Reklama

Dzisiaj we wszelakich mediach, nastawionych na “rzetelną” informację, leci kolejny odcinek show dla gawiedzi, tym razem pt. :Pan Pułkownik się postrzelił.

Dzisiaj we wszelakich mediach, nastawionych na “rzetelną” informację, leci kolejny odcinek show dla gawiedzi, tym razem pt. :Pan Pułkownik się postrzelił. Uważny obserwator dostrzeże klika niedoróbek scenariusza i reżyserii, tego wielkopomnego dzieła.

1. Brawurowe “targnięcie się”, odbywa się po, a nawet w trakcie konferencji prasowej. Grubymi nićmi szyte. Ten co zamierza rozstać się z tym łez padołem, ma głęboko w dupie okoliczności, a na pewno mu nie zależy, by być “breaking news” przez cały dzień, podobnie do newsa, że sąsiad obsrał drugiemu wycieraczkę.

Reklama

2. Pan Pułkownik użył “prywatnej” broni. Jako prowadzący śledztwa w sprawie przetargów na zakup sprzętu dla MON, wiedział, że nie ma co ryzykować, bo “służbowa”, ze swoją “celnością”, mogłaby chybić (tzn. trafić), paskudnie komplikując postrzał. Temat zna każdy, kto chociaż raz próbował zestrzelić nagrodę na odpuście, w lokalnej “strzelnicy”. Jak chce się strącić “misia” dla narzeczonej, to trzeba celować do…właściciela przybytku.

3. Po wykonaniu “precyzyjnego” postrzału, Pan Pułkownik jest ponoć w znakomitej formie. Pewnie rwie się do wywiadów, lecz nie do końca głupi reżyser, dzisiaj mu na to nie pozwoli. Dla zwiększenia dramaturgii, ogłoszono, że przeszedł reanimację. Po czym ? Nie wiem. Może przed konferencją, zjadł cynaderki w barze szybkiej obsługi.

O co w tym wszystkim chodzi ? Nie wiem, I niezbyt mnie to interesuje. Oczekuje jednak odrobiny profesjonalizmu. Nawet w robieniu ludzi w chuja.

Reklama

21 KOMENTARZE

  1. Irena Kwiatkowska śpiewała
    że przed wojną to porucznik Czartogromski z miłości strzelał sobie w łeb. Wiele razy to robił.
    “Nie trafiał doń
    porucznik kulą śmiałą.
    Czy to, że dłoń
    mu w tym momencie drgała –
    czy to, że skroń
    być może miał zbyt małą –
    on nadal żył i fama o nim szła”
    Pułkownik skroń miał niezbyt małą, więc chyba dłoń mu w tym momencie drgła.

  2. Irena Kwiatkowska śpiewała
    że przed wojną to porucznik Czartogromski z miłości strzelał sobie w łeb. Wiele razy to robił.
    “Nie trafiał doń
    porucznik kulą śmiałą.
    Czy to, że dłoń
    mu w tym momencie drgała –
    czy to, że skroń
    być może miał zbyt małą –
    on nadal żył i fama o nim szła”
    Pułkownik skroń miał niezbyt małą, więc chyba dłoń mu w tym momencie drgła.

  3. Irena Kwiatkowska śpiewała
    że przed wojną to porucznik Czartogromski z miłości strzelał sobie w łeb. Wiele razy to robił.
    “Nie trafiał doń
    porucznik kulą śmiałą.
    Czy to, że dłoń
    mu w tym momencie drgała –
    czy to, że skroń
    być może miał zbyt małą –
    on nadal żył i fama o nim szła”
    Pułkownik skroń miał niezbyt małą, więc chyba dłoń mu w tym momencie drgła.

  4. piszą , że przestrzelił sobie policzek
    a co z zębami w takim razie? Jak zęby są nienaruszone, to wygląda na to, że przyłożył sobie lufę od wewnątrz do policzka i strzelił. Dlaczego jednak po przestrzeleniu policzka się przewrócił i leżał jak nieżywy? Jaja jak berety.

