pojawiających się paradoksów jest to, ze pojęcie ?winy? odnosi się w języku polskim wyłącznie do jednostek; nasza kultura nie uznaje odpowiedzialności zbiorowej. Zwolennicy popularyzowanej i u nas w okresie sowietyzacji azjatycko-żydowsko-komunistycznej koncepcji kolektywu zderzają się tu z wyznawcami indywidualistycznej koncepcji grecko-łacińsko-chrześcijańskiej – i wzajemnie się nie rozumieją…

    18) Ostatnim, rozpaczliwym, argumentem zwolenników przepraszania jest, iż wprawdzie ?odpowiedzialność zbiorowa? nie powinna być stosowana, ale skoro jako Polak odczuwam satysfakcję ze zwycięstw reprezentacji Polski – to powinienem również przepraszać za Polaków. Analogia ta jest wadliwa.

    19) Odpowiednikiem odczuwania satysfakcji jest odczuwanie przykrości – a nie ?przepraszanie?. Jeśli reprezentacja Polski wygrała z Walią, to mogę (nie muszę – jeśli np. wygrała niezasłużenie!) odczuwać satysfakcję – ale nie wiąże się z tym obowiązek ani gratulowania reprezentantom ani robienia czegokolwiek w stosunku do Walii!! Myślę, że wielu Polakom istotnie jest wstyd z powodu zbrodni w Jedwabnem – i dlatego dobrze, że o niej się wreszcie pisze – ale na tym się to kończy.

    20) Z Walią wygrała reprezentacja Polski – selekcjonowana, oficjalnie mianowana i dofinansowywana przeze mnie (choć wbrew mojej woli, ze ściągniętych pod przymusem podatków); gdyby z podwórkową drużyną w Cardiff wygrała przypadkowa 11-tka pracujących tam na czarno robotników budowlanych narodowości polskiej – moja satysfakcja byłaby żadna. Mordercy z Jedwabnego przez nikogo nie byli wybierani do reprezentowania Polski – i są w takim samym stopniu reprezentatywni dla Polaków, jak p.Tymoteusz McVeigh, terrorysta z Oklahomy, jest reprezentatywny dla Amerykanów.

    21) Przymus przepraszania bardzo szkodzi. Pamiętam, że jako dziecko potrąciłem w parku przechodnia. Krzyknąłem w biegu ?Przepraszam?, było mi nieco przykro – ale raczej z powodu niezgrabności. Jednak ciotka kazała mi wrócić do niego i formalnie przeprosić. Zrobiłem to – ale miejsce uczucia lekkiego wstydu zajęło we mnie (na parę minut) uczucie nienawiści do człowieka, przed którym musiałem się upokorzyć.
    Jeśli niektóre środowiska chcą wywołać nienawiść Polaków do Żydów – to nieźle im się to udaje. Jeżdżąc (dużo!) po kraju obserwuję wyraźną zmianę w tym kierunku w porównaniu z sytuacją sprzed roku.

    I tym ludzkim akcentem kończę te suche rozważania.
    Janusz KORWIN-MIKKE

  9.  
     
     

    function

     

     

     



     

     

    Nigdy nie byłem ani rasistą, ani antysemitą. Swoją edukację rozpocząłem od nauki wierszyka “Murzynek Bambo”, napisanego przez polskiego Żyda Juliana Tuwima. Moja rodzina na wsi w czasie wojny przechowała w swoim gospodarstwie żydowskiego chłopca, który uciekł z ghetta warszawskiego.
     

    Po wojnie mały Mosze wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie zrobił karierę w przemyśle rozrywkowym. Jego córka została amerykańską artystką filmową.
     

    Przypominam sobie mój pierwszy list, jaki wysłałem do domu, po rozpoczęciu studiów w dużym akademickim mięście. Donosiłem w nim z entuzjazmem, ze na moim wydziale jest dużo “cudzoziemców”. Nie miało to dla mnie większego znaczenia, ze byli to przeważnie kolorowi studenci z Wietnamu, Afryki, czy Ameryki Łacińskiej. Podnosiło to w oczach rodziców rangę wydziału tej wyższej uczelni. Kiedy w marcu 1968 roku rozpoczęły sie studenckie rozruchy, wyszedłem na ulice razem z najlepszymi kolegami z akademika, którzy przede mną nie ukrywali swojego żydowskiego pochodzenia. Razem uciekaliśmy przed palkami milicjantów i razem nienawidziliśmy “marcowego” docenta, który na wykładzie kpił sobie, ze, „Jeżeli nie wiecie o co chodzi w polityce, to zapytajcie, – Co z tego maja Żydzi?”.
     
    Kiedy wiec przyjechałem do Nowego Jorku, byłem zachwycony. Pomyślałem sobie: Oni budują tutaj przyszłościowe, wieloetniczne, wielokulturowe i wielorasowe społeczeństwo przyszłości. Ucieszyłem sie, kiedy w mojej pierwszej pracy w firmie, należącej do starego Żyda Friedmana, którego dziadowie przyjechali tutaj z Rosji, postawiono mnie przy taśmie obok olbrzymiego, brzuchatego Murzyna Tommiego, weterana wojny wietnamskiej.
     
    Przedstawił sie, ze jest amerykańskim ateista. Ja, niewiele myśląc, odpowiedziałem mu, ze jestem polskim katolikiem. Zwierzył mi sie, ze regularnie czyta gazety nowojorskie jak: New York Times, New York Post, Daily News oraz ogląda codziennie dzienniki telewizyjne i interesuje sie polityka. No wiec, w czasie przerwy na lunch, która wywalczyła sobie tutejsza klasa robotnicza, przynajmniej nie będę sie nudził, a poza tym, poznam “produkt” oddziaływania tutejszych niezależnych mass mediów, będących przedmiotem zazdrości i podziwu dla reszty demokratycznego świata.
     
    Jakież było moje zdziwienie, kiedy Tommy zaprezentował mi niektóre ze swoich poglądów. W tym czasie toczyła sie akurat wojna na Bałkanach, wywołana rozpadem Jugosławii. Przyczyna wszystkich wojen leżała, zdaniem mojego afro-amerykanskiego kolegi, w religii. Kiedy zapytałem go czy to z powodów religijnych armia amerykańska interweniowała w Wietnamie, obruszył się. Podął mi przykład Niemiec nazistowskich. Jego zdaniem, Hitler był katolikiem. Spytałem go czy wie o tym jak wielu katolickich księży znalazło sie w obozach koncentracyjnych i czy Hitler wysłałby ich tam, gdyby sam
     
    był katolikiem. Powiedziałem mu, ze obydwaj dyktatorzy Hitler i Stalin, odpowiedzialni za masowe zbrodnie byli ateistami. Słyszał cos o Gułagu, ale był przekonany, ze Stalin również zamykał w nich głownie Żydów, podobnie jak Hitler w “polskich” obozach koncentracyjnych.
     
    Zauważyłem z niepokojem, ze moje argumenty wytrącają go z równowagi, gdyż naruszają jego, starannie przez lata ukształtowany, światopogląd i ze zaczyna czuć do mnie trudno ukrywana niechęć. Któregoś dnia, kiedy zbliżał sie do nas pejsaty, ortodoksyjny Żyd-nadzorca, mój afro-amerykański sąsiad ryknął na cale gardło: “A dlaczego wy Polacy współpracowaliście z nazistami i pomagaliście im zabijać Żydów?”
     
    Nie zastanawiając sie, odkrzyknąłem: “A dlaczego wy Amerykanie pojechaliście do Wietnamu, żeby zabijać wietnamskie kobiety i dzieci?”
     
    Wkrótce po tym incydencie, pojawił się w hali fabrycznej sam boss, który wylewnie przywitał sie z moim kolorowym sąsiadem, uścisnął go “na niedźwiadka” i poklepał kordialnie po barczystych plecach w stylu znanym kiedyś u nas ze spotkań towarzyszy partyjnych z I sekretarzem KC KPZR Breżniewem, a wyśmiewanym przez niepoprawnych kabaretowców z Pietrzakiem na czele. Ja natomiast wkrótce postanowiłem poszukać sobie innej pracy, gdyż atmosfera wokół mnie zaczęła się zagęszczać jako “politykującego” i w dodatku “niepoprawnie”.
     
