Reklama

Głowy nie dam, czy to było w liceum, czy w podstawówce, w każdym razie pamiętam doskonale Panią sprzątaczkę. Mieliśmy swoje szkolne potrzeby i pomysły, które wymagały pobrania kluczy do poszczególnych pomieszczeń, jak sala gimnastyczna, czy magazynek ze sprzętem sportowym gdzie leżały piłki. Pani sprzątaczka była przyjezdna i mniej więcej co drugi raz wypowiadała sakramentalne słowa: „ale ja do pociągu zaraz muszę”. I co jej zrobisz, zwłaszcza, że prócz dramatycznych słów zawsze miała w oczach jakąś tęsknotę i błaganie, by się pochylić na jej podłym życiem, które ma przez całe życie. Litowaliśmy się i wkurzali na jednym oddechu, a na końcu była już tylko bezsilność zamieniona na kupę śmiechu. Po 25 latach czuję się dokładnie tak samo, ale nie w zderzeniu ze szkolnymi zmaganiami z Panią sprzątaczką, tylko w relacjach z wymiarem sprawiedliwości. Gdzieś kiedyś przeczytałem, że w Niemczech jest o połowę mniej sędziów i trzy razy szybciej rozpatruje się sprawy. Nie sprawdzałem, czy tak rzeczywiście jest i nawet gdyby nie było to takich cyrków, jakie się rozgrywają na polskich wokandach próżno po świecie szukać. Jako obywatel, któremu rozmaite czynniki wyższe usiłują umilać życie licznymi paragrafami, mam częste kontakty z sądową rzeczywistością. Zdarzały mi się przeróżne przygody, które „nadają się do prasy”, ale w Sądzie Okręgowym w Legnicy cuda dzieją się cyklicznie. Na trzy procesy cywilne trzy zwolnienia lekarskie sędziów i każdy sędzia inaczej się nazywał. Z trzech chorobowych przypadków, dwa zakończyły się wymianą składu sędziowskiego, a przy ostatnim usłyszałem: „Tego nikt nie wie, pani sędzia jest na chorobowym do 24-tego, a co dalej „bedzie”, tego nikt nie wie”. Musiała do pociągu i co jej zrobisz?

O zastępstwie w normalnym i co więcej przewidzianym w prawie czasie, zapomnij obywatelu, bo kto chory ten chory, reszta na urlopie. Prostych operacji, które można zlecić sekretarce lub stażystce nie ma komu wykonać i tym sposobem w statystykach pojawiają się rekordy. Średnia czasu dla sprawy cywilnej w Polsce to 2-3 lata, oczywiście mówimy o sądach I i II instancji, bez wniesienia kasacji, co trwa następny rok. Wróć! Jaki rok? Owszem, gdy kasacja jest wnoszona w normalnym trybie z pomocą bożą 12 miesięcy wystarczy. Rzecz w tym, że gros kasacji musi mieć pośrednika w osobie Prokuratora Generalnego lub Rzecznika Praw Obywatelskich. O ile wszyscy są zdrowi i nie wyjechali na urlop, to trzeba sobie w kalendarzu na kasację zaznaczyć 24, nie 12 miesięcy. W efekcie procesy, które kończą się po 5 i 8 latach nie są niczym nadzwyczajnym i na nikim, zwłaszcza na sądach, nie robią wrażenia. W ogóle sądy mało czym się przejmują, na przykład przesłanie kompletu dokumentów w dwóch egzemplarzach plus pokwitowanie wniesionej opłaty sądowej, stanowi doskonały pretekst, żeby sobie z nie lubianej strony procesowej zrobić jaja. Wzywa się obywatela do przesłania kopii i potwierdzenia opłaty, pod groźbą odrzucenia apelacji – zażartował sąd. Jeszcze zabawniej rozpatrywane są zażalenia. Sąd udziela stronie zabezpieczenia, łamiąc po drodze jakieś 5 artykułów kodeksu cywilnego i kodeksu postępowania cywilnego. W następnym kroku sąd apelacyjny nie zostawia na tym postanowieniu suchej nitki, uchyla je i nakazuje wydać postanowienie zgodne z prawem.

