Najlepsza, licząc od końca, minister rządu Donalda Tuska, Julia Pitera, pisze podobno kolejny raport.
Najlepsza, licząc od końca, minister rządu Donalda Tuska, Julia Pitera, pisze podobno kolejny raport. Tym razem nie na temat dorsza za 8 złotych, w tym VAT, ale na temat rodzinnych tradycji koalicjanta, które ten, według niektórych opiniotwórczych Dzienników, chętnie kultywuje. Te rzekome tradycje stanowią dla rządu Tuska nie lada kłopotek, bo z jednej strony doniesień medialnych nie wypada w tym wypadku ignorować, z drugiej może doprowadzić to do problemów w szczęśliwej koalicji, gdyż jak donosi jeden z posłów PSL, cała sprawa jest prowokacją ze strony trzech osób z PO, które chcą koalicję rozbić.
O aferze jaka wybuchła wokół Pawlaka mogliśmy przeczytać i napisać już wszystko. Nie wiem jak innych, ale mnie z całej tej okołopawlakowej pisaniny najbardziej zaciekawiła opinia niektórych, że to PO eliminuje ten niedobry PSL, tę blokadę na drodze do szczęśliwej Polski. Opinia połączona z wyrazami radości z tego faktu. O ile zgadzam się, że ludowcy są w tej koalicji pierwszym hamulcowym, który blokuje reformę KRUS, wprowadzenie JOW i zmianę sposobu finansowania partii, to nie za bardzo rozumiem co takiego radosnego jest w ewentualnym wykoszeniu jednej partii przez drugą za pomocą "haków" i "kwitów". Mnie w ogóle to nie cieszy, przypomina mi to raczej metody poprzedniej ekipy, która za pomocą gwoździ chciała dobić swoje przystawki. Chciała i dobiła, bardzo skutecznie, bo choć gwoździe były zardzewiałe, udało się przystawkowy elektorat skonsumować. Wtedy też było sporo takich, którzy w Kaczyńskim dopatrywali się strategicznego geniuszu i którzy usprawiedliwiali jego kroki. Racja, wziął do koalicji tych populistów, potem ich wykiwał, ale przecież wszystko skończyło się dobrze i w sumie to ten nasz strateg jest bardzo wielki, że udało mu się LPR i Samoobronę załatwić. Co takiego, po przejęciu wyborców tych partii upodobnił się do nich? No tak, niby tak, ale to tylko taka poza, wicie, rozumicie, tu chodzi o to, coby się wyborcom przypodobać, tak, czy nie? No tak, przecież wiemy, że tak naprawdę PIS to nowoczesna prawica, ten ich rzekomy populizm i socjalizm to tylko maska.
Co skrywa się pod maską? Pod maską nic się nie skrywa, bo maski nie ma. Jest natura, a natura jest taka, że PIS poza swoimi najwierniejszymi wyborcami z zakonu PC, poza słuchaczami RM i poza wyborcami dawnych koalicjantów, nie ma prawie nikogo. Owszem, znajdzie się garstka nowoczesnych prawicowców głosujących na PIS z braku laku, ale to garstka coraz bardziej topniejąca. Partia Kaczyńskich upodobniła się do tego, co zjadła i jeśli Platforma połknęłaby PSL to stałoby się z nią dokładnie to samo. A jeżeli upodobnić by się nie chciała, to wyborców zdruzgotanego PSL przejąłby PIS, albo wracająca dzięki temu do gry Samoobrona. Na szczęście zniszczenie ludowców "hakami i kwitami" jest bardzo mało prawdopodobne, Pawlak to szczwany lis, polityczny wyjadacz i takie podskoki nie robią na nim wrażenia. Na szczęście, albo i na nieszczęście, bo jak wiemy partia Pawlaka lubi hamować ważne reformy. Powstaje więc sytuacja, w której Tusk ma do wyboru albo nadal męczyć się z PSL, teraz w dodatku skonfliktowanym z Platformą, co po prostu musi doprowadzić do wzrostu napięć w koalicji, albo zrobić to, czym straszy Kłopotek i zmienić koalicjanta na SLD. Dlaczego straszy? Ano dlatego, że wraz z partią pana towarzysza Zapateralskiego, PO przyjmie pod rządowy dach eseldowskich ekspertów z Kołodką na czele. No i będzie musiała wytłumaczyć liberalnym wyborcom dlaczego brata się z partią, która zawiązała właśnie ze związkowcami z OPZZ "sojusz na rzecz Polski socjalnej". Coś mi się zdaje, że czekała by nas w takim wypadku powtórka z rozrywki i powrót zabawno – żenujących tłumaczeń pod tytułem "nie chcieliśmy, ale sejmowa arytmetyka nam kazała".
