Staram się nie babrać w moralności i ety
Staram się nie babrać w moralności i etyce bo wiadomo, że to problematyka podobna do kija, a ten ma dwa końce. Mówienie o tych zjawiskach w kategoriach ogólnych to droga przez mękę, szczegółowe oceny indywidualnych postaw jest niemal pewną porażką, ale człowiek ze mnie ambity i od czasu do czasu mogę porywać się na niezdobyte. Podejmę się moralnej oceny pewnego typu człowieka, choć inspiracją były konkretny typ. Podejmę się ponieważ ja się pewnych typów ludzkich boję, w pewnych ludzkich typach kryją się rzeczy nieprzewidywalne. Ze wszystkich trudnych zadań dotyczących etyki i molarności najtrudniej ocenić wydarzenia ekstremalne i związane z nimi ludzkie reakcje. Chyba każdy człowiek w codziennym życiu ma tendencje do oceny tego i owego, tak właściwie nieustannie oceniamy wszystkich i wszystko, ale nawet najbardziej zaangażowani w oceny czasami wypowiadają znamienne zdanie: „nie mam pojęcia jakbym się zachował”. Człowiek, który miał nieszczęście doświadczyć najgorszego, patrzy na rzeczywistość z zupełnie innej perspektywy. Niemal zawsze ojciec, czy matka po utracie syna mówi, że nie ma kary dla mordercy, wtedy tak zwani racjonalni ludzie łagodzą nastroje systemem prawnym, bo inaczej gdzie byśmy doszli.
Od tego momentu postronni ustawiają się po dwóch stronach dramatu, ci którym skóra cierpnie na samą myśl, że ich dziecko mogło spotkać to samo, odruchowo ustawiają się po stronie cierpiących rodziców. Ci co nie mają dzieci, są zawodowo związani z prawem, czy innymi obszarami działalności ludzkiej, która wymaga dyplomacji, ci co uważają, że takie dramaty są odległe, ci co nie potrafią się wczuć w położenie ofiar, mogą sobie pozwolić na stoickie oceny. Tacy ludzie mają bardzo silny mechanizm obronny i jedyną formą weryfikacji ich ocen jest postawienie tych ludzi w sytuacji ofiary, ale jest to oczywiście niewykonalne o ile zrządzenie losu zwane „nie śmiej się dziadku z cudzego wypadku”, nie zadziała w najmniej spodziewanej chwili. Z kolei empatia jest jednym z mechanizmów pozwalających choćby w minimalnym stopniu wyobrazić sobie co musi czuć człowiek w ekstremalnym położeniu, ten mechanizm zwykle sprowadza się do: „o Boże, nie chciałbym być na jego miejscu”. Co wybrać? Postawę empatyczną, emocjonalną, czy chłodny racjonalizm, zapobiegający linczom? Nie wiem co wybrać, ja najczęściej wybieram jedno i drugie, staram się nie przeszkadzać ofiarom w wyrażaniu bólu i daje pełne przyzwolenie na daleko posunięte słowne terapie. Takim ludziom po prosto trzeba dać się wykrzyczeć, wypłakać, wyżalić w swojej bezsilności, to wie każdy student psychologii. Z drugiej strony, po oddaniu należytego szacunku i tolerancji dla pełnych bólu słów, należy zrobić wszystko aby „zracjonalizować” ból ofiar tragedii. Tym powinni zajmować się ludzie, którzy się na tym znają, ale tak naprawdę mechanizmy „terapii” są dość proste.
Po pierwsze dać się wyżalić, wykrzyczeć, po drugie wyraźnie powiedzieć ofiarom, że to one są ofiarami, a ci co zabili są bandytami, po trzecie i banalne, nie możemy się zachowywać tak jak bandyci, zostawmy sądom i Bogu wymierzanie sprawiedliwości. Trudno mi powiedzieć czy ten pakiet działa, na pewno do takiego pakietu niezbędna jest fachowa i długofalowa pomoc. Jedno nie ulega dla mnie wątpliwości, nawet takie schematyczne „z grubsza” oceniające sytuację ofiar postępowanie, nie wzmaga bólu ofiar, nie rozjątrza ich cierpienia, robimy wszystko, aby cierpieli jak najmniej, co nie znaczy, że jesteśmy w stanie ból znieść, czy nawet złagodzić. Ustawianie się po stronie racjonalizmu, przeciw cierpieniu nie jest racjonalne, ponieważ prowadzi do podsycania cierpienia i w konsekwencji do ekstremalnych zachowań. Ustawianie się po stronie cierpienia bez próby racjonalizowania bólu, aby nie doszło do większych tragedii również nie jest racjonalne i tylko pozornie empatyczne. Dlatego sam staram się zrównoważyć obie postawy, ale tak, żeby racjonalizm nie wzmagał cierpienia, którego nie jestem sobie w stanie wyobrazić i tak aby racjonalizm zapobiegał większej tragedii. Obok tych dwóch ludzkich postaw: empatii i chłodnego racjonalizmu, które potrafię sobie jeszcze jakoś poukładać, nawet w wersjach ortodoksyjnych, ktoś jest do bólu racjonalny i broni się przed emocjonalnymi ocenami lub ktoś inny jest boleśnie emocjonalny i nie jest w stanie nad tym zapanować, jest jeszcze postawa trzecia. Te dwie postawy choć skrajne uważam za ludzkie lecz istnieje postawa trzecia – skurwysyńska.
