Kobiety lubią się zakochiwać. Tak ni z gruszki, ni z pietruszki. Ot, fantazja. Jak się trafi akurat facet, to sprawa jest prostsza, bo jest kogo kochać.
Kobiety lubią się zakochiwać. Tak ni z gruszki, ni z pietruszki. Ot, fantazja. Jak się trafi akurat facet, to sprawa jest prostsza, bo jest kogo kochać.
Gorzej, kiedy w zasięgu wzroku obiektów nawet na lekarstwo, a potrzeba miłości doskwiera.
Pojawiają się wtedy najrozmaitsze postacie miłości platonicznej, bo kobieta zawsze potrafi sobie w życiu poradzić. (Panowie z kolei to mistrzowie prowizorki, ale o tym za chwilę.)
Niby ona go owszem, a nawet bardzo, tylko on nic o tym nie wie, I to całe jego szczęście.
Bywają i tacy doświadczeni, którzy już na ślad śladu zainteresowania, nie mówiąc nawet o uczuciu, reagują stawiając chiński mur. Nie do pokonania.
Piszę akurat o kobietach, ale panowie na te przypadłości także zapadają, tyle że nieco rzadziej i z nieco mniejszym natężeniem. Statystycznie rzecz jasna.
Ale gdy osobnik dowolnej płci już zapadnie, miłość szybuje gdzieś w okolice księcia z bajki lub królewny zamienionej w żabę.
I zaczyna się.
– Że co, że żaba? Żabcia!!! I ja, ja nie odczaruję?
I dawaj całować napotkaną przy stawie ropuchę. A ile się nacałuje tej fauny rozmaitej, nim trafi na tę właściwą, która na odczepne powie mu „ Koleś, nie jesteś w moim typie”.
Ale nie ma się co zrażać. Całować trzeba do skutku, jakikolwiek by był.
Pewna znana mi osobiście (Ireneuszowi to nawet własnoręcznie) niewiasta zakochała się w 5. synu szejka z Kataru.
Rzeczywiście, chłop był wart grzechu. Taki więcej brunet wieczorową porą. Jak takiego kobitka zobaczy, to najwyżej jedna na sto zreflektuje się i twardo sobie powie „Ja tam wolę naszego kapłana”. Pozostała reszta ulega uczuciu rozkochania na amen.
Bardzo trudno jest takiej wytłumaczyć, że wprawdzie śliczny to on owszem, ale był. Nim poległ w swoim haremie.
Można taką „pannę Polkę” ratować zatajając śmierć ukochanego i podpuszczając, że to tylko ta zazdrosna zdzira spod 6 zamieniła księcia w prosiaka.
Informacja tylko z pozoru wydaje się druzgocąca. Co by nie mówić, prosiak jest bardziej osiągalny niż książę z Kataru. Trzeba go tylko znaleźć i ożywić czułościami. I zaczyna się czarowanie. Jeśli zwierzak ma szczęście trafić na ambitną Czarodziejkę, proces trwa miesiącami.
I tu kończę wprowadzenie, informując, że zarówno Irenka z kolejnymi prosiakami, jak i Irek z ropuchami, poszukują uczucia miłości zmieniając tradycyjnie obiekty. Do skutku oboje.
A mogliby zafundować sobie pieska lub kotka nie budząc zdumienia sąsiadów. Bo nie każdemu da się wytłumaczyć, że miłość niejedno ma imię.
O królewiczu zaklętym…
Reklama
Reklama
niskie pobudki
No dobra, mogę zdradzić ważną męską tajemnicę, będącą głównym źródłem kobiecych kłopotów.
Mężczyźni prawie nigdy nie kochają swoich żon. Wybranka to po prostu najfajniejsza laska w okolicy, więc czemu by nie?
Zimne dranie, tak?
Ale coś musi być na rzeczy, już raz słyszałam takie wyznanie 🙂
tak jest wygodnie
Niekoniecznie zimne.
Dość częsty układ to zakochana żona i mąż który nawet dosyć ją lubi.
niskie pobudki
No dobra, mogę zdradzić ważną męską tajemnicę, będącą głównym źródłem kobiecych kłopotów.
Mężczyźni prawie nigdy nie kochają swoich żon. Wybranka to po prostu najfajniejsza laska w okolicy, więc czemu by nie?
Zimne dranie, tak?
Ale coś musi być na rzeczy, już raz słyszałam takie wyznanie 🙂
tak jest wygodnie
Niekoniecznie zimne.
