Media kontestują dziś dorobek obecnego rządu prezentując wypowiedzi różnych polityków. Opozycja oczywiście nie pozostawia na rządzie suchej nitki.
Media kontestują dziś dorobek obecnego rządu prezentując wypowiedzi różnych polityków. Opozycja oczywiście nie pozostawia na rządzie suchej nitki. Jaruś Kaczyński nazywa osiągnięte dokonania porażką roku. Napieralski mu wtóruje. Obaj już dziś chcieliby zobaczyć na własne oczy boiska przy każdej szkole, wybudowane pod dach stadiony, kilometry oddanych do użytku autostrad, stale rosnącą liczbę miejsc pracy itp. oznaki sprawnego zarządzania. Obaj nie mają zamiaru przyjąć do wiadomości, że na tego rodzaju efekty trzeba poczekać więcej niż rok, zwłaszcza po tyloletnich zaniedbaniach. Autostrady zresztą pewnie będziemy musieli sobie odpuścić, bo rząd zdecydował się przede wszystkim inwestować w drogi szybkiego ruchu by osiągnąć jak najwięcej przyzwoitych dróg w ramach przeznaczonego na to funduszu. No i widać już rezultaty. Drogi szybkiego ruchu budowane są na długich odcinkach, dołączane są do nich od razu bezkolizyjne skrzyżowania. Ruch na tych rozbudowywanych drogach jest wprawdzie utrudniony, ale niemal z dnia na dzień widać jak roboty posuwają się do przodu.
Zauważyłem, że staję się coraz mniej odporny na ustawiczne bajdurzenie o drugiej Irlandii, którą koniecznie powinniśmy się stać już po roku rządów PO. Bez wysiłku, ot w ramach kolejnego cudu nad Wisłą. Okazuje się przy tym, że boom gospodarczy dwa lata temu był ewidentną zasługą rządu PiSu, natomiast światowy kryzys gospodarczy spowodowała PO swoją nieodpowiedzialną polityką i brakiem przygotowania do rządzenia. Zaczyna mnie też dokładnie wk?ć ciągłe odwoływanie się wszelakiej opozycji do troski o zwykłego człowieka, który jest biedny, bezradny i bez wydatnej pomocy państwa nie jest zdolny do tego, by dać sobie radę w życiu. Jak przy takim podejściu możemy doczekać się społeczeństwa obywatelskiego, które swój własny los będzie chciało wziąć we własne ręce, oddając tylko to co niezbędne we władanie państwu ???
Polska to dziwny kraj. Pojęcia polityczne mamy tak zniekształcone i pomieszane, że nieraz trudno zwykłemu człowiekowi się w tym połapać. Lewactwo kojarzy się nam przede wszystkim z czasami PRL-u, władzą absolutną jedynie słusznej partii, wszechobecną biedą równo rozdzieloną między maluczkich, kiepskimi zarobkami (wiadomo, socjalizm jest kosztowny), reglamentacją wszelakich towarów na rynku, rozmaitymi gratyfikacjami dla wybranych grup społecznych i zawodowych w ramach rzucanych łaskawie ochłapów i totalnym ubezwłasnowolnieniem zwykłego obywatela, bo władza wiedziała najlepiej, co jest mu do szczęścia potrzebne. I tak właśnie wyglądała ta socjalistyczna rzeczywistość. Dziś rzewną tęsknotę do tamtych czasów odczuwają zwolennicy paru partii lewackich jakie jeszcze egzystują na naszej scenie politycznej (SLD, SDRP, SO, PSL itp.), uparcie pochylających się nad tymi sierotami po PRL-u, kompletnie bezradnymi po wrzuceniu ich we wrogą im rzeczywistość.
