Kiedy tam się znajdziesz, Droga Solano, w tym samym miejscu, z którego robiłem te fotki, poczujesz magię tego miejsca. Taką, trochę, odrealnioną. W środku potężnego miasta,tętniącego życiem.Choć to byłe NRD, którym sobie,jeden miejscowy, niedouczony ,,historyk” gębę wyciera i używa jako inwektywy.
To piękne miasto TEŻ zrównanła wojna z ziemią.Tutaj TEŻ była komuna, więc niech świeci przykładem dla wszystkich, zadufanych w sobie durniów, głoszących od rana do wieczora, o naszych ,,wielkich osiągnięciach”. Zapomniałem dodać, że miasto zalała gigantyczna powódź, całkiem niedawno.
Na drezdeńskiej starówce znajdziecie klimat włoskiego miasta, włoskiego baroku – za cenę uczciwych niemieckich restauratorów i kelnerów. Na koniec spacer promenadą wzdłuż Elby.
Drezno zaprasza.
Drezno zaprasza. Przyjadę. Wartburgiem? 🙂 Wiesz, po powrocie z saksów chciałam kupić wartburga w Pewexie, bo wszyscy wartburga chwalili za grubą blachę. O ile mnie pamięć nie myli, blacha na wartburgu była 3 razy grubsza niż na innych samochodach i był to powód do zachwytu. Mniejsza o smród. W Pewexie wartburg kosztował 1700 bonów towarowych, a najtańszy opel prawie 5 tysięcy. Chyba opel kadet.
Nie kupiłam, byłam wtedy na studiach i pieniądze znalazły inny cel. Również taki, że jeden bon towarowy był w Pewexie wymienialny na pół litra żytniej. Po 13.00, oczywiście.
Nie żałuję 🙂
Droga Solano.Bawiąc, przejazdem w Kotlinie Kłodzkiej natrafiłem,w poszukiwaniu myjni samochodowej, w dość niezwykłe miejsce. Do ręcznej myjni, ale takiej, z której samochód wyjeżdża tak czysty, że szkoda nim jechać gdziekolwiek. Ponadto – na podwórku stał wartburg w wersji kombi i ze śladami lakieru na karoserii, która – uwaga – jest cała OCYNKOWANA. Więc Audi AG może swoje bajki opowiadać Zulusom,bo w NRD też na to wpadli, tyle, że wcześniej.
Więc gdybyś,wtedy, kupiła tego ,,warczyburga” to nawet na podwórku zachowałby się do dzisiaj. W Stanach to byłoby coś:-)
Pewnie o to chodziło – o blachę nie grubą, ale ocynkowaną w warczyburgach.
Ale by się ludzie gapili 🙂 gdyby dało się toto zarejestrować, bo pewnie smog test by nie przeszło.
Ale wiesz, Amerykanie sprowadzali jugolskie auto yugo. Było dość popularne, bo kosztowało 3 tysiące, a nie 15 (wtedy). Widzę yugo pod nieco zdartym pokrowcem na posesji domu, gdzie mieszkają jacyś emeryci, a amerykańscy emeryci są naprawdę starzy.
I funkcjonuje powiedzenie, że BMW to nie yugo; w bardzo różnych kontekstach to porównanie jest używane.
Dzień dobry Solano Jaki mi donosił znajomy Amerykanin, tamtejsi twórczo rozwinęli skrót Yugo: you go, it doesn’t 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Król Polski August II Mocny A czasy były nadal świetne, Rzeczpospolita Obojga Narodów, polska potęga… z niemieckim królem.
Ale mniejsza o to, zdjęcia są super. Patrząc na nie zastanawiam się, po co i dlaczego komukolwiek coś takiego jest potrzebne?
No, dobra, to jest zabytek. I już.
