Reklama

W czasie gdy Jiima z Dorolą sobie pitu pitu o gejach i ich prawach, a niezadowoleni dopatrywali się w tym zagrożenia inwazją Islamu, wybuchła łajno-bomba zupełnie w innym, ale powiązanym miejscu. Jiima pisało o wolności wypowiedzi i wolności po wypowiedzi, a tymczasem…

Reklama

Tymczasem Wielkie i Mądre Ałtorytety Polszy Ludowej zaczęły ciężką dyskusję na ten sam temat na łamach "niemieckiej" gazety, która kiedyś była Mekką antyniemieckiej prawicy póki publikowała peany na cześć nie obdarzonego wzrostem, za to obdarzonego masą innych cnót Prezesa (zwanego przez dwa lata również Premierem). Obecnie Mekką nie jest, raczej została ustawiona w szeregu z pogardzaną "żydowską" gazetą co już dawno nie jest taka jak sugeruje jej nazwa, zwłaszcza odkąd śmiała zaatakować ikonę polskiej prawej blogosfery.

Ikona jak to ikona, nieludzką ręka była malowana, więc tej ludzkiej nie chciała pokazywać. "Niemcy" uparli się jednak robić za ikonoklastów. Tyle w temacie "co". I chwatit, byłoby to po linii i na bazie z poglądami Jiimy, które brzmią – nikt nie jest anonimowy, nawet dziecko Neostrady ze zmiennym IP, każde zabezpieczenie da się złamać lub obejść, a odpowiedzialność za własne słowa jest nieodzownym elementem wolności słowa.

Niestety, jak wiadomo, za dowolną szczytną ideą można agitować w sposób który obrzydzi samą ideę. I właśnie w temacie "jak" wszystko się rypło. A dokładniej – wszystko wskazuje na to, że szlachetne idee robią post factum za listek figowy osłaniający nieprzyzwoite intencje. Listek cokolwiek przykrótkawy, w dodatku przyklejony za późno, gdyż ten nieciekawy interes był widoczny przez czas dłuższy.

A jak wygląda ów za przeproszeniem interes? Ano, gazeta tracąca na popularności odkąd straciła czytelników pod postacią talibów PiSu, a nie pozyskała żadnej innej grupy docelowej oprócz niewielkiej grupy fanów eks-polityka co go pobili Niemcy, postanowiła mieć coś "mocnego". Owym mocnym byłoby pozyskanie na wyłączność popularnej antyrządowej blagierki. Ponieważ blagierka mocno broniła swojej tożsamości i "niezależności" przy pomocy wtyczek do Skype, przeprowadzono dziennikarskie tfu śledztwo (nb. znamienne jest że w Polsze śledztwami zajmują się dziennikarze, detektywi chronią obiektów a Policja w zasadzie nie wiadomo co robi poza instalowaniem fotoradarów) i ustalono że ową internetową katarynką nie jest żaden znany dziennikarz ani polityk PO, co więcej pseudonim też miała niezbyt odkrywczy. Mimo to postanowiono pobawić się w szantażyk, albo jesteś z nami albo twoja facjata przyozdobi stronę główną "Faktu" z którym oczywiście nie mamy kompletnie nic wspólnego. Następnie ponieważ blagierka zamiast grzecznie stulić uszy, opublikowała te groźby jak na blagiera przystało, w zemście upubliczniono jej dane, ale tak by GIODO się nie mógł przyczepić.

Teraz sprawa robi się ciekawsza. Otóż blagiersfera się łagodnie mówiąc wkur. i szczerze mówiąc się nie dziwię. Bo – gdyby ową katarynkę ktoś pozwał, lub miałaby oskarżenie publiczne, to gazeta powinna ujawnić dane tego śledztwa, w końcu jak jużem mówiło, za swoje słowa trzeba odpowiadać. Ale tutaj wychodzi na to, że za upublicznieniem nie stał za przeproszeniem interes publiczny, tylko narząd rednacza gazetki, który musiał zrobić "temat" i jeszcze pokazać pani nakręconej kto tu rządzi.

