W czasach symbolizowanych przez kufajkę i wielką płytę, z telewizji, ale też ze wszystkich możliwych stron, płynął dość spójny przekaz. Doganialiśmy USA i Albanię wyprzedzaliśmy o niepoliczalną ilość długości. Fabryki rosły razem ze wskaźnikami, PRL produkował: samoloty, statki, pociągi, samochody, motocykle, motorowery, rowery, sprzęt RTV i AGD. Huty, kopalnie, elektrownie i elektrociepłownie nie nadążały z dostarczeniem energii i surowca. Brakowało wszystkiego i prawie wszystkim, cena właściwie nie grała większej roli, ludzie płacili za samochód na giełdzie ze dwa razy więcej niż wynosiła cena fabryczna. Czy to oznacza, że gospodarka realnie socjalistyczna była błogosławiona i należy do niej sięgnąć? Mnie proszę o to nie pytać, a jeśli ktoś bardzo chce wiedzieć, to zdecydowanie odradzam powrót do przeszłości. Napisałem te kilka zdań wstępu, ponieważ od roku 1989 nie zmieniło się nic od strony propagandy, jeśli chodzi o atrakcyjność Polski i ściganie USA, co więcej przegoniliśmy kilkakrotnie nie tylko Albanię, ale kraje nadbałtyckie i nawet członków strefy euro. Co się zmieniło? Otóż jest co raz lepiej i rozwijamy się skokami cywilizacyjnymi, ale nic się w Polsce nie opłaca. Polskie stocznie się nie opłacają, są absolutnie deficytowe, tragedia wręcz, takie stocznie to kula u nogi. Polskie kopalnie, to weź Pan przestań – nie opłaca się. Huty? Daj pani spokój, kto do tego będzie dokładał! A co Pani pieprzysz, jakie kopalnie? Na darmozjadów, co trzynastki dostają, pozamykać to w cholerę. Samoloty? A gdzie rynek na to, Panie nie ma zbytu. Pociągi, samochody? Wszystko pada, trupa trzymać i dopłacać do tego? Nic się w Polsce nie opłaca, ale tylko Polakom i dla Polaków, bo już PRYWATYZACJA, RESTRUKTURYZACJA, REORGANIZACJA to czysty biznes. Recz jasna nie dla Polski i Polaków biznes, ale to nieważne, kapitał nie faszysta i nie zna pojęcia narodu.
Co się w Polsce nie opłaca trzeba sprzedać Niemcom, Rosji, Japonii, Chińczykom, Francji, Czechom, Słowakom i Albanii. Sprzedać za tyle ile zechcą dać, zwolnić z podatków i w pakiecie dołożyć siłę roboczą za tyle, ile zechcą nowi pracodawcy zapłacić. I teraz, proszę jak kogo, mamy inny kraj. Tam gdzie była stocznia jest skup złomu, dwa zakłady fryzjerskie, 30 magazynów Coca Coli, Mercedesa i Gazpromu, gdzie pracują polscy magazynierzy z grupą inwalidzką za 1200 netto. Pełen rozwój mała średnie polska przedsiębiorczość, duży kapitał zachodni. Na miejsce polskiej kopalni przyszła kopalnia niemiecka, całkiem inna kopalnia, wszystko się opłaca. Niemiec sprzedaje węgiel taniej niż Chińczyk, Polak ma na czas wypłatę, 1800 netto, bo przepisy zabraniają zatrudniać górników z grupą inwalidzką. Samochody? A jakże, są i samochody, montujemy Ople w Gliwicach, przywożone z byłej NRD w większych kawałkach. Montowaliśmy Fiata i Włochom się bardzo opłacało, ale we Włoszech wyszli włoscy robotnicy przed fabryki z młotkami w rękach i zaczęło się Włochom opłacać we Włoszech. I tak dalej i tak podobnie, a komu się nie podoba, kto na łeb upadł, niech posłucha polskiego eksperta, którego zachodni inwestor pracodawca nie może się nachwalić. Najlepsi są „polscy” politycy i prezesi banków, oni oddali wszystko za przysłowiową złotówkę i dzięki temu Polska stała się rajem dla ponadnarodowego kapitału. Najgorsi są polscy robole, rozleniwieni, awanturnicy, brakoroby, nieudacznicy, frustraci, podpalacze naszej wspólnoty, którym jeszcze trzeba płacić, zamiast ciąć koszty i podnosić atrakcyjność montażu niemieckiego.
Polska się nie opłaca, widać to na każdym kroku i czas najwyższy się zastanowić nad sensem agonalnego demontażu. Od 25 lat sprzedajemy Polskę niczym właściciel używanych części. Po co? Wszyscy wiedzą, zwłaszcza „złodzieje Polacy”, że od dawna nie opłaca się kraść i sprzedawać samochodów w całości, bo za duże ryzyko. Dlatego kradnie się samochód, wkłada do dziupli i rozbiera cześć po części, potem wystawia na giełdę. Będziemy traktować naszą wspólnotę, nasze społeczeństwo obywatelskie, naszych prawomocnych mieszkańców Europy, jak zwykłego Mercedesa? Skandal i dodatkowo brak sensu. Wszyscy siedzimy w skradzionym samochodzie i z każdym dniem nawet nie przez szyby, bo już poszły „do Żyda”, obserwujemy, co nam odpada. Wczoraj wycieraczki i kierunkowskaz, dzisiaj włącznik świateł awaryjnych. Kiedy odpadły koła i kierownica, najstarsi prezesi i ministrowie finansów nie pamiętają. Gdzie my tym zajedziemy i jak pokierujemy wrakiem? Potraktujmy Polską jako całość, solidarnie, zbudujmy zgodę i ogłoszenie ponad podziałami. Sprzedać Panie, sprzedać w cholerę i w całości, najwyżej na trzy kawałki podzielić. Niech to bierze, kto che i płaci ile uważa, bo Polska się, kurwa, Polakom nie opłaca!
ad vocem
nie napisal pan ze nie oplacalo sie kredytow brac..a dzis frank zwariowal..ktos nam szykuje druga Hiszpanie???..i kto by pomyslal ze to jaką szwajcaria jest potega i doskonale poukladanym krajem zostalo wziete z dyrektyw Rzadu Narodowego za czasow Romualda Traugutta…ot szwajcarski pulkownik w tamtych czasach obserwowal nasza walke i robil notatki…i wrocil do swoich.oni to wcielili w zycie…..a..my..???
mamy to co mamy…doktorowa sie zapiera ze zadnej likwidacji nie bedzie….
Biurokracja się opłaca, cała europa nam jej zazdrości
i rozwija się. To tak żeby nie wyszło całkiem smętnie. Górnicy zostaną zatrudnieni w administracji i tyle.
eeee???
na dzien dzisiejszy wszystkie europejskie dzienniki mowia o doktorowej ze to nowa margaret tchatcher…chyba ma pan racje…jak zamkna kopalnie to spelni sie marzenie??teza?? piechocinskiego…wszyscy zaczna pytac kim on jest??toc jest kolalicjantem i juz sie zapowiedzial ze trzeba "restrukturyzowac"..wiec jak mus to mus..koalicja "TRWA MAĆ'..ale mnie to przeraza..widzial pan te memy ze wszyscy w europie glosowali na psl???chyba ze gornicy to twarde chlopaki i nie wyjada na góre przez "ruski miesiac"…
@cichy – Czy o to chodziło z kredytami?
http://www.kontrowersje.net/zero_kasy_z_bud_etu_dla_frankowych_frajer_w
…..
poniekąd o to chodzilo..chodz szwajcarski bank narodowy ma w glebokim powazaniu zamierzenia doktorowej….to cos grubszego..by tak nagle robic tsunami na swiatowych parkietach….
jest jeszcze wielowątkowość..nie mnie dywagowac o ekonomii..ale zle i bardzo podejrzanie mi ten numer z uwolnieniem kursu wyglada…MYSLE SOBIE TAK–…kogo szwajcarzy maja za najblizszych sąsiadów??czy to jest z ich strony atak czy obrona wlasnych interesow??sadze ze w niedalekiej przyszlosci sie dowiemy…dowiemy z tego–> jaki inny jeszcze premier poza "doktorową1metrszpadlem" poda swoj rząd do dymisji…ale przedtem moze tez zaczna wybuchac strajki generalne..kto??gdzie??kiedy??tego nie wiem…czas pokaze…ale to nie wyglada ZBYT WESOLO…
Jak najbardziej obrona 😉
Drukarki w EBC pójdą w pełną parą w ruch, euro zamieni się miejscami z dolarem.
Ani obrona, ani atak
Co tak naprawdę się stało? Trzeba się cofnąć parę lat wstecz, kiedy to Szwajcarska gospodarka ledwo dyszała, a waluta była wykupowana na potęgę, co jeszcze bardziej obniżało konkurencyjność ich eksportu. Szwajcarski Bank Narodowy zrobił jedyne co mógł zrobić, czyli zapowiedział obronę kursu 1.20 względem Euro, poprzez dodruk. Rynki finansowe z mniejsca ssię wycofały z pomysłu parcia na wzmocnienie CHF, ponieważ SNB jako emitent mógł rzucić w każdej chwili dowolną ilość pieniędzy. O ile dobrze pamiętam znieśli też zasadę odzwierciedlenia ilości pieniądza w ilosci posiadanego złota.
Teraz, jak się ich gospodarka pozbierała to oni się wycofują z obrony kursu 1,20. ale nie wycofują się całkowicie z drukowania. Po prostu nie będą bronić 1,20, ale będą albo reagować na zbyt dynamiczne umacnianie się Franka, albo zmienili to na powiedzmy 1,00, tylko nie podali tego do publicznej wiadomości. Działania podobnie jak do tej pory będą miały charakter doraźny, nie będzie to nic na wzór amerykańskiego Quantitative Easing, tylko jak uznają,że nie pasuje im taki wysoki kurs własnej waluty to drukną coś i wrzucą na rynek. Jedyne co się zmienia, to,że nie będzie to działało z automatu ilektoś kurs franka względem Euro spadnie poniżej 1.20
Nie ma tu więc działania w obronie ani przeciwko nikomu. Jest po prostu ograniczanie ręcznego sterowania walutą, które było niezbędne w czasie kryzysu. Cała reszta skutków jakie to ze sobą niesie to już efekt głupoty ludzkiej, przede wszystkim pomysłu zadłużania się w walucie, w której się nie zarabia. Szwajcaria prowadzi po prostu własną politykę, skierowaną na własne dobro a nie przeciwko nikomu, przed nikim też się nie musi bronić i nie będzie musiała dopóki wszystkie światowe przekrętasy grubego kalibru trzymają hajs w ich bankach. najzwyklej w swiecie przyszedł czas na taką a nie inną decyzję i to własciwie tyle.
