W takim przypadku jaki zechciało mi się opisywa
W takim przypadku jaki zechciało mi się opisywać lubię się posiłkować anegdotą, którą chyba już przywoływałem. W pewnym niszowym programie, którego tytułu już nie pamiętam, w każdym razie po 23.00 to szło, rozmawiali artyści i inni zaproszeni goście. Widziałem tam wielu, Muniek Staszczyk na przykład, ale też Ziemkiewicz i Blumsztajn i właśnie ten ostatni z dumą sprzedał anegdotę. Rzecz miała miejsce bodaj w Krakowie, ktoś okradł kogoś innego i okazało się, że złodziejem był Żyd, okradzionym Polak. Blumsztajn z wyższością i jednocześnie naturalnością wytłumaczył Ziemkiewiczowi, że nazwał tych ludzi po imieniu: Żydem i Polakiem i nawet ról nie pomylił. Taki był odważny, bo jemu, Żydowi, wolno i łatwiej powiedzieć prawdę. Blumsztajn naturalnie nie został antysemitą, co wcale nie jest takie zabawne, na przykład nieżyjący już Grudziński, jest dość powszechnie uznawany za antysemitę, czyli nienawidzącego samego siebie. W tej anegdocie wcale nie chodzi o moje znane pasje. Chodzi o to, że można pewne rzeczy powiedzieć, ale tylko pewnym ludziom i chociaż to co mówią jest banałem, z niewiadomych względów uchodzi za światową oryginalność. Inni zaś muszą mówić jak im wypada, naśladować banały i środowiskowych wodzirejów. Po anegdocie proszę o chwilę wyobraźni. Powiedzmy, że łazienka się posypała i w końcu trzeba zamówić płytkarza, żeby terakotę położył jak trzeba, bo już patrzeć nie można. Powiedzmy, że piłkarz strzelił bramkę i koniec, ale za ten wyczyn otrzymał gwizdy od własnych kibiców, gdyż prywatnie uczęszcza na lekcje baletu. Wyobraźmy sobie, że znajomy jest organistą w rodzimej parafii, gra i śpiewa kawałki sprzed lat i robi to… no niech będzie jedynie poprawnie. Co z takimi zwyczajnymi zjawiskami uczynić? Oceniamy robotę płytkarza po tym co ostatnio i czy w ogóle przeczytał? Oceniamy piłkarza strzał pod ladę przez pryzmat baletek? Nazywamy znajomego wieśniakiem, bo żeni smętny katolicki repertuar? Wszyscy wymienieni robią swoją robotę w porządku, nie są nawet wybitni, ale jak im co zlecić zrobią najlepiej jak potrafią i nie ma w wykonaniu tragedii. Można chcieć więcej, pewnie należy chcieć więcej, ale czy to jest wystarczający powód, żeby z definicji upierdolić wyżej wymienionych i to bez odnoszenia się do ich wykonania, tylko z odniesieniem do ich osobistych wyborów? Czym jest wiocha? Taka totalna, zupełna wiocha? I jak to jest z tą sztuką i transgresją? Patetyczne, propagandowe i wsiowe filmy Eisensteina, uchodzą za wielkie dzieła, ponieważ warsztatowo jest tam niecodziennie. Większość krytyków przyznaje, że w służbie siermiężnego systemu reżyser kręcił kadry i przekazał taką treść, że uszy i oczy puchną, ale zrobił to wybitnie. Mam podobne zdanie. Jest odniesienie do talentu i warsztatu z pokazaniem antypatii do przekazu. Tutaj chyba nie ma wiochy, tak mi się wydaje. Trudno z kolei nie nazwać totalną wiochą czegoś co nie jest kompetencją żadnego krytyka. Wybór repertuaru pewnie może być kryterium oceny, ale na pewno nie może być jedynym kryterium i do tego kryterium dyskwalifikującym. Kompetencją krytyka na pewno nie jest światopogląd wykonawcy, wchodzenie w taki obszar jest wyjątkową wioską, bez względu na to jaki by ten światopogląd nie był.
Jak wiadomo Wagner jest kojarzony z faszyzmem, Dostojewski był rosyjskim szowinistą i tak dalej. Pytanie. Czy tylko wybitni mają prawo do niecodziennych wyborów? Czy oryginalny wybór, w konkretnych okolicznościach i wśród określonych ludzi oryginalny, dokonany przez przeciętnych, ma z definicji dyskwalifikować wykonanie. Nie poruszam kwestii jakości wykonania, ponieważ jak się za chwilę okaże, w opisanym przypadku nie ma słowa krytyki na ten temat, jest jedynie krytyka światopoglądu wykonawcy. Zanim rozwiążę zagadkę chciałbym jeszcze przypomnieć, że jest taki kraj na świecie, w którym najwięksi artyści tłuką się między sobą, żeby wykonać pieśń: patetyczną, patriotyczną i z odniesieniami do religii. Ten kraj nazywa się USA, a ta pieśń jest hymnem tego kraju. Nie słyszałem nigdy, mimo że krytyki wykonania nie brakuje, aby w USA zlinczowano wykonawcę za to, że się wziął za patetyczność, patriotyzm i bogoojczyźniany hymn amerykański. Natomiast słyszałem setki uwag i ostrzejszych recenzji technicznych, że ktoś fałszował, że pomylił tekst, że przeinterpretował, że dopuścił się profanacji. Ale takie rzeczy tylko w USA, w Polsce na szczytach sławy w większości mamy do czynienia z wieśniakami, którzy za wszelką cenę chcą pokazać swoją światowość. Te desperackie akty, te histeryczne komunikaty wysyłane w eter, że ja jestem ze świata i plwam na wiochę, w efekcie składają się na największą wiochę.
Polskie parafialne gwiazdeczki z TV nie mają czegoś takiego jak osobowość, odwagę, oryginalność, chociaż z determinacją w oczach zapewniają przy każdej okazji, że gardzą schabowym i jadają sznycle. Polskie parafialne gwiazdeczki są produktem stadnym, należy wypełnić kanon zachowań, powtarzalnych i przewidywalnych do wyrzygania, żeby zostać gwiazdą parafii warszafka ze światowymi aspiracjami. Poniżej wklejam ilustrację do powyższego tekstu i rozwiązanie zagadki. Od siebie jeszcze tyle dodam, że wykonawca nie fałszuje, ma całkiem ciekawy głos, sprawnie stuka po klawiszach. Moim zdaniem, jako obojętnego słuchacza, niewątpliwe talenty i umiejętności artysty, poparte wykształceniem (szkoła muzyczna), nie uchroniły go przed kiczem. Choćbym nie wiem jak się starał, nie potrafię się uwolnić przed pewnymi skojarzeniami. Jako żywo przypomina mi to występy oczepinowe, klasyka weselna, biesiadna, ocierająca się do disco polo. Razi mnie po oczach ta estetyka, jak każda cepelia i gdybym był jurorem dokładnie to powiedziałbym wykonawcy. Nie zaproponowałeś niczego oryginalnego, śpiewać potrafisz, w klawisze trafiasz, ale lecisz cepelią. Wybrałeś sobie taki repertuar jaki wybrałeś i twój wybór, ale kompletnie sobie z tym nie poradziłeś, wykonałeś pieśń w formule weselnej i w tej formule zrobiłeś to więcej niż przyzwoicie, tylko, że to jest sztampowe rzemiosło, nie sztuka, a my szukamy artysty nie kowala. Zagrałeś do kotleta wyśpiewując podniosłe treści, wesela obsłużyłbyś profesjonalnie, ale tutaj powinieneś pokazać taką aranżację i konwencję, która powala, a nie jest przewidywalna jak oczepiny. Amatorem jestem ze wsi, ale śmiem twierdzić, że powyższa ocena jest światowa i profesjonalna w zestawianiu z tym co zrobiły wieśniaki z Polsatu: Kora i Zapędowska, a tych dwóch to nawet nie kojarzę. Wieśniaki wykrzyczały całej parafii, czyli warszafce, że są ze z wielkiego świata, niczego innego w tych recenzjach poza wyznaniem wiary nie ma. I wcale bym się tym nie zajmował, gdyby nie powtarzalność tych zachowań i wręcz błogosławiony entuzjazm parafian, żenujący odzew na podobne bigoteryjne wieśniactwo uchodzące za szyk.
Zapomniałem wrzucić przebój i
Zapomniałem wrzucić przebój i nikt się nie odzywa? Jest już wrzucony.
Zapomniałem wrzucić przebój i
Zapomniałem wrzucić przebój i nikt się nie odzywa? Jest już wrzucony.
Zapomniałem wrzucić przebój i
Zapomniałem wrzucić przebój i nikt się nie odzywa? Jest już wrzucony.
Mhm.
Widziałam te występy – chłopaka i jurorów – w tivi i pomyślałam sobie wtedy o jurorach dokładnie to samo.
Tylko krócej 😉
Mhm.
Widziałam te występy – chłopaka i jurorów – w tivi i pomyślałam sobie wtedy o jurorach dokładnie to samo.
Tylko krócej 😉
Mhm.
Widziałam te występy – chłopaka i jurorów – w tivi i pomyślałam sobie wtedy o jurorach dokładnie to samo.
Tylko krócej 😉
Szkoda, że pani Zapędowska nie próbowała, jako jurorka
powiedzieć temu odważnemu chłopakowi DLACZEGO, jej zdaniem, źle zaśpiewał. Albo cokolwiek na temat jego wokalu albo grania. Na własne uszy słyszałem w Sopocie, jak w kilku słowach rozjechała Mandarynę i odarła ze złudzeń ,,krajowej gwiazdy” – więc tym większy zawód tutaj. Bo taka pani Kora z nowo zakupioną maską przedśmiertną, nie ma nic ale to nic do powiedzenia – w kwestiach muzycznych. Skończył się Maanam i wraz z nim Olga Jackowska.
Słucham czasem Hołdysa, Staszczyka i innych, jak bardzo byli bezkompromisowi, jakie uniki robili cenzurze, ale nikt słowem nie wspomni Rosiewicza. Pan Andrzej nie zawsze był radiomaryjny, a właściwie to nigdy. Kto chadzał na koncerty Asocjacji Hagaw ten wie o czym piszę. Rosiewicz był wielki, bo ZAWSZE miał w dupie ,,trendy”. Ani nie szedł na żadne kompromisy.
Być może Piotrek Wolwowicz próbuje, trochę nieporadnie, pójść tą drogą. Własną.
U mnie ma zajebistego plusa
U mnie ma zajebistego plusa za odwagę i światowość, pójść między dupki wystrugane od warszafskiej sztancy i zrobić coś, co dla nich jest herezją i to słowo jest właściwe, to trzeba mieć jaja. Niemniej pójście własną drogą, jest bardzo nieporadne, a i Rosiewicza pamiętam jak śpiewał sekretarzom, nie prałatom. Dwie rzeczy tu widzę. Chłopak wszedł w taką konwencję, w której nie da się robić swojego, umówmy się weselna muzyka nie jest szczytem osiągnięć kulturalnych tylko ślusarstwem. Natomiast na mój gust chłopak i tak się wymknął temu w co się sam wpakował. On nie śpiewa jak klasyczny facet z parapetem, czyli pedalskim głosikiem, głos ma naprawdę niezły, muzycznie daje radę i faktycznie robi sobie krzywdę wchodząc w formułę, na którą jest zdecydowanie za dobry. I to trzeba było młodzieńcowi wytłumaczyć, a nie wygłosić wyznanie wiary, żeby nie daj Boże Zapędowska nie została wyklęta jako moher, czy Kora jako “niemolestowana przez księdza”, że już o tych dwóch “lansikach” nie wspomnę. Tutaj widzę wiochę, totalną konformistyczną wiochę i głębokie kompleksy tej parafii, których Wolwowicz usiłuje się pozbyć. Tak czy inaczej niezależność to coś innego niż wybór mecenasa. Jak widzę stał się ulubieńcem radiomaryjnych, a to jest to samo, spływ z nurtem, tylko ruczajem, a nie głównym korytem. Pomieszanie z popierdoleniem w całej tej historii, niemniej najbardziej żenujący są ci przerażeni jurorzy, przerażeni, że wypadną z koryta i skończą w ruczaju.
A propos Rosiewicza –
zanim (???) śpiewał sekretarzom (a w III RP i innym politykom), nagrał z Asocjacją Hagaw płytę (jeden z winyli, na których się wychowałem), śmiem twierdzić, że nie dla sekretarzy. Jedyna rzecz, jaką z tej płyty mi się udało znaleźć w sieci, to piosenka dla Louisa Armstronga –
Tu nie będę pyskował, bo
Tu nie będę pyskował, bo zupełnie nie znam tej płyty. Nie podważam tego osiągnięcia, niemniej ono chyba nie znosi śpiewania sekretarzom i to nie tylko polskim, doskonale pamiętam występ dla Michaiła, Raisy i Wojciecha.
Nie, nie znosi
chodziło mi tylko o to, że zanim poszedł w klimaty “twórcy po linii władzy”, a może bardziej “twórcy – koncesjonowanego satyryka estradowego”, nagrywał rzeczy niezaangażowane, bardzo przyzwoite rozrywkowo. Wielbicielom klimatów jazzbandowych polecam z czystym sumieniem. A co do omawianego młodego człowieka, to ma się to tak, że Rosiewicz zaczynał odwrotnie – od rozrywki niezaangażowanej, a potem poszedł pod rękę z ideologią.
Dzięki Quackie za
Dzięki Quackie za rozkołysanego Rosiewicza jakiego nie znałam. Swing (z ang. kołysać się). Prawie jak Goodman.:)
Sza!
Offtopic się zaczyna, zaraz będzie OPR. Za chwilkę coś jeszcze z tej samej płyty, ale już nie tu…
Nie poszedł Rosiewicz pod rekę z żadną ideologią Quackie
Znajdź płytę(płyty) Zakazane Piosenki. Albo coś z Festiwalu Piosenki Prawdziwej.
W trakcie tego festiwalu ,,cała reszta” albo cała plejada zabawiała tłumy (i pierwszych sekretarzy) w : Kołobrzegu, Zielonej Górze i Sopocie.
Dzisiejszy (toruński) Rosiewicz też coś nam chce powiedzieć. Może trawestując starego Churchilla :
zachód wasze umizgi odrzuci , więc zostaje wstyd wieśniaka, bo hańbę i tak będziecie mieli.
Dwie sprawy
1. Uważam, że za PRL Rosiewicz pełnił rolę “zaworu bezpieczeństwa” – ot, dać się ludziom pośmiać z “chłopców radarowców”, ale autorytetu WRD MO nie podważać “Bo to byli przebierańcy!”. A ilu ludzi wie, co poza tym nagrywał?
2. Edit:
No dobrze, quackie, jeżeli Rosiewicz był ,,zaworem” to kim
była Maryla Rodowicz. Krawczyk, Skaldowie, Czerwone Gitary, i całe tabuny ,,artystów” na scenach Kołobrzegu, Zielonej Góry ? Co z tymi od poezji śpiewanej – zwyczajni tchórze unikający aktualnych tematów? Albo kabareciarze – taki ,,Tey” to dopiero ,,bezpiecznik”.
Nie popadaj Quackie w ten charakterystyczny dla rewolucjonistów (i prawdziwych patriotów) sposób oglądu i podziału ludzi : wierny i niezłomny (towarzysz) oraz reszta – co kroku nie dotrzymała albo dała się zwieść. Podszeptom obcej propagandy.
Zaraz, zaraz
“Zaworem” w sensie puszczania oka do publiczności “Aleśmy pokazali waadzy!”. Rodowicz, Krawczyk czy Skaldowie po prostu robili w rozrywce, a że PRLowskiej? Innej nie było. A już Kołobrzeg to propaganda, a nie żaden zawór.
Nigdy się nie miałem ani za rewolucjonistę, ani za prawdziwego patriotę, nie sądzę, żebyś znalazł gdziekolwiek (na kontro) takie deklaracje. Natomiast co do poezji śpiewanej, to zdarzało się jakże często – na koniec SP i w LO – że jednego wieczoru leciało i Stare Dobre Małżeństwo, i Wolna Grupa Bukowina, i Kaczmarski z Gintrowskim z kasety przegrywanej z kopii^n. Albo i nie z kasety, tylko – kiedy już umieliśmy – grany na gitarze i śpiewany. Różne potrzeby mieli ludzie wtedy, nie tylko opozycyjne i nie tylko estetyczne.
