Tekst tylko dla dorosłych skierowany do Czytelnika o sporej dozie tolerancji z marginesem na niecenzuralne słowa
Jeszcze rok dobrze się nie zaczął, i starego nie było czasu posumować, a tu znowu tyle nowinek, sensacji i sensacyjek. W tym prześlizgiwaniu się po domysłach i stawianiu kolejnych diagnoz, hipotez i gdybaniu, piramidalna tandeta w postaci reklam i polskich seriali zdaje się mieć więcej sensu niż owe prawdy objawione w wersjach – każdy ma rację, racji nie ma nikt.
To zapytam skromnie: gdzie leży prawda, ta naga niczym nieokryta, niczym ciało kurtyzany? No gdzie?
Pierwsze pół
Optymista wyłączył telewizor, gazety i lub czasopisma schował pod materac łóżka – a co niech sobie też pośpią – po czym otworzył okno w celu przewietrzenia, nie w żadnym innym.
Starannie założył płaszcz i w lustrze się przejrzał, i stwierdził, że krawat jest zbyt ciasno zawiązany – a po chu… mi krawat – zapytał się sam siebie i po chwili odwiesił go na wieszak przy drzwiach w przedpokoju. Poprawił szalik i raz jeszcze spojrzał w lustro – po jaką cholerę tak się ubieram skoro idę tylko na spacer?
Wprawnym ruchem zdjął płaszcz i zarzucił na plecy sportową kurtkę. Na głowę nacisnął wełnianą czapkę. Wyszedł na ulicę i z ciekawością zaczął przyglądać się ludziom. Brak na ich licach wesołości i to, że tacy milczący, jeśli nie śmiertelnie poważni, to czymś jakby zatroskani scedował na panujące warunki.
Faktycznie pogoda może i pod psem, ale nie ma takiej chmury, która w końcu się nie wykapie, wypada – zresztą to nie deszcz a mżawka zaledwie, skorygował w myślach prognozę.
Listopad suchy, to bilans opadów kiedyś musi się wyrównać. Że śniegu nie ma – ano nie ma, bo mrozu też nie ma. Zresztą jest rok przestępny, to widać tak być musi, a potem wszystko wróci do normy.
Nie ma co narzekać. Nie ma soli na ulicach i opony dłużej wytrzymają i buty i mniej paliwa się spala w drodze, a to że droższe – sam wczoraj kupował po sześć złotych za litr, to wie, ale nie narzeka bo to pewnie dlatego, że lepsze i to, że średnia zarobków jest znowu większa.
Rząd powiada – będzie dobrze. To będzie.
Szedł tak sobie i wpatrywał się w witryny sklepowe. Większość kusiła obniżkami, albo zupełnie nowymi dostawami prosto z Holandii i Anglii. Ale widać ludzie musieli się już obkupić bo sklepy świeciły pustkami. Szedł dalej i podziwiał rozpięte pajęczyny trakcji tramwajowej lśniące w deszczu. Pięknie to wszystko wygląda i działa. Jest dobrze. Komunikacja na czas przewozi ludzi, nie ma zatorów jest bezpiecznie. Dobrze jest. Poprawił czapkę na głowie i szedł radośnie dalej.
Mijał pizzerinę, obok jakiś chłopczyk nawoływał swojego psa. – Pewnie poleciał gdzieś na podwórko zrobić co trzeba, zaraz wróci, nie martw się. Poklepał chłopca po plecach i spojrzał w jego smutne oczy – nie martw się – powtórzył raz jeszcze. Będzie dobrze. Zobaczysz.
Chłopiec jednak dalej wołał z nie mniejszym smutkiem i troską w głosie: puszek, puszek…
Nadszedł wieczór. Uliczne lampy i latarnie oświetlały jezdnie i chodniki. Oświetlenie punktowe podkreślało dostojność wiekowych budynków. W tych światłach miasto naprawdę wygląda jeszcze piękniej i okazalej.
Na Ostrowie Tumskim podświetlone wieże kościelne śmigały w rozchlapane deszczem niebo. Tajemniczy to wygląda. I jeśli nałożyć na niego odgłosy ciekącej zewsząd wody i pojedyncze spieszne odgłosy kroków i cienie przemykających przygarbionych sylwetek z łopotem skrzydeł nietoperzy i krakaniem wron, to wyobraźnia potrafi przywołać wspaniałe obrazy i skojarzenia.
Z tej monumentalnej, barokowej zabudowy, wzrok w końcu się wyrywa i zatrzymuje na współczesnej architekturze hoteli, banków i galerii. Tu grają zupełnie inne światła i inne fantazje. Jest bogato.