@ wilczyca szara – Drukarki w EBC nie pójdą bardziej w ruch niz poszły do tej pory. Bardzo by chciał tego Draghi, ale on moze zrobić tyle, ile pozwoli mu zrobić Merkel. Dopóki prezydentem Francji był Sarkozy można było liczyć po cichu na to, że będzie walczył o jakiś dodruk, ale ten lewacki patafian co jest teraz ichnim preziem to całą zawartość jaj jaką ma zużywa na młode dupy, które nie wiedzieć czemu same pchają mu się do wyra. Taki Rene Artois z Allo Allo, Merkelowa robi z nim co chce.
Ale – to nie dodruk zabije Euro. Bodaj 25 stycznia są wybory w Grecji i wszystko wskazuje na to, że władzę przejmie Syriza, partia przed którą kilka lat temu cała eurozona była blada ze strachu. Oni mają zamiar olać wszelkie wczesniejsze ustalenia z UE i powrotu do drahmy. Nie sądzę jednak, że to ma jakiś związek ze zmianą polityki przez SNB. Oni zapowiadali takie posunięcie od dłuższego czasu, szczególnie sporo się mówiło o tym we wrześniu ub.r. Posunięcie jest więc może zaskakujące w takim sensie, że nie było na kilka dni przed decyzją żadnych komunikatów pozwalających rynkom się na to przygotować, ale tak bardziej ogólnie to trzeba było się z tym liczyć już od jakiegoś czasu, sytuacja sztucznego powiązania kursu waluty własnej z jakąkolwiek inną jest nienormalna, należy ją stosować w wyjąskowych przypadkach i jak się pojawi możliwość to z tego wychodzić. No i właśnie zaczęli z tego wychodzić.
Co do samego Euro to przewiduję, że czeka nas piękna katastrofa (nomen omen). Grecję jakoś eurozona przeżyje, bo to jest małe, niewiele znaczące państwo, ale to będzie precedens. Do tej pory stanowisko Niemiec było takie, że jak ktoś przyjął Euro to zostanie z nim do końca świata i jeden dzień dłużej (hehe), ale jakiś tydzień temu jakaś niemiecka szycha (nie pamiętam kto dokładnie) wypowiedziała się, ze "strefa Euro jest gotowa na taki scenariusz", o oznacza, że prawdopodobnie przekalkulowali już sobie straty i zyski no i najwyraźniej wyszło im, że to tak naprawdę wyjście Grecji im nie zrobi różnicy. Na krótką metę pewnie nie (choć myślę,że 26 stycznia może znów porządnie zachwiać rynkami finansowymi), ale za chwilę mogą zacząć wychodzić ze strefy Euro kolejne państwa, którym tkwienie w tym absurdzie się kompletnie nie będzie opłacać. Nawet nie koniecznie muszą to być bankruty. Koniec końców Euro będzie marginalną walutą i prawdopodobnie mocno podatną na ataki spekulacyjne sterowane z Wall Street i myślę,że to będzie prawdziwy koniec Euro. Nie nastąpi to ani w tym roku, ani w przyszłym, ta koncepcja będzie zdychać na raty. Może nawet uda się nawet na chwilę obecną zatrzymać jakoś Grecję w Eurozonie, może się okazać, że ta cała Syriza to jak u nas banda Palikota albo Korwin – Mikkego, wszyscy mocni w gębie, ale jak przyjdzie do realnego głosowania to zagłosują tak jak się od nich oczekuje. Co nie zmienia faktu, że eurozona trzeszczy, bo jest poskładana z państw o kompletnie rozbieżnych interesach jeśli chodzi o politykę pieniężną, a podejście głównych rozgrywajacych, czyli Niemców do tematu jest już takie, że jak Grecja bardzo będzie chciała wyjść to jakoś to przeżyją, czyli tak naprawdę furkta została otwarta.
Jedno szczęście, że Tusku w swojej nieskończonej gospodarczej głupocie okazał się większym nieudacznikiem niż sam przypuszczał i nie wciągnął Polski do euro-dupy. Jeszcze inna sprawa, że z takimi pajacami w RPP i prezesem NBP ktory przy stole opowiada kto ma jakiego długiego i tak może z tego za wiele nie wynikać, możliwość prowadzenia odrębnej polityki pieniężnej ma wtedy sens, jeśli jest ona prowadzona mądrze, a obawiam się, że w przypadku tych kolesi to raczej nie ma co liczyć na zbyt wiele.
Dobrze, że rozwinąłeś temat i wszystko to prawda
Poleciałam skrótem myślowym, a to spowodu że bardziej ostatnio żyję górnictwem i tym co z tego wyniknie niż dzisiejszym frankiem, ale wyjaśnię, co poeta miała na myśli. Użyłam sformułowania "obrona", bo tak jak napisałeś, frank do dziś był powiązany z euro, zatem co takiego się wydarzyło, a raczej jaki cynk dostali Szwajcarzy, że podjęli z nagła decyzję o odcięciu się od eurosa, a giełdy i kursy zaszalały z rana tak, że co nieco poustawało, oto jest pytanie warte mocnego zadumania. Rację masz, że prędzej czy później i tak by się to stało, ale nagłość bez jakiegolwiek ostrzeżenia, nawet pisanego drobnym druczkiem, mimo wszystko każe zdać sobie to pytanie.
Grecja, Merkel – to wszystko prawda – to są scenariusze a wraz z nimi też zagrożenia, ale jak pokazała sytuacja z dzisiejszym frankiem, rzadko kiedy realizują się dokładnie w 100% jak przewidują to wcześniejsze analizy. Mało się ostanio mówi o Francji czy o włoskiej makulaturze, a to też są ewentualne czynniki zagrożenia dla strefy euro.
Ogólnie to mam bardzo zbieżne podejście jakie przedstawiasz, no może czasem w jakiś drobiazgach mogę się różnić, ale generalnie nie widzę powodów do polemiki . 🙂
teraz po wyjaśnieniu szczegółów
to też sie zgadzam. W pewnym sensie była to obrona i to,ze decyzja została podjęta nagle i niespodzienanie mogło mieć jakiś związek ze spodziewanym osłabieniem Euro. Mnie raczej chodziło to to, ze to nie jest gatunek działań wojennych przeciwko jakiejś walucie, tylko realizacja swoich własnych założeń, które były powzięte już jakiś czas temu. I w tym sensie nie jest to ani obrona ani atak.
Francuzi mają akurat ciągle więcej korzyści z UE niż strat, więc niezależnie od tego jaki problem mają z makulaturą to myślę,ze koniec końców zęby zacisną. Natomiast Włosi to inna para kaloszy. Dług Włoch jest w większosci długiem wewnętrznym, więc raczej nikt tego długi nie "zaatakuje" jak długu greckiego (bo tak naprawdę w Grecji zagrały dwie rzeczy – po pierwsze duże zadłuzenie , które jednak samo w sobie nie było aż tak duże,żeby sobie z nim nie poradzić, a po drugie gra na wzrost wartości CDSów, co spowodowało wzrost kosztów obsługi długu, na to wszystko nałożył się jeszcze kryzys). Problem może jednak być inego rodzaju, rządowi włoskiemu może się nie uśmiechać spłacanie tego wszystkiego, wiec moze sprawę przeciagać, albo nawet stwierdzić,że części zobowiązań nie będzie płacic, a to zachwieje włoskimi instytucjami finansowymi, co z kolei już odbije się na całej eurozonie. Mechanizm może być tak naprawdę odwrotny, to cała reszta państw strefy Euro moze chcieć się pozbyć Włoch. Na pewno jednak nie jest to jakieś realne zagrożenie w krótkim terminie.
Z realnych zagrożeń, których w ogóle nikt nie bierze pod uwagę to na przykład rozpad Hiszpanii. Od dawna Katalonia i Baskonia chcą się odłączyć i nie jest powiedziane, ze w końcu się to nie uda. Hiszpanię, pozostającą z bardzo duzym załużeniem to osłabi, zaś dodatkowo w strefie Euro chcac nie chcąc znajdą się kolejne dwa małe kraje, które mogą sprawiać problemy, może nawet większe niż Grecja czy Irlandia.
No ale to wszystko o czym mówię to są szczegóły. to jest kwestia tego jak się rozpadnie eurozona, a nie czy się rozpadnie. Moim zdaniem prędzej czy później musi się rozlecieć ponieważ to całkowicie niedorzeczny i sztuczny twór. Ma sens jedynie w przypadku trzech najsilniejszych państw UE (z czego UK samo zrezygnowało z tego "dobrodziejstwa"), miałoby sens ewentualnie jako waluta równoległa do walut narodowych. w takiej postaci w jakiej eurostrefa jest obecnie to przetrwa moim zdaniem maksymalnie jeszcze dwa takie kryzysy jak jest teraz (bo jeszcze się nie skonczył), bardziej jednak prawdopodobne, że rozleci się już przy następnej okazji tego typu.Obstawiam jednak, że to perspektywa jakichś następnych 10 lat, może trochę mniej. Ale raczej nie roku. W ciagu roku to najwyżej pożegnamy Grecję.
Perpetum frankole
SNB -veeeeery good businessmen!
Sprzedawał franka przez 3 lata po 1,2 euro, odkupi po 0,9 a potem znów ustali peg na 1,2…
I wkoło Macieju…Do końca świata a może i dzień dłużej?
Prraaawie jak Jurek…
Niczego nie odkupi
Nie potrzebuje, przy takiej podaży jaka jest wystarczy, że wyemituje następne pieniądze i pozyska kolejne euro za całkowitą darmochę. O ile w ogóle będzie miał taką potrzebę. I tak jak pisałem – nie jest to żaden biznes, tylko konieczność. Zresztą po jaką cholerę Szwajcarom duza ilosć eurowaluty, skoro ich pieniądz jest w pełnie wymienialny i wręcz za mocny, na tyle mocny, że mają problemy z eksportem. To właśnie jest istota działań SNB, a nie jakieś transakcje na ciągle dodrukowywanej walucie.
ad vocem
nie napisal pan ze nie oplacalo sie kredytow brac..a dzis frank zwariowal..ktos nam szykuje druga Hiszpanie???..i kto by pomyslal ze to jaką szwajcaria jest potega i doskonale poukladanym krajem zostalo wziete z dyrektyw Rzadu Narodowego za czasow Romualda Traugutta…ot szwajcarski pulkownik w tamtych czasach obserwowal nasza walke i robil notatki…i wrocil do swoich.oni to wcielili w zycie…..a..my..???
mamy to co mamy…doktorowa sie zapiera ze zadnej likwidacji nie bedzie….