    Moj syn rozpoczął naukę w nowojorskiej, publicznej szkole średniej. Kiedyś wrócił do domu zmartwiony i zwierzył mi sie, ze koledzy, przeważnie synowie ubogich imigrantów z Ameryki Łacińskiej, Azji i Afryki oraz miejscowi Murzyni, kiedy dowiedzieli się, ze jest Polakiem, natychmiast nadali mu przezwisko “Pole – Jews Killer”. Szokujące było to, ze ci młodzi ludzie nie bardzo nawet wiedzieli gdzie leży Polska, sadzili. ze jest to jakiś nordycki, antysemicki i rasistowski kraj, który kojarzył im się z biegunem (pole). Poza tym, w tym przezwisku był raczej podziw i respekt, ze znalazł sie jakiś europejski naród, który próbował “podskoczyć” Żydom, którzy tutaj w USA osiągnęli tak olbrzymie wpływy, ·nieporównywalne z żądną inna grupa etniczna. Jego nauczycielka, rosyjska żydówka, imigrantka z byłego ZSRR, ciągle mówiła im o antysemityzmie, stawiając ten zarzut nawet Szekspirowi za “Kupca weneckiego” i Dickensowi za postać Żyda Fagina z “Olivera Twista”. Jako lekturę dodatkowa zaleciła im czytanie “Malowanego ptaka” Kosińskiego. Wiec te chore fantazje polsko-żydo-amerykańskiego intelektualisty-perwerta już dla kolejnego pokolenia Amerykanów odgrywają tutaj role “dowodu” na polski antysemityzm.
     
    Wkrótce zapewne obowiązującą lekturą w szkołach amerykańskich będą również “Sąsiedzi” Grossa.

     

    Po tych paru zdarzeniach zacząłem sie uważniej przyglądać przejawom tego, co niektórzy polscy, prawicowi publicyści nazywają antypolonizmem lub antypolska propaganda w amerykańskich mass mediach. Akurat na kanale “9” telewizji nowojorskiej prezentowano we wiadomościach głośne przeprosiny papieża Jana Pawła II za prześladowania Żydów przez chrześcijan. Czarna prezenterka Ms. Blackmon skomentowała to następująco: “Trudno sie dziwić, ze przeprasza człowiek, który pochodzi z kraju, gdzie to wszystko (tzn. Holocaust) miało miejsce.” Wieczorem na kanale “11” oglądałem film, znanego i u nas z głupawych seriali dla młodzieży, amerykańskiego producenta Aarona Spellinga. Jego córka Torry Spelling grała tutaj bogata, inteligentną i piękną Żydówkę, której zazdrości cala klasa, ale wręcz paranoiczna zawiść żywi do niej koleżanka, córka Polki sprzątaczki, pracującej u bogatej żydowskiej rodziny. W pewnym momencie polska uczennica nie wytrzymuje i zabija piękna Torry nożem. Na podłodze leży zakrwawiony trup ze sterczącym z brzucha ofiary narzędziem kuchennym. Inna scena z tego filmu pokazuje “wyrobionemu” amerykańskiemu widzowi z jakim ciemnogrodem i bigoteria mamy do czynienia.
     
    Otóż, matka morderczyni przynosi potajemnie do koszernego domu swoich pracodawców figurkę Matki Boskiej a kiedy nikt nie widzi, stawia ja na stole i na klęczkach żarliwie sie modli. Ta symboliczna scena miała chyba uzmysłowić widzowi gdzie leży źródło polskiego antysemityzmu.
     
    Coraz większą rolę w tworzeniu współczesnej amerykańskiej kultury zaczynają odgrywać Żydzi – radzieccy imigranci. Z ich inicjatywy powstał, znany chyba i w Polsce, film “Z piekła do piekła”, ubiegający sie o Zloty Glob i Oskara. Pozytywnym bohaterem był tutaj polski Żyd komendant UB, natomiast karykaturalnymi postaciami byli Polacy. W jednej ze scen rozjuszona Polka ściga z siekierą Żydówkę. Dzieł takich będzie chyba więcej. Niedawno wśród Polonii poruszenie wzbudził fakt, ze nawet napisanie scenariusza do filmu o Katyniu powierzono radzieckiemu Żydowi, byłemu pracownikowi KGB, który uciekł kiedyś do USA. Jak widać, polskie sprawy tu za Oceanem znajdują sie w “dobrych” rekach.
     
    Kiedyś z okazji wizyty Prezydenta Rzeczpospolitej Aleksandra Kwaśniewskiego (pamiętamy jak przepraszał Żydów w imieniu Polaków za Jedwabne) u Prezydenta Stanów Zjednoczonych G.W.Busha, popularna gazeta należąca do koncernu R. Murdocha New York Post “przywitała” miłego gościa artykułem, w którym Polskę przyrównuje sie do Bośni i do Rwandy, gdzie miały miejsce krwawe czystki etniczne. Z kolei, redaktor Zev Chafets z Daily News wymienia trzy narody, które wymordowały najwięcej Żydów, a są to Niemcy, Polacy i Arabowie.
     
    Intryguje mnie pytanie czy kształtowany tutaj w USA “image” Polaka lub Polki stojących nad zabitym Żydem z zakrwawiona siekiera czy nożem kuchennym w dłoni nie jest zbyt prymitywny dla amerykańskiego odbiorcy ichniej kultury masowej. Kim jest przeciętny amerykański widz mogłem sie przekonać oglądając widowisko z serii “Funniest home video”. Prezenter, przystojniaczek o śródziemnomorskiej urodzie, pokazuje taka oto scenę, utrwaloną przez rodziców kilkuletniego chłopca na taśmie video. Dzieje sie to w czasie pierwszej komunii dziecka. W pewnym momencie, przejętemu uroczystością chłopcu robi sie niedobrze i wymiotuje hostia. Prezentacja tego “filmu” odbywa sie przy rechocie publiczności wypełniającej do ostatniego miejsca olbrzymia sale studio telewizyjnego. Na honorowych miejscach siedzi chłopiec wraz z rodzicami. Oglądam te programy od dłuższego czasu, ale nigdy nie widziałem, żeby  rodzice żydowskiego chłopca przysłali do TV np. “śmieszne” sceny z ceremonii obrzezania, robiąc “kino” z ważnej w ich religii uroczystości dla kilkuset dolarów nagrody, jak to zrobili ich chrześcijańscy sąsiedzi.
     
    Inny przykład sprzed kilku lat.. W czasie mszy z okazji Święta Wniebowzięcia NMP w największej katedrze rzymsko-katolickiej w Nowym Jorku pod wezwaniem Św. Patryka amerykanska para obnazyla sie i na oczach wiernych dokonala seksualnego aktu. Jak sie później okazało, to perwersyjne zachowanie było zaaranżowane i transmitowane na żywo przez jedna z miejscowych radiostacji a jej bohaterowie dostali za to wysoka nagrodę. Czy można sie dziwić temu, ze w parę dni później środki masowego przekazu doniosły o desakralizacji rzeźby Matki Boskiej przed jednym z kościołów Brooklynu, która została w nocy wysmarowana ludzkimi odchodami przez nieznanych sprawców.
     
    Jak widać Amerykanie ciągle się doskonale bawią, ale zaczyna to juz trochę przypominać bal na “Titanicu”.
     
    Na koniec nutka optymizmu. Gwoli sprawiedliwości należy powiedzieć, że nie wszyscy Amerykanie-chrzescijanie pozbawieni są głębszej refleksji. Szczególnie po ataku terrorystycznym na WTC niektórzy sie przebudzili. Kiedyś zauważyłem na ulicy samochód, na którym poza pasiasto-gwiaździstymi chorągiewkami właściciel umieścił takie oto hasło: “Rosjanie przywracają Boga do szkół – my go z nich wykopaliśmy.” Ówczesna propozycja prezydenta Busha, aby dąć rodzicom vouchery, które pozwoliłyby uboższym rodzinom na przeniesieni dzieci ze szkol publicznych do prywatnych i parafialnych, głownie katolickich, wzbudziła bardzo pozytywny odzew a wśród “kolorowych” rodziców wręcz entuzjazm. Spotkałem sie z opinią afro-amerykańskich rodziców protestantów, którzy gotowi byli posłać swoje dzieci do parafialnej szkoły katolickiej. Niestety, propozycja powyższa sprowokowała bardzo nieprzychylne opinie i protesty nieomal wszystkich środowisk żydowskich. “Druzgocące” argumenty można było przeczytać zarówno w liberalnym New York Times, konserwatywnym New York Post, syjonistycznych Daily News jak i w libertariańskim Village Voice.
     
