Na początku potraktowałem sobie tę wiadomość jako wypełniacz medialny, ale choćby z powodu mojego
Na początku potraktowałem sobie tę wiadomość jako wypełniacz medialny, ale choćby z powodu mojego wykształcenia na papierze, bo za socjologa się nie uważam, co więcej za wtórnego analfabetę się uważam w tej profesji, spojrzałem na wiadomość raz jeszcze. Jako zagadnienie społeczne, obrządek chowania zmarłych jest fundamentalny dla każdej kultury, fundamentalny i zwykle otoczonym mistycznym tabu. To nie wiadomość, że prawdopodobnie będzie można, albo i nie będzie można, prochy zmarłych rzucać na wiatr, czy jak chcą inni stawiać na etażerce, jest mało istotna, to media czynią informacje fundamentalne nieistotnymi i odwrotnie. Zaprzągłem ten banał już na początku tekstu ponieważ mam dziwną, nieodpartą ochotę trzymać się banałów, gdyż niektóre banały uważam za spoiwo społeczne, za żelazny punkt pojęcia zwanego kulturą. Chciałbym za wszelką ceną uniknąć w tym tekście elementów nacechowanych konfliktem obyczajowym, dialogiem z gatunku co jest nowoczesne, co jest zacofane, co katolickie, co ateistyczne. Kompletnie nie interesują mnie gusta jednostek, interesuje mnie pewien proces, którzy jedni nazywają postmodernizmem, bardziej radykalni mcdonaldyzacją, a najbardziej histeryczni upadkiem obyczajów. Mnie pośród tych trzech określeń odpowiada wypośrodkowana mcdonaldyzacja.
Chyba nie jest kwestią religii, nowoczesności, czy też światopoglądu, kwestia ostateczna, chociaż ze wszystkimi tymi elementami się łączy. Jednak najbardziej łączy się z tabu i misterium i z czysto estetycznych powodów chciałbym kwestię ostateczną zachować jak najmniej skażoną postępującą macdonaldyzacją. Coraz mniej jest dla nas warte życie, coraz mniej mamy ochotę nadawać życiu wartość inną niż tę znaną z reklam i newsów, wartość pogoni za materialnym i nawet nie specjalnie chce mi się ubolewać nad jakością naszego życia, nie w tym rzecz. Rzecz w tym, żebyśmy się chociaż od śmierci odpieprzyli, my społeczność, my kultura, my ludzie. Jeśli z ostatniej tajemnicy, z ostatniego misterium zrobimy popkulturowy cyrk, nie zostanie nam już nic do spieprzenia i tym samym znajdziemy odpowiedź na pytanie poety: „co by tu jeszcze spieprzyć panowie?”. Dla powodów, które niespecjalnie mi się chce wyłuszczać, gdyż soą dla mnie oczywiste, marzy mi się pozostawienie kwestii ostatecznej w stanie tradycyjnym.
Na żelazny internetowy argument, że każdy jest kowalem swojego losu i może sobie kuć jak mu się widzi, odpowiadam twierdząco. Mnie nie przeszkadzają specjalne, awizowane życzenia pośmiertne. Kto jaką ma fanaberię jego sprawa, natomiast bardzo bym chciał, żeby kwestia ostateczna w ujęciu społecznym, kulturowym pozostała na swoim miejscu. Wszystko dziadzieje, wszystko staje się przelotnym, plastikowym, jednorazowym, niechże coś pozostanie nienaruszone od wieków, od tysięcy lat niech coś jedno będzie takie jak zawsze było. Coraz mniej nam się udaje godnie i sensownie żyć i tę pospolitość naszego jestestwa zawdzięczamy bezrefleksyjnemu przyjmowaniu wynalazków. Kiedyś jedliśmy owoce i warzywa, wędliny i pieczywo, dziś spożywamy długoterminowe produkty mutowane genetycznie i chemicznie. Dawniej za jedną książkę można było kupić wieś, dziś sołtys może sobie kupić księgarnię. Pewne smaki i zapachy już są bezpowrotną przeszłością, a przecież to tylko fragment utraconej jakości życia.
