Reklama
delikatny podmuch ciepłego wiatru
przesuwał nad nami chmury w kolorze
twojej letniej sukienki
Reklama
delikatny podmuch ciepłego wiatru
przesuwał nad nami chmury w kolorze
twojej letniej sukienki
na środku polany odcięci wysoką trawą
od linii niechcianych oczu
byliśmy szczęśliwi – zatraceni
pośród potężnych strażników-dębów
i gry liści strachliwej osiki podobnie drżałaś
przy moim dotyku
swobodna rozmowa i ściszone szepty
przyspieszonym biegu naszych oddechów
odrabialiśmy lekcje o życiu
rozmawialiśmy o ustrojach – nie chodziło
o systemy polityczne – przepijając płynami
rozpraw z anatomii człowieka
Reklama
odrabiac
lekcje o zyciu… Bardzo mi blisko do tej poezji. Dzieki za "deszcz maleńkich żółtych kwiatów" – Myslowitz to dla mnie cos zupelnie nowego, poszlam tropem… W Twoim wierszu wiele jest pociagajacych dwuznacznosci, lekkosc, inteligentna rozrywka. Co ja mowie – caly wiersz jest pociagajacy 🙂
Sukienka & oblok, przypomnial mi sie wiersz colibri (2006)
drzazgi
kiedy pijany ojciec wyrwał z ciemności sztukę wielką jak pięść
chłopiec myślał kiedy dorosnę
ożenię się z mamą choć wiedział że nie jest w jej typie
przez dziurę widać było podwórko
dziewczynkę
z rozmazanym pod oczami kurzem
psa
biegnącego za patykiem
na łące za osiedlem wędrowny cyrk rozbijał namiot
na spalonych do nagiej ziemi od upału trawach
głosy o anielskich skalach mieszały się z głuchym drum uderzeń
perkusją sprzętu gospodarstwa domowego
nawet kiedy matkę o zastygłej połowie twarzy
wiozła biała furgonetka
nikt nie wiedział dokąd
i ojciec wyciągał drzazgi z przedramienia
znieczulając pociągłymi łykami popołudnie
siedzieliśmy na nasypie
tyłem do pędzących wagonów
nie wiedzieliśmy o naturalnej kolei losu
być może już dorośli
o niezgrabnych ruchach szczeniąt
pod samotną chmurą jak rozwichrzoną sukienką marylin monroe
na bocznym torze po martwej lokomotywie piął się wytrwały bluszcz
w palenisku zagniezdziły się dzikie koty
mówi się że ten czysto wyfrezowany w niebieskim blacie drzewa otwór
jest księżycem
gdybyś wyciągnęła z mojego oka drzazgę
niebo pociągnęło by się karminem
byliśmy przekonani że zginiemy
z powodu konwulsyjnie bijącego w nas
jednego serca
http://www.portalliteracki.pl/artykul,28977.html
@ray
Dziękuję za miłe słowa i wiersz.
odrabiac
lekcje o zyciu… Bardzo mi blisko do tej poezji. Dzieki za "deszcz maleńkich żółtych kwiatów" – Myslowitz to dla mnie cos zupelnie nowego, poszlam tropem… W Twoim wierszu wiele jest pociagajacych dwuznacznosci, lekkosc, inteligentna rozrywka. Co ja mowie – caly wiersz jest pociagajacy 🙂
Sukienka & oblok, przypomnial mi sie wiersz colibri (2006)
drzazgi
kiedy pijany ojciec wyrwał z ciemności sztukę wielką jak pięść
chłopiec myślał kiedy dorosnę
ożenię się z mamą choć wiedział że nie jest w jej typie
przez dziurę widać było podwórko
dziewczynkę
z rozmazanym pod oczami kurzem
psa
biegnącego za patykiem
na łące za osiedlem wędrowny cyrk rozbijał namiot
na spalonych do nagiej ziemi od upału trawach
głosy o anielskich skalach mieszały się z głuchym drum uderzeń
perkusją sprzętu gospodarstwa domowego
nawet kiedy matkę o zastygłej połowie twarzy
wiozła biała furgonetka
nikt nie wiedział dokąd
i ojciec wyciągał drzazgi z przedramienia
znieczulając pociągłymi łykami popołudnie
siedzieliśmy na nasypie
tyłem do pędzących wagonów
nie wiedzieliśmy o naturalnej kolei losu
być może już dorośli
o niezgrabnych ruchach szczeniąt
pod samotną chmurą jak rozwichrzoną sukienką marylin monroe
na bocznym torze po martwej lokomotywie piął się wytrwały bluszcz
w palenisku zagniezdziły się dzikie koty
mówi się że ten czysto wyfrezowany w niebieskim blacie drzewa otwór
jest księżycem
gdybyś wyciągnęła z mojego oka drzazgę
niebo pociągnęło by się karminem
byliśmy przekonani że zginiemy
z powodu konwulsyjnie bijącego w nas
jednego serca
http://www.portalliteracki.pl/artykul,28977.html
@ray
Dziękuję za miłe słowa i wiersz.
odrabiac
lekcje o zyciu… Bardzo mi blisko do tej poezji. Dzieki za "deszcz maleńkich żółtych kwiatów" – Myslowitz to dla mnie cos zupelnie nowego, poszlam tropem… W Twoim wierszu wiele jest pociagajacych dwuznacznosci, lekkosc, inteligentna rozrywka. Co ja mowie – caly wiersz jest pociagajacy 🙂
Sukienka & oblok, przypomnial mi sie wiersz colibri (2006)
drzazgi
kiedy pijany ojciec wyrwał z ciemności sztukę wielką jak pięść
chłopiec myślał kiedy dorosnę
ożenię się z mamą choć wiedział że nie jest w jej typie
przez dziurę widać było podwórko
dziewczynkę
z rozmazanym pod oczami kurzem
psa
biegnącego za patykiem
na łące za osiedlem wędrowny cyrk rozbijał namiot
na spalonych do nagiej ziemi od upału trawach
głosy o anielskich skalach mieszały się z głuchym drum uderzeń
perkusją sprzętu gospodarstwa domowego
nawet kiedy matkę o zastygłej połowie twarzy
wiozła biała furgonetka
nikt nie wiedział dokąd
i ojciec wyciągał drzazgi z przedramienia
znieczulając pociągłymi łykami popołudnie
siedzieliśmy na nasypie
tyłem do pędzących wagonów
nie wiedzieliśmy o naturalnej kolei losu
być może już dorośli
o niezgrabnych ruchach szczeniąt
pod samotną chmurą jak rozwichrzoną sukienką marylin monroe
na bocznym torze po martwej lokomotywie piął się wytrwały bluszcz
w palenisku zagniezdziły się dzikie koty
mówi się że ten czysto wyfrezowany w niebieskim blacie drzewa otwór
jest księżycem
gdybyś wyciągnęła z mojego oka drzazgę
niebo pociągnęło by się karminem
byliśmy przekonani że zginiemy
z powodu konwulsyjnie bijącego w nas
jednego serca
http://www.portalliteracki.pl/artykul,28977.html
@ray
Dziękuję za miłe słowa i wiersz.