Reklama

Od pierwszego zdania chciałbym

Od pierwszego zdania chciałbym się wyraźnie odciąć od mentalności peerelowskiej Lecha Bolesława Wałęsy i oznajmić, że mnie obecność Wałęsy pod bramą stoczni nie przeszkadza. Właściwie inaczej, przeszkadzać to przeszkadza, razi nawet, tylko nic ponad opisanie osobistych odczuć nie chciałbym z tym fantem robić. Zabranianie, odmawianie prawa i tak dalej, uważam za dziecinadę realnie socjalistyczną. O Bolesławie Lechu Wałęsie trudno myśleć inaczej niż krytycznie, niemniej najwięksi krytycy przyznają, że psim swędem udało mu się zaliczyć kawałek życiorysu, którego do końca nie musi się wstydzić. Chce sobie chodzić o siódmej rano pod stocznię, niech sobie chodzi, tak samo jak ten „brudny facet” z tablicą protestującą, który chodził za Bolkiem, żeby inni pamiętali, co się z Lechem stało. Tak pojmuję pełnię swobód obywatelskich i chociaż zdaję sobie sprawę, że ten piękny zwrot: „rzygać się chce”, jest nadwyrężany, to dokładnie tak mi się chce, gdy słyszę o pojednaniu i wspólnych obchodach. Co to za niepojęta moda i mentalność peerelowska? Za każdym razem gdy jestem zmuszany do wysłuchiwania rozmaitych apeli o zgodę i pojednanie, chce mi się rzygać. „Powinniśmy w ten dzień być razem”, „znów smutna, podzielona rocznica”, „Polacy nie potrafią się zjednoczyć, nawet z takiej okazji”. Motywy tej płaczliwej ewangelii są jasne jak deklaracja partyjna PZPR, razem znaczy tyle, że przyjmujemy jedną wersję wydarzeń i w dodatku tę „państwową”. O jedności i wspólnocie zawsze i wszędzie słyszę od władzy niezastąpionej, jaka ona by nie była. Od drugiej strony, opozycyjnej wobec władzy, nigdy nie słyszałem o pojednaniu i wspólnocie, jedyne o czym słyszałem, to o prawie do własnej pamięci, własnej formy i treści. Nie wydaje mi się, żebym coś przeoczył, bo wsłuchuję się w krajowe dialogi dość uważnie, ale jak się mylę niech mnie bardziej uważni poprawią.

Reklama

Lech Bolesław Wałęsa razem z lepszym towarzychem od lat molestują o monopol i wcale nie ograniczają się do monopolu państwowych obchodów, które niech sobie będą, byle na równych zasadach z każdymi obchodami, jakie się dowolnym organizatorom zamarzą. Drugim charakterystycznie peerelowskim zabiegiem jest prawo do szyldu Solidarność. Bolesław i lepsze towarzycho uznali, że obecna Solidarność nie ma prawa do Solidarności, a tłumaczą tę peerelowską nacjonalizację idei, iście komunistycznym argumentem, czyli masą. Kiedyś Solidarność miała 10 milionów członków i to była zupełnie inna Solidarność. W związku z tym, że teraz ma pół miliona i jest inną Solidarnością, powinna przestać być Solidarnością. Nikomu poza wychowankiem PRL nic bardziej bzdurnego do głowy by nie wpadło. Ułatwię Bolkowi zrozumienie własnej głupoty. Kiedyś Lech Wałęsa gromadził wokół siebie 10 milionów Polaków, gdy Lech Wałęsa zaliczał ostatnią kadencję na stanowisku szefa Solidarności, związek liczył 1,5 miliona członków i znów się odwołam do zbiorowej pamięci, pytając, czy wówczas ta liczba znosiła Solidarność i odbierała prawo do znaczka? Z tego co pamiętam było wręcz odwrotnie, nie kto inny jak Wałęsa odebrał logo Michnikowi, które było zamieszczane w pierwszych numerach gazety żydowskich komunistów. Sam Lech Bolesław Wałęsa w 1990 roku otrzymał nie 10 milionów, ale 6 569 889 głosów (39,96%). W 2000 roku naród ośmieszył Bolka 1,01 procenta, co daje 178 590 głosów i Bolek może współczesnej Solidarności pozazdrościć.

