Doradcy finansowi nie cieszą się w ostatnim czasie wielkim zaufaniem społecznym, a ju
Doradcy finansowi nie cieszą się w ostatnim czasie wielkim zaufaniem społecznym, a już dotychczasowi klienci doradców chętnie wróciliby do średniowiecznych kar chłosty, aby poczuć odrobinę satysfakcji i zadośćuczynienia.
W takim klimacie kompromitującego się fachu nie warto wychodzić przed szereg z dobrymi radami dla klientów indywidualnych, a co dopiero wyznaczać trendy na rynkach, Zapomniał o tych okolicznościach i nie skorzystał z okazji do milczenia prezydent Kaczyński. W swoim stylu, a może nawet swojego brata pogroził narodowi palcem i przekazał złotą radę, aby się naród teraz nie mazał, ale wtedy pomyślał i wziął kredyt w walucie narodowej. Narobiło się trochę zamieszenia po tym ogólnonarodowym wyznaczaniu trendów na rynku kredytów hipotecznych. Nastroje na rynkach siadły i banki masowo zaprzestały udzielać kredytów w obcych walutach, zwłaszcza we franku szwajcarskim.
Prezydent w ten sposób zapobiegł wielu rodzinnym tragediom, niestety w ferworze odważnych słów i walki o polskie jutro, prezydent zapomniał o sobie i swojej rodzinnie. Naród aż jęknął gdy zobaczył na stronach WWW prezydenckiej kancelarii, kwotę 290 tysięcy franków rozłożoną na córkę, zięcia, rodziców zięcia i samego prezydenta. Często tak bywa, że szewc bez butów chodzi, ale zadziwiająca w tej sytuacji jest postawa brata prezydenta, skądinąd znanego ekonomisty, który na tyle opanował termin „stagflacja”, aby bez zająknięcia powtórzyć słowo w stresujących warunkach „nagrania na żywo”. Zaledwie kilka dni temu brat Jarosław martwił się skąd minister Rostkowski weźmie pieniądze na spłatę swojego kredytu. Jak dotąd nie wyraził troski o finanse brata i rodziny, ale do godziny 12 zostało jeszcze kilka minut, być może na codziennej sumie konferencyjnej poznany stanowisko i ból brata Jarosława.