W szatni robiliśmy takie różne numery z mydłem. Młody, nowo przybyły, schylając się po leżące na podłodze mydło, prowokował jakoby do ataku. Oczywiście były to męskie żarty kończące się tylko co najwyżej otarciem naskórka. Bardziej poważne historie miały miejsce po ściągnięciu szerokich tarcz prysznica. Lał się otóż z góry, mocny, wąski strumień wody. Po rozszerzeniu napletka, wpadając na główkę siuraka, powodował zatracenie równowagi i często upadek delikwenta na pysk. Stasiu z Nowego Targu nie miał dziewczyny a po doświadczeniach z prysznicem, powiedział, że nigdy się już nie ożeni.
Kiedyś go odwiedziłem. Drzwi otwarła matka i na pytanie czy Stasiu może wyjść do mnie, odpowiedziała, że nie, bo Stasiu właśnie bierze prysznic.
A zaś Bartłomiejowi
zaskroniec do barszczu wpadł. I już chłop tego barszczu nie tknął, taki byl obrzydliwy.
6/6 daję.
A zaś Bartłomiejowi
zaskroniec do barszczu wpadł. I już chłop tego barszczu nie tknął, taki byl obrzydliwy.
6/6 daję.
A zaś Bartłomiejowi
zaskroniec do barszczu wpadł. I już chłop tego barszczu nie tknął, taki byl obrzydliwy.
6/6 daję.
Mnie tu już nic nie zdziwi,
Mnie tu już nic nie zdziwi, zdziwiłbym się, gdyby mnie coś zdziwiło.
Mnie tu już nic nie zdziwi,
Mnie tu już nic nie zdziwi, zdziwiłbym się, gdyby mnie coś zdziwiło.
Mnie tu już nic nie zdziwi,
Mnie tu już nic nie zdziwi, zdziwiłbym się, gdyby mnie coś zdziwiło.
A jak Szymon to zobaczył
tak się chłop zadziwił, że wziął głowę we dłonie i kręcić nią ze zdziwienia zaczął, aż se ją ukręcił. Musi w szyi był słaby, a w ręcach silny.
A jak Szymon to zobaczył
tak się chłop zadziwił, że wziął głowę we dłonie i kręcić nią ze zdziwienia zaczął, aż se ją ukręcił. Musi w szyi był słaby, a w ręcach silny.
A jak Szymon to zobaczył
tak się chłop zadziwił, że wziął głowę we dłonie i kręcić nią ze zdziwienia zaczął, aż se ją ukręcił. Musi w szyi był słaby, a w ręcach silny.
The Animals – San Franciscan
The Animals – San Franciscan Nights
Czy może być coś piękniejszego na świecie, niż wędrowanie nocą uliczkami San Francisco?
The Animals – San Franciscan
The Animals – San Franciscan Nights
Czy może być coś piękniejszego na świecie, niż wędrowanie nocą uliczkami San Francisco?
The Animals – San Franciscan
The Animals – San Franciscan Nights
Czy może być coś piękniejszego na świecie, niż wędrowanie nocą uliczkami San Francisco?
węże
Siem mnie przypomniały stare czasy rajdowe po Bieszczadach. Trafilim z kumplem z rana na śniadanie u proboszcza. Do śniadania była flaszka ściereczką owinięta. Pychotka. Po opróżnieniu flaszki proboszcz ściągnął ściereczkę…..a we flaszce żmijka spiralnie ułożona. Bał się, że jak ją zobaczymy, to nie tkniemy – niepotrzebnie hehehe…. Następne flaszki były bez ściereczek. Jakim cudem udało nam się wrócić do schroniska na Wetlińskiej – nie mam pojęcia. Wańkowiczowy Trisz Divinis mi się wtedy skojarzył. Zmijek nie zeżarliśmy – śniadanko było smakowite i obfite.
Pozdrawiam.
W Norymberdze miałem swojego doktora.