    Nie jest tajemnica skandaliczny poziom nauczania w nowojorskich szkołach publicznych, gdzie priorytetami jest ateizacja, uczenie poprawności politycznej i seksualne wychowanie młodzieży. Przypomniała mi sie taka oto scena ze szkoły średniej na Bronxie. Na ulicy, tuz przed budynkiem szkolnym zastrzelono latynoskiego ucznia tej szkoły. Nauczycielka z jego klasy spontanicznie rozpoczyna z młodzieżą modlitwę na terenie szkoły. W kilka dni później zostaje dyscyplinarnie wyrzucona z pracy. W dzienniku telewizyjnym patrzę na twarze latynoskich i afroamerykańskich wystraszonych rodziców, z którymi reporter stara się robić wywiad. Nie rozumieją jakie przestępstwo popełniła lubiana przez młodzież nauczycielka. Czy dlatego, ze są kolorowi, biedni i niewykształceni?
     


    P.S.
    W moim liście podąłem Państwu tylko kilka przykładów z niezliczonej ilości antypolonizmowi, z którymi można spotkać sie na codzie, śledząc amerykańskie środki masowego przekazu. Stosowane tu metody kojarzą sie z wojna psychologiczna. Oto przykład: kiedyś, kanał 11 TV podął informacje, ze władze imigracyjne odmówiły przyznania obywatelstwa amerykańskiego 80-letniemu starcowi, który w czasie wojny był strażnikiem w obozie pracy na terenie Polski. Nie podano czy był to Niemiec, Polak, Volksdeutsch lub Ukrainiec, jednakże tuż przed podaniem tej informacji pokazano plansze ze stylizowana swastyka na bialo -czerwonym tle.
     
    Jedynie Arabowie przedstawiani są tutaj bardziej nienawistnie od nas Polaków.

    Karykatury Arabów w takich pismach jak Daily News lub New York Post przypominają satyryczne rysunki pokazujące Żydów jako podludzi w nazistowskim Sturmerze, co jeszcze można zrozumieć sytuacja na Bliskim Wschodzie, poparciem dla Izraela lub atakiem terrorystycznym na WTC, ale my jesteśmy podobno sojusznikiem i przyjacielem USA.

     

    Stanley Sas
    Williamsburg (New York)

    Nie należy bez weryfikacji dawać wiary we wszystko co ktoś napisze w sieci ale przeczytać nie zaszkodzi, zwłaszcza, że jak napisał Korwin, Żydzi ostatnimi czasy mocno pracują na swój niekorzystny wizerunek w Polsce. 

     

  10.  
     
     

    function

     

     

     



     

     

    Nigdy nie byłem ani rasistą, ani antysemitą. Swoją edukację rozpocząłem od nauki wierszyka “Murzynek Bambo”, napisanego przez polskiego Żyda Juliana Tuwima. Moja rodzina na wsi w czasie wojny przechowała w swoim gospodarstwie żydowskiego chłopca, który uciekł z ghetta warszawskiego.
     

    Po wojnie mały Mosze wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie zrobił karierę w przemyśle rozrywkowym. Jego córka została amerykańską artystką filmową.
     

    Przypominam sobie mój pierwszy list, jaki wysłałem do domu, po rozpoczęciu studiów w dużym akademickim mięście. Donosiłem w nim z entuzjazmem, ze na moim wydziale jest dużo “cudzoziemców”. Nie miało to dla mnie większego znaczenia, ze byli to przeważnie kolorowi studenci z Wietnamu, Afryki, czy Ameryki Łacińskiej. Podnosiło to w oczach rodziców rangę wydziału tej wyższej uczelni. Kiedy w marcu 1968 roku rozpoczęły sie studenckie rozruchy, wyszedłem na ulice razem z najlepszymi kolegami z akademika, którzy przede mną nie ukrywali swojego żydowskiego pochodzenia. Razem uciekaliśmy przed palkami milicjantów i razem nienawidziliśmy “marcowego” docenta, który na wykładzie kpił sobie, ze, „Jeżeli nie wiecie o co chodzi w polityce, to zapytajcie, – Co z tego maja Żydzi?”.
     
    Kiedy wiec przyjechałem do Nowego Jorku, byłem zachwycony. Pomyślałem sobie: Oni budują tutaj przyszłościowe, wieloetniczne, wielokulturowe i wielorasowe społeczeństwo przyszłości. Ucieszyłem sie, kiedy w mojej pierwszej pracy w firmie, należącej do starego Żyda Friedmana, którego dziadowie przyjechali tutaj z Rosji, postawiono mnie przy taśmie obok olbrzymiego, brzuchatego Murzyna Tommiego, weterana wojny wietnamskiej.
     
    Przedstawił sie, ze jest amerykańskim ateista. Ja, niewiele myśląc, odpowiedziałem mu, ze jestem polskim katolikiem. Zwierzył mi sie, ze regularnie czyta gazety nowojorskie jak: New York Times, New York Post, Daily News oraz ogląda codziennie dzienniki telewizyjne i interesuje sie polityka. No wiec, w czasie przerwy na lunch, która wywalczyła sobie tutejsza klasa robotnicza, przynajmniej nie będę sie nudził, a poza tym, poznam “produkt” oddziaływania tutejszych niezależnych mass mediów, będących przedmiotem zazdrości i podziwu dla reszty demokratycznego świata.
     
    Jakież było moje zdziwienie, kiedy Tommy zaprezentował mi niektóre ze swoich poglądów. W tym czasie toczyła sie akurat wojna na Bałkanach, wywołana rozpadem Jugosławii. Przyczyna wszystkich wojen leżała, zdaniem mojego afro-amerykanskiego kolegi, w religii. Kiedy zapytałem go czy to z powodów religijnych armia amerykańska interweniowała w Wietnamie, obruszył się. Podął mi przykład Niemiec nazistowskich. Jego zdaniem, Hitler był katolikiem. Spytałem go czy wie o tym jak wielu katolickich księży znalazło sie w obozach koncentracyjnych i czy Hitler wysłałby ich tam, gdyby sam
     
    był katolikiem. Powiedziałem mu, ze obydwaj dyktatorzy Hitler i Stalin, odpowiedzialni za masowe zbrodnie byli ateistami. Słyszał cos o Gułagu, ale był przekonany, ze Stalin również zamykał w nich głownie Żydów, podobnie jak Hitler w “polskich” obozach koncentracyjnych.
     
    Zauważyłem z niepokojem, ze moje argumenty wytrącają go z równowagi, gdyż naruszają jego, starannie przez lata ukształtowany, światopogląd i ze zaczyna czuć do mnie trudno ukrywana niechęć. Któregoś dnia, kiedy zbliżał sie do nas pejsaty, ortodoksyjny Żyd-nadzorca, mój afro-amerykański sąsiad ryknął na cale gardło: “A dlaczego wy Polacy współpracowaliście z nazistami i pomagaliście im zabijać Żydów?”
     
    Nie zastanawiając sie, odkrzyknąłem: “A dlaczego wy Amerykanie pojechaliście do Wietnamu, żeby zabijać wietnamskie kobiety i dzieci?”
     
    Wkrótce po tym incydencie, pojawił się w hali fabrycznej sam boss, który wylewnie przywitał sie z moim kolorowym sąsiadem, uścisnął go “na niedźwiadka” i poklepał kordialnie po barczystych plecach w stylu znanym kiedyś u nas ze spotkań towarzyszy partyjnych z I sekretarzem KC KPZR Breżniewem, a wyśmiewanym przez niepoprawnych kabaretowców z Pietrzakiem na czele. Ja natomiast wkrótce postanowiłem poszukać sobie innej pracy, gdyż atmosfera wokół mnie zaczęła się zagęszczać jako “politykującego” i w dodatku “niepoprawnie”.
     
    Moj syn rozpoczął naukę w nowojorskiej, publicznej szkole średniej. Kiedyś wrócił do domu zmartwiony i zwierzył mi sie, ze koledzy, przeważnie synowie ubogich imigrantów z Ameryki Łacińskiej, Azji i Afryki oraz miejscowi Murzyni, kiedy dowiedzieli się, ze jest Polakiem, natychmiast nadali mu przezwisko “Pole – Jews Killer”. Szokujące było to, ze ci młodzi ludzie nie bardzo nawet wiedzieli gdzie leży Polska, sadzili. ze jest to jakiś nordycki, antysemicki i rasistowski kraj, który kojarzył im się z biegunem (pole). Poza tym, w tym przezwisku był raczej podziw i respekt, ze znalazł sie jakiś europejski naród, który próbował “podskoczyć” Żydom, którzy tutaj w USA osiągnęli tak olbrzymie wpływy, ·nieporównywalne z żądną inna grupa etniczna. Jego nauczycielka, rosyjska żydówka, imigrantka z byłego ZSRR, ciągle mówiła im o antysemityzmie, stawiając ten zarzut nawet Szekspirowi za “Kupca weneckiego” i Dickensowi za postać Żyda Fagina z “Olivera Twista”. Jako lekturę dodatkowa zaleciła im czytanie “Malowanego ptaka” Kosińskiego. Wiec te chore fantazje polsko-żydo-amerykańskiego intelektualisty-perwerta już dla kolejnego pokolenia Amerykanów odgrywają tutaj role “dowodu” na polski antysemityzm.
     
