Taż to automat jak znam życie, wmontowany na stałe w jakiś szablon strony, Drupala czy co, jaka tam cenzura, tylko w tytułach wywala? Żeby było śmieszniej, w "Ostatnich wpisach" tytuł jest w pisowni oryginalnej, natomiast po kliknięciu w link wyświetla się już siurek zamiast chuja (mam nadzieję, że mi nie wymieni ostatniego słowa).
Dziękuję, mnie nie wypadało. Dziękuję, mnie nie wypadało. A to jeszcze scheda po Mikim, nie tyle po Drupalu, to znaczy Drupal daje możliwość wykluczania “wyrazów”, a już Miki wymienił na siuraka, bo synonim trzeba podać. Broń Boże nie mam żalu, wyjaśniam jak jest korzystając z okazji, że ktoś kuma jak jest.
Taż to automat jak znam życie, wmontowany na stałe w jakiś szablon strony, Drupala czy co, jaka tam cenzura, tylko w tytułach wywala? Żeby było śmieszniej, w "Ostatnich wpisach" tytuł jest w pisowni oryginalnej, natomiast po kliknięciu w link wyświetla się już siurek zamiast chuja (mam nadzieję, że mi nie wymieni ostatniego słowa).
Dziękuję, mnie nie wypadało. Dziękuję, mnie nie wypadało. A to jeszcze scheda po Mikim, nie tyle po Drupalu, to znaczy Drupal daje możliwość wykluczania “wyrazów”, a już Miki wymienił na siuraka, bo synonim trzeba podać. Broń Boże nie mam żalu, wyjaśniam jak jest korzystając z okazji, że ktoś kuma jak jest.
Chodzi Ci zapewne o mój drugi tekst. bo pierwszy byl takim mini-manifestem. Drugi, w którym użyłem wulgaryzmu w tytule (zgadza się – jako pierwszy na kontrowersje.net) był "reakcją" na kompletny brak zainteresowania pierwszym. Zgadza się – zadziałała zraniona własna próżność, ale też przy okazji mały "esperyment – osobisty tekst, ujawniający wartości i cele nikogo nie interesował, a wystarczyło użyć w tytule slowa "przypierdolić" i zaraz się znalazła grupka krytykantów, którzy nie wnikając w meritum, ocenili formę.
Po drugie, ten co przeciera szlaki, jest raczej pionierem niż debiutantem – choć zdarza się, że bywa równocześnie i tym i tym 🙂
I na koniec mała dygresja z praktyki zarządzania.
Realizując jakiś cel wspólnie z innymi ludźmi, szuka się balansu pomiędzy nastawieniem na zadanie, a nastawieniem na relacje (dobra atmosfera).
"Przegięcie" w kazdą ze stron niesie za sobą konsekwencje
– jak atmosfera jest najważniejsza, to tworzy się towarzystwo wzajemnej adoracji, niezdolne do realizację celu. Nazywam to zarządzaniem "przez zajebistość".
– jak realizuje sie cel, nie patrząc na uczucia i emocje innych ludzi, to dużo z nich (często najbardziej wartościowi dla realizacji celu) odchodzi. Krótkofalowo można odniesć sukces, na dłuższą metę bardzo trudno.
Jak zwykle, pozostaje "złoty środek". Nie oznacza on braku emocji. Może polegać np. na stosowaniu strategii Romana Wilhelmiego (to też moje określenie:)) – przypierdolić-odpuścić, przypierdolić-odpuścić, itp. I nie mówię tu o personalnych atakach.
Acha, "Złoty środek" łatwiej buduje się z użyciem "magicznego" słowa – przepraszam.
Ruumie ukłony. Twój komentarz bardzo mi się podoba. W życiu i działaniu zespołowym harmonia czyni cuda. Musi być adrenalina ale za dużo stresu na dłuższą metę jest niezdrowe.
No i trzeba wszystkich magicznych słów uczciwie tj. z pełnym przekonaniem używać. 🙂
Fajnie, że jest tu ktoś, kto to dobrze rozumie.
Chodzi Ci zapewne o mój drugi tekst. bo pierwszy byl takim mini-manifestem. Drugi, w którym użyłem wulgaryzmu w tytule (zgadza się – jako pierwszy na kontrowersje.net) był "reakcją" na kompletny brak zainteresowania pierwszym. Zgadza się – zadziałała zraniona własna próżność, ale też przy okazji mały "esperyment – osobisty tekst, ujawniający wartości i cele nikogo nie interesował, a wystarczyło użyć w tytule slowa "przypierdolić" i zaraz się znalazła grupka krytykantów, którzy nie wnikając w meritum, ocenili formę.
