Jarosław Kaczyński oznajmia, że jego partia w geście dobrej woli wycofuje wniosek o odwołanie marszałka Bronisława Komorowskiego i wicemarszałka Stefana Niesiołowskiego.
Jarosław Kaczyński oznajmia, że jego partia w geście dobrej woli wycofuje wniosek o odwołanie marszałka Bronisława Komorowskiego i wicemarszałka Stefana Niesiołowskiego. Adam Lipiński mówi GW o PiS-ie: Jesteśmy w pewnym zawieszeniu. Jacek Kurski oskarża gdańską ABW, że szuka na niego haka. Co łączy te wydarzenia? Być może niewiele. Ale warto poświęcić im chwilę uwagi i trochę pospekulować.
Zacznę od końca. Jeśli analizy Dominika Uhliga z GW i Azraela są trafne, następuje ewidentne “zmęczenie pisowskiego materiału”, używając sformułowania tego drugiego autora. Oznak, że tak się dzieje jest aż nadto. Nie dziwiłaby zatem zmiana partyjnej taktyki. Wkroczenie w krainę łagodności, kompromisu, rozmów jak Polak z Polakiem. Świadczy o tym zarówno decyzja wobec marszałków, jak i sam fakt rozmów pisowskich działaczy z gazetę Michnika. Kiedyś można było powiedzieć, że strzelamy sobie w stopy. Ale dziś stóp już nie ma, chodzimy na coraz krótszych kikutach – gorzko żartuje w rozmowie z ?Gazetą? jeden z ważnych posłów PiS. Mówi anonimowo. Jednak niebywałe, że mu coś takiego w ogóle przez gardło przechodzi. I to przed kim! Przed wysłannikiem jądra ciemności III RP! Jak się do tego ma paranoicznie buńczuczny, w starym stylu atak Kurskiego? Można powiedzieć, że bullterrier inaczej nie potrafi. Trzeba jednak zauważyć, że w gruncie rzeczy tym razem nie atakuje on wprost Tuska, rząd czy PO. Kontynuuje zaledwie swoją rozprawę z korupcyjnym układem sopockim, na czele z Jackiem Karnowskim. Do którego Tusk i PO już się przecież nie przyznają. Jest jednak jeszcze jedno możliwe wyjaśnienie najnowszej aktywności Kurskiego. Taki specyficzny wariant taktyki: ratuj się kto może. Specyfiką Kurskiego jest ustawiczne udowadnianie swojego istnienia i przydatności w trudnych chwilach. Komunikowanie wszem i wobec, jak uczynił rano w tokfm: “Patrzcie jaki jestem wspaniały! Potrafię kąsać, ale jak trzeba również skamleć. Nie odpuszczę sopockiej korupcji, nawet jeśli zaprzęga się do walki ze mną ciemne moce. Ale potrafię również wesprzeć ministra Drzewieckiego w walce z PZPN.” Interpretacja naciągana? Być może. Bo komuż to Kurski mógłby się ze swoimi “nowymi” talentami chcieć sprzedać. Faktycznie, poza PiS nikt na taki towar raczej nie reflektuje. Jeśli jednak Kaczyński miałby rzeczywiście zmieniać orientację, nie ma w tym momencie nic ważniejszego niż zgłosić swoją gotowość. I wreszcie zająć pozycję partyjnej nogi, w miejsce któregoś z amputowanych kikutów. Takie wszak było marzenie Kurskiego od zawsze.
Naturalnie plany, marzenia, wizje i przymiarki Kurskiego-chytruska czy odrzuconych bądź spychanych w kąt frustratów Dorna i Lipińskiego nic, póki co, w PiS-ie nie znaczą. Partyjny rezonans, używając terminu Dorna, wyznacza w dalszym ciągu tylko On, Jarosław Wspaniały. Czy Jarosław rzeczywiście zlitował się nad osieroconym przez Matkę Niesiołowskim – całkiem prawdopodobne. Ale czy naprawdę odpowiada na Tuskowy zew miłości, wyciąga rękę do rozmów? Ich przedmiotem ma być plan ratunkowy przed ewentualnym kryzysem, jeśli do nas dopłynie. Tym razem temat jako pierwszy wrzucił młodszy bliźniak, pielgrzymujący właśnie po kraju. Starszy, jako przywódca największej opozycyjnej, pierwszy na apel prezydenta odpowiada i wyciąga rękę do przeciwników. Ci, jak wiadomo, mają problem. Jeśli do okrągłego kryzysowego stołu zasiądą, uprawdopodobnią możliwość zaistnienia kryzysu. Co więcej, mogą przyczynić się do spełnienia samosprawdzającej się prognozy. Wiadomo przecież jaką wagę w rozkręcaniu kryzysów ma psychologia. Ale gdyby PO wyciągniętą rękę odrzuciła (co się zapowiada), a kryzys, nie daj Boże, jednak w nas walnął – winny sam czekał będzie pod gilotyną. I gilotyna spadnie. O to przecież chodzi, nie o żadną miłość i dobrą wolę.
Zgadzam się …
W życiu nie uwierzę w żadną miłość, dobrą wolę, przyjazne gesty i inne takie tam zmiany wizerunku itp.. Jakie to to ma naprawdę zamysły, to tak do końca nie wiadomo, ale Jarek ostatnio dość długo w miarę cicho siedział i niewykluczone, że coś tam sobie w tym czasie wykombinował. I teraz właśnie zaczyna się realizacja kolejnej taktyki.
Powod do radosci ?
POWÓD DO RADOŚCI
Powodów do radości
niewiele masz niestety,
gdy cię do równych gości
zaliczy jakiś kretyn.
ale przyznacie, że wymyślił
Romskey dziś pytał ws. pisu “Czego boją się Polacy?”; nie powiem, że strach jest najwłaściwszym określeniem, ale zamęt kreować wódz potrafi
A dla mnie…
… mieszanka strachu ze wstretem, tak jak przy spotkaniu z wielkim, jadowitym i wlochatym pajakiem.
Obce, brzydkie, jadowite.
Pozdrawiam
Okazuje się, że przyczyna jest bardziej prozaiczna…
Wnioski o wycofanie Marszałków wycofano, bo okazało się, że Prezydent też wiedział o aferach w Komisji… 😉
Musiał być jakiś bardziej logiczny powód odstąpienia od tak radosnego dla populistów show.
A więc, Nina, nie przejmuj się…
To nie zmiana wizerunku.