Reklama

Związek Zawodowy Górników znowu dzisiaj da o sobie znać.

Związek Zawodowy Górników znowu dzisiaj da o sobie znać. Około tysiąca związkowców zjedzie do Warszawy aby tam palić opony, miotać obelgi na przemian z petardami, tłuc sejmowe okna i znowu pokazać siłę. Tę samą, która niegdyś tak wypłoszyła eselowskiego marszałka Cimoszewicza, że się do nich nie zbliżył i ówczesną, wielce rozrzutną ustawę o emeryturach górniczych szybko poddał pod głosowanie. Zatrwożony sypiącymi się szybami sejm natychmiast ją wówczas uchwalił.

Sprawujący wtedy mniejszościową władzę premier Belka się wprawdzie odważył zaskarżyć tak uchwalone nowe prawo do Trybunału Konstytucyjnego ale strach przed związkami paraliżował także później rządzący PiS. Następca zatem Belki, premier Marcinkiewicz, skargę z Trybunału wycofał. Przecież, jak to obwieścił nie rezygnując z właściwych sobie lansad, głosował za nim. Nie mógłby więc z przekonaniem popierać jego krytykowania przed sądem.

Reklama

Lewica już wtedy była monolitem. Bez względu na religijność. Na koszt społeczeństwa.

Dzisiaj kolejna próba nerwów. Tylko jej podłoże jest dość niejasne. ?Górnicy? będą straszyć tych, którzyby chcieli prezydenckie weto odrzucać? To jakby przeciw sobie. Bo jak im sie uda, to nikt nie otrzyma pomostówek. Oni zaś przede wszystkim. Może to więc polski Jose Luis Rodriguez Zapatero tak sobie umacnia zwolenników w partii. Z właściwą sobie logiką przekonując wielbicieli postpezetpeerowskiego betonu do działania na własną szkodę. Dzięki czemu on przeforsuje poparcie prezydenckiego stanowiska a my zaoszczędzimy parę miliardów rocznie. Przecież pomostówki, nawet w okrojonej formie tyle nas będą kosztować. Zaś górnicy zostaną, za sprawą swych ?przedstawicieli? wystrychnięci na dudków.

Polski zaś Zapatero wyjdzie na tym jak Zabłocki na mydle. Bo się zapętlił dosyć dokładnie we własne gierki. I teraz już nie może nic innego zrobić, jak się zbratać ze związkowcami i razem z nimi okna wybijać. W następnej bowiem kadencji może się z powodu własnych intryg nie załapać do parlamentu. Ale przecież związkowe pensje też do małych nie należą. I w swoich CV będzie mógł prawdziwie pisać, że się przyczynił do przysporzenia budżetowi około pięciu miliardów złotych rocznie.

Po raz pierwszy SLD zdaje się działać na rzecz ?ludu pracującego miast i wsi?. Tacy marksistowscy altruiści. Mimo woli ale jednak.

Reklama