A zdjęcie z 76 roku dodaje kolorytu zmianie, jaka się dokonała. Wartburgi i trabanty…
Kiedy tam się znajdziesz, Droga Solano, w tym samym miejscu, z którego robiłem te fotki, poczujesz magię tego miejsca. Taką, trochę, odrealnioną. W środku potężnego miasta,tętniącego życiem.Choć to byłe NRD, którym sobie,jeden miejscowy, niedouczony ,,historyk” gębę wyciera i używa jako inwektywy.
To piękne miasto TEŻ zrównanła wojna z ziemią.Tutaj TEŻ była komuna, więc niech świeci przykładem dla wszystkich, zadufanych w sobie durniów, głoszących od rana do wieczora, o naszych ,,wielkich osiągnięciach”. Zapomniałem dodać, że miasto zalała gigantyczna powódź, całkiem niedawno.
Na drezdeńskiej starówce znajdziecie klimat włoskiego miasta, włoskiego baroku – za cenę uczciwych niemieckich restauratorów i kelnerów. Na koniec spacer promenadą wzdłuż Elby.
Drezno zaprasza.
Drezno zaprasza. Przyjadę. Wartburgiem? 🙂 Wiesz, po powrocie z saksów chciałam kupić wartburga w Pewexie, bo wszyscy wartburga chwalili za grubą blachę. O ile mnie pamięć nie myli, blacha na wartburgu była 3 razy grubsza niż na innych samochodach i był to powód do zachwytu. Mniejsza o smród. W Pewexie wartburg kosztował 1700 bonów towarowych, a najtańszy opel prawie 5 tysięcy. Chyba opel kadet.
Nie kupiłam, byłam wtedy na studiach i pieniądze znalazły inny cel. Również taki, że jeden bon towarowy był w Pewexie wymienialny na pół litra żytniej. Po 13.00, oczywiście.
Nie żałuję 🙂
Droga Solano.Bawiąc, przejazdem w Kotlinie Kłodzkiej natrafiłem,w poszukiwaniu myjni samochodowej, w dość niezwykłe miejsce. Do ręcznej myjni, ale takiej, z której samochód wyjeżdża tak czysty, że szkoda nim jechać gdziekolwiek. Ponadto – na podwórku stał wartburg w wersji kombi i ze śladami lakieru na karoserii, która – uwaga – jest cała OCYNKOWANA. Więc Audi AG może swoje bajki opowiadać Zulusom,bo w NRD też na to wpadli, tyle, że wcześniej.
Więc gdybyś,wtedy, kupiła tego ,,warczyburga” to nawet na podwórku zachowałby się do dzisiaj. W Stanach to byłoby coś:-)
Pewnie o to chodziło – o blachę nie grubą, ale ocynkowaną w warczyburgach.
Ale by się ludzie gapili 🙂 gdyby dało się toto zarejestrować, bo pewnie smog test by nie przeszło.
Ale wiesz, Amerykanie sprowadzali jugolskie auto yugo. Było dość popularne, bo kosztowało 3 tysiące, a nie 15 (wtedy). Widzę yugo pod nieco zdartym pokrowcem na posesji domu, gdzie mieszkają jacyś emeryci, a amerykańscy emeryci są naprawdę starzy.
I funkcjonuje powiedzenie, że BMW to nie yugo; w bardzo różnych kontekstach to porównanie jest używane.
Dzień dobry Solano Jaki mi donosił znajomy Amerykanin, tamtejsi twórczo rozwinęli skrót Yugo: you go, it doesn’t 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Piękne zdjęcia.:)
Dawno Piękne zdjęcia.:)
Dawno temu…
Pamiętam jak w czasach słusznie minionych tata, niestety nie uwiecznił zdjęciowo, bo nie miał czym, przywiózł wrażenia z wycieczki do Drezna. Dzieckiem będąc rozdziawiałam paszczę i słuchałam. O historii tego miasta związanej z naszą, o nalocie dywanowym. (Wtedy poznałam to określenie i dowiedziałam się co oznacza.) A był już Luty 1945-ego roku. Może kiedyś zobaczę to miasto, jak widać i słychać magiczne, na własne oczy? Któż to wie.