Symptomatyczna jest za to reakcja gazety "niemieckiej". Nie powiedzieli "no dobra, lekko przegieliśmy". Nie schowali się za przywiędłym interesem publicznym, jak to nie raz dziennikarze (zwłaszcza brukowi) robili po wycięciu komuś nieuzasadnionego świństwa. Nie, zaczęło się od całowania w miejsce gdzie plecy tracą szlachetną nazwę, po czym oświadczenia "jesteście nikim, nie bójcie się, takich śmieci jak wy to nawet ujawniać nam się nie chce". Na podparcie tezy o słuszności racji opublikowano:

  • Wynurzenia trzeciorzędnej celebrytki, jak to ona jest chamsko krytykowana w "internecie" i jak to nie fair bo w twarz jej by to nikt nie powiedział. Otóż, jeśli szanowna celebrytka życzy sobie, Jiima może jej to w twarz powiedzieć i na jej oczach zalogować się na swoje konto, by udowodnić że Jiima to Jiima.
  • Wynurzenia jakiegoś tam historyka, który płacze za powrotem cenzury, bo bez niej psuje się życie publiczne. Tekst jest tak kuriozalny, że aż wkleję linka: http://www.dziennik.pl/opinie/article385224/Krol_Anonimowe_blogi_psuja_zycie_publiczne.html
  • Tekst skądinąd sensownej osoby z sensownymi tezami. Ponieważ Sensowna Osoba nie powiedziała nic po linii i na bazie, redakcja dokonała radosnej manipulacji wypowiedzią w nagłówku (ostatnio ulubiona praktyka wielu wydawców) by było jak wszędzie
  • Tekst szanownego pana księdza z TP, z którego wyrwano z mięsem, że anonimowość to tylko w spowiedzi.

I tak dalej, w koło Macieju. Smutne że aż rzygać się chce i Jiima ma naprawdę pretensję do swojego kierownika projektu, że chwilowo jest na stendbaju i w efekcie z nudów poczytało te bzdury…

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że po obydwu stronach padło kilka mądrych stwierdzeń, jednak teraz nikt się do nich nie przyzna, bo powiedział to "ten drugi" więc można olać bo bredzi. Jedynie MK, jak zwykle okrakiem na płocie miał odwagę zauważyć jedną z tych wypowiedzi. Ponieważ Jiima również lubi nie stawać po stronie (choć na siadanie na płocie się nie pisze z różnych względów), warto dokonać takiego podsumowania:

  1. Anonimowość w sieci jest pewnego rodzaju fikcją. Dokładniej, jest odwrotnie proporcjonalna do tego ile hałasu robisz wokół siebie. Jeśli po cichu leechujesz pliki z bittorenta przez anonimowe proxy, to raczej RIAA cię nie dopadnie. Jeśli ujawniasz notorycznie przecieki z komisji śledczej, masz spore szanse na utratę anonimowości.
  2. Blogerzy nie są tak naprawdę anonimowi. Mają swoją markę, na którą muszą pracować nawet mocniej niż dziennikarze, bo muszą przebić się przez smog informacyjny w sieci i zwykle nie mają kasy na reklamę. Taka "kataryna" nie stanie się z dnia na dzień "córką kaczuszką" by odczepił się od niej "Dziennik" bo cały sens jej działalności pójdzie w diabły.
  3. Każdy powinien być odpowiedzialny za własne słowa. Tymczasem w sieci jest cała masa person które za słowa odpowiedzialne nie są. Określenie "srają" jest może drastyczne, ale dobrze oddaje jakość wypowiedzi różnych Luster, Blizn, Antków Emigrantów czy Jasiów Śmietan. Niestety, do tej pory Jiima nie łapie, jaki ma to związek z blogerami, do których żadna z w/w "person" się nie zalicza. Ba, większość nie ma nawet własnych kont na serwisach w których śmiecą.
  4. Pytanie pozostaje, co z owymi Antkami Śmietanami zrobić? Otóż, IMAO, nic. Jakość wypowiedzi większości z nich jest porównywalna nie z "dyskusją publiczną" ale z napisem na płocie "Juzek jest gópi" i tak samo należy to traktować. Wyjątkiem jest cyberbullying, ale to też śliski temat i na inną historię.

