W zasadzie Tusk ma już tylko dwa wyjścia: odejść w zamian za obietnicę nietykalności dla siebie i rodziny, albo podjąć walkę rozpisując wybory. Problem z wyborami jest taki, że nie można ich rozpisać bez kompletnej wiedzy „co na nas mają i ile ujawnią” oraz, że w praktyce może nie udać się zebrać większości niezbędnej do samorozwiązania Sejmu. Jeżeli wybierze wariant trwania do gorzkiego końca przysłowiowo skończy w bunkrze pod Kancelarią Rady Ministrów.
Na razie widać, że próbuje walczyć. Nie sądziłem, że dożyję czasu gdy o 8 rano w Boże Ciało będzie Donaldu Tusku z rozbieganymi wilczymi oczkami łgał jak najęty. Dobrze, że go przypudrowali to przynajmniej się nie spocił jak onegdaj Miro. Podejrzewam, że to będzie pracowity weekend dla sondażowi, jeżeli wyjdzie im, że daje się uratować powyżej 20% przy dobrym wyniku Millera wybory mamy jak banku. Trzeba jedynie upewnić się, że nie mają np. Józia Baka nagranego jak przechwala ile to wziął od Plichty, albo wściekającego się, że większość tego co wziął musiał oddać ojcu.
Problemem może być zebranie większości, ale od czego jest „presja społeczna”. Już zresztą mamy tego przedsmak – chór wujów załamuje ręce na tym, że „Kaczor nic nie robi”. Bez zgody Kaczora wyborów na jesieni nie będzie, a są mu one w tej chwili nie na rękę. I tak mamy wybory do samorządów, które znacząco zwiększą stan posiadania PiS. Będzie rządził lub współrządził w co najmniej 4 sejmikach wojewódzkich, a możliwe, że nawet w 6. Do tego znacząca liczna nowych radnych, wójtów, burmistrzów i kilku prezydentów. Przy tym Ziobryści doznają kolejnej klęski, bo oni po prostu nie mają struktur, ani pieniędzy. Jednak w przypadku jesiennych połączonych wyborów trzeba będzie rzucić im koło ratunkowe, Korwin nie zdąży się skompromitować.
Kaczorowi zwyczajnie się nie kalkuluje popierać wyborów. Co innego Tuskowi, jest to ucieczka do przodu i szansa na zachowanie przywództwa. Można przy tym pozbyć się niepewnego elementu we własnych szeregach po prostu nie wpisując na listy.
Uważam, też, że słusznie Kaczor „nienawistnie milczy” zamiast stawać na czele antytuskowej krucjaty. O niczym innym nie marzy Tusk, ogłosiłby wtedy, że wykorzystuje przestępstwo, by z pomocą Ruskich przejąć władzę. Zwłaszcza, gdyby rację miał MatkaKurka podejrzewając, że mają jakieś nagrania na PiS (mogą mieć, pamiętacie jak Piłka próbował załatwić córce robotę u Dochanala?). Wtedy dopiero „Stokrotka” zapałaby świętym oburzeniem na hipokrytę. Nie ma powodu pchać się pod dywan, pod którym walczą buldogi. Używiom…
Podsumowując, mamy jasne przygotowania do wyborów, co niekoniecznie jest dla sympatyków PiS dobrą wiadomością.