Solidarność zachowuje ciągłość organizacyjną, wszystkie wybory na przewodniczącego, wszystkie zmiany statutowe odbyły się w warunkach demokratycznych. Nikt Solidarności nie kupił, nie przejął, tylko członkowie Solidarności wyznaczają związkowi nowe kierunki działań jak widać skuteczniejsze, niż Bolek wyznaczył sobie. Bolek chciałby zwinąć sztandar związku i chciałby monopolu państwowych obchodów, ponieważ ta intelektualna bieda i peerelowska sierota chce wiecznej sławy dla siebie i tylko dla siebie. Solidarność ma być Solidarnością Bolka, a na państwowych obchodach Bolek ma być honorowym obwoźnym esbeckim pajacykiem, któremu tłucze się brawka i w ten oto sposób powstaje „zgoda narodowa”. Pozostaje jeszcze jeden żałosny argument, mianowicie kombatanctwo: „gdzie wyście byli?”. Chciałoby się na to durne pytanie odpowiedzieć klasycznie, używając słowa na cztery litery, ale odpowiem grzeczniej. Miałem 8 lat i byłem w drugiej klasie podstawówki, tak się składa, że 31 sierpnia jest ostatnim dniem wakacji, a 1-go września zasuwa się do szkoły. Pierwszego dnia w szkole obchodziłem rocznicę wybuchu II WŚ i nikt mnie nie pytał, gdzie byłem w 1 września 1939 roku, że teraz śmiem obchodzić. Nikt też nie pytał Komorowskiego gdzie był 3 maja 1791, gdy 3 maja 2012 roku mylił daty uchwalania historycznej konstytucji. Historia ocenia Bolków, nie Bolek Bolka, historycznymi ocenami jako pierwsi zajmują się ci, którzy mieli po 8 lat i już się zajmują inni, urodzeni w 1989 roku. Niech Bolek podziękuje Matce Boskiej w klapie, że ma takie oceny, jakie ma. Sądzę, że najpopularniejsza ocena historyczna Bolka, mimo wszystko będzie dla Bolka łaskawa. Znajdzie się w niej parę epizodów, które uznają historyczną obecność Lecha Wałęsy, ale będzie też sporo o Bolku i każdy sobie oceni, ile w Bolku zostało z dawnego Wałęsy.

Reklama

12 KOMENTARZE

  1. Swoją drogą co za ironia losu
    Po 5 latach panowania Tuska Seniora JEDYNA firma która chce Tuska Juniora uratować przed bezrobociem, to firma państwowa, na czele państwa stoi Tusk Senior. Żadna prywatna, normalna firma go nie chciała i nie ma “to jego wina” jak w przypadku klientów Amber, państwo pomogło.

  2. Swoją drogą co za ironia losu
    Po 5 latach panowania Tuska Seniora JEDYNA firma która chce Tuska Juniora uratować przed bezrobociem, to firma państwowa, na czele państwa stoi Tusk Senior. Żadna prywatna, normalna firma go nie chciała i nie ma “to jego wina” jak w przypadku klientów Amber, państwo pomogło.