Koniecznie się wybierz Jasmine , koniecznie latem a możesz przyjechać na bajecznie odrestaurowany dworzec Dresden Neustadt. Kark i głowa bolą od oglądania fresków.
Słoneczna pogoda niezbędna dla odwiedzin w kawiarenkach – ogródkach.
Piękne zdjęcia.:)
Dawno Piękne zdjęcia.:)
Dawno temu…
Pamiętam jak w czasach słusznie minionych tata, niestety nie uwiecznił zdjęciowo, bo nie miał czym, przywiózł wrażenia z wycieczki do Drezna. Dzieckiem będąc rozdziawiałam paszczę i słuchałam. O historii tego miasta związanej z naszą, o nalocie dywanowym. (Wtedy poznałam to określenie i dowiedziałam się co oznacza.) A był już Luty 1945-ego roku. Może kiedyś zobaczę to miasto, jak widać i słychać magiczne, na własne oczy? Któż to wie.
Koniecznie się wybierz Jasmine , koniecznie latem a możesz przyjechać na bajecznie odrestaurowany dworzec Dresden Neustadt. Kark i głowa bolą od oglądania fresków.
Słoneczna pogoda niezbędna dla odwiedzin w kawiarenkach – ogródkach.
W temacie DDR
Zwinger
Szkoda, że nie masz więcej zdjęć zespołu Zwinger
albo jakiegoś fragmentu starówki Drezna – moglibyśmy porównać. Pozdrawiam.
jeszcze jedno
z Drezna z 76r
Bricke St.
W temacie DDR
Zwinger
Szkoda, że nie masz więcej zdjęć zespołu Zwinger
albo jakiegoś fragmentu starówki Drezna – moglibyśmy porównać. Pozdrawiam.
jeszcze jedno
z Drezna z 76r
Bricke St.
Król Polski August II Mocny
A czasy były nadal świetne, Rzeczpospolita Obojga Narodów, polska potęga… z niemieckim królem.
Ale mniejsza o to, zdjęcia są super. Patrząc na nie zastanawiam się, po co i dlaczego komukolwiek coś takiego jest potrzebne?
No, dobra, to jest zabytek. I już.
A zdjęcie z 76 roku dodaje kolorytu zmianie, jaka się dokonała. Wartburgi i trabanty…
Kiedy tam się znajdziesz, Droga Solano, w tym samym
miejscu, z którego robiłem te fotki, poczujesz magię tego miejsca. Taką, trochę, odrealnioną. W środku potężnego miasta,tętniącego życiem.Choć to byłe NRD, którym sobie,jeden miejscowy, niedouczony ,,historyk” gębę wyciera i używa jako inwektywy.
To piękne miasto TEŻ zrównanła wojna z ziemią.Tutaj TEŻ była komuna, więc niech świeci przykładem dla wszystkich, zadufanych w sobie durniów, głoszących od rana do wieczora, o naszych ,,wielkich osiągnięciach”. Zapomniałem dodać, że miasto zalała gigantyczna powódź, całkiem niedawno.
Na drezdeńskiej starówce znajdziecie klimat włoskiego miasta, włoskiego baroku – za cenę uczciwych niemieckich restauratorów i kelnerów. Na koniec spacer promenadą wzdłuż Elby.
Drezno zaprasza.
Drezno zaprasza. Przyjadę. Wartburgiem? 🙂
Wiesz, po powrocie z saksów chciałam kupić wartburga w Pewexie, bo wszyscy wartburga chwalili za grubą blachę. O ile mnie pamięć nie myli, blacha na wartburgu była 3 razy grubsza niż na innych samochodach i był to powód do zachwytu. Mniejsza o smród. W Pewexie wartburg kosztował 1700 bonów towarowych, a najtańszy opel prawie 5 tysięcy. Chyba opel kadet.