W sumie chyba z sensem wyszło. Niestety, sos w którym podaje to S24 i Dziennik czyni te skądinąd sensowne stwierdzenia pokracznym wybrykiem kuchni francuskiej (jiima nie znosi kuchni francuskiej stąd porównanie). Jakość wypowiedzi Antka Emigranta po raz kolejny stała się wzorcem oceny jakości blogów i niezależnych publicystów sieciowych (już raz posłużyła do dezawuowania Kuraka), a g..wniarstwo wypisujące pod zdjęciem celebrytki "jesteś gupia i masz małe cycki" zostało zrównane z Kataryną, Matką Kurką, czy też blogerami piszącymi pod nazwiskiem (bo jak piszą do sieci to się mniej starają). A wszystkie te moralitety prawi gazeta która dzięki "anonimowym informatorom" właśnie ukręciła serię artykulików na poziomie wspomnianego "Faktu", oczerniających pewnego speca od PR, tylko dlatego by za jego pomocą ob.. pewnego posła od gumowych narządów rozrodczych. Z resztą, pewnie i ów spec od wizerunku wisi samej szanownej redakcji, bo "za cienki jest" więc rednacz ma go tam gdzie należy go całować, ważne że dzięki temu mamy coś na pana z Biłgoraja. A że przy okazji niszczy się wizerunek osoby postronnej? Who cares?

Za to z drugiej strony mamy płacz i zgrzytanie zębów, bo pani prezes fundacji pracującej za rządowe pieniądze miała antyrządowe alter-ego i sprawa się rypła, a to powód by jednak bronić anonimowości w sieci. Oczywiście, w całą sprawę został też wmieszany gej (co, gej na prawicowym portalu??? Koteusz, ty nie grzmisz???), jak zwykle (możem powinno dodać do tekstu tag "geje" w związku z tym), przy czym mam wątpliwości czy zainteresowany homo wie że broni wolności słowa prawicowej ekstremy. Smaczku dodaje osobista krucjata drogiego Hospodara z nickiem pochodzącym od grzybów a nie od drobiu jak niektórzy sądzą, który sam był lustrowany przez owych fanów anonimowości, za "nieprawamyslnyj" podpis na ich salonie i musiał udowadniać że nie jest wielbłądem czy też innym Lesławem.

Ok, dość zniesmaczenia. Właśnie wpadło mi coś do roboty, więc nie będę zmuszone z nudów poznawać dalszych odprysków tej historii… I chwatit.

Pozdrawiam wszystkich czytających

Jiima Arunsone

Reklama

37 KOMENTARZE

      • Nie wiem
        Może ta wykwintna jest ok, ale biednych analityków na nią nie stać, a ja mam chorą wątrobę, więc na widok kartofli utopionych w serowym sosie robiło mi się niedobrze…

        A co do pisaka, właśnie z nim walczę. Ten moduł rozpoznawania pisowni w windows to jakiś zboczeniec wymyślił, zwłaszcza że nie jest on w żaden sposób powiązany ze słownikiem… Chyba pozostanę przy klawiaturze, zwłaszcza że od jakiegoś czasu moja pisanina długopisowa jest coraz mniej czytelna… na szczęście do egzaminów żem się uczyło z notatek kumpeli, a na ostatnich latach to wykładowcy dawali PDF-y.

        • Serkiem zapachniało, oj oj
          Z Twojego opisu wnioskuję, że masz na myśli “raclette”, a to potrawa wymyślona przez chłopów szwajcarskich (w takim byłem zawsze przekonaniu i z takowym, to mocno woniejące cudo, wcinałem). Przykro mi, żeś “biedny analityk”, ale to się zmieni 🙂 Ja też obecnie groszem nie śmierdzę, ale nadzieję mam, że niedługo zaśmierdzę mocniej od samego “raclette”.

          P.S.
          Czy inni analitycy też tak świetnie piszą 😉 ?

          • Bez podlizywania sie 😛
            Świetnie to pisze Kurak, choć ostatnio wkurza przy tym masę ludzi.
            (Nie, nie jestem jego nickiem alternatywnym :P)

          • Ostro protestuję, masz
            Ostro protestuję, masz rewelacyjne pióro, dystans i świeżość, mnie zwłaszcza tych ostatnich dwóch składowych brakuje do świetnego pisania. Póki co tyram tu starając się pogodzić wodę ilości i z ogniem jakości, to się z definicji nie może zawsze udawać. Piszesz bardzo dobrze. Pozdrawiam.

