Reklama

Stare i chyba nie najgłupsze, wojskowe powiedzenie, dla niektórych – życiowa maksyma, tak właśnie brzmi.

Stare i chyba nie najgłupsze, wojskowe powiedzenie, dla niektórych – życiowa maksyma, tak właśnie brzmi. I nie jest skierowane do zagubionych pięknoduchów, którzy nasłuchali się i naczytali o ,,twardej szkole życia”, po czym zaciągnęli do armii. Jest gotową formułką dla mocno zdziwionych stanem ,,braterstwa broni”. I jak to z prostymi, w istocie prostackimi, receptami bywa – są uniwersalne.
Do tego stopnia, że objaśniają, prostemu człowiekowi, wszelkie skomplikowane relacje. Na ogół – ludzkie.
W tym wypadku – żołnierskie, ale również wojskowe, rozumiane jako relacje pomiędzy oficerami. Niższymi i wyższymi.
Okazuje się, że proste żołnierskie zasady, dotyczą również wojskowej elity, to znaczy – wojskowych pilotów. Również, a może szczególnie, podpułkownika Grzywny i majora Protasiuka – z 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Ponoć elitarnego.
Już chwilę po katastrofie, budowano narrację o całkowitej, pełnej i bezdyskusyjnej winie pilotów.
Całe umundurowane środowisko, ci przesławni ,,koledzy z wojska” – milczeli. Milczeli, kiedy opluwano mundury poległych żołnierzy. Milczeli, kiedy opowiadano kabotyńskie kawałki o pijanym generale zataczającym się w kabinie pilotów. Milczeli, kiedy opowiadano, że nie znali procedur ani rosyjskiego języka. Milczą do dzisiaj, kiedy już każdy ,,arcybolesny” idiota, wytarł swoją gębę, propagandowym sloganem ,,niskich umiejętności”. Albo ,,małym doświadczeniem”.
Drugi kierunek, propagandowej narracji, mający na celu jeszcze wiekszą dyskredytację ppłk Grzywny i mjr Protasiuka, rozwijał się w kontrze do ,,wielkich umiejętności” pilotów LOT-u. Włączył się do tego ośrodek z Belwederu, z ,,arcybolesnym” polotem. Lansując bohatera naszych czasów – kapitana Wronę.
Który nie bacząc na ryzyko, poleciał uszkodzonym Boeingiem, przez Atlantyk do Warszawy.
Nikt nie roztrząsał kwalifikacji nowego bohatera, ani prawdziwych przyczyn awarii. O ryzyku dla 230 pasażerów nie wspominając.
Przekaz dnia, wysłany od słabej głowy państwa był taki : Wrona jest dobry, zaś piloci tupolewa – źli.
Również wtedy, wobec tej kuriozalnej i naciąganej ,,kampanii porównawczej” i nadymania nowego bohatera w kontrze do wojskowych, poległych pilotów, umundurowani ,,koledzy” – milczeli.
Śmiechem historii, żeby nie powiedzieć – rechotem, są adwokaci ś.p. Grzywny i Protasiuka, oraz środowiska, które próbują, jak tylko mogą, uratować honor, tych, którzy już sami nie mogą się bronić.
Nie są to, niestety, środowiska wojskowych, ani nawet cywilnych, liniowych, pilotów.
Są to te siły, które na wojskowych uczelniach, nazywane były(są?) ,,ciemnymi” , ,,wstecznymi” albo ,,reakcyjnymi”. Tylko ,,cywile” mają jeszcze odwagę walczyć o cześć i honor wojskowych pilotów.
I takie same ,,środki przekazu” – niszowe, narodowe i katolickie gazety. Jak – na przykład – ,,Nasz Dziennik”. Który dzisiaj podał taki oto news:

“Nasz Dziennik” dotarł do wyników testów ośrodka szkolenia pilotów w Zurychu, w którym trenowali ppłk Robert Grzywna i mjr Arkadiusz Protasiuk

Reklama

Z tekstu wynika, że w 2009 roku mjr Grzywna i kpt Protasiuk brali udział w szkoleniu, w szwajcarskiej
Swiss Aviation Training http://www.swiss-aviation-training.com/de/simulatoren-trainingsgeraete
na samolot Embraer 175, planowany do wożenia polskich VIP-ów.
Najciekawszą konkluzją tej ,,sensacyjnej wiadomości” jest to, że Grzywna i Protasiuk zaliczyli testy lepiej od swoich cywilnych kolegów z LOT-u, z którymi brali udział w tym szkoleniu i treningach.
Grzywna i Protasiuk zaliczyli testy w 95%, zaś ,,doświadczeni” piloci LOT-u w 80%.
Nie jest ta wiadomość niczym sensacyjnym, bo pojawiła się po raz pierwszy latem 2010 roku, przy okazji rozliczeń, pomiędzy bankrutującym LOT-em a Ministerstwem Obrony Narodowej. Szukający pieniędzy LOT wystawił rachunek MON-owi, za szkolenie grupy 12 pilotów na samoloty Embraer 175 – w szwajcarskiej szkole. Piloci odbywający w Swiss Aviation Training przeszkolenie na inny typ samolotów, podają cenę takiego kursu – 45 tys. euro, zaś LOT wystawił faktury ok. 150 tys. PLN za jednego pilota czyli 1,8 mln PLN za wszystkich. Szkolenie obejmowało m.in. 36 godzin treningu w pełnym symulatorze zakończone egzaminem. Część teoretyczna obejmowała 100 godzin zajęć.
Wymagania wstępne, dla kandydatów na pilotów – na przykład – Embraerów, bo szkolą również na liniowe Airbusy i Boeingi, wygladają nastepująco:

Wymagania stawiane studentom:
•100-godzinowe doświadczenie na stanowisku dowódcy samolotu;
•Ważna licencja CPL lub ATPL;
•Ważna licencja ME, IR;
•Certyfikat ukończenia kursu MCC*;
•Ważne zaświadczenie lekarskie klasy 1;
•Znajomość języka angielskiego przynajmniej na poziomie 4 według wymagań ICAO (International Civil Aviation Organization).