    Wkrótce zapewne obowiązującą lekturą w szkołach amerykańskich będą również “Sąsiedzi” Grossa.

     

    Po tych paru zdarzeniach zacząłem sie uważniej przyglądać przejawom tego, co niektórzy polscy, prawicowi publicyści nazywają antypolonizmem lub antypolska propaganda w amerykańskich mass mediach. Akurat na kanale “9” telewizji nowojorskiej prezentowano we wiadomościach głośne przeprosiny papieża Jana Pawła II za prześladowania Żydów przez chrześcijan. Czarna prezenterka Ms. Blackmon skomentowała to następująco: “Trudno sie dziwić, ze przeprasza człowiek, który pochodzi z kraju, gdzie to wszystko (tzn. Holocaust) miało miejsce.” Wieczorem na kanale “11” oglądałem film, znanego i u nas z głupawych seriali dla młodzieży, amerykańskiego producenta Aarona Spellinga. Jego córka Torry Spelling grała tutaj bogata, inteligentną i piękną Żydówkę, której zazdrości cala klasa, ale wręcz paranoiczna zawiść żywi do niej koleżanka, córka Polki sprzątaczki, pracującej u bogatej żydowskiej rodziny. W pewnym momencie polska uczennica nie wytrzymuje i zabija piękna Torry nożem. Na podłodze leży zakrwawiony trup ze sterczącym z brzucha ofiary narzędziem kuchennym. Inna scena z tego filmu pokazuje “wyrobionemu” amerykańskiemu widzowi z jakim ciemnogrodem i bigoteria mamy do czynienia.
     
    Otóż, matka morderczyni przynosi potajemnie do koszernego domu swoich pracodawców figurkę Matki Boskiej a kiedy nikt nie widzi, stawia ja na stole i na klęczkach żarliwie sie modli. Ta symboliczna scena miała chyba uzmysłowić widzowi gdzie leży źródło polskiego antysemityzmu.
     
    Coraz większą rolę w tworzeniu współczesnej amerykańskiej kultury zaczynają odgrywać Żydzi – radzieccy imigranci. Z ich inicjatywy powstał, znany chyba i w Polsce, film “Z piekła do piekła”, ubiegający sie o Zloty Glob i Oskara. Pozytywnym bohaterem był tutaj polski Żyd komendant UB, natomiast karykaturalnymi postaciami byli Polacy. W jednej ze scen rozjuszona Polka ściga z siekierą Żydówkę. Dzieł takich będzie chyba więcej. Niedawno wśród Polonii poruszenie wzbudził fakt, ze nawet napisanie scenariusza do filmu o Katyniu powierzono radzieckiemu Żydowi, byłemu pracownikowi KGB, który uciekł kiedyś do USA. Jak widać, polskie sprawy tu za Oceanem znajdują sie w “dobrych” rekach.
     
    Kiedyś z okazji wizyty Prezydenta Rzeczpospolitej Aleksandra Kwaśniewskiego (pamiętamy jak przepraszał Żydów w imieniu Polaków za Jedwabne) u Prezydenta Stanów Zjednoczonych G.W.Busha, popularna gazeta należąca do koncernu R. Murdocha New York Post “przywitała” miłego gościa artykułem, w którym Polskę przyrównuje sie do Bośni i do Rwandy, gdzie miały miejsce krwawe czystki etniczne. Z kolei, redaktor Zev Chafets z Daily News wymienia trzy narody, które wymordowały najwięcej Żydów, a są to Niemcy, Polacy i Arabowie.
     
    Intryguje mnie pytanie czy kształtowany tutaj w USA “image” Polaka lub Polki stojących nad zabitym Żydem z zakrwawiona siekiera czy nożem kuchennym w dłoni nie jest zbyt prymitywny dla amerykańskiego odbiorcy ichniej kultury masowej. Kim jest przeciętny amerykański widz mogłem sie przekonać oglądając widowisko z serii “Funniest home video”. Prezenter, przystojniaczek o śródziemnomorskiej urodzie, pokazuje taka oto scenę, utrwaloną przez rodziców kilkuletniego chłopca na taśmie video. Dzieje sie to w czasie pierwszej komunii dziecka. W pewnym momencie, przejętemu uroczystością chłopcu robi sie niedobrze i wymiotuje hostia. Prezentacja tego “filmu” odbywa sie przy rechocie publiczności wypełniającej do ostatniego miejsca olbrzymia sale studio telewizyjnego. Na honorowych miejscach siedzi chłopiec wraz z rodzicami. Oglądam te programy od dłuższego czasu, ale nigdy nie widziałem, żeby  rodzice żydowskiego chłopca przysłali do TV np. “śmieszne” sceny z ceremonii obrzezania, robiąc “kino” z ważnej w ich religii uroczystości dla kilkuset dolarów nagrody, jak to zrobili ich chrześcijańscy sąsiedzi.
     
    Inny przykład sprzed kilku lat.. W czasie mszy z okazji Święta Wniebowzięcia NMP w największej katedrze rzymsko-katolickiej w Nowym Jorku pod wezwaniem Św. Patryka amerykanska para obnazyla sie i na oczach wiernych dokonala seksualnego aktu. Jak sie później okazało, to perwersyjne zachowanie było zaaranżowane i transmitowane na żywo przez jedna z miejscowych radiostacji a jej bohaterowie dostali za to wysoka nagrodę. Czy można sie dziwić temu, ze w parę dni później środki masowego przekazu doniosły o desakralizacji rzeźby Matki Boskiej przed jednym z kościołów Brooklynu, która została w nocy wysmarowana ludzkimi odchodami przez nieznanych sprawców.
     
    Jak widać Amerykanie ciągle się doskonale bawią, ale zaczyna to juz trochę przypominać bal na “Titanicu”.
     
    Na koniec nutka optymizmu. Gwoli sprawiedliwości należy powiedzieć, że nie wszyscy Amerykanie-chrzescijanie pozbawieni są głębszej refleksji. Szczególnie po ataku terrorystycznym na WTC niektórzy sie przebudzili. Kiedyś zauważyłem na ulicy samochód, na którym poza pasiasto-gwiaździstymi chorągiewkami właściciel umieścił takie oto hasło: “Rosjanie przywracają Boga do szkół – my go z nich wykopaliśmy.” Ówczesna propozycja prezydenta Busha, aby dąć rodzicom vouchery, które pozwoliłyby uboższym rodzinom na przeniesieni dzieci ze szkol publicznych do prywatnych i parafialnych, głownie katolickich, wzbudziła bardzo pozytywny odzew a wśród “kolorowych” rodziców wręcz entuzjazm. Spotkałem sie z opinią afro-amerykańskich rodziców protestantów, którzy gotowi byli posłać swoje dzieci do parafialnej szkoły katolickiej. Niestety, propozycja powyższa sprowokowała bardzo nieprzychylne opinie i protesty nieomal wszystkich środowisk żydowskich. “Druzgocące” argumenty można było przeczytać zarówno w liberalnym New York Times, konserwatywnym New York Post, syjonistycznych Daily News jak i w libertariańskim Village Voice.
     
    Nie jest tajemnica skandaliczny poziom nauczania w nowojorskich szkołach publicznych, gdzie priorytetami jest ateizacja, uczenie poprawności politycznej i seksualne wychowanie młodzieży. Przypomniała mi sie taka oto scena ze szkoły średniej na Bronxie. Na ulicy, tuz przed budynkiem szkolnym zastrzelono latynoskiego ucznia tej szkoły. Nauczycielka z jego klasy spontanicznie rozpoczyna z młodzieżą modlitwę na terenie szkoły. W kilka dni później zostaje dyscyplinarnie wyrzucona z pracy. W dzienniku telewizyjnym patrzę na twarze latynoskich i afroamerykańskich wystraszonych rodziców, z którymi reporter stara się robić wywiad. Nie rozumieją jakie przestępstwo popełniła lubiana przez młodzież nauczycielka. Czy dlatego, ze są kolorowi, biedni i niewykształceni?
     