    • Taaa… jaja, jak berety!
      Zróbmy tedy mały eksperyment: Wpadnij do mnie kiedyś, to walnę Ci w policzek od wewnątrz ze ślepej amunicji tego samego kalibru (warunek, że "naważka" ładunku miotającego, czyli prochu, byłaby identyczna, jak w przypadku amunicji ostrej). Taki eksperyment – jeśli nie urwałby Ci połowy łba – byłby cudem. Stosunkowo łagodne obrażenia tkanki, jakie wywołało przejście pocisku, to tylko połowa efektu postrzału "z przyłożenia". Struga gazów prochowych tuż po opuszczeniu przewodu lufy może mieć temperaturę nawet do 800stopni C, ponadto efekt udaru mechanicznego, jaki te gazy wywołują – zwaliłby z nóg wywołując głębokie omdlenie nawet u takiego Wałujewa, nie wspominając o Adamku czy innych braciach Kliczko. Nie wierzysz – spytaj ojca_milicjanta! Widzisz: to nie są żadne spekulacje;  nie są tu potrzebne, ponieważ dają się zastąpić wiedzą. Reasumując – płk Przybył musiał po tym eksperymencie wywinąć przykładnego orła, jak po kopnięciu przez wściekłego muła. Nie miał wyjścia. Jako oficer, nade wszystko zaś jako prokurator, nie mógł tego wszystkiego nie wiedzieć. Wiedział i postąpił dokładnie tak, by wywołać  efekt medialny, jaki wywołał. Policzek się zagoi, jak na psie, oparzenia trochę trudniej, lecz także, ale do historii już wszedł na trwałe. Trzeba jeszcze tylko ustalić, w jakim kontekście był wszedł. A ten kontekst … no nie wiem, szczególnego herosa z pana pułkownika nie czyni!
      Przybył – strzelił – wybył! Tak go zapamiętamy, chyba że wyjdą jakieś nowe okoliczności, co jest raczej przesądzone.

      • No niestety cała ta
        No niestety cała ta dramaturgia jaką opisałeś ma się nijak do stanu faktycznego i jest dość klasyczna dla gatunku rozważań z cyklu “bezpiecznik”. Facet był przez cały czas przytomny, na drugi dzień udzielił dwóch wywiadów i miał się udać do domu, ale przyszedł nowy rozkaz – do psychiatryka. Pani dyrektor szpitala powiedziała krótko, że rana jest banalna i niczym nie grozi, a pacjent czuje się jak skowronek medialny. Także eksperyment, na który zapraszasz już się odbył i najwyraźniej gazy nie wyrządziły spustoszenia, ani dziura w policzku nie spowodowała traumy, bo pan pułkownik nawet nie seplenił nadając w TVN. Nadawał czystym, męskim głosem, który wymaga sprawnego, nie wyparzonego języka i napinania mięśni policzkowych. Nie wiem czym on strzelał, ale zdaje się, że według Twojego opisu musiał to być kapiszonowiec, skoro ślepak zwala z nóg konia i wywołuje oparzenia jak martenowski piec. Może to był mały damski pistolecik, to częste u takich twardzieli jak pan Przybył. No i jeszcze jedno. To zabawne tłumaczenie, że pułkownik Wojska Polskiego i NATO wystraszył się szurającego kabla. Kolega wyżej ma rację, to nie jest takie proste przestrzelić sobie policzek i zębów nie wybić, musiał potrenować. Sam sobie z tego wszystkiego potrenowałem. Jak szeroko otworzyć gębę i jeszcze wypchnąć palcem (lufą) pliczek, to i gazy pójdą bokiem i zęby zostaną w szczęce, a temperatura się wyrówna. Słowem nie róbmy jaj, z cyklu “co ty wiesz o zabijaniu”, bo jest ich na kopy.