Nie kupiłam, byłam wtedy na studiach i pieniądze znalazły inny cel. Również taki, że jeden bon towarowy był w Pewexie wymienialny na pół litra żytniej. Po 13.00, oczywiście.
Nie żałuję 🙂
Droga Solano.Bawiąc, przejazdem w Kotlinie Kłodzkiej
natrafiłem,w poszukiwaniu myjni samochodowej, w dość niezwykłe miejsce. Do ręcznej myjni, ale takiej, z której samochód wyjeżdża tak czysty, że szkoda nim jechać gdziekolwiek. Ponadto – na podwórku stał wartburg w wersji kombi i ze śladami lakieru na karoserii, która – uwaga – jest cała OCYNKOWANA. Więc Audi AG może swoje bajki opowiadać Zulusom,bo w NRD też na to wpadli, tyle, że wcześniej.
Więc gdybyś,wtedy, kupiła tego ,,warczyburga” to nawet na podwórku zachowałby się do dzisiaj. W Stanach to byłoby coś:-)
Pewnie o to chodziło –
o blachę nie grubą, ale ocynkowaną w warczyburgach.
Ale by się ludzie gapili 🙂 gdyby dało się toto zarejestrować, bo pewnie smog test by nie przeszło.
Ale wiesz, Amerykanie sprowadzali jugolskie auto yugo. Było dość popularne, bo kosztowało 3 tysiące, a nie 15 (wtedy). Widzę yugo pod nieco zdartym pokrowcem na posesji domu, gdzie mieszkają jacyś emeryci, a amerykańscy emeryci są naprawdę starzy.
I funkcjonuje powiedzenie, że BMW to nie yugo; w bardzo różnych kontekstach to porównanie jest używane.
Dzień dobry Solano
Jaki mi donosił znajomy Amerykanin, tamtejsi twórczo rozwinęli skrót Yugo: you go, it doesn’t 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Król Polski August II Mocny
A czasy były nadal świetne, Rzeczpospolita Obojga Narodów, polska potęga… z niemieckim królem.
Ale mniejsza o to, zdjęcia są super. Patrząc na nie zastanawiam się, po co i dlaczego komukolwiek coś takiego jest potrzebne?
No, dobra, to jest zabytek. I już.
A zdjęcie z 76 roku dodaje kolorytu zmianie, jaka się dokonała. Wartburgi i trabanty…
Kiedy tam się znajdziesz, Droga Solano, w tym samym
miejscu, z którego robiłem te fotki, poczujesz magię tego miejsca. Taką, trochę, odrealnioną. W środku potężnego miasta,tętniącego życiem.Choć to byłe NRD, którym sobie,jeden miejscowy, niedouczony ,,historyk” gębę wyciera i używa jako inwektywy.
To piękne miasto TEŻ zrównanła wojna z ziemią.Tutaj TEŻ była komuna, więc niech świeci przykładem dla wszystkich, zadufanych w sobie durniów, głoszących od rana do wieczora, o naszych ,,wielkich osiągnięciach”. Zapomniałem dodać, że miasto zalała gigantyczna powódź, całkiem niedawno.
Na drezdeńskiej starówce znajdziecie klimat włoskiego miasta, włoskiego baroku – za cenę uczciwych niemieckich restauratorów i kelnerów. Na koniec spacer promenadą wzdłuż Elby.
Drezno zaprasza.
Drezno zaprasza. Przyjadę. Wartburgiem? 🙂
Wiesz, po powrocie z saksów chciałam kupić wartburga w Pewexie, bo wszyscy wartburga chwalili za grubą blachę. O ile mnie pamięć nie myli, blacha na wartburgu była 3 razy grubsza niż na innych samochodach i był to powód do zachwytu. Mniejsza o smród. W Pewexie wartburg kosztował 1700 bonów towarowych, a najtańszy opel prawie 5 tysięcy. Chyba opel kadet.
