Podlewanie to czynność umożliwiająca zbieranie owoców.
Podlewanie to czynność umożliwiająca zbieranie owoców. Niekiedy pod tym pojęciem rozumie się także podejmowanie działań pozwalających na urobienie określonej osoby do konsystencji, w której podlewający może ją wykorzystać do swoich celów, z reguły niemoralnych, a czasem także i bezprawnych.
Jeden z głównych konewkowych PiS Marek Migalski dostał kopa. Jakoś mi nie smutno i nie dziwno. Nie smutno, bo jak przerzedzają się szeregi PiS, to zawsze jest szansa, że w końcu posuną prezesa. Nie dziwno, bo Migalskiemu już ponad połowa narodu wróżyła, że jest dla prezesa skończony. Migalski należy do ginącego gatunku PiSowców z którymi można się zupełnie nie zgadzać, ale jeszcze można z nimi podyskutować. Mam jednak obawy, że tak jak PiS się stacza, powoli staczać będzie się cała polska polityka. Przy braku sensownej opozycji dla rządzącej partii, polityka w kraju nam sPiSieje. Tak jak w gospodarce jedynym proefektywnościowym mechanizmem jest konkurencja, tak w polityce jedynym proefektywnościowym zjawiskiem jest silna i sensowna opozycja. Tymczasem obserwujemy umacnianie się PO i wraz z tym monopolizowanie sceny politycznej, poprzez marginalizowanie się – najczęściej na własne życzenie – opozycji.
Wiara w to, że silna PO i słaba opozycja pozwoli tym pierwszym przeprowadzić niezbędne i bolesne reformy, jest tak samo uprawnione, jak twierdzenie, że przywrócenie monopolu TPSA zapewni wszystkim Polakom w krótkim czasie dostęp do szerokopasmowego internetu. Będzie jak w ekonomii zgodnie z prawem Kopernika-Greshama – pieniądz postrzegany jako lepszy był gromadzony, a więc usuwany z rynku, a w obiegu pozostawał pieniądz gorszy. W polskiej polityce obserwujemy jak tandeciarze wypierają ludzi w miarę sensownych (w miarę, bo moim zdaniem człowiek sensowny nie para się polityką zawodowo).
W działalności politycznej realizowanej przez różne koterie, nazywane partiami, można wyróżnić cztery typy czynnych i biernych osobników podlewających i dopieszczających szefów swoich partii.
Typ pierwszy to wierni, typ drugi to pożyteczni idioci, typ trzeci to cyniczni karierowicze, typ czwarty to zaangażowani idealiści. Te typki tworzą i otaczają każdą partię, bez względu na ideologię i symbolikę, czy jak niektórzy wolą totemy.
Wierni najliczniej występują tam, gdzie ideologia odgrywa najsilniejszą rolę w tworzeniu programu politycznego. Typową pożywką dla wiernych jest religia, patriotyzm, moralność, sprawiedliwość, solidarność et cetera. Wierni nie kierują się rozumem i pragmatyką. Wierni targani są emocjami. Emocje uzewnętrzniają w wachlarzu zachowań: od modlitwy w miejscach publicznych, bynajmniej do tego nie przeznaczonych, po „wypierdalaj ty chuju bo cie zajebie.” Dopóki szef partii rozrzuca wśród wiernych ziarno, doputy wierni podlewać je będą i sycić łaknienie swej wiary, prezesa zaś wynosić będą pod niebiosa, choć ten z PiS jest tylko w dwóch osobach (Lech sądząc po wystąpieniu Jarosława na zjeździe Solidarności wstąpił duchem w ciało brata, który przywołał ponoć jego wspomnienia z 1980 r.). Swoich wiernych mają także inne partie. Ich wiarą jest wspólna Europa, równouprawnienie, albo liberalizm pojmowany najczęściej na opak, zgodnie łatką przylepioną przez narodowych bojowników. Rzesze wiernych PO czy SLD najczęściej spotyka się na blogach i forach internetowych, gdzie używają jedynego dostępnego im argumentu: skoro krytykujesz PO to jesteś pisowcem. To ten sam poziom zidiocenia jakim popisała się kretynka, która paręnaście lat temu ze łzami w oczach wypłakała do kamery, że papież jest dla niej ważniejszy od Chrystusa.