Więcej w tym wszystkim co się nieustannie zmienia, powszechności, tandety, plastiku, niż nowoczesności i postępu. Sprowadzanie śmierci do poziomu naszego życia wydaje mi się sadyzmem. Jeśli śmierć będzie można sobie zapakować w zamówiony na allegro pojemnik, to ja nie widzę sensu życia i umierania. Niech jedna rzecz wśród ludzi będzie czymś, czymś ważnym i solidnym, niech choć jedna rzecz nie obraca się w tandetę, nawet jeśli to wielowiekowe obrzędy wydają się archaicznie, to jakież one mogą być, skoro w samej śmierci nic się nie zmieniło. Straszny niepokój czuję, przed sprowadzaniem śmierci do poziomu życia, no jakieś takie nieodparte pragnienie zachowania jakości mnie ogrania. Może to i głupie, może do przodu ze wszystkim trzeba gnać, tak żeby i śmierć przegonić, ale mnie się marzy pozostawienie tej jednej kwestii na swoim miejscu. Oczywiście mam też swoją osobistą refleksję związaną z tematem. Jak większość z nas miałem swoje fanaberie, a to żeby mnie przy określonej muzyce do grobu składać, a to żeby w określonym miejscu. Zwykło się mówić, że nam wszystko jedno co się z nami stanie, ale już w drugim zdaniu zamartwiamy się, czy aby z naszymi szczątkami nie stanie się coś pospolitego. I stąd te wszystkie specjalne życzenia, bo przecież nie pozwolimy, żeby nas robak toczył, to nieestetyczne, prochy rzucone na wiatr i oryginalne i higieniczne.
Też przez długi czas tak mi się zdawało, ale potem zadałem sobie dwa proste pytanie. Komu to ma służyć, a komu głowę zawracać? Przecież nie mnie co już mi będzie obojętnym, ale z jakiś powodów brewerie nad własnym truchłem życzę sobie urządzać. Nikomu to już nie będzie służyć, ale za moje specjalne życzenie bliscy będą się głowić i trudzić, może i wyrzuty sumienia mieć, gdy nie do końca coś się uda. I pytanie drugie. Czy ja przypadkiem i po śmierci nie mam ochoty być najważniejszym wśród żywych? Skoro na głowy i barki swoich bliskich zrzucam jakieś specjalne życzenie związane z tym, co zje robak lub ogień strawi, to chyba nie bardzo potrafię sobie poradzić, z prostym faktem. Mnie już nie ma i celebra wokół tego czego nie ma jest dziwnym życzeniem. Zweryfikowałem swoje wyobrażanie na temat mojego pochówku, niech on będzie taki aby jak najmniej kłopotu sprawiał żyjącym. Niech wsadzą do trumny i zakopią, a robak dokończy dzieła, niech to jedno będzie ekologiczne i naturalne, bo ostanie zostało.
PS No i jeszcze jedna drobnostka, architektura cmentarzy, może to zboczenie, ale uwielbiam oglądać nagrobki, grobowce, rzeźby, krzyże, lobię cmentarze.
Za każdym razem jak czytam o fanaberiach z pochówkiem
przypomina mi się jak Keith Richards (The Rolling Stones) wkręcił jakiegoś pismaka, opowiadając mu podczas wywiadu, że po śmierci swojego ojca ma z nim nadal bliski kontakt, bo wciągnął prochy taty razem z kokainą. Pismak uwierzył i opublikował z całą powagą wypowiedź K.R. Zrobiła się amba i biedny Richards musiał odwoływac i przepraszać za niestosowny żart.
Tak to jest jak ludziska wszystko biorą na poważnie a nie z przymrużeniem oka (vide słynny już laptop).
Za każdym razem jak czytam o fanaberiach z pochówkiem
przypomina mi się jak Keith Richards (The Rolling Stones) wkręcił jakiegoś pismaka, opowiadając mu podczas wywiadu, że po śmierci swojego ojca ma z nim nadal bliski kontakt, bo wciągnął prochy taty razem z kokainą. Pismak uwierzył i opublikował z całą powagą wypowiedź K.R. Zrobiła się amba i biedny Richards musiał odwoływac i przepraszać za niestosowny żart.
