Zerknąłem na konkurencyjny biznes, a tam ożywiona
Zerknąłem na konkurencyjny biznes, a tam ożywiona debata między zdeklarowanymi przeciwnikami X, w kwestii krytyki Y. Dyskusja niezmiernie ciekawa, ponieważ przeprowadzona w ścisłym gronie i w oryginalnych relacjach polityk – wyborca. Co mnie uderzyło w tej dyskusji? Uderzyło mnie przede wszystkim to, że w dyskusji polityk nie tylko miał rację, nie tylko potrafił tę rację lepiej wyłożyć, nie tylko bił intelektualnie wyborcę na głowę i nie tylko jego diagnoza z podanymi receptami wychodziła wyborcy na lepsze, a mimo wszystko to wyborca urzekł innych wyborców, nie polityk. Nie będę pisał o jakiego polityka chodzi i o jakiego wyborcę, ponieważ zaraz się zacznie lawina skojarzeń, która przysłoni istotę tego co chcę napisać. W powszechnym diagnozowaniu naszej rzeczywistości najbardziej wyświechtane i banalne apele o merytoryczność, tudzież treściwość nikogo nie interesują, co oczywiście nie jest żadnym odkryciem. Z tym, że w naszych realiach wszystko dziczeje, zdziczała i ta reguła. Reguła, w której fanatyzm, radykalizm był dyktowany przez politycznych liderów i dopiero potem konsumowany przez wyborców. Zdziczało nam tak, że wyborca stał się nienażarty i teraz sam sobie układa menu. Polityk, który usiłuje zejść z radykalizmu, natychmiast od wyborcy na głodzie dostaje po łbie. Przez radykalizm należy rozumieć radykalizm i bynajmniej nie jest to masło maślane, ponieważ pisząc radykalizm, czyta się: faszyzm, a to tylko przejaw nie definicja. Radykalizmem i to znacznie większym jest sekta z Biłgoraja niż LPR, no ale, daje spokój dygresji, chociaż ta wprowadza w kolejną uwagę.
Wyborca we wspomnianej dyskusji zarzuca politykowi zdradę i argumentuje ten zarzut arcyzabawnie. Otóż sam wyborca przyznaje, że krytykowana formacja i lider tej formacji stali się nieskuteczni, na tyle, że wyborca zarzeka się przed oddaniem głosu na formację. Konsekwencją takiego myślenia, powinno być wsparcie dla głosów wewnątrz formacji, które są głosami wyjątkowymi, gdyż idealnie trafiającymi w punkt bolączek. Tak zwana konstruktywna krytyka, wskazująca co trzeba zmienić i jakimi środkami, aby uzyskać zwycięstwo. Problem polega na tym, że kierunek tych zmian idzie na przełaj radykalizmowi. Polityk jako receptę podaje zejście z radykalizmu, zejście z nudy i patosu, by wejść na drogę skuteczności. Wyborca drze szaty, a za szatami sam się drze, że partia nieskuteczna, ale radykalna, zatem krytyka partii sprowadzająca partię na drogę skuteczności i umiaru, jest podłą niczym krytyka najpodlejszych przeciwników partii. Piszę o logicznych konsekwencjach opinii wyborcy, nie o użytych słowach i tak dalece brak w tym konsekwencji, że konkluzją wyborcy jest kuriozum.
Wyborca chyba nie zagłosuje na radykalną i nieskuteczną partię, ponieważ widzi jej wady, ale jeszcze bardziej nie zagłosuje na ewentualną formację krytyka partii, która to krytyka jest w najpodlejszym gatunku, chociaż nie sprowadza się do zmiany lidera krytykowanej formacji, ale do zmiany jego postępowania. Wiele dzikości zauważam w tak zwanych naszych realiach i niespecjalnie jestem zdziwiony tą dzikością, nie ma nowości, ale jak zwykle skala mnie poraziła. Okazuje się, że podobne aberracje nie są wynikiem pojedynczego sądu, ale wyborca w swej absurdalnej krytyce krytyki, pociągnął za sobą rzesze zachwyconych i jeszcze mniej pojmujących wyborców. Wyborca wypisz wymaluj stał się politykiem. Ale jakim politykiem? Z całego pakietu najsłabszym. Wyborca zgadza się, że jest źle, sam nie potrafi zdefiniować dlaczego jest źle, a tych co zdefiniowali poprawnie ma za najgorszych. W sposób naturalny wyborca przerobił się na najgorszego polityka i… zdobył głosy. Jeśli komuś się wydaje, że gorzej być nie może, to proszę sobie wyobrazić, że może być najgorzej, albo i jeszcze gorzej.
