Albo W – jak wariat.
Jak w tym starym, amerykańskim, dowcipie:
Albo W – jak wariat.
Jak w tym starym, amerykańskim, dowcipie:
Mister Smith jadąc rano, metrem, do pracy znalazł torbę, a w niej sto tysięcy dolarów. Oddał ją, jako uczciwy obywatel, na najbliższym posterunku policji. Nazajutrz, napisano o tym we wszystkich nowojorskich gazetach. Więc kiedy się tylko pan Smith pojawił w pracy, wszyscy już wiedzieli a szef wszystkich szefów czekał na niego w swoim gabinecie na ostatnim piętrze.
Tam właśnie usłyszał pan Smith, że nie tylko szef i cała firma są dumni z niego, ale również cała Ameryka. W podzięce dostał uścisk szefa wszystkich szefów, oraz … wymówienie z pracy.
Na swoje wielkie zdziwienie, wymalowane na twarzy, usłyszał – my tutaj wariatów nie potrzebujemy.
Więc kilka dni temu podobny wariat, tyle, że w Łodzi, znalazł torbę, w której było nie sto a dwieście tysięcy dolarów, a do tego dwadzieścia tysięcy angielskich funtów.
I ten wariat, to znaczy UCZCIWY CZŁOWIEK oddał wszystko, co do centa i pensa.
Nie podają nigdzie nazwiska tego przedstawiciela wymarłego gatunku, ale jedno słowo wyjaśnia wszystko : emeryt. Stary biedny emeryt.
Pocieszający jest również fakt, że właściciel zagubionej fortuny, również przeżył wielki szok. Nawet dwa. Pierwszy, kiedy zgubił i drugi, kiedy starszy, biedny człowiek oddał jego zgubę.
Szczęśliwie, że zszokowany właściciel zagubionej fortuny okazał się całkowicie normalny i najnormalniej w świecie wypłacił znalazcy 10 procent znaleźnego.
Kurde, chyba bym nie oddał.
Kurde, chyba bym nie oddał. Ponad 640 tys. PLN…
Więc takie mam wrażenie, graniczące z pewnością
że gdyby taką torbę z taką kasą znalazł któryś z ,,młodych wykształconych” z miasta Łodzi – to finał byłby całkiem inny. Ale mogę się mylić. A właściwie – chciałbym się mylić.
Witaj Ojcze! Powinno być M – jak mamut, nie dość że u nas w
Polsce a nie na Sybirze to w dodatku żywy a nie zamarznięty! 🙂 A tak serio to 64 tys. znaleźnego pewnie starczy na recepty, rachunki i resztę, o ile tylko młode wykształcone wnusie nie wydrapią wszystkiego. Poza tym dobrze, że nie ujawnili tego człowieka bo pewnie szybko miałby włam na chatę. Uczciwy to w Polsce jak głupi a jak głupi to biedny. Takie czasy…
Nie popadajmy – Itzamna – w drugą skrajność
że nie warto być zwyczajnie uczciwym, albo tej, elementarnej uczciwości, zwyczajnie się bać.
Bać albo wstydzić.
Bo któż to jest, w dzisiejszej Polsce, uczciwy człowiek? To zwyczajny frajer. Więcej nawet – skończony frajer.
Złodziejstwo wyniesiono na ołtarze. Złodziej rządzi.
Nie potrafisz kraść – nie potrafisz rządzić.
Więc jak tu być uczciwym? A jeżeli już jesteś, to musisz się ukryć. I głęboko zakonspirować.
A znalazca dostał 65 tysięcy złotych.
Ja nie powiedziałem, że nie warto być uczciwym tylko, że w
Polsce się to nie opłaca. Diagnoza tego stanu rzeczy: cwaniactwa, krętactwa i kombinatorstwa, była podana już lata temu w Polactwie Ziemkiewicza. Problem w tym, że wagi uczciwości nie wpaja się od małego – gotowce i ściąganie w szkole, przyzwolenia na omijanie lub łamanie jakichkolwiek przepisów, więc Polak mały nasiąka od dziecka.
