Reklama

Historia zdarzyła się mniej więcej 10 lat temu, a miejsce akcji osadzone było w pewnej podlaskiej miejscowości, słynącej ostatnio z cudu. Natomiast, o ile ten “cud” związany był z nadprzyrodzoną przemianą stanu skupienia materii (proces :ciało stałe – ciecz- ciało stałe), to moje osobiste doświadczenia cudów w tej miejscowości, związane są ze …znikaniem różnego rodzaju dóbr doczesnych.

Ponieważ w tej “cudownej” miejscowości, mieszkają moi teściowie, to zdarza mi się czasem spędzać tam święta. Pierwsze “zniknięcie” nastąpiło właśnie w wieczór wiglijny. Poza świąteczną atmosferą, dodatkową atrakcją był świąteczny “debiut” w tym gronie, mojego przyszłego szwagra – Sycylijczyka z krwi i kości, który prezentował się rodzinie jako oficjalny narzeczony siostry mojej żony (czyli szwagier :). Jego spektakularne “wejście”, objawiało się także w ilości przywiezionych prezentów.

Reklama

By nadać temu odpowiednią oprawę, zatrudniono “Św. Mikołaja”, który przybył w odpowiednim momencie i rozdawał prezenty. Ledwie mieściły się one w dwóch ogromnych worach, tak więc Mikołaj miał pomocnika, który pomagał w “logistyce”, m. innymi czekał na klatce schodowej z drugim, “nieaktywnym” workiem. Jak to bywa, dla większości upominki były niespodzianką. lecz był od tego pewien wyjątek. WSZYSCY (łącznie z dwoma 5 letnimi dziewczynkami – naszą i Sycylijczyka) wiedzieli, że jeden prezent będzie wyjątkowy. Mianowicie, narzeczona miała zostać obdarowana … brylantem (czyż kobiety mogą utrzymać tajemnicę, gdy w grę wchodzi brylant ?!).

Jak się domyślacie, po rozdaniu wszystkich prezentów, okazało się, że brylant …zniknął.
Od razu część rodziny oskarżyła “mikołajów”, inni mieli wątpliwości , bo to byli …harcerze, na dodatek tak naprawdę pozbawieni anonimowości, gdyż ich dane można było ustalić w 5 minut.
“Harcerze” opuścili więc mieszkanie, a rodzinę ogrnęła gorąca dyskusja. Ustalono, że przed podjęciem “prawnych” kroków, panie przeszukają dokładnie mieszkanie, a panowie klatkę schodową i okolicę bloku.

Panowie natrafili na ślady. W koszu pod blokiem, znaleźliśmy papier w które zapakowane było etui z brylantem, a kilka metrów dalej w innym śmietniku same etui. Brylant przepadł.
Wyposażeni w dowody rzeczowe oraz zdobyte dane mikołajów, zawiadomiliśmy policję. I to był błąd, gdyż zepsuł nam do reszty wigilijny wieczór. Bezsensowne przesłuchania trwały do pierwszej w nocy (ja odmówiłem wstępnie podpisania protokołu przesłuchania, gdyż roiło się w nim od błędów ortograficznych). Oczywiście nie muszę dodawać, że “mikołajami”, nikt się tego wieczoru nie zainteresował. Po co im przeszkadzać w święta.

Widząc, że przy takiej sprawności i zaangażowaniu policji, trzeba wziąć sprawy w swoje ręce, umówiłem się z jednym z mikołajów na “prywatną rozmowę”. Tłumaczyłem mu, że to nie tylko pieniądze, ale przede wszystkim plama na honorze Sycylijczyka, a oni takich spraw nie zwykli puszczać płazem. W oczach rozmówcy widziałem zrozumienie i lekkie przerażenie, lecz nie skutkowało to zwróceniem kamienia. Przyczyna mogła być zupełnie prozaiczna – oni go nie mieli, bo go zgubili rozpakowując naprędce paczuszkę. W środku był mały kamyczek, bo przecież nie KOH-I-NOOR, więc go pewnie wcale nie zauważyli. Może myśleli, że to zegarek albo bransoletka. Poza tym zima była, mógł gdzieś upaść na śnieg. Może leży tam przysypany warstwą ziemi do dzisiaj. Chętnym, za niewielką opłatą, podam adres :).