Reklama

Co robi sąd okręgowy? WKLEJA z Worda stare postanowienie, tak po prostu dwoma klawiszami klawiatury i dopisuje cztery słowa: „na okres 3 miesięcy”. Ponownie wpływa zażalenie. Co robi sąd? Przyjmuje, wrzuca do akt, idzie sobie na urlop lub chorobowe, a jakby nawet nie poszedł to i tak „czas niezwłoczny” na przekazanie akt do sądu apelacyjnego można rozciągać jak gumę od gaci i nikt sądowi nic nie zrobi. Przy okazji tych wszystkich beztroskich bezczynność, zabezpieczenie przestaje obowiązywać z mocy prawa, po prostu minął termin, a zażalenie wraz z opłatą sądową, pełną dokumentacją plus kopia, leży sobie i leżeć może ile dusza zapragnie. Gdy się w końcu pani od pociągu, przepraszam, pani sędzia wykuruje lub reszta składu wróci z wywczasów, zażalenie trzeba będzie przesłać do sądu apelacyjnego, jak nakazuje kodeks i ten rzecz jasna sprawę umorzy z powodu, który został opisany wyżej. Powinienem gryźć ściany i tłuc szklanki, ale mnie takie historie ruszały przy pierwszych wokandach i szoku poznawczym, wywołanym środowiskiem naturalnym wymiaru sprawiedliwości przypominającym atmosferę i krajobraz Marsa. Dziś najzwyczajniej w świecie ubawiłem się i wspominałem Panią sprzątaczkę od pociągu. Jeśli jeszcze żyje, serdecznie Panią pozdrawiam, składu sędziowskiego nie pozdrawiam, bo nie chcę przeszkadzać w kuracji i urlopach.

Reklama

30 KOMENTARZE

  1. zawody najwyższego szacunku
    Kiedyś leciał w telewizji śmieszny serial o fachowcach, coś podobnego też kręcono w Polsce. Różni spece typu malarz, dekarz, hydraulik itd, szczerze opowiadali jak robią w balona klientów. Jednak o dziwo nie było odcinków poświęconych lekarzom, sędziom, czy mechanikom samochodowym (chyba). A to by było najciekawsze.

    • CHLOR 13/08 19.40
      To byłoby najciekawsze ale jednocześnie musieliby im się przyjrzeć prokuratorzy….:)
      Toteż zapewne z tego powodu z tego zrezygnowano – wiesz, lemingi karmi się brednią i zabobonem o niedotykalności i niekrytykowalności wyroków sądowych – jak taki leming dowie się 10 % tego co się tam wyprawia to gotów wprowadzić tam PiS-owski dryl itp. itd…:) a przerciez chodzi o to aby włąsnie utrzymywac go w tym zabobonie….
      I dlatego SR Katowice-Zachód dalej utrzymuje i tłoczy do leminżych łbów, że żadne ISTOTNE akta nie zginęły, Stonoga to wariat, pedofil i należy go przeszukać i w ogóle…
      Tu nie ma promila przypadku bo inaczej samorząd sędziowski nie wybroni się przed tzw. opinią publiczną przed zrobieniem z nim porządku…

      • O Stonodze ktoś twierdził, to 100 nóg w brązowe buciki odzianych
        Ja mniemam, to zwykły facio co się był wqrwił, ale jakieś kontakty musi mieć, bo
        wyobrażmy sobię glinę tzn psa tzn policjanta co był się napracował, capnął, wsadził i dostarczył a tu facio w nos się śmieje… Wqrwiiajace, nie?

