Reklama

Zenon był człowiekiem wierzącym. Wierzył w Boga, ale tak standardowo, jak większość przyznających się do wiary w tym kraju. Do kościoła nie chodził, bo mu się w niedzielę rano nie chciało wstawać, a wieczorem to już myślał o tym, że w poniedziałek trzeba będzie rano wstać do pracy, więc wieczory niedzielne spędzał oglądając tv, z rzadka czytając gazetę lub książkę.

Wnerwiało go, jak większość rodaków, to co się w kraju działo. Pracę miał i owszem, ale taką jakąś bez satysfakcji. I finansowej i zawodowej. Dawno się już wypalił i pracował tak raczej z przyzwyczajenia, żeby nie spsieć jak sąsiad, który nie tylko – jak Zenon – rozwiódł się, ale chlać zaczął na umór i pogadać już z nim nie było o czym.

Reklama

Spędzał więc Zenon popołudnia i wieczory sam w domu. No może nie sam. Z telewizorem, żeby pogadać do kogo było. A gadał sobie Zenon do telewizora jak dziad do obrazu. Jak widział polityka, którego nie lubił, to taką kurwą rzucał w ekran, że ściany się trzęsły. Sąsiad zza ściany raz nawet zapytał czy Zenek kobitę sobie jakąś sprowadził, bo znowu kurwami rzuca, jak wtedy, kiedy Hanka, znaczy żona Zenka, jeszcze z nim mieszkała. Jak wystąpił u tej blondyny z TVN ten polityk K., to mu Zenek w twarz napluł tak, że potem trzeba było płynem do naczyń zmywać tę ślinę.

Pomstował Zenek na otaczający świat, wyrzucał ludziom, którzy psa po wypadku przywiązali do jakiejś konstrukcji, że Boga w sercu nie mają, bo w gruncie dobry z Zenka był człowiek, a że nie po bożemu rozwiódł się, to nie jego wina tylko Hanki, co się z młodszym puściła i sama o rozwód wniosła.

Tego wieczora oglądał Zenek harce z gwiazdami. Nie lubił tego programu, wnerwiały go te wiecznie uśmiechnięte, wypomadkowane twarze, ten lans – jak mawiały dzieciaki z podwórka, ale coś kazało mu się gapić w ekran. Gwiazdy i gwiazdki bez zażenowania opowiadały o swoich przygodach miłosnych, o kolejnych partnerach i erotycznych przygodach.
– Bożesz ty mój – mimowolnie złożył ręce w geście modlitwy Zenon. – Co za czasy. We łbie się ludziom przewraca. Zmieniają se chłopów jak rękawiczki. Moja Hanka to przy nich anioł był – posmutniał na chwilę wspomniawszy swoje nieudane małżeństwo.
– Że też Bóg na takie rzeczy pozwala – westchnął.

Nagle ekran telewizora przygasł, ale z głośników dalej dobywał się dźwięk. Jakiś niewątpliwie męski, ale jednocześnie pełen ciepła – jak kobiecy – głos powiedział: – A co mam nie pozwalać? Dostaliście 10 przykazań? Dostaliście. No to róbta z nimi co chceta. Potem się was z tego rozliczy. „Zliczone zostaną…” Zresztą co będę cytował po próżnicy. Słowo zostało zapisane. A poza tym, mój drogi, telewizja nie jest moja, tylko PiS-u zdaje się. Więc uprzejmie się odczep. Modliliście się 50 lat o wolność, oto macie wolność… i 10 przykazań, gdybyście zapomnieli co jest dobre a co złe.
– O i jeszcze sobie jaja z Boga robią! – warknął Zenon. – Gdzie w cholerę podział się ten obraz?
– Zenonie, jak ze mną rozmawiasz bądź uprzejmy nie przeklinać. „Cholera”, to co prawda takie sobie przekleństwo, ale rozumiesz, ja jestem nieco konserwatywny. W innym wypadku musiałbym 10 przykazań przerobić wedle politycznej poprawności, feminizmu, równouprawnienia i takich tam.
To pewnie ta interaktywna telewizja – pomyślał Zenon. Ja se gadam w domu, a oni ze mną ze studia.
– Tak Zenonie – obwieścił głos – tu studio Raj, bądź uprzejmy wyjąć peta z gęby, jak ze mną rozmawiasz.
Zenonowi pet wypadł w tej chwili z ust i zgasił tlący się niedopałek butem. Na szczęście dywan zabrała ze sobą Hanka.