  3. agent czwartej kategorii
    Sprawę całej nieszczęsnej agenturalności Wałęsy widzę podobnie.
    W latach 70 nieznacznie się umoczył, coś tam podpisał żeby szybciej go wypuścili, nawet dla formalności trochę kablował, ale nieszkodliwie, bo jakichś tłumów poszkodowanych konspiratorów nie było widać.
    Jednak w czasach sierpniowych nawet śladowe umoczenie to był wyrok, więc Wałęsa wolał całą energię poświęcic na wyszperanie trefnych papierów i ich zniszczenie, zamiast uczciwie powiedzieć jak było. Nie zdawał sobie sprawy że kombatanci umoczeni są niemal co do sztuki, więc łatwo by mu wybaczyli.
    Niestety po latach ubecja wygrzebała kwity, i drogą szantażu zrobiła z Lecha pacynkę okrągłostołową.
    Później poszło łatwo gdyż układ z ubecją stał się jawny a nawet jest czczony do dziś jako triumf “porozumienia między podziałami”.
    Zasadę układu, całkiem otwarcie przedstawił wówczas Michnik w swojej gazecie.
    Napisał wtedy, że ubecja zachowa i rozwinie swoje interesy w gospodarce, a politykę zostawi do zabawy solidarnościowcom.
    No i tak zostało do dziś prawie bez zmian, tyle że ubecja obrosła w pierze, i zaczęła sterować bezpośrednio mediami i politykami.

    • Kwintesencja esencji. Może
      Kwintesencja esencji. Może tylko drobne uzupełnienie. Cała tragedia Bolka wynika z jego potencjału intelektualnego, to jest klasyczny chłopek roztropek, mówiąc bardziej dosadnie – idiota. Z drugiej strony miał i ma jedną cechę, którą cenię, to jest tak zwany brak kompleksów, pod tym względem Wałęsa naprawdę robi wrażenie. On się nigdy nie pieprzył z nazwiskami, walił prosto z mostu tą swoją analfabetyczną gwarą i nigdy nie wstydził się obciachu. Tragiczna postać, naprawdę tragiczna, myślę, że zostałoby mu wybaczone wszystko, gdyby zrobił ten jeden w sumie niewielki krok i powiedział prawdę. Też jestem niemal przekonany, że on był dupa nie agent, nawet jeśli brał kasę, a są dowody, że brał, to dla biegu historii jego donosicielstwo miało żaden wpływ. Podpieprzył jakiegoś tam Zenka z roboty, czy innego Franka, który opowiadał dowcipy o Gierku, dostał 500 złotych i tyle wszystkiego. Przez własny analfabetyzm i niekontrolowaną megalomanię dał się przerobić Kiszczakowi i reszcie na zupełną szmatę i z każdym dniem szmaci się coraz bardziej. Szkoda, bo mógł być Bolek takim Piłsudskim dla ubogich, a to już dużo w realiach PRL II.

      • Niestety, to nie tak
        to nie tak jak się reklamują wszyscy ci, co ,,bez wiedzy i zgody”, albo ,,donosili tak, że nikt nie ucierpiał”. Ponieważ ,,otwarto puszkę z Pandorą” – jakby powiedział klasyk Bolek.
        Nie ma większej kompromitacji od biegającego Bolka, a za nim ekipy CNN, w poszukiwaniu płotu, przez który przeskoczył . Albo podoficera SB Rybińskiego, któremu Bolek, teraz już ikona Polski, wystawia glejt nieposzlakowanej uczciwości. Doglądanie Jaruzelskiego w szpitalu i w domu (nigdy nie odwiedził żadnej rodziny pomordowanych w Grudniu 70) – to drobiazg w szmatławym żywocie tej szmatławej kreatury.
        Ale najgorsze wyziera z tytanicznej pracy Cenckiewicza z Gontarczykiem. To nie przypadek postawił TW Bolka na czele strajku w stoczni. TW Bolek został rozprowadzony przez oficera prowadzącego i całą jego siatkę agentów. Po plecach TW ,,Kolegi” przedostał się na teren strajku w ostatniej chwili – jako ostatni został dopisany na listę komitetu strajkowego.
        A historyczne posiedzenie Komisji Krajowej zwołane do Gdańska w przeddzień stanu wojennego. Tylko po to, żeby junta mogła zgarnąć wszystkich minimalnym wysiłkiem. Gdy w tej samej chwili (nocą 13.12.1981) przewodniczący Bolek z kierowcą Mnietkiem pojechali przez cały ,,wojenny” Gdańsk przez nikogo nie zaczepiani (był zakaz poruszania się prywatnymi samochodami).
        Więc ,,Plusy dodatnie plusy ujemne” można sobie darować, jako żałosny epizod żałosnego człowieczka. Natomiast zupełnie podstawowe pytanie brzmi: kiedy Wałęsa zakończył współpracę z resortem gen. Kiszczaka (starym II Zarząd SG,WSW, i nowym – SB)? Jaki był rzeczywisty zakres tej współpracy? Czy nie wydaje się conajmniej dziwnym, brak jakiejkolwiek krytyki kremlowskich czekistów – ze strony ,,ikony Solidarności”? Czyż nie jest równie dziwną – ucieczka Gorbaczowa przed jakimkolwiek spotkaniem i wspólnym wystąpieniem z Lechem Bolkiem?
        W ,,Archiwum Mitrochina” tylko parę ogólników, więc cała interesująca reszta, czeka w Jasieniewie – na lepsze czasy.

