Reklama
Najpierw było takie tam sobie zdjęcie (marne -nic nie przyciąga wzroku):
Najpierw było takie tam sobie zdjęcie (marne -nic nie przyciąga wzroku):
Powiększyłem je i wyszło, że jest tam dużo więcej ptaków niż myślałem. Interesują mnie te stojące – co to jest? Czaple? Nigdy w życiu ich tyle nie widziałem i nie zobaczyłbym gdybym nie powiększył fotki:
Reklama
A tutaj mamy taki prowincjonalny Bauhaus (tak to się nazywa? Nie wiem czy nie strzeliłem jakiejś głupoty ale kontrowersje zobowiązują!):
Kolejny znak jesieni (fotka doświetlona przy pomocy lampy błyskowej, bez tego wychodzą zbyt duże kontrasty):
Pozdrowienia dla kontrowersjan przesyłam:
Reklama
wyglądają z daleka
jak takie siwe. Znaczy czaple.
ukłony
r
dzięki
Rybaku.
Mnie też wygląda na czaple siwe
Kiedyś, …naście lat temu, z pociągu widziałem na Żuławach jeszcze inne ptaszydła, a było to tak: stałem sobie na korytarzu, żeby trochę nogi rozprostować, było już dobrze po południu, chmurno i jesiennie, i nagle na polu zamajaczyło coś jakby stado owiec. Podjechaliśmy bliżej i zastanowiły mnie dwie rzeczy – “owce” były brudnoszare – zbyt szare jak na prawdziwe owce, a poza tym poruszały się na dwóch nogach! Okazało się, że były to żurawie, najprawdopodobniej sejmikujące przed odlotem. Nie miałem wtedy żadnego aparatu, zresztą oświetlenie było paskudne, a szkoda, bo pierwszy i ostatni raz coś takiego widziałem.
Pisząc
filozoficznie (cytując Foresta Gumpa:-): Życie jest jak pudełko czekoladek…. W tym przypadku tym pudełkiem była fotka a na niej więcej niż na pierwszy rzut oka się wydawało.
Fotka bardzo fajna,
czaplę siwą widziałem dość z bliska (powiedzmy 20+ metrów) w sierpniu na Krutyni – cisza, spokój, kajak. Niestety aparat schowany głęboko, w impregnowanym worku : ( ale historia niezła: wypływamy otóż zza zakrętu, stoi i łypie za rybami. My z Juniorem cicho, cichutko, ani wiosłem nie ruszamy, pozwoliła podpłynąć na jakieś 40-50 m, a potem chodu w powietrze! No nic, płyniemy dalej, następny zakręt – jest! Stoi jak wyżej! Sytuacja dokładnie się powtórzyła. Jeszcze jeden zakręt – jest czapla, stoi na sporej łasze, a naokoło niej – kilkanaście kaczek. Dygresja: kaczki na Krutyni same pływają za kajakarzami – są przyzwyczajane do dokarmiania i braku agresji ze strony kajakarzy. Koniec dygresji. Płyniemy więc cicho jak poprzednio, jesteśmy blisko, coraz bliżej, i widać, jak czapli trybiki pracują – raz zerka na nas, raz na kaczki, które NIE UCIEKAJĄ, tylko zblazowane stoją sobie na łasze… Może nie jesteśmy tacy groźni? A może to kaczki takie głupie? W końcu czapla poleciała, ale tym razem dopłynęliśmy dużo bliżej : ))
wyglądają z daleka
jak takie siwe. Znaczy czaple.
ukłony
r
dzięki
Rybaku.
Mnie też wygląda na czaple siwe
Kiedyś, …naście lat temu, z pociągu widziałem na Żuławach jeszcze inne ptaszydła, a było to tak: stałem sobie na korytarzu, żeby trochę nogi rozprostować, było już dobrze po południu, chmurno i jesiennie, i nagle na polu zamajaczyło coś jakby stado owiec. Podjechaliśmy bliżej i zastanowiły mnie dwie rzeczy – “owce” były brudnoszare – zbyt szare jak na prawdziwe owce, a poza tym poruszały się na dwóch nogach! Okazało się, że były to żurawie, najprawdopodobniej sejmikujące przed odlotem. Nie miałem wtedy żadnego aparatu, zresztą oświetlenie było paskudne, a szkoda, bo pierwszy i ostatni raz coś takiego widziałem.
Pisząc
filozoficznie (cytując Foresta Gumpa:-): Życie jest jak pudełko czekoladek…. W tym przypadku tym pudełkiem była fotka a na niej więcej niż na pierwszy rzut oka się wydawało.
Fotka bardzo fajna,
czaplę siwą widziałem dość z bliska (powiedzmy 20+ metrów) w sierpniu na Krutyni – cisza, spokój, kajak. Niestety aparat schowany głęboko, w impregnowanym worku : ( ale historia niezła: wypływamy otóż zza zakrętu, stoi i łypie za rybami. My z Juniorem cicho, cichutko, ani wiosłem nie ruszamy, pozwoliła podpłynąć na jakieś 40-50 m, a potem chodu w powietrze! No nic, płyniemy dalej, następny zakręt – jest! Stoi jak wyżej! Sytuacja dokładnie się powtórzyła. Jeszcze jeden zakręt – jest czapla, stoi na sporej łasze, a naokoło niej – kilkanaście kaczek. Dygresja: kaczki na Krutyni same pływają za kajakarzami – są przyzwyczajane do dokarmiania i braku agresji ze strony kajakarzy. Koniec dygresji. Płyniemy więc cicho jak poprzednio, jesteśmy blisko, coraz bliżej, i widać, jak czapli trybiki pracują – raz zerka na nas, raz na kaczki, które NIE UCIEKAJĄ, tylko zblazowane stoją sobie na łasze… Może nie jesteśmy tacy groźni? A może to kaczki takie głupie? W końcu czapla poleciała, ale tym razem dopłynęliśmy dużo bliżej : ))
Cudne Zoe:)
A Bauhaus drażni
Cudne Zoe:)
A Bauhaus drażni moje uszy.
Serdeczności:)
PS: Gdzie się podział Partyzant?
Zajrzy
to się odezwie.
Cudne Zoe:)
A Bauhaus drażni
Cudne Zoe:)
A Bauhaus drażni moje uszy.
Serdeczności:)
PS: Gdzie się podział Partyzant?
Zajrzy
to się odezwie.
Jesteście braćmi?
Ty i Partyzant wyglądacie tak samo! Kubek w kubek.
Zgrabne chłopaki 🙂
Pozdro.
Jesteście braćmi?
Ty i Partyzant wyglądacie tak samo! Kubek w kubek.
Zgrabne chłopaki 🙂
Pozdro.