      • Wyciągnięty do odpowiedzi – odpowiadam:
        Po pierwsze primo – mam tyle wspólnego z milicją ile MK z ciotami i transwestytami.
        Po drugie primo – wszelka broń krótka, będąca na wyposażeniu kadry ludowego wojska polskiego czyni spustoszenia z racji ,,tępego” naboju kal. 9 mm. Otwór wylotowy to jest krater z tyłu głowy. Kto widział ten wie.
        Po trzecie primo – nawet strzał z pistoletu ,,gazowego” bywa śmiertelny. Istniały kiedyś pistolety gazowe kal. 12,7mm wycofane po śmiertelnym wypadku w Austrii.
        Reasumując – nie poznamy szczegółów z tego samego powodu, dla którego kapitan Wrona(Bezpiecznik) został narodowym bohaterem.
        Gdyby jednak przyjąć wersję oficjalną, to komentarzem może być stary, jak komuna, dowcip o milicjancie, który usiłował popełnić samobójstwo.
        Albo przytoczyć definicję oficera LWP – jako przestrzeń pomiędzy hełmem a ziemią.

  5. piszą , że przestrzelił sobie policzek
    a co z zębami w takim razie? Jak zęby są nienaruszone, to wygląda na to, że przyłożył sobie lufę od wewnątrz do policzka i strzelił. Dlaczego jednak po przestrzeleniu policzka się przewrócił i leżał jak nieżywy? Jaja jak berety.

    • Taaa… jaja, jak berety!
      Zróbmy tedy mały eksperyment: Wpadnij do mnie kiedyś, to walnę Ci w policzek od wewnątrz ze ślepej amunicji tego samego kalibru (warunek, że "naważka" ładunku miotającego, czyli prochu, byłaby identyczna, jak w przypadku amunicji ostrej). Taki eksperyment – jeśli nie urwałby Ci połowy łba – byłby cudem. Stosunkowo łagodne obrażenia tkanki, jakie wywołało przejście pocisku, to tylko połowa efektu postrzału "z przyłożenia". Struga gazów prochowych tuż po opuszczeniu przewodu lufy może mieć temperaturę nawet do 800stopni C, ponadto efekt udaru mechanicznego, jaki te gazy wywołują – zwaliłby z nóg wywołując głębokie omdlenie nawet u takiego Wałujewa, nie wspominając o Adamku czy innych braciach Kliczko. Nie wierzysz – spytaj ojca_milicjanta! Widzisz: to nie są żadne spekulacje;  nie są tu potrzebne, ponieważ dają się zastąpić wiedzą. Reasumując – płk Przybył musiał po tym eksperymencie wywinąć przykładnego orła, jak po kopnięciu przez wściekłego muła. Nie miał wyjścia. Jako oficer, nade wszystko zaś jako prokurator, nie mógł tego wszystkiego nie wiedzieć. Wiedział i postąpił dokładnie tak, by wywołać  efekt medialny, jaki wywołał. Policzek się zagoi, jak na psie, oparzenia trochę trudniej, lecz także, ale do historii już wszedł na trwałe. Trzeba jeszcze tylko ustalić, w jakim kontekście był wszedł. A ten kontekst … no nie wiem, szczególnego herosa z pana pułkownika nie czyni!
      Przybył – strzelił – wybył! Tak go zapamiętamy, chyba że wyjdą jakieś nowe okoliczności, co jest raczej przesądzone.

