Po ostatnim tekście, takim sobie, nie dlatego, że mi się nie chciało, nie potrafię, czy też lekceważ
Po ostatnim tekście, takim sobie, nie dlatego, że mi się nie chciało, nie potrafię, czy też lekceważę Czytelników, ale dlatego, że tekst był tylko luźnym kawałkiem rozważań na szeroki temat, otrzymałem kilka komentarzy. W jednym z nich znalazł się zarzut braku logiki, tłumaczony zamianą ról, wszak nie Tusk rządzi, tylko Tuskiem rządzą. W innym pojawił się sceptycyzm wobec wiecznego czekania na klapę Tuska. Do tych komentarzy chciałbym się odnieść, ponieważ one są ważnie i się ze sobą łączą. Najpierw drugi, bo jest łatwiejszy, a jednocześnie pełni rolę wstępu do generaliów, do zjawisk ogólnych, które nie są liniowe, jak się wielu wydaje. Bez zbędnych ceregieli trzeba napisać wprost, że taki rząd jak Tuska powinien polecieć na zbity pysk od 3 lat co najmniej i nie ma tu nic dziwnego, że od 3 lat wielu Polaków na to czeka i pyta, ile jeszcze i co jeszcze Tusk musi spieprzyć, żeby się stało. Teraz dzieje się sporo i z różnych kierunków, wali się UE, kończy się kasa, czeka nas zapaść gospodarcza o czym mówią już wszyscy, nie tylko Rybiński z Wiplerem, ale TVN Biznes, GW i sam Tusk. Nakłada się zmęczenie PO i Donaldem szczególnie. Dochodzą walki na śmierć i życie, szarpane są ochłapy i synekury. Tusk nie ma już przyjaciół, poza Grasiem, czai się na niego Komorowski, czai Schetyna, spadają mu osobiste sondaże i żeby było ciekawiej niemal do poziomu Kaczyńskiego. W odwodzie jest Smoleńsk, plotki o taśmach PO, wewnętrzna walka partyjna. Słowem tak źle z Tuskiem nie było jeszcze nigdy i chociaż moja propozycja polityczna polega na cierpliwości, która doprowadzi status Tuska do jeszcze niższych poziomów, to mocodawcy i zaplecze Donalda, już na taką taktykę pozwolić sobie nie mogą. Wreszcie Tusk nie ma się czego uczepić, „reformy” skończył, infrastruktura zaraz zdechnie, drugiego Euro nie będzie. Nie ma czym czarować, a na samym straszeniu Kaczorem zamęczy i tak zmordowany centrowy elektorat. W takiej formule PO nie ma szans przetrwać u władzy i każdy kolejny miesiąc będzie pogłębiał degenerację. Z tych powodów uważam, że żarty się skończyły i nie ma mowy o kolejnej czczej gadaninie, z tym stanem rzeczy towarzycho musi coś zrobić, inaczej sprawy wymkną się spod kontroli, tak ja za czasów Millera.
Komentarz drugi zawiera oczywiste założenie, ale moja definicja układu jest zupełnie inna niż to zwykle słyszę. Nie wierzę w proste odgórne sterowanie w wykonaniu jednego zakamuflowanego wodza, czy też nawet grupy. Nie wierzę, że sterowanie Tuskiem lub innym pachołkiem na urzędzie odbywa się na zasadzie komputerowej symulacji. Dynamika zdarzeń, rozmaite koincydencje, walki frakcyjne, niespodzianki i wpadki wymuszają zupełnie innych narzędzi niż jeden gracz, który sobie przestawia piony na szachownicy. Jedyne co można z całą pewnością założyć, to pewien schemat, warunki brzegowe. Do władzy nie może dojść nikt, kto zniósłby „dorobek” PRL II, biznes, media, ideologia musi być zabezpieczona sterowalnymi pajacykami na urzędach i w tym miejscu, jak dla mnie kończy się projekt. Dalej mamy życie i spisane powyżej okoliczności. Gdy towarzycho rozprowadzi odpowiedniego typa i da mu się pobawić w premiera, przestaje się interesować tym, czy Tusk wyrżnie Schetynę, czy ośmieszy Rokitę, rzecz jasna, o ile to nie koliduje z interesem towarzycha. W tym sensie Tusk decyduje o wielu sprawach, podpina się pod rozmaite układy, by wygrać z innymi układami i politycznymi utrzymankami. Jestem więcej niż pewien, że się wszystko w tej grze wzajemnie przenika, plącze i jeszcze do tego o wyniku decyduje boisko, przypadek, szczęście i tak dalej. Nieśmiertelne taśmy Rywina nie przyniosły przecież takiego efektu jaki sobie Michnik wymarzył, ale wyniosły do władzy Romana Giertycha i wpędziły do kanału ulubieńca Michnika, kapuścianego Olka.