Czym się charakteryzuje postawa skurwysyńska? Przede wszystkim cynizmem i brakiem racjonalizmu. Taka postawa sprowadza się do: „no i o co ten krzyk, co takiego się stało, po co ta żałość, zdarza się”. W ciemno, bez ustalania choćby wstępnych informacji, można założyć, że takie słowa wypowiada człowiek, który albo stał po stronie zbrodni, albo nie cierpi ofiar, albo czerpie zyski z takiego układy sił, albo w najlepszym razie nie jest w stanie się przekonać, co to jest ból kiedy go sam nie doświadczy. Skurwysyn, który nie doświadczył cierpienia, uczestniczył w zadawaniu bólu lub czerpie korzyści z tego, że jedni katują innych, będzie wypowiadał wszystkie gładkie słówka i maksymy, co to mają świadczyć o potędze intelektualnej skurwysyna. Znajdziemy tu: politykę co nie jest dla gówniarzy, historyczną konieczność, naturalne koszty wyjątkowych działań, płaczliwe kombatanctwo ofiar nie rozumiejących wielkości zdarzeń itd. Wszystko to, co bandyci od lat wciskają ofiarom, swój bandycki mesjanizm i bandycki etos, tacy pomazańcy co mają glejt od Boga i/lub historii. Wszystkie te złote myśli wypowiada się z pozycji „mnie to nie dotyczy” i ja w takich razach zawsze sobie zadaję pytanie, czy to jest fenomen polegający na stoicyzmie i tak samo zachowałby się stoik, gdy się znalazł w położeniu ofiary? Czy to jest czyste skurwysyństwo pozbawione empatii i racjonalizmu?
Na szczęście nie muszę posuwać się do wielkich zbrodni, wystarczy sobie zakpić, aby natychmiast wyłowić kto jest kim. Przy pomocy prostego testu ustalam, czy mam do czynienia z człowiekiem czy skurwysynem. Jeśli słyszę, że ból i cierpienie ofiar, które utraciły najbliższych, to żałosne pobrzękiwanie kajdanami i płaczliwość słabych ludzi, to natychmiast mnie kusi, aby zweryfikować odporność na cierpienie i upokorzenie, takiego skurwysyna. Co wystarczy zrobić? Wystarczy na niszowym portalu wykasować skurwysynowi tekst lub komentarz, a nie daj Boże zablokować konto, żeby na mailową skrzynkę dostać 100 rzewnych listów o zamachu na ludzką wolność i godność, prawa obywatelskie. No i to jest niezawodna metoda weryfikacji skurwysyna, który nie dość, że skurwysynem jest, to jeszcze płaczliwą ciotą, której NIC złego nikt nie zrobił, a jeśli już, to na takie „zło” przyzwoity człowiek macha ręką i idzie dalej. Metoda nigdy nie zawodzi, tę metodę znają dzieci. Jeśli uważasz, że ciąganie za warkocze jest zabawne, to sam się prosisz o pociągnięcie za pejsy. Jeśli zabijanie ludzi, upadlanie, trzymanie pod pistoletem jest dla ciebie bohaterstwem, a płacz ofiar żałosnym skowytem, to dlaczego żałosny skurwysynu użalasz się nad swoją „krzywdą”? Nie mam najmniejszych wątpliwości, że taki rodzaj mentalnego skurwysyna, chciałby tortur, stosów i gilotyny dla swoich prześladowców, którzy go bili, torturowali, upokarzali, a co nie daj Boże zabili bliskich. Skoro takiemu skurwysynowi świat się zawalił po usunięciu konta w wirtualnej rzeczywistości, to co skurwysyn zrobiłby w obliczu prawdziwego nieszczęścia? Wyłby z bólu i tylko odpowiedź na jedno pytanie mnie ciekawi. Czy znalazłby się ktoś tak skrajnie empatyczny, aby dać się skurwysynowi wypłakać?
Poświęciłem trochę czasu na coś co w zasadzie niegodne uwagi, ale oczywiście mam swój cel w tym długim wstępie. Po 1989 roku przyjęto wersję wydarzeń prezentowaną przez katów, ludzi żyjących z poprzedniego ustroju, członków aparatu represji i tych co zwinęli ogonki i siedzieli cicho, w konsekwencji nic się im nie stało. Wersję ofiar ideologii, absurdu ideologicznego, opłakujących bliskich i krzyczących z bólu, nie tylko odrzucono, nie tylko nie pozwolono się wypłakać, wykrzyczeć, aby zracjonalizować ból, ale wyśmiano, sponiewierano, nazwano oszołomami i ciemnogrodem. Jak już wielokrotnie pisałem, moje położenie w tamtym czasie było takie, że w zasadzie powinienem być skurwysynem. Nie stało mi się nic, ponieważ mój ojciec I sekretarz w pipidówce, dawał nam immunitet, nawet dla mamy, która była przewodniczącą NSZZ Solidarność w tej samej pipidówce. Miałem lat mało i miło wspominam czołgi na ulicach, pamiętam jak polowałem na ruskich sołdatów stacjonujących w Legnicy, aby wyżebrać od nich gwiazdkę z munduru. Stan wojenny dla takiego dziecka był przygodą, no może z wyjątkiem tej paniki w początkowych dniach, gdzie mama krzyczała o wojnie i obozach dla internowanych, a ojciec, że to pierdoły rozprowadzane przez Twoją (mamy) stronę. Nikt z moich najbliższych, moich znajomych i nawet przyjaciół nie ucierpiał na stanie wojennym, co więcej moi najbliżsi przyjaciele to syn milicjanta z PRL i syn burmistrza z okresu stanu wojennego.