Naturalną rzeczy koleją wydawać by się mogło, że PARTIE PRAWICOWE powinny stanowić przeciwieństwo PARTII LEWICOWYCH. Prawica powinna zatem preferować przede wszystkim ekonomię (tę prawdziwą, a nie socjalistyczną), powinna interesować się praktycznymi działaniami w sferze biznesu, produkcji i marketingu oraz gromadzeniem dóbr materialnych (państwo bogate bogactwem swych obywateli). Prawicę motywować do działania powinno współzawodnictwo, wolny rynek z interwencjonizmem państwowym ograniczonym do minimum. Te trendy zwykło się nazywać w polityce KONSERWATYZMEM. Czy nasza prawica jest właśnie taka? Ależ skąd. Nic bardziej mylnego. Nasza prawica, zwłaszcza ta reklamująca się jako PiS, jest konserwatywna inaczej, choć pozostaje w całkowitej zgodzie z podstawowym znaczeniem tego określenia. Wiadomo albowiem, że konserwatyzm jest zachowawczy. Taka jego natura, że próbuje utrzymać status quo ante. Oznacza to, że nasza prawica usiłuje zachować to, do czego za młodu przywykła, a więc do państwa opiekuńczego, czyli mówiąc innymi słowami – socjalnego. W ramach tego przedziwnego konserwatyzmu prawica pisowska hołduje jeszcze trendom bogoojczyźnianym, co oznacza, że w gruncie rzeczy jest chadecką partią narodowo-socjalistyczną, a więc również lewacką. Oznacza to również, że od lewicy różni ich tylko stosunek do historii i religii, a dokładniej do naszej historycznej martyrologii i Kościoła. Jak w tej sytuacji można zdefiniować CENTRUM? I czy w takiej rzeczywistości może ono w ogóle egzystować?
Myślę, że partię centową przy takiej scenie politycznej możemy sobie spokojnie odpuścić. Platforma ze swoimi hasłami liberalnej gospodarki, społeczeństwa obywatelskiego, prywatyzacji tego wszystkiego, co w rękach prywatnych zwykło lepiej funkcjonować, Platforma, której politycy nie dostają orgazmu podczas przemówień o. Rydzyka, jawi się w tej rzeczywistości partią zgoła normalną, jedyną partią, która może pretendować do określenia prawicowej. Staje się też w tej parszywej rzeczywistości jedyną realną PARTIĄ NASZYCH MARZEŃ, bo partią antylewicową. Kto w tej sytuacji mógł choć przez chwilę wierzyć w PO-PiS? Kto mógł poczuć się zaskoczony jawną wrogością PiSu do PO? Trzeba umieć odróżnić chciejstwo od realnych możliwości.
Czy Platforma spełniła te marzenia w pierwszym roku swoich rządów? Z pewnością nie, bo ich spełnić nie mogła. Na to po prostu nie było czasu i możliwości. Nawet jeśli założyć, że reformy były już przygotowane, to trzeba je było przerobić pod kątem możliwości przepchnięcia ich przez sejm. Opozycja jest zbyt silna, a koalicjant też ma skłonności socjalistyczne, bo tego elektoratu lekceważyć nie należy. Słupki sondażowe stoją stale w oczach każdemu politykowi i nikt mnie nie przekona, że może być inaczej. Rzetelnej reformy KRUSu z pewnością nie da się przeprowadzić się przy takim koalicjancie, a jednak jakieś nieśmiałe próby są podejmowane w tym kierunku. Podjęta została reforma służby zdrowia, która wołała o to wielkim głosem po spustoszeniach, jakie w reformie Buzka dokonał rząd Millera. Podjęto kolejną reformę świadczeń emerytalnych, której żaden rząd po rządzie Buzka nie ośmielił się tknąć. Podnoszone są przy tym pod niebiosa żale o morderczej kasacji przywilejów emerytalnych, które już zostały nabyte. Przypomina się, że to rekompensata za kiepskie zarobki. Przypomnę zatem o “czasowym” zmniejszeniu realizowanych wypłat emerytur i kasacji ?przywilejów? odebranych naukowcom jakiś czas temu przez rząd SLD. Im też obiecano wcześniej 25% dodatek do emerytury za to, że byli (i są nadal) kiepsko opłacani i niejednokrotnie pracowali w warunkach urągających przepisom BHP. Wiadomo, że naukowcy nie wyjdą na ulice z gazrurką, więc można było ten przywilej odebrać całkowicie bezkarnie. Nie zauważyłem wtedy protestów. A zmniejszone emerytury pozostały do dziś, tyle że są od czasu do czasu rewaloryzowane o śmieszne kwoty. Zapomina się o tym, że emerytury te zostały wyliczone w oparciu o średnią krajową, która uległa drastycznej zmianie w międzyczasie.