      • No niestety cała ta
        No niestety cała ta dramaturgia jaką opisałeś ma się nijak do stanu faktycznego i jest dość klasyczna dla gatunku rozważań z cyklu “bezpiecznik”. Facet był przez cały czas przytomny, na drugi dzień udzielił dwóch wywiadów i miał się udać do domu, ale przyszedł nowy rozkaz – do psychiatryka. Pani dyrektor szpitala powiedziała krótko, że rana jest banalna i niczym nie grozi, a pacjent czuje się jak skowronek medialny. Także eksperyment, na który zapraszasz już się odbył i najwyraźniej gazy nie wyrządziły spustoszenia, ani dziura w policzku nie spowodowała traumy, bo pan pułkownik nawet nie seplenił nadając w TVN. Nadawał czystym, męskim głosem, który wymaga sprawnego, nie wyparzonego języka i napinania mięśni policzkowych. Nie wiem czym on strzelał, ale zdaje się, że według Twojego opisu musiał to być kapiszonowiec, skoro ślepak zwala z nóg konia i wywołuje oparzenia jak martenowski piec. Może to był mały damski pistolecik, to częste u takich twardzieli jak pan Przybył. No i jeszcze jedno. To zabawne tłumaczenie, że pułkownik Wojska Polskiego i NATO wystraszył się szurającego kabla. Kolega wyżej ma rację, to nie jest takie proste przestrzelić sobie policzek i zębów nie wybić, musiał potrenować. Sam sobie z tego wszystkiego potrenowałem. Jak szeroko otworzyć gębę i jeszcze wypchnąć palcem (lufą) pliczek, to i gazy pójdą bokiem i zęby zostaną w szczęce, a temperatura się wyrówna. Słowem nie róbmy jaj, z cyklu “co ty wiesz o zabijaniu”, bo jest ich na kopy.

      • Wyciągnięty do odpowiedzi – odpowiadam:
        Po pierwsze primo – mam tyle wspólnego z milicją ile MK z ciotami i transwestytami.
        Po drugie primo – wszelka broń krótka, będąca na wyposażeniu kadry ludowego wojska polskiego czyni spustoszenia z racji ,,tępego” naboju kal. 9 mm. Otwór wylotowy to jest krater z tyłu głowy. Kto widział ten wie.
        Po trzecie primo – nawet strzał z pistoletu ,,gazowego” bywa śmiertelny. Istniały kiedyś pistolety gazowe kal. 12,7mm wycofane po śmiertelnym wypadku w Austrii.
        Reasumując – nie poznamy szczegółów z tego samego powodu, dla którego kapitan Wrona(Bezpiecznik) został narodowym bohaterem.
        Gdyby jednak przyjąć wersję oficjalną, to komentarzem może być stary, jak komuna, dowcip o milicjancie, który usiłował popełnić samobójstwo.
        Albo przytoczyć definicję oficera LWP – jako przestrzeń pomiędzy hełmem a ziemią.

  6. piszą , że przestrzelił sobie policzek
    a co z zębami w takim razie? Jak zęby są nienaruszone, to wygląda na to, że przyłożył sobie lufę od wewnątrz do policzka i strzelił. Dlaczego jednak po przestrzeleniu policzka się przewrócił i leżał jak nieżywy? Jaja jak berety.

    • Taaa… jaja, jak berety!
      Zróbmy tedy mały eksperyment: Wpadnij do mnie kiedyś, to walnę Ci w policzek od wewnątrz ze ślepej amunicji tego samego kalibru (warunek, że "naważka" ładunku miotającego, czyli prochu, byłaby identyczna, jak w przypadku amunicji ostrej). Taki eksperyment – jeśli nie urwałby Ci połowy łba – byłby cudem. Stosunkowo łagodne obrażenia tkanki, jakie wywołało przejście pocisku, to tylko połowa efektu postrzału "z przyłożenia". Struga gazów prochowych tuż po opuszczeniu przewodu lufy może mieć temperaturę nawet do 800stopni C, ponadto efekt udaru mechanicznego, jaki te gazy wywołują – zwaliłby z nóg wywołując głębokie omdlenie nawet u takiego Wałujewa, nie wspominając o Adamku czy innych braciach Kliczko. Nie wierzysz – spytaj ojca_milicjanta! Widzisz: to nie są żadne spekulacje;  nie są tu potrzebne, ponieważ dają się zastąpić wiedzą. Reasumując – płk Przybył musiał po tym eksperymencie wywinąć przykładnego orła, jak po kopnięciu przez wściekłego muła. Nie miał wyjścia. Jako oficer, nade wszystko zaś jako prokurator, nie mógł tego wszystkiego nie wiedzieć. Wiedział i postąpił dokładnie tak, by wywołać  efekt medialny, jaki wywołał. Policzek się zagoi, jak na psie, oparzenia trochę trudniej, lecz także, ale do historii już wszedł na trwałe. Trzeba jeszcze tylko ustalić, w jakim kontekście był wszedł. A ten kontekst … no nie wiem, szczególnego herosa z pana pułkownika nie czyni!
      Przybył – strzelił – wybył! Tak go zapamiętamy, chyba że wyjdą jakieś nowe okoliczności, co jest raczej przesądzone.

