Reklama
Na początek link do fotki:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/0d5c4df98d78f745.html
Na początek link do fotki:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/0d5c4df98d78f745.html
Reklama
Ten po lewej to nie żmija, to węgorz. A teraz proszę zamknąć oczy i sobie go wyobrazić już uwędzonego w temp. 40 st. C jeszcze ciepłego na talerzu, a do tego zmrożona wódczeka. Widzicie to? To miłej niedzieli…
Reklama
na sznurku
Ten węgorz to jeszcze jakoś w miarę wisi. Pozostałe ryby są jakieś takie pornograficzne.
O!
To jest właśnie to!
Wiszą tak by wzbudzić pożądanie kulinarne
wy sklepowi padlinożercy.
Rozwarcie, że się tak wyrażę, jest warunkiem równomiernego uwędzenia.
na sznurku
Ten węgorz to jeszcze jakoś w miarę wisi. Pozostałe ryby są jakieś takie pornograficzne.
O!
To jest właśnie to!
Wiszą tak by wzbudzić pożądanie kulinarne
wy sklepowi padlinożercy.
Rozwarcie, że się tak wyrażę, jest warunkiem równomiernego uwędzenia.
na sznurku
Ten węgorz to jeszcze jakoś w miarę wisi. Pozostałe ryby są jakieś takie pornograficzne.
O!
To jest właśnie to!
Wiszą tak by wzbudzić pożądanie kulinarne
wy sklepowi padlinożercy.
Rozwarcie, że się tak wyrażę, jest warunkiem równomiernego uwędzenia.
Ładnie, ładnie…
Polecam też wędzenie sielawy oraz leszcza (!).
Leszcze zawsze mi się kojarzyły z masą ości, których można się pozbyć np. marynując rybę.
A leszcza wędzonego jedliśmy takiego nie do końca jeszcze uwędzonego, był niesamowicie słodki, apetyczny, sam się rozpływał i nikomu ości nie przeszkadzały.
PS. Rzeczywiście, jak “Gorące Wargi” 😉
gorące i różowe
cholerni zboczeńcy!
Ładnie, ładnie…
Polecam też wędzenie sielawy oraz leszcza (!).
Leszcze zawsze mi się kojarzyły z masą ości, których można się pozbyć np. marynując rybę.
A leszcza wędzonego jedliśmy takiego nie do końca jeszcze uwędzonego, był niesamowicie słodki, apetyczny, sam się rozpływał i nikomu ości nie przeszkadzały.
PS. Rzeczywiście, jak “Gorące Wargi” 😉
gorące i różowe
cholerni zboczeńcy!
Ładnie, ładnie…
Polecam też wędzenie sielawy oraz leszcza (!).
Leszcze zawsze mi się kojarzyły z masą ości, których można się pozbyć np. marynując rybę.
A leszcza wędzonego jedliśmy takiego nie do końca jeszcze uwędzonego, był niesamowicie słodki, apetyczny, sam się rozpływał i nikomu ości nie przeszkadzały.
PS. Rzeczywiście, jak “Gorące Wargi” 😉
gorące i różowe
cholerni zboczeńcy!