          • Ja tam mam w nosie dużo spraw (dzieki Ci BOZE za duży nos)
            i dlatego nie podlizuję się nigdy nikomu. Po co? A Tobie? Biednemu analitykowi? Nic mi z tego. Matce Kurce, to tak. Tu mógłbym mieć jakiś drobny interes. I pewnie dlatego MK komplementami zasypywał nie będę. Z zasady. Dlatego powtarzam – piszesz świetnie. Za brak gracji w przyjmowaniu SZCZERYCH komplementów – lufa.

      • Nie wiem
        Może ta wykwintna jest ok, ale biednych analityków na nią nie stać, a ja mam chorą wątrobę, więc na widok kartofli utopionych w serowym sosie robiło mi się niedobrze…

        A co do pisaka, właśnie z nim walczę. Ten moduł rozpoznawania pisowni w windows to jakiś zboczeniec wymyślił, zwłaszcza że nie jest on w żaden sposób powiązany ze słownikiem… Chyba pozostanę przy klawiaturze, zwłaszcza że od jakiegoś czasu moja pisanina długopisowa jest coraz mniej czytelna… na szczęście do egzaminów żem się uczyło z notatek kumpeli, a na ostatnich latach to wykładowcy dawali PDF-y.

        • Serkiem zapachniało, oj oj
          Z Twojego opisu wnioskuję, że masz na myśli “raclette”, a to potrawa wymyślona przez chłopów szwajcarskich (w takim byłem zawsze przekonaniu i z takowym, to mocno woniejące cudo, wcinałem). Przykro mi, żeś “biedny analityk”, ale to się zmieni 🙂 Ja też obecnie groszem nie śmierdzę, ale nadzieję mam, że niedługo zaśmierdzę mocniej od samego “raclette”.

          P.S.
          Czy inni analitycy też tak świetnie piszą 😉 ?

          • Bez podlizywania sie 😛
            Świetnie to pisze Kurak, choć ostatnio wkurza przy tym masę ludzi.
            (Nie, nie jestem jego nickiem alternatywnym :P)

          • Ostro protestuję, masz
            Ostro protestuję, masz rewelacyjne pióro, dystans i świeżość, mnie zwłaszcza tych ostatnich dwóch składowych brakuje do świetnego pisania. Póki co tyram tu starając się pogodzić wodę ilości i z ogniem jakości, to się z definicji nie może zawsze udawać. Piszesz bardzo dobrze. Pozdrawiam.

          • Ja tam mam w nosie dużo spraw (dzieki Ci BOZE za duży nos)
            i dlatego nie podlizuję się nigdy nikomu. Po co? A Tobie? Biednemu analitykowi? Nic mi z tego. Matce Kurce, to tak. Tu mógłbym mieć jakiś drobny interes. I pewnie dlatego MK komplementami zasypywał nie będę. Z zasady. Dlatego powtarzam – piszesz świetnie. Za brak gracji w przyjmowaniu SZCZERYCH komplementów – lufa.

      • Nie wiem
        Może ta wykwintna jest ok, ale biednych analityków na nią nie stać, a ja mam chorą wątrobę, więc na widok kartofli utopionych w serowym sosie robiło mi się niedobrze…

        A co do pisaka, właśnie z nim walczę. Ten moduł rozpoznawania pisowni w windows to jakiś zboczeniec wymyślił, zwłaszcza że nie jest on w żaden sposób powiązany ze słownikiem… Chyba pozostanę przy klawiaturze, zwłaszcza że od jakiegoś czasu moja pisanina długopisowa jest coraz mniej czytelna… na szczęście do egzaminów żem się uczyło z notatek kumpeli, a na ostatnich latach to wykładowcy dawali PDF-y.

        • Serkiem zapachniało, oj oj
          Z Twojego opisu wnioskuję, że masz na myśli “raclette”, a to potrawa wymyślona przez chłopów szwajcarskich (w takim byłem zawsze przekonaniu i z takowym, to mocno woniejące cudo, wcinałem). Przykro mi, żeś “biedny analityk”, ale to się zmieni 🙂 Ja też obecnie groszem nie śmierdzę, ale nadzieję mam, że niedługo zaśmierdzę mocniej od samego “raclette”.

          P.S.
          Czy inni analitycy też tak świetnie piszą 😉 ?