Dość częsty układ to zakochana żona i mąż który nawet dosyć ją lubi.
niskie pobudki
No dobra, mogę zdradzić ważną męską tajemnicę, będącą głównym źródłem kobiecych kłopotów.
Mężczyźni prawie nigdy nie kochają swoich żon. Wybranka to po prostu najfajniejsza laska w okolicy, więc czemu by nie?
Zimne dranie, tak?
Ale coś musi być na rzeczy, już raz słyszałam takie wyznanie 🙂
tak jest wygodnie
Niekoniecznie zimne.
Dość częsty układ to zakochana żona i mąż który nawet dosyć ją lubi.
Bardzo dobry tekst. Takie
Bardzo dobry tekst. Takie pisze się tylko od serca. Nie ironizuję, naprawdę dobry i naprawdę od serca.
Też tęskniłam
Dzięki, to bardzo miłe powitanie 🙂
Bardzo dobry tekst. Takie
Bardzo dobry tekst. Takie pisze się tylko od serca. Nie ironizuję, naprawdę dobry i naprawdę od serca.
Też tęskniłam
Dzięki, to bardzo miłe powitanie 🙂
Bardzo dobry tekst. Takie
Bardzo dobry tekst. Takie pisze się tylko od serca. Nie ironizuję, naprawdę dobry i naprawdę od serca.
Też tęskniłam
Dzięki, to bardzo miłe powitanie 🙂
Jest i gruszka, i pietruszka, bo jest żaba
Kilka lat temu moja skłopotana finansowo przyjaciółka wysłuchała porady pewnej kwiaciarki, która oprócz doniczkowej rośliny chciała jej też sprzedać żabę, za dopłatą jednej złotówki. Żaba byla mała, z jakiejś ceramiki wykonana i kwiaciarka zapewniała, że żaba przyniesie jej powodzenie w finansach, bo żaba jest chińskim symbolem dobrobytu, strażnikiem domowego budżetu..
Złotówka, to niech będzie – moja przyjaciółka się zgodziła, przyniosła żabę do domu i odtąd, przez kilka miesięcy nadal było na co narzekać, ale na końcu pisała: A, nie będę się tym zamartwiać, niech się żaba martwi.
Za kilka miesięcy trudności finansowe się wyprostowały. Zaistniały dobre okoliczności zarówno dla spraw starych, jak i nowych. Tak same z siebie. Nie było już trudności finansowych.
Nabyłam żabę. Posadziłam na półce na regale i pod żabę kładłam pieniądze, które znajdowałam na ulicy. Takie tam, jednocentówki, kiedyś wiatr przywiał liście, ale i 20-dolarówkę…
I wierzcie albo nie, ale pieniądze zaczęły przychodzić, zupełnie nieoczekiwane acz niebagatelne, z tytułu tego, z tytułu tamtego, i po 3 latach bez pracy, bezboleśnie przyszła praca.
Ja już miałam pracę, a bliska koleżanka nadal nie, bała się o topniejące finanse i utratę domu. Nie mogłam jej pomóc w sprawie pracy, ale poradziłam, żeby nabyła żabę. Ona poszła po całości, po amerykańsku kupiła kilka żab i poustawiała je wokół domu, gdzie tylko mogła.
Ilość też ma znaczenie – powiedziała.
Za cztery tygodnie doniosła mi, że znalazła pracę, podpisała kontrakt i nigdy wcześniej nie miała takiej pensji w kontrakcie.
Ech, te gusła…
domowe sposoby
Mam w doniczkach gliniane ślimaki, więc na jakieś efekty muszę chyba dłużej czekać.
No. Pewnie dłużej.
A może by te ślimaki… hmm …
No, wiesz, no… bez eksterminacji!… czymś szybszym zastąpić?
Ciekawi mnie czy efekt dałoby
Ciekawi mnie czy efekt dałoby się zwielokrotnić całując te żaby na dobranoc.
W naszej szerokości geograficznej funkcjonują świnki – skarbonki, ale patrząc na efekty w skali makro chińskie żaby najwyraźniej są sprawniejsze w pomnażaniu.
Moja myśleć
że całowanie na dobranoc może się dobrze przyczynić, ale nie należy zapominać o całowaniu na dzień dobry.
Żeby zwielokrotnić.