Biurokracja się opłaca, cała europa nam jej zazdrości
i rozwija się. To tak żeby nie wyszło całkiem smętnie. Górnicy zostaną zatrudnieni w administracji i tyle.
eeee???
na dzien dzisiejszy wszystkie europejskie dzienniki mowia o doktorowej ze to nowa margaret tchatcher…chyba ma pan racje…jak zamkna kopalnie to spelni sie marzenie??teza?? piechocinskiego…wszyscy zaczna pytac kim on jest??toc jest kolalicjantem i juz sie zapowiedzial ze trzeba "restrukturyzowac"..wiec jak mus to mus..koalicja "TRWA MAĆ'..ale mnie to przeraza..widzial pan te memy ze wszyscy w europie glosowali na psl???chyba ze gornicy to twarde chlopaki i nie wyjada na góre przez "ruski miesiac"…
@cichy – Czy o to chodziło z kredytami?
http://www.kontrowersje.net/zero_kasy_z_bud_etu_dla_frankowych_frajer_w
…..
poniekąd o to chodzilo..chodz szwajcarski bank narodowy ma w glebokim powazaniu zamierzenia doktorowej….to cos grubszego..by tak nagle robic tsunami na swiatowych parkietach….
jest jeszcze wielowątkowość..nie mnie dywagowac o ekonomii..ale zle i bardzo podejrzanie mi ten numer z uwolnieniem kursu wyglada…MYSLE SOBIE TAK–…kogo szwajcarzy maja za najblizszych sąsiadów??czy to jest z ich strony atak czy obrona wlasnych interesow??sadze ze w niedalekiej przyszlosci sie dowiemy…dowiemy z tego–> jaki inny jeszcze premier poza "doktorową1metrszpadlem" poda swoj rząd do dymisji…ale przedtem moze tez zaczna wybuchac strajki generalne..kto??gdzie??kiedy??tego nie wiem…czas pokaze…ale to nie wyglada ZBYT WESOLO…
Jak najbardziej obrona 😉
Drukarki w EBC pójdą w pełną parą w ruch, euro zamieni się miejscami z dolarem.
Ani obrona, ani atak
Co tak naprawdę się stało? Trzeba się cofnąć parę lat wstecz, kiedy to Szwajcarska gospodarka ledwo dyszała, a waluta była wykupowana na potęgę, co jeszcze bardziej obniżało konkurencyjność ich eksportu. Szwajcarski Bank Narodowy zrobił jedyne co mógł zrobić, czyli zapowiedział obronę kursu 1.20 względem Euro, poprzez dodruk. Rynki finansowe z mniejsca ssię wycofały z pomysłu parcia na wzmocnienie CHF, ponieważ SNB jako emitent mógł rzucić w każdej chwili dowolną ilość pieniędzy. O ile dobrze pamiętam znieśli też zasadę odzwierciedlenia ilości pieniądza w ilosci posiadanego złota.
Teraz, jak się ich gospodarka pozbierała to oni się wycofują z obrony kursu 1,20. ale nie wycofują się całkowicie z drukowania. Po prostu nie będą bronić 1,20, ale będą albo reagować na zbyt dynamiczne umacnianie się Franka, albo zmienili to na powiedzmy 1,00, tylko nie podali tego do publicznej wiadomości. Działania podobnie jak do tej pory będą miały charakter doraźny, nie będzie to nic na wzór amerykańskiego Quantitative Easing, tylko jak uznają,że nie pasuje im taki wysoki kurs własnej waluty to drukną coś i wrzucą na rynek. Jedyne co się zmienia, to,że nie będzie to działało z automatu ilektoś kurs franka względem Euro spadnie poniżej 1.20
Nie ma tu więc działania w obronie ani przeciwko nikomu. Jest po prostu ograniczanie ręcznego sterowania walutą, które było niezbędne w czasie kryzysu. Cała reszta skutków jakie to ze sobą niesie to już efekt głupoty ludzkiej, przede wszystkim pomysłu zadłużania się w walucie, w której się nie zarabia. Szwajcaria prowadzi po prostu własną politykę, skierowaną na własne dobro a nie przeciwko nikomu, przed nikim też się nie musi bronić i nie będzie musiała dopóki wszystkie światowe przekrętasy grubego kalibru trzymają hajs w ich bankach. najzwyklej w swiecie przyszedł czas na taką a nie inną decyzję i to własciwie tyle.
@ wilczyca szara – Drukarki w EBC nie pójdą bardziej w ruch niz poszły do tej pory. Bardzo by chciał tego Draghi, ale on moze zrobić tyle, ile pozwoli mu zrobić Merkel. Dopóki prezydentem Francji był Sarkozy można było liczyć po cichu na to, że będzie walczył o jakiś dodruk, ale ten lewacki patafian co jest teraz ichnim preziem to całą zawartość jaj jaką ma zużywa na młode dupy, które nie wiedzieć czemu same pchają mu się do wyra. Taki Rene Artois z Allo Allo, Merkelowa robi z nim co chce.
Ale – to nie dodruk zabije Euro. Bodaj 25 stycznia są wybory w Grecji i wszystko wskazuje na to, że władzę przejmie Syriza, partia przed którą kilka lat temu cała eurozona była blada ze strachu. Oni mają zamiar olać wszelkie wczesniejsze ustalenia z UE i powrotu do drahmy. Nie sądzę jednak, że to ma jakiś związek ze zmianą polityki przez SNB. Oni zapowiadali takie posunięcie od dłuższego czasu, szczególnie sporo się mówiło o tym we wrześniu ub.r. Posunięcie jest więc może zaskakujące w takim sensie, że nie było na kilka dni przed decyzją żadnych komunikatów pozwalających rynkom się na to przygotować, ale tak bardziej ogólnie to trzeba było się z tym liczyć już od jakiegoś czasu, sytuacja sztucznego powiązania kursu waluty własnej z jakąkolwiek inną jest nienormalna, należy ją stosować w wyjąskowych przypadkach i jak się pojawi możliwość to z tego wychodzić. No i właśnie zaczęli z tego wychodzić.
Co do samego Euro to przewiduję, że czeka nas piękna katastrofa (nomen omen). Grecję jakoś eurozona przeżyje, bo to jest małe, niewiele znaczące państwo, ale to będzie precedens. Do tej pory stanowisko Niemiec było takie, że jak ktoś przyjął Euro to zostanie z nim do końca świata i jeden dzień dłużej (hehe), ale jakiś tydzień temu jakaś niemiecka szycha (nie pamiętam kto dokładnie) wypowiedziała się, ze "strefa Euro jest gotowa na taki scenariusz", o oznacza, że prawdopodobnie przekalkulowali już sobie straty i zyski no i najwyraźniej wyszło im, że to tak naprawdę wyjście Grecji im nie zrobi różnicy. Na krótką metę pewnie nie (choć myślę,że 26 stycznia może znów porządnie zachwiać rynkami finansowymi), ale za chwilę mogą zacząć wychodzić ze strefy Euro kolejne państwa, którym tkwienie w tym absurdzie się kompletnie nie będzie opłacać. Nawet nie koniecznie muszą to być bankruty. Koniec końców Euro będzie marginalną walutą i prawdopodobnie mocno podatną na ataki spekulacyjne sterowane z Wall Street i myślę,że to będzie prawdziwy koniec Euro. Nie nastąpi to ani w tym roku, ani w przyszłym, ta koncepcja będzie zdychać na raty. Może nawet uda się nawet na chwilę obecną zatrzymać jakoś Grecję w Eurozonie, może się okazać, że ta cała Syriza to jak u nas banda Palikota albo Korwin – Mikkego, wszyscy mocni w gębie, ale jak przyjdzie do realnego głosowania to zagłosują tak jak się od nich oczekuje. Co nie zmienia faktu, że eurozona trzeszczy, bo jest poskładana z państw o kompletnie rozbieżnych interesach jeśli chodzi o politykę pieniężną, a podejście głównych rozgrywajacych, czyli Niemców do tematu jest już takie, że jak Grecja bardzo będzie chciała wyjść to jakoś to przeżyją, czyli tak naprawdę furkta została otwarta.
Jedno szczęście, że Tusku w swojej nieskończonej gospodarczej głupocie okazał się większym nieudacznikiem niż sam przypuszczał i nie wciągnął Polski do euro-dupy. Jeszcze inna sprawa, że z takimi pajacami w RPP i prezesem NBP ktory przy stole opowiada kto ma jakiego długiego i tak może z tego za wiele nie wynikać, możliwość prowadzenia odrębnej polityki pieniężnej ma wtedy sens, jeśli jest ona prowadzona mądrze, a obawiam się, że w przypadku tych kolesi to raczej nie ma co liczyć na zbyt wiele.
Dobrze, że rozwinąłeś temat i wszystko to prawda
Poleciałam skrótem myślowym, a to spowodu że bardziej ostatnio żyję górnictwem i tym co z tego wyniknie niż dzisiejszym frankiem, ale wyjaśnię, co poeta miała na myśli. Użyłam sformułowania "obrona", bo tak jak napisałeś, frank do dziś był powiązany z euro, zatem co takiego się wydarzyło, a raczej jaki cynk dostali Szwajcarzy, że podjęli z nagła decyzję o odcięciu się od eurosa, a giełdy i kursy zaszalały z rana tak, że co nieco poustawało, oto jest pytanie warte mocnego zadumania. Rację masz, że prędzej czy później i tak by się to stało, ale nagłość bez jakiegolwiek ostrzeżenia, nawet pisanego drobnym druczkiem, mimo wszystko każe zdać sobie to pytanie.
Grecja, Merkel – to wszystko prawda – to są scenariusze a wraz z nimi też zagrożenia, ale jak pokazała sytuacja z dzisiejszym frankiem, rzadko kiedy realizują się dokładnie w 100% jak przewidują to wcześniejsze analizy. Mało się ostanio mówi o Francji czy o włoskiej makulaturze, a to też są ewentualne czynniki zagrożenia dla strefy euro.
Ogólnie to mam bardzo zbieżne podejście jakie przedstawiasz, no może czasem w jakiś drobiazgach mogę się różnić, ale generalnie nie widzę powodów do polemiki . 🙂
teraz po wyjaśnieniu szczegółów
to też sie zgadzam. W pewnym sensie była to obrona i to,ze decyzja została podjęta nagle i niespodzienanie mogło mieć jakiś związek ze spodziewanym osłabieniem Euro. Mnie raczej chodziło to to, ze to nie jest gatunek działań wojennych przeciwko jakiejś walucie, tylko realizacja swoich własnych założeń, które były powzięte już jakiś czas temu. I w tym sensie nie jest to ani obrona ani atak.