Quackie, ale przecież tu nie
Quackie, ale przecież tu nie chodzi o patriotyzm, nie-patriotyzm, to znaczy mnie na pewno nie o to chodzi, żeby w TV na siłę wprowadzać patriotyczną nutę. Ja się tylko pytam jakim to prawem dżungli eliminuje się z rywalizacji, nawet na takim śmiesznym poziomie jak jakieś tam karaoke, pokaźną reprezentację. Nie mój świat, ale to świat, jak sądzę co najmniej 30% Polaków, którzy z definicji i z zasady nie mogą podskoczyć ze swoją estetyką, jaka ona by nie była, bo natychmiast dostaną obuchem od zesranych piętnem polskości dupków. Oczekuję prostej rzeczy. Zasranym obowiązkiem tych dupków było ocenić FACHOWO wykonanie, a nie zgnoić wykonawcę za wybór repertuaru. Gdzie tu byłą choćby próba takiej oceny? Co by było, gdyby ten chłopak zdawał egzamin do szkoły muzycznej? Zagrał i zaśpiewał poprawnie, przy czym będę się upierał, a usłyszał od komisji, żeby wypadał bo komisja nie trawi piosenki. O to chodzi, tylko i aż o to, by traktować JEDNYM STANDARDEM każdą wiochę i każdą sztukę. Tymczasem od kilku godzin mam okazję się tłumaczyć, bodaj 1000 raz, że bronię prawa do swobody wyboru i oczekuję jasnych zasad i kryteriów oceny, nie mam zamiaru promować cepelii. Wyhodowani na telewizyjnym przekazie odruchowo panikują na widok takich chłopców, z którymi lepiej nie mieć nic wspólnego. Zgnojono człowieka za to, że ma taką, a nie inną wrażliwość, nie odniesiono się słowem do wykonania, zatłuczono za repertuar. A wszystko przy obłudnej, tandetnej otoczce “oryginalności” i “odwagi”, podczas gdy to tchórzostwo i konformizm.
Nie wiem Quackie jak pamiętasz tamte ,,stare dobre czasy”
tzn. podłe i nędzne, a do tego szaro-bure. Dla artysty, podobnie jak dzisiaj, był to wybór pomiędzy : przydziałem, talonem, domem pracy twórczej a nędzą i marginalizacją. Inaczej, zapewne, ocenisz wszystkich ,,wielkich” tamtego czasu – według dzieła.
Mnie zaś, interesują te wszystkie sznurki, które biegły od figurantów ( tak w gwarze SB-ckiej nazywał się obiekt ich zinteresowania) do reżyserów, tj. do oficerów prowadzących. Albo tylko do wydziałów kultury różnych KW albo KC. Ciągle pamiętam Szczypiorskiego, prawie etatowego SB-ka, co latami robił za wyrocznię i sumienie narodu. A z drugiej strony Herberta.
Więc w ,,szołbiznesie” było podobnie. Fajnie opisała środowisko i prawidła – Urszula Sipińska. Kto się skurwił(z władzą) ten jechał. Albo pływał, jako klezmer, na promie – pięknie zaśpiewał o Ptaszynie- Wróblewskim Kazik Staszewski. Muniek Staszczyk też, czasem, coś z siebie wydusi.
Pobrzmiewa mi też, niesłusznie zapomniany, Obywatel G.C. – Grzegorz Ciechowski : z przydziałami pod pachami…pożarła ich prostytucja …ucja …ucja.
Pomyliłeś MK jego prześmiewczą ,,Michaił ty pastroisz nowyj mir”
zaśpiewaną Gorbaczowowi w trakcie jego polskiej wizyty. To był JEDYNY raz, kiedy Rosiewicz przemówił do Genseka radzieckiego, ignorując zupełnie miejscowych namiestników. Wcześniej, na Festiwalu Piosenki Zakazanej zaśpiewał o czerwonych świniach, co pluskają w łazience i o rzece zielonych, co płynęła i złote miały być karpie.
Czy się pomylił w swoich wyborach? Śmiem wątpić. Dzisiaj Gorbaczow chowa się w swoim kraju, a urodziny wyprawia w Londynie.
Rosiewicz olał cały ten syf i przygrywa Rydzykowi. Nie potrafię tego słuchać, ale rozumiem Rosiewicza doskonale.
Wracając do Wolwowicza : ŻADEN juror go nie słuchał, ich ryje z bliska to widok bezcenny. Ich durne mordy to kwintesencja tego o czym piszesz. Wypada tylko dodać, że cała ta nasza ,,muzyczna twórczość” siląca się na ,,światową” albo tylko ,,europejską” to prowincja żałosna. Tradycyjna, w każdej formie, jest sekowana.
No chyba, że ją zaśpiewa jakiś ,,Sabaton” , wtedy ok.
Więc wiocha pod każdym względem.
Tradycyjna, w każdej formie, jest sekowana
Wyszukiwarka : Black Cat.
Może być?
Bo jak Ty to robisz…
Przypadek
http://klopotowski.salon24.pl/291045,gazety-wyborczej-mania-przesladowcza#comment_4172131
Uf… Wysłuchałam do końca i
Uf… Wysłuchałam do końca i nie żałuję. Już wiem, że jeśli ten chłopak zacznie nagrywać swoje pioski, to żadnej jego płyty nie kupię. Bozia pokarała mnie słuchem, który się buntuje gdy atakuje go fałszowanie. Wniosek z tekstu? Zabolało! A jeśli to tylko “stara ściera” to zwyczajnie olać należało i robić swoje.
Tutaj masz Rosiewicza z 1980 roku
kiedy Maryla coś o czołgach śpiewała, a w ogóle to wszyscy fajnie się bawili w Kołobrzegu(Festiwal Piosenki Żołnierskiej) i w Zielonej Górze (Festiwal Piosenki Radzieckiej) – co rudy szmaciarz obiecał Putinowi reaktywować.
Andrzej Rosiewicz z 1981 roku. Dzisiaj brzmi ludycznie, ale słowa jakby aktualne. Wyobraź sobie jednak takie śpiewanie w 1981 roku:
Wincenty Kalemba (zakazane piosenki 1980r.)
Ciężka jest praca górnika
Nie łatwa jest praca kelnera
Tak pieśń się moja zaczyna
Pieśń o zachodnich bankierach
Motyl wiosenny przyleciał
Osiadł, nuża się w kropli rosy
A tam zachodnim bankierom
Za wcześnie siwieją włosy
Legitymację partyjną oddał Wincenty Kalemba
A tam zachodnim bankierom to włosy stają dęba
Chłopak pręży muskuły
Dziewczyna ma swoje wdzięki
A wśród zachodnich bankierów
To lament jeno i jęki
Skrzypek, żebrak, samouk
Kapelusz leży pod murem
A tam zachodni bankierzy
Wcześniej na emeryturę
Jesteśmy trochę szczuplejsi
I tacy bardziej roślinni
Lecz za co cierpią bankierzy
Za co oni są winni
Przeminął plan pięcioletni
Rozwiał sukcesu wiek złoty
A teraz zachodnim bankierom
Zgryzoty, jeno zgryzoty
Żal mi zachodnich bankierów
Liczyli te swoje procenty
Chcieli trochę zarobić
Wpłynęli w ciemne odmęty.
Skowronek gwiżdże beztrosko
Śród wiosennego listkowia
A tam bankierzy odchodzą
Ze względu na zły stan zdrowia
W delikatesach pustynia
Benzyna znów poszła w górę
A tam się bankier zachodni
Porwał na siebie ze sznurem
Płynęła rzeka zielona
Płynęła kiedyś w te strony
A teraz nie ma już rzeki
I wysechł strumyk zielony
24 miliardy
Po 1000 dolców na głowę
I co nam z tego zostało
Trudności paszportowe
Płynęła rzeka zielona
I złote miały być karpie
A teraz i naród głodny
I cała partia się szarpie
Żal mi zachodnich bankierów
Choć sam już nie wiem dlaczego
Blady księżyc na niebie
Nie wróży im nic dobrego
Wy wiecie o co mi chodzi
Dlaczego nad nimi dziś płaczę
A dobrze im tak krwiopijcy
Lichwiarze wyzyskiwacze.
W łazience prosię różowe
Beztrosko chrząka i kwiczy
A tam zachodni bankierzy
Nie mogę się swego doliczyć
Mógłbym pożyczyć bankierom
Lub w formie dać zapomogi
Lecz nie chcę szafy przesuwać
Nie będę zrywał podłogi
ale słowa jakby aktualne
O zombie nie słyszałeś? Co prawda to chyba dybuki są :)^:)
Szkoda, że pani Zapędowska nie próbowała, jako jurorka
powiedzieć temu odważnemu chłopakowi DLACZEGO, jej zdaniem, źle zaśpiewał. Albo cokolwiek na temat jego wokalu albo grania. Na własne uszy słyszałem w Sopocie, jak w kilku słowach rozjechała Mandarynę i odarła ze złudzeń ,,krajowej gwiazdy” – więc tym większy zawód tutaj. Bo taka pani Kora z nowo zakupioną maską przedśmiertną, nie ma nic ale to nic do powiedzenia – w kwestiach muzycznych. Skończył się Maanam i wraz z nim Olga Jackowska.
Słucham czasem Hołdysa, Staszczyka i innych, jak bardzo byli bezkompromisowi, jakie uniki robili cenzurze, ale nikt słowem nie wspomni Rosiewicza. Pan Andrzej nie zawsze był radiomaryjny, a właściwie to nigdy. Kto chadzał na koncerty Asocjacji Hagaw ten wie o czym piszę. Rosiewicz był wielki, bo ZAWSZE miał w dupie ,,trendy”. Ani nie szedł na żadne kompromisy.
Być może Piotrek Wolwowicz próbuje, trochę nieporadnie, pójść tą drogą. Własną.
U mnie ma zajebistego plusa
U mnie ma zajebistego plusa za odwagę i światowość, pójść między dupki wystrugane od warszafskiej sztancy i zrobić coś, co dla nich jest herezją i to słowo jest właściwe, to trzeba mieć jaja. Niemniej pójście własną drogą, jest bardzo nieporadne, a i Rosiewicza pamiętam jak śpiewał sekretarzom, nie prałatom. Dwie rzeczy tu widzę. Chłopak wszedł w taką konwencję, w której nie da się robić swojego, umówmy się weselna muzyka nie jest szczytem osiągnięć kulturalnych tylko ślusarstwem. Natomiast na mój gust chłopak i tak się wymknął temu w co się sam wpakował. On nie śpiewa jak klasyczny facet z parapetem, czyli pedalskim głosikiem, głos ma naprawdę niezły, muzycznie daje radę i faktycznie robi sobie krzywdę wchodząc w formułę, na którą jest zdecydowanie za dobry. I to trzeba było młodzieńcowi wytłumaczyć, a nie wygłosić wyznanie wiary, żeby nie daj Boże Zapędowska nie została wyklęta jako moher, czy Kora jako “niemolestowana przez księdza”, że już o tych dwóch “lansikach” nie wspomnę. Tutaj widzę wiochę, totalną konformistyczną wiochę i głębokie kompleksy tej parafii, których Wolwowicz usiłuje się pozbyć. Tak czy inaczej niezależność to coś innego niż wybór mecenasa. Jak widzę stał się ulubieńcem radiomaryjnych, a to jest to samo, spływ z nurtem, tylko ruczajem, a nie głównym korytem. Pomieszanie z popierdoleniem w całej tej historii, niemniej najbardziej żenujący są ci przerażeni jurorzy, przerażeni, że wypadną z koryta i skończą w ruczaju.
A propos Rosiewicza –
zanim (???) śpiewał sekretarzom (a w III RP i innym politykom), nagrał z Asocjacją Hagaw płytę (jeden z winyli, na których się wychowałem), śmiem twierdzić, że nie dla sekretarzy. Jedyna rzecz, jaką z tej płyty mi się udało znaleźć w sieci, to piosenka dla Louisa Armstronga –
Tu nie będę pyskował, bo
Tu nie będę pyskował, bo zupełnie nie znam tej płyty. Nie podważam tego osiągnięcia, niemniej ono chyba nie znosi śpiewania sekretarzom i to nie tylko polskim, doskonale pamiętam występ dla Michaiła, Raisy i Wojciecha.
Nie, nie znosi
chodziło mi tylko o to, że zanim poszedł w klimaty “twórcy po linii władzy”, a może bardziej “twórcy – koncesjonowanego satyryka estradowego”, nagrywał rzeczy niezaangażowane, bardzo przyzwoite rozrywkowo. Wielbicielom klimatów jazzbandowych polecam z czystym sumieniem. A co do omawianego młodego człowieka, to ma się to tak, że Rosiewicz zaczynał odwrotnie – od rozrywki niezaangażowanej, a potem poszedł pod rękę z ideologią.
Dzięki Quackie za
Dzięki Quackie za rozkołysanego Rosiewicza jakiego nie znałam. Swing (z ang. kołysać się). Prawie jak Goodman.:)
Sza!
Offtopic się zaczyna, zaraz będzie OPR. Za chwilkę coś jeszcze z tej samej płyty, ale już nie tu…
Nie poszedł Rosiewicz pod rekę z żadną ideologią Quackie
Znajdź płytę(płyty) Zakazane Piosenki. Albo coś z Festiwalu Piosenki Prawdziwej.
W trakcie tego festiwalu ,,cała reszta” albo cała plejada zabawiała tłumy (i pierwszych sekretarzy) w : Kołobrzegu, Zielonej Górze i Sopocie.
Dzisiejszy (toruński) Rosiewicz też coś nam chce powiedzieć. Może trawestując starego Churchilla :
zachód wasze umizgi odrzuci , więc zostaje wstyd wieśniaka, bo hańbę i tak będziecie mieli.
Dwie sprawy
1. Uważam, że za PRL Rosiewicz pełnił rolę “zaworu bezpieczeństwa” – ot, dać się ludziom pośmiać z “chłopców radarowców”, ale autorytetu WRD MO nie podważać “Bo to byli przebierańcy!”. A ilu ludzi wie, co poza tym nagrywał?
2. Edit:
No dobrze, quackie, jeżeli Rosiewicz był ,,zaworem” to kim
była Maryla Rodowicz. Krawczyk, Skaldowie, Czerwone Gitary, i całe tabuny ,,artystów” na scenach Kołobrzegu, Zielonej Góry ? Co z tymi od poezji śpiewanej – zwyczajni tchórze unikający aktualnych tematów? Albo kabareciarze – taki ,,Tey” to dopiero ,,bezpiecznik”.
Nie popadaj Quackie w ten charakterystyczny dla rewolucjonistów (i prawdziwych patriotów) sposób oglądu i podziału ludzi : wierny i niezłomny (towarzysz) oraz reszta – co kroku nie dotrzymała albo dała się zwieść. Podszeptom obcej propagandy.
Zaraz, zaraz
“Zaworem” w sensie puszczania oka do publiczności “Aleśmy pokazali waadzy!”. Rodowicz, Krawczyk czy Skaldowie po prostu robili w rozrywce, a że PRLowskiej? Innej nie było. A już Kołobrzeg to propaganda, a nie żaden zawór.
Nigdy się nie miałem ani za rewolucjonistę, ani za prawdziwego patriotę, nie sądzę, żebyś znalazł gdziekolwiek (na kontro) takie deklaracje. Natomiast co do poezji śpiewanej, to zdarzało się jakże często – na koniec SP i w LO – że jednego wieczoru leciało i Stare Dobre Małżeństwo, i Wolna Grupa Bukowina, i Kaczmarski z Gintrowskim z kasety przegrywanej z kopii^n. Albo i nie z kasety, tylko – kiedy już umieliśmy – grany na gitarze i śpiewany. Różne potrzeby mieli ludzie wtedy, nie tylko opozycyjne i nie tylko estetyczne.
Quackie, ale przecież tu nie
Quackie, ale przecież tu nie chodzi o patriotyzm, nie-patriotyzm, to znaczy mnie na pewno nie o to chodzi, żeby w TV na siłę wprowadzać patriotyczną nutę. Ja się tylko pytam jakim to prawem dżungli eliminuje się z rywalizacji, nawet na takim śmiesznym poziomie jak jakieś tam karaoke, pokaźną reprezentację. Nie mój świat, ale to świat, jak sądzę co najmniej 30% Polaków, którzy z definicji i z zasady nie mogą podskoczyć ze swoją estetyką, jaka ona by nie była, bo natychmiast dostaną obuchem od zesranych piętnem polskości dupków. Oczekuję prostej rzeczy. Zasranym obowiązkiem tych dupków było ocenić FACHOWO wykonanie, a nie zgnoić wykonawcę za wybór repertuaru. Gdzie tu byłą choćby próba takiej oceny? Co by było, gdyby ten chłopak zdawał egzamin do szkoły muzycznej? Zagrał i zaśpiewał poprawnie, przy czym będę się upierał, a usłyszał od komisji, żeby wypadał bo komisja nie trawi piosenki. O to chodzi, tylko i aż o to, by traktować JEDNYM STANDARDEM każdą wiochę i każdą sztukę. Tymczasem od kilku godzin mam okazję się tłumaczyć, bodaj 1000 raz, że bronię prawa do swobody wyboru i oczekuję jasnych zasad i kryteriów oceny, nie mam zamiaru promować cepelii. Wyhodowani na telewizyjnym przekazie odruchowo panikują na widok takich chłopców, z którymi lepiej nie mieć nic wspólnego. Zgnojono człowieka za to, że ma taką, a nie inną wrażliwość, nie odniesiono się słowem do wykonania, zatłuczono za repertuar. A wszystko przy obłudnej, tandetnej otoczce “oryginalności” i “odwagi”, podczas gdy to tchórzostwo i konformizm.