Czuje się to piękno i siłę tego miasta. Od razu widać, że przy stole obok konserwatywnej tradycji zasiadła równie dorodna i mądra współczesność. No na co tu narzekać? A jak przyjdzie wiosna, to dopiero będzie się działo…
Przez skrzyżowanie na sygnale przemknęła karetka pogotowia. Osoba obok kierowcy rozmawiała przez telefon. – Jak nic pan doktor dzwoni i rezerwuje miejsce w najbliższym szpitalu.
W oświetlonej części za kabiną przez zamgloną szybę widać pochyloną postać. – Pewnie robi masaż serca, pomyślał. Dobrze jest mieć pewność, że gdyby się coś wydarzyło, to można liczyć na pomoc. Odetchnął z ulgą.
Zrelaksowany spacerem i tym co zauważył optymista wraca do swojego ciepłego mieszkania. Wie, że jak wróci to zje dobrą kolację. Z lodówki wyjmie dobrą wędlinę zaparzy porządnej herbaty. Wieczorną kawę podkreśli smakiem śliwek w czekoladzie i pójdzie do łóżka z kim trzeba. Będą snuć plany dokąd pojechać na urlop i kiedy skoczyć na weekend do Pragi.
Drugie pół
Kiedy oni przestaną ględzić w tym telewizorze? I za co te pawiany jedwabne chcą abonament, za tę chałę, za te ciągłe powtórki i rewelacje agentki Moniki? Niech sobie odliczą z reklam.
Na widok spotu „Co z tą Polską” pesymista odpowiada – Chuj, dawno żeście ją przegrali, przeżarli i przepierdolili, to co ma być pawiany jedwabne. A zresztą, po co ja z wami gadam. Lepiej pójdę na spacer. Spojrzał w okno.
Kurwa znowu pada, co za pierdolony kraj, to wszystko przez tą żydokomunę, kurwa!
Chyba już do reszty ześwirowałem, klnę jak ten szewc, albo Kondrat w „Dniu świra”. Muszę się pozbierać i jakoś ułożyć sam ze sobą, bo tak dalej się nie da. Wykończę się i… A zresztą po co tu żyć i dla kogo?
Pesymiście znowu włączył się udupizm.
Na plecy niechlujnie zarzucił kurtkę, na głowę wcisnął czapkę z daszkiem i poprawił ją starannie jak nigdy – żeby mnie ptaki nie osrały na pierdolone szczęście – mruknął pod nosem i wyszedł z mieszkania.
Pada, pewnie nie przestanie i znowu przyjdzie powódź i znowu trzeba będzie się zrzucać, bo te złodzieje w rządzie nie mają pieniędzy. Wszystko przeżarli, ukradli i gdzieś na Seszelach pewnie mają te swoje bezpieczne przystanie.
Ciekawe po co jeżdżą te tramwaje skoro i tak mało kto to z nich korzysta, i za co jeżdżą te pawiany jedwabne w samochodach skoro benzyna kosztuje sześć zeta. O! A jeszcze niedawno ten ryży kundel p(r)oniemiecki, bo jaki on tam owczarek? – straszył, że jak przyjdą Kaczory, to benzyna będzie po pięć.
Nie. Rudym nie ma co wierzyć, to załgane kutasy! Zresztą nikomu z nich nie warto wierzyć. Przyjdą naobiecują, a potem śmieją się tylko i kłamią w żywe oczy. Co to za kraj, co to za ludzie. A niech to…
O! ludzi nawet nie stać, aby w lumpeksie kupować, taka bieda. Spojrzał na swoje odzienie i splunął pod nogi – wszystko na mnie po pięć złotych sztuka. Ale za to wszystko z Anglii, Francji, albo z Holandii, a nie od tych jebanych żółtków. Kurwa! – może spodnie mam po jakimś pierdolonym w dupę pedale?
Nerwowym ruchem poprawił szew na tyłku i szedł dalej.
Mijał pizzerię. Jakiś smarkacz darł się na całe gardło i wołał: puszek, puszek…
– Te mały, twojego psa pewnie już tam wcinają… O! Ten rudy z tą grubą, tam w rogu. Widzisz? Pacem wskazał zacieniony stolik przy sztucznej palmie. Chłopiec posmutniał. W jego oczach zatańczyły dwie duże łzy. Zacisnął zęby i dalej wołał: puszek, puszek, gdzieeee jesteś? Jednak co chwilę nerwowo spoglądał przez szybę na tych w rogu pizzerii.