    P.S.
    W moim liście podąłem Państwu tylko kilka przykładów z niezliczonej ilości antypolonizmowi, z którymi można spotkać sie na codzie, śledząc amerykańskie środki masowego przekazu. Stosowane tu metody kojarzą sie z wojna psychologiczna. Oto przykład: kiedyś, kanał 11 TV podął informacje, ze władze imigracyjne odmówiły przyznania obywatelstwa amerykańskiego 80-letniemu starcowi, który w czasie wojny był strażnikiem w obozie pracy na terenie Polski. Nie podano czy był to Niemiec, Polak, Volksdeutsch lub Ukrainiec, jednakże tuż przed podaniem tej informacji pokazano plansze ze stylizowana swastyka na bialo -czerwonym tle.
     
    Jedynie Arabowie przedstawiani są tutaj bardziej nienawistnie od nas Polaków.

    Karykatury Arabów w takich pismach jak Daily News lub New York Post przypominają satyryczne rysunki pokazujące Żydów jako podludzi w nazistowskim Sturmerze, co jeszcze można zrozumieć sytuacja na Bliskim Wschodzie, poparciem dla Izraela lub atakiem terrorystycznym na WTC, ale my jesteśmy podobno sojusznikiem i przyjacielem USA.

     

    Stanley Sas
    Williamsburg (New York)

    Nie należy bez weryfikacji dawać wiary we wszystko co ktoś napisze w sieci ale przeczytać nie zaszkodzi, zwłaszcza, że jak napisał Korwin, Żydzi ostatnimi czasy mocno pracują na swój niekorzystny wizerunek w Polsce. 

     

  11.  
     
     

    function

     

     

     



     

     

    Nigdy nie byłem ani rasistą, ani antysemitą. Swoją edukację rozpocząłem od nauki wierszyka “Murzynek Bambo”, napisanego przez polskiego Żyda Juliana Tuwima. Moja rodzina na wsi w czasie wojny przechowała w swoim gospodarstwie żydowskiego chłopca, który uciekł z ghetta warszawskiego.
     

    Po wojnie mały Mosze wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie zrobił karierę w przemyśle rozrywkowym. Jego córka została amerykańską artystką filmową.
     

    Przypominam sobie mój pierwszy list, jaki wysłałem do domu, po rozpoczęciu studiów w dużym akademickim mięście. Donosiłem w nim z entuzjazmem, ze na moim wydziale jest dużo “cudzoziemców”. Nie miało to dla mnie większego znaczenia, ze byli to przeważnie kolorowi studenci z Wietnamu, Afryki, czy Ameryki Łacińskiej. Podnosiło to w oczach rodziców rangę wydziału tej wyższej uczelni. Kiedy w marcu 1968 roku rozpoczęły sie studenckie rozruchy, wyszedłem na ulice razem z najlepszymi kolegami z akademika, którzy przede mną nie ukrywali swojego żydowskiego pochodzenia. Razem uciekaliśmy przed palkami milicjantów i razem nienawidziliśmy “marcowego” docenta, który na wykładzie kpił sobie, ze, „Jeżeli nie wiecie o co chodzi w polityce, to zapytajcie, – Co z tego maja Żydzi?”.
     
    Kiedy wiec przyjechałem do Nowego Jorku, byłem zachwycony. Pomyślałem sobie: Oni budują tutaj przyszłościowe, wieloetniczne, wielokulturowe i wielorasowe społeczeństwo przyszłości. Ucieszyłem sie, kiedy w mojej pierwszej pracy w firmie, należącej do starego Żyda Friedmana, którego dziadowie przyjechali tutaj z Rosji, postawiono mnie przy taśmie obok olbrzymiego, brzuchatego Murzyna Tommiego, weterana wojny wietnamskiej.
     
    Przedstawił sie, ze jest amerykańskim ateista. Ja, niewiele myśląc, odpowiedziałem mu, ze jestem polskim katolikiem. Zwierzył mi sie, ze regularnie czyta gazety nowojorskie jak: New York Times, New York Post, Daily News oraz ogląda codziennie dzienniki telewizyjne i interesuje sie polityka. No wiec, w czasie przerwy na lunch, która wywalczyła sobie tutejsza klasa robotnicza, przynajmniej nie będę sie nudził, a poza tym, poznam “produkt” oddziaływania tutejszych niezależnych mass mediów, będących przedmiotem zazdrości i podziwu dla reszty demokratycznego świata.
     
    Jakież było moje zdziwienie, kiedy Tommy zaprezentował mi niektóre ze swoich poglądów. W tym czasie toczyła sie akurat wojna na Bałkanach, wywołana rozpadem Jugosławii. Przyczyna wszystkich wojen leżała, zdaniem mojego afro-amerykanskiego kolegi, w religii. Kiedy zapytałem go czy to z powodów religijnych armia amerykańska interweniowała w Wietnamie, obruszył się. Podął mi przykład Niemiec nazistowskich. Jego zdaniem, Hitler był katolikiem. Spytałem go czy wie o tym jak wielu katolickich księży znalazło sie w obozach koncentracyjnych i czy Hitler wysłałby ich tam, gdyby sam
     
    był katolikiem. Powiedziałem mu, ze obydwaj dyktatorzy Hitler i Stalin, odpowiedzialni za masowe zbrodnie byli ateistami. Słyszał cos o Gułagu, ale był przekonany, ze Stalin również zamykał w nich głownie Żydów, podobnie jak Hitler w “polskich” obozach koncentracyjnych.
     
    Zauważyłem z niepokojem, ze moje argumenty wytrącają go z równowagi, gdyż naruszają jego, starannie przez lata ukształtowany, światopogląd i ze zaczyna czuć do mnie trudno ukrywana niechęć. Któregoś dnia, kiedy zbliżał sie do nas pejsaty, ortodoksyjny Żyd-nadzorca, mój afro-amerykański sąsiad ryknął na cale gardło: “A dlaczego wy Polacy współpracowaliście z nazistami i pomagaliście im zabijać Żydów?”
     
    Nie zastanawiając sie, odkrzyknąłem: “A dlaczego wy Amerykanie pojechaliście do Wietnamu, żeby zabijać wietnamskie kobiety i dzieci?”
     
    Wkrótce po tym incydencie, pojawił się w hali fabrycznej sam boss, który wylewnie przywitał sie z moim kolorowym sąsiadem, uścisnął go “na niedźwiadka” i poklepał kordialnie po barczystych plecach w stylu znanym kiedyś u nas ze spotkań towarzyszy partyjnych z I sekretarzem KC KPZR Breżniewem, a wyśmiewanym przez niepoprawnych kabaretowców z Pietrzakiem na czele. Ja natomiast wkrótce postanowiłem poszukać sobie innej pracy, gdyż atmosfera wokół mnie zaczęła się zagęszczać jako “politykującego” i w dodatku “niepoprawnie”.
     
    Moj syn rozpoczął naukę w nowojorskiej, publicznej szkole średniej. Kiedyś wrócił do domu zmartwiony i zwierzył mi sie, ze koledzy, przeważnie synowie ubogich imigrantów z Ameryki Łacińskiej, Azji i Afryki oraz miejscowi Murzyni, kiedy dowiedzieli się, ze jest Polakiem, natychmiast nadali mu przezwisko “Pole – Jews Killer”. Szokujące było to, ze ci młodzi ludzie nie bardzo nawet wiedzieli gdzie leży Polska, sadzili. ze jest to jakiś nordycki, antysemicki i rasistowski kraj, który kojarzył im się z biegunem (pole). Poza tym, w tym przezwisku był raczej podziw i respekt, ze znalazł sie jakiś europejski naród, który próbował “podskoczyć” Żydom, którzy tutaj w USA osiągnęli tak olbrzymie wpływy, ·nieporównywalne z żądną inna grupa etniczna. Jego nauczycielka, rosyjska żydówka, imigrantka z byłego ZSRR, ciągle mówiła im o antysemityzmie, stawiając ten zarzut nawet Szekspirowi za “Kupca weneckiego” i Dickensowi za postać Żyda Fagina z “Olivera Twista”. Jako lekturę dodatkowa zaleciła im czytanie “Malowanego ptaka” Kosińskiego. Wiec te chore fantazje polsko-żydo-amerykańskiego intelektualisty-perwerta już dla kolejnego pokolenia Amerykanów odgrywają tutaj role “dowodu” na polski antysemityzm.
     
    Wkrótce zapewne obowiązującą lekturą w szkołach amerykańskich będą również “Sąsiedzi” Grossa.