Po drugie, ten co przeciera szlaki, jest raczej pionierem niż debiutantem – choć zdarza się, że bywa równocześnie i tym i tym 🙂
I na koniec mała dygresja z praktyki zarządzania.
Realizując jakiś cel wspólnie z innymi ludźmi, szuka się balansu pomiędzy nastawieniem na zadanie, a nastawieniem na relacje (dobra atmosfera).
"Przegięcie" w kazdą ze stron niesie za sobą konsekwencje
– jak atmosfera jest najważniejsza, to tworzy się towarzystwo wzajemnej adoracji, niezdolne do realizację celu. Nazywam to zarządzaniem "przez zajebistość".
– jak realizuje sie cel, nie patrząc na uczucia i emocje innych ludzi, to dużo z nich (często najbardziej wartościowi dla realizacji celu) odchodzi. Krótkofalowo można odniesć sukces, na dłuższą metę bardzo trudno.
Jak zwykle, pozostaje "złoty środek". Nie oznacza on braku emocji. Może polegać np. na stosowaniu strategii Romana Wilhelmiego (to też moje określenie:)) – przypierdolić-odpuścić, przypierdolić-odpuścić, itp. I nie mówię tu o personalnych atakach.
Acha, "Złoty środek" łatwiej buduje się z użyciem "magicznego" słowa – przepraszam.
Ruumie ukłony. Twój komentarz bardzo mi się podoba. W życiu i działaniu zespołowym harmonia czyni cuda. Musi być adrenalina ale za dużo stresu na dłuższą metę jest niezdrowe.
No i trzeba wszystkich magicznych słów uczciwie tj. z pełnym przekonaniem używać. 🙂
Fajnie, że jest tu ktoś, kto to dobrze rozumie.
cenzura obyczajowa zamieniła mi szlachetne słowo
ch.j w jakiegoś tandetnego siurka. Żenada.
Taż to automat
jak znam życie, wmontowany na stałe w jakiś szablon strony, Drupala czy co, jaka tam cenzura, tylko w tytułach wywala? Żeby było śmieszniej, w "Ostatnich wpisach" tytuł jest w pisowni oryginalnej, natomiast po kliknięciu w link wyświetla się już siurek zamiast chuja (mam nadzieję, że mi nie wymieni ostatniego słowa).
Dziękuję, mnie nie wypadało.
Dziękuję, mnie nie wypadało. A to jeszcze scheda po Mikim, nie tyle po Drupalu, to znaczy Drupal daje możliwość wykluczania “wyrazów”, a już Miki wymienił na siuraka, bo synonim trzeba podać. Broń Boże nie mam żalu, wyjaśniam jak jest korzystając z okazji, że ktoś kuma jak jest.
hmmmm a to siurek
szkoda ze mu się choć jakiś kutasik nie nawinął,
cenzura obyczajowa zamieniła mi szlachetne słowo
ch.j w jakiegoś tandetnego siurka. Żenada.
Taż to automat
jak znam życie, wmontowany na stałe w jakiś szablon strony, Drupala czy co, jaka tam cenzura, tylko w tytułach wywala? Żeby było śmieszniej, w "Ostatnich wpisach" tytuł jest w pisowni oryginalnej, natomiast po kliknięciu w link wyświetla się już siurek zamiast chuja (mam nadzieję, że mi nie wymieni ostatniego słowa).
Dziękuję, mnie nie wypadało.
Dziękuję, mnie nie wypadało. A to jeszcze scheda po Mikim, nie tyle po Drupalu, to znaczy Drupal daje możliwość wykluczania “wyrazów”, a już Miki wymienił na siuraka, bo synonim trzeba podać. Broń Boże nie mam żalu, wyjaśniam jak jest korzystając z okazji, że ktoś kuma jak jest.
hmmmm a to siurek
szkoda ze mu się choć jakiś kutasik nie nawinął,
Ruumie, czy ja Ci mam
Ruumie, czy ja Ci mam zacytować Twój pierwszy tekst na kontrowersje.net? Byłeś tu debiutantem i przecierałeś szlaki.
MK – małe sprostowanie.
MK – małe sprostowanie.
Chodzi Ci zapewne o mój drugi tekst. bo pierwszy byl takim mini-manifestem. Drugi, w którym użyłem wulgaryzmu w tytule (zgadza się – jako pierwszy na kontrowersje.net) był "reakcją" na kompletny brak zainteresowania pierwszym. Zgadza się – zadziałała zraniona własna próżność, ale też przy okazji mały "esperyment – osobisty tekst, ujawniający wartości i cele nikogo nie interesował, a wystarczyło użyć w tytule slowa "przypierdolić" i zaraz się znalazła grupka krytykantów, którzy nie wnikając w meritum, ocenili formę.