Powodów osobistych, aby wygrażać się Jaruzelskiemu nie mam żadnych, poza powodami ludzkimi. Sam nie wiem, czy ja jestem taki ludzki, mówiąc szczerze po 30 latach trudno jest mi się wczuć w cierpienie ludzi z tamtego okresu, bardzo trudno. Nie żyję ich tragedią, nie myślę o nich na co dzień, nawet zapomniałem, że to im zawdzięczam wolność, bo to już tyle czasu, że wolność po prostu jest. Teraz mam lat dużo i patrzę na tamten czas z perspektywy człowieka dojrzałego, któremu czołgi na ulicach nie kojarzą się z atrakcją, a ruscy generałowie z gadżetami i z przerażeniem obserwuję dzisiejszych 60 latków, którzy oceniając tragedię, mają w głowie mniej niż ośmiolatek. Tych nie nazwałbym skurwysynami, to są gówniarze, którzy zdziecinnieli na starość, im się ideologia kojarzy z młodością, osobiste doświadczenie z historią, a ponieważ nie potrafią oddzielić tak różnych rzeczy, jak wzruszające osobiste wspomnienia od ideologicznego i historycznego zamordyzmu tamtych czasów, bronią zamordyzmu jako części swojej młodości. To nie są ograniczenia moralne, to ograniczenia umysłowe i trudno mieć żal o takie sądy, ponieważ tych ludzi na inne sądy nie stać, oni skurwysynami nie są, oni są dziećmi i daj im Boże na stare lata świętego spokoju.
Zracjonalizowałem sobie wszystko, bo z empatią zawsze miałem problemy, nie jestem biegły w okazywaniu uczuć, dlatego staram się zrozumieć stoików, staram się zrozumieć 60 letnie dzieci, ale to wszystko jest dla mnie granicą, dalej ani kroku. Za tą granicą kończy się racjonalizm, stoicyzm i zaczyna skurwysyństwo. Mogę nie żyć w ciągłym napięciu i szacunku dla przeszłości i nie żyję, ale nigdy, przenigdy nie stanę po stronie bandytów, beneficjentów i tchórzy z tamtego czasu, nazywając ich bohaterami i patriotami, co mordując ratowali. Zawsze stanę po stronię ofiar, ich bólu, ich cierpienia, ich krzyku i za to, że zdarzało mi się kpić z tego co jest poza zasięgiem moich wyobrażeń, bardzo serdecznie przepraszam, to było zachowanie skurwysyńskie. Nie trzeba być wielkim moralizatorem, wielkim etykiem, empatycznym człowiekiem, można być chłodnym racjonalistą i patrzeć na wszystko z zimną kalkulacją, ale nawet z tej pozycji nie można stanąć po stronie katów i kpić z ofiar, ponieważ tu kończy się człowiek i zaczyna skurwysyn. O ile jeszcze staram się nadludzkim wysiłkiem zrozumieć ludzi broniących bandyty, o tyle skurwysynów drwiących z ofiar nie staram się rozumieć, ale tępić z pełnym zaangażowaniem i konsekwencją. Z czysto egoistycznych pobudek moje zachowanie, nie wiem kiedy spotka mnie coś strasznego, oby nigdy, ale gdyby jednak, to chciałbym mieć obok siebie ludzi, którym mogę się wykrzyczeć, nie skurwysynów, którzy będą ze mnie drwić. Tych samych skurwysynów, którzy drwią z cudzego cierpienia i histeryzują nad własną dupą po zaliczeniu łagodnego kopa.
PS Kto sobie weźmie do siebie ten tekst, niech bierze, ale ja pisząc ten tekst miałem przed oczyma tylko jednego skurwysyna, natomiast bardzo mnie niepokoi zbliżanie się do tej granicy przez tych, których nigdy o to nie podejrzewałem. To nie jest tekst dydaktyczny, to szczera rozmowa przy wódce, do zastanowienia, albo do olania.