     

    Po tych paru zdarzeniach zacząłem sie uważniej przyglądać przejawom tego, co niektórzy polscy, prawicowi publicyści nazywają antypolonizmem lub antypolska propaganda w amerykańskich mass mediach. Akurat na kanale “9” telewizji nowojorskiej prezentowano we wiadomościach głośne przeprosiny papieża Jana Pawła II za prześladowania Żydów przez chrześcijan. Czarna prezenterka Ms. Blackmon skomentowała to następująco: “Trudno sie dziwić, ze przeprasza człowiek, który pochodzi z kraju, gdzie to wszystko (tzn. Holocaust) miało miejsce.” Wieczorem na kanale “11” oglądałem film, znanego i u nas z głupawych seriali dla młodzieży, amerykańskiego producenta Aarona Spellinga. Jego córka Torry Spelling grała tutaj bogata, inteligentną i piękną Żydówkę, której zazdrości cala klasa, ale wręcz paranoiczna zawiść żywi do niej koleżanka, córka Polki sprzątaczki, pracującej u bogatej żydowskiej rodziny. W pewnym momencie polska uczennica nie wytrzymuje i zabija piękna Torry nożem. Na podłodze leży zakrwawiony trup ze sterczącym z brzucha ofiary narzędziem kuchennym. Inna scena z tego filmu pokazuje “wyrobionemu” amerykańskiemu widzowi z jakim ciemnogrodem i bigoteria mamy do czynienia.
     
    Otóż, matka morderczyni przynosi potajemnie do koszernego domu swoich pracodawców figurkę Matki Boskiej a kiedy nikt nie widzi, stawia ja na stole i na klęczkach żarliwie sie modli. Ta symboliczna scena miała chyba uzmysłowić widzowi gdzie leży źródło polskiego antysemityzmu.
     
    Coraz większą rolę w tworzeniu współczesnej amerykańskiej kultury zaczynają odgrywać Żydzi – radzieccy imigranci. Z ich inicjatywy powstał, znany chyba i w Polsce, film “Z piekła do piekła”, ubiegający sie o Zloty Glob i Oskara. Pozytywnym bohaterem był tutaj polski Żyd komendant UB, natomiast karykaturalnymi postaciami byli Polacy. W jednej ze scen rozjuszona Polka ściga z siekierą Żydówkę. Dzieł takich będzie chyba więcej. Niedawno wśród Polonii poruszenie wzbudził fakt, ze nawet napisanie scenariusza do filmu o Katyniu powierzono radzieckiemu Żydowi, byłemu pracownikowi KGB, który uciekł kiedyś do USA. Jak widać, polskie sprawy tu za Oceanem znajdują sie w “dobrych” rekach.
     
    Kiedyś z okazji wizyty Prezydenta Rzeczpospolitej Aleksandra Kwaśniewskiego (pamiętamy jak przepraszał Żydów w imieniu Polaków za Jedwabne) u Prezydenta Stanów Zjednoczonych G.W.Busha, popularna gazeta należąca do koncernu R. Murdocha New York Post “przywitała” miłego gościa artykułem, w którym Polskę przyrównuje sie do Bośni i do Rwandy, gdzie miały miejsce krwawe czystki etniczne. Z kolei, redaktor Zev Chafets z Daily News wymienia trzy narody, które wymordowały najwięcej Żydów, a są to Niemcy, Polacy i Arabowie.
     
    Intryguje mnie pytanie czy kształtowany tutaj w USA “image” Polaka lub Polki stojących nad zabitym Żydem z zakrwawiona siekiera czy nożem kuchennym w dłoni nie jest zbyt prymitywny dla amerykańskiego odbiorcy ichniej kultury masowej. Kim jest przeciętny amerykański widz mogłem sie przekonać oglądając widowisko z serii “Funniest home video”. Prezenter, przystojniaczek o śródziemnomorskiej urodzie, pokazuje taka oto scenę, utrwaloną przez rodziców kilkuletniego chłopca na taśmie video. Dzieje sie to w czasie pierwszej komunii dziecka. W pewnym momencie, przejętemu uroczystością chłopcu robi sie niedobrze i wymiotuje hostia. Prezentacja tego “filmu” odbywa sie przy rechocie publiczności wypełniającej do ostatniego miejsca olbrzymia sale studio telewizyjnego. Na honorowych miejscach siedzi chłopiec wraz z rodzicami. Oglądam te programy od dłuższego czasu, ale nigdy nie widziałem, żeby  rodzice żydowskiego chłopca przysłali do TV np. “śmieszne” sceny z ceremonii obrzezania, robiąc “kino” z ważnej w ich religii uroczystości dla kilkuset dolarów nagrody, jak to zrobili ich chrześcijańscy sąsiedzi.
     
    Inny przykład sprzed kilku lat.. W czasie mszy z okazji Święta Wniebowzięcia NMP w największej katedrze rzymsko-katolickiej w Nowym Jorku pod wezwaniem Św. Patryka amerykanska para obnazyla sie i na oczach wiernych dokonala seksualnego aktu. Jak sie później okazało, to perwersyjne zachowanie było zaaranżowane i transmitowane na żywo przez jedna z miejscowych radiostacji a jej bohaterowie dostali za to wysoka nagrodę. Czy można sie dziwić temu, ze w parę dni później środki masowego przekazu doniosły o desakralizacji rzeźby Matki Boskiej przed jednym z kościołów Brooklynu, która została w nocy wysmarowana ludzkimi odchodami przez nieznanych sprawców.
     
    Jak widać Amerykanie ciągle się doskonale bawią, ale zaczyna to juz trochę przypominać bal na “Titanicu”.
     
    Na koniec nutka optymizmu. Gwoli sprawiedliwości należy powiedzieć, że nie wszyscy Amerykanie-chrzescijanie pozbawieni są głębszej refleksji. Szczególnie po ataku terrorystycznym na WTC niektórzy sie przebudzili. Kiedyś zauważyłem na ulicy samochód, na którym poza pasiasto-gwiaździstymi chorągiewkami właściciel umieścił takie oto hasło: “Rosjanie przywracają Boga do szkół – my go z nich wykopaliśmy.” Ówczesna propozycja prezydenta Busha, aby dąć rodzicom vouchery, które pozwoliłyby uboższym rodzinom na przeniesieni dzieci ze szkol publicznych do prywatnych i parafialnych, głownie katolickich, wzbudziła bardzo pozytywny odzew a wśród “kolorowych” rodziców wręcz entuzjazm. Spotkałem sie z opinią afro-amerykańskich rodziców protestantów, którzy gotowi byli posłać swoje dzieci do parafialnej szkoły katolickiej. Niestety, propozycja powyższa sprowokowała bardzo nieprzychylne opinie i protesty nieomal wszystkich środowisk żydowskich. “Druzgocące” argumenty można było przeczytać zarówno w liberalnym New York Times, konserwatywnym New York Post, syjonistycznych Daily News jak i w libertariańskim Village Voice.
     
    Nie jest tajemnica skandaliczny poziom nauczania w nowojorskich szkołach publicznych, gdzie priorytetami jest ateizacja, uczenie poprawności politycznej i seksualne wychowanie młodzieży. Przypomniała mi sie taka oto scena ze szkoły średniej na Bronxie. Na ulicy, tuz przed budynkiem szkolnym zastrzelono latynoskiego ucznia tej szkoły. Nauczycielka z jego klasy spontanicznie rozpoczyna z młodzieżą modlitwę na terenie szkoły. W kilka dni później zostaje dyscyplinarnie wyrzucona z pracy. W dzienniku telewizyjnym patrzę na twarze latynoskich i afroamerykańskich wystraszonych rodziców, z którymi reporter stara się robić wywiad. Nie rozumieją jakie przestępstwo popełniła lubiana przez młodzież nauczycielka. Czy dlatego, ze są kolorowi, biedni i niewykształceni?
     


    P.S.
    W moim liście podąłem Państwu tylko kilka przykładów z niezliczonej ilości antypolonizmowi, z którymi można spotkać sie na codzie, śledząc amerykańskie środki masowego przekazu. Stosowane tu metody kojarzą sie z wojna psychologiczna. Oto przykład: kiedyś, kanał 11 TV podął informacje, ze władze imigracyjne odmówiły przyznania obywatelstwa amerykańskiego 80-letniemu starcowi, który w czasie wojny był strażnikiem w obozie pracy na terenie Polski. Nie podano czy był to Niemiec, Polak, Volksdeutsch lub Ukrainiec, jednakże tuż przed podaniem tej informacji pokazano plansze ze stylizowana swastyka na bialo -czerwonym tle.
     
    Jedynie Arabowie przedstawiani są tutaj bardziej nienawistnie od nas Polaków.