Francuzi mają akurat ciągle więcej korzyści z UE niż strat, więc niezależnie od tego jaki problem mają z makulaturą to myślę,ze koniec końców zęby zacisną. Natomiast Włosi to inna para kaloszy. Dług Włoch jest w większosci długiem wewnętrznym, więc raczej nikt tego długi nie "zaatakuje" jak długu greckiego (bo tak naprawdę w Grecji zagrały dwie rzeczy – po pierwsze duże zadłuzenie , które jednak samo w sobie nie było aż tak duże,żeby sobie z nim nie poradzić, a po drugie gra na wzrost wartości CDSów, co spowodowało wzrost kosztów obsługi długu, na to wszystko nałożył się jeszcze kryzys). Problem może jednak być inego rodzaju, rządowi włoskiemu może się nie uśmiechać spłacanie tego wszystkiego, wiec moze sprawę przeciagać, albo nawet stwierdzić,że części zobowiązań nie będzie płacic, a to zachwieje włoskimi instytucjami finansowymi, co z kolei już odbije się na całej eurozonie. Mechanizm może być tak naprawdę odwrotny, to cała reszta państw strefy Euro moze chcieć się pozbyć Włoch. Na pewno jednak nie jest to jakieś realne zagrożenie w krótkim terminie.
Z realnych zagrożeń, których w ogóle nikt nie bierze pod uwagę to na przykład rozpad Hiszpanii. Od dawna Katalonia i Baskonia chcą się odłączyć i nie jest powiedziane, ze w końcu się to nie uda. Hiszpanię, pozostającą z bardzo duzym załużeniem to osłabi, zaś dodatkowo w strefie Euro chcac nie chcąc znajdą się kolejne dwa małe kraje, które mogą sprawiać problemy, może nawet większe niż Grecja czy Irlandia.
No ale to wszystko o czym mówię to są szczegóły. to jest kwestia tego jak się rozpadnie eurozona, a nie czy się rozpadnie. Moim zdaniem prędzej czy później musi się rozlecieć ponieważ to całkowicie niedorzeczny i sztuczny twór. Ma sens jedynie w przypadku trzech najsilniejszych państw UE (z czego UK samo zrezygnowało z tego "dobrodziejstwa"), miałoby sens ewentualnie jako waluta równoległa do walut narodowych. w takiej postaci w jakiej eurostrefa jest obecnie to przetrwa moim zdaniem maksymalnie jeszcze dwa takie kryzysy jak jest teraz (bo jeszcze się nie skonczył), bardziej jednak prawdopodobne, że rozleci się już przy następnej okazji tego typu.Obstawiam jednak, że to perspektywa jakichś następnych 10 lat, może trochę mniej. Ale raczej nie roku. W ciagu roku to najwyżej pożegnamy Grecję.
Perpetum frankole
SNB -veeeeery good businessmen!
Sprzedawał franka przez 3 lata po 1,2 euro, odkupi po 0,9 a potem znów ustali peg na 1,2…
I wkoło Macieju…Do końca świata a może i dzień dłużej?
Prraaawie jak Jurek…
Niczego nie odkupi
Nie potrzebuje, przy takiej podaży jaka jest wystarczy, że wyemituje następne pieniądze i pozyska kolejne euro za całkowitą darmochę. O ile w ogóle będzie miał taką potrzebę. I tak jak pisałem – nie jest to żaden biznes, tylko konieczność. Zresztą po jaką cholerę Szwajcarom duza ilosć eurowaluty, skoro ich pieniądz jest w pełnie wymienialny i wręcz za mocny, na tyle mocny, że mają problemy z eksportem. To właśnie jest istota działań SNB, a nie jakieś transakcje na ciągle dodrukowywanej walucie.
Prof. Grażyna Ancyparowicz
http://www.radiomaryja.pl/multimedia/czym-grozi-polsce-i-polakom-dlug-publiczny-cz-i/
Prof. Grażyna Ancyparowicz
http://www.radiomaryja.pl/multimedia/czym-grozi-polsce-i-polakom-dlug-publiczny-cz-i/
A najbardziej nieopłaca się kształcenie
Cytat: "Ludzie, którzy kończą obecnie 3-letnie studia inżynierskie, czyli licencjat, maja mniejszą wiedzę z przedmiotów podstawowych – matematyka, fiuzyka – niż my gdy kończyliśmy liceum w 1981"
To powiedział mój kolega, dziekan jednago z wydziałów politechniki.
Być może nawet podstawówkę w 1981
znajomy doktor informatyk czy matematyk mówi, że się robi "zajęcia wyrównawcze" na pierwszym roku żeby ich jakoś przepchnąć …
@Fizia – wszystko zaczyna się od telewizyjnych “zajęć
wyrównawczych". Telenowele, quizy i "inny popcorn" dla widzów o IQ=50. Wszelkie szkoły to już tylko gwóźdź do trumny ilorazu.
Dzieci to się raczej
napieprzają w te warcrafty ….
ale najbardziej, całkiem mnie przygnębiło jak zobaczyłam że z Ameryki przyjeżdżają polskie dzieci tam urodzone i sobie radzą w naszych szkołach … byle trochę polskiego znały …
zawsze kuźwa nasze, nawet z podejrzeniem upośledzenia były u nich co najmniej jedną klase wyżej … jak nie dwie …
a taki przypadek z piątkami po podstawówce, szedł jak burza przez hajskul i walił prosto na Harvard ze stypendium …
jak to mówię na przykładzie własnej rodziny i znajomych ….
praktyka też leży
A z przedmiotów zawodowych mniejszą niż absolwenci komuszego technikum.
Kończyłem
w roku 1971 Technikum Budowy Okrętów, znane też jako "Conradinum" lub "Szulcowizna" i uważam, że moje wykształcenie ma wartość dwóch doktorów, trzech magistrów i kilkunastu licencjatów. Ja do dziś potrafię rozwiązać równanie z dwiema niewiadomymi i dość szybko obliczyć dowolny układ z procentami. Matematykę i fizykę miałem w czterech przedmiotach zawodowych. Jak widać z językiem ojczystym też nie mam kłopotów, choć polonistka oceniła moją znajomośc zaledwie na trójczynę. Z historii właśnie niedawno pomagałem podciągać się wnukowi, który dzięki temu dostał się do nalepszego ogólniaka w Gdańsku. Mam i inne talenty, ale podstawy wyniosłem właśnie z technikum. Dziś chyba ze świecą szukać takich szkół.
gonili nas strasznie, komuchy wredne
Czuję temat. Skończyłem kiedyś Technikum Chemiczne. Żeby się tam dostać musiałem zdać egzamin z polskiego, chemii, matematyki i ruskiego. Było trzech kandydatów na jedno miejsce.
Gdy byłem później na studiach zdawałem przedmioty zawodowe bez zaglądania do podręczników.
W pierwszych latach rzecz jasna. Potem już było ciężko jak cholera.
Nie tylko tam
Na anglistyce studenci z trudem osiągają na piątym roku umiejętności, które jeszcze jakiś czas temu były wymagane na egzaminie wstępnym.To nie żart, to ocena profesora z wydziału. I nie jest to wina wykładowców. Taki 'materiał' do obróbki dostarczają szkoły średnie.
I gimnazja – tu głównie leży problem …
wczesna podstawówka jak zaobserwowałam chce się uczyć, ta do 13 roku życia też, a reszcie odpierdziela i chce się edukować seksualnie
w szkole średniej przez 2,5 roku jest prawie niemożliwe nadrobić szkody … mówimy o świętych krowach, których się nie wyrzuca ze szkoły oraz o świętych krowach z pokoju nauczycielskiego, które w szkole tatuś umieścił bo czerwony/zielony, razem BUM
postulat do realizacji:
twórcę gimnazjów oddać na roboty do najbliższej takie placówki …
Tather w rządzie premiera Heatha była min.oświaty
Jej kadencja stała się znana głównie ze względu na wywieranie nacisku na władze lokalne w celu przekształcenia szkół gimnazjalnych (tzw. grammar schools) w licea ogólnokształcące (tzw.comprehensive schools). Thatcher obroniła także The Open University (tzw. Wolny Uniwersytet) przed planowanymi cięciami budżetowymi.
To wspaniale!
Gdyż i my mamy Thatcher!!!
Jasne
Tylko zaczekajmy, aż zamknie kopalnie i od razu zrobi się Eldorado !
I podstawówka
– podzielenie jej po trzy lata oddzielnie na każdy system. Pierwsze trzy to edukacja wczesnoszkolna, co już jest nazwą mylącą. Właściwa nazwa powinna brzmieć edukacja późnoprzedszkolna. To jest czas przystosowywania dziecka do szkoły, czyli rozpieszczanie, by maleństwa nie zraziły się. Efekt jest taki, że do czwartej klasy trafiają rozpieszczone bachory, które są dopiero temperowane przez nauczycieli, z miernym skutkiem, bo za późno. Tak na prawdę podstawówka to tylko klasy 4 do 6. Z tym, że czwarta klasa to przyswajanie dzieci do normalnego trybu szkolnego: czyli lekcie 45 min (na których nie wolno biegać po klasie kiedy się chce czy też jeść i pić – z tym walczą nauczyciele dziesięciolatków, niedouwierzenia), podział na przedmioty, klasówki, sprawdziany, odpytywanie przy tablicy. Do trzeciej klasy tych rzeczy albo nie ma, albo są sporadzycznie, tak więc dzieci nie wiedzą nawet tak napradę jak mają się uczyć.
To jest koszmar. Powoduje to jedną rzecz. O ile bowiem bystrzacha i tak wyjdzie na swoje. Ale spada na łeb na szyję poziom przeciętnego ucznia.
A najbardziej nieopłaca się kształcenie
Cytat: "Ludzie, którzy kończą obecnie 3-letnie studia inżynierskie, czyli licencjat, maja mniejszą wiedzę z przedmiotów podstawowych – matematyka, fiuzyka – niż my gdy kończyliśmy liceum w 1981"
To powiedział mój kolega, dziekan jednago z wydziałów politechniki.
Być może nawet podstawówkę w 1981
znajomy doktor informatyk czy matematyk mówi, że się robi "zajęcia wyrównawcze" na pierwszym roku żeby ich jakoś przepchnąć …
@Fizia – wszystko zaczyna się od telewizyjnych “zajęć
wyrównawczych". Telenowele, quizy i "inny popcorn" dla widzów o IQ=50. Wszelkie szkoły to już tylko gwóźdź do trumny ilorazu.
Dzieci to się raczej
napieprzają w te warcrafty ….
ale najbardziej, całkiem mnie przygnębiło jak zobaczyłam że z Ameryki przyjeżdżają polskie dzieci tam urodzone i sobie radzą w naszych szkołach … byle trochę polskiego znały …
zawsze kuźwa nasze, nawet z podejrzeniem upośledzenia były u nich co najmniej jedną klase wyżej … jak nie dwie …
a taki przypadek z piątkami po podstawówce, szedł jak burza przez hajskul i walił prosto na Harvard ze stypendium …
jak to mówię na przykładzie własnej rodziny i znajomych ….
praktyka też leży
A z przedmiotów zawodowych mniejszą niż absolwenci komuszego technikum.