Jako dziecko siedziałem w ruskim czołgu wypełnionym
,,zdobycznymi” czechosłowackimi konserwami i obwieszonym ,,zdobycznymi” rowerami,krasnoarmiejcy palili ,,zdobyczne” papierosy i zostawili za sobą przeorane gąsienicami drogi i ulice mojego miasteczka.Tak zobaczyłem po raz pierwszy radzieckich ,,przyjaciół ludowej ojczyzny” i sposób udzielania ,,bratniej pomocy”. Bo jak działa nasza ,ludowa władza ,wobec ,,zagubionych ideowo jednostek” oraz ,,wichrzycieli” i ,,elementów antysocjalistycznych” przekonałem się trochę wcześniej,kiedy mój starszy brat zamiast kończyć studia na Uniwersytecie Łódzkim kopał rowy czołgowe w kompanii karnej – bo dał się ,,zwieść podszeptom reakcji” a szczególnie ,,syjonistycznym elementom”.Po roku morderczej służby wrócił do cywilnego życia z wilczym biletem i wykluczeniem z ,,socjalistycznej rzeczywistości”.Tylko dzięki potwornej,wielkiej sile naszego ojca – przeżyliśmy. Mój brat – genialny matematyk nie pozbierał się już nigdy.Nigdy się nie żalił,nie rżnął bohatera ani nawet w ,,nowej wolnej Polsce” nie szukał satysfakcji czy wzorem innych ,,wielkich” – zadośćuczynienia.To,że wtedy zaryzykował całym swoim życiem,karierą itd. uważał za coś tak oczywistego,że nie podlegającego żadnym dywagacjom i rozterkom – co będzie póżniej.Więc ,,mój” 13 grudzień tamtego roku,wszystko wcześniej i później było jakby logicznym ciągiem wydarzeń.Nie miałem żadnej szansy zostać orędownikiem ,,socjalistycznych ideałów” ani ,,wielkich osiągnięć ludowej ojczyzny”.Za to przekonałem się , na własnej skórze,jak działa ,,zbrojne ramię ” władzy ludowej ,ile jest metod na nieprawomyślnych,jak wielkie siły i środki gotowa jest poświęcić ludowa ojczyzna aby nikt ,,nie oczerniał” ,,nie siał zamętu” i ,,nie podważał”.Zobaczyłem z bliska jak łamie się ludzi,jak twardzieli zamienia w ludzkie szmaty,jak porządni ludzie uciekają przed sobą na Antypody. Spotykam jeszcze dzisiaj przyjaciół z ,,tamtych” lat – chyba większość się nie pozbierała ,coś z nas uciekło,coś nam ukradli,może tylko odarli ze złudzeń,nie wiem,Część błąka się po świecie i mógłbym napisać,językiem ,,skurwysynów”,że dzięki jaruzelowej wojnie mam przyjaciół w Nowym Jorku i Sydney,ale chyba oni,ja tym bardziej,woleliby zostać tutaj,nigdzie nie wyjeżdżać.Nie będę,chyba,bufonem jeśli napiszę,że więcej Polaków niż nam się wydaje czeka na takie zwykłe i proste nazwanie bandytów po imieniu,tak jak się nazywa zagraniczne junty albo nasze polskie bandy.I nic więcej – już nic więcej.
Jako dziecko siedziałem w ruskim czołgu wypełnionym
,,zdobycznymi” czechosłowackimi konserwami i obwieszonym ,,zdobycznymi” rowerami,krasnoarmiejcy palili ,,zdobyczne” papierosy i zostawili za sobą przeorane gąsienicami drogi i ulice mojego miasteczka.Tak zobaczyłem po raz pierwszy radzieckich ,,przyjaciół ludowej ojczyzny” i sposób udzielania ,,bratniej pomocy”. Bo jak działa nasza ,ludowa władza ,wobec ,,zagubionych ideowo jednostek” oraz ,,wichrzycieli” i ,,elementów antysocjalistycznych” przekonałem się trochę wcześniej,kiedy mój starszy brat zamiast kończyć studia na Uniwersytecie Łódzkim kopał rowy czołgowe w kompanii karnej – bo dał się ,,zwieść podszeptom reakcji” a szczególnie ,,syjonistycznym elementom”.Po roku morderczej służby wrócił do cywilnego życia z wilczym biletem i wykluczeniem z ,,socjalistycznej rzeczywistości”.Tylko dzięki potwornej,wielkiej sile naszego ojca – przeżyliśmy. Mój brat – genialny matematyk nie pozbierał się już nigdy.Nigdy się nie żalił,nie rżnął bohatera ani nawet w ,,nowej wolnej Polsce” nie szukał satysfakcji czy wzorem innych ,,wielkich” – zadośćuczynienia.To,że wtedy zaryzykował całym swoim życiem,karierą itd. uważał za coś tak oczywistego,że nie podlegającego żadnym dywagacjom i rozterkom – co będzie póżniej.Więc ,,mój” 13 grudzień tamtego roku,wszystko wcześniej i później było jakby logicznym ciągiem wydarzeń.Nie miałem żadnej szansy zostać orędownikiem ,,socjalistycznych ideałów” ani ,,wielkich osiągnięć ludowej ojczyzny”.Za to przekonałem się , na własnej skórze,jak działa ,,zbrojne ramię ” władzy ludowej ,ile jest metod na nieprawomyślnych,jak wielkie siły i środki gotowa jest poświęcić ludowa ojczyzna aby nikt ,,nie oczerniał” ,,nie siał zamętu” i ,,nie podważał”.Zobaczyłem z bliska jak łamie się ludzi,jak twardzieli zamienia w ludzkie szmaty,jak porządni ludzie uciekają przed sobą na Antypody. Spotykam jeszcze dzisiaj przyjaciół z ,,tamtych” lat – chyba większość się nie pozbierała ,coś z nas uciekło,coś nam ukradli,może tylko odarli ze złudzeń,nie wiem,Część błąka się po świecie i mógłbym napisać,językiem ,,skurwysynów”,że dzięki jaruzelowej wojnie mam przyjaciół w Nowym Jorku i Sydney,ale chyba oni,ja tym bardziej,woleliby zostać tutaj,nigdzie nie wyjeżdżać.Nie będę,chyba,bufonem jeśli napiszę,że więcej Polaków niż nam się wydaje czeka na takie zwykłe i proste nazwanie bandytów po imieniu,tak jak się nazywa zagraniczne junty albo nasze polskie bandy.I nic więcej – już nic więcej.