Nie wiem Quackie jak pamiętasz tamte ,,stare dobre czasy”
tzn. podłe i nędzne, a do tego szaro-bure. Dla artysty, podobnie jak dzisiaj, był to wybór pomiędzy : przydziałem, talonem, domem pracy twórczej a nędzą i marginalizacją. Inaczej, zapewne, ocenisz wszystkich ,,wielkich” tamtego czasu – według dzieła.
Mnie zaś, interesują te wszystkie sznurki, które biegły od figurantów ( tak w gwarze SB-ckiej nazywał się obiekt ich zinteresowania) do reżyserów, tj. do oficerów prowadzących. Albo tylko do wydziałów kultury różnych KW albo KC. Ciągle pamiętam Szczypiorskiego, prawie etatowego SB-ka, co latami robił za wyrocznię i sumienie narodu. A z drugiej strony Herberta.
Więc w ,,szołbiznesie” było podobnie. Fajnie opisała środowisko i prawidła – Urszula Sipińska. Kto się skurwił(z władzą) ten jechał. Albo pływał, jako klezmer, na promie – pięknie zaśpiewał o Ptaszynie- Wróblewskim Kazik Staszewski. Muniek Staszczyk też, czasem, coś z siebie wydusi.
Pobrzmiewa mi też, niesłusznie zapomniany, Obywatel G.C. – Grzegorz Ciechowski : z przydziałami pod pachami…pożarła ich prostytucja …ucja …ucja.
Pomyliłeś MK jego prześmiewczą ,,Michaił ty pastroisz nowyj mir”
zaśpiewaną Gorbaczowowi w trakcie jego polskiej wizyty. To był JEDYNY raz, kiedy Rosiewicz przemówił do Genseka radzieckiego, ignorując zupełnie miejscowych namiestników. Wcześniej, na Festiwalu Piosenki Zakazanej zaśpiewał o czerwonych świniach, co pluskają w łazience i o rzece zielonych, co płynęła i złote miały być karpie.
Czy się pomylił w swoich wyborach? Śmiem wątpić. Dzisiaj Gorbaczow chowa się w swoim kraju, a urodziny wyprawia w Londynie.
Rosiewicz olał cały ten syf i przygrywa Rydzykowi. Nie potrafię tego słuchać, ale rozumiem Rosiewicza doskonale.
Wracając do Wolwowicza : ŻADEN juror go nie słuchał, ich ryje z bliska to widok bezcenny. Ich durne mordy to kwintesencja tego o czym piszesz. Wypada tylko dodać, że cała ta nasza ,,muzyczna twórczość” siląca się na ,,światową” albo tylko ,,europejską” to prowincja żałosna. Tradycyjna, w każdej formie, jest sekowana.
No chyba, że ją zaśpiewa jakiś ,,Sabaton” , wtedy ok.
Więc wiocha pod każdym względem.
Tradycyjna, w każdej formie, jest sekowana
Wyszukiwarka : Black Cat.
Może być?
Bo jak Ty to robisz…
Przypadek
http://klopotowski.salon24.pl/291045,gazety-wyborczej-mania-przesladowcza#comment_4172131
Uf… Wysłuchałam do końca i
Uf… Wysłuchałam do końca i nie żałuję. Już wiem, że jeśli ten chłopak zacznie nagrywać swoje pioski, to żadnej jego płyty nie kupię. Bozia pokarała mnie słuchem, który się buntuje gdy atakuje go fałszowanie. Wniosek z tekstu? Zabolało! A jeśli to tylko “stara ściera” to zwyczajnie olać należało i robić swoje.
Tutaj masz Rosiewicza z 1980 roku
kiedy Maryla coś o czołgach śpiewała, a w ogóle to wszyscy fajnie się bawili w Kołobrzegu(Festiwal Piosenki Żołnierskiej) i w Zielonej Górze (Festiwal Piosenki Radzieckiej) – co rudy szmaciarz obiecał Putinowi reaktywować.
Andrzej Rosiewicz z 1981 roku. Dzisiaj brzmi ludycznie, ale słowa jakby aktualne. Wyobraź sobie jednak takie śpiewanie w 1981 roku:
Wincenty Kalemba (zakazane piosenki 1980r.)
Ciężka jest praca górnika
Nie łatwa jest praca kelnera
Tak pieśń się moja zaczyna
Pieśń o zachodnich bankierach
Motyl wiosenny przyleciał
Osiadł, nuża się w kropli rosy
A tam zachodnim bankierom
Za wcześnie siwieją włosy
Legitymację partyjną oddał Wincenty Kalemba
A tam zachodnim bankierom to włosy stają dęba
Chłopak pręży muskuły
Dziewczyna ma swoje wdzięki
A wśród zachodnich bankierów
To lament jeno i jęki
Skrzypek, żebrak, samouk
Kapelusz leży pod murem
A tam zachodni bankierzy
Wcześniej na emeryturę
Jesteśmy trochę szczuplejsi
I tacy bardziej roślinni
Lecz za co cierpią bankierzy
Za co oni są winni
Przeminął plan pięcioletni
Rozwiał sukcesu wiek złoty
A teraz zachodnim bankierom
Zgryzoty, jeno zgryzoty
Żal mi zachodnich bankierów
Liczyli te swoje procenty
Chcieli trochę zarobić
Wpłynęli w ciemne odmęty.
Skowronek gwiżdże beztrosko
Śród wiosennego listkowia
A tam bankierzy odchodzą
Ze względu na zły stan zdrowia
W delikatesach pustynia
Benzyna znów poszła w górę
A tam się bankier zachodni
Porwał na siebie ze sznurem
Płynęła rzeka zielona
Płynęła kiedyś w te strony
A teraz nie ma już rzeki
I wysechł strumyk zielony
24 miliardy
Po 1000 dolców na głowę
I co nam z tego zostało
Trudności paszportowe
Płynęła rzeka zielona
I złote miały być karpie
A teraz i naród głodny
I cała partia się szarpie
Żal mi zachodnich bankierów
Choć sam już nie wiem dlaczego
Blady księżyc na niebie
Nie wróży im nic dobrego
Wy wiecie o co mi chodzi
Dlaczego nad nimi dziś płaczę
A dobrze im tak krwiopijcy
Lichwiarze wyzyskiwacze.
W łazience prosię różowe
Beztrosko chrząka i kwiczy
A tam zachodni bankierzy
Nie mogę się swego doliczyć
Mógłbym pożyczyć bankierom
Lub w formie dać zapomogi
Lecz nie chcę szafy przesuwać
Nie będę zrywał podłogi
ale słowa jakby aktualne
O zombie nie słyszałeś? Co prawda to chyba dybuki są :)^:)
Szkoda, że pani Zapędowska nie próbowała, jako jurorka
powiedzieć temu odważnemu chłopakowi DLACZEGO, jej zdaniem, źle zaśpiewał. Albo cokolwiek na temat jego wokalu albo grania. Na własne uszy słyszałem w Sopocie, jak w kilku słowach rozjechała Mandarynę i odarła ze złudzeń ,,krajowej gwiazdy” – więc tym większy zawód tutaj. Bo taka pani Kora z nowo zakupioną maską przedśmiertną, nie ma nic ale to nic do powiedzenia – w kwestiach muzycznych. Skończył się Maanam i wraz z nim Olga Jackowska.
Słucham czasem Hołdysa, Staszczyka i innych, jak bardzo byli bezkompromisowi, jakie uniki robili cenzurze, ale nikt słowem nie wspomni Rosiewicza. Pan Andrzej nie zawsze był radiomaryjny, a właściwie to nigdy. Kto chadzał na koncerty Asocjacji Hagaw ten wie o czym piszę. Rosiewicz był wielki, bo ZAWSZE miał w dupie ,,trendy”. Ani nie szedł na żadne kompromisy.
Być może Piotrek Wolwowicz próbuje, trochę nieporadnie, pójść tą drogą. Własną.
U mnie ma zajebistego plusa
U mnie ma zajebistego plusa za odwagę i światowość, pójść między dupki wystrugane od warszafskiej sztancy i zrobić coś, co dla nich jest herezją i to słowo jest właściwe, to trzeba mieć jaja. Niemniej pójście własną drogą, jest bardzo nieporadne, a i Rosiewicza pamiętam jak śpiewał sekretarzom, nie prałatom. Dwie rzeczy tu widzę. Chłopak wszedł w taką konwencję, w której nie da się robić swojego, umówmy się weselna muzyka nie jest szczytem osiągnięć kulturalnych tylko ślusarstwem. Natomiast na mój gust chłopak i tak się wymknął temu w co się sam wpakował. On nie śpiewa jak klasyczny facet z parapetem, czyli pedalskim głosikiem, głos ma naprawdę niezły, muzycznie daje radę i faktycznie robi sobie krzywdę wchodząc w formułę, na którą jest zdecydowanie za dobry. I to trzeba było młodzieńcowi wytłumaczyć, a nie wygłosić wyznanie wiary, żeby nie daj Boże Zapędowska nie została wyklęta jako moher, czy Kora jako “niemolestowana przez księdza”, że już o tych dwóch “lansikach” nie wspomnę. Tutaj widzę wiochę, totalną konformistyczną wiochę i głębokie kompleksy tej parafii, których Wolwowicz usiłuje się pozbyć. Tak czy inaczej niezależność to coś innego niż wybór mecenasa. Jak widzę stał się ulubieńcem radiomaryjnych, a to jest to samo, spływ z nurtem, tylko ruczajem, a nie głównym korytem. Pomieszanie z popierdoleniem w całej tej historii, niemniej najbardziej żenujący są ci przerażeni jurorzy, przerażeni, że wypadną z koryta i skończą w ruczaju.
A propos Rosiewicza –
zanim (???) śpiewał sekretarzom (a w III RP i innym politykom), nagrał z Asocjacją Hagaw płytę (jeden z winyli, na których się wychowałem), śmiem twierdzić, że nie dla sekretarzy. Jedyna rzecz, jaką z tej płyty mi się udało znaleźć w sieci, to piosenka dla Louisa Armstronga –
Tu nie będę pyskował, bo
Tu nie będę pyskował, bo zupełnie nie znam tej płyty. Nie podważam tego osiągnięcia, niemniej ono chyba nie znosi śpiewania sekretarzom i to nie tylko polskim, doskonale pamiętam występ dla Michaiła, Raisy i Wojciecha.
Nie, nie znosi
chodziło mi tylko o to, że zanim poszedł w klimaty “twórcy po linii władzy”, a może bardziej “twórcy – koncesjonowanego satyryka estradowego”, nagrywał rzeczy niezaangażowane, bardzo przyzwoite rozrywkowo. Wielbicielom klimatów jazzbandowych polecam z czystym sumieniem. A co do omawianego młodego człowieka, to ma się to tak, że Rosiewicz zaczynał odwrotnie – od rozrywki niezaangażowanej, a potem poszedł pod rękę z ideologią.
Dzięki Quackie za
Dzięki Quackie za rozkołysanego Rosiewicza jakiego nie znałam. Swing (z ang. kołysać się). Prawie jak Goodman.:)
Sza!
Offtopic się zaczyna, zaraz będzie OPR. Za chwilkę coś jeszcze z tej samej płyty, ale już nie tu…
Nie poszedł Rosiewicz pod rekę z żadną ideologią Quackie
Znajdź płytę(płyty) Zakazane Piosenki. Albo coś z Festiwalu Piosenki Prawdziwej.
W trakcie tego festiwalu ,,cała reszta” albo cała plejada zabawiała tłumy (i pierwszych sekretarzy) w : Kołobrzegu, Zielonej Górze i Sopocie.
Dzisiejszy (toruński) Rosiewicz też coś nam chce powiedzieć. Może trawestując starego Churchilla :
zachód wasze umizgi odrzuci , więc zostaje wstyd wieśniaka, bo hańbę i tak będziecie mieli.
Dwie sprawy
1. Uważam, że za PRL Rosiewicz pełnił rolę “zaworu bezpieczeństwa” – ot, dać się ludziom pośmiać z “chłopców radarowców”, ale autorytetu WRD MO nie podważać “Bo to byli przebierańcy!”. A ilu ludzi wie, co poza tym nagrywał?
2. Edit:
No dobrze, quackie, jeżeli Rosiewicz był ,,zaworem” to kim
była Maryla Rodowicz. Krawczyk, Skaldowie, Czerwone Gitary, i całe tabuny ,,artystów” na scenach Kołobrzegu, Zielonej Góry ? Co z tymi od poezji śpiewanej – zwyczajni tchórze unikający aktualnych tematów? Albo kabareciarze – taki ,,Tey” to dopiero ,,bezpiecznik”.
Nie popadaj Quackie w ten charakterystyczny dla rewolucjonistów (i prawdziwych patriotów) sposób oglądu i podziału ludzi : wierny i niezłomny (towarzysz) oraz reszta – co kroku nie dotrzymała albo dała się zwieść. Podszeptom obcej propagandy.
Zaraz, zaraz
“Zaworem” w sensie puszczania oka do publiczności “Aleśmy pokazali waadzy!”. Rodowicz, Krawczyk czy Skaldowie po prostu robili w rozrywce, a że PRLowskiej? Innej nie było. A już Kołobrzeg to propaganda, a nie żaden zawór.
Nigdy się nie miałem ani za rewolucjonistę, ani za prawdziwego patriotę, nie sądzę, żebyś znalazł gdziekolwiek (na kontro) takie deklaracje. Natomiast co do poezji śpiewanej, to zdarzało się jakże często – na koniec SP i w LO – że jednego wieczoru leciało i Stare Dobre Małżeństwo, i Wolna Grupa Bukowina, i Kaczmarski z Gintrowskim z kasety przegrywanej z kopii^n. Albo i nie z kasety, tylko – kiedy już umieliśmy – grany na gitarze i śpiewany. Różne potrzeby mieli ludzie wtedy, nie tylko opozycyjne i nie tylko estetyczne.
Quackie, ale przecież tu nie
Quackie, ale przecież tu nie chodzi o patriotyzm, nie-patriotyzm, to znaczy mnie na pewno nie o to chodzi, żeby w TV na siłę wprowadzać patriotyczną nutę. Ja się tylko pytam jakim to prawem dżungli eliminuje się z rywalizacji, nawet na takim śmiesznym poziomie jak jakieś tam karaoke, pokaźną reprezentację. Nie mój świat, ale to świat, jak sądzę co najmniej 30% Polaków, którzy z definicji i z zasady nie mogą podskoczyć ze swoją estetyką, jaka ona by nie była, bo natychmiast dostaną obuchem od zesranych piętnem polskości dupków. Oczekuję prostej rzeczy. Zasranym obowiązkiem tych dupków było ocenić FACHOWO wykonanie, a nie zgnoić wykonawcę za wybór repertuaru. Gdzie tu byłą choćby próba takiej oceny? Co by było, gdyby ten chłopak zdawał egzamin do szkoły muzycznej? Zagrał i zaśpiewał poprawnie, przy czym będę się upierał, a usłyszał od komisji, żeby wypadał bo komisja nie trawi piosenki. O to chodzi, tylko i aż o to, by traktować JEDNYM STANDARDEM każdą wiochę i każdą sztukę. Tymczasem od kilku godzin mam okazję się tłumaczyć, bodaj 1000 raz, że bronię prawa do swobody wyboru i oczekuję jasnych zasad i kryteriów oceny, nie mam zamiaru promować cepelii. Wyhodowani na telewizyjnym przekazie odruchowo panikują na widok takich chłopców, z którymi lepiej nie mieć nic wspólnego. Zgnojono człowieka za to, że ma taką, a nie inną wrażliwość, nie odniesiono się słowem do wykonania, zatłuczono za repertuar. A wszystko przy obłudnej, tandetnej otoczce “oryginalności” i “odwagi”, podczas gdy to tchórzostwo i konformizm.
Nie wiem Quackie jak pamiętasz tamte ,,stare dobre czasy”
tzn. podłe i nędzne, a do tego szaro-bure. Dla artysty, podobnie jak dzisiaj, był to wybór pomiędzy : przydziałem, talonem, domem pracy twórczej a nędzą i marginalizacją. Inaczej, zapewne, ocenisz wszystkich ,,wielkich” tamtego czasu – według dzieła.