Kończyłem
w roku 1971 Technikum Budowy Okrętów, znane też jako "Conradinum" lub "Szulcowizna" i uważam, że moje wykształcenie ma wartość dwóch doktorów, trzech magistrów i kilkunastu licencjatów. Ja do dziś potrafię rozwiązać równanie z dwiema niewiadomymi i dość szybko obliczyć dowolny układ z procentami. Matematykę i fizykę miałem w czterech przedmiotach zawodowych. Jak widać z językiem ojczystym też nie mam kłopotów, choć polonistka oceniła moją znajomośc zaledwie na trójczynę. Z historii właśnie niedawno pomagałem podciągać się wnukowi, który dzięki temu dostał się do nalepszego ogólniaka w Gdańsku. Mam i inne talenty, ale podstawy wyniosłem właśnie z technikum. Dziś chyba ze świecą szukać takich szkół.
gonili nas strasznie, komuchy wredne
Czuję temat. Skończyłem kiedyś Technikum Chemiczne. Żeby się tam dostać musiałem zdać egzamin z polskiego, chemii, matematyki i ruskiego. Było trzech kandydatów na jedno miejsce.
Gdy byłem później na studiach zdawałem przedmioty zawodowe bez zaglądania do podręczników.
W pierwszych latach rzecz jasna. Potem już było ciężko jak cholera.
Nie tylko tam
Na anglistyce studenci z trudem osiągają na piątym roku umiejętności, które jeszcze jakiś czas temu były wymagane na egzaminie wstępnym.To nie żart, to ocena profesora z wydziału. I nie jest to wina wykładowców. Taki 'materiał' do obróbki dostarczają szkoły średnie.
I gimnazja – tu głównie leży problem …
wczesna podstawówka jak zaobserwowałam chce się uczyć, ta do 13 roku życia też, a reszcie odpierdziela i chce się edukować seksualnie
w szkole średniej przez 2,5 roku jest prawie niemożliwe nadrobić szkody … mówimy o świętych krowach, których się nie wyrzuca ze szkoły oraz o świętych krowach z pokoju nauczycielskiego, które w szkole tatuś umieścił bo czerwony/zielony, razem BUM
postulat do realizacji:
twórcę gimnazjów oddać na roboty do najbliższej takie placówki …
Tather w rządzie premiera Heatha była min.oświaty
Jej kadencja stała się znana głównie ze względu na wywieranie nacisku na władze lokalne w celu przekształcenia szkół gimnazjalnych (tzw. grammar schools) w licea ogólnokształcące (tzw.comprehensive schools). Thatcher obroniła także The Open University (tzw. Wolny Uniwersytet) przed planowanymi cięciami budżetowymi.
To wspaniale!
Gdyż i my mamy Thatcher!!!
Jasne
Tylko zaczekajmy, aż zamknie kopalnie i od razu zrobi się Eldorado !
I podstawówka
– podzielenie jej po trzy lata oddzielnie na każdy system. Pierwsze trzy to edukacja wczesnoszkolna, co już jest nazwą mylącą. Właściwa nazwa powinna brzmieć edukacja późnoprzedszkolna. To jest czas przystosowywania dziecka do szkoły, czyli rozpieszczanie, by maleństwa nie zraziły się. Efekt jest taki, że do czwartej klasy trafiają rozpieszczone bachory, które są dopiero temperowane przez nauczycieli, z miernym skutkiem, bo za późno. Tak na prawdę podstawówka to tylko klasy 4 do 6. Z tym, że czwarta klasa to przyswajanie dzieci do normalnego trybu szkolnego: czyli lekcie 45 min (na których nie wolno biegać po klasie kiedy się chce czy też jeść i pić – z tym walczą nauczyciele dziesięciolatków, niedouwierzenia), podział na przedmioty, klasówki, sprawdziany, odpytywanie przy tablicy. Do trzeciej klasy tych rzeczy albo nie ma, albo są sporadzycznie, tak więc dzieci nie wiedzą nawet tak napradę jak mają się uczyć.
To jest koszmar. Powoduje to jedną rzecz. O ile bowiem bystrzacha i tak wyjdzie na swoje. Ale spada na łeb na szyję poziom przeciętnego ucznia.
100% racji
Dodam jeszcze metodyczne rozmontowywanie infrastruktury kolejowej, bo też się nie opłaca. Przecież ludzie mogą sobie busikami popylać. A jak jest jakiś wypadek, to oczywiście wina przewoźnika i tych głupców, którym się nos ze swojej wioski zechciało wychylać.
100% racji
Dodam jeszcze metodyczne rozmontowywanie infrastruktury kolejowej, bo też się nie opłaca. Przecież ludzie mogą sobie busikami popylać. A jak jest jakiś wypadek, to oczywiście wina przewoźnika i tych głupców, którym się nos ze swojej wioski zechciało wychylać.
Może jestem w błędzie
Ale ja tu upatruję winę grubej kreski. Ci zza tej kreski, co by o nich nie powiedzieć, nad podziw sprawnie się skrzyknęli i przejęli co się da. Ale nie do kierowania i rozwijania, ale dla rabunku. Fanatycy kapitalizmu (do których też się zaliczam), powiadali – to nic, jak nie będą umieli zarządzać, to padną. Teraz, po latach widać już wyraźnie, że nie o gospodarowanie dobrami chodziło a o wyciągnięcie co się da i rujnowanie następnego. Oraz sprzedaż za bezcen obcym. Na tym traci tylko ludność i nie da się tego przeczekać. Jak powiadał mój Ojciec „nim tłusty schudnie, chudego diabli wezmą”
Gdyby umieli zarządzać to by tamtego nie spartolili
ciekawe że w tym względzie ówczesnym fanatykom kapitalizmu zabrakło przenikliwości ….
Przecież kilkadziesiąt lat mieli, żeby udowodnić, że czego nie dotkną zamienia się w gówno, jeśli w coś inwestowano to tylko resztki komuszych idealistów próbowały jeszcze cos tam udowodnić zachodowi …
Oczywiście, że kreska … KRECHA zamieniła się kij gruby, którym teraz dostajemy po rzyci …
Znaczy my to widzimy
od dawna, ale nikt naszego wołania nie słucha. Bo kto, no kto byłby takim (choćby) polskim Orbanem? No, chociaż jedno nazwisko?
Polskim Orbanem
znaczy socjalistą? To Kaczyński a na wolnorynkowca to musi, że należałoby zgwałcić Kluskę …
Jego nie trzeba była gwałcić zresztą, sam "szedł na współpracę".
to widać na co dzień
Monopol spółek państwowych i całkowita nieopłacalność inwestycji idą w parze. Czy to pendolino czy nawet taka 2 linia metra to są najjaskrawsze przykłady niegospodarności – innymi słowy są to inwestycje wskazujące ze Polska to bardzo bogaty kraj. Znajomy z Austrii podobnie stwierdził widząc fajerwerki w Nowy Rok i 2 tygodnie na imprezie Wośp, fajerwerki jakich u siebie długo nie miał. Polska to bogaty kraj, nie liczymy się z pieniędzmi zupełnie jak turbany z ZEA.
Monopol też, ale ja patologię
Monopol też, ale ja patologię widzę w nieformalnym styku państwowego z prywatnym, niby są przetargi a i tak wygrywa, albo znajomy królika, albo ten co dobrze posmaruje. Za platfusów dobrze smaruje biznes zagraniczny, po pierwsze ma czym, a po drugie dobrze przebija polskiego królika, w rezultacie wychodzi, że nic Polakom się nie opłaca, a gruby szmal tutaj ciężko wypracowany na ileś tam miliardów szerokim strumieniem co roku wypływa.
Może jestem w błędzie
Ale ja tu upatruję winę grubej kreski. Ci zza tej kreski, co by o nich nie powiedzieć, nad podziw sprawnie się skrzyknęli i przejęli co się da. Ale nie do kierowania i rozwijania, ale dla rabunku. Fanatycy kapitalizmu (do których też się zaliczam), powiadali – to nic, jak nie będą umieli zarządzać, to padną. Teraz, po latach widać już wyraźnie, że nie o gospodarowanie dobrami chodziło a o wyciągnięcie co się da i rujnowanie następnego. Oraz sprzedaż za bezcen obcym. Na tym traci tylko ludność i nie da się tego przeczekać. Jak powiadał mój Ojciec „nim tłusty schudnie, chudego diabli wezmą”
Gdyby umieli zarządzać to by tamtego nie spartolili
ciekawe że w tym względzie ówczesnym fanatykom kapitalizmu zabrakło przenikliwości ….
Przecież kilkadziesiąt lat mieli, żeby udowodnić, że czego nie dotkną zamienia się w gówno, jeśli w coś inwestowano to tylko resztki komuszych idealistów próbowały jeszcze cos tam udowodnić zachodowi …
Oczywiście, że kreska … KRECHA zamieniła się kij gruby, którym teraz dostajemy po rzyci …
Znaczy my to widzimy
od dawna, ale nikt naszego wołania nie słucha. Bo kto, no kto byłby takim (choćby) polskim Orbanem? No, chociaż jedno nazwisko?
Polskim Orbanem
znaczy socjalistą? To Kaczyński a na wolnorynkowca to musi, że należałoby zgwałcić Kluskę …
Jego nie trzeba była gwałcić zresztą, sam "szedł na współpracę".
to widać na co dzień
Monopol spółek państwowych i całkowita nieopłacalność inwestycji idą w parze. Czy to pendolino czy nawet taka 2 linia metra to są najjaskrawsze przykłady niegospodarności – innymi słowy są to inwestycje wskazujące ze Polska to bardzo bogaty kraj. Znajomy z Austrii podobnie stwierdził widząc fajerwerki w Nowy Rok i 2 tygodnie na imprezie Wośp, fajerwerki jakich u siebie długo nie miał. Polska to bogaty kraj, nie liczymy się z pieniędzmi zupełnie jak turbany z ZEA.
Monopol też, ale ja patologię
Monopol też, ale ja patologię widzę w nieformalnym styku państwowego z prywatnym, niby są przetargi a i tak wygrywa, albo znajomy królika, albo ten co dobrze posmaruje. Za platfusów dobrze smaruje biznes zagraniczny, po pierwsze ma czym, a po drugie dobrze przebija polskiego królika, w rezultacie wychodzi, że nic Polakom się nie opłaca, a gruby szmal tutaj ciężko wypracowany na ileś tam miliardów szerokim strumieniem co roku wypływa.