Ukończyli, zaliczyli z doskonałym wynikiem, znacznie lepszym niż koledzy kapitana Wrony, tylko dlaczego dowiadujemy się tego z ,,parafialnej gazetki”?
Dlaczego, ani jednym słowem, nie zajaknął się o szwajcarskiej szkole, akredytowany płk Klich – pozujący dzisiaj na bohatera. W dodatku samotnego.
Dlaczego żaden z dziesięciu – ciągle żywych, uczestników tamtych szkoleń i egzaminów w Zurichu – nie powie słowa w obronie szarganych kolegów? Za to setki razy o tym, że nie ,,trenowali” na radzieckim złomie sprzed trzydziestu lat – podmoskiewskim ,,symulatorze”.
Zaś kawalkada usłużnych ,,ekspertów” przewala się przez telewizyjne i radiowe studia, z jednym uniwersalnym hasłem : małe kwalifikacje, niskie umiejętności. Wspierani przez członków komisji Millera, jak choćby ten pan, co szybowcem w niedziele lata, a pilotów tupolewa nazywa ,,tymi co nie umieli odejść na drugi krąg”.
Zatem prawdziwe jest powiedzenie durnych kaprali i żołdaków, co panterkę przepili : w cywilu psa nie miałeś a w wojsku kumpla szukasz?

Reklama

6 KOMENTARZE

  1. To proste. Wszak wojsko od
    To proste. Wszak wojsko od zawsze i po wieki wieków amen nie angażuje się w politykę, wręcz się jej brzydzi.
    Po za tym – “lot był cywilny”.
    I podstawowe – ciumkający karzeł odsypiał wieczorne pijaństwo i nie przyłożył im pożyczonej od brata klamki do skroni z nieśmiałą prośbą “lądować, albo krótka lista”.
    Więc kogo i przed kim ich bronić.

    • Wojsko nie angażuje się w politykę
      no chyba, że ta polityka lewicowa, a najlepiej proradziecka, prokremlowska. Nawet ten głupi czy tylko ogłupiony Klich (pułkownik), mówi w swoich rozlicznych ,,wspomnieniach moskiewskich”, że się postawił ministrowi z balejażem na głowie(Grabarczykowi) i kazał, na swoje miejsce, przysłać ,,kogoś po moskiewskiej szkole”. Czyli, uważał siebie, za trochę lepszego od tych jawnych sowieciarzy, którzy okupują Sztab Generalny i MON. A ostatnio to Pałac Namiestnikowski i Belweder (Dziadek się w grobie przewraca).
      Aha – na dowód: czyje fotografie wiszą na ścianach korytarzy SG?

  2. To proste. Wszak wojsko od
    To proste. Wszak wojsko od zawsze i po wieki wieków amen nie angażuje się w politykę, wręcz się jej brzydzi.
    Po za tym – “lot był cywilny”.
    I podstawowe – ciumkający karzeł odsypiał wieczorne pijaństwo i nie przyłożył im pożyczonej od brata klamki do skroni z nieśmiałą prośbą “lądować, albo krótka lista”.
    Więc kogo i przed kim ich bronić.

    • Wojsko nie angażuje się w politykę
      no chyba, że ta polityka lewicowa, a najlepiej proradziecka, prokremlowska. Nawet ten głupi czy tylko ogłupiony Klich (pułkownik), mówi w swoich rozlicznych ,,wspomnieniach moskiewskich”, że się postawił ministrowi z balejażem na głowie(Grabarczykowi) i kazał, na swoje miejsce, przysłać ,,kogoś po moskiewskiej szkole”. Czyli, uważał siebie, za trochę lepszego od tych jawnych sowieciarzy, którzy okupują Sztab Generalny i MON. A ostatnio to Pałac Namiestnikowski i Belweder (Dziadek się w grobie przewraca).
      Aha – na dowód: czyje fotografie wiszą na ścianach korytarzy SG?

  3. To proste. Wszak wojsko od
    To proste. Wszak wojsko od zawsze i po wieki wieków amen nie angażuje się w politykę, wręcz się jej brzydzi.
    Po za tym – “lot był cywilny”.
    I podstawowe – ciumkający karzeł odsypiał wieczorne pijaństwo i nie przyłożył im pożyczonej od brata klamki do skroni z nieśmiałą prośbą “lądować, albo krótka lista”.
    Więc kogo i przed kim ich bronić.

    • Wojsko nie angażuje się w politykę
      no chyba, że ta polityka lewicowa, a najlepiej proradziecka, prokremlowska. Nawet ten głupi czy tylko ogłupiony Klich (pułkownik), mówi w swoich rozlicznych ,,wspomnieniach moskiewskich”, że się postawił ministrowi z balejażem na głowie(Grabarczykowi) i kazał, na swoje miejsce, przysłać ,,kogoś po moskiewskiej szkole”. Czyli, uważał siebie, za trochę lepszego od tych jawnych sowieciarzy, którzy okupują Sztab Generalny i MON. A ostatnio to Pałac Namiestnikowski i Belweder (Dziadek się w grobie przewraca).
      Aha – na dowód: czyje fotografie wiszą na ścianach korytarzy SG?