    Karykatury Arabów w takich pismach jak Daily News lub New York Post przypominają satyryczne rysunki pokazujące Żydów jako podludzi w nazistowskim Sturmerze, co jeszcze można zrozumieć sytuacja na Bliskim Wschodzie, poparciem dla Izraela lub atakiem terrorystycznym na WTC, ale my jesteśmy podobno sojusznikiem i przyjacielem USA.

     

    Stanley Sas
    Williamsburg (New York)

    Nie należy bez weryfikacji dawać wiary we wszystko co ktoś napisze w sieci ale przeczytać nie zaszkodzi, zwłaszcza, że jak napisał Korwin, Żydzi ostatnimi czasy mocno pracują na swój niekorzystny wizerunek w Polsce. 

     

  12.  
     
     

    function

     

     

     



     

     

    Nigdy nie byłem ani rasistą, ani antysemitą. Swoją edukację rozpocząłem od nauki wierszyka “Murzynek Bambo”, napisanego przez polskiego Żyda Juliana Tuwima. Moja rodzina na wsi w czasie wojny przechowała w swoim gospodarstwie żydowskiego chłopca, który uciekł z ghetta warszawskiego.
     

    Po wojnie mały Mosze wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie zrobił karierę w przemyśle rozrywkowym. Jego córka została amerykańską artystką filmową.
     

    Przypominam sobie mój pierwszy list, jaki wysłałem do domu, po rozpoczęciu studiów w dużym akademickim mięście. Donosiłem w nim z entuzjazmem, ze na moim wydziale jest dużo “cudzoziemców”. Nie miało to dla mnie większego znaczenia, ze byli to przeważnie kolorowi studenci z Wietnamu, Afryki, czy Ameryki Łacińskiej. Podnosiło to w oczach rodziców rangę wydziału tej wyższej uczelni. Kiedy w marcu 1968 roku rozpoczęły sie studenckie rozruchy, wyszedłem na ulice razem z najlepszymi kolegami z akademika, którzy przede mną nie ukrywali swojego żydowskiego pochodzenia. Razem uciekaliśmy przed palkami milicjantów i razem nienawidziliśmy “marcowego” docenta, który na wykładzie kpił sobie, ze, „Jeżeli nie wiecie o co chodzi w polityce, to zapytajcie, – Co z tego maja Żydzi?”.
     
    Kiedy wiec przyjechałem do Nowego Jorku, byłem zachwycony. Pomyślałem sobie: Oni budują tutaj przyszłościowe, wieloetniczne, wielokulturowe i wielorasowe społeczeństwo przyszłości. Ucieszyłem sie, kiedy w mojej pierwszej pracy w firmie, należącej do starego Żyda Friedmana, którego dziadowie przyjechali tutaj z Rosji, postawiono mnie przy taśmie obok olbrzymiego, brzuchatego Murzyna Tommiego, weterana wojny wietnamskiej.
     
    Przedstawił sie, ze jest amerykańskim ateista. Ja, niewiele myśląc, odpowiedziałem mu, ze jestem polskim katolikiem. Zwierzył mi sie, ze regularnie czyta gazety nowojorskie jak: New York Times, New York Post, Daily News oraz ogląda codziennie dzienniki telewizyjne i interesuje sie polityka. No wiec, w czasie przerwy na lunch, która wywalczyła sobie tutejsza klasa robotnicza, przynajmniej nie będę sie nudził, a poza tym, poznam “produkt” oddziaływania tutejszych niezależnych mass mediów, będących przedmiotem zazdrości i podziwu dla reszty demokratycznego świata.
     
    Jakież było moje zdziwienie, kiedy Tommy zaprezentował mi niektóre ze swoich poglądów. W tym czasie toczyła sie akurat wojna na Bałkanach, wywołana rozpadem Jugosławii. Przyczyna wszystkich wojen leżała, zdaniem mojego afro-amerykanskiego kolegi, w religii. Kiedy zapytałem go czy to z powodów religijnych armia amerykańska interweniowała w Wietnamie, obruszył się. Podął mi przykład Niemiec nazistowskich. Jego zdaniem, Hitler był katolikiem. Spytałem go czy wie o tym jak wielu katolickich księży znalazło sie w obozach koncentracyjnych i czy Hitler wysłałby ich tam, gdyby sam
     
    był katolikiem. Powiedziałem mu, ze obydwaj dyktatorzy Hitler i Stalin, odpowiedzialni za masowe zbrodnie byli ateistami. Słyszał cos o Gułagu, ale był przekonany, ze Stalin również zamykał w nich głownie Żydów, podobnie jak Hitler w “polskich” obozach koncentracyjnych.
     
    Zauważyłem z niepokojem, ze moje argumenty wytrącają go z równowagi, gdyż naruszają jego, starannie przez lata ukształtowany, światopogląd i ze zaczyna czuć do mnie trudno ukrywana niechęć. Któregoś dnia, kiedy zbliżał sie do nas pejsaty, ortodoksyjny Żyd-nadzorca, mój afro-amerykański sąsiad ryknął na cale gardło: “A dlaczego wy Polacy współpracowaliście z nazistami i pomagaliście im zabijać Żydów?”
     
    Nie zastanawiając sie, odkrzyknąłem: “A dlaczego wy Amerykanie pojechaliście do Wietnamu, żeby zabijać wietnamskie kobiety i dzieci?”
     
    Wkrótce po tym incydencie, pojawił się w hali fabrycznej sam boss, który wylewnie przywitał sie z moim kolorowym sąsiadem, uścisnął go “na niedźwiadka” i poklepał kordialnie po barczystych plecach w stylu znanym kiedyś u nas ze spotkań towarzyszy partyjnych z I sekretarzem KC KPZR Breżniewem, a wyśmiewanym przez niepoprawnych kabaretowców z Pietrzakiem na czele. Ja natomiast wkrótce postanowiłem poszukać sobie innej pracy, gdyż atmosfera wokół mnie zaczęła się zagęszczać jako “politykującego” i w dodatku “niepoprawnie”.
     
    Moj syn rozpoczął naukę w nowojorskiej, publicznej szkole średniej. Kiedyś wrócił do domu zmartwiony i zwierzył mi sie, ze koledzy, przeważnie synowie ubogich imigrantów z Ameryki Łacińskiej, Azji i Afryki oraz miejscowi Murzyni, kiedy dowiedzieli się, ze jest Polakiem, natychmiast nadali mu przezwisko “Pole – Jews Killer”. Szokujące było to, ze ci młodzi ludzie nie bardzo nawet wiedzieli gdzie leży Polska, sadzili. ze jest to jakiś nordycki, antysemicki i rasistowski kraj, który kojarzył im się z biegunem (pole). Poza tym, w tym przezwisku był raczej podziw i respekt, ze znalazł sie jakiś europejski naród, który próbował “podskoczyć” Żydom, którzy tutaj w USA osiągnęli tak olbrzymie wpływy, ·nieporównywalne z żądną inna grupa etniczna. Jego nauczycielka, rosyjska żydówka, imigrantka z byłego ZSRR, ciągle mówiła im o antysemityzmie, stawiając ten zarzut nawet Szekspirowi za “Kupca weneckiego” i Dickensowi za postać Żyda Fagina z “Olivera Twista”. Jako lekturę dodatkowa zaleciła im czytanie “Malowanego ptaka” Kosińskiego. Wiec te chore fantazje polsko-żydo-amerykańskiego intelektualisty-perwerta już dla kolejnego pokolenia Amerykanów odgrywają tutaj role “dowodu” na polski antysemityzm.
     
    Wkrótce zapewne obowiązującą lekturą w szkołach amerykańskich będą również “Sąsiedzi” Grossa.

     

    Po tych paru zdarzeniach zacząłem sie uważniej przyglądać przejawom tego, co niektórzy polscy, prawicowi publicyści nazywają antypolonizmem lub antypolska propaganda w amerykańskich mass mediach. Akurat na kanale “9” telewizji nowojorskiej prezentowano we wiadomościach głośne przeprosiny papieża Jana Pawła II za prześladowania Żydów przez chrześcijan. Czarna prezenterka Ms. Blackmon skomentowała to następująco: “Trudno sie dziwić, ze przeprasza człowiek, który pochodzi z kraju, gdzie to wszystko (tzn. Holocaust) miało miejsce.” Wieczorem na kanale “11” oglądałem film, znanego i u nas z głupawych seriali dla młodzieży, amerykańskiego producenta Aarona Spellinga. Jego córka Torry Spelling grała tutaj bogata, inteligentną i piękną Żydówkę, której zazdrości cala klasa, ale wręcz paranoiczna zawiść żywi do niej koleżanka, córka Polki sprzątaczki, pracującej u bogatej żydowskiej rodziny. W pewnym momencie polska uczennica nie wytrzymuje i zabija piękna Torry nożem. Na podłodze leży zakrwawiony trup ze sterczącym z brzucha ofiary narzędziem kuchennym. Inna scena z tego filmu pokazuje “wyrobionemu” amerykańskiemu widzowi z jakim ciemnogrodem i bigoteria mamy do czynienia.
     