      • No niestety cała ta
        No niestety cała ta dramaturgia jaką opisałeś ma się nijak do stanu faktycznego i jest dość klasyczna dla gatunku rozważań z cyklu “bezpiecznik”. Facet był przez cały czas przytomny, na drugi dzień udzielił dwóch wywiadów i miał się udać do domu, ale przyszedł nowy rozkaz – do psychiatryka. Pani dyrektor szpitala powiedziała krótko, że rana jest banalna i niczym nie grozi, a pacjent czuje się jak skowronek medialny. Także eksperyment, na który zapraszasz już się odbył i najwyraźniej gazy nie wyrządziły spustoszenia, ani dziura w policzku nie spowodowała traumy, bo pan pułkownik nawet nie seplenił nadając w TVN. Nadawał czystym, męskim głosem, który wymaga sprawnego, nie wyparzonego języka i napinania mięśni policzkowych. Nie wiem czym on strzelał, ale zdaje się, że według Twojego opisu musiał to być kapiszonowiec, skoro ślepak zwala z nóg konia i wywołuje oparzenia jak martenowski piec. Może to był mały damski pistolecik, to częste u takich twardzieli jak pan Przybył. No i jeszcze jedno. To zabawne tłumaczenie, że pułkownik Wojska Polskiego i NATO wystraszył się szurającego kabla. Kolega wyżej ma rację, to nie jest takie proste przestrzelić sobie policzek i zębów nie wybić, musiał potrenować. Sam sobie z tego wszystkiego potrenowałem. Jak szeroko otworzyć gębę i jeszcze wypchnąć palcem (lufą) pliczek, to i gazy pójdą bokiem i zęby zostaną w szczęce, a temperatura się wyrówna. Słowem nie róbmy jaj, z cyklu “co ty wiesz o zabijaniu”, bo jest ich na kopy.

      • Wyciągnięty do odpowiedzi – odpowiadam:
        Po pierwsze primo – mam tyle wspólnego z milicją ile MK z ciotami i transwestytami.
        Po drugie primo – wszelka broń krótka, będąca na wyposażeniu kadry ludowego wojska polskiego czyni spustoszenia z racji ,,tępego” naboju kal. 9 mm. Otwór wylotowy to jest krater z tyłu głowy. Kto widział ten wie.
        Po trzecie primo – nawet strzał z pistoletu ,,gazowego” bywa śmiertelny. Istniały kiedyś pistolety gazowe kal. 12,7mm wycofane po śmiertelnym wypadku w Austrii.
        Reasumując – nie poznamy szczegółów z tego samego powodu, dla którego kapitan Wrona(Bezpiecznik) został narodowym bohaterem.
        Gdyby jednak przyjąć wersję oficjalną, to komentarzem może być stary, jak komuna, dowcip o milicjancie, który usiłował popełnić samobójstwo.
        Albo przytoczyć definicję oficera LWP – jako przestrzeń pomiędzy hełmem a ziemią.

