Polityka – królewska gra, rozgrywana na wsi
Polityka – królewska gra, rozgrywana na wsi
Polityka ma to do siebie, że jest nieprzewidywalna i to, że tak naprawdę nie wiadomo jak bardzo jest brudna. To, jaką jest w rzeczywistości, nie zawsze jest zgodne z tym, co i jak pokazują media głównego nurtu i taką, jak chcą ją widzieć pozostałe media. Pomiędzy białym i czarnym zawsze jest szarość, w której leży istota rzeczy.
Główni konstruktorzy sceny politycznej w Polsce doskonale wiedzą czego chcą i do czego dążą. Nie zawsze jest to zgodne z tym, czego chciałoby społeczeństwo i nie zawsze jest to tak, że polityka lokalna pozostaje w oderwaniu od polityki regionu. W tej szarości uprawia się prawdziwą politykę, rozdaje się karty i gra na wysokie stawki.
Gdyby przyjrzeć się uważniej ostatnim kilku dniom tego jak zachowują się politycy, jakie wykonują ruchy, co i jak piszą media głównego nurtu, albo co przemilczają, to uważny obserwator dojdzie do wniosku, że przy szachownicy stanęli główni konstruktorzy tej królewskiej gry – rozważają trzy warianty:
-
poświęcenie kilku pionów i figur, aby grę toczyć dalej,
-
wykonanie roszady i cierpliwie czekać na rozwój wypadków,
-
poddanie partii i zacząć od nowego rozdania.
W obecnej sytuacji dalsza gra tak naprawdę nie ma większego sensu. Roszada, owszem wizualnie dość efektowna, ale trzeba zauważyć, że w grze zostają nadal te same zgrane figury i piony.
W obu przypadkach okazuje się, że na szachownicy nie ma królowej i gra staje się nudna i mało widowiskowa. Zatem nowe rozdanie dałoby pewien konkret – czas. Za każdym razem po nowym ustawieniu gry widzowie z niecierpliwością oczekują pierwszych ruchów na szachownicy.
Z informacji, jakie napływają z przyciemnionych gabinetów oddalonych z dala od centrum uwagi, płynie sygnał – ustawimy grę na nowo. Głównym powodem zmian nie jest sytuacja wewnętrzna, ani zewnętrzna – nie ma takiego napięcia, aby przy obecnych możliwościach nie udało się go zredukować.
Główny powód jest podobny do tego z jakim mieliśmy do czynienia za czasów: Miller – Kwaśniewski. Wtedy prezydent Kwaśniewski postawił przysłowiowy krzyżyk na Millera, dziś prezydent Komorowski „poddaje” Tuska.