Ta nudna debata w jakim jesteśmy punkcie i dlaczego giną ludzie, jest debatą obok tematu, mimo że wszyscy w temacie się drą. Przyczyną jest radykalizm, coraz bardziej zradykalizowany, tak bardzo, że jeśli nawet widzi się jak bardzo, to nie dość, że nie daje się tego dotknąć, ale chroni się rozpaczliwie i tuninguje na wyższe obroty. Ponieważ wyborca w swoich atakach i dyskusjach nie zachowuje cienia logiki, trudno mi przypuszczać, czy krytyka polityka idąca w stronę radykalizmu, przekonałaby wyborcę. Mam na myśli taką sytuację, w której funkcjonujący w ramach partii, krytykuje partię za brak radykalizmu, czyli tym samym zawęża elektorat. Czy za to ten sam polityk zostałby przez tego samego wyborcę nagrodzony? Nie wiem, mogę tylko intuicyjnie podejrzewać, że niekoniecznie, ponieważ tutaj działa jeszcze jeden mechanizm. Mianowicie taki mechanizm, że krytyka formacji sobie jest, ale tak naprawdę w świadomości nie dopuszcza się innego modelu i innego lidera w ramach funkcjonowania formacji. Ot czasami coś się napisze lub powie, żeby ludzie pokiwali głowami, ale w rzeczywistości formacja najbardziej karłowaciejąca, pozostaje świętością, nieśmiertelnym totemem i każda widoczna zmiana spowoduje odruchową tęsknotę za starymi śmieciami.
Na pewno byłoby mi łatwiej opisać zjawisko używając konkretnych nazwisk i Nicków, jednak nie chciałem, żeby było łatwiej, chciałem, żeby było uniwersalne, bo to jest uniwersalne. Na miejscu tego rozsądnego polityka i tego wyborcy bez logiki, ścigającego otaczającą nas nędzę na jeszcze niższe poziomy może być dowolnie skonfigurowana para w zestawie niereformowalny radykał – reformujący umiarkowany. Politycy mają swoje badania, o jakąś wielką przenikliwość ich nie podejrzewam, ale nie zdziwiłbym się cwaniactwem. Jeśli jest w elektoracie zapotrzebowanie na gnojenie przeciwnika po grób jego lub własny, to życzeń elektoratu lekceważyć nie wolno. Do tego dochodzi osobisty stosunek polityków, wiadomo, że to wszystko muszą pokazać media, no i mamy całość. Zapotrzebowanie w narodzie na tanią krew jest olbrzymie. I tak sobie na koniec odgadnę, że niemały procent wyborców po jednej i drugiej stronie mając do wyboru, wybrałby upokarzający zgon wroga ginącego w konwulsjach i torturach, niż spektakularny sukces własnej formacji. Ten wyborca miał na pewno i temu politykowi nie udało się większości przekonać, a ci co w polityce nie mają większości, przegrywają.
Czy chodzi o Katarynę i
Czy chodzi o Katarynę i Migalskiego?
PS. Świetne teksty, panie Matko 🙂
————————
Igrzysk i chleba – jak mawiali starożytni sprzedawcy amfor. Gawiedź potrzebuje krwi i lania się po mordach, bo to jest ekscytujące. Gdyby politycy w Polsce z dnia na dzień przeszli katharsis i zaczęli merytoryczne dyskusje, to dałbym 100 teoretycznych lejów mołdawskich, że zostaliby przy sprzyjającej okazji wygwizdani i wymienieni na stary lepszy model.
Czy chodzi o Katarynę i
Czy chodzi o Katarynę i Migalskiego?
PS. Świetne teksty, panie Matko 🙂
————————
Igrzysk i chleba – jak mawiali starożytni sprzedawcy amfor. Gawiedź potrzebuje krwi i lania się po mordach, bo to jest ekscytujące. Gdyby politycy w Polsce z dnia na dzień przeszli katharsis i zaczęli merytoryczne dyskusje, to dałbym 100 teoretycznych lejów mołdawskich, że zostaliby przy sprzyjającej okazji wygwizdani i wymienieni na stary lepszy model.
wyborca z pianą na pysku
Opisujesz nie całkiem typowego wyborcę, takiego który chce i potrafi dopchać się przed samo oblicze władzy, a po drugiej stronie stawiasz jakiegoś nietypowego polityka nie bojącego się wiecowników z tłumu.