  7. Co to jest pagorek i w jaki sposob?
    Temperatura 800 st. C? Taaaa. Ciekawe, ze ludzie potrafia przeczytac notke, np. chwycona w sieci internetu, o fizycznych wlasciwosciach powstajacych przy strzale, a nie potrafia jej odczytac. Tacy pozniej juz wiedza! Ha! No i duby smalone pleca. To, ze Imc Pan Pulkownik wywinal orla zapewne wynikiem strachu i popuszczenia w spodnie, a nie efektem kopa od swobodnie (policzek dla kuli jak maslo) smigajacego naboju. Huk. Odglos wystrzalu powalil naszego bohatera. Moze czlek nigdy nie slyszal wystrzalu? Wszak do prokuratury wszedl z cywila. Ktos tu rzecze o eksperymentowaniu. Strzal idzie z dolu. Z przylozenia, lecz z dolu. Tak, w bok, ale z dolu. Jak reaguje czlowiek, gdy ktos za nim nagle huknie, wrzasnie, strzeli? Blyskawicznie sie “kurczy”. Glowa wiec rowniez odruchem w dol idzie. Co sie dzieje z czlowiekiem, gdy ow huk idzie z dolu i rownolegle dzialaja gazy (oczywiscie NIE w osmiuset stopniach celcjusza, na szatana!) w pieknych okolicznosciach przyr… policzka, znaczy? Nie robilem eksperymentu i osobiscie odradzam ludziom mnie zyczliwym. Jednak widzialem w moim zyciu rozne zdarzenia i prosze mi wierzyc, ze “bohaterski” palkownik mogl zwyczajnie zemdlec ze strachu. i bynajmniej nie ze strachu przed smiercia.
    Nie zgodze sie z sugestia autora, ze samobojcy (jak powiedzialem o palkowniku, dla mnie “samobojstwo” tego pana kiepskim teatrem) koncza swe zycie w ciszy i spokoju, a juz napewno nie w czasie (przerwa w konferencji jest czasem konferencji) konferencji prasowej. Jednen z pierwszych (choc pierwszym byl pokazany wykonany wyrok smieci w glosnym filmie dokumentalnym “Oto Ameryka”) obrazow “smierci na zywo” w Telewizji Polskiej byl obraz samobjczej smierci (tak, skuteczny) Amerykanina (nie pamietam czy polityka czy finansisty), ktory wszedl na mownice po czym wyjal z papierowej torebki (tak jakby podszedl do mownicy z kanapka w reku) pistolet i z przylozenia strzelil sobie w glowe. O ile dobrze pamietam pod brode. To bylo kilkanascie lat temu. W dobie przedinternetowej. Zapamietany przez mnie obraz koliduje z przekonaniem autora o “tricku” palkownika. Zwazmy, ze pan palkownik nie przed publika strzela sobie …w policzek. Ludzie RZECZYWISCIE zdesperowani w checi odebrania sobie zycia zapewne maja w dupie wlasne zycie drogi autorze, ale juz okolicznosci przyrody niekoniecznie.
    Calkowita zgoda co do szycia grubymi nicmi. Frapuje mnie jednak fakt, ze jeszcze palkownik nie dojechal do psychiatryka (mam nadzieje, ze znajdzie sie tam kompetentny psychiatra i potraktuje pacjenta pod wzgledem tendencji owego do teatralnosci i konfabulacji), a juz zaczelo sie wielkie dziennikarskie cerowanie nie nicmi, a sznurkiem konopnym wczesniej uzywanym do snopowiazalek. Pozostaje nadzieja, ze jak w minionym czasie tak i teraz sznurka zwyczajnie zabraknie.