Podniecasz się maksymalnie. Używasz inwektyw
na podstawie informacji z IPN, instytucji bardzo niewiarygodnej służącej Kaczyńskim patologicznie nienawidzącym PRL-u, w którym żyli, jak pączki w maśle. Upodabniasz się do nich! Ostatnio chyba coraz częściej Ci się podobają. Dla jasności informuję, że osobiście bardzo straciłem na dzisiejszej emeryturze z powodu tego, że wyrzucono mnie z pracy w stanie wojennym, choć byłem w zakładzie przewodniczącym Solidarności, więc nie mam interesu bronić Jaruzelskiego. Nie znoszę również Kwaśniewskiego i całej tej populacji postpezetpeerowskiej, ale może Jaruzelski coś uratował!?
Dla mnie wiecznie odwoływanie
Dla mnie wiecznie odwoływanie się do PiS i Kaczyńskich, to obsesja, wiem co mówię, bo chorowałem. Nie interesuje mnie komu służy IPN, mnie interesuje dokument ruskiego generała, a ten raczej nie sporządził go po to, aby Kaczyński miał władzę i postawił na swoim. W żadnym cywilizowanym kraju nie obowiązuje wersja historii pisana przez przedstawicieli totalitarnych systemów i przegranych. To ma tyle wspólnego z PiS i IPN, co ja mam wspólnego.
Ostatnie zdanie.
W matematyce równość jest relacją symetryczną!
A w życiu, polityce i
A w życiu, polityce i historii utopią. I tak złotych myśli mogę wyprodukować dziesiątki.
Taaak. Generał radziecki bardzo wiarygodny.
Notatkę mógł po prostu sporządzić z tego samego powodu, dla którego podobne notatki służyły do choćby częściowego usprawiedliwienia agresji np. na Węgrzech czy Czechosłowacji.
A nie no wszystko mógł i dla
A nie no wszystko mógł i dla jaj też mógł i w ogóle ręka mogła być nie jego, gdy za nią złapać. Problem polega na tym, ze ta notka zbiega się z innymi na przykład wypowiedziami Andropowa, no i w końcu z faktem historycznym, takim, że żadnej interwencji radzieckiej nie było. Skoro tak ostro weryfikujesz historię, to powiedz mi jakie są notki dotyczące inwazji radzieckiej, poza pieprzeniem Jaruzelskiego i głębokim przekonaniem rodaków gadających przy wódce? Nikt mi kurwa nie powie, że ruskie nie miały wkroczyć, wszyscy o tym gadali, tak pisze się mitologię przy wódce, nie historię. Historia, to fakty, a fakty są takie, że ruskich nie było i nie ruscy tylko Kiszczak z Jaruzelskim strzelali do Polaków. To wiemy na pewno, a gdybanina mnie nie interesuje.
Właśnie! Interwencji radzieckiej nie było.
A MOGŁA BYĆ, jak to bywało wcześniej. Ja też nie upieram się, że nie było by, ale tej pewności nie ma, mają ją niektórzy, do nich Ty należysz.
Tak jeśli czegoś nie było, to
Tak jeśli czegoś nie było, to znaczy, że mogło być, to wielka mądrość ludowa i zaraz za nią druga, że nic nie jest pewne. Ja opieram się na tym jak było i co było, a było tak:
a) Jaruzelski był pierwszym bandytą, który krzyczał do radzieckich towarzyszy, aby rozjechać Czechosłowację i pojechał rozjeżdżać.
b) Antysemickie czystki w LWP przeprowadził bandyta Jaruzelski.
c) Do stoczniowców w 1970 strzelał bandyta Jaruzelski.
d) Do górników w Wujku strzelał bydlak Jaruzeslki z bydlakiem Kiszczakiem.
Życie tego bandyty, to szlak znaczony krwią w obronie władzy ludowej, której nie oddamy nigdy. Ten skromny ślepnący człowiek, za dziecka katolik i sybirak, któremu nigdy o władzę nie chodziło, był jedynym bandytą w Polsce, który łączył funkcję I sekretarza, przewodniczącego rady państwa i ministra obrony. Gdy Kaczyński biegał ze szpiclami za ludźmi uważałem, że to paranoje, zawsze jestem konsekwentny w swoich sądach i uważam, że to co robił Jaruzelski może zrobić tylko kawał skurwysyna. Odpowiedz mi na proste pytanie. Strzelałbyś do ludzi w imię jakichkolwiek politycznych racji? I po tym jakbyś strzelał, potrafiłbyś się sam nazwać bohaterem i wybawcą narodu? Coś takiego może zrobić tylko skurwysyn. On przynajmniej powinien zamknąć ryj i nie biegać od TV do TV, ze swoją legendą, bo tylko od tego wyrzygać się można.
