Reklama

Bardzo chciałbym rozdzielać rzeczy pożyteczne od szkodliwy

Bardzo chciałbym rozdzielać rzeczy pożyteczne od szkodliwych ludzi, nie walić jak w afrykański bębenek, gdy tylko usłyszę znane z przeciętności nazwisko. Chciałbym i rozdzielam dobre rzeczy od szkodników, ale kiedy szkodnik bierze się za dobrą rzecz to już pozostaje we mnie jedna wielka wątpliwość zamiast wiary. Donald Tusk jest jak ten kawalarz, który co i rusz wyłazi i krzyczy: „pali się”. Ludzie dają się na to nabierać, bo nigdy nie wiadomo co takiemu strzeli do głowy, niby wszyscy wiedzą co za jeden i żadnej nie dają mu wiary, z drugiej strony z ogniem nie ma żartów. Tym bardziej nie ma żartów, że Tusk nie obwieszcza pożaru, tylko kolejną cudowną inwestycję za grube miliardy. Program działań zawsze jest ten sam i to nie daje mi spokoju. Tusk zajmuje się rzeczami poważnymi, za taką rzecz należy uznać elektrownię atomową, która w Polsce powinna stać już od dawna, jak w Czechach na przykład, wtedy gdy nie wie za co się wziąć. Dostał Tusk po głowie zewsząd, no to sobie przypomniał, że można podrzucić coś „opinii publicznej”. Drogi już się zużyły i nawet zawiesiły, kolei póki co lepiej nie dotykać, stadion już każdy po dwa razy otwarty, mimo że bodaj jeden dopiero zbudowany i coś trawa na nim nie rośnie, no to pora na wielkomocarstwowe projekty – elektrownia atomowa. Nie chcę się śmiać z tego projektu, ponieważ projekt nie jest śmieszny, on nas uwalnia od „limitów CO2”, czyli „naukowego” złodziejstwa biurokratów z UE i daje jakąś przyszłość w obliczu kończących się zapasów węgla, wydobywanych z coraz głębszych komór gazowych, wypełnianych metanem. Niestety tak poważny projekt właśnie dlatego, że zabiera się za niego niepoważny Tusk staje się przedmiotem kpin. Nieudacznik, który sięga po OFE, VAT 23% i inne radosne przejawy księgowania, choćby „prywatyzowanie” jednej państwowej energii, drugą państwową energią, nagle wyskakuje jak Filip z konopi, z projektem na bagatela 100 miliardów, wartość mniej więcej równa długowi w sferze publicznych finansów, którego narobił do spółki z Wincentym Rostowskim.

W zastanych okolicznościach jest niezwykle trudno traktować ten nieudolny happening polityczny jako poważny projekt, dla mnie to kolejne wołanie Tuska: „Pali się!”, co znaczy: „Buduje się”. Takich tematów Tusk spalił już dziesiątki, jak daleki jestem od złotych rad Leszka Balcerowicza, co to po raz 100 jako projekt reformy finansów przedstawił wyprzedaż ostatnich cieląt z obory, tak jego słowa, że Tusk składa obietnicę do obiecanej obietnicy, oraz stwierdzenie, że w ZUS gromadzi się puste słowa polityków, a nie pieniądze, oddają istotę działań Tuska. Ten nieudacznik, ignorant ekonomiczny, wykreowany na znawcę gospodarki, po raz nie wiem, który zajmuje się sprawą niezwykle ważną i robi sobie z tego konferencyjne jaja. Dzięki Bogu niewielu ze zgromadzonych, dotąd usłużnych dziennikarzy, potraktowało tę następną baśń dla ludu poważnie i przykryć poprzednich wpadek się nie dało. 90% pytań dotyczyło tego co Tusk ostatnio zaliczył jako porażki i bardzo dobrze, bo ja bym nie chciał, żeby ten człowiek brał się za takie inwestycje jak 100 miliardów wydanych na atomową elektrownię. Wręcz mnie ciarki przechodzą, kiedy ta ekipa, w której już nikt nad niczym nie panuje, a tylko usiłuje przeciągać linę na swoją stronę, brała się za takie przedsięwzięcia. Pisząc te pozbawione nadziei słowa mam trochę żalu do samego siebie, nic przyjemnego w trzeźwym patrzeniu na to podcięte towarzystwo i w dodatku stracony czas. Chciałbym pomyśleć, że niech już będzie, trudno, przynajmniej jakiś konkret zostanie po pozbawionych konkretów ludziach, ale właśnie dokładnie odwrotnie kołacze mi się w głowie. Żadnych konkretów nie będzie, będzie rozmydlenie konkretu, rzucenie alibi dla nieudolności i sponiewieranie następnej inwestycji, która zaniechana skończy się katastrofą, uzależnieniem od tego co wytargujemy, na szybko rzecz jasna, gdy już światła zaczną przygasać i nawet nie z Ruskimi, czy Niemcami, ale żeby było więcej wstydu z Estonią, albo Słowacją.