Koszenie PSL do niczego nie doprowadzi, zostawianie go w polityce też nie, jedynym wyjściem dla Platformy jest teraz dogadanie się pod koniec kadencji z PIS i przegłosowanie Jednomandatowych Okręgów Wyborczych, albo w najgorszym razie systemu mieszanego, gdzie połowa posłów będzie wybierana z list partyjnych, a połowa z JOW. Co to da? Da bardzo wiele, po pierwsze koniec z dotychczasowym systemem wyborczym i zastąpienie go JOWami spowoduje, że na 230 posłów ( tylu byłoby najlepiej, nie będziemy przecież rozdrabniać kraju na 460 okręgów, to niepotrzebne ) PSL i SLD będą mogły wprowadzić do sejmu najwyżej po kilka osób, a takie partie jak LPR, czy Samoobrona będą na trwałe skazane na pozaparlamentarną wegetację. Na scenie zostanie trochę posłów bezpartyjnych, trochę posłów z małych ugrupowań, jak Polska XXI, PD, SdPl, czy SD i oczywiście dwie duże partie: PO i PIS. Nie będą to jednak takie PO i PIS, jak dotychczas, nie będą to mogły być partie, które wyślą do sejmu biernych, miernych, mało znanych, ale za to wiernych wodzowi i szyldowi posłów. Tacy przejdą może w ostatnich bastionach partyjnych szyldów, gdzieś na kielecczyźnie, czy na Podlasiu, ale tylko i wyłącznie tam. W pozostałych miejscach kraju, gdzie wyborcy do szyldów są mniej przywiązani, będzie trzeba wystawić kandydatów znanych i szanowanych w lokalnym środowisku, kandydatów, którzy coś sobą reprezentują i mają jakiś program dla swojego okręgu. Jeśli duża partia wystawi w danym okręgu byle siepacza przeciwko lokalnej gwieździe, to przegra, choćby gwiazda startowała z ramienia Partii Przyjaciół Piwa.
Nie ma recept idealnych i JOWy też taką receptą nie są, mają one swoje wady. Mimo to system Jednomandatowych Okręgów Wyborczych wydaje się być jedyną poważną alternatywą wobec tego, co mamy teraz. JOWy uporządkowałyby naszą scenę polityczną, zapewniłyby jej stabilność i różnorodność i to bez powrotu do systemu miliona skłóconych ze sobą efemerycznych partyjek. Z JOWami mielibyśmy mniej partyjniactwa, za to więcej demokracji, mniej bicia piany i pijaru, za to więcej programu i działań. Złotych gór oczywiście byśmy nie mieli, nadal trafialiby się i to pewnie często, politycy niedotrzymujący obietnic, czy przekładający PR nad pracę, do sejmu trafiłoby zapewne trochę populistów, a może i trochę więcej. Mimo to wszystkie te zjawiska występowałyby w skali mniejszej niż obecnie, choćby z tego powodu, że nie głosowalibyśmy już tylko na szyldy i wodzów, głosowalibyśmy także na konkretnych ludzi, których działania moglibyśmy na bieżąco śledzić i których byśmy z tych działań rozliczali. Powiedzmy sobie wreszcie jasno, że nasz obecny system wyborczy jest zły. Rozwiązaniem i jedyną realną alternatywą dla tego systemu jest system JOW, który jeszcze w żadnym kraju nie zawiódł. Kto jest za?
Czy ja wiem?
Wprawdzie paru znanych i kompetentnych polityków wybiera się do Brukseli i Stasburga, ale wszyscy przecież z kraju nie wyjadą.
Czy ja wiem?
Wprawdzie paru znanych i kompetentnych polityków wybiera się do Brukseli i Stasburga, ale wszyscy przecież z kraju nie wyjadą.
Czy ja wiem?
Wprawdzie paru znanych i kompetentnych polityków wybiera się do Brukseli i Stasburga, ale wszyscy przecież z kraju nie wyjadą.
Czy ja wiem?
Wprawdzie paru znanych i kompetentnych polityków wybiera się do Brukseli i Stasburga, ale wszyscy przecież z kraju nie wyjadą.
Czy ja wiem?
Wprawdzie paru znanych i kompetentnych polityków wybiera się do Brukseli i Stasburga, ale wszyscy przecież z kraju nie wyjadą.
Czy ja wiem?
Wprawdzie paru znanych i kompetentnych polityków wybiera się do Brukseli i Stasburga, ale wszyscy przecież z kraju nie wyjadą.
Mało ich do pieczenia
Mało ich do pieczenia chleba, ale paru się znajdzie, choćby na zakalec.
Mało ich do pieczenia
Mało ich do pieczenia chleba, ale paru się znajdzie, choćby na zakalec.
Mało ich do pieczenia
Mało ich do pieczenia chleba, ale paru się znajdzie, choćby na zakalec.
Mało ich do pieczenia
Mało ich do pieczenia chleba, ale paru się znajdzie, choćby na zakalec.
Mało ich do pieczenia
Mało ich do pieczenia chleba, ale paru się znajdzie, choćby na zakalec.
Mało ich do pieczenia
Mało ich do pieczenia chleba, ale paru się znajdzie, choćby na zakalec.
PIS chce JOW?