Po drugie, ten co przeciera szlaki, jest raczej pionierem niż debiutantem – choć zdarza się, że bywa równocześnie i tym i tym 🙂
I na koniec mała dygresja z praktyki zarządzania.
Realizując jakiś cel wspólnie z innymi ludźmi, szuka się balansu pomiędzy nastawieniem na zadanie, a nastawieniem na relacje (dobra atmosfera).
"Przegięcie" w kazdą ze stron niesie za sobą konsekwencje
– jak atmosfera jest najważniejsza, to tworzy się towarzystwo wzajemnej adoracji, niezdolne do realizację celu. Nazywam to zarządzaniem "przez zajebistość".
– jak realizuje sie cel, nie patrząc na uczucia i emocje innych ludzi, to dużo z nich (często najbardziej wartościowi dla realizacji celu) odchodzi. Krótkofalowo można odniesć sukces, na dłuższą metę bardzo trudno.
Jak zwykle, pozostaje "złoty środek". Nie oznacza on braku emocji. Może polegać np. na stosowaniu strategii Romana Wilhelmiego (to też moje określenie:)) – przypierdolić-odpuścić, przypierdolić-odpuścić, itp. I nie mówię tu o personalnych atakach.
Acha, "Złoty środek" łatwiej buduje się z użyciem "magicznego" słowa – przepraszam.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Ruumie
ukłony. Twój komentarz bardzo mi się podoba. W życiu i działaniu zespołowym harmonia czyni cuda. Musi być adrenalina ale za dużo stresu na dłuższą metę jest niezdrowe.
No i trzeba wszystkich magicznych słów uczciwie tj. z pełnym przekonaniem używać. 🙂
Fajnie, że jest tu ktoś, kto to dobrze rozumie.
Ruumie, czy ja Ci mam
Ruumie, czy ja Ci mam zacytować Twój pierwszy tekst na kontrowersje.net? Byłeś tu debiutantem i przecierałeś szlaki.
MK – małe sprostowanie.
MK – małe sprostowanie.
Chodzi Ci zapewne o mój drugi tekst. bo pierwszy byl takim mini-manifestem. Drugi, w którym użyłem wulgaryzmu w tytule (zgadza się – jako pierwszy na kontrowersje.net) był "reakcją" na kompletny brak zainteresowania pierwszym. Zgadza się – zadziałała zraniona własna próżność, ale też przy okazji mały "esperyment – osobisty tekst, ujawniający wartości i cele nikogo nie interesował, a wystarczyło użyć w tytule slowa "przypierdolić" i zaraz się znalazła grupka krytykantów, którzy nie wnikając w meritum, ocenili formę.
Po drugie, ten co przeciera szlaki, jest raczej pionierem niż debiutantem – choć zdarza się, że bywa równocześnie i tym i tym 🙂
I na koniec mała dygresja z praktyki zarządzania.
Realizując jakiś cel wspólnie z innymi ludźmi, szuka się balansu pomiędzy nastawieniem na zadanie, a nastawieniem na relacje (dobra atmosfera).
"Przegięcie" w kazdą ze stron niesie za sobą konsekwencje
– jak atmosfera jest najważniejsza, to tworzy się towarzystwo wzajemnej adoracji, niezdolne do realizację celu. Nazywam to zarządzaniem "przez zajebistość".
– jak realizuje sie cel, nie patrząc na uczucia i emocje innych ludzi, to dużo z nich (często najbardziej wartościowi dla realizacji celu) odchodzi. Krótkofalowo można odniesć sukces, na dłuższą metę bardzo trudno.
Jak zwykle, pozostaje "złoty środek". Nie oznacza on braku emocji. Może polegać np. na stosowaniu strategii Romana Wilhelmiego (to też moje określenie:)) – przypierdolić-odpuścić, przypierdolić-odpuścić, itp. I nie mówię tu o personalnych atakach.
Acha, "Złoty środek" łatwiej buduje się z użyciem "magicznego" słowa – przepraszam.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Ruumie
ukłony. Twój komentarz bardzo mi się podoba. W życiu i działaniu zespołowym harmonia czyni cuda. Musi być adrenalina ale za dużo stresu na dłuższą metę jest niezdrowe.
No i trzeba wszystkich magicznych słów uczciwie tj. z pełnym przekonaniem używać. 🙂
Fajnie, że jest tu ktoś, kto to dobrze rozumie.