I teraz dopiero widac jak
I teraz dopiero widac jak zasobnym krajem dysponowalismy (juz nie dysponujemy). Przez caly czas od upadku socjalizmu sprzedawali za pol ceny lub jeszcze taniej. I jeszcze cos zostalo. np lasy, ziemia, budynki. Wszyscy wokol patrza tylko jak biednych Polakow jeszcze wycyckac, co im za…lic. przeciez tyle dobra jeszcze maja. Na poczatek trzeba im nie dac za duzo zarobic aby banki i instytucje finansowe mialy mozliwosc zgarniecia cos wiecej niz oplata za prowaszenie rachunku. Wystarczy przejechac granice na zachod i juz konta sa darmowe, ale w Polandii to niemozliwe bo przeciez nasz (nie)rzad dba o swych obywateli aby im za dobrze nie bylo. Tak wiec zakup domu czy mieszkania za gotowke nie jest rzecza mozliwa i wykonalna. Konieczny jest kredyt a najlepiej hipoteczny. W tym celu jakies tam kryteria niektorzy potrafia spelnic by w wieku kolo 30tki otrzymac mozliwosc zakupu wymarzonego gniazdka. ale przy takich dochodach i rodzinie do utrzymania szybciej jak 25 lat to nie ma mozliwosci splacic. Na zadne programy rzadowe nie licz, bo one dzialaja na korzysc developera,a nie twoja. Tym sposobem tuz przed emerytura uwolnisz sie ze zobowiazan kredytowych. Po mimo to nie jest to powod do radosci. Cale zycie splacales kredyt wiec oszczednosci nie posiadasz zbyt wiele, a ZUS to wiadomo ile ci wyplaci. Tyle, aby ci nie wystarczylo na utrzymanie tego mieszkania. I tu ponownie troskliwy rzad polski zadbal o ciebie umozliwiajac oddac nieruchomosc na zasadach hipoteki odwroconej. I tym sposobem nie jestescie w stanie uwolnic sie z chciwych rak banksterow. Jesli by wam.przypadkiem sytuacja materialna na emeryturze z roznych wzgledow sie poprawi to badzcie spokojni, oni maja w zanadzu kilka mozliwosci aby was zmusic. Takim najprostszym rozwiazaniem jest podatek katastralny. I co? Byla sobie Polska. Po co wojny czy rozbiory. Nasze ministry nam to umozliwia na drodze pokojowej.
I teraz dopiero widac jak
I teraz dopiero widac jak zasobnym krajem dysponowalismy (juz nie dysponujemy). Przez caly czas od upadku socjalizmu sprzedawali za pol ceny lub jeszcze taniej. I jeszcze cos zostalo. np lasy, ziemia, budynki. Wszyscy wokol patrza tylko jak biednych Polakow jeszcze wycyckac, co im za…lic. przeciez tyle dobra jeszcze maja. Na poczatek trzeba im nie dac za duzo zarobic aby banki i instytucje finansowe mialy mozliwosc zgarniecia cos wiecej niz oplata za prowaszenie rachunku. Wystarczy przejechac granice na zachod i juz konta sa darmowe, ale w Polandii to niemozliwe bo przeciez nasz (nie)rzad dba o swych obywateli aby im za dobrze nie bylo. Tak wiec zakup domu czy mieszkania za gotowke nie jest rzecza mozliwa i wykonalna. Konieczny jest kredyt a najlepiej hipoteczny. W tym celu jakies tam kryteria niektorzy potrafia spelnic by w wieku kolo 30tki otrzymac mozliwosc zakupu wymarzonego gniazdka. ale przy takich dochodach i rodzinie do utrzymania szybciej jak 25 lat to nie ma mozliwosci splacic. Na zadne programy rzadowe nie licz, bo one dzialaja na korzysc developera,a nie twoja. Tym sposobem tuz przed emerytura uwolnisz sie ze zobowiazan kredytowych. Po mimo to nie jest to powod do radosci. Cale zycie splacales kredyt wiec oszczednosci nie posiadasz zbyt wiele, a ZUS to wiadomo ile ci wyplaci. Tyle, aby ci nie wystarczylo na utrzymanie tego mieszkania. I tu ponownie troskliwy rzad polski zadbal o ciebie umozliwiajac oddac nieruchomosc na zasadach hipoteki odwroconej. I tym sposobem nie jestescie w stanie uwolnic sie z chciwych rak banksterow. Jesli by wam.przypadkiem sytuacja materialna na emeryturze z roznych wzgledow sie poprawi to badzcie spokojni, oni maja w zanadzu kilka mozliwosci aby was zmusic. Takim najprostszym rozwiazaniem jest podatek katastralny. I co? Byla sobie Polska. Po co wojny czy rozbiory. Nasze ministry nam to umozliwia na drodze pokojowej.
Skończmy w końcu z tym PO-PSL-owym badziewiem
Jeśli nie teraz to kiedy? Musimy przywrócić ideę prawdziwej solidarności i poprzeć zwyczajnie górników ale też zwyczajnie nas wszystkich – ludzi pracy – w masowych akcjach w każdym większym mieście. Nie dajmy się konfliktować – niech przyłączą sie lekarze, nauczyciele, kolejarze itd. Przy okazji upomnijmy się razem o jak najszybszy nowy kodeks wyborczy już w wyborach prezydenckich. Skoro podwyżkę VATrobią ad hoc to nie ma powodów, aby ze zmianą kodeksu czekać 6 czy 9 miesięcy! Bo to są techniczne zmiany w interesie społeczeństwa, a takim są przejrzyste uczciwe wybory! Przed czym Komorowski chce nas bronić?Jeśli nie teraz to kiedy? Musimy przywrócić ideę prawdziwej solidarności i poprzeć zwyczajnie górników ale też zwyczajnie nas wszystkich – ludzi pracy – w masowych akcjach w każdym większym mieście. Nie dajmy się konfliktować – niech przyłączą sie lekarze, nauczyciele, kolejarze itd. Przy okazji upomnijmy się razem o jak najszybszy nowy kodeks wyborczy już w wyborach prezydenckich. Skoro podwyżkę VATrobią ad hoc to nie ma powodów, aby ze zmianą kodeksu czekać 6 czy 9 miesięcy! Bo to są techniczne zmiany w interesie społeczeństwa, a takim są przejrzyste uczciwe wybory! Przed czym Komorowski chce nas bronić?
Generalnie słusznie prawisz o
Generalnie słusznie prawisz o tym solidaryzmie narodowo-branżowym, ale chyba nie jesteś aż tak naiwny by wierzyć, że Komorowski ze swoimi wsiokami zmieni ci/nam kodeks wyborczy? Przecież ten facet ze swoim zapleczem idzie jak taran i po trupach politycznych do reelekcji.
Skończmy w końcu z tym PO-PSL-owym badziewiem
Jeśli nie teraz to kiedy? Musimy przywrócić ideę prawdziwej solidarności i poprzeć zwyczajnie górników ale też zwyczajnie nas wszystkich – ludzi pracy – w masowych akcjach w każdym większym mieście. Nie dajmy się konfliktować – niech przyłączą sie lekarze, nauczyciele, kolejarze itd. Przy okazji upomnijmy się razem o jak najszybszy nowy kodeks wyborczy już w wyborach prezydenckich. Skoro podwyżkę VATrobią ad hoc to nie ma powodów, aby ze zmianą kodeksu czekać 6 czy 9 miesięcy! Bo to są techniczne zmiany w interesie społeczeństwa, a takim są przejrzyste uczciwe wybory! Przed czym Komorowski chce nas bronić?Jeśli nie teraz to kiedy? Musimy przywrócić ideę prawdziwej solidarności i poprzeć zwyczajnie górników ale też zwyczajnie nas wszystkich – ludzi pracy – w masowych akcjach w każdym większym mieście. Nie dajmy się konfliktować – niech przyłączą sie lekarze, nauczyciele, kolejarze itd. Przy okazji upomnijmy się razem o jak najszybszy nowy kodeks wyborczy już w wyborach prezydenckich. Skoro podwyżkę VATrobią ad hoc to nie ma powodów, aby ze zmianą kodeksu czekać 6 czy 9 miesięcy! Bo to są techniczne zmiany w interesie społeczeństwa, a takim są przejrzyste uczciwe wybory! Przed czym Komorowski chce nas bronić?
Generalnie słusznie prawisz o
Generalnie słusznie prawisz o tym solidaryzmie narodowo-branżowym, ale chyba nie jesteś aż tak naiwny by wierzyć, że Komorowski ze swoimi wsiokami zmieni ci/nam kodeks wyborczy? Przecież ten facet ze swoim zapleczem idzie jak taran i po trupach politycznych do reelekcji.
a my se tu gadu, gadu….
Kraj Białego Orła
Europejskości
Kondominium – Polska
Świat… niemożliwości
a my se tu gadu, gadu….
Kraj Białego Orła
Europejskości
Kondominium – Polska
Świat… niemożliwości
nie jest za dobrze
Od końca wojny Zachód z wyjątkiem może USA był zorganizowany w ten sposób, że prawie wszystkie firmy były prywatne, więc ich celem był wyłącznie maksymalny zysk a nie dobro obywateli zaś same państwa działały socjalistycznie, czyli wyłaziły ze skóry aby umilić i uprościć wyborcom życie, a nawet uwolnić ich od konieczności wykonywania pracy jeśli czuli się zmęczeni lub za starzy. O dziwo forsy starczało na wszystko dzięki dobrze ustawionym podatkom i brakowi możliwości wycieku gotówki z kraju. Lokowanie pieniędzy za granicami Zachodu było na ogół zakazane lub bardzo utrudnione. Stąd szaleńczy rozwój tamtejszego przemysłu, który pod koniec lat 70 zaczął mieć problem ze zbytem.
Tego rajskiego etapu gdy praca za grube pieniądze była wszędzie, a socjal kwitł, nigdy w Polsce nawet nie powąchamy. Za późno, i zmienił się model gospodarowania na zachodzie. Niema już dla nas możliwości “doganiania” bo nastąpiła specjalizacja – kraje starej Unii dostarczają nam miejsc pracy zbyt ciężkiej i zbyt mało opłacalnej dla ich własnych mieszkańców inkasując jednocześnie wszystkie płynące z tutejszych (lecz stanowiących ich własność firm) zyski. Czyli u nas z montowni i sprywatyzowanych firm zostaje tylko ZUS i płaca 2300 brutto od głowy. Niema z czego finansować cokolwiek, i wszystkie socjalne bajery typu komunikacja, szpitale, emerytury, szkoły czy nauka stają się palącymi problemami do szybkiej likwidacji.
Mają być wyłącznie “montownie” plus drobna lokalna produkcja typu krasnale, koszyki, żywność.
Jednak to raczej pierdolnie, bo się nie bilansuje. Nie starczy nawet na miskę zupy przy 38 mln gąb do nakarmienia.
Nie ma problemu
bo nie ma żadnych 38 mln, nawet 35 nie ma, a będzie jeszcze mniej bo gimnazjalistki dostaną "pigułkę po".