Ze strzelaniem to ma związek Kiszczak,
Moja wypowiedź nie ma na celu bronienie kogokolwiek, tylko jest to reakcja na Twoje epitety i zaangażowanie emocjonalne do, w końcu niesprawdzonych informacji. Do mediów ZAPRASZAJĄ. Oczywiście można odmówić.
OK, załóżmy, że faktycznie
OK, załóżmy, że faktycznie mogła być. To dlaczego jej nie było? Na Węgry wojska sowieckie wkroczyły dwanaście dni po przejęciu władzy przez Nagya. W Czechosłowacji od początku pierwszych zmian do rozpoczęcia interwencji minęło siedem miesięcy. A w Polsce? Czemu reakcja na powstanie Solidarności nie była tak szybka i natychmiastowa?
Afganistan ich wykańczał,Breżniew zdychał a szef KGB
Andropow to był największy mózg w tej części świata.I to właśnie on decydował , że nie będzie żadnej interwencji.Został później Gensekiem po Breżniewie,ale jako śmiertelnie chory – umarł szybko.Bo inaczej to kto wie …
Dlaczego notatki jednego generała radzieckiego są
niewiarygodne,a innego , też radzieckiego Jaruzelskiego – wiarygodne ?
Uratował swój sowiecki,tępy łeb ,swoją posiadłość na
Mazurach,fortuny WSI i II Zarządu,kariery SB-ków,wszystkich -prawie – PZPR-owców.Millerów.Oleksych,Kwaśniewskich.No i mikrofilmy teczek personalnych agentury – magiczny klucz do władzy.NIC WIĘCEJ.
AndrzejK
Gdzie WTEDY byłeś? Na nadzwyczajnym posiedzeniu egzekutywy POP?
Podniecasz się maksymalnie. Używasz inwektyw
na podstawie informacji z IPN, instytucji bardzo niewiarygodnej służącej Kaczyńskim patologicznie nienawidzącym PRL-u, w którym żyli, jak pączki w maśle. Upodabniasz się do nich! Ostatnio chyba coraz częściej Ci się podobają. Dla jasności informuję, że osobiście bardzo straciłem na dzisiejszej emeryturze z powodu tego, że wyrzucono mnie z pracy w stanie wojennym, choć byłem w zakładzie przewodniczącym Solidarności, więc nie mam interesu bronić Jaruzelskiego. Nie znoszę również Kwaśniewskiego i całej tej populacji postpezetpeerowskiej, ale może Jaruzelski coś uratował!?
Dla mnie wiecznie odwoływanie
Dla mnie wiecznie odwoływanie się do PiS i Kaczyńskich, to obsesja, wiem co mówię, bo chorowałem. Nie interesuje mnie komu służy IPN, mnie interesuje dokument ruskiego generała, a ten raczej nie sporządził go po to, aby Kaczyński miał władzę i postawił na swoim. W żadnym cywilizowanym kraju nie obowiązuje wersja historii pisana przez przedstawicieli totalitarnych systemów i przegranych. To ma tyle wspólnego z PiS i IPN, co ja mam wspólnego.
Ostatnie zdanie.
W matematyce równość jest relacją symetryczną!
A w życiu, polityce i
A w życiu, polityce i historii utopią. I tak złotych myśli mogę wyprodukować dziesiątki.
Taaak. Generał radziecki bardzo wiarygodny.
Notatkę mógł po prostu sporządzić z tego samego powodu, dla którego podobne notatki służyły do choćby częściowego usprawiedliwienia agresji np. na Węgrzech czy Czechosłowacji.
A nie no wszystko mógł i dla
A nie no wszystko mógł i dla jaj też mógł i w ogóle ręka mogła być nie jego, gdy za nią złapać. Problem polega na tym, ze ta notka zbiega się z innymi na przykład wypowiedziami Andropowa, no i w końcu z faktem historycznym, takim, że żadnej interwencji radzieckiej nie było. Skoro tak ostro weryfikujesz historię, to powiedz mi jakie są notki dotyczące inwazji radzieckiej, poza pieprzeniem Jaruzelskiego i głębokim przekonaniem rodaków gadających przy wódce? Nikt mi kurwa nie powie, że ruskie nie miały wkroczyć, wszyscy o tym gadali, tak pisze się mitologię przy wódce, nie historię. Historia, to fakty, a fakty są takie, że ruskich nie było i nie ruscy tylko Kiszczak z Jaruzelskim strzelali do Polaków. To wiemy na pewno, a gdybanina mnie nie interesuje.
Właśnie! Interwencji radzieckiej nie było.
A MOGŁA BYĆ, jak to bywało wcześniej. Ja też nie upieram się, że nie było by, ale tej pewności nie ma, mają ją niektórzy, do nich Ty należysz.
Tak jeśli czegoś nie było, to
Tak jeśli czegoś nie było, to znaczy, że mogło być, to wielka mądrość ludowa i zaraz za nią druga, że nic nie jest pewne. Ja opieram się na tym jak było i co było, a było tak:
a) Jaruzelski był pierwszym bandytą, który krzyczał do radzieckich towarzyszy, aby rozjechać Czechosłowację i pojechał rozjeżdżać.
b) Antysemickie czystki w LWP przeprowadził bandyta Jaruzelski.
c) Do stoczniowców w 1970 strzelał bandyta Jaruzelski.
d) Do górników w Wujku strzelał bydlak Jaruzeslki z bydlakiem Kiszczakiem.