Pożyteczni idioci zasilają każde forum internetowe, prasę, TV czy audycje radiowe. Zgodnie z definicją stanowią wsparcie intelektualne, czy raczej pseudointelektualne dla partii. Tak jak w czasach ZSRR, tuzy ówczesnego świata intelektualnego zachodu oddały się do dyspozycji idei krzewienia komunizmu (jeden z tych skurnali twierdził: w ZSRR nie ma obozów, bo przecież stamtąd wracam i nic takiego nie widziałem) Dzisiejsi piewcy programów partyjnych bez żenady firmują własnym nazwiskiem najgłupsze wystąpienia i tezy partyjnych prezesów, przyozdabiając ich słowne tyrady intelektualną otoczką. Przez 50 lat gospodarki nakazowo-rozdzielczej ekonomiści w Polsce kurwili się na potęgę udowadniając, że księżycowa ekonomia jest wyrazem najwyższego rozwoju naszej cywilizacji. Jeden z takich palantów dr Z, kazał mi wkuwać pod koniec lat 80-tych idiotyzmy o socjalistycznej gospodarce parametrycznej, chociaż w tym czasie na ćwiczeniach jego asystenci już prowadzili – jeszcze półlegalnie – zajęcia w oparciu o Ekonomię McKenziego. Parę lat później pan dr, już habilitowany, występował jako jeden z filarów polskich liberałów.
Dla tych pajaców, niemających odrobiny szacunku nie tylko dla czytelnika lub słuchacza czy telewidza ale i samego siebie, podlewanie prezesa jest drogą nie tyle do kariery zawodowej czy naukowej (tę ostatnią robią na uczelniach pisząc prace naukowe na poziomie gimnazjalisty), ile autopotwierdzeniem własnych walorów moralnych i intelektualnych. Gdyby Kaczyński okazał się pedziem, to jego zaplecze intelektualne dowodziłoby, że nie ma w tym nic zdrożnego, śmiesznego czy żenującego, nawet w świetle wcześniejszych wypowiedzi prezesa, bo Jarosław oddał się całym swoim życiem wyłącznie Polsce, jak ksiądz, który popęd seksualny zamienił na miłość do Boga. Taką tezę natychmiast potwierdzą dyżurny seksuolog PiS i dwie katechetki z ław sejmowych.
W najbliższym czasie czeka nas wysyp pożytecznych idiotów PO. Idą czasy reform więc trzeba będzie naukowo wyjaśnić dlaczego podnosi się VAT a nie upierdziela KRUS. Dlaczego zwalnia się 10% (zbieżność tej liczby z programem PO pewnie przypadkowa) administracji a nie 13,78%? Już się cieszę na reformę administracji, bo wiem, że przy obowiązujących zasadach doboru kadr (gdzie jest kurwa jego mać ustawa o pracownikach służby publicznej?) polecą nieliczni fachowcy, a zostaną krewni i znajomi królika, którzy pozbywszy się resztek fachowców odetchną z ulgą, bo nie będzie już im grozić niebezpieczeństwo, że znajdzie się w ministerstwie ktoś, kto udowodni ich kompletną indolencję. W rezultacie za 2-3 lata liczba pracowników w administracji wzrośnie, bo pracy nie ubędzie, a zmaleje wydajność. To co robiło dotychczas te 10% zwolnionych fachowców, teraz będzie robić 20-30% półgłówków, ale za to swoich półgłówków. Takich radosnych posunięć PO szykuje na jesień więcej, więc pożyteczni idioci będą mieli ręce pełne roboty. Media po 2-3 latach wybaczą pożytecznym idiotom ich zaangażowanie, bo tak naprawdę nadają na tej samej fali i rozliczanie z głupoty, niewiedzy czy braku elementarnych zasad moralnych nie leży w ich interesie.
Cyniczni karierowicze zasilają przede wszystkim szeregi partii, chociaż czasem można ich spotkać na ich obrzeżu. W cynicznych karierowiczów często przekształcają się pożyteczni idioci, stanowiąc dość poważne zagrożenie dla państwa ze względu na pewne walory intelektualne, spryt i zupełny brak zasad moralnych. Dla odróżnienia od p-i zwykły cyniczny karierowicz charakteryzuje się po prostu przerostem ambicji nad możliwościami intelektualnymi, pozwalającymi sprawować odpowiedzialne stanowisko. Cyniczni karierowicze zasilają szeregi zawodowych działaczy, którzy potrafią tylko jedno – działać. Dla nich nie ma rzeczy niemożliwych. Pętają się po różnych partiach, intrygują, wygryzają, robią sobie przedpole. Chętnie obejmują intratne finansowo stanowiska (vacaty w agencjach rządowych, PZPN), lubią pozować przed kamerami i udawać, że są doskonałymi kierowcami mogącymi ścigać się nawet z wozem premiera. Karierowicze są najczęściej posądzani o patologizowanie działalności lobbingowej, rozgrywanie jednych przeciwko drugim, tworzenie układów wewnątrz partyjnych, intrygowanie. Poza dopieszczaniem własnych wybujałych ambicji są także konsekwentni w podlewaniu prezesa, dbają o jego dobre samopoczucie dostarczając mu nawozu w postaci plotek, donosów na kolegów i wiernopoddańczych deklaracji przed kamerami. Na wszelki wypadek trzymają jednak za plecami nóż. Cóż cezarze, sam rozumiesz – life is brutal.