W międzyczasie widzi przed i po dobranocce w TV jak przykład idzie z góry typu filipiński magister, doktoraty Samoobrony, a premier z kumplami “pierwszy milion trzeba ukraść”, załatwianie roboty pociotkom w ministerstwach i agencjach, gildia złodzei w sejmie i senacie RP oraz jazda na podwójnym gazie “po zjedzonych jabłkach” przy jendoczesnym przekazie Dżejmsa Bonda PRL-u “kradnij, kłam, tylko nie daj się złapać”… a jak już ciebie złapią za rękę to mów że nie twoja. To jakby codziennie milion gwoździ wbijać w milion desek… 🙂
Tylko czy komuś chce się robić cokolwiek z krzewieniem kultury, patriotyzmu, moralności jeśli etyki na studiach uczy cię TW profesor a w kościele grzmi o zasadach z ambony TW Ksiądz?
Kurde, chyba bym nie oddał.
Kurde, chyba bym nie oddał. Ponad 640 tys. PLN…
Więc takie mam wrażenie, graniczące z pewnością
że gdyby taką torbę z taką kasą znalazł któryś z ,,młodych wykształconych” z miasta Łodzi – to finał byłby całkiem inny. Ale mogę się mylić. A właściwie – chciałbym się mylić.
Witaj Ojcze! Powinno być M – jak mamut, nie dość że u nas w
Polsce a nie na Sybirze to w dodatku żywy a nie zamarznięty! 🙂 A tak serio to 64 tys. znaleźnego pewnie starczy na recepty, rachunki i resztę, o ile tylko młode wykształcone wnusie nie wydrapią wszystkiego. Poza tym dobrze, że nie ujawnili tego człowieka bo pewnie szybko miałby włam na chatę. Uczciwy to w Polsce jak głupi a jak głupi to biedny. Takie czasy…
Nie popadajmy – Itzamna – w drugą skrajność
że nie warto być zwyczajnie uczciwym, albo tej, elementarnej uczciwości, zwyczajnie się bać.
Bać albo wstydzić.
Bo któż to jest, w dzisiejszej Polsce, uczciwy człowiek? To zwyczajny frajer. Więcej nawet – skończony frajer.
Złodziejstwo wyniesiono na ołtarze. Złodziej rządzi.
Nie potrafisz kraść – nie potrafisz rządzić.
Więc jak tu być uczciwym? A jeżeli już jesteś, to musisz się ukryć. I głęboko zakonspirować.
A znalazca dostał 65 tysięcy złotych.
Ja nie powiedziałem, że nie warto być uczciwym tylko, że w
Polsce się to nie opłaca. Diagnoza tego stanu rzeczy: cwaniactwa, krętactwa i kombinatorstwa, była podana już lata temu w Polactwie Ziemkiewicza. Problem w tym, że wagi uczciwości nie wpaja się od małego – gotowce i ściąganie w szkole, przyzwolenia na omijanie lub łamanie jakichkolwiek przepisów, więc Polak mały nasiąka od dziecka.
W międzyczasie widzi przed i po dobranocce w TV jak przykład idzie z góry typu filipiński magister, doktoraty Samoobrony, a premier z kumplami “pierwszy milion trzeba ukraść”, załatwianie roboty pociotkom w ministerstwach i agencjach, gildia złodzei w sejmie i senacie RP oraz jazda na podwójnym gazie “po zjedzonych jabłkach” przy jendoczesnym przekazie Dżejmsa Bonda PRL-u “kradnij, kłam, tylko nie daj się złapać”… a jak już ciebie złapią za rękę to mów że nie twoja. To jakby codziennie milion gwoździ wbijać w milion desek… 🙂
Tylko czy komuś chce się robić cokolwiek z krzewieniem kultury, patriotyzmu, moralności jeśli etyki na studiach uczy cię TW profesor a w kościele grzmi o zasadach z ambony TW Ksiądz?
Kurde, chyba bym nie oddał.
Kurde, chyba bym nie oddał. Ponad 640 tys. PLN…
Więc takie mam wrażenie, graniczące z pewnością
że gdyby taką torbę z taką kasą znalazł któryś z ,,młodych wykształconych” z miasta Łodzi – to finał byłby całkiem inny. Ale mogę się mylić. A właściwie – chciałbym się mylić.
Witaj Ojcze! Powinno być M – jak mamut, nie dość że u nas w
Polsce a nie na Sybirze to w dodatku żywy a nie zamarznięty! 🙂 A tak serio to 64 tys. znaleźnego pewnie starczy na recepty, rachunki i resztę, o ile tylko młode wykształcone wnusie nie wydrapią wszystkiego. Poza tym dobrze, że nie ujawnili tego człowieka bo pewnie szybko miałby włam na chatę. Uczciwy to w Polsce jak głupi a jak głupi to biedny. Takie czasy…
Nie popadajmy – Itzamna – w drugą skrajność
że nie warto być zwyczajnie uczciwym, albo tej, elementarnej uczciwości, zwyczajnie się bać.