Życie tego bandyty, to szlak znaczony krwią w obronie władzy ludowej, której nie oddamy nigdy. Ten skromny ślepnący człowiek, za dziecka katolik i sybirak, któremu nigdy o władzę nie chodziło, był jedynym bandytą w Polsce, który łączył funkcję I sekretarza, przewodniczącego rady państwa i ministra obrony. Gdy Kaczyński biegał ze szpiclami za ludźmi uważałem, że to paranoje, zawsze jestem konsekwentny w swoich sądach i uważam, że to co robił Jaruzelski może zrobić tylko kawał skurwysyna. Odpowiedz mi na proste pytanie. Strzelałbyś do ludzi w imię jakichkolwiek politycznych racji? I po tym jakbyś strzelał, potrafiłbyś się sam nazwać bohaterem i wybawcą narodu? Coś takiego może zrobić tylko skurwysyn. On przynajmniej powinien zamknąć ryj i nie biegać od TV do TV, ze swoją legendą, bo tylko od tego wyrzygać się można.
Ze strzelaniem to ma związek Kiszczak,
Moja wypowiedź nie ma na celu bronienie kogokolwiek, tylko jest to reakcja na Twoje epitety i zaangażowanie emocjonalne do, w końcu niesprawdzonych informacji. Do mediów ZAPRASZAJĄ. Oczywiście można odmówić.
OK, załóżmy, że faktycznie
OK, załóżmy, że faktycznie mogła być. To dlaczego jej nie było? Na Węgry wojska sowieckie wkroczyły dwanaście dni po przejęciu władzy przez Nagya. W Czechosłowacji od początku pierwszych zmian do rozpoczęcia interwencji minęło siedem miesięcy. A w Polsce? Czemu reakcja na powstanie Solidarności nie była tak szybka i natychmiastowa?
Afganistan ich wykańczał,Breżniew zdychał a szef KGB
Andropow to był największy mózg w tej części świata.I to właśnie on decydował , że nie będzie żadnej interwencji.Został później Gensekiem po Breżniewie,ale jako śmiertelnie chory – umarł szybko.Bo inaczej to kto wie …
Dlaczego notatki jednego generała radzieckiego są
niewiarygodne,a innego , też radzieckiego Jaruzelskiego – wiarygodne ?
Uratował swój sowiecki,tępy łeb ,swoją posiadłość na
Mazurach,fortuny WSI i II Zarządu,kariery SB-ków,wszystkich -prawie – PZPR-owców.Millerów.Oleksych,Kwaśniewskich.No i mikrofilmy teczek personalnych agentury – magiczny klucz do władzy.NIC WIĘCEJ.
AndrzejK
Gdzie WTEDY byłeś? Na nadzwyczajnym posiedzeniu egzekutywy POP?
Wszystko się ułoży
Pamięć indywidualna tych samych zdarzeń może się różnić u poszczególnych osób, a co gorsza płata figle pamiętającym. Ale pamięć historyczna, pamięć narodu, czy jak tam zwał, kieruje się innymi prawami. Przede wszystkim jest to proces. Wychodzą na jaw nowe dokumenty, rośnie dystans do przeszłości, odchodzą ludzie zainteresowani przeinaczaniem faktów. Także dotychczas pamiętający inaczej zmieniaj swoje poglądy, bo jak napisałem, pamięć indywidualna płata figle. Na dłuższą metę historia rozliczy bandytów i zdrajców. W oczekiwaniu na ten moment można sobie posłuchać wiązanki nieznanego autora po adresem bohatera tych wszystkich Polaków, którzy uważają, że nic się nie stało. Na pewno nie jest to taka sztuka, ale może ulżyć:
http://www.youtube.com/watch?v=YZQpptwEceo&featur
Nie wiem, czy w komentarzach obiekt się wkleja, ale spróbuję.
Wszystko się ułoży
Pamięć indywidualna tych samych zdarzeń może się różnić u poszczególnych osób, a co gorsza płata figle pamiętającym. Ale pamięć historyczna, pamięć narodu, czy jak tam zwał, kieruje się innymi prawami. Przede wszystkim jest to proces. Wychodzą na jaw nowe dokumenty, rośnie dystans do przeszłości, odchodzą ludzie zainteresowani przeinaczaniem faktów. Także dotychczas pamiętający inaczej zmieniaj swoje poglądy, bo jak napisałem, pamięć indywidualna płata figle. Na dłuższą metę historia rozliczy bandytów i zdrajców. W oczekiwaniu na ten moment można sobie posłuchać wiązanki nieznanego autora po adresem bohatera tych wszystkich Polaków, którzy uważają, że nic się nie stało. Na pewno nie jest to taka sztuka, ale może ulżyć:
http://www.youtube.com/watch?v=YZQpptwEceo&featur
Nie wiem, czy w komentarzach obiekt się wkleja, ale spróbuję.