Cały czas powtarzam, że w każdym poważnym tąpnięciu jest szansa na powtórkę z 2005 roku, ponieważ mamy do czynienia z żywym organizmem „układowym” i nikt mnie nie przekona, że gdzieś tam na szczycie piramidy, wielki boss ciągnie każdy sznureczek. Nic podobnego, wystarczy jeden durny Serafin, sezon ogórkowy i wygłodniałe pismaki i powstaje taki kipisz, że niejeden na szczycie piramidki obgryza paznokcie i niejeden zaciera łapki. Uczciwie i rozsądnie da się analizować jedynie główne nurty, interesy, sprzyjające okoliczności i to starałem się w poprzednim tekście napisać. Podtrzymuję swoją diagnozę, dziś wcześniejsze wybory byłyby bardzo korzystne dla Tuska, dla niego najbardziej. Wcześniejsze wybory byłby korzystne dla PiS, raczej dla SLD, a na pewno bardzo niekorzystne dla PSL, które prócz afer nie ma grosza przy dupie i tak samo fatalne dla szmaciarza z Biłgoraja. Natomiast jak najbardziej można i nawet trzeba się sprzeczać o to, na kogo w tej sytuacji postawi towarzycho, i które towarzycho jest w tej chwili najsilniejsze. Według mnie liczą się trzy frakcje: ciągle Tusk o ile pomyślnie wykona jakiś spektakularny manewr, choćby grę na kryzys, mocny wydaje się Komorowski ze Schetyną, no i wreszcie jakieś tam zaplecze ma Miller. Towarzycho ma szerokie pole manewru, w razie potrzeby jest jeszcze szmaciarz z Biłgoraj, którego w jednym scenariuszu można wyciąć, w drugim podpiąć pod PO, w zależności od dynamiki zdarzeń. Nowe rozdanie ma jeszcze tę zaletę, że redukuje pajaców politycznych, praktycznie do dwóch partii: SLD i PO. Przez co towarzycho ma pełniejszą kontrolę i nie pozwala się pajacykom rozbrykać, natomiast za wroga ma jedno PiS bez żadnego pola manewru koalicyjnego. Wcale nie jest ważne, kto zaczyna grę, ważne, kto ją kontroluje i zdobywa przewagę. Jeśli się przyjmie zaproponowaną przeze mnie opisową definicję „układu”, tym bardziej warto jeszcze raz przypomnieć. Jeden jedyny gracz, który absolutnie milczy, nazywa się Komorowski i chociaż on sam jest prostaczkiem, to ma wokół siebie starą silną gwardię złożoną z żydowskich komunistów i ruskich namiestników. Tyle uwag i komentarza do komentarzy.
jedna ważna rzecz
Właśnie redaktorek kuźniar grilluje Wojciechowskiego z PiS za Elewaar. smutny widok. nie chodzi o chamski sposób prowadzenia rozmowy, bo redaktor przerywa i gada cały czas jak rasowy polityk w jakimkolwiek śniadaniu z politykami. nie to jest jednak ważne. kuźniar przyjebał sie o to dlaczego rok temu, po raporcie nik, żaden Wipler z PiSu nie poleciał przeglądać dokumentów spółki. można było rozkęcić aferę rok albo nawet pół temu? mimochodem celny strzał w opozycję – nieudolną opozycje. zresztą jak było pisane na tym portalu wielokrotnie.
afery tylko wg harmonogramu
Rok temu nie było polecenia rozkręcenia afery. Oddolne, samowolne rozkręcanie afer przez opozycję jest gaszone w zarodku.
