Dawno dawno temu, w odległych czasach których nawet górale w formalinie nie pamiętają, człowiek wykształcony umiał pisać,liczyć i znał parę książek. Będąc tak wyedukowanym można już było łatwo zdobyć pracę (a wiem co mówię,ponieważ jestem wampirem starszym od tysiącletniej Rzeszy;), powstał nawet o tym demotywator który zajął swe miejsce na głównej (http://demotywatory.pl/1303827/Niegdys-wystarczylo-umiec-pisac). Czasy się zmieniały a do sztuk pospolitych i wyzwolonych (dzisiejszy podział na ścisłe i humanistyczne;) dochodziły coraz to opaślejsze tomiska wiedzy (także wiedzy o wiedzy,dzięki czemu magister filozofii nie musi być filozofem,bo wystarcza że zna historię filozofii;). Podobny proces zachodził wraz z rozwojem nauk na poziomie edukacji podstawowej i średniej- nasze dzisiejsze podstawówki prócz pisania,czytania,liczenia uczą masy innych rzeczy. Tyle tytułem nudnego wstępu,jedziemy dalej:
Przed około dwoma godzinami czytałem sobie “tego Grabskiego” który stwierdzał, że szkoły podstawowe nie powinny być czystym przygotowaniem do średnich, a średnie do studiów; bo gdyby tak było to zakładalibyśmy że wszyscy z podstawówki idą do średniej i dalej na studia-więc wszyscy będą elitą narodu,conajwyżej nieuki odpadną w procesie selekcji. Grabski sugerował by podstawówka uczyła podstawowych umiejętności-by np. chłopskie dziecko uczyło się czegoś co przyda mu się w przyszłym życiu chłopa. Owszem, jeśli jednostka jest wybitna to jakoś się ją wyłowi i weźmie do średniej a potem studia itd. Uznałem to myślenie za bardzo rozsądne, chociaż już nieaktualne. Powiążmy więc nieco edukację z przyszłym bytem społecznym jednostki-z jej pracą.
W ciągu minionego wieku miała miejsce postępująca automatyzacja, przez co znaczna część niewykwalifikowanej siły roboczej poszła na bezrobocie. Trzeba więc było lepiej kształcić ludzi by zmniejszyć bezrobocie. Ludzi po podstawówce coraz łatwiej jest zastąpić “robotami”,więc ludzie muszą się dokształcić by znaleźć pracę. Ale ten proces będzie w przyszłości postępował. Myślę że z czasem jedynie niewielka część ludzkości będzie mogła wykonywać pełnoetatową, dobrze płatną robotę-bo tylko niewielka część ludzi będzie w stanie pojąć skomplikowane działania robotów którymi będzie zarządzać. Zapewne długo jeszcze zwykły człowiek będzie jeszcze pracował, jednakbędzie to praca dorywcza, z której i tak łatwo będzie mógł się utrzymać na przyzwoitym poziomie-dzięki automatyzacji towarów będzie wbród.
Nastaną jednak znaczne dysproporcje między wspomnianą “elitą pełnoetatowców” a zwykłymi pracownikami dorywczymi. Ciekawi mnie co w społeczeństwie zautomatyzowanym będzie stanowiło jeszcze jakąś wartość pieniężną, zapewne surowce i jakieś wielkoskalowe przedsięwzięcia-możę w przyszłości jedynymi jednostkami posiadającymi jakieś pieniądze będą państwa i wielkie korporacje ( tu o tym piszę http://www.kontrowersje.net/tresc/wizja_futurologiczna). A dlaczego tylko one? Bo po co przeciętnym ludziom kasa kiedy wszystko będzie automatycznie produkowane i dostarczane jak zapomocą czarodziejskiej różdżki? Jedyne w czym widzę przyszłą rolę pieniądza to wycenienie infrastruktuy utrzymującej “magiczną arkadię”, czyli wspomniane surowce i wielkoskalowe przedsięwzięcia (długie słowo).
Oczywiście pominąłem rozważany przeze mnie w innych wpisach epizod barbarzyński, związany z “arabami” i wyludnieniem Zachodu i robotami usługującymi staruszkom-ale nawet przy zwycięstwie “arabów” prędzej czy później (raczej prędzej) czeka ich ten sam los.