Nie mniej słusznie kombinujesz.
wyborca z pianą na pysku
Opisujesz nie całkiem typowego wyborcę, takiego który chce i potrafi dopchać się przed samo oblicze władzy, a po drugiej stronie stawiasz jakiegoś nietypowego polityka nie bojącego się wiecowników z tłumu.
Nie mniej słusznie kombinujesz.
Przeczytałam. Może nawet ze
Przeczytałam. Może nawet ze zrozumieniem. Wyciągnęłam wnioski. Czy słuszne i po linii, nie mam pojęcia. Podsumowanie. Jako tkzw. przeciętny wyborca się gubię. W nadchodzących wyborach pozostaje mi opcja: Powiedz na kogo mam zagłosować. Please. A może lepiej nie iść? Ale co z patriotycznym obowiązkiem? W domu nauczyli mnie, że trzeba. Weź sprawy w swoje ręce! Gówno to dało do tej pory.:( Przynajmniej ponadlokalnie, bo tu, wiem, że mam wpływ, byle TAMCI z góry nie przeszkadzali. Próbować jeszcze?
Dlatego konsekwentnie od lat na J K Mikke
Takie mam przekonanie, że facet mnie nie ściemnia.. Wolę wiedzieć, czego się spodziewać, niż uczestniczyć w loterii, w której bez względu na zwycięzcę, wiem że ja dostanę kolejny raz kopa w d.
Ale to już było… Też.
Ale to już było… Też. Kiedyś. Moje pierwsze wybory. Świadome i z nadzieją na, że mój głos się liczy.
Nie ściemnia, ale jakie tego efekty? Teoretyk. Wystarczy zobaczyć co osiągnął. Głosujcie na UPR! Już nie. Szkoda.:(
Edit
Tu, na dole drzwi się ostatnio nie zamykają. Każdemu, choć prawie wszystkich znam osobiście i wiem czym się ich je, robię takie przesłuchanie zanim podpiszę, że esbecja by się nie powstydziła. Na tych u góry wpływu nie mam. To nie tylko moje subiektywne wrażenie.
Przeczytałam. Może nawet ze
Przeczytałam. Może nawet ze zrozumieniem. Wyciągnęłam wnioski. Czy słuszne i po linii, nie mam pojęcia. Podsumowanie. Jako tkzw. przeciętny wyborca się gubię. W nadchodzących wyborach pozostaje mi opcja: Powiedz na kogo mam zagłosować. Please. A może lepiej nie iść? Ale co z patriotycznym obowiązkiem? W domu nauczyli mnie, że trzeba. Weź sprawy w swoje ręce! Gówno to dało do tej pory.:( Przynajmniej ponadlokalnie, bo tu, wiem, że mam wpływ, byle TAMCI z góry nie przeszkadzali. Próbować jeszcze?
Dlatego konsekwentnie od lat na J K Mikke
Takie mam przekonanie, że facet mnie nie ściemnia.. Wolę wiedzieć, czego się spodziewać, niż uczestniczyć w loterii, w której bez względu na zwycięzcę, wiem że ja dostanę kolejny raz kopa w d.
Ale to już było… Też.
Ale to już było… Też. Kiedyś. Moje pierwsze wybory. Świadome i z nadzieją na, że mój głos się liczy.
Nie ściemnia, ale jakie tego efekty? Teoretyk. Wystarczy zobaczyć co osiągnął. Głosujcie na UPR! Już nie. Szkoda.:(
Edit
Tu, na dole drzwi się ostatnio nie zamykają. Każdemu, choć prawie wszystkich znam osobiście i wiem czym się ich je, robię takie przesłuchanie zanim podpiszę, że esbecja by się nie powstydziła. Na tych u góry wpływu nie mam. To nie tylko moje subiektywne wrażenie.