Ktoś postanowił, że akurat teraz jest pora na taśmy.
jedna ważna rzecz
Właśnie redaktorek kuźniar grilluje Wojciechowskiego z PiS za Elewaar. smutny widok. nie chodzi o chamski sposób prowadzenia rozmowy, bo redaktor przerywa i gada cały czas jak rasowy polityk w jakimkolwiek śniadaniu z politykami. nie to jest jednak ważne. kuźniar przyjebał sie o to dlaczego rok temu, po raporcie nik, żaden Wipler z PiSu nie poleciał przeglądać dokumentów spółki. można było rozkęcić aferę rok albo nawet pół temu? mimochodem celny strzał w opozycję – nieudolną opozycje. zresztą jak było pisane na tym portalu wielokrotnie.
afery tylko wg harmonogramu
Rok temu nie było polecenia rozkręcenia afery. Oddolne, samowolne rozkręcanie afer przez opozycję jest gaszone w zarodku.
Ktoś postanowił, że akurat teraz jest pora na taśmy.
Adam Michni zaczął codziennie wewntualnie co drugi
dzień czytać gazetę polską codziennie, bo udało im się NAGLE odkryć, że PO jest partią korupcji politycznej: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,12180218,Kto_wdraza_programy_UE_na_Mazowszu__Ludzie_PO_oraz.html
Trzeba zauwazyć że działacze PO i ich matki zony i kochanki od samego początku i ilości hurtowej bez wyjątku, od początku nie bały się żadnych służb państowych, CBA prokuratury ABW czy tarczy aktykorupcyjnej, ponieważ zatrudniają siebie, swoje rodziny zgodnie z przepisami i najwyższymi standardami. Skoro przepisy umożliwiają masowe zatrudnianie działaczy PO i ich rodzin, skońmy z fikcją. Jeśli najbliższa rodzina polityczna Tuska wiedziała od początku, że walka z korupcją ograniczy się do burmistrzów z PiS i SLD, to na pewno wiedzieli z pierwszej ręki.
Adam Michni zaczął codziennie wewntualnie co drugi
dzień czytać gazetę polską codziennie, bo udało im się NAGLE odkryć, że PO jest partią korupcji politycznej: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,12180218,Kto_wdraza_programy_UE_na_Mazowszu__Ludzie_PO_oraz.html
Trzeba zauwazyć że działacze PO i ich matki zony i kochanki od samego początku i ilości hurtowej bez wyjątku, od początku nie bały się żadnych służb państowych, CBA prokuratury ABW czy tarczy aktykorupcyjnej, ponieważ zatrudniają siebie, swoje rodziny zgodnie z przepisami i najwyższymi standardami. Skoro przepisy umożliwiają masowe zatrudnianie działaczy PO i ich rodzin, skońmy z fikcją. Jeśli najbliższa rodzina polityczna Tuska wiedziała od początku, że walka z korupcją ograniczy się do burmistrzów z PiS i SLD, to na pewno wiedzieli z pierwszej ręki.
No to Graś strzelił tuskowi w stopę
bo albo nie wie co się dzieje w państwie, albo wie a nie zawiadomiał prokuratury. Ale tusk zawsze mówi prawdę, więc spokojnie może zeznawać, nawet zatańczyć i zaśpiewać przed komisją do spraw KORUPCJI.
Nie taśm PSL, bo w gazetach wychodzą kolejne fronty korupcji politycznej. Można od razu spytać o jakich korupcjach tusk jeszcze był informowany w raportach i czemu nie zglosił do prokuratury, ew jak tusk wyzna że nie radzi sobie ze sprawami które przychodzą na jego biurku, to po co jest premierem.
Bo skoro dziennie na biurko kładą mu 1500 raportów o korupcji a on nie ma czasu czytać… To co mają powiedzieć zwykli policjanci, nauczyciele, urzędnicy? Oni też sobie nie radzą, za 1200, 1500, a jak narzekają to wylatują na bruk.
No to Graś strzelił tuskowi w stopę
bo albo nie wie co się dzieje w państwie, albo wie a nie zawiadomiał prokuratury. Ale tusk zawsze mówi prawdę, więc spokojnie może zeznawać, nawet zatańczyć i zaśpiewać przed komisją do spraw KORUPCJI.
Nie taśm PSL, bo w gazetach wychodzą kolejne fronty korupcji politycznej. Można od razu spytać o jakich korupcjach tusk jeszcze był informowany w raportach i czemu nie zglosił do prokuratury, ew jak tusk wyzna że nie radzi sobie ze sprawami które przychodzą na jego biurku, to po co jest premierem.
Bo skoro dziennie na biurko kładą mu 1500 raportów o korupcji a on nie ma czasu czytać… To co mają powiedzieć zwykli policjanci, nauczyciele, urzędnicy? Oni też sobie nie radzą, za 1200, 1500, a jak narzekają to wylatują na bruk.