          • Bez podlizywania sie 😛
            Świetnie to pisze Kurak, choć ostatnio wkurza przy tym masę ludzi.
            (Nie, nie jestem jego nickiem alternatywnym :P)

          • Ostro protestuję, masz
            Ostro protestuję, masz rewelacyjne pióro, dystans i świeżość, mnie zwłaszcza tych ostatnich dwóch składowych brakuje do świetnego pisania. Póki co tyram tu starając się pogodzić wodę ilości i z ogniem jakości, to się z definicji nie może zawsze udawać. Piszesz bardzo dobrze. Pozdrawiam.

          • Ja tam mam w nosie dużo spraw (dzieki Ci BOZE za duży nos)
            i dlatego nie podlizuję się nigdy nikomu. Po co? A Tobie? Biednemu analitykowi? Nic mi z tego. Matce Kurce, to tak. Tu mógłbym mieć jakiś drobny interes. I pewnie dlatego MK komplementami zasypywał nie będę. Z zasady. Dlatego powtarzam – piszesz świetnie. Za brak gracji w przyjmowaniu SZCZERYCH komplementów – lufa.

      • Nie wiem
        Może ta wykwintna jest ok, ale biednych analityków na nią nie stać, a ja mam chorą wątrobę, więc na widok kartofli utopionych w serowym sosie robiło mi się niedobrze…

        A co do pisaka, właśnie z nim walczę. Ten moduł rozpoznawania pisowni w windows to jakiś zboczeniec wymyślił, zwłaszcza że nie jest on w żaden sposób powiązany ze słownikiem… Chyba pozostanę przy klawiaturze, zwłaszcza że od jakiegoś czasu moja pisanina długopisowa jest coraz mniej czytelna… na szczęście do egzaminów żem się uczyło z notatek kumpeli, a na ostatnich latach to wykładowcy dawali PDF-y.

        • Serkiem zapachniało, oj oj
          Z Twojego opisu wnioskuję, że masz na myśli “raclette”, a to potrawa wymyślona przez chłopów szwajcarskich (w takim byłem zawsze przekonaniu i z takowym, to mocno woniejące cudo, wcinałem). Przykro mi, żeś “biedny analityk”, ale to się zmieni 🙂 Ja też obecnie groszem nie śmierdzę, ale nadzieję mam, że niedługo zaśmierdzę mocniej od samego “raclette”.

          P.S.
          Czy inni analitycy też tak świetnie piszą 😉 ?

          • Bez podlizywania sie 😛
            Świetnie to pisze Kurak, choć ostatnio wkurza przy tym masę ludzi.
            (Nie, nie jestem jego nickiem alternatywnym :P)

          • Ostro protestuję, masz
            Ostro protestuję, masz rewelacyjne pióro, dystans i świeżość, mnie zwłaszcza tych ostatnich dwóch składowych brakuje do świetnego pisania. Póki co tyram tu starając się pogodzić wodę ilości i z ogniem jakości, to się z definicji nie może zawsze udawać. Piszesz bardzo dobrze. Pozdrawiam.

          • Ja tam mam w nosie dużo spraw (dzieki Ci BOZE za duży nos)
            i dlatego nie podlizuję się nigdy nikomu. Po co? A Tobie? Biednemu analitykowi? Nic mi z tego. Matce Kurce, to tak. Tu mógłbym mieć jakiś drobny interes. I pewnie dlatego MK komplementami zasypywał nie będę. Z zasady. Dlatego powtarzam – piszesz świetnie. Za brak gracji w przyjmowaniu SZCZERYCH komplementów – lufa.

  1. Jiima napisało-ś tekst, który mnie uspokoił
    Bo od rana szukałem pretekstu, żeby komuś przyłoić.
    Pisz częściej takie kawałki, to może mój temperament choleryczny osłabnie i wreszcie trochę wyluzuję…
    A sery mają to do siebie, że im lepsze tym mocniej śmierdzą.

  2. Jiima napisało-ś tekst, który mnie uspokoił
    Bo od rana szukałem pretekstu, żeby komuś przyłoić.
    Pisz częściej takie kawałki, to może mój temperament choleryczny osłabnie i wreszcie trochę wyluzuję…
    A sery mają to do siebie, że im lepsze tym mocniej śmierdzą.

  3. Jiima napisało-ś tekst, który mnie uspokoił
    Bo od rana szukałem pretekstu, żeby komuś przyłoić.
    Pisz częściej takie kawałki, to może mój temperament choleryczny osłabnie i wreszcie trochę wyluzuję…
    A sery mają to do siebie, że im lepsze tym mocniej śmierdzą.