Bać albo wstydzić.
Bo któż to jest, w dzisiejszej Polsce, uczciwy człowiek? To zwyczajny frajer. Więcej nawet – skończony frajer.
Złodziejstwo wyniesiono na ołtarze. Złodziej rządzi.
Nie potrafisz kraść – nie potrafisz rządzić.
Więc jak tu być uczciwym? A jeżeli już jesteś, to musisz się ukryć. I głęboko zakonspirować.
A znalazca dostał 65 tysięcy złotych.
Ja nie powiedziałem, że nie warto być uczciwym tylko, że w
Polsce się to nie opłaca. Diagnoza tego stanu rzeczy: cwaniactwa, krętactwa i kombinatorstwa, była podana już lata temu w Polactwie Ziemkiewicza. Problem w tym, że wagi uczciwości nie wpaja się od małego – gotowce i ściąganie w szkole, przyzwolenia na omijanie lub łamanie jakichkolwiek przepisów, więc Polak mały nasiąka od dziecka.
W międzyczasie widzi przed i po dobranocce w TV jak przykład idzie z góry typu filipiński magister, doktoraty Samoobrony, a premier z kumplami “pierwszy milion trzeba ukraść”, załatwianie roboty pociotkom w ministerstwach i agencjach, gildia złodzei w sejmie i senacie RP oraz jazda na podwójnym gazie “po zjedzonych jabłkach” przy jendoczesnym przekazie Dżejmsa Bonda PRL-u “kradnij, kłam, tylko nie daj się złapać”… a jak już ciebie złapią za rękę to mów że nie twoja. To jakby codziennie milion gwoździ wbijać w milion desek… 🙂
Tylko czy komuś chce się robić cokolwiek z krzewieniem kultury, patriotyzmu, moralności jeśli etyki na studiach uczy cię TW profesor a w kościele grzmi o zasadach z ambony TW Ksiądz?
Polski emeryt strasznie znieważył posiadacza
Nie zastosował podstawowej i pierwszej zasady: “Kiedy wejdziesz w posiadanie cudzych pieniędzy – nie oddawaj ich”.
Źródło wszelkich zasad tego świata: http://pl.wikipedia.org/wiki/Zasady_Zaboru_Ferengi
Polski emeryt strasznie znieważył posiadacza
Nie zastosował podstawowej i pierwszej zasady: “Kiedy wejdziesz w posiadanie cudzych pieniędzy – nie oddawaj ich”.
Źródło wszelkich zasad tego świata: http://pl.wikipedia.org/wiki/Zasady_Zaboru_Ferengi
Polski emeryt strasznie znieważył posiadacza
Nie zastosował podstawowej i pierwszej zasady: “Kiedy wejdziesz w posiadanie cudzych pieniędzy – nie oddawaj ich”.
Źródło wszelkich zasad tego świata: http://pl.wikipedia.org/wiki/Zasady_Zaboru_Ferengi
Słownik wyrazów obcych?
Wyjaśnij, Ojcze, z jakiej to planety jest obcość?
Jakbym sobie chodziła z torbą zawierającą 250 tys. dolarów, i ją “zgubiła”, to znalazca by piał z zachwytu, nie myśląc wcale o szukaniu właściciela. Nic a nic.
Zgubienie torby z taką zawartością można wytłumaczyć tylko ADHD.
W Stanach “nie kradną”, a przynajmniej w “lepszych” okolicach. Zdarzyło nam się jednak. Kupiliśmy nawilżacz powietrza w pudle, wrzuciliśmy na tylne siedzenie samochodu z otwartym dachem (było gorąco). Potem pojechaliśmy do innego sklepu, i po wyjściu z niego pudła w samochodzie nie było.
Wichura przywiała nam do ogródka suche liście i kilka banknotów.
Szukać właściciela? Każdy by powiedział, że to właśnie jego pieniądze.
Ulewa, ludzie biegną ze sklepu do samochodów na parkingu, ja też biegnę, ale widzę w kałuży dolarki. Podnoszę – mam szukać właściciela?
Jak ja nie podniosę (bo U jak uczciwość) to zrobi to następna osoba, która je zauważy.
Dolary wytrzymują nie tylko kąpiel w kałuży; z pralki wychodzą jak nowe!
No i bywa, że leżą na ulicy, trzeba się tylko schylić 🙂
Zgubił te pieniądze właściciel kantoru
torba z dolarami i funtami wypadła na ulicy Legionów, bo samochód wpadł w wielką dziurę.