Reklama

Sympatii dla tego człowieka, którego wyniesiono na szczyty władzy, niestety w minimalnym stopniu też przyłożyłem do tego klawiaturę, nie mam żadnej. Wiele by mnie kosztowało oddzielenie antypatii od pożytecznego projektu, jednak jakoś z pomocą bogów wszech religii zdołałbym przebrnąć tę krętą ścieżkę. Nie zdołam natomiast dać wiary i dlatego wszelkie bóstwa mnie opuściły, nie uwierzę, że podchodząc do tematu z tą samą, modelową i szczenięcą beztroską może się z tego urodzić coś poważnego. Chyba, że stanie się jakiś cud i ten projekt przejmą ludzie, którym się da święty od polityki spokój i dopiero za lat kilkanaście przetnie wstęgę. Właśnie popełniłem naiwność i od razu pukam się w czoło. No właśnie, choćby dlatego, że wstęga dopiero za kilkanaście lat i jeszcze nawet nie ma kamienia węgielnego, żeby się uwinąć z otwarciem inwestycji przed wyborami, z tego nic solidnego wyjść nie może. Nawet Euro 2012 nie wymusiło koniecznych inwestycji, na nieporównywalnie mniejszą skalę, tak po prostu się powiedziało, że się nie da i koniec, no to co za problem powtarzać ten nudny skrypt, tym bardziej, że ciągle działa. Na moją intuicję do wyborów, na ostatnich nogach, ale się Tusk doczołga z podobną taktyką, o ile nie stanie się coś dramatycznego i ostatecznego dla niego, czyli zerwanie świętego przymierza z tymi, którzy kreują nowe polityczne religie i bożków.

Reklama

15 KOMENTARZE

  1. Cała propaganda murem stoi za Tuskiem
    oberpremier Walter wydał szczegółowe instrukcje – do ostatniego pisiora, dopóki tłuszcza nie wyjdzie na ulice. To jest najlepszy rząd, najlepszy premier. Zalicza drobne potknięcia ale w partii jest demokracja, a dokładniej – centralizm demokratyczny.
    I nie próbujcie Polacy szukać alternatywy, bo wtedy potop, wulkany, meteoryty, Sodoma i …Kaczyński.

  2. Cała propaganda murem stoi za Tuskiem
    oberpremier Walter wydał szczegółowe instrukcje – do ostatniego pisiora, dopóki tłuszcza nie wyjdzie na ulice. To jest najlepszy rząd, najlepszy premier. Zalicza drobne potknięcia ale w partii jest demokracja, a dokładniej – centralizm demokratyczny.
    I nie próbujcie Polacy szukać alternatywy, bo wtedy potop, wulkany, meteoryty, Sodoma i …Kaczyński.

  3. Cała propaganda murem stoi za Tuskiem
    oberpremier Walter wydał szczegółowe instrukcje – do ostatniego pisiora, dopóki tłuszcza nie wyjdzie na ulice. To jest najlepszy rząd, najlepszy premier. Zalicza drobne potknięcia ale w partii jest demokracja, a dokładniej – centralizm demokratyczny.
    I nie próbujcie Polacy szukać alternatywy, bo wtedy potop, wulkany, meteoryty, Sodoma i …Kaczyński.

  4. Reforma atomowa.
    Dziś rano jak szczotkowałem zębiska usłyszałem kątem ucha, że ktoś z rządu nazwał to przedsięwzięcie “reformą atomową”. Nikt już teraz nie zarzuci ryżemu kutasowi, że nie robi reform, jego PR-owcy są po prostu “miszczami”. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że zapowiedzi ryżego oznaczają zazwyczaj coś dokładnie odwrotnego niż wynika z jego ruchu ust (jak ryży zapowiada np. redukcję urzędników to jest najlepszy czas na składanie CV do urzędu, bo będą zatrudniać) można założyć, że reforma atomowa skończy się na szybkim rozwoju elektrowni węglowych.