Bo nie zauważyłem…
Chcieć nie chce.
Mimo to nie zginąłby, gdyby je wprowadzono. Gdyby Platforma spróbowała wysondować PIS, to może coś by z tego wyszło. A jeżeliby nie wyszło zawsze jest to jakiś straszak na PSL i możliwość przekonania go do ustępstw w innych sprawach.
No tak…
Jarek tylko marzy o tym, by Tuskowi iść na rękę.
Nierealne.
PIS chce JOW?
Bo nie zauważyłem…
Chcieć nie chce.
Mimo to nie zginąłby, gdyby je wprowadzono. Gdyby Platforma spróbowała wysondować PIS, to może coś by z tego wyszło. A jeżeliby nie wyszło zawsze jest to jakiś straszak na PSL i możliwość przekonania go do ustępstw w innych sprawach.
No tak…
Jarek tylko marzy o tym, by Tuskowi iść na rękę.
Nierealne.
Mówiąc szczerze taki system
Mówiąc szczerze taki system nie byłby zbyt na rękę ani dla Jarka, ani dla Tuska, bo poluzowałby ich absolutną władzę nad partią. Z drugiej strony dla samych partii byłoby to korzystne, szczególnie dla tych ich członków, którzy coś sobą reprezentują. Spróbować zawsze można, czy coś z tego wyniknie, czy nie, to inna sprawa.
PIS chce JOW?
Bo nie zauważyłem…
Chcieć nie chce.
Mimo to nie zginąłby, gdyby je wprowadzono. Gdyby Platforma spróbowała wysondować PIS, to może coś by z tego wyszło. A jeżeliby nie wyszło zawsze jest to jakiś straszak na PSL i możliwość przekonania go do ustępstw w innych sprawach.
No tak…
Jarek tylko marzy o tym, by Tuskowi iść na rękę.
Nierealne.
Mówiąc szczerze taki system
Mówiąc szczerze taki system nie byłby zbyt na rękę ani dla Jarka, ani dla Tuska, bo poluzowałby ich absolutną władzę nad partią. Z drugiej strony dla samych partii byłoby to korzystne, szczególnie dla tych ich członków, którzy coś sobą reprezentują. Spróbować zawsze można, czy coś z tego wyniknie, czy nie, to inna sprawa.
PIS chce JOW?
Bo nie zauważyłem…
Chcieć nie chce.
Mimo to nie zginąłby, gdyby je wprowadzono. Gdyby Platforma spróbowała wysondować PIS, to może coś by z tego wyszło. A jeżeliby nie wyszło zawsze jest to jakiś straszak na PSL i możliwość przekonania go do ustępstw w innych sprawach.
No tak…
Jarek tylko marzy o tym, by Tuskowi iść na rękę.
Nierealne.
Mówiąc szczerze taki system
Mówiąc szczerze taki system nie byłby zbyt na rękę ani dla Jarka, ani dla Tuska, bo poluzowałby ich absolutną władzę nad partią. Z drugiej strony dla samych partii byłoby to korzystne, szczególnie dla tych ich członków, którzy coś sobą reprezentują. Spróbować zawsze można, czy coś z tego wyniknie, czy nie, to inna sprawa.
PIS chce JOW?
Bo nie zauważyłem…
Chcieć nie chce.
Mimo to nie zginąłby, gdyby je wprowadzono. Gdyby Platforma spróbowała wysondować PIS, to może coś by z tego wyszło. A jeżeliby nie wyszło zawsze jest to jakiś straszak na PSL i możliwość przekonania go do ustępstw w innych sprawach.
No tak…
Jarek tylko marzy o tym, by Tuskowi iść na rękę.
Nierealne.
Mówiąc szczerze taki system
Mówiąc szczerze taki system nie byłby zbyt na rękę ani dla Jarka, ani dla Tuska, bo poluzowałby ich absolutną władzę nad partią. Z drugiej strony dla samych partii byłoby to korzystne, szczególnie dla tych ich członków, którzy coś sobą reprezentują. Spróbować zawsze można, czy coś z tego wyniknie, czy nie, to inna sprawa.
PIS chce JOW?
Bo nie zauważyłem…
Chcieć nie chce.
Mimo to nie zginąłby, gdyby je wprowadzono. Gdyby Platforma spróbowała wysondować PIS, to może coś by z tego wyszło. A jeżeliby nie wyszło zawsze jest to jakiś straszak na PSL i możliwość przekonania go do ustępstw w innych sprawach.
No tak…
Jarek tylko marzy o tym, by Tuskowi iść na rękę.
Nierealne.
Mówiąc szczerze taki system
Mówiąc szczerze taki system nie byłby zbyt na rękę ani dla Jarka, ani dla Tuska, bo poluzowałby ich absolutną władzę nad partią. Z drugiej strony dla samych partii byłoby to korzystne, szczególnie dla tych ich członków, którzy coś sobą reprezentują. Spróbować zawsze można, czy coś z tego wyniknie, czy nie, to inna sprawa.