Tak to jest jak ludziska wszystko biorą na poważnie a nie z przymrużeniem oka (vide słynny już laptop).
Jasne, nieboszczyk użyźnia glebę
Mój śp. wujek zakopywał padłe zwierzęta (był weterynarzem) pod drzewkami owocowymi i miał najpiękniejsze zbiory w okolicy.
Jasne, nieboszczyk użyźnia glebę
Mój śp. wujek zakopywał padłe zwierzęta (był weterynarzem) pod drzewkami owocowymi i miał najpiękniejsze zbiory w okolicy.
No to jest was już dwóch którzy nie rozumieją
MK nie rozumie McDonadyzacji ostatniej posługi, która wprowadza – na razie – modę na rozsypywanie prochów lub umieszczanie urny z prochami na kominku jako wystroju salonu. Pewnie z czasem przyjdzie moda na robienie prywatnego panoptikum w domu. Ludziska będą się otaczać zabalsamowanymi krewnymi jak nieprzyjmierzając w Muzeum Madame Tussaud w Londynie (tam są co prawda figury woskowe). Że co, że przesada? A nie, już teraz różne głupki wypychają sobie ukochane zwierzęta (pieski i kotki) i trzymają je domku.
Ty z kolei nie rozumiesz dlaczego MK nie rozumie, że świat się zmienia w różnych aspektach naszego jestestwa.
Z obu tekstów zrozumiałem, że każdy z was ma własne zdanie. Ot i na tym polega mój geniusz.
No to jest was już dwóch którzy nie rozumieją
MK nie rozumie McDonadyzacji ostatniej posługi, która wprowadza – na razie – modę na rozsypywanie prochów lub umieszczanie urny z prochami na kominku jako wystroju salonu. Pewnie z czasem przyjdzie moda na robienie prywatnego panoptikum w domu. Ludziska będą się otaczać zabalsamowanymi krewnymi jak nieprzyjmierzając w Muzeum Madame Tussaud w Londynie (tam są co prawda figury woskowe). Że co, że przesada? A nie, już teraz różne głupki wypychają sobie ukochane zwierzęta (pieski i kotki) i trzymają je domku.
Ty z kolei nie rozumiesz dlaczego MK nie rozumie, że świat się zmienia w różnych aspektach naszego jestestwa.
Z obu tekstów zrozumiałem, że każdy z was ma własne zdanie. Ot i na tym polega mój geniusz.
…… niech on będzie taki
…… niech on będzie taki aby jak najmniej kłopotu sprawiał żyjącym….,. Mnie już nie ma i celebra wokół tego czego nie ma jest dziwnym życzeniem…..
No cóż, ale wydaje się, że jest akurat odwrotnie.W społeczeństwie , gdzie głównym motywem działania , w wielu przypadkach, jest: co ludzie powiedzą? kłopoty dopiero się zaczynają- oczywiście dla żyjących.Bo o grób trzeba dbać na bieżąco, bo trzeba przyjechać na święto zmarłych, choćby setki kilometrów, bo w zimnie ,wietrze i deszczu trzeba zasuwać na cmentarz. Niewielu Polaków przyzna się do tego(choć paru spotkałem)że zwyczajnie woleliby
mieć babcie na kredensie niż ciągłe wyrzuty sumienia,czy aby napewno ,wynajęty do oporządzania grobu grabarz – gazer ,wywiązuje się należycie z roboty.
…… niech on będzie taki
…… niech on będzie taki aby jak najmniej kłopotu sprawiał żyjącym….,. Mnie już nie ma i celebra wokół tego czego nie ma jest dziwnym życzeniem…..
No cóż, ale wydaje się, że jest akurat odwrotnie.W społeczeństwie , gdzie głównym motywem działania , w wielu przypadkach, jest: co ludzie powiedzą? kłopoty dopiero się zaczynają- oczywiście dla żyjących.Bo o grób trzeba dbać na bieżąco, bo trzeba przyjechać na święto zmarłych, choćby setki kilometrów, bo w zimnie ,wietrze i deszczu trzeba zasuwać na cmentarz. Niewielu Polaków przyzna się do tego(choć paru spotkałem)że zwyczajnie woleliby
mieć babcie na kredensie niż ciągłe wyrzuty sumienia,czy aby napewno ,wynajęty do oporządzania grobu grabarz – gazer ,wywiązuje się należycie z roboty.