Proponowana reforma emerytur musi być przeprowadzona, bo budżet tego dalej nie wytrzyma tego co jest. Liczba emerytów stale rośnie, a związki zawodowe chcą koniecznie utrzymać przywileje młodych emerytów, którzy swoich przywilejów nie wypracowują, lecz chcą je otrzymać w darze z obciążeń podatkowych innych płatników. Nie zapominajmy, że fundusz emerytalny dzisiejszych emerytów został radośnie roztrwoniony przez socjalistyczne państwo. Na ich dzisiejsze i jutrzejsze emerytury pracują ci, którzy dziś płacą podatki. Chyba nie chcemy zarżnąć gospodarki tylko dlatego, że tak postanowiły związki zawodowe, które czują swoją siłę. Jeśli rząd Tuska się nie ugnie pod tym szantażem, ma u mnie plus. A tymczasem PiSowski prezydent z góry zapowiedział, że wsadzi kij w szprychy i zawetuje obie ustawy. I tę emerytalną i tę zdrowotną. Obie z troski o biednych i bezradnych obywateli, przy czym uzasadnienia utrącenia tych ustaw cuchną obrzydliwą demagogią i zwyczajnymi kłamstwami obliczonymi na skuteczną psychomanipulację “ciemnym ludem”.
Nie będę ględzić o polityce zagranicznej rządu, bo jest komentowana nieustannie. Nie jest źle, zwłaszcza, że “pierwszy i najważniejszy” prezydencki pisowski opozycjonista wpycha się tam, gdzie go nie proszą, a więc tam, gdzie konstytucja prawa do tego mu nie daje. Ma WSPÓŁPRACOWAĆ, nie przeszkadzać czy dokarmiać swoje niedowartościowane ego. Nie podoba mi się tylko, że w wywołanych przez prezydenta przepychankach z rządem stale przykłada się tę samą miarę do rozpychającego się w kompetencjach prezydenta i atakowanego rządu. To rząd jest odpowiedzialny za wyniki rządzenia, w tym i za politykę zagraniczną. Nie zapominajmy o tym. Prezydent, cokolwiek by nie zrobił, właściwie za nic nie odpowiada. To właśnie on może się ?bawić?, nie premier czy jego rząd.
Nie jest to mój ukochany rząd, ale poprzeczkę ustawił sobie jak na nasze warunki wysoko. Jak na razie powoli (zbyt powoli) ciągnie to co obiecywał. Trzeba wziąć też poprawkę na to, że właściwie żadna formacja polityczna go w tym nie wspiera. PSL to taki koalicjant z musu i nie daje o tym na chwilę zapomnieć, bo wiele zapowiedzi obiecywanych przez PO jest mu solą w oku. Sztandarowe przykłady to KRUS, podatek liniowy i obiecane JOWy. PiS natomiast bruździ gdzie tylko może i uprawia w mediach demagogię obliczoną na odzyskanie strat w elektoracie. SLD z kolei wojuje, bo próbuje coś ugrać dla siebie odbierając elektorat PiSowi i PO.
No i na koniec nie przyjmuję na razie do wiadomości ględzenia obu panów K. i ich akolitów o kampanii prezydenckiej Tuska i stagnacji w związku z tym w pracach rządu, choć ględzenie to skwapliwie podchwyciły media. Dopóki sam nie zadeklaruje, dla mnie to tylko plotka.
Miło mi, że w swoich opiniach nie jestem osamotniony.
Co więcej, szlag mnie trafia, gdy słyszę nieustające narzekania. Szanowny prezes Kaczyński, który zaprezentował całą “erupcję nienawiści” w swoim podsumowaniu, miał dwa lata na działanie i zostawił nas z ręką w nocniku, bo rezultaty jego działań w zasadzie nadają się tylko do kasacji gdy czas stosowny nadejdzie. Dziś wreszcie są jakieś jaskółki zwiastujące wiosnę, a my wciąż narzekamy. Jasne, że nie wolno nam Tuska zagłaskać, ale warto oddać mu to, na co zasłużył on i jego ludzie.
Tak przy okazji…. Gdy zapytasz Amerykanina jak mu się wiedzie, odpowie, że znakomicie. Gdy zapytasz o to Polaka, zaczyna wyliczać różne bolączki. Sprawdziłem wielokrotnie. To działa.
Miło mi, że w swoich opiniach nie jestem osamotniony.
