Dwa tygodnie nieomal nie pisałem, bo niby o czym? O oczywistościach takich jak przekształcenie Dudabusu w Szydłobus?
Kaczor w końcu zrozumiał, a może posłuchał (AŻ!) jedynie. Nota bene – w wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego na sobotniej konwencji zatrwożyły mnie nadto słyszalne końcówki "som", ale może to tylko i jedynie wpływ lektury "Ferdydurke", z której Kaczor wysnuł wniosek o celowości zaprzestania zabaw z wszelkimi "intencyjami", które nikomu i niczemu nie służą, jedynie spływając – jak woda po psie – po rzeczonej hołocie.
Ochlokrację to mamy od dziesięcioleci – trudno, by było inaczej, skoro bydła ludzkiego więcej.
Że brzydko i niesprawiedliwie?
Rzucić bydłu komplement, że "inteligentne, wykształcone i nowoczesne" – mamy 8 lat rządów złodziejskich chamków z PO, a w "społeczeństwie" radość z bycia Europejczykami choćby ostatniej nawet kategorii.
Duda przyszedł do państwa Komorowskich z małżonką i bukietem – róże bardzo ładne (do tego całkowicie zgodne z konwenansem i etykietą), małżonka z ładnymi dodatkami ( i sama raczej nie jako "dodatek";-)). Powiało normalnością.
Ale i smrodem też: 1) głupoty w wykonaniu Petru, któremu zgodnie z tradycją (czytaj: bezczelnie) się wydaje, 2) codziennej elegancji i wykwintności Stonogi, 3) coraz bardziej (mnie, chwała Bogu, nie) zastanawiającego pustosłowia Kukiza i całej bandy posranych JOW-owców, z których prawie połowa nie wie co mówi i o czym swe bzdety wypisuje, druga prawie połowa nie wie kompletnie nic, ale "systemów" nie znosi (metrycznego pewnie tyż), a reszta – tytułowa hołota jebana – już widzi swe wójtowsko – powiatowe szwindle wywindowane do poziomu ulicy Wiejskiej w Warszawie.
Nadzieja, że Szydło ten balon oszukańczo-złodziejskiej hucpy raz-dwa przebije.
Sezon na OGÓRY i fuckin hołota
Reklama
Reklama