Szczerości to mam już szczerze mówiąc dość, tyle co tej szczerości człowiek człowiekowi w eter wlewa, to n
Szczerości to mam już szczerze mówiąc dość, tyle co tej szczerości człowiek człowiekowi w eter wlewa, to nie ma takiego co by uniósł szczere brzmienie. Jednakowoż jak tu się na szczere mówienie nie powołać przy okazji serii prawie przemilczanych wydarzeń. Nie będę kombinował, również dlatego, że obserwuję pewną tendencję. Ci co się nie patyczkują, nie kombinują, ale walą językiem prostym, i od serca jak podejrzewam, bo jakoś do głowy mi ten język nie pasuje, dają najlepiej tak zwaną „radę”. Ambitnie to się można spalić w kabaretkach po ambasadą Iranu, w ramach protestu i tęsknoty za równouprawnieniem płciowym. Trzeba iść na szczere skróty od serca, wtedy po łebkach dochodzi się do sławy i szerokiego odbiorcy.
Wprawdzie mam ten komfort, że w tym miejscu mogę sobie pozwolić na wyżyny ambicji, a i tak oberwie mi się za „pop” i dlatego kocham to miejsce, ale odkąd odwiedzają nas rozmaici blogerzy śledczy z rozmaitych fundacji i dziennikarze zaniepokojeni poziomem twórczości internetowej, która już dawno wyszła z dziennikarskiej epoki słowa łupanego, trzeba nieco dostosować język do gości. Stali bywalcy i Ci goście, którzy od pierwszego przestąpienia progu poczuli się jak u siebie we własnej głowie i zobaczyli, że jednak można w sieci pisać na wysokim poziomie, dlatego nie zmierzają stąd uciekać, wybaczą mi to planowane obniżenie lotów i szczere walenie. Natomiast blogerzy z fundacji i dziennikarze popularni niech się nie stresują i też nie uciekają, nie będzie trudne do przeczytania, a i w zrozumieniu pomogę. Jedziemy.
Szczerze mówiąc wolałem już tak jak było przedtem. Wolałem kiedy prasa wszelaka, politycy rozmaici i oczywiście modna ostatnio blogosfera, jak jeden mąż darli szaty nad każdym rannym rzucaniem na glebę. Lepsze to mimo wszystko było niż dziwne moim zdaniem milczenie, w najlepszym razie szmerek jaki nastąpił po serii bolesnych aresztowań i podejrzeń. Kiedyś taki temat jak Rywin za kartkami byłby żył i żył w publicznej debacie. Można się czepiać, że nieco wybrzmiał Lew, ale jak w takim razie usprawiedliwić prawdziwą świeżość i nietuzinkową rewelację?
Kumpel Kurskiego Maciej B., chyba Maciej, bo prezes Jarosław nie pamięta czy na pewno Maciej, poszedł siedzieć. I tu znalazłby się jakiś dziegieć w miodzie, w końcu za kumplem Jacka policja wysłała list już dawno, tylko jakoś nie mógł dojść. W takim razie wrzucam trzeci temat w eter, bodaj 100 milionów wywalone w błoto szpitalnych długów przez kancelistę Kownackiego. Wrzucam i nic? Blogosfera zajęta samograjem, dziennikarstwo blogosferą, politykom niby coś tam się chce, ale ledwie co brzmiały głosy oburzenia, że to aresztowania i podejrzenia polityczne, ściślej kampanijne.
Z jednej strony niby fajnie, że po obywatelach takie newsy spływają, z drugiej jakie to cholernie niebezpieczne. Wyobraźcie sobie, że tak się do wszystkiego przyzwyczaimy i nic już na nas nie będzie robić wrażenia poza wzajemnym wyjaśnianiem, kto jest większym chamem? Przecież to prawdziwe nieszczęście się w ten sposób rodzi. Czy ktoś jeszcze pamięta casus Tymochowicza? Przypomnę na wszelki wypadek. W państwie prawa tego eksperta od produkcji dżentelmena z chłopa, potraktowano chyba najgorszym zarzutem jakiego żadne społeczeństwo nie toleruje.
Tymochowicz tuż po tym jak zajął się ponownym szkoleniem dżentelmena, ponieważ znów chłop z niego wylazł, dostał w medialną twarz pedofilem. Oczywiście do dziś ta sprawa nie została wyjaśniona, to znaczy nie pedofilia, ale to jak obrzucono Tymochowicza pedofilią. Gdy tak sobie patrzę na spokojne aresztowania ze wszystkich stron politycznych, w nudnym okresie wyborczym, jakoś spokojny nie jestem i myślę o Tymochowiczu, bo kiedyś się może okazać, że łudząco jestem do niego podobny. Jedni aresztowali sobie Rywina, tyle jeszcze mogą jako CBA dawnej władzy. Drudzy odpowiedzieli Maciejem B. i kancelistą Kownackim w roli defraudanta po ośmiu latach od defraudacji.
Chyba to nie jest żadne usprawiedliwienie dla nas anonimowych internautów i imiennych wyborców, że tu jeden wart drugiego i łatwo się można pogubić. Pewnie, że się można zgubić i to łatwo, ale czy przypadkiem nie należałby się odnaleźć w końcu rzeczywistość nie jest nowa i już umieliśmy sobie z nią radzić. A jak tak mnie kiedyś rzucą na glebę przed wyborami, też nie zagregujecie? Byłoby mi strasznie przykro i odrazu deklaruje, że każdy nick, czy nazwisko rzucone na glebę pod wyborcze potrzeby będzie moim podmiotem żywego zainteresowania.
Żarty, głupimi żartami, ale nie przyzwyczajajmy się, bardzo Nas proszę, nie przyzwyczajajmy się do tego, że to normalne przed wyborami. Najgłupsza rzecz jaką możemy sami sobie zrobić to się znieczulić. Tyle się trąbi o znieczulicy społecznej i warto się w te trąby wsłuchać. Lepiej chuchać na zimne i histeryzować, robić dym, a zwracam się z tym apelem sprawiedliwie do wszystkich. „Pisiory” niech robią dym z Kownackim, „Popaprańcy” z Rywinem, byle nie przysypiać. Już i tak zbyt wiele przespaliśmy, żeby się budzić w jeszcze gorszej i w dodatku oswojonej rzeczywistości. Tak, tak do zadymy wirtualnej wzywam lepsze to niż pogodzenie z marnym losem. Mnie naprawdę nie przekonuje to, że się nasze służby polskie tak idealnie synchronizują w czasie wyborczym. To znaczy inaczej, nie przekonuje mnie, że to przypadek i zwracam na to podejrzenie baczną uwagę, namawiając do tego samego pozostałych obywateli i internautów.
ścigać konkurencję. Bez litości. I tylko konkurencję.
Rozumiem, gdy jedna partia. Ale gdy dwie i sądy niezawisłe?
ścigać konkurencję. Bez litości. I tylko konkurencję.
Rozumiem, gdy jedna partia. Ale gdy dwie i sądy niezawisłe?
ścigać konkurencję. Bez litości. I tylko konkurencję.
Rozumiem, gdy jedna partia. Ale gdy dwie i sądy niezawisłe?