        • Skala wiedzy i materiałów w
          Skala wiedzy i materiałów w posiadaniu Stonogi każe mi jednak nie wykluczac tych brązowych butów… Wszystkie dęte Superwizjery i Elżbiety Jaworowicz przy nim to domowe przedszkole dlatego nie wierzę w takie rzeczy…
          Co nie zmienia faktu, że Stonoga pokazuje, że III RP udaje solidną żelbetonową konstrukcję a to tylko namiot strzechą i pledem kryty…
          Ostatnie przeszukania u niego świadczą o tym, że u skurwieli zapanowała panika i szukają po prostu na ślepo, co może jeszcze mieć…
          Tak jak rok temu u Latkowskiego… Wtedy moim zdaniem szukali czy Latkowski nie ma taśm np. o Smoleńsku lub z Kulczykiem stąd wyglądało to tak żałośnie…
          O Smoleńsku było dwa razy- moim zdaniem jedno zdanie byłego szefa GROM (w 2010) Dariusza Zawadki o biskupie Płoskim "zamordowanym w Smoleńsku" wystarczy…

  2. zawody najwyższego szacunku
    Kiedyś leciał w telewizji śmieszny serial o fachowcach, coś podobnego też kręcono w Polsce. Różni spece typu malarz, dekarz, hydraulik itd, szczerze opowiadali jak robią w balona klientów. Jednak o dziwo nie było odcinków poświęconych lekarzom, sędziom, czy mechanikom samochodowym (chyba). A to by było najciekawsze.

    • CHLOR 13/08 19.40
      To byłoby najciekawsze ale jednocześnie musieliby im się przyjrzeć prokuratorzy….:)
      Toteż zapewne z tego powodu z tego zrezygnowano – wiesz, lemingi karmi się brednią i zabobonem o niedotykalności i niekrytykowalności wyroków sądowych – jak taki leming dowie się 10 % tego co się tam wyprawia to gotów wprowadzić tam PiS-owski dryl itp. itd…:) a przerciez chodzi o to aby włąsnie utrzymywac go w tym zabobonie….
      I dlatego SR Katowice-Zachód dalej utrzymuje i tłoczy do leminżych łbów, że żadne ISTOTNE akta nie zginęły, Stonoga to wariat, pedofil i należy go przeszukać i w ogóle…
      Tu nie ma promila przypadku bo inaczej samorząd sędziowski nie wybroni się przed tzw. opinią publiczną przed zrobieniem z nim porządku…

      • O Stonodze ktoś twierdził, to 100 nóg w brązowe buciki odzianych
        Ja mniemam, to zwykły facio co się był wqrwił, ale jakieś kontakty musi mieć, bo
        wyobrażmy sobię glinę tzn psa tzn policjanta co był się napracował, capnął, wsadził i dostarczył a tu facio w nos się śmieje… Wqrwiiajace, nie?

        • Skala wiedzy i materiałów w
          Skala wiedzy i materiałów w posiadaniu Stonogi każe mi jednak nie wykluczac tych brązowych butów… Wszystkie dęte Superwizjery i Elżbiety Jaworowicz przy nim to domowe przedszkole dlatego nie wierzę w takie rzeczy…
          Co nie zmienia faktu, że Stonoga pokazuje, że III RP udaje solidną żelbetonową konstrukcję a to tylko namiot strzechą i pledem kryty…
          Ostatnie przeszukania u niego świadczą o tym, że u skurwieli zapanowała panika i szukają po prostu na ślepo, co może jeszcze mieć…
          Tak jak rok temu u Latkowskiego… Wtedy moim zdaniem szukali czy Latkowski nie ma taśm np. o Smoleńsku lub z Kulczykiem stąd wyglądało to tak żałośnie…
          O Smoleńsku było dwa razy- moim zdaniem jedno zdanie byłego szefa GROM (w 2010) Dariusza Zawadki o biskupie Płoskim "zamordowanym w Smoleńsku" wystarczy…