Krajobraz po katakliźmie
Od 1990 wyemigrowało z Polski oficjalnie 3 mln, myślę że nawet więcej i ciągle są chętni do wyjazdu. Przyrost naturalny jest na 0. Zatrudnienie w administracji, agencjach okołobudżetowych i tym podobnych darmozjadach wzrosło drastycznie (sławne 4 reformy Buzka chociażby). Z powodu starzenia się społeczeństwa owiec do strzyżenia będzie ubywało, a ilość wilków raczej się nie zmniejszy. Wychodzi na to, że wilki z powodu braku owiec do "strzyżenia" będą musiały zmieniać skórę na "europejską" (i to już się dzieje), a pozostałe przy życiu owce zamknie się w skansenie-rezerwacie pod protektoratem Niemiec i Rosji – jak przewiduje Michalkiewicz plany Hitlera dotyczące naszego kraju zrealizują się metodą pokojową.
nie jest za dobrze
Od końca wojny Zachód z wyjątkiem może USA był zorganizowany w ten sposób, że prawie wszystkie firmy były prywatne, więc ich celem był wyłącznie maksymalny zysk a nie dobro obywateli zaś same państwa działały socjalistycznie, czyli wyłaziły ze skóry aby umilić i uprościć wyborcom życie, a nawet uwolnić ich od konieczności wykonywania pracy jeśli czuli się zmęczeni lub za starzy. O dziwo forsy starczało na wszystko dzięki dobrze ustawionym podatkom i brakowi możliwości wycieku gotówki z kraju. Lokowanie pieniędzy za granicami Zachodu było na ogół zakazane lub bardzo utrudnione. Stąd szaleńczy rozwój tamtejszego przemysłu, który pod koniec lat 70 zaczął mieć problem ze zbytem.
Tego rajskiego etapu gdy praca za grube pieniądze była wszędzie, a socjal kwitł, nigdy w Polsce nawet nie powąchamy. Za późno, i zmienił się model gospodarowania na zachodzie. Niema już dla nas możliwości “doganiania” bo nastąpiła specjalizacja – kraje starej Unii dostarczają nam miejsc pracy zbyt ciężkiej i zbyt mało opłacalnej dla ich własnych mieszkańców inkasując jednocześnie wszystkie płynące z tutejszych (lecz stanowiących ich własność firm) zyski. Czyli u nas z montowni i sprywatyzowanych firm zostaje tylko ZUS i płaca 2300 brutto od głowy. Niema z czego finansować cokolwiek, i wszystkie socjalne bajery typu komunikacja, szpitale, emerytury, szkoły czy nauka stają się palącymi problemami do szybkiej likwidacji.
Mają być wyłącznie “montownie” plus drobna lokalna produkcja typu krasnale, koszyki, żywność.
Jednak to raczej pierdolnie, bo się nie bilansuje. Nie starczy nawet na miskę zupy przy 38 mln gąb do nakarmienia.
Nie ma problemu
bo nie ma żadnych 38 mln, nawet 35 nie ma, a będzie jeszcze mniej bo gimnazjalistki dostaną "pigułkę po".
Krajobraz po katakliźmie
Od 1990 wyemigrowało z Polski oficjalnie 3 mln, myślę że nawet więcej i ciągle są chętni do wyjazdu. Przyrost naturalny jest na 0. Zatrudnienie w administracji, agencjach okołobudżetowych i tym podobnych darmozjadach wzrosło drastycznie (sławne 4 reformy Buzka chociażby). Z powodu starzenia się społeczeństwa owiec do strzyżenia będzie ubywało, a ilość wilków raczej się nie zmniejszy. Wychodzi na to, że wilki z powodu braku owiec do "strzyżenia" będą musiały zmieniać skórę na "europejską" (i to już się dzieje), a pozostałe przy życiu owce zamknie się w skansenie-rezerwacie pod protektoratem Niemiec i Rosji – jak przewiduje Michalkiewicz plany Hitlera dotyczące naszego kraju zrealizują się metodą pokojową.
Czy będzie się opłacało?
Na wtorek 20 stycznia planowany w Warszawie wiec poparcia górników – ciekawe ilu warszawiakom będzie się to opłacało, przyść i wyrazić swoje poparcie?
ale dlaczego we wtorek od 16 do 17? To głupie
nie rozumiem, kto to wymyśla. W środku tygodnia? Dlaczego nie w weekend. To już któraś tam akcja robiona dla samych związkowców. Jak mam przyjść i poprzeć skoro wiec robią od 16.00 do 17.00.
P.S wszystkim dzień dobry, właśnie wróciłem z rejestracji
Czy będzie się opłacało?
Na wtorek 20 stycznia planowany w Warszawie wiec poparcia górników – ciekawe ilu warszawiakom będzie się to opłacało, przyść i wyrazić swoje poparcie?
ale dlaczego we wtorek od 16 do 17? To głupie
nie rozumiem, kto to wymyśla. W środku tygodnia? Dlaczego nie w weekend. To już któraś tam akcja robiona dla samych związkowców. Jak mam przyjść i poprzeć skoro wiec robią od 16.00 do 17.00.
P.S wszystkim dzień dobry, właśnie wróciłem z rejestracji
Łowiczowi wośp już też się nie opłaca
Mam dość dobre informacje z Łowicza o firmie przekrętasa Jurka:
Zbiórki w Łowiczu, dane z 4 ostatnich lat:
2012 ponad 41 tysięcy złotych
2013 ponad 26 tysięcy
2014 prawe 31 tysięcy
2015 25 tysięcy 619 złotych
Wykonujesz wielką robotę z tym typem w czerwonych portkach co między innymi można zauważyć w mojej mieścinie.
Łowiczowi wośp już też się nie opłaca
Mam dość dobre informacje z Łowicza o firmie przekrętasa Jurka:
Zbiórki w Łowiczu, dane z 4 ostatnich lat:
2012 ponad 41 tysięcy złotych
2013 ponad 26 tysięcy
2014 prawe 31 tysięcy
2015 25 tysięcy 619 złotych
Wykonujesz wielką robotę z tym typem w czerwonych portkach co między innymi można zauważyć w mojej mieścinie.
Strasznie
smutny i prawdziwy tekst. I tyle.
Strasznie
smutny i prawdziwy tekst. I tyle.
Przed II WŚ Kamiński produkował swoje rowery,
CWS motocykle i samochody.
Produkowaliśmy nawet całą gamę stosunkowo nowoczesnych samolotów. Od bombowego P-37 Łosia, poprzez szturmowe P-23 Karasie, myśliwskie np. P-11 i P-24 (ostatni produkowany tylko na eksport) na obserwacyjnych i sportowych kończąc (RWD 6 i RWD 9 dwukrotnie wygrały zawody Challenge 1932 i 34)
W latach trzydziestych przemysł lotniczy był tym najbardziej innowacyjnym i nowatorskim, stanowił o cywlizacyjnym i technologicznym rozwoju kraju, no a my byliśmy piątą potęgą lotniczą świata, daleko przed USA, z trzema dużymi wytwórniami PZL, LWS, RWD i szeregiem mniejszych.
Obecnie też jesteśmy potęgą tyle, że w wytwarzaniu drewnianych palet, no i klamek do VW.
Niestety, już nawet cukru nie potrafimy wyprodukować – importujemy go z Niemiec, bo cukrownie się nie opłacały, podobnie jak stocznie i cały ten "gupi" przemysł.
Detonujące intelektualnie babsko z Szydłowca zamknie dofinansowane w ostatnich latach kopalnie i podobnie jak z jest cukrem, węgiel wydobywany w Polsce będziemy kupowali od Niemców i Czechów, bo już się po masę spadkową ustawiają kolejki.
Sorry, taki mamy naród – który wybiera sobie takich właśnie przedstawicieli….
Jak można było tak zidiocieć?
nieogarniam
nieogarniam
Rozwiązać.
A propos poziomu wykształcenia – do rozwiązania jest "równanie":
[2015 – (PO + PSL)] * 2 = X
X=(Wielka Stopa* 2+3*PO+5*PSL+2*SLD+2*Resztówki paligłupa)-PIS
Bo nie sądze, by "młodzi i wykształceni" nabrali rozumu, a opozycja stała się bardziej prężna :/
A jakim cudem może być dobrze
A jakim cudem może być dobrze w kraju, w którym np LOT ogranicza ilość lotów i wielkość floty, aby ponosić mniejsze straty. Posługując się taką logiką biznesu to najlepiej nie robić nic, bo wtedy potencjalne straty będą najmniejsze zamiast coś robić z głową. I takich przykłądów jest wiele; PKP i aktualnie górnictwo. A właśnie przed kilku laty zamknięto kopalnię SIERSZA opowiadając jaka to ona jest nierentowna, że węgiel tak zasiarczony iż nikt go nie kupi. I poszło, zrównali z ziemią. Teraz nagle Koparka wjechała do rządu i przebąkuje coś o jej ponownym uruchomieniu. Jedyne co się opłaci to założyć fundację, a obok dwa słupy postawić, najlepiej jeden jasny a drugi złoty.
No i przykład z dziś. Sejm uchwalił przepisy rozwoju źródeł odnawialnych energii OZE. W sumie to słusznie bo w tym temacie jesteśmy w d..pie Europy, ale to ze względu na nasze prawo energetyczne. Tymczasem przyjęta ustawa nakłada dodatkową opłatę 2,25 PLN do każdego megawata, bo polscy producenci energii są tak biedni, że to klient musi sobie zasposnorować coś, na czym później producent zarabiał będzie. Co jak co, ale w podatkach, opłatach dodatkowych i ukrytych kosztach Polandia jest mistrzem świata.
Przed II WŚ Kamiński produkował swoje rowery,
CWS motocykle i samochody.
Produkowaliśmy nawet całą gamę stosunkowo nowoczesnych samolotów. Od bombowego P-37 Łosia, poprzez szturmowe P-23 Karasie, myśliwskie np. P-11 i P-24 (ostatni produkowany tylko na eksport) na obserwacyjnych i sportowych kończąc (RWD 6 i RWD 9 dwukrotnie wygrały zawody Challenge 1932 i 34)
W latach trzydziestych przemysł lotniczy był tym najbardziej innowacyjnym i nowatorskim, stanowił o cywlizacyjnym i technologicznym rozwoju kraju, no a my byliśmy piątą potęgą lotniczą świata, daleko przed USA, z trzema dużymi wytwórniami PZL, LWS, RWD i szeregiem mniejszych.
Obecnie też jesteśmy potęgą tyle, że w wytwarzaniu drewnianych palet, no i klamek do VW.
Niestety, już nawet cukru nie potrafimy wyprodukować – importujemy go z Niemiec, bo cukrownie się nie opłacały, podobnie jak stocznie i cały ten "gupi" przemysł.
Detonujące intelektualnie babsko z Szydłowca zamknie dofinansowane w ostatnich latach kopalnie i podobnie jak z jest cukrem, węgiel wydobywany w Polsce będziemy kupowali od Niemców i Czechów, bo już się po masę spadkową ustawiają kolejki.