Jest i gruszka, i pietruszka, bo jest żaba
Kilka lat temu moja skłopotana finansowo przyjaciółka wysłuchała porady pewnej kwiaciarki, która oprócz doniczkowej rośliny chciała jej też sprzedać żabę, za dopłatą jednej złotówki. Żaba byla mała, z jakiejś ceramiki wykonana i kwiaciarka zapewniała, że żaba przyniesie jej powodzenie w finansach, bo żaba jest chińskim symbolem dobrobytu, strażnikiem domowego budżetu..
Złotówka, to niech będzie – moja przyjaciółka się zgodziła, przyniosła żabę do domu i odtąd, przez kilka miesięcy nadal było na co narzekać, ale na końcu pisała: A, nie będę się tym zamartwiać, niech się żaba martwi.
Za kilka miesięcy trudności finansowe się wyprostowały. Zaistniały dobre okoliczności zarówno dla spraw starych, jak i nowych. Tak same z siebie. Nie było już trudności finansowych.
Nabyłam żabę. Posadziłam na półce na regale i pod żabę kładłam pieniądze, które znajdowałam na ulicy. Takie tam, jednocentówki, kiedyś wiatr przywiał liście, ale i 20-dolarówkę…
I wierzcie albo nie, ale pieniądze zaczęły przychodzić, zupełnie nieoczekiwane acz niebagatelne, z tytułu tego, z tytułu tamtego, i po 3 latach bez pracy, bezboleśnie przyszła praca.
Ja już miałam pracę, a bliska koleżanka nadal nie, bała się o topniejące finanse i utratę domu. Nie mogłam jej pomóc w sprawie pracy, ale poradziłam, żeby nabyła żabę. Ona poszła po całości, po amerykańsku kupiła kilka żab i poustawiała je wokół domu, gdzie tylko mogła.
Ilość też ma znaczenie – powiedziała.
Za cztery tygodnie doniosła mi, że znalazła pracę, podpisała kontrakt i nigdy wcześniej nie miała takiej pensji w kontrakcie.
Ech, te gusła…
domowe sposoby
Mam w doniczkach gliniane ślimaki, więc na jakieś efekty muszę chyba dłużej czekać.
No. Pewnie dłużej.
A może by te ślimaki… hmm …
No, wiesz, no… bez eksterminacji!… czymś szybszym zastąpić?
Ciekawi mnie czy efekt dałoby
Ciekawi mnie czy efekt dałoby się zwielokrotnić całując te żaby na dobranoc.
W naszej szerokości geograficznej funkcjonują świnki – skarbonki, ale patrząc na efekty w skali makro chińskie żaby najwyraźniej są sprawniejsze w pomnażaniu.
Moja myśleć
że całowanie na dobranoc może się dobrze przyczynić, ale nie należy zapominać o całowaniu na dzień dobry.
Żeby zwielokrotnić.
Jest i gruszka, i pietruszka, bo jest żaba
Kilka lat temu moja skłopotana finansowo przyjaciółka wysłuchała porady pewnej kwiaciarki, która oprócz doniczkowej rośliny chciała jej też sprzedać żabę, za dopłatą jednej złotówki. Żaba byla mała, z jakiejś ceramiki wykonana i kwiaciarka zapewniała, że żaba przyniesie jej powodzenie w finansach, bo żaba jest chińskim symbolem dobrobytu, strażnikiem domowego budżetu..
Złotówka, to niech będzie – moja przyjaciółka się zgodziła, przyniosła żabę do domu i odtąd, przez kilka miesięcy nadal było na co narzekać, ale na końcu pisała: A, nie będę się tym zamartwiać, niech się żaba martwi.
Za kilka miesięcy trudności finansowe się wyprostowały. Zaistniały dobre okoliczności zarówno dla spraw starych, jak i nowych. Tak same z siebie. Nie było już trudności finansowych.
Nabyłam żabę. Posadziłam na półce na regale i pod żabę kładłam pieniądze, które znajdowałam na ulicy. Takie tam, jednocentówki, kiedyś wiatr przywiał liście, ale i 20-dolarówkę…
I wierzcie albo nie, ale pieniądze zaczęły przychodzić, zupełnie nieoczekiwane acz niebagatelne, z tytułu tego, z tytułu tamtego, i po 3 latach bez pracy, bezboleśnie przyszła praca.
Ja już miałam pracę, a bliska koleżanka nadal nie, bała się o topniejące finanse i utratę domu. Nie mogłam jej pomóc w sprawie pracy, ale poradziłam, żeby nabyła żabę. Ona poszła po całości, po amerykańsku kupiła kilka żab i poustawiała je wokół domu, gdzie tylko mogła.