      • mało wziąć to żaden grzech, na bilet do domu
        Nie całkiem tak. Te wypłaty były niejako przymusowe, ich celem było uwiązanie nieszczęśnika który myślał że tylko podpisze kwit i się odczepią. No i dostawał tak mało, że to żaden grzech wziąć i pognębić finansowo komunę.
        Takie to było wówczas naiwne rozumowanie opozycjonistów.
        Inna sprawa to etatowi oficerowie na czołowych miejscach w opozycji.
        A stanowili tam ze 25% stanu kadrowego.
        Kwiczeli ze śmiechu, gdy po pierwszych wolnych wyborach spotkali w sejmie masę kolegów z pracy.

  4. agent czwartej kategorii
    Sprawę całej nieszczęsnej agenturalności Wałęsy widzę podobnie.
    W latach 70 nieznacznie się umoczył, coś tam podpisał żeby szybciej go wypuścili, nawet dla formalności trochę kablował, ale nieszkodliwie, bo jakichś tłumów poszkodowanych konspiratorów nie było widać.
    Jednak w czasach sierpniowych nawet śladowe umoczenie to był wyrok, więc Wałęsa wolał całą energię poświęcic na wyszperanie trefnych papierów i ich zniszczenie, zamiast uczciwie powiedzieć jak było. Nie zdawał sobie sprawy że kombatanci umoczeni są niemal co do sztuki, więc łatwo by mu wybaczyli.
    Niestety po latach ubecja wygrzebała kwity, i drogą szantażu zrobiła z Lecha pacynkę okrągłostołową.
    Później poszło łatwo gdyż układ z ubecją stał się jawny a nawet jest czczony do dziś jako triumf “porozumienia między podziałami”.
    Zasadę układu, całkiem otwarcie przedstawił wówczas Michnik w swojej gazecie.
    Napisał wtedy, że ubecja zachowa i rozwinie swoje interesy w gospodarce, a politykę zostawi do zabawy solidarnościowcom.
    No i tak zostało do dziś prawie bez zmian, tyle że ubecja obrosła w pierze, i zaczęła sterować bezpośrednio mediami i politykami.

    • Kwintesencja esencji. Może
      Kwintesencja esencji. Może tylko drobne uzupełnienie. Cała tragedia Bolka wynika z jego potencjału intelektualnego, to jest klasyczny chłopek roztropek, mówiąc bardziej dosadnie – idiota. Z drugiej strony miał i ma jedną cechę, którą cenię, to jest tak zwany brak kompleksów, pod tym względem Wałęsa naprawdę robi wrażenie. On się nigdy nie pieprzył z nazwiskami, walił prosto z mostu tą swoją analfabetyczną gwarą i nigdy nie wstydził się obciachu. Tragiczna postać, naprawdę tragiczna, myślę, że zostałoby mu wybaczone wszystko, gdyby zrobił ten jeden w sumie niewielki krok i powiedział prawdę. Też jestem niemal przekonany, że on był dupa nie agent, nawet jeśli brał kasę, a są dowody, że brał, to dla biegu historii jego donosicielstwo miało żaden wpływ. Podpieprzył jakiegoś tam Zenka z roboty, czy innego Franka, który opowiadał dowcipy o Gierku, dostał 500 złotych i tyle wszystkiego. Przez własny analfabetyzm i niekontrolowaną megalomanię dał się przerobić Kiszczakowi i reszcie na zupełną szmatę i z każdym dniem szmaci się coraz bardziej. Szkoda, bo mógł być Bolek takim Piłsudskim dla ubogich, a to już dużo w realiach PRL II.