    P.S.
    Co to jest “pagorek”? Z jednego z “wojskowych” testow, a prawidlowa odpowiedz: “pagorek jest to wzniesienie w taki sposob”-i tu ruch polkolisty wykonany dlonia. Podobny do glaskania:))))

  8. Co to jest pagorek i w jaki sposob?
    Temperatura 800 st. C? Taaaa. Ciekawe, ze ludzie potrafia przeczytac notke, np. chwycona w sieci internetu, o fizycznych wlasciwosciach powstajacych przy strzale, a nie potrafia jej odczytac. Tacy pozniej juz wiedza! Ha! No i duby smalone pleca. To, ze Imc Pan Pulkownik wywinal orla zapewne wynikiem strachu i popuszczenia w spodnie, a nie efektem kopa od swobodnie (policzek dla kuli jak maslo) smigajacego naboju. Huk. Odglos wystrzalu powalil naszego bohatera. Moze czlek nigdy nie slyszal wystrzalu? Wszak do prokuratury wszedl z cywila. Ktos tu rzecze o eksperymentowaniu. Strzal idzie z dolu. Z przylozenia, lecz z dolu. Tak, w bok, ale z dolu. Jak reaguje czlowiek, gdy ktos za nim nagle huknie, wrzasnie, strzeli? Blyskawicznie sie “kurczy”. Glowa wiec rowniez odruchem w dol idzie. Co sie dzieje z czlowiekiem, gdy ow huk idzie z dolu i rownolegle dzialaja gazy (oczywiscie NIE w osmiuset stopniach celcjusza, na szatana!) w pieknych okolicznosciach przyr… policzka, znaczy? Nie robilem eksperymentu i osobiscie odradzam ludziom mnie zyczliwym. Jednak widzialem w moim zyciu rozne zdarzenia i prosze mi wierzyc, ze “bohaterski” palkownik mogl zwyczajnie zemdlec ze strachu. i bynajmniej nie ze strachu przed smiercia.
    Nie zgodze sie z sugestia autora, ze samobojcy (jak powiedzialem o palkowniku, dla mnie “samobojstwo” tego pana kiepskim teatrem) koncza swe zycie w ciszy i spokoju, a juz napewno nie w czasie (przerwa w konferencji jest czasem konferencji) konferencji prasowej. Jednen z pierwszych (choc pierwszym byl pokazany wykonany wyrok smieci w glosnym filmie dokumentalnym “Oto Ameryka”) obrazow “smierci na zywo” w Telewizji Polskiej byl obraz samobjczej smierci (tak, skuteczny) Amerykanina (nie pamietam czy polityka czy finansisty), ktory wszedl na mownice po czym wyjal z papierowej torebki (tak jakby podszedl do mownicy z kanapka w reku) pistolet i z przylozenia strzelil sobie w glowe. O ile dobrze pamietam pod brode. To bylo kilkanascie lat temu. W dobie przedinternetowej. Zapamietany przez mnie obraz koliduje z przekonaniem autora o “tricku” palkownika. Zwazmy, ze pan palkownik nie przed publika strzela sobie …w policzek. Ludzie RZECZYWISCIE zdesperowani w checi odebrania sobie zycia zapewne maja w dupie wlasne zycie drogi autorze, ale juz okolicznosci przyrody niekoniecznie.
    Calkowita zgoda co do szycia grubymi nicmi. Frapuje mnie jednak fakt, ze jeszcze palkownik nie dojechal do psychiatryka (mam nadzieje, ze znajdzie sie tam kompetentny psychiatra i potraktuje pacjenta pod wzgledem tendencji owego do teatralnosci i konfabulacji), a juz zaczelo sie wielkie dziennikarskie cerowanie nie nicmi, a sznurkiem konopnym wczesniej uzywanym do snopowiazalek. Pozostaje nadzieja, ze jak w minionym czasie tak i teraz sznurka zwyczajnie zabraknie.