Co więcej, szlag mnie trafia, gdy słyszę nieustające narzekania. Szanowny prezes Kaczyński, który zaprezentował całą “erupcję nienawiści” w swoim podsumowaniu, miał dwa lata na działanie i zostawił nas z ręką w nocniku, bo rezultaty jego działań w zasadzie nadają się tylko do kasacji gdy czas stosowny nadejdzie. Dziś wreszcie są jakieś jaskółki zwiastujące wiosnę, a my wciąż narzekamy. Jasne, że nie wolno nam Tuska zagłaskać, ale warto oddać mu to, na co zasłużył on i jego ludzie.
Tak przy okazji…. Gdy zapytasz Amerykanina jak mu się wiedzie, odpowie, że znakomicie. Gdy zapytasz o to Polaka, zaczyna wyliczać różne bolączki. Sprawdziłem wielokrotnie. To działa.
Miło mi, że w swoich opiniach nie jestem osamotniony.
Co więcej, szlag mnie trafia, gdy słyszę nieustające narzekania. Szanowny prezes Kaczyński, który zaprezentował całą “erupcję nienawiści” w swoim podsumowaniu, miał dwa lata na działanie i zostawił nas z ręką w nocniku, bo rezultaty jego działań w zasadzie nadają się tylko do kasacji gdy czas stosowny nadejdzie. Dziś wreszcie są jakieś jaskółki zwiastujące wiosnę, a my wciąż narzekamy. Jasne, że nie wolno nam Tuska zagłaskać, ale warto oddać mu to, na co zasłużył on i jego ludzie.
Tak przy okazji…. Gdy zapytasz Amerykanina jak mu się wiedzie, odpowie, że znakomicie. Gdy zapytasz o to Polaka, zaczyna wyliczać różne bolączki. Sprawdziłem wielokrotnie. To działa.
Miło mi, że w swoich opiniach nie jestem osamotniony.
Co więcej, szlag mnie trafia, gdy słyszę nieustające narzekania. Szanowny prezes Kaczyński, który zaprezentował całą “erupcję nienawiści” w swoim podsumowaniu, miał dwa lata na działanie i zostawił nas z ręką w nocniku, bo rezultaty jego działań w zasadzie nadają się tylko do kasacji gdy czas stosowny nadejdzie. Dziś wreszcie są jakieś jaskółki zwiastujące wiosnę, a my wciąż narzekamy. Jasne, że nie wolno nam Tuska zagłaskać, ale warto oddać mu to, na co zasłużył on i jego ludzie.
Tak przy okazji…. Gdy zapytasz Amerykanina jak mu się wiedzie, odpowie, że znakomicie. Gdy zapytasz o to Polaka, zaczyna wyliczać różne bolączki. Sprawdziłem wielokrotnie. To działa.
Miło mi, że w swoich opiniach nie jestem osamotniony.
Co więcej, szlag mnie trafia, gdy słyszę nieustające narzekania. Szanowny prezes Kaczyński, który zaprezentował całą “erupcję nienawiści” w swoim podsumowaniu, miał dwa lata na działanie i zostawił nas z ręką w nocniku, bo rezultaty jego działań w zasadzie nadają się tylko do kasacji gdy czas stosowny nadejdzie. Dziś wreszcie są jakieś jaskółki zwiastujące wiosnę, a my wciąż narzekamy. Jasne, że nie wolno nam Tuska zagłaskać, ale warto oddać mu to, na co zasłużył on i jego ludzie.
Tak przy okazji…. Gdy zapytasz Amerykanina jak mu się wiedzie, odpowie, że znakomicie. Gdy zapytasz o to Polaka, zaczyna wyliczać różne bolączki. Sprawdziłem wielokrotnie. To działa.
Miło mi, że w swoich opiniach nie jestem osamotniony.
Co więcej, szlag mnie trafia, gdy słyszę nieustające narzekania. Szanowny prezes Kaczyński, który zaprezentował całą “erupcję nienawiści” w swoim podsumowaniu, miał dwa lata na działanie i zostawił nas z ręką w nocniku, bo rezultaty jego działań w zasadzie nadają się tylko do kasacji gdy czas stosowny nadejdzie. Dziś wreszcie są jakieś jaskółki zwiastujące wiosnę, a my wciąż narzekamy. Jasne, że nie wolno nam Tuska zagłaskać, ale warto oddać mu to, na co zasłużył on i jego ludzie.
Tak przy okazji…. Gdy zapytasz Amerykanina jak mu się wiedzie, odpowie, że znakomicie. Gdy zapytasz o to Polaka, zaczyna wyliczać różne bolączki. Sprawdziłem wielokrotnie. To działa.