Sprawa miała standardowy w Polce finał. Wszystkich “pociągali po sądach”, jako świadków, od “mikołajów” nie pobrano nawet odcisków palców i nie porównano z tymi na znalezionych opakowaniach. Sprawę umorzono. Dla mnie miała ona jeszcze jeden humorystyczny wątek, gdyż jak sie dowiedziałem w sądzie, byłem brany pod uwagę jako główny podejrzany 🙂 Przesłuchujący mnie policjant, zapisał mnie bowiem jako “bezrobotnego”, gdyż na pytanie o zakład pracy odpowiedziałem, źe współpracuję na zasadzie stałych zleceń z pewną firmą szkoleniową, ale formalnie w niej nie pracuję. Dopiero Pani sędzia, gdy doprecyzowała na czym to polega, stwierdziła, że status “bezrobotnego” zupełnie nie pasuje, do mojego dość dochodowego zajęcia 🙂

Tak się składa, że inne “cudowne” zniknięcie, też się wiąże z miejscowością S. i kolejnym (poprzednim) kandydatem na szwagra. Otóż, “szwagier”. znalazł się w podbramkowej sytuacji i zwrócił się z prosbą o pożyczenie mu pewnej, dość znacznej kwoty pieniędzy. Znaliśmy się parę lat, blisko kumplowaliśmy, tak więc wyraziliśmy z żoną zgodę. A kwota naprawdę była okazała, na brylancik by starczyło :). I nastąpił cud – “szwagier” po wzięciu kasy, zniknął na parę lat. Część długu udało się odzyskać, reszta czeka na “kolejny” cud.

Tak więc na razie “cuda” w S. prowadzą ze mną 2:0. Ponieważ mam wrażenie, że stosują nielegalny, “nadprzyrodzony” doping, to na tym wyniku, wolałbym poprzestać.

Radosnych Świąt !!

Reklama

6 KOMENTARZE

  1. Cudne!
    P.S.I Czy w razie potrzeby można by po znajomości skorzystać z usług Sycylijczyka? Nie tam, żeby od razu vendetta czy jakaś dintojra, ale tak przedstawić sprawę: to mój przyjaciel (dajmy na to) Giuseppe, jest Sycylijczykiem. I nie trzeba nawet robić groźnej miny.

    P.S.II Czy siostra nie jest nazywana w domu pieszczotliwie czarną dziurą? Bo co kandydat na szwagra to następuje anihilacja wartościowych przedmiotów.

  2. Cudne!
    P.S.I Czy w razie potrzeby można by po znajomości skorzystać z usług Sycylijczyka? Nie tam, żeby od razu vendetta czy jakaś dintojra, ale tak przedstawić sprawę: to mój przyjaciel (dajmy na to) Giuseppe, jest Sycylijczykiem. I nie trzeba nawet robić groźnej miny.

    P.S.II Czy siostra nie jest nazywana w domu pieszczotliwie czarną dziurą? Bo co kandydat na szwagra to następuje anihilacja wartościowych przedmiotów.

  3. Życie prześciga wszelką fantazję…
    … jak powiedział Mark Twain. A bajdużyć umiał i takiej historii wymyślić nie dałby rady bo życie pisze scenariusze lepsze niż wszystko co w naszych głowach urodzić by się mogło. pozdrawiam i życzę “CUDOWNYCH” świąt. Oczywiście nie tak CUDOWNYCH jak poprzednie.

  4. Życie prześciga wszelką fantazję…
    … jak powiedział Mark Twain. A bajdużyć umiał i takiej historii wymyślić nie dałby rady bo życie pisze scenariusze lepsze niż wszystko co w naszych głowach urodzić by się mogło. pozdrawiam i życzę “CUDOWNYCH” świąt. Oczywiście nie tak CUDOWNYCH jak poprzednie.