Zaangażowanie idealiści to typ występujący w polityce równie rzadko jak rydz w polskich lasach (w tym roku znalazłem dwa rydze po raz pierwszy od 20 lat). To ludzie, dla których celem jest realizacja przyjętego programu. Łączą swoją karierę z przyjemnością poczucia dobrze wykonanej pracy i co najważniejsze dobrze ocenionej przez ogół. Dla nich celem jest budowanie, a nie wdrażanie zasady: cel uświęca środki. W ich szeregach można znaleźć ludzi wyciszonych i pełnych energii, którzy ostro formułują swoje poglądy. Ich wspólną ponadpartyjną cechą jest to, że w Polsce stanowią gatunek łatwo usuwany przez trzy pierwsze typy. Podlewają prezesa tylko wówczas, gdy są przekonani, że dobre drzewo może dobre owoce wydawać.
Wyższość PiS nad PO w tym względzie polega na tym, że w tej pierwszej partii odważnie ujawniło się parę osób mających odmienne zdanie niż prezes. Tymczasem PO konsekwentnie realizuje strategię fajnej partii, która niestety wcale fajna nie jest. I jakoś nie widzę w niej odpowiedników Poncyliusza. Mógłby nim być Palikot, gdyby nie zidiociał w roli sejmowego błazna. W SLD rolę Antynapieralskiego bawi się Olejniczak, który różni się od swojego adwersarza wyłącznie nazwiskiem.
Obserwując ostatnie posunięcia na polskiej scenie politycznej widać jasno, że tendencja do likwidowania zaangażowanych idealistów staje się w Polandii obowiązującą ponad partyjną normą. Śmiem twierdzić, że bez względu na to kto wygra formalnie wybory, wybór właśnie się dokonuje. Wrzucając kartkę do urn będziemy wybierać między Kempą, Kurskim i kumplami, między Schetyną i kumplami lub między Napieralskim i kumplami.
Dla Pana/Pani dżuma czy tyfus?
Cholera
Krajanie, taka kwestia: “Wiara w to, że silna PO i słaba opozycja pozwoli tym pierwszym przeprowadzić niezbędne i bolesne reformy, jest tak samo uprawnione, jak twierdzenie, że przywrócenie monopolu TPSA zapewni wszystkim Polakom w krótkim czasie dostęp do szerokopasmowego internetu.”
Słaba PO nie przeprowadzała reform. Bo prezydent wetował, a opozycja niegodnie się sprzeciwiała.
Silna PO nie przeprowadzi reform. Bo nie musi (jeżeli dobrze zrozumiałem), bo nie chce się podkładać przed wyborami (zawsze się znajdą jakieś wybory w perspektywie) i tracić swojej siły (w parlamencie i w Pałacu Prezydenckim).
To kto i kiedy ma te reformy przeprowadzać?
PO jak każda z obecnych partii
nie jest zainteresowana reformami tylko rządzeniem. PO nie miała za czasów Lecha Kaczyńskiego programu reform. To były przygotowane na kolanie założenia do założeń planowanego planu. A Kaczyński stał się przyjemną wymówką do nicnierobienia.
Widać to także dzisiaj. Ten program zupełnie mnie nie przekonuje, a trochę się na tym znam. To picownictwo i jak mam czuja, to PO już szuka kolejnej wymówki. Tym razem będą to związki zawodowe, które już szykują jesienne kryterium uliczne. Strategia PO, to strategia na przetrwanie. I mówię to ja – von misesowski liberał jak się patrzy. Howgh.