  3. Polską patologię sądową można na dziś spokojnie przyjąć za
    udowodnioną. Pytanie – co dalej?
    Chciałoby się z ust obecnej jeszcze opozycji usłyszeć, że zarys (podstawę) uzdrowienia wymiaru sprawiedliwości nosi ona już w czarnych teczkach swoich przedstawicieli. Mają, czy nie mają – jako obywatel też chciałbym trochę na ten temat pokaprysić.
    1. Sprawy karne. Wyraźna zmiana postępowań w kierunku wzorców anglosaskich, czyli ława przysięgłych.Oznaczałoby to koniec widzimisię sędziów, dojść, łapówek, nabożnego stosunku do ludzi typu święty Jerzy od Złotego Melona, koniec wyroków "dwa lata w zawieszeniu na rok dla pijaka, który zabił kilka osób na przejściu dla pieszych", koniec procesów politycznych (ściślej – na zamówienie polityczne) z wielomilionową karą za obnażanie gnilnych układów politycznych, koniec uniewinniania za przekręty gospodarcze. Można inaczej niż w USA wyłaniać sąd przysięgły – nie losowanie krajowe, lecz np. 200 osób na kadencję/na sąd. Rozprawa dzień w dzień – aż do wydania wyroku.
    2. Sprawy cywilne. Od sądów okręgowych też ławnicy?, ale w mniej liczebnym składzie?
    3. Nagrywanie audiovideo wszystkich rozpraw.
    4. Sędzią zostaje się po 40-tym roku życia. Obwowiązkowy staż służby w prokuraturze (min. 5 lat) i adwokaturze (min. 5 lat).
    5. Uwolnienie dostępu do zawodów prawniczych. Samorząd zawodowy -tak, klany i sitwy blokujące dostęp do zawodu – absolutnie nie.

    Edit. Droga opozycjo, daj i nam trochę władzy w ręce (w ławach przysięgłych), a przyłączymy się bezpośrednio do rwania chwastów.

    Edit.2 Zmiany w systemie prawnym zapisane w konstytucji, aby nie można ich było dowolnie zmieniać przy byle powiewie historii.

      • Pisałem o nowych sędziach dopuszczonych do wykonywania
        zawodu sędziego. Sędziowie ze starego nadania i okres przejściowy to inna bajka. Na razie dopuszczać młodszych i bez stażu w prokuraturze i adwokaturze? Ale też jakieś limity wiekowe – byle młokos bez doświadczenia życiowego nie bardzo się nadaje od razu na sędziego. I nie zapominaj o kurateli ławy przysięgłych – sądy miałyby być związane werdyktem ławy.

      • Nie ma to jak historie z życia wzięte
        Początek lat 90.

        Mój Ojciec przeczytał swoją teczkę w IPN-ie.

        A potem… Domagał się sprawiedliwości i odszczekania pod ławą haniebnego wyroku.
        Wszczął postępowanie. W dniu rozprawy poszedł do sądu. W poczekalni siedziało kilka osób. Korytarzem przechodzili przyodziani w togi prawnicy.
        I… tak mu się wyrwało… na widok przechodzącej osoby.

        "Przepraszam… Czy myśmy się, Wysoki Sądzie, w tym budynku nie spotkali 50 lat temu?"

        Tamten pan z poczekalni twierdził, że nie. Ale szybko znikł.
        A ojciec nie jest pewien… minęło wiele lat. Zacierają się w pamięci ludzkie twarze.

