Reklama

Pamiętam z Syzyfowych Prac scenkę, w której katecheta, niebacznie potwierdzający podstępne stwierdzenie, że Pan Bóg jest wszechmocny, wpada w furię po następnym pytaniu, czy może zatem stworzyć kamień

Pamiętam z Syzyfowych Prac scenkę, w której katecheta, niebacznie potwierdzający podstępne stwierdzenie, że Pan Bóg jest wszechmocny, wpada w furię po następnym pytaniu, czy może zatem stworzyć kamień tak ciężki, że go sam nie podniesie. Miłościwie nam panujący prezydent naraża się na podobne pytania jadąc w Polskę pomiędzy studencką brać.

Już widzę, jak rozglądając się niepewnie na boki opowiada z trzymanej ze wszech sił mównicy o konieczności powstrzymania się z ratyfikacją Traktatu Lizbońskiego do ponownego referendum w Irlandii. Aby zaś na nią nacisku nie wywierać. I tutaj pytanie z sali, czy w takim razie jest w ogóle możliwa jakakolwiek ratyfikacja jakiegokolwiek wspólnego unijnego uregulowania? Pierwsi bowiem, którzy by to uczynili bezprawnie naciskają następnych. Może by powinni być z Unii relegowani. Podobnie, jak pierwsi studenci, przystępujący do egzaminów. Za wywieranie nacisku na resztę.

Reklama

A co z wetem dla ustaw zdrowotnych? Jeżeli nie prywatyzacja szpitali to jak zapewnić, że one nie popadną w idiotyczne lub przestępcze długi. Którymi różni cwani doradcy korzystnie sobie pohandlują. Poprzez nakaz, że nie wolno? Czyli stworzenie z nich jakichś innych podmiotów, poza komercyjnymi spółkami i poza państwowymi przedsiębiorstwami? I ustanowienie kolejnych instytucji kontrolnych, które też trzeba będzie kontrolować?

A dlaczego się nagle emerytury pomostowe stały brzydkie od kiedy to nie PiS je przedstawiał. Bo teraz pieniądze mają do budżetu trafiać na sposób jaki się je na przykład w Toruniu pozyskuje? Bo kto ma zapłacić krzepkim pomostowcom. Dokładniej piszpannom Za niepracowanie.

I pytania będą mnożone. Bo studenci się nie bardzo dadzą zbyć tym, że rząd ma robić tak, aby było dobrze. Jak się jest politykiem, to trzeba mieć pogląd. Jak się go nie ma to trzeba siedzieć cicho. Albo się go nie wstydzić.

I wyraźnie powiedzieć, że powrót do peerelu jest jedynie słuszną drogą. Czyli wszystko znacjonalizować, opłacać z budżetu i budżet będzie zgarniał zyski z przemysłu. A my? Czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy. To skąd będzie miał budżet środki. Z drukarni.

I od nowa Polska Ludowa. Przepraszam. Teraz Solidarna.

Reklama