Mnie zaś, interesują te wszystkie sznurki, które biegły od figurantów ( tak w gwarze SB-ckiej nazywał się obiekt ich zinteresowania) do reżyserów, tj. do oficerów prowadzących. Albo tylko do wydziałów kultury różnych KW albo KC. Ciągle pamiętam Szczypiorskiego, prawie etatowego SB-ka, co latami robił za wyrocznię i sumienie narodu. A z drugiej strony Herberta.
Więc w ,,szołbiznesie” było podobnie. Fajnie opisała środowisko i prawidła – Urszula Sipińska. Kto się skurwił(z władzą) ten jechał. Albo pływał, jako klezmer, na promie – pięknie zaśpiewał o Ptaszynie- Wróblewskim Kazik Staszewski. Muniek Staszczyk też, czasem, coś z siebie wydusi.
Pobrzmiewa mi też, niesłusznie zapomniany, Obywatel G.C. – Grzegorz Ciechowski : z przydziałami pod pachami…pożarła ich prostytucja …ucja …ucja.
Pomyliłeś MK jego prześmiewczą ,,Michaił ty pastroisz nowyj mir”
zaśpiewaną Gorbaczowowi w trakcie jego polskiej wizyty. To był JEDYNY raz, kiedy Rosiewicz przemówił do Genseka radzieckiego, ignorując zupełnie miejscowych namiestników. Wcześniej, na Festiwalu Piosenki Zakazanej zaśpiewał o czerwonych świniach, co pluskają w łazience i o rzece zielonych, co płynęła i złote miały być karpie.
Czy się pomylił w swoich wyborach? Śmiem wątpić. Dzisiaj Gorbaczow chowa się w swoim kraju, a urodziny wyprawia w Londynie.
Rosiewicz olał cały ten syf i przygrywa Rydzykowi. Nie potrafię tego słuchać, ale rozumiem Rosiewicza doskonale.
Wracając do Wolwowicza : ŻADEN juror go nie słuchał, ich ryje z bliska to widok bezcenny. Ich durne mordy to kwintesencja tego o czym piszesz. Wypada tylko dodać, że cała ta nasza ,,muzyczna twórczość” siląca się na ,,światową” albo tylko ,,europejską” to prowincja żałosna. Tradycyjna, w każdej formie, jest sekowana.
No chyba, że ją zaśpiewa jakiś ,,Sabaton” , wtedy ok.
Więc wiocha pod każdym względem.
Tradycyjna, w każdej formie, jest sekowana
Wyszukiwarka : Black Cat.
Może być?
Bo jak Ty to robisz…
Przypadek
http://klopotowski.salon24.pl/291045,gazety-wyborczej-mania-przesladowcza#comment_4172131
Uf… Wysłuchałam do końca i
Uf… Wysłuchałam do końca i nie żałuję. Już wiem, że jeśli ten chłopak zacznie nagrywać swoje pioski, to żadnej jego płyty nie kupię. Bozia pokarała mnie słuchem, który się buntuje gdy atakuje go fałszowanie. Wniosek z tekstu? Zabolało! A jeśli to tylko “stara ściera” to zwyczajnie olać należało i robić swoje.
Tutaj masz Rosiewicza z 1980 roku
kiedy Maryla coś o czołgach śpiewała, a w ogóle to wszyscy fajnie się bawili w Kołobrzegu(Festiwal Piosenki Żołnierskiej) i w Zielonej Górze (Festiwal Piosenki Radzieckiej) – co rudy szmaciarz obiecał Putinowi reaktywować.
Andrzej Rosiewicz z 1981 roku. Dzisiaj brzmi ludycznie, ale słowa jakby aktualne. Wyobraź sobie jednak takie śpiewanie w 1981 roku:
Wincenty Kalemba (zakazane piosenki 1980r.)
Ciężka jest praca górnika
Nie łatwa jest praca kelnera
Tak pieśń się moja zaczyna
Pieśń o zachodnich bankierach
Motyl wiosenny przyleciał
Osiadł, nuża się w kropli rosy
A tam zachodnim bankierom
Za wcześnie siwieją włosy
Legitymację partyjną oddał Wincenty Kalemba
A tam zachodnim bankierom to włosy stają dęba
Chłopak pręży muskuły
Dziewczyna ma swoje wdzięki
A wśród zachodnich bankierów
To lament jeno i jęki
Skrzypek, żebrak, samouk
Kapelusz leży pod murem
A tam zachodni bankierzy
Wcześniej na emeryturę
Jesteśmy trochę szczuplejsi
I tacy bardziej roślinni
Lecz za co cierpią bankierzy
Za co oni są winni
Przeminął plan pięcioletni
Rozwiał sukcesu wiek złoty
A teraz zachodnim bankierom
Zgryzoty, jeno zgryzoty
Żal mi zachodnich bankierów
Liczyli te swoje procenty
Chcieli trochę zarobić
Wpłynęli w ciemne odmęty.
Skowronek gwiżdże beztrosko
Śród wiosennego listkowia
A tam bankierzy odchodzą
Ze względu na zły stan zdrowia
W delikatesach pustynia
Benzyna znów poszła w górę
A tam się bankier zachodni
Porwał na siebie ze sznurem
Płynęła rzeka zielona
Płynęła kiedyś w te strony
A teraz nie ma już rzeki
I wysechł strumyk zielony
24 miliardy
Po 1000 dolców na głowę
I co nam z tego zostało
Trudności paszportowe
Płynęła rzeka zielona
I złote miały być karpie
A teraz i naród głodny
I cała partia się szarpie
Żal mi zachodnich bankierów
Choć sam już nie wiem dlaczego
Blady księżyc na niebie
Nie wróży im nic dobrego
Wy wiecie o co mi chodzi
Dlaczego nad nimi dziś płaczę
A dobrze im tak krwiopijcy
Lichwiarze wyzyskiwacze.
W łazience prosię różowe
Beztrosko chrząka i kwiczy
A tam zachodni bankierzy
Nie mogę się swego doliczyć
Mógłbym pożyczyć bankierom
Lub w formie dać zapomogi
Lecz nie chcę szafy przesuwać
Nie będę zrywał podłogi
ale słowa jakby aktualne
O zombie nie słyszałeś? Co prawda to chyba dybuki są :)^:)
A tutaj dla polskich
A tutaj dla polskich zakompleksionych wieśniaków, którzy konformistycznie drą łacha ze swego, nie widząc cudzego, tekst jakże subtelnej poezji i w ogóle nie bogoojczyźnianej, dlatego o wykonanie tej pieśni nad pieśniami zabijają się gwiazdy, te ze znacznie modniejszym krojem botoxu niż pani Kora.
O, powiedz, czy widzisz,
w świetle wczesnego świtu
to, co tak dumnie pozdrawialiśmy
w ostatnim migotaniu zmierzchu?
Czyje pasy i błyszczące gwiazdy
podczas strasznej walki
ponad wałami obronnymi obserwowaliśmy
jak wspaniale powiewały?
A czerwień oślepiających rakiet,
bomby wybuchające w powietrzu
dały dowód przez noc,
że nasza flaga wciąż była.
Refren:
O, powiedz czy gwiaździsta
flaga jeszcze powiewa
nad krajem wolnych
i ojczyzną odważnych?
National Anthem – USA-Whitney Houston (Star… przez EINSTEINXP
I jeszcze jedna uwaga do
I jeszcze jedna uwaga do wieśniaków, którzy się podniecają folią zapominając o zawartości. Ta pani śpiewa w dresie, patriotyczny amerykański gniot. Dla wieśniaków jest to wystarczający powód, żeby dostrzec w dresie wygląd i w gniocie sztukę. Tymczasem rzecz jest prosta, można zaśpiewać wlazł kotek na płotek w gumofilcach i zrobić to jak artysta i bynajmniej nie trzeba w tym celu wyjechać do Irlandii, można zostać w tej II Irlandii i w żadnym razie warunkiem sztuki nie jest wykonanie w suahili, czy murzyńskim akcentem z Bronxu. Tego polskie wieśniaki nie rozumieją, widzą, że amerykańskie i od razu klepią paciorek. Murzynka w dresie jawi się damą, kiczowaty, stadionowy obyczaj misterium. Wieśniaki będą musiały się pogodzić, że na tym Portalu wiochy nie będzie, można przyjść w gumofilcach, ale trzeba mieć coś w głowie, poza lansem na poziomie Wysokich Obcasów.
PS Czarna oczywiście zaśpiewała patriotycznego gniota brawurowo. Ten chłopaczek co najmniej przyzwoicie.
Whitney Houston śpiewa w
Whitney Houston śpiewa w dresie, widać z jakiej okazji. Jest wciąż klasą sama dla siebie.
Jeśli się śpiewa jak Artysta, to można nawet wyglądać tak.:
http://www.youtube.com/watch?v=LB7sI8CG-5M
Przy okazji “parafialność” się kłania.
Tak, to są takie złote środki
Tak, to są takie złote środki i powiedzonka. Ta klasa sama dla siebie jak tylko przyjechała na prowincję, czyli do Sopotu, zaśpiewała w dekatyzach jak ci dwaj, których wkleiłem poniżej. Próbowała tak samo potraktować bodaj Kanadyjczyków, ochroniarze ledwie jej dupę uratowali, bo by wyjechała na różowej taczce. Klasa sama w sobie stoczyła się na dno. Dyskusja przez autorytet. Wystarczy trochę zagranicy, egzotyki, parę milionów dolarów i natychmiast ta sama konwencja zalatująca szmirą jest “klasą samą w sobie”, a rodzime tylko wieśniactwo. W USA takie gwiazdy zabijają się o podobne występy u nas podobne występy mogą zabić gwiazdę. Proszę łaskawie nie udawać, że nie wiadomo o co w tym wszystkim chodzi, a chodzi o kompleksy, jakkolwiek to banalnie brzmi. Strach przed ośmieszeniem polskością, słowem zakazanym, wioskowym, i tu już nawet nie o tego nieboraka chodzi, stada zakompleksionych idiotów wykrzykują, że Szopen to disco polo, ten sam, który we Francji jest dumą narodu.
Pozostaje mi tylko żałować,
Pozostaje mi tylko żałować, że nie napisałam, iż mam na myśli TALENT, nie OSOBĘ. Jaka przyjechała i gdzie mnie akurat w tym momencie nie interesuje. Za chwilę się dowiem, że np. Aerosmith, zagorzałą fanką nie jestem, to dno dna, bo to ćpuny i alkoholicy, przy których Whitney to wzór cnót wszelakich.
Wszystko można mi zarzucić, ale nie to, że “Szopen to dla mnie wiocha!”
No to ja jeszcze raz
No to ja jeszcze raz poproszę, żeby nie udawać głupiego. Napisałem o brawurowym wykonaniu amerykańskiego hymnu, zatem proszę mi to nie sprzedawać głodnych kawałków o drags sex i rock’n roll, bo ja niczyją przyzwoitką nie jestem i dla mnie kryterium oceny nie jest repertuar, jak również prowadzenie się artysty. Napisałem o tym, że dla wieśniaków ta sama konwencja, ten sam repertuar w krajowym wydaniu jest wiochą, w zagranicznym klasą i to akurat nie do Ciebie uwaga. Nie przyjmuję argumentów przez autorytet, “klasa sama w sobie”, dlatego pokazałem, że taką bronią można się łatwo odwinąć. Z klasą zaśpiewała hymn, w Sopocie i wielu miejscach zrobiła syf i to nie dlatego, że ćpa, czy pije, tylko dlatego, że olewa ludzi jakością tego co robi. Piszę o czymś zupełnie innym niż plotki, kto z kim śpi i co bierze, żeby zasnąć, piszę o przekrojowym zjawisku jakim jest zesrany ze strachu warszafski lansik, reagujący alergicznie na treści, które z salonu wykopują. Jak mi się zdaje piszę dość jasno i podkreślając wielokrotnie w czym rzecz, zdaję sobie sprawę, że można mimo wszystko nie rozumieć, ale jednak będę się upierał, że to w wielu przypadkach to nie brak zrozumienia, tylko udawanie głupiego. Kiedy jest mowa o tym czy konwencja i repertuar przekreśla wykonawcę i w jednym przypadku ten sam wieśniak (nie Ty), mówi że tak, w drugim, że nie, a wszystko przy jednej zmiennej mianowicie swoje-cudze, to dla mnie jest to ostatnie stadium wiochy i tępego konformizmu, którego tu tolerował nie będę.
Jeśli pozwolisz to się
Jeśli pozwolisz to się podpiszę. Tym razem dotarło. Bardziej nieporadnie próbowałam o tym napisać w innym miejscu.
A tutaj dla polskich
A tutaj dla polskich zakompleksionych wieśniaków, którzy konformistycznie drą łacha ze swego, nie widząc cudzego, tekst jakże subtelnej poezji i w ogóle nie bogoojczyźnianej, dlatego o wykonanie tej pieśni nad pieśniami zabijają się gwiazdy, te ze znacznie modniejszym krojem botoxu niż pani Kora.
O, powiedz, czy widzisz,
w świetle wczesnego świtu
to, co tak dumnie pozdrawialiśmy
w ostatnim migotaniu zmierzchu?
Czyje pasy i błyszczące gwiazdy
podczas strasznej walki
ponad wałami obronnymi obserwowaliśmy
jak wspaniale powiewały?
A czerwień oślepiających rakiet,
bomby wybuchające w powietrzu
dały dowód przez noc,
że nasza flaga wciąż była.
Refren:
O, powiedz czy gwiaździsta
flaga jeszcze powiewa
nad krajem wolnych
i ojczyzną odważnych?
National Anthem – USA-Whitney Houston (Star… przez EINSTEINXP
I jeszcze jedna uwaga do
I jeszcze jedna uwaga do wieśniaków, którzy się podniecają folią zapominając o zawartości. Ta pani śpiewa w dresie, patriotyczny amerykański gniot. Dla wieśniaków jest to wystarczający powód, żeby dostrzec w dresie wygląd i w gniocie sztukę. Tymczasem rzecz jest prosta, można zaśpiewać wlazł kotek na płotek w gumofilcach i zrobić to jak artysta i bynajmniej nie trzeba w tym celu wyjechać do Irlandii, można zostać w tej II Irlandii i w żadnym razie warunkiem sztuki nie jest wykonanie w suahili, czy murzyńskim akcentem z Bronxu. Tego polskie wieśniaki nie rozumieją, widzą, że amerykańskie i od razu klepią paciorek. Murzynka w dresie jawi się damą, kiczowaty, stadionowy obyczaj misterium. Wieśniaki będą musiały się pogodzić, że na tym Portalu wiochy nie będzie, można przyjść w gumofilcach, ale trzeba mieć coś w głowie, poza lansem na poziomie Wysokich Obcasów.
PS Czarna oczywiście zaśpiewała patriotycznego gniota brawurowo. Ten chłopaczek co najmniej przyzwoicie.
Whitney Houston śpiewa w
Whitney Houston śpiewa w dresie, widać z jakiej okazji. Jest wciąż klasą sama dla siebie.
Jeśli się śpiewa jak Artysta, to można nawet wyglądać tak.:
http://www.youtube.com/watch?v=LB7sI8CG-5M
Przy okazji “parafialność” się kłania.
Tak, to są takie złote środki
Tak, to są takie złote środki i powiedzonka. Ta klasa sama dla siebie jak tylko przyjechała na prowincję, czyli do Sopotu, zaśpiewała w dekatyzach jak ci dwaj, których wkleiłem poniżej. Próbowała tak samo potraktować bodaj Kanadyjczyków, ochroniarze ledwie jej dupę uratowali, bo by wyjechała na różowej taczce. Klasa sama w sobie stoczyła się na dno. Dyskusja przez autorytet. Wystarczy trochę zagranicy, egzotyki, parę milionów dolarów i natychmiast ta sama konwencja zalatująca szmirą jest “klasą samą w sobie”, a rodzime tylko wieśniactwo. W USA takie gwiazdy zabijają się o podobne występy u nas podobne występy mogą zabić gwiazdę. Proszę łaskawie nie udawać, że nie wiadomo o co w tym wszystkim chodzi, a chodzi o kompleksy, jakkolwiek to banalnie brzmi. Strach przed ośmieszeniem polskością, słowem zakazanym, wioskowym, i tu już nawet nie o tego nieboraka chodzi, stada zakompleksionych idiotów wykrzykują, że Szopen to disco polo, ten sam, który we Francji jest dumą narodu.
Pozostaje mi tylko żałować,
Pozostaje mi tylko żałować, że nie napisałam, iż mam na myśli TALENT, nie OSOBĘ. Jaka przyjechała i gdzie mnie akurat w tym momencie nie interesuje. Za chwilę się dowiem, że np. Aerosmith, zagorzałą fanką nie jestem, to dno dna, bo to ćpuny i alkoholicy, przy których Whitney to wzór cnót wszelakich.