Ilość też ma znaczenie – powiedziała.
Za cztery tygodnie doniosła mi, że znalazła pracę, podpisała kontrakt i nigdy wcześniej nie miała takiej pensji w kontrakcie.
Ech, te gusła…
domowe sposoby
Mam w doniczkach gliniane ślimaki, więc na jakieś efekty muszę chyba dłużej czekać.
No. Pewnie dłużej.
A może by te ślimaki… hmm …
No, wiesz, no… bez eksterminacji!… czymś szybszym zastąpić?
Ciekawi mnie czy efekt dałoby
Ciekawi mnie czy efekt dałoby się zwielokrotnić całując te żaby na dobranoc.
W naszej szerokości geograficznej funkcjonują świnki – skarbonki, ale patrząc na efekty w skali makro chińskie żaby najwyraźniej są sprawniejsze w pomnażaniu.
Moja myśleć
że całowanie na dobranoc może się dobrze przyczynić, ale nie należy zapominać o całowaniu na dzień dobry.
Żeby zwielokrotnić.
Rechocik porzuconej żabki
http://www.youtube.com/watch?v=zgcVDLKMtRQ
W rytmie kazaczoka 🙂
A to już, proszę Ciebie, 20 lat okrągło mija, odkąd nastąpił rozpad ZSRR.
Nie do wiary było, że to się rozpadnie; nie do wiary jest, że się rozpadło.
A kiedy się rozpadło,
to najbardziej fascynowało mnie to, że o wszystkim głośno można było w Polsce powiedzieć. Wydawało mi się głupiej i naiwnej, że już nigdy nie da rady wziąć tego narodu znowu pod but i za twarz. Zajęłam się prywatnym życiem i ocknęłam się w ponurym baraku, gdzie jeśli za knebel nie może służyć pogarda, przezwiska i wyszydzanie to dochodzi do rękoczynów.
Ale masz rację Solano, zło nigdy nie wygra z dobrem i co się ma rozpaść, to się z pewnością rozpadnie.
Niech ta noc cicha i święta rozgoni wszelkie troski i przy rodzinnych ogniskach da wojownikom odpoczynek od zmagań.
Rechocik porzuconej żabki
http://www.youtube.com/watch?v=zgcVDLKMtRQ
W rytmie kazaczoka 🙂
A to już, proszę Ciebie, 20 lat okrągło mija, odkąd nastąpił rozpad ZSRR.
Nie do wiary było, że to się rozpadnie; nie do wiary jest, że się rozpadło.
A kiedy się rozpadło,
to najbardziej fascynowało mnie to, że o wszystkim głośno można było w Polsce powiedzieć. Wydawało mi się głupiej i naiwnej, że już nigdy nie da rady wziąć tego narodu znowu pod but i za twarz. Zajęłam się prywatnym życiem i ocknęłam się w ponurym baraku, gdzie jeśli za knebel nie może służyć pogarda, przezwiska i wyszydzanie to dochodzi do rękoczynów.
Ale masz rację Solano, zło nigdy nie wygra z dobrem i co się ma rozpaść, to się z pewnością rozpadnie.
Niech ta noc cicha i święta rozgoni wszelkie troski i przy rodzinnych ogniskach da wojownikom odpoczynek od zmagań.
Rechocik porzuconej żabki
http://www.youtube.com/watch?v=zgcVDLKMtRQ
W rytmie kazaczoka 🙂
A to już, proszę Ciebie, 20 lat okrągło mija, odkąd nastąpił rozpad ZSRR.
Nie do wiary było, że to się rozpadnie; nie do wiary jest, że się rozpadło.
A kiedy się rozpadło,
to najbardziej fascynowało mnie to, że o wszystkim głośno można było w Polsce powiedzieć. Wydawało mi się głupiej i naiwnej, że już nigdy nie da rady wziąć tego narodu znowu pod but i za twarz. Zajęłam się prywatnym życiem i ocknęłam się w ponurym baraku, gdzie jeśli za knebel nie może służyć pogarda, przezwiska i wyszydzanie to dochodzi do rękoczynów.
Ale masz rację Solano, zło nigdy nie wygra z dobrem i co się ma rozpaść, to się z pewnością rozpadnie.
Niech ta noc cicha i święta rozgoni wszelkie troski i przy rodzinnych ogniskach da wojownikom odpoczynek od zmagań.