  4. Polską patologię sądową można na dziś spokojnie przyjąć za
    udowodnioną. Pytanie – co dalej?
    Chciałoby się z ust obecnej jeszcze opozycji usłyszeć, że zarys (podstawę) uzdrowienia wymiaru sprawiedliwości nosi ona już w czarnych teczkach swoich przedstawicieli. Mają, czy nie mają – jako obywatel też chciałbym trochę na ten temat pokaprysić.
    1. Sprawy karne. Wyraźna zmiana postępowań w kierunku wzorców anglosaskich, czyli ława przysięgłych.Oznaczałoby to koniec widzimisię sędziów, dojść, łapówek, nabożnego stosunku do ludzi typu święty Jerzy od Złotego Melona, koniec wyroków "dwa lata w zawieszeniu na rok dla pijaka, który zabił kilka osób na przejściu dla pieszych", koniec procesów politycznych (ściślej – na zamówienie polityczne) z wielomilionową karą za obnażanie gnilnych układów politycznych, koniec uniewinniania za przekręty gospodarcze. Można inaczej niż w USA wyłaniać sąd przysięgły – nie losowanie krajowe, lecz np. 200 osób na kadencję/na sąd. Rozprawa dzień w dzień – aż do wydania wyroku.
    2. Sprawy cywilne. Od sądów okręgowych też ławnicy?, ale w mniej liczebnym składzie?
    3. Nagrywanie audiovideo wszystkich rozpraw.
    4. Sędzią zostaje się po 40-tym roku życia. Obwowiązkowy staż służby w prokuraturze (min. 5 lat) i adwokaturze (min. 5 lat).
    5. Uwolnienie dostępu do zawodów prawniczych. Samorząd zawodowy -tak, klany i sitwy blokujące dostęp do zawodu – absolutnie nie.

    Edit. Droga opozycjo, daj i nam trochę władzy w ręce (w ławach przysięgłych), a przyłączymy się bezpośrednio do rwania chwastów.

    Edit.2 Zmiany w systemie prawnym zapisane w konstytucji, aby nie można ich było dowolnie zmieniać przy byle powiewie historii.

      • Pisałem o nowych sędziach dopuszczonych do wykonywania
        zawodu sędziego. Sędziowie ze starego nadania i okres przejściowy to inna bajka. Na razie dopuszczać młodszych i bez stażu w prokuraturze i adwokaturze? Ale też jakieś limity wiekowe – byle młokos bez doświadczenia życiowego nie bardzo się nadaje od razu na sędziego. I nie zapominaj o kurateli ławy przysięgłych – sądy miałyby być związane werdyktem ławy.

      • Nie ma to jak historie z życia wzięte
        Początek lat 90.

        Mój Ojciec przeczytał swoją teczkę w IPN-ie.

        A potem… Domagał się sprawiedliwości i odszczekania pod ławą haniebnego wyroku.
        Wszczął postępowanie. W dniu rozprawy poszedł do sądu. W poczekalni siedziało kilka osób. Korytarzem przechodzili przyodziani w togi prawnicy.
        I… tak mu się wyrwało… na widok przechodzącej osoby.

        "Przepraszam… Czy myśmy się, Wysoki Sądzie, w tym budynku nie spotkali 50 lat temu?"

        Tamten pan z poczekalni twierdził, że nie. Ale szybko znikł.
        A ojciec nie jest pewien… minęło wiele lat. Zacierają się w pamięci ludzkie twarze.

  5. Cos w tym jest.
    Nie mam wprawdzie Twojego   b o g a t e g o   doswiadczenia / pieknie uwiecznionego na youtube 🙂 /, ale zdarzylo mi sie raz zadrzec z niemieckim urzedem. Zabawa trwala dosc dlugo w regularnym trybie odwolan, ale juz od zlozenia skargi w sadzie , poszlo jak z bicza strzelil i podczas pierwszej (!!) rozprawy niemiecki sad skazal niemiecki urzad, przyznajac racje obywatelowi. Piekne. Nie wiem tylko, czy to jest porownywalne, bo to jest przyklad dla Sozialgericht (?? / spory publiczno-prawne), nie znam polskiego odpowiednika.
     
    Ale mam tez male porownanie z przeprowadzaniem postepowania spadkowego w Polsce i w  Niemczech, bo mialam to (nie)szczecie w obu krajach.
     