Wszystko można mi zarzucić, ale nie to, że “Szopen to dla mnie wiocha!”
No to ja jeszcze raz
No to ja jeszcze raz poproszę, żeby nie udawać głupiego. Napisałem o brawurowym wykonaniu amerykańskiego hymnu, zatem proszę mi to nie sprzedawać głodnych kawałków o drags sex i rock’n roll, bo ja niczyją przyzwoitką nie jestem i dla mnie kryterium oceny nie jest repertuar, jak również prowadzenie się artysty. Napisałem o tym, że dla wieśniaków ta sama konwencja, ten sam repertuar w krajowym wydaniu jest wiochą, w zagranicznym klasą i to akurat nie do Ciebie uwaga. Nie przyjmuję argumentów przez autorytet, “klasa sama w sobie”, dlatego pokazałem, że taką bronią można się łatwo odwinąć. Z klasą zaśpiewała hymn, w Sopocie i wielu miejscach zrobiła syf i to nie dlatego, że ćpa, czy pije, tylko dlatego, że olewa ludzi jakością tego co robi. Piszę o czymś zupełnie innym niż plotki, kto z kim śpi i co bierze, żeby zasnąć, piszę o przekrojowym zjawisku jakim jest zesrany ze strachu warszafski lansik, reagujący alergicznie na treści, które z salonu wykopują. Jak mi się zdaje piszę dość jasno i podkreślając wielokrotnie w czym rzecz, zdaję sobie sprawę, że można mimo wszystko nie rozumieć, ale jednak będę się upierał, że to w wielu przypadkach to nie brak zrozumienia, tylko udawanie głupiego. Kiedy jest mowa o tym czy konwencja i repertuar przekreśla wykonawcę i w jednym przypadku ten sam wieśniak (nie Ty), mówi że tak, w drugim, że nie, a wszystko przy jednej zmiennej mianowicie swoje-cudze, to dla mnie jest to ostatnie stadium wiochy i tępego konformizmu, którego tu tolerował nie będę.
Jeśli pozwolisz to się
Jeśli pozwolisz to się podpiszę. Tym razem dotarło. Bardziej nieporadnie próbowałam o tym napisać w innym miejscu.
A tutaj dla polskich
A tutaj dla polskich zakompleksionych wieśniaków, którzy konformistycznie drą łacha ze swego, nie widząc cudzego, tekst jakże subtelnej poezji i w ogóle nie bogoojczyźnianej, dlatego o wykonanie tej pieśni nad pieśniami zabijają się gwiazdy, te ze znacznie modniejszym krojem botoxu niż pani Kora.
O, powiedz, czy widzisz,
w świetle wczesnego świtu
to, co tak dumnie pozdrawialiśmy
w ostatnim migotaniu zmierzchu?
Czyje pasy i błyszczące gwiazdy
podczas strasznej walki
ponad wałami obronnymi obserwowaliśmy
jak wspaniale powiewały?
A czerwień oślepiających rakiet,
bomby wybuchające w powietrzu
dały dowód przez noc,
że nasza flaga wciąż była.
Refren:
O, powiedz czy gwiaździsta
flaga jeszcze powiewa
nad krajem wolnych
i ojczyzną odważnych?
National Anthem – USA-Whitney Houston (Star… przez EINSTEINXP
I jeszcze jedna uwaga do
I jeszcze jedna uwaga do wieśniaków, którzy się podniecają folią zapominając o zawartości. Ta pani śpiewa w dresie, patriotyczny amerykański gniot. Dla wieśniaków jest to wystarczający powód, żeby dostrzec w dresie wygląd i w gniocie sztukę. Tymczasem rzecz jest prosta, można zaśpiewać wlazł kotek na płotek w gumofilcach i zrobić to jak artysta i bynajmniej nie trzeba w tym celu wyjechać do Irlandii, można zostać w tej II Irlandii i w żadnym razie warunkiem sztuki nie jest wykonanie w suahili, czy murzyńskim akcentem z Bronxu. Tego polskie wieśniaki nie rozumieją, widzą, że amerykańskie i od razu klepią paciorek. Murzynka w dresie jawi się damą, kiczowaty, stadionowy obyczaj misterium. Wieśniaki będą musiały się pogodzić, że na tym Portalu wiochy nie będzie, można przyjść w gumofilcach, ale trzeba mieć coś w głowie, poza lansem na poziomie Wysokich Obcasów.
PS Czarna oczywiście zaśpiewała patriotycznego gniota brawurowo. Ten chłopaczek co najmniej przyzwoicie.
Whitney Houston śpiewa w
Whitney Houston śpiewa w dresie, widać z jakiej okazji. Jest wciąż klasą sama dla siebie.
Jeśli się śpiewa jak Artysta, to można nawet wyglądać tak.:
http://www.youtube.com/watch?v=LB7sI8CG-5M
Przy okazji “parafialność” się kłania.
Tak, to są takie złote środki
Tak, to są takie złote środki i powiedzonka. Ta klasa sama dla siebie jak tylko przyjechała na prowincję, czyli do Sopotu, zaśpiewała w dekatyzach jak ci dwaj, których wkleiłem poniżej. Próbowała tak samo potraktować bodaj Kanadyjczyków, ochroniarze ledwie jej dupę uratowali, bo by wyjechała na różowej taczce. Klasa sama w sobie stoczyła się na dno. Dyskusja przez autorytet. Wystarczy trochę zagranicy, egzotyki, parę milionów dolarów i natychmiast ta sama konwencja zalatująca szmirą jest “klasą samą w sobie”, a rodzime tylko wieśniactwo. W USA takie gwiazdy zabijają się o podobne występy u nas podobne występy mogą zabić gwiazdę. Proszę łaskawie nie udawać, że nie wiadomo o co w tym wszystkim chodzi, a chodzi o kompleksy, jakkolwiek to banalnie brzmi. Strach przed ośmieszeniem polskością, słowem zakazanym, wioskowym, i tu już nawet nie o tego nieboraka chodzi, stada zakompleksionych idiotów wykrzykują, że Szopen to disco polo, ten sam, który we Francji jest dumą narodu.
Pozostaje mi tylko żałować,
Pozostaje mi tylko żałować, że nie napisałam, iż mam na myśli TALENT, nie OSOBĘ. Jaka przyjechała i gdzie mnie akurat w tym momencie nie interesuje. Za chwilę się dowiem, że np. Aerosmith, zagorzałą fanką nie jestem, to dno dna, bo to ćpuny i alkoholicy, przy których Whitney to wzór cnót wszelakich.
Wszystko można mi zarzucić, ale nie to, że “Szopen to dla mnie wiocha!”
No to ja jeszcze raz
No to ja jeszcze raz poproszę, żeby nie udawać głupiego. Napisałem o brawurowym wykonaniu amerykańskiego hymnu, zatem proszę mi to nie sprzedawać głodnych kawałków o drags sex i rock’n roll, bo ja niczyją przyzwoitką nie jestem i dla mnie kryterium oceny nie jest repertuar, jak również prowadzenie się artysty. Napisałem o tym, że dla wieśniaków ta sama konwencja, ten sam repertuar w krajowym wydaniu jest wiochą, w zagranicznym klasą i to akurat nie do Ciebie uwaga. Nie przyjmuję argumentów przez autorytet, “klasa sama w sobie”, dlatego pokazałem, że taką bronią można się łatwo odwinąć. Z klasą zaśpiewała hymn, w Sopocie i wielu miejscach zrobiła syf i to nie dlatego, że ćpa, czy pije, tylko dlatego, że olewa ludzi jakością tego co robi. Piszę o czymś zupełnie innym niż plotki, kto z kim śpi i co bierze, żeby zasnąć, piszę o przekrojowym zjawisku jakim jest zesrany ze strachu warszafski lansik, reagujący alergicznie na treści, które z salonu wykopują. Jak mi się zdaje piszę dość jasno i podkreślając wielokrotnie w czym rzecz, zdaję sobie sprawę, że można mimo wszystko nie rozumieć, ale jednak będę się upierał, że to w wielu przypadkach to nie brak zrozumienia, tylko udawanie głupiego. Kiedy jest mowa o tym czy konwencja i repertuar przekreśla wykonawcę i w jednym przypadku ten sam wieśniak (nie Ty), mówi że tak, w drugim, że nie, a wszystko przy jednej zmiennej mianowicie swoje-cudze, to dla mnie jest to ostatnie stadium wiochy i tępego konformizmu, którego tu tolerował nie będę.
Jeśli pozwolisz to się
Jeśli pozwolisz to się podpiszę. Tym razem dotarło. Bardziej nieporadnie próbowałam o tym napisać w innym miejscu.
jury w Polsacie
Dla głębszego zrozumienia problemu jury, dobrze byłoby
umieścić filmik pokazujący co się temu jury spodobało.
Chodzi mi o reakcję jury na występ fałszującego duetu
weselnego “ty będziesz moja, ja będę twój, razem będziemy
wywalać gnój”. Filmik ten (mix z występem P.Wolw.) jest
umieszczany na youtube. Aktualnie jest usunięty, ale
czasem można trafić.
Kołtuneria
Pisząca w głębokim PRLu dziennikarka i pisarka Zofia Bystrzycka
popełniła książkę pt. “Kołtunka”. Rzecz jest o relacjach matki z córką.
Matka, bogobojna, niewykształcona wieśniaczka, bardzo prosta kobiecina.
Córka, wykształcona, postępowa zetempówka.
Książka jest niezłym studium kołtunerii.
Proszę bardzo! Lansikom słoma
Proszę bardzo! Lansikom słoma z butów wyłazi i pod uszy podchodzi, czują bit, są w swoim żywiole. I pani Kora jak fachowo recenzuje, czego tu już niestety zabrakło. Oto właśnie chodzi, że te wieśniaki są wieśniakami i to w dodatku zasranymi po łokcie wieśniakami, mogącymi się przerobić na największych pacanów, ale nie w jednym temacie. Nie daj Bóg jakiegoś wioskowego patriotyzmu i mówię to z pozycji faceta, który olewa flagi i sztandary, tudzież świętych obrazów obnoszenie po wsiach. Chodzi o to, że pewien gatunek wieśniaków, jak ta czwórka doskonale się bawiąca przy totalnej wiosce, nobilituje się jako wieśniaków lepszego gatunku. O co w tym chodzi? Jak zrobisz z własnej kultury taką ch..nię, jak to tutaj, to jesteś luzak “z dystansem”. Nie daj Bóg się zająkniesz: Polska, Szopen. Nie ma cię na salonie. Żeby było śmieszniej wieśniaki zachwyciły się tą samą konwencją, dwóch discopolowców z parapetami, tyle że nieludzko fałszujących i serwujących niebywały nomen omen gnój. Gnój wylansowali, a chłopaka z wykonaniem przekraczającym nędzną formułę pieśni biesiadnej zgnoili za niemodne słowa.
Masz może tekst tego utforu?
Masz może tekst tego utforu? Połowy faflonienia nie zrozumiałam, może coś mi umknęło, może była w tym jakaś głębia, żeby nie powiedzieć dno? Bayer Full to przy nich filharmonia. Zobaczyć rozbujanych przy tym arcydziele ekspertów, BEZCENNE! Szkoda, że nie mogę zobaczyć/usłyszeć oceny jury.
w google wklejasz
“ty będziesz moja, ja będę twój, razem będziemy wywalać gnój” i otrzymujesz:
Kiedy jechał jo ciągnikiem
kiedy jo zobaczył cię
tyś na polu gnój woziła
wtedy jo zakochał się.
Jesteś najpiękniejsza w całej w wsi
Więc rozrzutnik kupię Ci
Ty będziesz moja
Ja będę Twój
Razem będziemy wywalać gnój
Kupię kłeszyk i kopaczkę
i różową taczkę
Raz dziewczyna powiedziała ostatnio mi
Że ma największego dusiciela boa w całej wsi
Ty będziesz moja
Ja będę Twój
Razem będziemy wywalać gnój
Kupię kłeszyk i kopaczkę
i różową taczkę
Oj dziewczyno nogi masz jak u konia
Ale teraz będziesz tylko moja
Ty będziesz moja
Ja będę Twój
Razem będziemy wywalać gnój
Kupię kłeszyk i kopaczkę
i różową taczkę.
Dziękuję Kocie.:) Jestem pod
Dziękuję Kocie.:) Jestem pod wrażeniem! Chyba jednak wolę Bayer Full, ale ja się nie znam, dlatego nigdy nie zasiądę w jury.:(
Myślmy logicznie, skąd ci z Polsatu wiedzą co propagować?
Ano, czytają sobie Onet na zasadzie “Cóż tam, panie, w polityce?”, trafiają na
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/polakow-ma-byc-tylko-15-milionow,1,4224922,wiadomosc.html
Rząd światowy ustalił, że Polaków ma być tylko 15 milionów – zdrowych parobków żydowskich , a że mają do Świtonia zaufanie, że wie co mówi to propagują, możliwe że z frajdą a i nadzieją…
To nawet nie jest śmieszne
To nawet nie jest śmieszne Kocie.:( Chyba, że mam zboczone poczucie humoru.
Real nie zawsze jest śmieszny ale ja się dobrze bawię
Albo Polsat ściągnął od Świtonia albo odwrotnie, wystarczy porównać daty zdarzeń, proste przecież, nie?
🙂
jury w Polsacie
Dla głębszego zrozumienia problemu jury, dobrze byłoby
umieścić filmik pokazujący co się temu jury spodobało.
Chodzi mi o reakcję jury na występ fałszującego duetu
weselnego “ty będziesz moja, ja będę twój, razem będziemy
wywalać gnój”. Filmik ten (mix z występem P.Wolw.) jest
umieszczany na youtube. Aktualnie jest usunięty, ale
czasem można trafić.
Kołtuneria
Pisząca w głębokim PRLu dziennikarka i pisarka Zofia Bystrzycka
popełniła książkę pt. “Kołtunka”. Rzecz jest o relacjach matki z córką.
Matka, bogobojna, niewykształcona wieśniaczka, bardzo prosta kobiecina.
Córka, wykształcona, postępowa zetempówka.
Książka jest niezłym studium kołtunerii.
Proszę bardzo! Lansikom słoma
Proszę bardzo! Lansikom słoma z butów wyłazi i pod uszy podchodzi, czują bit, są w swoim żywiole. I pani Kora jak fachowo recenzuje, czego tu już niestety zabrakło. Oto właśnie chodzi, że te wieśniaki są wieśniakami i to w dodatku zasranymi po łokcie wieśniakami, mogącymi się przerobić na największych pacanów, ale nie w jednym temacie. Nie daj Bóg jakiegoś wioskowego patriotyzmu i mówię to z pozycji faceta, który olewa flagi i sztandary, tudzież świętych obrazów obnoszenie po wsiach. Chodzi o to, że pewien gatunek wieśniaków, jak ta czwórka doskonale się bawiąca przy totalnej wiosce, nobilituje się jako wieśniaków lepszego gatunku. O co w tym chodzi? Jak zrobisz z własnej kultury taką ch..nię, jak to tutaj, to jesteś luzak “z dystansem”. Nie daj Bóg się zająkniesz: Polska, Szopen. Nie ma cię na salonie. Żeby było śmieszniej wieśniaki zachwyciły się tą samą konwencją, dwóch discopolowców z parapetami, tyle że nieludzko fałszujących i serwujących niebywały nomen omen gnój. Gnój wylansowali, a chłopaka z wykonaniem przekraczającym nędzną formułę pieśni biesiadnej zgnoili za niemodne słowa.
Masz może tekst tego utforu?
Masz może tekst tego utforu? Połowy faflonienia nie zrozumiałam, może coś mi umknęło, może była w tym jakaś głębia, żeby nie powiedzieć dno? Bayer Full to przy nich filharmonia. Zobaczyć rozbujanych przy tym arcydziele ekspertów, BEZCENNE! Szkoda, że nie mogę zobaczyć/usłyszeć oceny jury.
w google wklejasz
“ty będziesz moja, ja będę twój, razem będziemy wywalać gnój” i otrzymujesz:
Kiedy jechał jo ciągnikiem
kiedy jo zobaczył cię
tyś na polu gnój woziła
wtedy jo zakochał się.
Jesteś najpiękniejsza w całej w wsi
Więc rozrzutnik kupię Ci
Ty będziesz moja
Ja będę Twój
Razem będziemy wywalać gnój
Kupię kłeszyk i kopaczkę
i różową taczkę
Raz dziewczyna powiedziała ostatnio mi
Że ma największego dusiciela boa w całej wsi
Ty będziesz moja
Ja będę Twój
Razem będziemy wywalać gnój
Kupię kłeszyk i kopaczkę
i różową taczkę
Oj dziewczyno nogi masz jak u konia
Ale teraz będziesz tylko moja
Ty będziesz moja
Ja będę Twój
Razem będziemy wywalać gnój
Kupię kłeszyk i kopaczkę
i różową taczkę.