Też przeczytałem i też mnie zdziwienie dopadło podobne
bo cóż ma jeszcze zrobić Migalski? Tak panie prezesie , jeszcze parę krzyży , pomnik w każdej gminie oraz ulica wiadomego imienia. A Tusk w tym czasie wódkę wypije z Grześ i Miro a następnie ,zmęczony,uda się na trzecie wakacje. Może nawet z Bronkiem , bo klown też bywa potrzebny.
Też przeczytałem i też mnie zdziwienie dopadło podobne
bo cóż ma jeszcze zrobić Migalski? Tak panie prezesie , jeszcze parę krzyży , pomnik w każdej gminie oraz ulica wiadomego imienia. A Tusk w tym czasie wódkę wypije z Grześ i Miro a następnie ,zmęczony,uda się na trzecie wakacje. Może nawet z Bronkiem , bo klown też bywa potrzebny.
Idą wybory samorządowe , więc kilka dobrych rad :
10 przykazań wyborczych cynika9 jest autoryzowanym przedrukiem z bloga DwaGrosze
O! Intuicja (kobieca) bez
O! Intuicja (kobieca) bez czytania tychże przykazań, wskazała mi najlepszego kandydata Ojcze Milicjancie. Nieświadomie zastosowałam wszystkie.:)
Dziękuję za potwierdzenie wyboru. Najwyżej się natnę i za 4 lata zagłosuję na kogoś innego.:)
Pozdrawiam serdecznie bardzo.:)
W takich wyborach Droga Jasmine porzucić musisz
wszelkie przykazania płynące z Warszawy i ogólnie ,,z wielkich miast” od wszystkich tych , którzy JESZCZE nie wyjechali.
Musisz więc dokonać wyboru samotnie,posiłkując się , co najwyżej , przykazaniami ze Złocieńca:-)
Coś jak ,,złote myśli”.
Nasze dzieci kończą studia i
Nasze dzieci kończą studia i wracają Ojcze Milicjancie.:) To chyba znak, że to nie jest najgorsze miejsce do życia na Ziemi. A do Warszawy mamy daleko.:)
Tak tak – wracają. Na urlop dziekański. Albo zabrać
pamiątki z rodzinnego domu. Od maja rusza nowa fala – do Berlina.
Wiesz lepiej niż ja, czy pod
Wiesz lepiej niż ja, czy pod postawioną przez siebie tezę podstawiasz pasujące Ci dowody?:) Nieśmiało przypominam, że to moje miejsce na Ziemi.:) Część oczywiście wyjeżdża, i dobrze, bo gdyby wszyscy zostali to wrócilibyśmy jak “za dawnych dobrych czasów” do mieszkania kilka rodzin w jednym domu.:)
Idą wybory samorządowe , więc kilka dobrych rad :
10 przykazań wyborczych cynika9 jest autoryzowanym przedrukiem z bloga DwaGrosze
O! Intuicja (kobieca) bez
O! Intuicja (kobieca) bez czytania tychże przykazań, wskazała mi najlepszego kandydata Ojcze Milicjancie. Nieświadomie zastosowałam wszystkie.:)
Dziękuję za potwierdzenie wyboru. Najwyżej się natnę i za 4 lata zagłosuję na kogoś innego.:)
Pozdrawiam serdecznie bardzo.:)
W takich wyborach Droga Jasmine porzucić musisz
wszelkie przykazania płynące z Warszawy i ogólnie ,,z wielkich miast” od wszystkich tych , którzy JESZCZE nie wyjechali.
Musisz więc dokonać wyboru samotnie,posiłkując się , co najwyżej , przykazaniami ze Złocieńca:-)
Coś jak ,,złote myśli”.
Nasze dzieci kończą studia i
Nasze dzieci kończą studia i wracają Ojcze Milicjancie.:) To chyba znak, że to nie jest najgorsze miejsce do życia na Ziemi. A do Warszawy mamy daleko.:)
Tak tak – wracają. Na urlop dziekański. Albo zabrać
pamiątki z rodzinnego domu. Od maja rusza nowa fala – do Berlina.
Wiesz lepiej niż ja, czy pod
Wiesz lepiej niż ja, czy pod postawioną przez siebie tezę podstawiasz pasujące Ci dowody?:) Nieśmiało przypominam, że to moje miejsce na Ziemi.:) Część oczywiście wyjeżdża, i dobrze, bo gdyby wszyscy zostali to wrócilibyśmy jak “za dawnych dobrych czasów” do mieszkania kilka rodzin w jednym domu.:)