– Eeeee, ten tego, to znaczy, czy to …
– A co myślałeś, że tu na ziemi kontaktuję się z wami tylko przez obrazki na szybach i płaczące drzewa? Mamy XXI wiek. Zresztą beze mnie nic byście nie wymyślili.
– Ale dlaczego ja – zaniepokoił się Zenon. Jestem wybrany?
– Oj tam zaraz wybrany – powiedział głos. Po prostu pytałeś to ci uprzejmie odpowiadam. Żebyś wiary nie utracił. A poza tym całkiem przyzwoity z ciebie jest człowiek. Pytaj więc synu.
– Yyyyy, no to może – zająknął się Zenon – yyyy, dlaczego Hania mnie opuściła? – wypalił jak z działa. – Skoro przyzwoity ze mnie człowiek, to czemu do tego dopuściłeś?
– Phi, prywata przez ciebie przemawia mój synu, a ja myślałem, że o sprawy ogólnoludzkie, cywilizacyjne będziesz pytał. Ale niech ci będzie. Otóż w piśmie zapisano, że będziecie się rozmnażać, tak?
– Nooo – bez przekonania przytaknął Zenon.
– A widzisz huncwocie, a ty co? Gumek drabie używałeś, żonie pigułki kazałeś połykać. Wiesz ile się napracowałem nad genotypem twojej byłej żony? W planach dziecko geniusza mieliście spłodzić – wielkiego Polaka jak nieprzymierzając…zresztą nieważne. A ty mi przyszłą matkę od macierzyństwa odwiodłeś, że już właściwie rzutem na taśmę zdążyłem jej tego małolata podesłać…
– To twoja….eeeee, Wasza sprawka? – ryknął Zenon. Tak się nie godzi rozbijać małżeństwo, to nie po bożemu.
– Nie bluźnij, ty leniu. Wiesz ile czasu zajmuje wyhodowanie dobrego genotypu? 5-6 pokoleń. Mam 150 lat pracy poświęcić dla jednego partacza, któremu się nie chce? Było się wywiązać z obowiązków małżeńskich jak Pan…to jest jak przykazano.

Zawstydził się Zenon, wyłączył telewizor i przez parę dni nie włączał odbiornika. Myślał.
Wreszcie po czterech dniach ponownie się zdecydował.
W wiadomościach podawali właśnie nowe krwawe informacje. Sprawca śmiertelnego wypadku, w wyniku którego zginęły 2 osoby został skazany na 5 lat pozbawienia wolności. Jan C. kierując samochodem pod wpływem alkoholu spowodował wypadek. Sprawca przeżył i uciekł z miejsca wypadku. Sąd wziął pod uwagę dotychczasową niekaralność sprawcy i zaliczył oskarżonemu 2 lata przebywania w areszcie śledczym na poczet kary.

