I cóż z tego, że różnymi się i to niekoniecznie jak w tytule wpisu?
Nic. I to dobra wieść, bo wiadomość żadna.
I cóż z tego, że różnymi się i to niekoniecznie jak w tytule wpisu?
Nic. I to dobra wieść, bo wiadomość żadna.
Mam wielką trudność w okiełznaniu natłoku myśli, które są efektem niekoniecznie własnych przemyśleń i obserwacji, a natłoku zasłyszanych cudzych opinii i sądów, a też pojedynczych i zbiorowych obrazów.
Czuję ogromne zmęczenie; być możliwe to całkiem, że powodem mego stanu jest ostry atak grypy(?!) sprzed kilku dni i tysiące zjeżdżonych kilometrów przed atakiem choroby jak i w trakcie jej trwania. Możliwe, ale być może powód istnieje też inny, a może nawet seria powodów połączonych niewidzialną nicią spisku na moje zdrowie. Nie mam sił trawestować myśli, które mnie zalewają niczym wezbrane wody wszystkich rzek naraz.
Ale w tym stanie, nieznacznie podwyższonej temperatury ciała i dość znacznie obniżonego stanu adrenaliny zauważam jedno – muzyka jest wciąż tym co uwielbiam bardzo, a upodobanie do dźwięków zależne jest tylko od stanu ducha; dziś przekonują mnie łagodne tony linii melodycznych nasączonych sentymentalną treścią.
Przypuszczam, że za czas jakiś stan ducha zmieni się, kiedy organizm zdoła wyjść obronną ręką; wtedy zmysły poszukiwać będą bardziej dynamicznych dźwięków o wyższej rytmice.
I w tym stanie, kiedy przytłumiony wzrok odbiera impuls zapisu obrazu “Polska pod wodą” ulokowanego w ostatnim numerze Angory, zadaję sobie po cichu pytanie: dlaczego akurat redakcja zechciała pokazać ten obraz, a nie jakiś inny.
Na wszelki wypadek gazetę przykrywam inną, też nieprzeczytaną, a warto by było bo tytuł ciekawy i w ogóle.
Spojrzałem na tytuł mojego wpisu i, mimo zatopienia myśli, zdołałem sobie przypomnieć, że przez ułamek sekundy miałem jakiś pomysł na napisanie tekstu o tym jak się różnimy, ale nieposłuszne myślom palce poleciały w inną nutę.
No cóż, tak bywa. Z tym jak się różnimy wewnętrznie i zewnętrznie nie da się walczyć, można jedynie zaakceptować lub nie. Ja akurat akceptuję. I tę chwilę nie czuję potrzeby, aby się wyzłośliwiać na tematy mniej czy bardziej polityczne i inne.
Nie każdy ma elegancki garnitur na wyjście.
Nie każdy ma duszę i nie każdy jest ‘odpowiednio’ wrażliwy, uzdolniony i mądry i empatyczny.
Nie każdy jest młody i stary.
I też nie każdy ma wyjściową twarz.
Jest to wszystko w jakichś proporcjach wymieszane w taki sposób, aby raz plan pierwszy był wyrazisty, a innym razem, aby to tło bardziej przyciągało.
Tymczasem
lawiną pamięć spadła
uwolniona
jednym obrazem
dźwięk doczłapał później
rozrzucony
w pojedyncze tony
jakby miał żal że nie nadąża
za światłem
na kolanach po omacku zbierała nuty rozsypanych łez
Nie każdy ma Marku. Ja nie
Nie każdy ma Marku. Ja nie mam. Powód jak dla mnie oczywisty. Gapowate roztrzepanie. Pomyliłoby mi się który kiedy. Muszę zatem wkładać wciąż tę samą twarz dla wszystkich. Czasem mi w niej nie do twarzy, ale cóż…To, że się różnimy nie zawsze pięknie, to dobrze, choć wszem i wobec głoszę odwrotnie. Jak inaczej można by zobaczyć siebie nie patrząc w innego?
Zdrowiej, nabieraj sił i…przecież wiesz.
Nie każdy ma Marku. Ja nie
Nie każdy ma Marku. Ja nie mam. Powód jak dla mnie oczywisty. Gapowate roztrzepanie. Pomyliłoby mi się który kiedy. Muszę zatem wkładać wciąż tę samą twarz dla wszystkich. Czasem mi w niej nie do twarzy, ale cóż…To, że się różnimy nie zawsze pięknie, to dobrze, choć wszem i wobec głoszę odwrotnie. Jak inaczej można by zobaczyć siebie nie patrząc w innego?
Zdrowiej, nabieraj sił i…przecież wiesz.