    W Niemczech robi to notariusz.
    Bratu nie chcialo sie urywac z pracy, wiec napisal pelnomocnictwo dla Mamy, kopie dowodu zalaczyl, by podpis porownac i nie zaszczycil notariusza swoja obecnoscia. Cala sprawa trwala niespelna 10 minut, kawy nie zdazylam dopic.
     
    Pare lat pozniej potrzebowalismy to samo dla strony polskiej. Proste tlumaczenie przysiegle nie bylo honorowane. Sad, adwokat, cyrk na kolkach. Nie opisuje, bo az tak to ja juz polskim nie wladam, a wielu ma tu z pewnoscia takie doswiadczenie za soba i wie lepiej.
     
    W kazdym razie od tamtego czasu zwyklo sie mowic w mojej rodzinie, ze polskie sady nie rozstrzygaja/sadza; polskie sady – celebruja!
     
    Pozdrawiam
     

  6. Cos w tym jest.
    Nie mam wprawdzie Twojego   b o g a t e g o   doswiadczenia / pieknie uwiecznionego na youtube 🙂 /, ale zdarzylo mi sie raz zadrzec z niemieckim urzedem. Zabawa trwala dosc dlugo w regularnym trybie odwolan, ale juz od zlozenia skargi w sadzie , poszlo jak z bicza strzelil i podczas pierwszej (!!) rozprawy niemiecki sad skazal niemiecki urzad, przyznajac racje obywatelowi. Piekne. Nie wiem tylko, czy to jest porownywalne, bo to jest przyklad dla Sozialgericht (?? / spory publiczno-prawne), nie znam polskiego odpowiednika.
     
    Ale mam tez male porownanie z przeprowadzaniem postepowania spadkowego w Polsce i w  Niemczech, bo mialam to (nie)szczecie w obu krajach.
     
    W Niemczech robi to notariusz.
    Bratu nie chcialo sie urywac z pracy, wiec napisal pelnomocnictwo dla Mamy, kopie dowodu zalaczyl, by podpis porownac i nie zaszczycil notariusza swoja obecnoscia. Cala sprawa trwala niespelna 10 minut, kawy nie zdazylam dopic.
     
    Pare lat pozniej potrzebowalismy to samo dla strony polskiej. Proste tlumaczenie przysiegle nie bylo honorowane. Sad, adwokat, cyrk na kolkach. Nie opisuje, bo az tak to ja juz polskim nie wladam, a wielu ma tu z pewnoscia takie doswiadczenie za soba i wie lepiej.
     
    W kazdym razie od tamtego czasu zwyklo sie mowic w mojej rodzinie, ze polskie sady nie rozstrzygaja/sadza; polskie sady – celebruja!
     
    Pozdrawiam
     

    • Economist
      To jest piękne: "Poland has never been so rich". No to samo można powiedzieć o większości krajów trzeciego świata, ze szczególnym uwzględnieniem byłych brytyjskich kolonii, więc po cholerę lezą do tej Europy? Niech zgodnie z zaleceniem tamtejszych czarnych Stefanów wpieprzają trawę i żrą banany. Lepiej przecież już być im nie może.

      Po raz kolejny te miękkie faje pokazują, że ich znajomość realiów krajów Europy Środkowej i Wschodniej jest żadna. A z drugiej strony te wacki boją się po prostu konkurencji. Normalne państwo polskie oznacza dla nich niezły pasztet.

    • Economist
      To jest piękne: "Poland has never been so rich". No to samo można powiedzieć o większości krajów trzeciego świata, ze szczególnym uwzględnieniem byłych brytyjskich kolonii, więc po cholerę lezą do tej Europy? Niech zgodnie z zaleceniem tamtejszych czarnych Stefanów wpieprzają trawę i żrą banany. Lepiej przecież już być im nie może.

      Po raz kolejny te miękkie faje pokazują, że ich znajomość realiów krajów Europy Środkowej i Wschodniej jest żadna. A z drugiej strony te wacki boją się po prostu konkurencji. Normalne państwo polskie oznacza dla nich niezły pasztet.