– No pięknie – wykrzyknął Zenon. – 5 lat. Wyjdzie za trzy. Widzisz i nie grzmisz Panie? Dwa trupy, a ten bydlak dostaje pięć lat. Po dwa i pół za każde zwłoki. Jak facet, który po raz drugi okradł warzywniak – ten na rogu. Dwoje ludzi nie żyje, a ten, ten…no wiesz co chcę powiedzieć będzie sobie chodził po celi w tę i nazad. I co Ty na to? To ma być sprawiedliwość?
– Powoli – powiedział głos z przygaszonego telewizora. – Po to zostawiłem go przy życiu, żeby odpokutował swoje winy. Ale mój drogi, mój sąd jest sądem ostatecznym – żywymi zajmuje się twój sąd. U mnie, ma jak w banku 40 lat takich ekstrasów, że popamięta po wieczne czasy. Reklamację składaj sobie do drugiej instancji ziemskiego sądu. Adam będąc w raju, gdzie wszystko było poukładane po mojemu, stale mędził, że się we wszystko wtrącam, więc poza kobietą dałem mu jeszcze rozum i wolną wolę. Macie co chcieliście.
– Zawsze masz na wszystko gotową odpowiedź – obruszył się Zenon.
– Dziwisz się? – z sarkazmem zapytał się głos.
Zenon jeszcze przez godzinę zadawał pytania. Pytał o różne sprawy. Prywatne, krajowe, ogólnoludzkie. Głos zawsze z tą samą pewnością siebie odpowiadał. Gdy Zenon poprosił o numery najbliższego losowania lotto, głos zaśmiał się i kazał mu ni mniej ni więcej tylko spadać na szczaw. Dyskusja trwała do 3 nad ranem. W końcu zmęczony Zenon wyłączył telewizor, uprzednio pożegnawszy się tradycyjnym „z Bogiem”.

Następnego dnia oglądając wiadomości odczekał na właściwy wątek i zadał standardowe już pytanie: – No i co to ma być? Jak można na coś takiego pozwolić? Tym razem jednak nie było odpowiedzi.
– Co u diaska – zaniepokoił się Zenon. Halo! Słychać mnie? Mówi się. Zadałem pytanie!
Zamiast odpowiedzi płynącej jak poprzednio z głośników na ekranie telewizora pojawił się
napis: Uprzejmie informujemy, że dalsze rozmowy z B. będą możliwe po zapłaceniu abonamentu radiowo – telewizyjnego.

Reklama

64 KOMENTARZE

  1. Boski telewizor
    Od dawna lansuje tezę, że Bóg wyprowadził się ze swych świątyń do telewizorni. Miło wiedzieć, że krąg podobnie myślących się powiększa. Pierwsze tego symptomy zauważyłem, gdy nastała u nas era telewizji prywatnej, teraz rozszerzyło się to również, a może przede wszystkim na telewizję publiczną. Płacenie abonamentu niedługo stanie się wartością chrześcijańską samą w sobie, dlatego puenta tekstu jest jak najbardziej na miejscu.

  2. Boski telewizor
    Od dawna lansuje tezę, że Bóg wyprowadził się ze swych świątyń do telewizorni. Miło wiedzieć, że krąg podobnie myślących się powiększa. Pierwsze tego symptomy zauważyłem, gdy nastała u nas era telewizji prywatnej, teraz rozszerzyło się to również, a może przede wszystkim na telewizję publiczną. Płacenie abonamentu niedługo stanie się wartością chrześcijańską samą w sobie, dlatego puenta tekstu jest jak najbardziej na miejscu.

  3. Boski telewizor
    Od dawna lansuje tezę, że Bóg wyprowadził się ze swych świątyń do telewizorni. Miło wiedzieć, że krąg podobnie myślących się powiększa. Pierwsze tego symptomy zauważyłem, gdy nastała u nas era telewizji prywatnej, teraz rozszerzyło się to również, a może przede wszystkim na telewizję publiczną. Płacenie abonamentu niedługo stanie się wartością chrześcijańską samą w sobie, dlatego puenta tekstu jest jak najbardziej na miejscu.

  4. Boski telewizor
    Od dawna lansuje tezę, że Bóg wyprowadził się ze swych świątyń do telewizorni. Miło wiedzieć, że krąg podobnie myślących się powiększa. Pierwsze tego symptomy zauważyłem, gdy nastała u nas era telewizji prywatnej, teraz rozszerzyło się to również, a może przede wszystkim na telewizję publiczną. Płacenie abonamentu niedługo stanie się wartością chrześcijańską samą w sobie, dlatego puenta tekstu jest jak najbardziej na miejscu.