    • Rozwoju elektrowni węglowych nie będzie. It’s too late.
      Kończą się pokłady węgla, udokumentowane złoża 2020-2030.
      Natomiast te wizje, jak ze starej piosenki Janka Pietrzaka ,,Z trzydzieści parę lat…”
      o atomowej elektrowni, to jak lot na Marsa. Z tym, że tutaj ,,mamy doświadczenie” – kosmonautę generała Hermaszewskiego. Pozostaje zbudować rakietę. I odpalić.
      Całą resztę zrobią telewizyjni zawodowcy od ,,przekazu”.

      • Too late
        O tyle możliwe, że zasoby uranu również nie są niewyczerpane.

        Uranu nie jest dużo, rudy są bardzo w uran ubogie, trzeba je “wzbogacać”, żeby były do użytku. Na inne naturalnie promieniotwórcze pierwiastki nie ma co liczyć, za niska energia; za dużo energii trzeba by włożyć w przekształcanie, żeby był z tego pożytek.

        Może jest na forum ktoś, kto wie lepiej/więcej?

  5. Reforma atomowa.
    Dziś rano jak szczotkowałem zębiska usłyszałem kątem ucha, że ktoś z rządu nazwał to przedsięwzięcie “reformą atomową”. Nikt już teraz nie zarzuci ryżemu kutasowi, że nie robi reform, jego PR-owcy są po prostu “miszczami”. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że zapowiedzi ryżego oznaczają zazwyczaj coś dokładnie odwrotnego niż wynika z jego ruchu ust (jak ryży zapowiada np. redukcję urzędników to jest najlepszy czas na składanie CV do urzędu, bo będą zatrudniać) można założyć, że reforma atomowa skończy się na szybkim rozwoju elektrowni węglowych.

    • Rozwoju elektrowni węglowych nie będzie. It’s too late.
      Kończą się pokłady węgla, udokumentowane złoża 2020-2030.
      Natomiast te wizje, jak ze starej piosenki Janka Pietrzaka ,,Z trzydzieści parę lat…”
      o atomowej elektrowni, to jak lot na Marsa. Z tym, że tutaj ,,mamy doświadczenie” – kosmonautę generała Hermaszewskiego. Pozostaje zbudować rakietę. I odpalić.
      Całą resztę zrobią telewizyjni zawodowcy od ,,przekazu”.

      • Too late
        O tyle możliwe, że zasoby uranu również nie są niewyczerpane.

        Uranu nie jest dużo, rudy są bardzo w uran ubogie, trzeba je “wzbogacać”, żeby były do użytku. Na inne naturalnie promieniotwórcze pierwiastki nie ma co liczyć, za niska energia; za dużo energii trzeba by włożyć w przekształcanie, żeby był z tego pożytek.

        Może jest na forum ktoś, kto wie lepiej/więcej?

  6. Reforma atomowa.
    Dziś rano jak szczotkowałem zębiska usłyszałem kątem ucha, że ktoś z rządu nazwał to przedsięwzięcie “reformą atomową”. Nikt już teraz nie zarzuci ryżemu kutasowi, że nie robi reform, jego PR-owcy są po prostu “miszczami”. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że zapowiedzi ryżego oznaczają zazwyczaj coś dokładnie odwrotnego niż wynika z jego ruchu ust (jak ryży zapowiada np. redukcję urzędników to jest najlepszy czas na składanie CV do urzędu, bo będą zatrudniać) można założyć, że reforma atomowa skończy się na szybkim rozwoju elektrowni węglowych.

    • Rozwoju elektrowni węglowych nie będzie. It’s too late.
      Kończą się pokłady węgla, udokumentowane złoża 2020-2030.
      Natomiast te wizje, jak ze starej piosenki Janka Pietrzaka ,,Z trzydzieści parę lat…”
      o atomowej elektrowni, to jak lot na Marsa. Z tym, że tutaj ,,mamy doświadczenie” – kosmonautę generała Hermaszewskiego. Pozostaje zbudować rakietę. I odpalić.
      Całą resztę zrobią telewizyjni zawodowcy od ,,przekazu”.

      • Too late
        O tyle możliwe, że zasoby uranu również nie są niewyczerpane.

        Uranu nie jest dużo, rudy są bardzo w uran ubogie, trzeba je “wzbogacać”, żeby były do użytku. Na inne naturalnie promieniotwórcze pierwiastki nie ma co liczyć, za niska energia; za dużo energii trzeba by włożyć w przekształcanie, żeby był z tego pożytek.

        Może jest na forum ktoś, kto wie lepiej/więcej?