Dziękuję Kocie.:) Jestem pod
Dziękuję Kocie.:) Jestem pod wrażeniem! Chyba jednak wolę Bayer Full, ale ja się nie znam, dlatego nigdy nie zasiądę w jury.:(
Myślmy logicznie, skąd ci z Polsatu wiedzą co propagować?
Ano, czytają sobie Onet na zasadzie “Cóż tam, panie, w polityce?”, trafiają na
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/polakow-ma-byc-tylko-15-milionow,1,4224922,wiadomosc.html
Rząd światowy ustalił, że Polaków ma być tylko 15 milionów – zdrowych parobków żydowskich , a że mają do Świtonia zaufanie, że wie co mówi to propagują, możliwe że z frajdą a i nadzieją…
To nawet nie jest śmieszne
To nawet nie jest śmieszne Kocie.:( Chyba, że mam zboczone poczucie humoru.
Real nie zawsze jest śmieszny ale ja się dobrze bawię
Albo Polsat ściągnął od Świtonia albo odwrotnie, wystarczy porównać daty zdarzeń, proste przecież, nie?
🙂
jury w Polsacie
Dla głębszego zrozumienia problemu jury, dobrze byłoby
umieścić filmik pokazujący co się temu jury spodobało.
Chodzi mi o reakcję jury na występ fałszującego duetu
weselnego “ty będziesz moja, ja będę twój, razem będziemy
wywalać gnój”. Filmik ten (mix z występem P.Wolw.) jest
umieszczany na youtube. Aktualnie jest usunięty, ale
czasem można trafić.
Kołtuneria
Pisząca w głębokim PRLu dziennikarka i pisarka Zofia Bystrzycka
popełniła książkę pt. “Kołtunka”. Rzecz jest o relacjach matki z córką.
Matka, bogobojna, niewykształcona wieśniaczka, bardzo prosta kobiecina.
Córka, wykształcona, postępowa zetempówka.
Książka jest niezłym studium kołtunerii.
Proszę bardzo! Lansikom słoma
Proszę bardzo! Lansikom słoma z butów wyłazi i pod uszy podchodzi, czują bit, są w swoim żywiole. I pani Kora jak fachowo recenzuje, czego tu już niestety zabrakło. Oto właśnie chodzi, że te wieśniaki są wieśniakami i to w dodatku zasranymi po łokcie wieśniakami, mogącymi się przerobić na największych pacanów, ale nie w jednym temacie. Nie daj Bóg jakiegoś wioskowego patriotyzmu i mówię to z pozycji faceta, który olewa flagi i sztandary, tudzież świętych obrazów obnoszenie po wsiach. Chodzi o to, że pewien gatunek wieśniaków, jak ta czwórka doskonale się bawiąca przy totalnej wiosce, nobilituje się jako wieśniaków lepszego gatunku. O co w tym chodzi? Jak zrobisz z własnej kultury taką ch..nię, jak to tutaj, to jesteś luzak “z dystansem”. Nie daj Bóg się zająkniesz: Polska, Szopen. Nie ma cię na salonie. Żeby było śmieszniej wieśniaki zachwyciły się tą samą konwencją, dwóch discopolowców z parapetami, tyle że nieludzko fałszujących i serwujących niebywały nomen omen gnój. Gnój wylansowali, a chłopaka z wykonaniem przekraczającym nędzną formułę pieśni biesiadnej zgnoili za niemodne słowa.
Masz może tekst tego utforu?
Masz może tekst tego utforu? Połowy faflonienia nie zrozumiałam, może coś mi umknęło, może była w tym jakaś głębia, żeby nie powiedzieć dno? Bayer Full to przy nich filharmonia. Zobaczyć rozbujanych przy tym arcydziele ekspertów, BEZCENNE! Szkoda, że nie mogę zobaczyć/usłyszeć oceny jury.
w google wklejasz
“ty będziesz moja, ja będę twój, razem będziemy wywalać gnój” i otrzymujesz:
Kiedy jechał jo ciągnikiem
kiedy jo zobaczył cię
tyś na polu gnój woziła
wtedy jo zakochał się.
Jesteś najpiękniejsza w całej w wsi
Więc rozrzutnik kupię Ci
Ty będziesz moja
Ja będę Twój
Razem będziemy wywalać gnój
Kupię kłeszyk i kopaczkę
i różową taczkę
Raz dziewczyna powiedziała ostatnio mi
Że ma największego dusiciela boa w całej wsi
Ty będziesz moja
Ja będę Twój
Razem będziemy wywalać gnój
Kupię kłeszyk i kopaczkę
i różową taczkę
Oj dziewczyno nogi masz jak u konia
Ale teraz będziesz tylko moja
Ty będziesz moja
Ja będę Twój
Razem będziemy wywalać gnój
Kupię kłeszyk i kopaczkę
i różową taczkę.
Dziękuję Kocie.:) Jestem pod
Dziękuję Kocie.:) Jestem pod wrażeniem! Chyba jednak wolę Bayer Full, ale ja się nie znam, dlatego nigdy nie zasiądę w jury.:(
Myślmy logicznie, skąd ci z Polsatu wiedzą co propagować?
Ano, czytają sobie Onet na zasadzie “Cóż tam, panie, w polityce?”, trafiają na
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/polakow-ma-byc-tylko-15-milionow,1,4224922,wiadomosc.html
Rząd światowy ustalił, że Polaków ma być tylko 15 milionów – zdrowych parobków żydowskich , a że mają do Świtonia zaufanie, że wie co mówi to propagują, możliwe że z frajdą a i nadzieją…
To nawet nie jest śmieszne
To nawet nie jest śmieszne Kocie.:( Chyba, że mam zboczone poczucie humoru.
Real nie zawsze jest śmieszny ale ja się dobrze bawię
Albo Polsat ściągnął od Świtonia albo odwrotnie, wystarczy porównać daty zdarzeń, proste przecież, nie?
🙂
I taka myśl mi przyszła do
I taka myśl mi przyszła do głowy…
Niektórym się udaje wygrać mamtalenty i inne takie… Co potem z nimi? Mają szansę na sukces?
Kilka lat temu “Szansę na sukces” wygrało dziecko. Gieorginia Tarasiuk. Pomyślało mi się, że kupię wszystko co wyda. Takiego TALENTU zmarnować się nie da!
A jednak. Jak śpiewa moja ukochana, niszowa Edyta Geppert, To się nie sprzeda! Wsadzono Ginię w ramki. Gosie Andrzejewicz to Ona nie jest. Miałam “szczęście”, że zanim kupiłam płytę dorosłej już Georginy, pobrałam płytę przez internet. Zaoszczędziłam kilkadziesiąt złotych.
Pytanie. Ile takich niezaprzeczalnych TALENTÓW się marnuje, bo ktoś tam stwierdza, że “To się nie sprzeda”? Nie każdy jest Edytą Geppert mającą w dupie decydentów. Ją już na to stać.
Tekst mnie zdołował. Idę się upić.
Zapomniałaś inżyniera Mamonia – Jasmine.
Jakiej muzyki ludzie słuchają? Taką, którą dobrze….
Pamiętam Ojcze
Pamiętam Ojcze Milicjancie.
Na koniec popiszę się jeszcze raz naiwnością. Chciałabym obudzić się kiedyś i stwierdzić, że urodziłam się w kraju “…gdzie tak pięknie jest żyć i umierać.” Z akcentem na żyć.
I taka myśl mi przyszła do
I taka myśl mi przyszła do głowy…
Niektórym się udaje wygrać mamtalenty i inne takie… Co potem z nimi? Mają szansę na sukces?
Kilka lat temu “Szansę na sukces” wygrało dziecko. Gieorginia Tarasiuk. Pomyślało mi się, że kupię wszystko co wyda. Takiego TALENTU zmarnować się nie da!
A jednak. Jak śpiewa moja ukochana, niszowa Edyta Geppert, To się nie sprzeda! Wsadzono Ginię w ramki. Gosie Andrzejewicz to Ona nie jest. Miałam “szczęście”, że zanim kupiłam płytę dorosłej już Georginy, pobrałam płytę przez internet. Zaoszczędziłam kilkadziesiąt złotych.
Pytanie. Ile takich niezaprzeczalnych TALENTÓW się marnuje, bo ktoś tam stwierdza, że “To się nie sprzeda”? Nie każdy jest Edytą Geppert mającą w dupie decydentów. Ją już na to stać.
Tekst mnie zdołował. Idę się upić.
Zapomniałaś inżyniera Mamonia – Jasmine.
Jakiej muzyki ludzie słuchają? Taką, którą dobrze….
Pamiętam Ojcze
Pamiętam Ojcze Milicjancie.
Na koniec popiszę się jeszcze raz naiwnością. Chciałabym obudzić się kiedyś i stwierdzić, że urodziłam się w kraju “…gdzie tak pięknie jest żyć i umierać.” Z akcentem na żyć.
I taka myśl mi przyszła do
I taka myśl mi przyszła do głowy…
Niektórym się udaje wygrać mamtalenty i inne takie… Co potem z nimi? Mają szansę na sukces?
Kilka lat temu “Szansę na sukces” wygrało dziecko. Gieorginia Tarasiuk. Pomyślało mi się, że kupię wszystko co wyda. Takiego TALENTU zmarnować się nie da!
A jednak. Jak śpiewa moja ukochana, niszowa Edyta Geppert, To się nie sprzeda! Wsadzono Ginię w ramki. Gosie Andrzejewicz to Ona nie jest. Miałam “szczęście”, że zanim kupiłam płytę dorosłej już Georginy, pobrałam płytę przez internet. Zaoszczędziłam kilkadziesiąt złotych.
Pytanie. Ile takich niezaprzeczalnych TALENTÓW się marnuje, bo ktoś tam stwierdza, że “To się nie sprzeda”? Nie każdy jest Edytą Geppert mającą w dupie decydentów. Ją już na to stać.
Tekst mnie zdołował. Idę się upić.
Zapomniałaś inżyniera Mamonia – Jasmine.
Jakiej muzyki ludzie słuchają? Taką, którą dobrze….
Pamiętam Ojcze
Pamiętam Ojcze Milicjancie.
Na koniec popiszę się jeszcze raz naiwnością. Chciałabym obudzić się kiedyś i stwierdzić, że urodziłam się w kraju “…gdzie tak pięknie jest żyć i umierać.” Z akcentem na żyć.
E tam
Co mnie teraz jakieś wyjce obchodzą?
Czytam książkę.
“Od muzyki piękniejsza jest
“Od muzyki piękniejsza jest tylko cisza.”
Paul Claudel
Dobra, no nie?
Czytaj.
E tam
Co mnie teraz jakieś wyjce obchodzą?
Czytam książkę.
“Od muzyki piękniejsza jest
“Od muzyki piękniejsza jest tylko cisza.”
Paul Claudel
Dobra, no nie?
Czytaj.
E tam
Co mnie teraz jakieś wyjce obchodzą?
Czytam książkę.
“Od muzyki piękniejsza jest
“Od muzyki piękniejsza jest tylko cisza.”
Paul Claudel
Dobra, no nie?
Czytaj.
A mnie zastanawia co innego
Swoje dwa najgorsze tematy, “odpowiedź” na MAK i budżet PO chce zgrupować razem na maj-czerwiec. Co takiego się wtedy stanie że Tusk jest w stanie przyjąć na gołą klatę dwa śmiertelne uderzenia naraz?
Naprawdę się nie domyslasz?
Maj i czerwiec trzeba przetrwać a “bul” będzie i tak tylko jeden, 10.04. beatyfikacja, budżet, raport Millera, finał OFE. Ale Rudy przecierpi, da radę, dla władzy zrobi wszystko, zaszyje się na chwikę, ludziska poszemrają, telewizje nasze i te zaprzyjaźnione troszkę pogadają pitu, pitu.
I nagle w lipcu… powstanie, jak feniks z popiołów, nasz Europejczyk, wkroczy już z czystą kartą w polska prezydencję, niech wtedy jakiś ciemniak opluje garniturek swoim ciemnogrodem, musi wiedzieć, że Polskę narazi na wielki szwank, bez zrozumienia wagi i powagi.
Premier będzie miał tyle na głowie i wojny, i rebelie, i rządy upadające, że o nędzy w strefie euro nie wspomnę i to wszystko spocznie na tej biednej, skołatanej rudej głowinie,
Jak wam nie wstyd oskarźać rząd, To nie przystoi.
Uff. Spora ulga, miałem się
Uff. Spora ulga, miałem się przymierzyć do tego pytania, ale odwaliłeś robotę za mnie. Jedyne co mogę dodać to jeszcze jakieś przecieki z telefonu satelitarnego, jak się dowie może Wprost dla odmiany, bo z GW byłoby przegięcie. Oczywiście skończy się jak z pijanym Błasikiem, co zostało wykasowane z raportu MAK, o ile pamietam i z “awanturą na lotnisku”, gdzie już szykowali się do ekspertyzy brzuchomówcy, tylko zabrało jednego jedynego kadru z tej awantury, a jedyny Borowiec, który słyszał coś innego niż bodaj 30 świadków, zapodział się gdzieś. Ale to tylko osłona, strategia będzie taka jak mówisz. Wyczyścić przedpole przed prezydencją i wyborami, a potem straszyć, że całą Bruksela patrzy na krzyż przed pałacem i kupuje w Biedronkach. Premier walczy o nasze dobre imię, a tu taka wiocha aż po Jamajkę. I obawiam się, że to może zadziałać, bo w takiej roli tandetnego pozera Tusk jest mistrzem. Niech mus się jeszcze uda coś na papierze, na przykład jakiś projekt ochrony sikorki bogatki przeprowadzić, a triumfom nie będzie końca. No i te OFE, wydaje mi się, że pozostawienie 200 miliardów i stałej działki w końcu stało się kompromisem, zwłaszcza, że dojna krowa mogła zdechnąć szybciej i skończyłoby się Orbanem.
MK tyle tylko że w budżecie
zjedziemy z 7% deficytu do 3%. Jak ludziom cukier pójdzie z 5 na 10 zł to TUSK Europejczyk będzie miał gorącą jesień. I żadne fotki z Merkel nie pomogą.
Tutaj sprawa jest złożona.
Tutaj sprawa jest złożona. Wiadomo, że im większa inflacja, tym większe wpływy do budżetu. Wiadomo, że im większe ceny, tym większe podatki i akcyzy. Cena paliwa to błogosławieństwo dla Tuska, żywności też. Dzięki temu będzie mógł rozdać 6-latkom laptopy, a to się pięknie sprzedaje w TV. Że miliard wywalony w błoto, to już inna sprawa, dlaczego 6-latkom, a nie starszym, od IV klasy, którzy mają informatykę, tego też nikt ważny nie poruszy. Małe dziecko i laptop, to jest hit, pęd ku nowoczesności. An szkoły dalej będą żebrać o remont dachu i rozpaczliwie poszukiwać niepełnosprawnych i emerytowanych anglistów, bo za 1000 PLN, to tylko jakiś idealista pójdzie do szkoły robić karierę.
Dokładnie.
Człowiek zarabia 2000 cukier kosztuje 2 zł plus vat od 2 zł. ceny cukru idą w górę więc ludzie się rzucają żeby kupić przed górką. Ale przychodzi taki moment że cukier kosztuje 5zł plus VAT
więc ludzie ograniczają swoje wydatki co powoduje przez pewien czas że wpływy są niższe mimo że jednostkowo wyższe, jednocześnie klienci mają poczucie że mogą sobie mniej kupić za swoje pensje.. No chyba że pensje idą do góry.. Przerabiałem to niedawno na stacji Orlenu.
Tylko czy ktoś temu biednego Tuskowi powiedział że siedmiolatki nie głosują w wyborach…
Bardziej niż przeciekający dach w szkole martwi mnie to, że nasi żołnierze w Afganistanie muszą kupować sprzęt za własne pieniądze a policjanci uczą się pościgu pchając auto bez benzyny. Ze szkoły z przeciekającym dachem może wyjść mądre dziecka, bez wojska i policji państwo dociągnie tylko do pierwszych problemów..
A mnie zastanawia co innego
Swoje dwa najgorsze tematy, “odpowiedź” na MAK i budżet PO chce zgrupować razem na maj-czerwiec. Co takiego się wtedy stanie że Tusk jest w stanie przyjąć na gołą klatę dwa śmiertelne uderzenia naraz?
Naprawdę się nie domyslasz?
Maj i czerwiec trzeba przetrwać a “bul” będzie i tak tylko jeden, 10.04. beatyfikacja, budżet, raport Millera, finał OFE. Ale Rudy przecierpi, da radę, dla władzy zrobi wszystko, zaszyje się na chwikę, ludziska poszemrają, telewizje nasze i te zaprzyjaźnione troszkę pogadają pitu, pitu.