Zmierzchało. Zapalały się lampy jedna po drugiej, ulica po ulicy. – Co za marnotrawstwo, aby puste ulice tak oświetlać i marnować tyle prądu, a pieprzą że kryzys. Mogliby choć co którąś zapalać. Albo po co te kościoły oświetlać skoro i tak za chwilę je zamkną. To, gdyby jakiemuś bezdomnemu przyszła myśl żeby się tam przed deszczem schronić i moment odpocząć, ogrzać i odsapnąć w tej wiecznej bezdomnej wędrowce. I co? Nic. Zamkną, a wieczny wędrowiec pójdzie dalej. Tylko gdzie? Dworzec w remoncie, do knajp nie wpuszczą, a w noclegowniach to i okraść mogą, pobić i zgwałcić nawet.
Odruchowo podniósł głowę w górę. Wielkie to to, i po co komu? Kto za to płaci? A jakim kosztem cierpienia i zniewolenia wznosili te wielkie kościoły. Do dziś straszą ludzi piekłem pasibrzuchy w sutannach. Więcej w nich zła niż dobra, a ile krzywd wyrządzili i te swoje pedofilskie grzeszki pod grube dywany chowają. Jezus mawiał – idźcie i głoście imię pana.
Tym przez myśl nie przejdzie, żeby iść – oni muszą jechać i to czym. Splunął na widok zakapturzonej postaci i mruknął – kibol w sutannie, złodziej, parszywiec.
Kiedy wychodził z Ostrowa Tumskiego obejrzał się za siebie raz jeszcze – feudalizm. Tak, tym to po drodze do piekła z rządzącymi. Kto to widział, aby w tych czasach ksiądz pokrapiał dom, ulice i przejście dla pieszych. A spróbuj ochrzcić, jak nie masz pieniędzy, nawet nie pochowasz. Kapitaliści i darmozjady. Wymyślili sobie całą tę oprawę i żyją jak lordowie, żrą i gwałcą dzieci. Z nudów, czy tak okropnie zepsuci są? I jeszcze o odkupieniu grzechów śmią gadać. Kutasy jedwabne!
Tym to przeszkadzają markety, bo ludzie zamiast do kościoła wdepnąć i na tacę dać, to wolą iść w niedzielę do galerii pooglądać, oczy nacieszyć, coś przekąsić i kupić nawet.
O! To im przeszkadza, że tam człowiek pójdzie z rodziną i zostawi kawałek swojego grosza a nie da na ich rozpustne życie. Chciwość. Pycha. Rozpusta!!!
A na dodatek to jeszcze sfałszowali Testament. Co to za wiara, co za nauka, która tak daleko odstąpiła od nauczania Syna Bożego. Oj będą się gotować w piekle i nic im, to co tutaj uczynili złego, nie zostanie odpuszczone. Amen
Na skrzyżowaniu karetka na sygnale zwolniła. Jak oni się wloką. Ten koło kierowcy pewnie już dzwoni na Osobowice*, a ten tam z tyłu jak nic dusi nieboraka, albo podaje pavulon. W szpitalach miejsca nie ma to za skórę wezmą dole, i tyle ich pomocy. I weź tu człowieku zasłabnij, nie daj Boże na ulicy, to jak nic zawloką do rakarni, a potem prosto do parku sztywnych.
To wszystko już niebawem pierdolnie i będzie koniec, nic nie będzie jak u tego tam, co chciał zostać prezydentem. Zresztą Lenin już ostrzegał, że ministrem i innych urzędnikiem państwowym, to nawet sprzątaczka może zostać, albo prostytutka.
Ci co dziś przy korycie są, to same kurwy, i nie o zawód tu idzie, a o charakter.
Myśli pesymisty precyzyjnie tną przestrzenie i okolice polityki niczym skalpel chirurga, doktora od zimnych ciał.
Pesymista wraca do domu. Wie, że zimno i ciemno, i w lodówce też nic specjalnego. Doje to co z obiadu zostało i bez słowa, jak zwykle od lat, miną się zimnym wzrokiem z tą tam, drugą połówką ponoć.
O czym tu gadać i po co? Mruknął i splunął pod nogi na widok plakatu „Europa trzeciej prędkości”. Mowa trawa tych mądrali na górze ma tyle samo sensu, co próba odzyskiwania pożywienia z wysypiska.
________________________________________________________
*Osobowice – największy cmentarz Wrocławia założony w 1867 roku.
Copyright © 2011 Wiktor Smol