To jest dobry przykład na sposób działania kantorów w tym dziurawym i biednym kraju. Nie zadziałał, jako przestroga, przykład wielu napadów i zabójstw właścicieli kantorów.Właściciel kantoru ryzykuje zyciem, bo nie stać go na ochronę ani tym bardziej konwój. Więc przemykają faceci z torbami wypchanymi forsą. Jak ten z ulicy Legionów.
Słownik wyrazów obcych?
Wyjaśnij, Ojcze, z jakiej to planety jest obcość?
Jakbym sobie chodziła z torbą zawierającą 250 tys. dolarów, i ją “zgubiła”, to znalazca by piał z zachwytu, nie myśląc wcale o szukaniu właściciela. Nic a nic.
Zgubienie torby z taką zawartością można wytłumaczyć tylko ADHD.
W Stanach “nie kradną”, a przynajmniej w “lepszych” okolicach. Zdarzyło nam się jednak. Kupiliśmy nawilżacz powietrza w pudle, wrzuciliśmy na tylne siedzenie samochodu z otwartym dachem (było gorąco). Potem pojechaliśmy do innego sklepu, i po wyjściu z niego pudła w samochodzie nie było.
Wichura przywiała nam do ogródka suche liście i kilka banknotów.
Szukać właściciela? Każdy by powiedział, że to właśnie jego pieniądze.
Ulewa, ludzie biegną ze sklepu do samochodów na parkingu, ja też biegnę, ale widzę w kałuży dolarki. Podnoszę – mam szukać właściciela?
Jak ja nie podniosę (bo U jak uczciwość) to zrobi to następna osoba, która je zauważy.
Dolary wytrzymują nie tylko kąpiel w kałuży; z pralki wychodzą jak nowe!
No i bywa, że leżą na ulicy, trzeba się tylko schylić 🙂
Zgubił te pieniądze właściciel kantoru
torba z dolarami i funtami wypadła na ulicy Legionów, bo samochód wpadł w wielką dziurę.
To jest dobry przykład na sposób działania kantorów w tym dziurawym i biednym kraju. Nie zadziałał, jako przestroga, przykład wielu napadów i zabójstw właścicieli kantorów.Właściciel kantoru ryzykuje zyciem, bo nie stać go na ochronę ani tym bardziej konwój. Więc przemykają faceci z torbami wypchanymi forsą. Jak ten z ulicy Legionów.
Słownik wyrazów obcych?
Wyjaśnij, Ojcze, z jakiej to planety jest obcość?
Jakbym sobie chodziła z torbą zawierającą 250 tys. dolarów, i ją “zgubiła”, to znalazca by piał z zachwytu, nie myśląc wcale o szukaniu właściciela. Nic a nic.
Zgubienie torby z taką zawartością można wytłumaczyć tylko ADHD.
W Stanach “nie kradną”, a przynajmniej w “lepszych” okolicach. Zdarzyło nam się jednak. Kupiliśmy nawilżacz powietrza w pudle, wrzuciliśmy na tylne siedzenie samochodu z otwartym dachem (było gorąco). Potem pojechaliśmy do innego sklepu, i po wyjściu z niego pudła w samochodzie nie było.
Wichura przywiała nam do ogródka suche liście i kilka banknotów.
Szukać właściciela? Każdy by powiedział, że to właśnie jego pieniądze.
Ulewa, ludzie biegną ze sklepu do samochodów na parkingu, ja też biegnę, ale widzę w kałuży dolarki. Podnoszę – mam szukać właściciela?
Jak ja nie podniosę (bo U jak uczciwość) to zrobi to następna osoba, która je zauważy.
Dolary wytrzymują nie tylko kąpiel w kałuży; z pralki wychodzą jak nowe!
No i bywa, że leżą na ulicy, trzeba się tylko schylić 🙂
Zgubił te pieniądze właściciel kantoru
torba z dolarami i funtami wypadła na ulicy Legionów, bo samochód wpadł w wielką dziurę.
To jest dobry przykład na sposób działania kantorów w tym dziurawym i biednym kraju. Nie zadziałał, jako przestroga, przykład wielu napadów i zabójstw właścicieli kantorów.Właściciel kantoru ryzykuje zyciem, bo nie stać go na ochronę ani tym bardziej konwój. Więc przemykają faceci z torbami wypchanymi forsą. Jak ten z ulicy Legionów.