Miły i sympatyczny człek był. Z moim przyjacielem, artystą malarzem, zrobiliśmy mu kiedyś sztukaterię na suficie. Zachwytom gości nie było końca. Przyjeżdżał potem do mnie, do Krakowa a ja mu pokazywałem co ciekawsze miejsca. Jak go zawiozłem w Bieszczady, to mi się stracił. Myślę, że już tam został na amen, bo po jego przychodni w Niemczech ani śladu ani widu.
węże
Siem mnie przypomniały stare czasy rajdowe po Bieszczadach. Trafilim z kumplem z rana na śniadanie u proboszcza. Do śniadania była flaszka ściereczką owinięta. Pychotka. Po opróżnieniu flaszki proboszcz ściągnął ściereczkę…..a we flaszce żmijka spiralnie ułożona. Bał się, że jak ją zobaczymy, to nie tkniemy – niepotrzebnie hehehe…. Następne flaszki były bez ściereczek. Jakim cudem udało nam się wrócić do schroniska na Wetlińskiej – nie mam pojęcia. Wańkowiczowy Trisz Divinis mi się wtedy skojarzył. Zmijek nie zeżarliśmy – śniadanko było smakowite i obfite.
Pozdrawiam.
W Norymberdze miałem swojego doktora.
Miły i sympatyczny człek był. Z moim przyjacielem, artystą malarzem, zrobiliśmy mu kiedyś sztukaterię na suficie. Zachwytom gości nie było końca. Przyjeżdżał potem do mnie, do Krakowa a ja mu pokazywałem co ciekawsze miejsca. Jak go zawiozłem w Bieszczady, to mi się stracił. Myślę, że już tam został na amen, bo po jego przychodni w Niemczech ani śladu ani widu.
węże
Siem mnie przypomniały stare czasy rajdowe po Bieszczadach. Trafilim z kumplem z rana na śniadanie u proboszcza. Do śniadania była flaszka ściereczką owinięta. Pychotka. Po opróżnieniu flaszki proboszcz ściągnął ściereczkę…..a we flaszce żmijka spiralnie ułożona. Bał się, że jak ją zobaczymy, to nie tkniemy – niepotrzebnie hehehe…. Następne flaszki były bez ściereczek. Jakim cudem udało nam się wrócić do schroniska na Wetlińskiej – nie mam pojęcia. Wańkowiczowy Trisz Divinis mi się wtedy skojarzył. Zmijek nie zeżarliśmy – śniadanko było smakowite i obfite.
Pozdrawiam.
W Norymberdze miałem swojego doktora.
Miły i sympatyczny człek był. Z moim przyjacielem, artystą malarzem, zrobiliśmy mu kiedyś sztukaterię na suficie. Zachwytom gości nie było końca. Przyjeżdżał potem do mnie, do Krakowa a ja mu pokazywałem co ciekawsze miejsca. Jak go zawiozłem w Bieszczady, to mi się stracił. Myślę, że już tam został na amen, bo po jego przychodni w Niemczech ani śladu ani widu.
Super
super. Choć tych oparów gorącej wody nie poczułem. Kwestia tarczy prysznica – całkowit nowum 🙂
Super
super. Choć tych oparów gorącej wody nie poczułem. Kwestia tarczy prysznica – całkowit nowum 🙂
Super
super. Choć tych oparów gorącej wody nie poczułem. Kwestia tarczy prysznica – całkowit nowum 🙂
Jeśliby tekst czytać dosłownie, to zauważa się brak
pierwiastka mózgu u Stasia ale braku prącia nijak nie można przeoczyć.
Jeśliby tekst czytać dosłownie, to zauważa się brak
pierwiastka mózgu u Stasia ale braku prącia nijak nie można przeoczyć.
Jeśliby tekst czytać dosłownie, to zauważa się brak
pierwiastka mózgu u Stasia ale braku prącia nijak nie można przeoczyć.