Zobaczyłem dzisiaj na mieście billboard Komorowskiego, który to billboard nie jest ponoć billboardem a czymś co się nazywa siatką wielkoformatową. Żadnej różnicy. Ale nie dla Platformy.
Zobaczyłem dzisiaj na mieście billboard Komorowskiego, który to billboard nie jest ponoć billboardem a czymś co się nazywa siatką wielkoformatową. Żadnej różnicy. Ale nie dla Platformy.
Przed rozpoczęciem kampanii wyborczej PO apelowała do innych partii i komitetów wyborczych, by zrezygnować z kampanii billboardowej.
Inni kandydaci tej propozycji nie przyjęli, wszędzie widać billboardy moich konkurentów – stwierdził w sobotę w Mikołajkach (warmińsko-mazurskie) Bronisław Komorowski podkreślając, że formacja którą on reprezentuje jest konsekwentna w swoich deklaracjach i zapewnił, że jego podobizna nie widnieje na ani jednym billboardzie.
Lata temu, gdy owa “formacja” Bronka powstawała nazwa Platforma Obywatelska została dla niej wybrana nie bez kozery. Formacja ta miała być czymś innym od partii politycznej. Czymś lepszym. Obywatelskim. Organizowane były, wśród członków, prawybory na listy wyborcze. Formacja ta, tak tak drogie dziatki, miała nawet zrezygnować z pieniędzy budżetowych dla partii politycznych. Oczywiście skończyło jak się skończyło. O prawyborach na listy wyborcze najstarsi górale chyba nie pamiętają, same prawybory ostatnio ośmieszono pojedynkiem Sikorski – Komorowski kiedy to Radzio, delikatnie ujmując, nie otrzymał wiele pomocy od organizatorów i był na z góry przegranej pozycji. Dotacje, mimo szczytnych deklaracji, też w Platformie zaczęli brać.
Ot życie. Billboard od siatki niewiele różni, efekt taki sam, ale kasę pustą od pełnej różni sporo.
PS. Złapano trzech funkcjonariuszy OMON-u (Zomo made in Russia), którzy okradli konto bankowe zmarłego w katastrofie smoleńskiej Andrzeja Przewoźnika. Robi wrażenie, szczególnie, że to Sowiety a tam przecież najmniejszy pionek w mundurze to jednak świętość.