    Otóż, matka morderczyni przynosi potajemnie do koszernego domu swoich pracodawców figurkę Matki Boskiej a kiedy nikt nie widzi, stawia ja na stole i na klęczkach żarliwie sie modli. Ta symboliczna scena miała chyba uzmysłowić widzowi gdzie leży źródło polskiego antysemityzmu.
     
    Coraz większą rolę w tworzeniu współczesnej amerykańskiej kultury zaczynają odgrywać Żydzi – radzieccy imigranci. Z ich inicjatywy powstał, znany chyba i w Polsce, film “Z piekła do piekła”, ubiegający sie o Zloty Glob i Oskara. Pozytywnym bohaterem był tutaj polski Żyd komendant UB, natomiast karykaturalnymi postaciami byli Polacy. W jednej ze scen rozjuszona Polka ściga z siekierą Żydówkę. Dzieł takich będzie chyba więcej. Niedawno wśród Polonii poruszenie wzbudził fakt, ze nawet napisanie scenariusza do filmu o Katyniu powierzono radzieckiemu Żydowi, byłemu pracownikowi KGB, który uciekł kiedyś do USA. Jak widać, polskie sprawy tu za Oceanem znajdują sie w “dobrych” rekach.
     
    Kiedyś z okazji wizyty Prezydenta Rzeczpospolitej Aleksandra Kwaśniewskiego (pamiętamy jak przepraszał Żydów w imieniu Polaków za Jedwabne) u Prezydenta Stanów Zjednoczonych G.W.Busha, popularna gazeta należąca do koncernu R. Murdocha New York Post “przywitała” miłego gościa artykułem, w którym Polskę przyrównuje sie do Bośni i do Rwandy, gdzie miały miejsce krwawe czystki etniczne. Z kolei, redaktor Zev Chafets z Daily News wymienia trzy narody, które wymordowały najwięcej Żydów, a są to Niemcy, Polacy i Arabowie.
     
    Intryguje mnie pytanie czy kształtowany tutaj w USA “image” Polaka lub Polki stojących nad zabitym Żydem z zakrwawiona siekiera czy nożem kuchennym w dłoni nie jest zbyt prymitywny dla amerykańskiego odbiorcy ichniej kultury masowej. Kim jest przeciętny amerykański widz mogłem sie przekonać oglądając widowisko z serii “Funniest home video”. Prezenter, przystojniaczek o śródziemnomorskiej urodzie, pokazuje taka oto scenę, utrwaloną przez rodziców kilkuletniego chłopca na taśmie video. Dzieje sie to w czasie pierwszej komunii dziecka. W pewnym momencie, przejętemu uroczystością chłopcu robi sie niedobrze i wymiotuje hostia. Prezentacja tego “filmu” odbywa sie przy rechocie publiczności wypełniającej do ostatniego miejsca olbrzymia sale studio telewizyjnego. Na honorowych miejscach siedzi chłopiec wraz z rodzicami. Oglądam te programy od dłuższego czasu, ale nigdy nie widziałem, żeby  rodzice żydowskiego chłopca przysłali do TV np. “śmieszne” sceny z ceremonii obrzezania, robiąc “kino” z ważnej w ich religii uroczystości dla kilkuset dolarów nagrody, jak to zrobili ich chrześcijańscy sąsiedzi.
     
    Inny przykład sprzed kilku lat.. W czasie mszy z okazji Święta Wniebowzięcia NMP w największej katedrze rzymsko-katolickiej w Nowym Jorku pod wezwaniem Św. Patryka amerykanska para obnazyla sie i na oczach wiernych dokonala seksualnego aktu. Jak sie później okazało, to perwersyjne zachowanie było zaaranżowane i transmitowane na żywo przez jedna z miejscowych radiostacji a jej bohaterowie dostali za to wysoka nagrodę. Czy można sie dziwić temu, ze w parę dni później środki masowego przekazu doniosły o desakralizacji rzeźby Matki Boskiej przed jednym z kościołów Brooklynu, która została w nocy wysmarowana ludzkimi odchodami przez nieznanych sprawców.
     
    Jak widać Amerykanie ciągle się doskonale bawią, ale zaczyna to juz trochę przypominać bal na “Titanicu”.
     
    Na koniec nutka optymizmu. Gwoli sprawiedliwości należy powiedzieć, że nie wszyscy Amerykanie-chrzescijanie pozbawieni są głębszej refleksji. Szczególnie po ataku terrorystycznym na WTC niektórzy sie przebudzili. Kiedyś zauważyłem na ulicy samochód, na którym poza pasiasto-gwiaździstymi chorągiewkami właściciel umieścił takie oto hasło: “Rosjanie przywracają Boga do szkół – my go z nich wykopaliśmy.” Ówczesna propozycja prezydenta Busha, aby dąć rodzicom vouchery, które pozwoliłyby uboższym rodzinom na przeniesieni dzieci ze szkol publicznych do prywatnych i parafialnych, głownie katolickich, wzbudziła bardzo pozytywny odzew a wśród “kolorowych” rodziców wręcz entuzjazm. Spotkałem sie z opinią afro-amerykańskich rodziców protestantów, którzy gotowi byli posłać swoje dzieci do parafialnej szkoły katolickiej. Niestety, propozycja powyższa sprowokowała bardzo nieprzychylne opinie i protesty nieomal wszystkich środowisk żydowskich. “Druzgocące” argumenty można było przeczytać zarówno w liberalnym New York Times, konserwatywnym New York Post, syjonistycznych Daily News jak i w libertariańskim Village Voice.
     
    Nie jest tajemnica skandaliczny poziom nauczania w nowojorskich szkołach publicznych, gdzie priorytetami jest ateizacja, uczenie poprawności politycznej i seksualne wychowanie młodzieży. Przypomniała mi sie taka oto scena ze szkoły średniej na Bronxie. Na ulicy, tuz przed budynkiem szkolnym zastrzelono latynoskiego ucznia tej szkoły. Nauczycielka z jego klasy spontanicznie rozpoczyna z młodzieżą modlitwę na terenie szkoły. W kilka dni później zostaje dyscyplinarnie wyrzucona z pracy. W dzienniku telewizyjnym patrzę na twarze latynoskich i afroamerykańskich wystraszonych rodziców, z którymi reporter stara się robić wywiad. Nie rozumieją jakie przestępstwo popełniła lubiana przez młodzież nauczycielka. Czy dlatego, ze są kolorowi, biedni i niewykształceni?
     


    P.S.
    W moim liście podąłem Państwu tylko kilka przykładów z niezliczonej ilości antypolonizmowi, z którymi można spotkać sie na codzie, śledząc amerykańskie środki masowego przekazu. Stosowane tu metody kojarzą sie z wojna psychologiczna. Oto przykład: kiedyś, kanał 11 TV podął informacje, ze władze imigracyjne odmówiły przyznania obywatelstwa amerykańskiego 80-letniemu starcowi, który w czasie wojny był strażnikiem w obozie pracy na terenie Polski. Nie podano czy był to Niemiec, Polak, Volksdeutsch lub Ukrainiec, jednakże tuż przed podaniem tej informacji pokazano plansze ze stylizowana swastyka na bialo -czerwonym tle.
     
    Jedynie Arabowie przedstawiani są tutaj bardziej nienawistnie od nas Polaków.

    Karykatury Arabów w takich pismach jak Daily News lub New York Post przypominają satyryczne rysunki pokazujące Żydów jako podludzi w nazistowskim Sturmerze, co jeszcze można zrozumieć sytuacja na Bliskim Wschodzie, poparciem dla Izraela lub atakiem terrorystycznym na WTC, ale my jesteśmy podobno sojusznikiem i przyjacielem USA.

     

    Stanley Sas
    Williamsburg (New York)

    Nie należy bez weryfikacji dawać wiary we wszystko co ktoś napisze w sieci ale przeczytać nie zaszkodzi, zwłaszcza, że jak napisał Korwin, Żydzi ostatnimi czasy mocno pracują na swój niekorzystny wizerunek w Polsce.