Stalin powiedział , chyba tuż po wojnie , że socjalizm
tak pasuje do Polaków jak wół do karety. Są tacy którzy ciągle próbują podważyć tezę Wielkiego Językoznawcy – czerwone polactwo.
Stalin powiedział , chyba tuż po wojnie , że socjalizm
tak pasuje do Polaków jak wół do karety. Są tacy którzy ciągle próbują podważyć tezę Wielkiego Językoznawcy – czerwone polactwo.
A mnie to nie przeszkadza.
A mnie to nie przeszkadza. Możemy się tu wirtualnie spierać o wszystko i nie szczędzić nawet ostrych słów, ale ja nie przekreślam ludzi za poglądy, tylko za głupotę. Nie wiem z jakich powodów można głosować na SLD, ale nie wiem też z jakich na PiS, PO i PSL. Nie zgadzam się z Andrzejem co do komuny, ale to człowiek, który dużo dobrego zrobił dla portalu i zgadzam się z nim w wielu innych sprawach. W ogóle dziwny ze mnie człowiek, kieruję się tylko i wyłącznie tym, czy człowiek po drugiej stronie ma mózg, czy go nie ma. Proszę mi nie wydzierać się na najstarszego użytkownika Kontrowersje.net, to nie jest człowiek, którego należy się bać, jeden z nielicznych co ma odwagę podpisać sie pod tym co piszę i w wieku tak dostojnym robi w html. Nie przesadzajcie Panowie z polowaniem na czerwonych, właśnie dlatego Polacy nie cierpią Kaczyńskich, że nie znają umiaru. Nie można do jednego wora wrzucać Andrzeja i bydlaków. Mówić i robić to różne sprawy.
Ale uprawiamy tu taki rodzaj ekshibicjonizmu,że tych
parę liter niewiele zmieni,poza tym tropiciele IP jak zechcą to znajdą. Ja tylko chciałem prosić o absolutne minimum,bo o równowadze byłoby wtedy,gdyby setka siepaczy TEŻ była w piachu.Takie minimum,że legenda ludowa o radzieckiej lufie przystawionej do skroni naszego ,,bohatera” w ciemnych okularach LEGŁA W GRUZACH.Dla mnie we wspomnianym już roku 1993 a dla Was trochę później.Dramat polega na tym,że w wolnej niby Polsce brudne,już nawet nie sowieckie – kłamstwo epatuje nas zewsząd.Jakie mamy moralne prawo gardłować o zbrodniach niemieckich i sowieckich,jeżeli rozgrzeszamy bandytów i morderców – bo ,,nasi”?
A mnie to nie przeszkadza.
A mnie to nie przeszkadza. Możemy się tu wirtualnie spierać o wszystko i nie szczędzić nawet ostrych słów, ale ja nie przekreślam ludzi za poglądy, tylko za głupotę. Nie wiem z jakich powodów można głosować na SLD, ale nie wiem też z jakich na PiS, PO i PSL. Nie zgadzam się z Andrzejem co do komuny, ale to człowiek, który dużo dobrego zrobił dla portalu i zgadzam się z nim w wielu innych sprawach. W ogóle dziwny ze mnie człowiek, kieruję się tylko i wyłącznie tym, czy człowiek po drugiej stronie ma mózg, czy go nie ma. Proszę mi nie wydzierać się na najstarszego użytkownika Kontrowersje.net, to nie jest człowiek, którego należy się bać, jeden z nielicznych co ma odwagę podpisać sie pod tym co piszę i w wieku tak dostojnym robi w html. Nie przesadzajcie Panowie z polowaniem na czerwonych, właśnie dlatego Polacy nie cierpią Kaczyńskich, że nie znają umiaru. Nie można do jednego wora wrzucać Andrzeja i bydlaków. Mówić i robić to różne sprawy.
Ale uprawiamy tu taki rodzaj ekshibicjonizmu,że tych
parę liter niewiele zmieni,poza tym tropiciele IP jak zechcą to znajdą. Ja tylko chciałem prosić o absolutne minimum,bo o równowadze byłoby wtedy,gdyby setka siepaczy TEŻ była w piachu.Takie minimum,że legenda ludowa o radzieckiej lufie przystawionej do skroni naszego ,,bohatera” w ciemnych okularach LEGŁA W GRUZACH.Dla mnie we wspomnianym już roku 1993 a dla Was trochę później.Dramat polega na tym,że w wolnej niby Polsce brudne,już nawet nie sowieckie – kłamstwo epatuje nas zewsząd.Jakie mamy moralne prawo gardłować o zbrodniach niemieckich i sowieckich,jeżeli rozgrzeszamy bandytów i morderców – bo ,,nasi”?
W paranoję to ja się wciągnąć
W paranoję to ja się wciągnąć nie dam, ani w czerwoną, ani w czarną, ani żadną inną. A co do odwagi to po 5 latach w internecie, zauważyłem, że podpisanie się nazwiskiem i imieniem pod czymkolwiek, to szczyt odwagi…niestety.
W paranoję to ja się wciągnąć
W paranoję to ja się wciągnąć nie dam, ani w czerwoną, ani w czarną, ani żadną inną. A co do odwagi to po 5 latach w internecie, zauważyłem, że podpisanie się nazwiskiem i imieniem pod czymkolwiek, to szczyt odwagi…niestety.