      • Niestety, to nie tak
        to nie tak jak się reklamują wszyscy ci, co ,,bez wiedzy i zgody”, albo ,,donosili tak, że nikt nie ucierpiał”. Ponieważ ,,otwarto puszkę z Pandorą” – jakby powiedział klasyk Bolek.
        Nie ma większej kompromitacji od biegającego Bolka, a za nim ekipy CNN, w poszukiwaniu płotu, przez który przeskoczył . Albo podoficera SB Rybińskiego, któremu Bolek, teraz już ikona Polski, wystawia glejt nieposzlakowanej uczciwości. Doglądanie Jaruzelskiego w szpitalu i w domu (nigdy nie odwiedził żadnej rodziny pomordowanych w Grudniu 70) – to drobiazg w szmatławym żywocie tej szmatławej kreatury.
        Ale najgorsze wyziera z tytanicznej pracy Cenckiewicza z Gontarczykiem. To nie przypadek postawił TW Bolka na czele strajku w stoczni. TW Bolek został rozprowadzony przez oficera prowadzącego i całą jego siatkę agentów. Po plecach TW ,,Kolegi” przedostał się na teren strajku w ostatniej chwili – jako ostatni został dopisany na listę komitetu strajkowego.
        A historyczne posiedzenie Komisji Krajowej zwołane do Gdańska w przeddzień stanu wojennego. Tylko po to, żeby junta mogła zgarnąć wszystkich minimalnym wysiłkiem. Gdy w tej samej chwili (nocą 13.12.1981) przewodniczący Bolek z kierowcą Mnietkiem pojechali przez cały ,,wojenny” Gdańsk przez nikogo nie zaczepiani (był zakaz poruszania się prywatnymi samochodami).
        Więc ,,Plusy dodatnie plusy ujemne” można sobie darować, jako żałosny epizod żałosnego człowieczka. Natomiast zupełnie podstawowe pytanie brzmi: kiedy Wałęsa zakończył współpracę z resortem gen. Kiszczaka (starym II Zarząd SG,WSW, i nowym – SB)? Jaki był rzeczywisty zakres tej współpracy? Czy nie wydaje się conajmniej dziwnym, brak jakiejkolwiek krytyki kremlowskich czekistów – ze strony ,,ikony Solidarności”? Czyż nie jest równie dziwną – ucieczka Gorbaczowa przed jakimkolwiek spotkaniem i wspólnym wystąpieniem z Lechem Bolkiem?
        W ,,Archiwum Mitrochina” tylko parę ogólników, więc cała interesująca reszta, czeka w Jasieniewie – na lepsze czasy.

      • mało wziąć to żaden grzech, na bilet do domu
        Nie całkiem tak. Te wypłaty były niejako przymusowe, ich celem było uwiązanie nieszczęśnika który myślał że tylko podpisze kwit i się odczepią. No i dostawał tak mało, że to żaden grzech wziąć i pognębić finansowo komunę.
        Takie to było wówczas naiwne rozumowanie opozycjonistów.
        Inna sprawa to etatowi oficerowie na czołowych miejscach w opozycji.
        A stanowili tam ze 25% stanu kadrowego.
        Kwiczeli ze śmiechu, gdy po pierwszych wolnych wyborach spotkali w sejmie masę kolegów z pracy.