Pan Prezydent wraz z bratem pochodzą z jednego jaja. To daję pół jaja na człowieka. Zdecydowanie za mało.
A więc trudno się dziwić, że problem dorobienia brakujących jaj spędza sen z oczu Pana Prezydenta.
Aby pokonać ten problem, Pan Prezydent specjalnie zatrudnił Piotra Kownackiego (widocznie jego poprzedniczka pani Fotyga specjalnie się w jajach nie specjalizowała). I wymyślili: żeby zrobić Wielkie Jaja, urządzą przepychankę przy wejściu do samolotu. Może premier przyspieszy wylot o godzinę, żeby Prezydent nie zdążył. Albo przeniesie wylot z Okęcia do Modlina. Albo drzwi do samolotu zablokuje ciałem. Albo powali drzewo w poprzek Żwirki i Wigury, żeby preziowy samochód nie dojechał.
A Prezydent będzie się dzielnie bronił. Wstanie wcześnie. Popędzi do Modlina. Weźmie ze sobą piłę, żeby przeciąć powalone drzewo. Schudnie, żeby przecisnąć się do samolotu mimo premiera. Żeby premiera zmylić, zatrudni sobowtóra (to akurat będzie łatwe). A może zrobi to wszystko razem i jeszcze sto innych rzeczy.
Jednym słowem: będą jaja. I o to Panu Prezydentowi chodziło. Do Brukseli pojedzie albo i nie, ale najważniejsze osiągnie.
wspólne jajo
Dzień dobry.
To się sprawa wyjaśniła, dlaczego pan Prezydent Lech Kaczyński po wygranej zameldował bratu Jarosławowi Kaczyńskiemu wykonanie zadania. Ponaddto negocjacje w Unii Europejskiej dot. o ile pamiętam sposobu głosowania, również były konsultowane na telefon z bratem.
Jak widać podjęcie jakiejkolwiek decyzji musi być poparte przez obie połówki jaja.
Pozdrawiam