“MCdonaldyzacja to odseparowanie ludzi od smierci i obrzadku.”
A ja sądzę (nawiązując do tytułu znanej książki) że zjawisko to ma raczej charakter pop kulturowy. Stąd bezkrytyczne poddawanie się modzie na różnego rodzaju przejawy stadnego zachowania, żeby być cool, trendy, jazzy czy co tam jeszcze jednokomórkowi troglodyci wymyślą w swoim głupawym słowniku.
A żeby całości dopełnić wazeliną w stosunku do MK, to powiem tak: przejmij na tydzień odpowiedzialność za portal i dbałość o świeże teksty zobaczymy jak uda ci się utrzymać poziom własnej twórczości.
“MCdonaldyzacja to odseparowanie ludzi od smierci i obrzadku.”
A ja sądzę (nawiązując do tytułu znanej książki) że zjawisko to ma raczej charakter pop kulturowy. Stąd bezkrytyczne poddawanie się modzie na różnego rodzaju przejawy stadnego zachowania, żeby być cool, trendy, jazzy czy co tam jeszcze jednokomórkowi troglodyci wymyślą w swoim głupawym słowniku.
A żeby całości dopełnić wazeliną w stosunku do MK, to powiem tak: przejmij na tydzień odpowiedzialność za portal i dbałość o świeże teksty zobaczymy jak uda ci się utrzymać poziom własnej twórczości.
Taaak?
A niby dlaczego?
MK nie potrzebuje adwokata,a ja przedstawiam wyłącznie własną opinię, a nie prawdę objawioną.
Taaak?
A niby dlaczego?
MK nie potrzebuje adwokata,a ja przedstawiam wyłącznie własną opinię, a nie prawdę objawioną.
No cóż przyzwyczaiłem się
No cóż przyzwyczaiłem się już, że jak się w tekście zawiera myśl opatrzoną prośbą, aby zwrócić uwagę na proces nie na “obyczajówkę”, “nowoczesność” i inne takie, to oczywiście od czego zacznie ambitny komentator? Od obyczajówki podpartej nowoczesnością i nieodłączną wiwisekcją Matki Kurki. Myślenie to nadal towar deficytowy, natomiast wyrażanie oklepanych poglądów, chyba już pozostanie szpanem.
PS Warto by również przynajmniej pobieżnie zapoznać się z pojęciem macdonaldyzacji, wtedy jest szansa, że uniknie się kuriozalnych prób definiowania już dawno zdefiniowanego zjawiska.
No cóż przyzwyczaiłem się
No cóż przyzwyczaiłem się już, że jak się w tekście zawiera myśl opatrzoną prośbą, aby zwrócić uwagę na proces nie na “obyczajówkę”, “nowoczesność” i inne takie, to oczywiście od czego zacznie ambitny komentator? Od obyczajówki podpartej nowoczesnością i nieodłączną wiwisekcją Matki Kurki. Myślenie to nadal towar deficytowy, natomiast wyrażanie oklepanych poglądów, chyba już pozostanie szpanem.
PS Warto by również przynajmniej pobieżnie zapoznać się z pojęciem macdonaldyzacji, wtedy jest szansa, że uniknie się kuriozalnych prób definiowania już dawno zdefiniowanego zjawiska.
i tak i nie
Dla czego tak łatwo odpowiedzieć – masz prawo mieć prawo i nic mi do tego.
Dla czego nie – to już wymaga dłuższego wpisu. Się zbiorę to napiszę. Po krótce się nie da.
pozdrowienia
rzl
i tak i nie
Dla czego tak łatwo odpowiedzieć – masz prawo mieć prawo i nic mi do tego.