Nie kupiłam, byłam wtedy na studiach i pieniądze znalazły inny cel. Również taki, że jeden bon towarowy był w Pewexie wymienialny na pół litra żytniej. Po 13.00, oczywiście.
Nie żałuję 🙂
Droga Solano.Bawiąc, przejazdem w Kotlinie Kłodzkiej
natrafiłem,w poszukiwaniu myjni samochodowej, w dość niezwykłe miejsce. Do ręcznej myjni, ale takiej, z której samochód wyjeżdża tak czysty, że szkoda nim jechać gdziekolwiek. Ponadto – na podwórku stał wartburg w wersji kombi i ze śladami lakieru na karoserii, która – uwaga – jest cała OCYNKOWANA. Więc Audi AG może swoje bajki opowiadać Zulusom,bo w NRD też na to wpadli, tyle, że wcześniej.
Więc gdybyś,wtedy, kupiła tego ,,warczyburga” to nawet na podwórku zachowałby się do dzisiaj. W Stanach to byłoby coś:-)
Pewnie o to chodziło –
o blachę nie grubą, ale ocynkowaną w warczyburgach.
Ale by się ludzie gapili 🙂 gdyby dało się toto zarejestrować, bo pewnie smog test by nie przeszło.
Ale wiesz, Amerykanie sprowadzali jugolskie auto yugo. Było dość popularne, bo kosztowało 3 tysiące, a nie 15 (wtedy). Widzę yugo pod nieco zdartym pokrowcem na posesji domu, gdzie mieszkają jacyś emeryci, a amerykańscy emeryci są naprawdę starzy.
I funkcjonuje powiedzenie, że BMW to nie yugo; w bardzo różnych kontekstach to porównanie jest używane.
Dzień dobry Solano
Jaki mi donosił znajomy Amerykanin, tamtejsi twórczo rozwinęli skrót Yugo: you go, it doesn’t 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Piękne zdjęcia.:)
Dawno
Piękne zdjęcia.:)
Dawno temu…
Pamiętam jak w czasach słusznie minionych tata, niestety nie uwiecznił zdjęciowo, bo nie miał czym, przywiózł wrażenia z wycieczki do Drezna. Dzieckiem będąc rozdziawiałam paszczę i słuchałam. O historii tego miasta związanej z naszą, o nalocie dywanowym. (Wtedy poznałam to określenie i dowiedziałam się co oznacza.) A był już Luty 1945-ego roku. Może kiedyś zobaczę to miasto, jak widać i słychać magiczne, na własne oczy? Któż to wie.
Koniecznie się wybierz Jasmine , koniecznie latem
a możesz przyjechać na bajecznie odrestaurowany dworzec Dresden Neustadt. Kark i głowa bolą od oglądania fresków.
Słoneczna pogoda niezbędna dla odwiedzin w kawiarenkach – ogródkach.
Piękne zdjęcia.:)
Dawno
Piękne zdjęcia.:)
Dawno temu…
Pamiętam jak w czasach słusznie minionych tata, niestety nie uwiecznił zdjęciowo, bo nie miał czym, przywiózł wrażenia z wycieczki do Drezna. Dzieckiem będąc rozdziawiałam paszczę i słuchałam. O historii tego miasta związanej z naszą, o nalocie dywanowym. (Wtedy poznałam to określenie i dowiedziałam się co oznacza.) A był już Luty 1945-ego roku. Może kiedyś zobaczę to miasto, jak widać i słychać magiczne, na własne oczy? Któż to wie.
Koniecznie się wybierz Jasmine , koniecznie latem
a możesz przyjechać na bajecznie odrestaurowany dworzec Dresden Neustadt. Kark i głowa bolą od oglądania fresków.
Słoneczna pogoda niezbędna dla odwiedzin w kawiarenkach – ogródkach.