Cholera
Krajanie, taka kwestia: “Wiara w to, że silna PO i słaba opozycja pozwoli tym pierwszym przeprowadzić niezbędne i bolesne reformy, jest tak samo uprawnione, jak twierdzenie, że przywrócenie monopolu TPSA zapewni wszystkim Polakom w krótkim czasie dostęp do szerokopasmowego internetu.”
Słaba PO nie przeprowadzała reform. Bo prezydent wetował, a opozycja niegodnie się sprzeciwiała.
Silna PO nie przeprowadzi reform. Bo nie musi (jeżeli dobrze zrozumiałem), bo nie chce się podkładać przed wyborami (zawsze się znajdą jakieś wybory w perspektywie) i tracić swojej siły (w parlamencie i w Pałacu Prezydenckim).
To kto i kiedy ma te reformy przeprowadzać?
PO jak każda z obecnych partii
nie jest zainteresowana reformami tylko rządzeniem. PO nie miała za czasów Lecha Kaczyńskiego programu reform. To były przygotowane na kolanie założenia do założeń planowanego planu. A Kaczyński stał się przyjemną wymówką do nicnierobienia.
Widać to także dzisiaj. Ten program zupełnie mnie nie przekonuje, a trochę się na tym znam. To picownictwo i jak mam czuja, to PO już szuka kolejnej wymówki. Tym razem będą to związki zawodowe, które już szykują jesienne kryterium uliczne. Strategia PO, to strategia na przetrwanie. I mówię to ja – von misesowski liberał jak się patrzy. Howgh.
Wyższość PiS nad PO w tym
Wyższość PiS nad PO w tym względzie polega na tym, że w tej pierwszej partii odważnie ujawniło się parę osób mających odmienne zdanie niż prezes… Czy wyższość? Na pewno odmienność. Może chodzi o to, że postawa i zdanie J. Kaczyńskiego są powszechnie znane. Nic dziwnego, jak już przywali, to czasem idzie w pięty. Czytelny aż do bólu. W przeciwieństwie do D. Tuska, który, w moim odbiorze, wydaje się mniej kategoryczny. Być może jest to tylko wrażenie spowodowane tym, że media głównie żyją Kaczyńskim.
Odpowiednik Poncyliusza? – Co powiesz na Gowina? Nie zawsze się wypowiada po linii.
ps.
Ja już wybrałem: zdecydowane 3 x dżuma. 😉
Dżuma ty cholero – zmień nick
Bez obrazy oczywiście.
Gowin to odpowiednik katechetów z PiS, wtyka Opus Dei w PO jak twierdzą podejrzliwi. Ja mam dość ideologów. Pełno ich w każdej partii. Ja chcę pragmatyków. Ludzi od gospodarki, o innym spojrzeniu niż buchalter Rostowski zestawiający słupki winien i ma. O takich ludziach myślałem mówiąc o Poncyliuszu. Może i są tacy w PO, ale siedzą cicho – Front Jedności Narodu. Tusk jest faktycznie bardziej ułożony niż Kaczyński, co nie znaczy że w PO nie ma zamordyzmu.
Wyższość PiS nad PO w tym
Wyższość PiS nad PO w tym względzie polega na tym, że w tej pierwszej partii odważnie ujawniło się parę osób mających odmienne zdanie niż prezes… Czy wyższość? Na pewno odmienność. Może chodzi o to, że postawa i zdanie J. Kaczyńskiego są powszechnie znane. Nic dziwnego, jak już przywali, to czasem idzie w pięty. Czytelny aż do bólu. W przeciwieństwie do D. Tuska, który, w moim odbiorze, wydaje się mniej kategoryczny. Być może jest to tylko wrażenie spowodowane tym, że media głównie żyją Kaczyńskim.
Odpowiednik Poncyliusza? – Co powiesz na Gowina? Nie zawsze się wypowiada po linii.
ps.
Ja już wybrałem: zdecydowane 3 x dżuma. 😉
Dżuma ty cholero – zmień nick
Bez obrazy oczywiście.
Gowin to odpowiednik katechetów z PiS, wtyka Opus Dei w PO jak twierdzą podejrzliwi. Ja mam dość ideologów. Pełno ich w każdej partii. Ja chcę pragmatyków. Ludzi od gospodarki, o innym spojrzeniu niż buchalter Rostowski zestawiający słupki winien i ma. O takich ludziach myślałem mówiąc o Poncyliuszu. Może i są tacy w PO, ale siedzą cicho – Front Jedności Narodu. Tusk jest faktycznie bardziej ułożony niż Kaczyński, co nie znaczy że w PO nie ma zamordyzmu.