Dla czego nie – to już wymaga dłuższego wpisu. Się zbiorę to napiszę. Po krótce się nie da.
pozdrowienia
rzl
Zgodzę się z panem, czas nie
Zgodzę się z panem, czas nie kutas, widać wyraźnie po pana wpisie, że to miano jest zarezerwowane.
Zgodzę się z panem, czas nie
Zgodzę się z panem, czas nie kutas, widać wyraźnie po pana wpisie, że to miano jest zarezerwowane.
A tym razem się nie zgodzę,
A tym razem się nie zgodzę, pan jest konsekwentnym recenzentem, przejrzałem w związku z tym pana twórczość na tym portalu i stwierdzam, że panu fantazji nie brakuje. Brawurowo się pan bierze do rzeczy i wdać, że to pana pasja, nie zawód.
A tym razem się nie zgodzę,
A tym razem się nie zgodzę, pan jest konsekwentnym recenzentem, przejrzałem w związku z tym pana twórczość na tym portalu i stwierdzam, że panu fantazji nie brakuje. Brawurowo się pan bierze do rzeczy i wdać, że to pana pasja, nie zawód.
Przenikliwość Pańskich tez jest dla mnie zawstydzająca
Pragnę tylko zwrócić uwagę, że różnimy się dwóch kwestiach. Napisałem, że MK, jako gospodarz portalu Kontrowersje czuje się w obowiązku dostarczać codziennie teksty, “aby portal żył”. Stąd teksty nie są równe, raz lepsze, czasami gorsze, co widać także po ocenach czytelników. Stąd też moja propozycja żeby był Pan uprzejmy np. na tydzień zamienić się z MK rolami. Pan będzie pisał, a MK komentował, z wycieczkami osobistymi włącznie.
Po drugie, nie widzę w tym nic dziwnego, że teksty MK nie są jednakowo dobre lub coraz lepsze. Twórczość pisana nie podlega zasadom dialektyki Marksa: mnożenie ilości nie poprawia jakości.
Proponuję na tym skończyć, bo komentarze powinny dotyczyć tekstu, a nie autora.
Przenikliwość Pańskich tez jest dla mnie zawstydzająca
Pragnę tylko zwrócić uwagę, że różnimy się dwóch kwestiach. Napisałem, że MK, jako gospodarz portalu Kontrowersje czuje się w obowiązku dostarczać codziennie teksty, “aby portal żył”. Stąd teksty nie są równe, raz lepsze, czasami gorsze, co widać także po ocenach czytelników. Stąd też moja propozycja żeby był Pan uprzejmy np. na tydzień zamienić się z MK rolami. Pan będzie pisał, a MK komentował, z wycieczkami osobistymi włącznie.
Po drugie, nie widzę w tym nic dziwnego, że teksty MK nie są jednakowo dobre lub coraz lepsze. Twórczość pisana nie podlega zasadom dialektyki Marksa: mnożenie ilości nie poprawia jakości.
Proponuję na tym skończyć, bo komentarze powinny dotyczyć tekstu, a nie autora.
Ma Pan naprawdę problemy z percepcją
i analizą treści słowa pisanego.
Dajmy temu spokój. Nie dogadamy się. Pozostaję z szacunkiem.
Ma Pan naprawdę problemy z percepcją
i analizą treści słowa pisanego.
Dajmy temu spokój. Nie dogadamy się. Pozostaję z szacunkiem.
Szanowny Panie
Jest taka zasada:
Jak jeden Pana krytykuje, to może być gnojek.
Jak dwóch, to pewnie spisek.
Jak trzech i więcej to… pora się zastanowić nad własnym postępowaniem.
Odsyłam Pana Wielmożny Panie do komentarzy innych osób. I polecam Persen Forte – na nerwy.
Wciąż jeszcze pozostaję z szacunkiem.
Szanowny Panie
Jest taka zasada:
Jak jeden Pana krytykuje, to może być gnojek.
Jak dwóch, to pewnie spisek.
Jak trzech i więcej to… pora się zastanowić nad własnym postępowaniem.
Odsyłam Pana Wielmożny Panie do komentarzy innych osób. I polecam Persen Forte – na nerwy.
Wciąż jeszcze pozostaję z szacunkiem.