Sorry, taki mamy naród – który wybiera sobie takich właśnie przedstawicieli….
Jak można było tak zidiocieć?
nieogarniam
nieogarniam
Rozwiązać.
A propos poziomu wykształcenia – do rozwiązania jest "równanie":
[2015 – (PO + PSL)] * 2 = X
X=(Wielka Stopa* 2+3*PO+5*PSL+2*SLD+2*Resztówki paligłupa)-PIS
Bo nie sądze, by "młodzi i wykształceni" nabrali rozumu, a opozycja stała się bardziej prężna :/
A jakim cudem może być dobrze
A jakim cudem może być dobrze w kraju, w którym np LOT ogranicza ilość lotów i wielkość floty, aby ponosić mniejsze straty. Posługując się taką logiką biznesu to najlepiej nie robić nic, bo wtedy potencjalne straty będą najmniejsze zamiast coś robić z głową. I takich przykłądów jest wiele; PKP i aktualnie górnictwo. A właśnie przed kilku laty zamknięto kopalnię SIERSZA opowiadając jaka to ona jest nierentowna, że węgiel tak zasiarczony iż nikt go nie kupi. I poszło, zrównali z ziemią. Teraz nagle Koparka wjechała do rządu i przebąkuje coś o jej ponownym uruchomieniu. Jedyne co się opłaci to założyć fundację, a obok dwa słupy postawić, najlepiej jeden jasny a drugi złoty.
No i przykład z dziś. Sejm uchwalił przepisy rozwoju źródeł odnawialnych energii OZE. W sumie to słusznie bo w tym temacie jesteśmy w d..pie Europy, ale to ze względu na nasze prawo energetyczne. Tymczasem przyjęta ustawa nakłada dodatkową opłatę 2,25 PLN do każdego megawata, bo polscy producenci energii są tak biedni, że to klient musi sobie zasposnorować coś, na czym później producent zarabiał będzie. Co jak co, ale w podatkach, opłatach dodatkowych i ukrytych kosztach Polandia jest mistrzem świata.
Problem w polskim
Problem w polskim szkolnictwie jest taki, że dzieci idące do klasy I SP nie mogą być uczone pisania liter, bo wszystkie mają mieć równy start. Te starsze (od kilku lat istnieje bowiem różnica wieku w klasach) dostosowywane są do tych młodszych, by te mogły nadążyć z materiałem. Owszem w klasach1-3 material idzie powoli, nie ma ocen itp., ale problem zaczyna się już wtedy, gdyż dzieci mają jednego nauczyciela od wszystkiego (jest on zarówno polonistą, matematykiem, wfistą, muzykiem, jak i plastykiem). Jak ma się pecha to niestety można trafić na nauczyciela, który nie jest w stanie wytłumaczyć prostych zadań z matamatyki, a i zajęć W-F nie umie poprawnie przeprowadzić, doprowadzając do tego, że dziecko w 4 klasie nie umie poprawnie wykonać przewrotu w przód. Od klasy 4 zaczyna się jazda bez trzymanki. Wiadomo! Rożne przedmioty, nauczyciele, wymagania, ale to jak dzieciaki pędzą z materiałem pobija wszelkie rekordy. Na przykład z matematyki dzieci przerabiają zasady potęgowania na jednej! godzinie lekcyjnej, która trwa jak wiadomo 45 min! To samo jest z liczbami rzymskimi i miarami czasu. Trudno się potem dziwić, że na dalszym etapie edukacji dzieci mają potężne braki. Do tego należy dodać średnio wykwalifikowaną kadrę nauczycielską. Dziś ze świecą należy szukać nauczycieli z powołaniem i mających rzetelną wiedzę do przekazania.
Dokładnie.
Jest piątek i od poniedziałku mój czwrtoklasista przerobił z przyrody układ trawienny, krwionośny i oddechowy. W weekend będzie jazda, żeby się tego wszyskiego nauczyć. Z matmą tak samo, jak ktoś jest mało bystry, jest niedoprzyswojenia i utrwalenia materiału przy takim tempie.
Niestety mam ten sam problem.
Niestety mam ten sam problem. Weekendy spędzam "zabawiając się" w nauczyciela;) Niestety oceny dzisiejszych dzieci nie są adekwatne do posiadanej wiedzy. Pociechy dostają 5, choć materiału nie opanowały i wszyscy są zadowoleni. Rodzice, dzieci i nauczyciele. Nie wszyscy! ja nie jestem, bo mnie interesuje wiedza, którą dziecko dysponuje. Niestety jestem w mniejszości. Za moich czasów miałabym duże problemy, by z taką wiedzą dostać ocenę dostateczną.
Później jest matura – "matura to bzdura", bo by zdać należy zaliczyć na 30%. Materiał jest banalny a i tak młodzież ma problemy, bo uczyli się rozwiązywania testów, a nie logicznego myślenia. Wręcz na j. polskim nie wolno wyrażać swojego zdania na wypracowaniu. Pamiętacie? była kiedyś analiza postaci. Piszący pracę opisywał jej wady i zalety, a na koniec dodawał kilka słów od siebie jako autor wypracowania. Dziś uczeń nie ma prawa przeprowadzić oceny własnej, bo nikogo nie interesuje co uczeń myśli!
Na studia każdy dziś może się dostać. Są wręcz kierunki, które nie są zapełniane, więc jak komuś zależy na papierze mgr to nie ma problemu.
Problem zaczyna się wtedy, kiedy wypuszczamy takiego młodego człowieka w świat z wiedzą mimimalną, z dyplomem, z poglądami o wszechobecnej miłości i tolerancji i wkładamy go do biedronki na kasę, a potem dajemy mu kredyt we frankach (taka pętelka na szyję, żeby nie uciekł) i wszyscy są szczęśliwi.
Dlatego Pani Minister Kluzik- Coś Tam
posyła swoje dzieci do ekskluzywnej szkoły na podbudowie pomysłów Opus Dei.
Przeczytajcie sobie uzasadnienie tego wyboru 🙂
Problem w polskim
Problem w polskim szkolnictwie jest taki, że dzieci idące do klasy I SP nie mogą być uczone pisania liter, bo wszystkie mają mieć równy start. Te starsze (od kilku lat istnieje bowiem różnica wieku w klasach) dostosowywane są do tych młodszych, by te mogły nadążyć z materiałem. Owszem w klasach1-3 material idzie powoli, nie ma ocen itp., ale problem zaczyna się już wtedy, gdyż dzieci mają jednego nauczyciela od wszystkiego (jest on zarówno polonistą, matematykiem, wfistą, muzykiem, jak i plastykiem). Jak ma się pecha to niestety można trafić na nauczyciela, który nie jest w stanie wytłumaczyć prostych zadań z matamatyki, a i zajęć W-F nie umie poprawnie przeprowadzić, doprowadzając do tego, że dziecko w 4 klasie nie umie poprawnie wykonać przewrotu w przód. Od klasy 4 zaczyna się jazda bez trzymanki. Wiadomo! Rożne przedmioty, nauczyciele, wymagania, ale to jak dzieciaki pędzą z materiałem pobija wszelkie rekordy. Na przykład z matematyki dzieci przerabiają zasady potęgowania na jednej! godzinie lekcyjnej, która trwa jak wiadomo 45 min! To samo jest z liczbami rzymskimi i miarami czasu. Trudno się potem dziwić, że na dalszym etapie edukacji dzieci mają potężne braki. Do tego należy dodać średnio wykwalifikowaną kadrę nauczycielską. Dziś ze świecą należy szukać nauczycieli z powołaniem i mających rzetelną wiedzę do przekazania.
Dokładnie.
Jest piątek i od poniedziałku mój czwrtoklasista przerobił z przyrody układ trawienny, krwionośny i oddechowy. W weekend będzie jazda, żeby się tego wszyskiego nauczyć. Z matmą tak samo, jak ktoś jest mało bystry, jest niedoprzyswojenia i utrwalenia materiału przy takim tempie.
Niestety mam ten sam problem.
Niestety mam ten sam problem. Weekendy spędzam "zabawiając się" w nauczyciela;) Niestety oceny dzisiejszych dzieci nie są adekwatne do posiadanej wiedzy. Pociechy dostają 5, choć materiału nie opanowały i wszyscy są zadowoleni. Rodzice, dzieci i nauczyciele. Nie wszyscy! ja nie jestem, bo mnie interesuje wiedza, którą dziecko dysponuje. Niestety jestem w mniejszości. Za moich czasów miałabym duże problemy, by z taką wiedzą dostać ocenę dostateczną.
Później jest matura – "matura to bzdura", bo by zdać należy zaliczyć na 30%. Materiał jest banalny a i tak młodzież ma problemy, bo uczyli się rozwiązywania testów, a nie logicznego myślenia. Wręcz na j. polskim nie wolno wyrażać swojego zdania na wypracowaniu. Pamiętacie? była kiedyś analiza postaci. Piszący pracę opisywał jej wady i zalety, a na koniec dodawał kilka słów od siebie jako autor wypracowania. Dziś uczeń nie ma prawa przeprowadzić oceny własnej, bo nikogo nie interesuje co uczeń myśli!
Na studia każdy dziś może się dostać. Są wręcz kierunki, które nie są zapełniane, więc jak komuś zależy na papierze mgr to nie ma problemu.
Problem zaczyna się wtedy, kiedy wypuszczamy takiego młodego człowieka w świat z wiedzą mimimalną, z dyplomem, z poglądami o wszechobecnej miłości i tolerancji i wkładamy go do biedronki na kasę, a potem dajemy mu kredyt we frankach (taka pętelka na szyję, żeby nie uciekł) i wszyscy są szczęśliwi.
Dlatego Pani Minister Kluzik- Coś Tam
posyła swoje dzieci do ekskluzywnej szkoły na podbudowie pomysłów Opus Dei.
Przeczytajcie sobie uzasadnienie tego wyboru 🙂
Zastaw się a postaw się
Chyba najważniejszym "postulatem" wniesionym przez Thatcher było postępowanie zgodne z tym, że nie wydaje się więcej niż się zarabia. Problem polega na tym, że dziś do ludzi tego typu argumentacja nie dociera – przecież są kredyty konsumpcyjne. Nikt nie chce obniżyć poziomu życia z tak błahego powodu jak brak pieniędzy.
Zastaw się a postaw się
Chyba najważniejszym "postulatem" wniesionym przez Thatcher było postępowanie zgodne z tym, że nie wydaje się więcej niż się zarabia. Problem polega na tym, że dziś do ludzi tego typu argumentacja nie dociera – przecież są kredyty konsumpcyjne. Nikt nie chce obniżyć poziomu życia z tak błahego powodu jak brak pieniędzy.