    P.S.
    Co to jest “pagorek”? Z jednego z “wojskowych” testow, a prawidlowa odpowiedz: “pagorek jest to wzniesienie w taki sposob”-i tu ruch polkolisty wykonany dlonia. Podobny do glaskania:))))

  9. Co to jest pagorek i w jaki sposob?
    Temperatura 800 st. C? Taaaa. Ciekawe, ze ludzie potrafia przeczytac notke, np. chwycona w sieci internetu, o fizycznych wlasciwosciach powstajacych przy strzale, a nie potrafia jej odczytac. Tacy pozniej juz wiedza! Ha! No i duby smalone pleca. To, ze Imc Pan Pulkownik wywinal orla zapewne wynikiem strachu i popuszczenia w spodnie, a nie efektem kopa od swobodnie (policzek dla kuli jak maslo) smigajacego naboju. Huk. Odglos wystrzalu powalil naszego bohatera. Moze czlek nigdy nie slyszal wystrzalu? Wszak do prokuratury wszedl z cywila. Ktos tu rzecze o eksperymentowaniu. Strzal idzie z dolu. Z przylozenia, lecz z dolu. Tak, w bok, ale z dolu. Jak reaguje czlowiek, gdy ktos za nim nagle huknie, wrzasnie, strzeli? Blyskawicznie sie “kurczy”. Glowa wiec rowniez odruchem w dol idzie. Co sie dzieje z czlowiekiem, gdy ow huk idzie z dolu i rownolegle dzialaja gazy (oczywiscie NIE w osmiuset stopniach celcjusza, na szatana!) w pieknych okolicznosciach przyr… policzka, znaczy? Nie robilem eksperymentu i osobiscie odradzam ludziom mnie zyczliwym. Jednak widzialem w moim zyciu rozne zdarzenia i prosze mi wierzyc, ze “bohaterski” palkownik mogl zwyczajnie zemdlec ze strachu. i bynajmniej nie ze strachu przed smiercia.
    Nie zgodze sie z sugestia autora, ze samobojcy (jak powiedzialem o palkowniku, dla mnie “samobojstwo” tego pana kiepskim teatrem) koncza swe zycie w ciszy i spokoju, a juz napewno nie w czasie (przerwa w konferencji jest czasem konferencji) konferencji prasowej. Jednen z pierwszych (choc pierwszym byl pokazany wykonany wyrok smieci w glosnym filmie dokumentalnym “Oto Ameryka”) obrazow “smierci na zywo” w Telewizji Polskiej byl obraz samobjczej smierci (tak, skuteczny) Amerykanina (nie pamietam czy polityka czy finansisty), ktory wszedl na mownice po czym wyjal z papierowej torebki (tak jakby podszedl do mownicy z kanapka w reku) pistolet i z przylozenia strzelil sobie w glowe. O ile dobrze pamietam pod brode. To bylo kilkanascie lat temu. W dobie przedinternetowej. Zapamietany przez mnie obraz koliduje z przekonaniem autora o “tricku” palkownika. Zwazmy, ze pan palkownik nie przed publika strzela sobie …w policzek. Ludzie RZECZYWISCIE zdesperowani w checi odebrania sobie zycia zapewne maja w dupie wlasne zycie drogi autorze, ale juz okolicznosci przyrody niekoniecznie.
    Calkowita zgoda co do szycia grubymi nicmi. Frapuje mnie jednak fakt, ze jeszcze palkownik nie dojechal do psychiatryka (mam nadzieje, ze znajdzie sie tam kompetentny psychiatra i potraktuje pacjenta pod wzgledem tendencji owego do teatralnosci i konfabulacji), a juz zaczelo sie wielkie dziennikarskie cerowanie nie nicmi, a sznurkiem konopnym wczesniej uzywanym do snopowiazalek. Pozostaje nadzieja, ze jak w minionym czasie tak i teraz sznurka zwyczajnie zabraknie.

    P.S.
    Co to jest “pagorek”? Z jednego z “wojskowych” testow, a prawidlowa odpowiedz: “pagorek jest to wzniesienie w taki sposob”-i tu ruch polkolisty wykonany dlonia. Podobny do glaskania:))))