I nagle w lipcu… powstanie, jak feniks z popiołów, nasz Europejczyk, wkroczy już z czystą kartą w polska prezydencję, niech wtedy jakiś ciemniak opluje garniturek swoim ciemnogrodem, musi wiedzieć, że Polskę narazi na wielki szwank, bez zrozumienia wagi i powagi.
Premier będzie miał tyle na głowie i wojny, i rebelie, i rządy upadające, że o nędzy w strefie euro nie wspomnę i to wszystko spocznie na tej biednej, skołatanej rudej głowinie,
Jak wam nie wstyd oskarźać rząd, To nie przystoi.
Uff. Spora ulga, miałem się
Uff. Spora ulga, miałem się przymierzyć do tego pytania, ale odwaliłeś robotę za mnie. Jedyne co mogę dodać to jeszcze jakieś przecieki z telefonu satelitarnego, jak się dowie może Wprost dla odmiany, bo z GW byłoby przegięcie. Oczywiście skończy się jak z pijanym Błasikiem, co zostało wykasowane z raportu MAK, o ile pamietam i z “awanturą na lotnisku”, gdzie już szykowali się do ekspertyzy brzuchomówcy, tylko zabrało jednego jedynego kadru z tej awantury, a jedyny Borowiec, który słyszał coś innego niż bodaj 30 świadków, zapodział się gdzieś. Ale to tylko osłona, strategia będzie taka jak mówisz. Wyczyścić przedpole przed prezydencją i wyborami, a potem straszyć, że całą Bruksela patrzy na krzyż przed pałacem i kupuje w Biedronkach. Premier walczy o nasze dobre imię, a tu taka wiocha aż po Jamajkę. I obawiam się, że to może zadziałać, bo w takiej roli tandetnego pozera Tusk jest mistrzem. Niech mus się jeszcze uda coś na papierze, na przykład jakiś projekt ochrony sikorki bogatki przeprowadzić, a triumfom nie będzie końca. No i te OFE, wydaje mi się, że pozostawienie 200 miliardów i stałej działki w końcu stało się kompromisem, zwłaszcza, że dojna krowa mogła zdechnąć szybciej i skończyłoby się Orbanem.
MK tyle tylko że w budżecie
zjedziemy z 7% deficytu do 3%. Jak ludziom cukier pójdzie z 5 na 10 zł to TUSK Europejczyk będzie miał gorącą jesień. I żadne fotki z Merkel nie pomogą.
Tutaj sprawa jest złożona.
Tutaj sprawa jest złożona. Wiadomo, że im większa inflacja, tym większe wpływy do budżetu. Wiadomo, że im większe ceny, tym większe podatki i akcyzy. Cena paliwa to błogosławieństwo dla Tuska, żywności też. Dzięki temu będzie mógł rozdać 6-latkom laptopy, a to się pięknie sprzedaje w TV. Że miliard wywalony w błoto, to już inna sprawa, dlaczego 6-latkom, a nie starszym, od IV klasy, którzy mają informatykę, tego też nikt ważny nie poruszy. Małe dziecko i laptop, to jest hit, pęd ku nowoczesności. An szkoły dalej będą żebrać o remont dachu i rozpaczliwie poszukiwać niepełnosprawnych i emerytowanych anglistów, bo za 1000 PLN, to tylko jakiś idealista pójdzie do szkoły robić karierę.
Dokładnie.
Człowiek zarabia 2000 cukier kosztuje 2 zł plus vat od 2 zł. ceny cukru idą w górę więc ludzie się rzucają żeby kupić przed górką. Ale przychodzi taki moment że cukier kosztuje 5zł plus VAT
więc ludzie ograniczają swoje wydatki co powoduje przez pewien czas że wpływy są niższe mimo że jednostkowo wyższe, jednocześnie klienci mają poczucie że mogą sobie mniej kupić za swoje pensje.. No chyba że pensje idą do góry.. Przerabiałem to niedawno na stacji Orlenu.
Tylko czy ktoś temu biednego Tuskowi powiedział że siedmiolatki nie głosują w wyborach…
Bardziej niż przeciekający dach w szkole martwi mnie to, że nasi żołnierze w Afganistanie muszą kupować sprzęt za własne pieniądze a policjanci uczą się pościgu pchając auto bez benzyny. Ze szkoły z przeciekającym dachem może wyjść mądre dziecka, bez wojska i policji państwo dociągnie tylko do pierwszych problemów..
A mnie zastanawia co innego
Swoje dwa najgorsze tematy, “odpowiedź” na MAK i budżet PO chce zgrupować razem na maj-czerwiec. Co takiego się wtedy stanie że Tusk jest w stanie przyjąć na gołą klatę dwa śmiertelne uderzenia naraz?
Naprawdę się nie domyslasz?
Maj i czerwiec trzeba przetrwać a “bul” będzie i tak tylko jeden, 10.04. beatyfikacja, budżet, raport Millera, finał OFE. Ale Rudy przecierpi, da radę, dla władzy zrobi wszystko, zaszyje się na chwikę, ludziska poszemrają, telewizje nasze i te zaprzyjaźnione troszkę pogadają pitu, pitu.
I nagle w lipcu… powstanie, jak feniks z popiołów, nasz Europejczyk, wkroczy już z czystą kartą w polska prezydencję, niech wtedy jakiś ciemniak opluje garniturek swoim ciemnogrodem, musi wiedzieć, że Polskę narazi na wielki szwank, bez zrozumienia wagi i powagi.
Premier będzie miał tyle na głowie i wojny, i rebelie, i rządy upadające, że o nędzy w strefie euro nie wspomnę i to wszystko spocznie na tej biednej, skołatanej rudej głowinie,
Jak wam nie wstyd oskarźać rząd, To nie przystoi.
Uff. Spora ulga, miałem się
Uff. Spora ulga, miałem się przymierzyć do tego pytania, ale odwaliłeś robotę za mnie. Jedyne co mogę dodać to jeszcze jakieś przecieki z telefonu satelitarnego, jak się dowie może Wprost dla odmiany, bo z GW byłoby przegięcie. Oczywiście skończy się jak z pijanym Błasikiem, co zostało wykasowane z raportu MAK, o ile pamietam i z “awanturą na lotnisku”, gdzie już szykowali się do ekspertyzy brzuchomówcy, tylko zabrało jednego jedynego kadru z tej awantury, a jedyny Borowiec, który słyszał coś innego niż bodaj 30 świadków, zapodział się gdzieś. Ale to tylko osłona, strategia będzie taka jak mówisz. Wyczyścić przedpole przed prezydencją i wyborami, a potem straszyć, że całą Bruksela patrzy na krzyż przed pałacem i kupuje w Biedronkach. Premier walczy o nasze dobre imię, a tu taka wiocha aż po Jamajkę. I obawiam się, że to może zadziałać, bo w takiej roli tandetnego pozera Tusk jest mistrzem. Niech mus się jeszcze uda coś na papierze, na przykład jakiś projekt ochrony sikorki bogatki przeprowadzić, a triumfom nie będzie końca. No i te OFE, wydaje mi się, że pozostawienie 200 miliardów i stałej działki w końcu stało się kompromisem, zwłaszcza, że dojna krowa mogła zdechnąć szybciej i skończyłoby się Orbanem.
MK tyle tylko że w budżecie
zjedziemy z 7% deficytu do 3%. Jak ludziom cukier pójdzie z 5 na 10 zł to TUSK Europejczyk będzie miał gorącą jesień. I żadne fotki z Merkel nie pomogą.
Tutaj sprawa jest złożona.
Tutaj sprawa jest złożona. Wiadomo, że im większa inflacja, tym większe wpływy do budżetu. Wiadomo, że im większe ceny, tym większe podatki i akcyzy. Cena paliwa to błogosławieństwo dla Tuska, żywności też. Dzięki temu będzie mógł rozdać 6-latkom laptopy, a to się pięknie sprzedaje w TV. Że miliard wywalony w błoto, to już inna sprawa, dlaczego 6-latkom, a nie starszym, od IV klasy, którzy mają informatykę, tego też nikt ważny nie poruszy. Małe dziecko i laptop, to jest hit, pęd ku nowoczesności. An szkoły dalej będą żebrać o remont dachu i rozpaczliwie poszukiwać niepełnosprawnych i emerytowanych anglistów, bo za 1000 PLN, to tylko jakiś idealista pójdzie do szkoły robić karierę.
Dokładnie.
Człowiek zarabia 2000 cukier kosztuje 2 zł plus vat od 2 zł. ceny cukru idą w górę więc ludzie się rzucają żeby kupić przed górką. Ale przychodzi taki moment że cukier kosztuje 5zł plus VAT
więc ludzie ograniczają swoje wydatki co powoduje przez pewien czas że wpływy są niższe mimo że jednostkowo wyższe, jednocześnie klienci mają poczucie że mogą sobie mniej kupić za swoje pensje.. No chyba że pensje idą do góry.. Przerabiałem to niedawno na stacji Orlenu.
Tylko czy ktoś temu biednego Tuskowi powiedział że siedmiolatki nie głosują w wyborach…
Bardziej niż przeciekający dach w szkole martwi mnie to, że nasi żołnierze w Afganistanie muszą kupować sprzęt za własne pieniądze a policjanci uczą się pościgu pchając auto bez benzyny. Ze szkoły z przeciekającym dachem może wyjść mądre dziecka, bez wojska i policji państwo dociągnie tylko do pierwszych problemów..
posłuchałem obu wykonań
Rosiewicz po prostu śpiewał i to było słychać i to wykonanie porusza i dlatego jest dobre
Młodzieniec grał rolę nawiedzonego jedynego znającego się na muzyce na sali
dlatego dostał w…ol. Nawiasem mówiąc zrobił z tej fajnej piosenki gniot właśnie przez patetyczne śpiewanie i źle dobrane akcenty.
Nie popieram ocey jury powinni mu to po prostu powiedzieć jeśli się znają na muzyce.
Weź mi wytłumacz o tych źle
Weź mi wytłumacz o tych źle dobranych akcentach. Co to konkretnie znaczy, w których miejscach widzisz te źle dobrane akcenty? Bo ja tylko widzę, że palnąłeś coś “oryginalnego” i sam do końca nie wiesz po co, poza tym żeby ładnie i fachowo wyglądało. Ta piosenka jest patetyczna i w słowach i muzyce, Rosiewicz nie odebrał jej patosu, co więcej stworzył go. Problem nie leży w patosie i akcentach, bo te “niuanse” między patosem Rosiewicza i tego chłopaka chyba mikroskopem elektronowym wyłapałeś, problem w tym, że się lepsze towarzycho zjeżyło widząc herezję. A ten chłopiec nie był pewny siebie, tylko przerażony i rozpaczliwie dodawał sobie odwagi infantylnym potwierdzaniem własnej wartości.
nie znałem wcześniej problemu z jury
posłuchaj spokojnie w ciszy jednego i drugiego wykonania.
To nie jest piosenka i ze względu na treść i układ do takiego wykonania jak zaśpiewał to ten chłopak, on nie pozbył się być może tak jak piszesz ze zdenerwowania, wykonania tej piosenki tak jak wcześniej mówił imprezowego, a dokładniej wykonał ją tak jak to widział – dla tłumu kibiców, dla oklasków.
Rosiewicz śpiewa ją tak jakby dla siebie, jakby w koło nikogo nie było, śpiewa ją bardziej z serca a nie dla tłumu i to są te akcenty. To, że się “towarzystwo zjeżyło to inna sprawa i tu sama racja. Ale wykonanie mnie nie przekonało. Co do patosu mnie nie przekonałeś. To po prostu fajna smutna piosenka. I nie ma nic wspólnego z patosem takim jak ja go rozumiem.
To jest taka dyskusja jak
To jest taka dyskusja jak smakują pączki i jak wygląda powietrze. Kiedy słyszę zamęczoną na śmierć sekwencję akordów i zgranych porównań:
Pytasz mnie, co właściwie Cię tu trzyma
Mówisz mi, że nad Polską szare mgły
Pytasz mnie, czy rodzina, czy dziewczyna
I cóż ja, cóż ja odpowiem Ci
Może to ten szczególny kolor nieba
Może to tu przeżytych tyle lat
Może to ten pszeniczny zapach chleba
Może to pochylone strzechy chat
To nie potrzebuję ciszy i skupienia, żeby widzieć w ewidentnym patosie patos. Przecież nie będę polemizował z tym co Ty słyszysz, słysz sobie co chcesz, tylko jaki to ma związek z mechanizmem jaki pokazuję? Cóż mnie mogą obchodzić Twoje kubki smakowe, jak słyszę takie argumenty, że coś jest fajne bo smutne i skromne, a drugie ma źle rozłożone akcenty, to słyszę rozmowę o tym, że bigos jest fajniejszy od ptysia. Młodziak pociągnął swoją wrażliwością i tyle, rzecz w tym, że nie usłyszał jednego słowa o tym jak zaśpiewał, tylko co zaśpiewał. Twoja ocena od jury nie różni się tak bardzo, jak się zapierasz, oni opierdolili go za to co zaśpiewał, a Ty za to jak się zachowywał… no i dla przyzwoitości akcenty dodałeś. Jakie są podstawowe kryteria oceny utworu muzycznego, techniczne kryteria:
1) Czyste wykonanie., czy fałsz, słowem trafianie w nuty
2) Trzymanie rytmu, czy gubienie
3) Wokal idący w linii melodycznej, czy obok.
To są podstawy, dalej szlifowanie, aranżacja, interpretacja. O ile jeszcze akcenty jakie wrzuciłeś mieszczą się w kryteriach oceny, chociaż coś takiego można palnąć zawsze i wszędzie, to zachowanie muzyka w ogóle nie powinno Cię interesować, gdy “w ciszy i spokoju” oceniasz wykonanie. Muzycznie to są dla mnie gnioty z definicji, ot słodkopierdząca piosneczka o strzechach bocianach i gwiazdach, dlatego mnie wyławianie subtelności na takim poziomie abstrakcji jaki proponujesz nie interesuje. Mnie interesuje pomieszanie porządków, w przeciwieństwie do jury i Ciebie, oddzielam muzykę od repertuaru i zachowania muzyka. Słyszę czysto zaśpiewany, trzymający się rytmu i linii melodycznej patetyczny kawałek, w konwencji pieśni biesiadnej, ale zagrany i zaśpiewany przez człowieka z gruntowną wiedzą muzyczną. Ja powiedziałbym koledze, że w takim repertuarze i konwencji ogranicza swój potencjał, nie żeby się nie garbił i nie wierzył w Polskę i Pana Boga. I naprawdę nie rozumiem, dlaczego tak proste do zrozumienia oddanie cesarzowi cesarskiego jest niemożliwe do ogarnięcia dla większości komentujących. Połowa mi to pisze, że kawałek dyskwalifikuje talenty wykonawcy, a druga połowa, że akcenty, niepokorna postawa, fryzura i koszula. Idę spać, bo to jest męczące i powtarzające się przy każdej okazji, komentowanie kompletnie oderwanie od istoty i treści właściwej zawartej w tekście.
Tak, tak to dokładnie
Tak, tak to dokładnie wyglądało. Miałem przyjemność, jak mawia nasz prezydent, wizytować tem program. Bardzo mnie zaskoczył kamerzysta, który pokazał te twarze, straszne, wykoślawione w grymasach, jakby w krzywym zwierciadle, na tle tego chłopca.
Kora, jak ktoś wcześniej napisał w tej swojej nowej przedśmiertnej masce, nadymająca usta. Wyglądało to demonicznie, przypadkowo świetnie wyreżyserowany szkic o dekadencji.
Znudzone, zmanierowane towarzycho, 2 babsztyle z tzw. jajami i dwoma wymoczkami, Przejechali się walcem nie tylko po biednym chłopczynie, ale równiez po mnie.
Olać te wykrzywione twarze – mam spiskową terię dziejów
Gorzej, że masy przed ekranem usłyszały potem to co usłyszały, by nie iść tą drogą, bo patriotyzm jest fuj i takie tam… Za to taka Różowa Taczka, to ma być promowana rozrywka dla gojów. Bo tam w tej ławce same siedzą… Gdyby było inaczej, filmik z tego występu nie byłby tak ostro kasowany na youtube jak jest, zupełnie jak w czasach komuszej cenzury! Gdyby policzyć ilość kasowań tego klipu, jak i kont użytkowników co go umieścili – wyjdzie spora lista.
http://www.youtube.com/watch?v=Nk2ByWzhR2Q
posłuchałem obu wykonań
Rosiewicz po prostu śpiewał i to było słychać i to wykonanie porusza i dlatego jest dobre
Młodzieniec grał rolę nawiedzonego jedynego znającego się na muzyce na sali
dlatego dostał w…ol. Nawiasem mówiąc zrobił z tej fajnej piosenki gniot właśnie przez patetyczne śpiewanie i źle dobrane akcenty.