Ale wróćmy do tematu studiówi czasów obecniejszych. Otóż poprzeczka przesuwa się w górę-teraz nie wystarczy skończyć studia by być “w czubie” (na marginesie prywatę sobie urządzę-koledzy “DużyEkran” i Informatyk
Wiele razy wspominałem chyba, że uważam że szkoła nie powinna być bezpłatna, ze względu na nieuzasadniony przymus polegający na okradaniu ludzi z ich pieniędzy i ładowaniu tego w coś bez ich zgody. Ale pomińmy ten anarchizujący liberalizm i skupmy się na widoku praktycznym- bowiem oświeceniowe zmuszenie ludzi do opłaty na kształcenie przyszłych pokoleń według mądrego schematu może dać wymierne skutki! Ok,więc kształćmy w podstawówce za free, żeby toto pisać umiało, ale czy wyżej? Czy studia nie są luksusem? Czy każdy winien mieć ufundowany jacht i willę z basenem? No ale widocznie nie są, a studia powinny być masowe. Luksusem będą jakieś MBA,staże w super firmach itd. Więc umasawiamy obniżając prestiż studiów. No,ale jeśli mają mieć zatrudnienie w zautomatyzowanym świecie muszą umieć coraz więcej. I uczą się uczą. Tylko że zgodnie z moim przedstawionym powyżej proroctwem w końcu zaczną wymiękać. Już nie każdy zwykły śmiertelnik będzie mógł pojąć coraz bardziej skomplikowany przedmiot wykładów. W końcu ludzi bez pracy będzie musiało przybywać, ale nie będzie to straszne bo towarów będzie wbród. Oczywiście będzie im przykro, że są na dole w drabince społecznej, ale porównując do ludzi sprzed 30 lat i tak będą żyli wygodniej. W końcu znaczna część społeczeństwa nie będzie w ogóle pracować tylko konsumować. Potem najbardziej skomplikowanymi procesami nie będą zarządzać ludzie, tylko jakieś cyborgi, implantowani nadludzie itp. Z czasem ludzie staną się tylko planktonem żyjącym szczęśliwie na grzbietach wielkich środowisk, działających tylko dla sobie znanych celów i według sobie znanych praw. Nieporównanie bardziej od ludzi inteligentniejszych, równych niemal bogom-i zapewne jak to bogowie mają w zwyczaju spuszczą kiedyś potop na biedne małpki na swoim grzebiecie (swoją drogą fajny dziś film przyrodniczy w TVP leciał o podobieństwach zachowań małp do ludzkich, hehe czuję się upgrejdowaną małpą;).
No to będę kończył,zauważcie proszę że nie wspomniałem chyba jeszcze o humanistach dla których w większości ciężko o pracę. Chociaż można by ich kierunki zintegrować z informatyczną stroną mocy i jako ludzie kreatywni tworzyliby zabawę intelektualną dla reszty ludzi (choć tutaj pojawia się problem jak na tym zarobić… reklama?potworne prawa autorskie?)
I jeszcze odpowiedź na tytułowe pytanie “Skąd przybywają bezrobotni studenci?”
Z UCZELNI 🙂
pozdro 600 Wasz 1000letni wampir Antyszwed który długo nic nie pisał
PS:liczę na przynajmniej 300 wyświetleń:)
Sprostowanko-dziś mieliśmy zajęcia z tym tekstem Grabskiego i jednak muszę powiedzieć, że obecnie po podstawówce lajtowo można znaleźć pracę,być może niekiedy bardziej się opyla od razu pracować niż studiować. Moja wizja tyczy się raczej odległej przyszłości,gdzieś w galaktyce;)
And Now for Something Completely Different
To brzmi jak Project Venus
Futurystyczno-socjologiczno-zautomatyzowany.
Pozdrawiam.
Istotnie bezrobotnych
studentów kiedyś było mniej.
Wymęczeni, wychudzeni,
z dyplomami już w kieszeni,
odpływają pociągami,
potem żenią się z żonami.
Potem wiążą koniec z końcem
za te polskie dwa tysiące.
Itp., itd.,
itd.
Pierwsza wersja
Podobno była:
Potem żyją w małym mieście
ża te polskie tysiąc dwieście
Ale cenzura zaoponowała, że w PRL absolwent wyższej uczelni zarabia więcej niz 1200.
Podkreślić trzeba
że to było netto. Żadnego brutto nie było w tych pięknych, szczęśliwych czasach, gdy jedynym pracodawcą było państwo.
Jan Pietrzak miał taki monolog, w którym naśladując Gomółkę, mówił : każde miejsce pracy kosztuje państwo…..
O tym, że ktoś pracując coś tworzy, towarzysz Wiesław nie wiedział
No to strali się tworzyć jak najmniej.
Stary dowcip: ewolucja tytułu
Przed wojną mgr inż rozwijał się po prostu:
mogłem gówno robić i nieźle żyłem
Po wojnie wszystko się zmieniło, więc i to rozwijało się od tyłu:
żebym nie wiem ile robił. gówno mam!