Nie popieram ocey jury powinni mu to po prostu powiedzieć jeśli się znają na muzyce.
Weź mi wytłumacz o tych źle
Weź mi wytłumacz o tych źle dobranych akcentach. Co to konkretnie znaczy, w których miejscach widzisz te źle dobrane akcenty? Bo ja tylko widzę, że palnąłeś coś “oryginalnego” i sam do końca nie wiesz po co, poza tym żeby ładnie i fachowo wyglądało. Ta piosenka jest patetyczna i w słowach i muzyce, Rosiewicz nie odebrał jej patosu, co więcej stworzył go. Problem nie leży w patosie i akcentach, bo te “niuanse” między patosem Rosiewicza i tego chłopaka chyba mikroskopem elektronowym wyłapałeś, problem w tym, że się lepsze towarzycho zjeżyło widząc herezję. A ten chłopiec nie był pewny siebie, tylko przerażony i rozpaczliwie dodawał sobie odwagi infantylnym potwierdzaniem własnej wartości.
nie znałem wcześniej problemu z jury
posłuchaj spokojnie w ciszy jednego i drugiego wykonania.
To nie jest piosenka i ze względu na treść i układ do takiego wykonania jak zaśpiewał to ten chłopak, on nie pozbył się być może tak jak piszesz ze zdenerwowania, wykonania tej piosenki tak jak wcześniej mówił imprezowego, a dokładniej wykonał ją tak jak to widział – dla tłumu kibiców, dla oklasków.
Rosiewicz śpiewa ją tak jakby dla siebie, jakby w koło nikogo nie było, śpiewa ją bardziej z serca a nie dla tłumu i to są te akcenty. To, że się “towarzystwo zjeżyło to inna sprawa i tu sama racja. Ale wykonanie mnie nie przekonało. Co do patosu mnie nie przekonałeś. To po prostu fajna smutna piosenka. I nie ma nic wspólnego z patosem takim jak ja go rozumiem.
To jest taka dyskusja jak
To jest taka dyskusja jak smakują pączki i jak wygląda powietrze. Kiedy słyszę zamęczoną na śmierć sekwencję akordów i zgranych porównań:
Pytasz mnie, co właściwie Cię tu trzyma
Mówisz mi, że nad Polską szare mgły
Pytasz mnie, czy rodzina, czy dziewczyna
I cóż ja, cóż ja odpowiem Ci
Może to ten szczególny kolor nieba
Może to tu przeżytych tyle lat
Może to ten pszeniczny zapach chleba
Może to pochylone strzechy chat
To nie potrzebuję ciszy i skupienia, żeby widzieć w ewidentnym patosie patos. Przecież nie będę polemizował z tym co Ty słyszysz, słysz sobie co chcesz, tylko jaki to ma związek z mechanizmem jaki pokazuję? Cóż mnie mogą obchodzić Twoje kubki smakowe, jak słyszę takie argumenty, że coś jest fajne bo smutne i skromne, a drugie ma źle rozłożone akcenty, to słyszę rozmowę o tym, że bigos jest fajniejszy od ptysia. Młodziak pociągnął swoją wrażliwością i tyle, rzecz w tym, że nie usłyszał jednego słowa o tym jak zaśpiewał, tylko co zaśpiewał. Twoja ocena od jury nie różni się tak bardzo, jak się zapierasz, oni opierdolili go za to co zaśpiewał, a Ty za to jak się zachowywał… no i dla przyzwoitości akcenty dodałeś. Jakie są podstawowe kryteria oceny utworu muzycznego, techniczne kryteria:
1) Czyste wykonanie., czy fałsz, słowem trafianie w nuty
2) Trzymanie rytmu, czy gubienie
3) Wokal idący w linii melodycznej, czy obok.
To są podstawy, dalej szlifowanie, aranżacja, interpretacja. O ile jeszcze akcenty jakie wrzuciłeś mieszczą się w kryteriach oceny, chociaż coś takiego można palnąć zawsze i wszędzie, to zachowanie muzyka w ogóle nie powinno Cię interesować, gdy “w ciszy i spokoju” oceniasz wykonanie. Muzycznie to są dla mnie gnioty z definicji, ot słodkopierdząca piosneczka o strzechach bocianach i gwiazdach, dlatego mnie wyławianie subtelności na takim poziomie abstrakcji jaki proponujesz nie interesuje. Mnie interesuje pomieszanie porządków, w przeciwieństwie do jury i Ciebie, oddzielam muzykę od repertuaru i zachowania muzyka. Słyszę czysto zaśpiewany, trzymający się rytmu i linii melodycznej patetyczny kawałek, w konwencji pieśni biesiadnej, ale zagrany i zaśpiewany przez człowieka z gruntowną wiedzą muzyczną. Ja powiedziałbym koledze, że w takim repertuarze i konwencji ogranicza swój potencjał, nie żeby się nie garbił i nie wierzył w Polskę i Pana Boga. I naprawdę nie rozumiem, dlaczego tak proste do zrozumienia oddanie cesarzowi cesarskiego jest niemożliwe do ogarnięcia dla większości komentujących. Połowa mi to pisze, że kawałek dyskwalifikuje talenty wykonawcy, a druga połowa, że akcenty, niepokorna postawa, fryzura i koszula. Idę spać, bo to jest męczące i powtarzające się przy każdej okazji, komentowanie kompletnie oderwanie od istoty i treści właściwej zawartej w tekście.
Tak, tak to dokładnie
Tak, tak to dokładnie wyglądało. Miałem przyjemność, jak mawia nasz prezydent, wizytować tem program. Bardzo mnie zaskoczył kamerzysta, który pokazał te twarze, straszne, wykoślawione w grymasach, jakby w krzywym zwierciadle, na tle tego chłopca.
Kora, jak ktoś wcześniej napisał w tej swojej nowej przedśmiertnej masce, nadymająca usta. Wyglądało to demonicznie, przypadkowo świetnie wyreżyserowany szkic o dekadencji.
Znudzone, zmanierowane towarzycho, 2 babsztyle z tzw. jajami i dwoma wymoczkami, Przejechali się walcem nie tylko po biednym chłopczynie, ale równiez po mnie.
Olać te wykrzywione twarze – mam spiskową terię dziejów
Gorzej, że masy przed ekranem usłyszały potem to co usłyszały, by nie iść tą drogą, bo patriotyzm jest fuj i takie tam… Za to taka Różowa Taczka, to ma być promowana rozrywka dla gojów. Bo tam w tej ławce same siedzą… Gdyby było inaczej, filmik z tego występu nie byłby tak ostro kasowany na youtube jak jest, zupełnie jak w czasach komuszej cenzury! Gdyby policzyć ilość kasowań tego klipu, jak i kont użytkowników co go umieścili – wyjdzie spora lista.
http://www.youtube.com/watch?v=Nk2ByWzhR2Q
posłuchałem obu wykonań
Rosiewicz po prostu śpiewał i to było słychać i to wykonanie porusza i dlatego jest dobre
Młodzieniec grał rolę nawiedzonego jedynego znającego się na muzyce na sali
dlatego dostał w…ol. Nawiasem mówiąc zrobił z tej fajnej piosenki gniot właśnie przez patetyczne śpiewanie i źle dobrane akcenty.
Nie popieram ocey jury powinni mu to po prostu powiedzieć jeśli się znają na muzyce.
Weź mi wytłumacz o tych źle
Weź mi wytłumacz o tych źle dobranych akcentach. Co to konkretnie znaczy, w których miejscach widzisz te źle dobrane akcenty? Bo ja tylko widzę, że palnąłeś coś “oryginalnego” i sam do końca nie wiesz po co, poza tym żeby ładnie i fachowo wyglądało. Ta piosenka jest patetyczna i w słowach i muzyce, Rosiewicz nie odebrał jej patosu, co więcej stworzył go. Problem nie leży w patosie i akcentach, bo te “niuanse” między patosem Rosiewicza i tego chłopaka chyba mikroskopem elektronowym wyłapałeś, problem w tym, że się lepsze towarzycho zjeżyło widząc herezję. A ten chłopiec nie był pewny siebie, tylko przerażony i rozpaczliwie dodawał sobie odwagi infantylnym potwierdzaniem własnej wartości.
nie znałem wcześniej problemu z jury
posłuchaj spokojnie w ciszy jednego i drugiego wykonania.
To nie jest piosenka i ze względu na treść i układ do takiego wykonania jak zaśpiewał to ten chłopak, on nie pozbył się być może tak jak piszesz ze zdenerwowania, wykonania tej piosenki tak jak wcześniej mówił imprezowego, a dokładniej wykonał ją tak jak to widział – dla tłumu kibiców, dla oklasków.
Rosiewicz śpiewa ją tak jakby dla siebie, jakby w koło nikogo nie było, śpiewa ją bardziej z serca a nie dla tłumu i to są te akcenty. To, że się “towarzystwo zjeżyło to inna sprawa i tu sama racja. Ale wykonanie mnie nie przekonało. Co do patosu mnie nie przekonałeś. To po prostu fajna smutna piosenka. I nie ma nic wspólnego z patosem takim jak ja go rozumiem.
To jest taka dyskusja jak
To jest taka dyskusja jak smakują pączki i jak wygląda powietrze. Kiedy słyszę zamęczoną na śmierć sekwencję akordów i zgranych porównań:
Pytasz mnie, co właściwie Cię tu trzyma
Mówisz mi, że nad Polską szare mgły
Pytasz mnie, czy rodzina, czy dziewczyna
I cóż ja, cóż ja odpowiem Ci
Może to ten szczególny kolor nieba
Może to tu przeżytych tyle lat
Może to ten pszeniczny zapach chleba
Może to pochylone strzechy chat
To nie potrzebuję ciszy i skupienia, żeby widzieć w ewidentnym patosie patos. Przecież nie będę polemizował z tym co Ty słyszysz, słysz sobie co chcesz, tylko jaki to ma związek z mechanizmem jaki pokazuję? Cóż mnie mogą obchodzić Twoje kubki smakowe, jak słyszę takie argumenty, że coś jest fajne bo smutne i skromne, a drugie ma źle rozłożone akcenty, to słyszę rozmowę o tym, że bigos jest fajniejszy od ptysia. Młodziak pociągnął swoją wrażliwością i tyle, rzecz w tym, że nie usłyszał jednego słowa o tym jak zaśpiewał, tylko co zaśpiewał. Twoja ocena od jury nie różni się tak bardzo, jak się zapierasz, oni opierdolili go za to co zaśpiewał, a Ty za to jak się zachowywał… no i dla przyzwoitości akcenty dodałeś. Jakie są podstawowe kryteria oceny utworu muzycznego, techniczne kryteria:
1) Czyste wykonanie., czy fałsz, słowem trafianie w nuty
2) Trzymanie rytmu, czy gubienie
3) Wokal idący w linii melodycznej, czy obok.
To są podstawy, dalej szlifowanie, aranżacja, interpretacja. O ile jeszcze akcenty jakie wrzuciłeś mieszczą się w kryteriach oceny, chociaż coś takiego można palnąć zawsze i wszędzie, to zachowanie muzyka w ogóle nie powinno Cię interesować, gdy “w ciszy i spokoju” oceniasz wykonanie. Muzycznie to są dla mnie gnioty z definicji, ot słodkopierdząca piosneczka o strzechach bocianach i gwiazdach, dlatego mnie wyławianie subtelności na takim poziomie abstrakcji jaki proponujesz nie interesuje. Mnie interesuje pomieszanie porządków, w przeciwieństwie do jury i Ciebie, oddzielam muzykę od repertuaru i zachowania muzyka. Słyszę czysto zaśpiewany, trzymający się rytmu i linii melodycznej patetyczny kawałek, w konwencji pieśni biesiadnej, ale zagrany i zaśpiewany przez człowieka z gruntowną wiedzą muzyczną. Ja powiedziałbym koledze, że w takim repertuarze i konwencji ogranicza swój potencjał, nie żeby się nie garbił i nie wierzył w Polskę i Pana Boga. I naprawdę nie rozumiem, dlaczego tak proste do zrozumienia oddanie cesarzowi cesarskiego jest niemożliwe do ogarnięcia dla większości komentujących. Połowa mi to pisze, że kawałek dyskwalifikuje talenty wykonawcy, a druga połowa, że akcenty, niepokorna postawa, fryzura i koszula. Idę spać, bo to jest męczące i powtarzające się przy każdej okazji, komentowanie kompletnie oderwanie od istoty i treści właściwej zawartej w tekście.
Tak, tak to dokładnie
Tak, tak to dokładnie wyglądało. Miałem przyjemność, jak mawia nasz prezydent, wizytować tem program. Bardzo mnie zaskoczył kamerzysta, który pokazał te twarze, straszne, wykoślawione w grymasach, jakby w krzywym zwierciadle, na tle tego chłopca.
Kora, jak ktoś wcześniej napisał w tej swojej nowej przedśmiertnej masce, nadymająca usta. Wyglądało to demonicznie, przypadkowo świetnie wyreżyserowany szkic o dekadencji.
Znudzone, zmanierowane towarzycho, 2 babsztyle z tzw. jajami i dwoma wymoczkami, Przejechali się walcem nie tylko po biednym chłopczynie, ale równiez po mnie.
Olać te wykrzywione twarze – mam spiskową terię dziejów
Gorzej, że masy przed ekranem usłyszały potem to co usłyszały, by nie iść tą drogą, bo patriotyzm jest fuj i takie tam… Za to taka Różowa Taczka, to ma być promowana rozrywka dla gojów. Bo tam w tej ławce same siedzą… Gdyby było inaczej, filmik z tego występu nie byłby tak ostro kasowany na youtube jak jest, zupełnie jak w czasach komuszej cenzury! Gdyby policzyć ilość kasowań tego klipu, jak i kont użytkowników co go umieścili – wyjdzie spora lista.
http://www.youtube.com/watch?v=Nk2ByWzhR2Q
język elity językiem ludu
Przeszedłby bez problemu gdyby zaśpiewał normalnie, czyli po angielsku.
Normalnie albo oryginalnie i
Normalnie albo oryginalnie i na czasie, na przykład po “egipsku”, “libańsku”, tudzież “tsunamijsku-japońsku”. Najlepiej w proteście przeciw elektrowniom atomowym, tudzież wykorzystywaniu “gejów” przez księży. Oczywiście nic nie musi zmieniać, gra i śpiewa ten sam kawałek.
język elity językiem ludu
Przeszedłby bez problemu gdyby zaśpiewał normalnie, czyli po angielsku.
Normalnie albo oryginalnie i
Normalnie albo oryginalnie i na czasie, na przykład po “egipsku”, “libańsku”, tudzież “tsunamijsku-japońsku”. Najlepiej w proteście przeciw elektrowniom atomowym, tudzież wykorzystywaniu “gejów” przez księży. Oczywiście nic nie musi zmieniać, gra i śpiewa ten sam kawałek.
język elity językiem ludu
Przeszedłby bez problemu gdyby zaśpiewał normalnie, czyli po angielsku.
Normalnie albo oryginalnie i
Normalnie albo oryginalnie i na czasie, na przykład po “egipsku”, “libańsku”, tudzież “tsunamijsku-japońsku”. Najlepiej w proteście przeciw elektrowniom atomowym, tudzież wykorzystywaniu “gejów” przez księży. Oczywiście nic nie musi zmieniać, gra i śpiewa ten sam kawałek.
plan 15 mln rolniczego narodu pokrzyżował
nasz największy żyjący bohater narodowy (zdaniem wyborczej) generalissimus Jaruzelski, zapędzając Polakół do domów i wywołując prawdziwą bombę demograficzną. A że dużo dzieci to podwyższone aspiracje, więc i wykształcenie i nie było już miejsca na rolnictwo. Pamięta ktoś jeszcze jak się nazywało to gremium wszechświatowych ekspertów?
plan 15 mln rolniczego narodu pokrzyżował
nasz największy żyjący bohater narodowy (zdaniem wyborczej) generalissimus Jaruzelski, zapędzając Polakół do domów i wywołując prawdziwą bombę demograficzną. A że dużo dzieci to podwyższone aspiracje, więc i wykształcenie i nie było już miejsca na rolnictwo. Pamięta ktoś jeszcze jak się nazywało to gremium wszechświatowych ekspertów?
plan 15 mln rolniczego narodu pokrzyżował
nasz największy żyjący bohater narodowy (zdaniem wyborczej) generalissimus Jaruzelski, zapędzając Polakół do domów i wywołując prawdziwą bombę demograficzną. A że dużo dzieci to podwyższone aspiracje, więc i wykształcenie i nie było już miejsca na rolnictwo. Pamięta ktoś jeszcze jak się nazywało to gremium wszechświatowych ekspertów?