Świat polityczny rozgrzewa spór wokół TK. Salon twierdzi, że poprzedni parlament skutecznie wybrał sędziów TK. Jest w stanie odpuścić dwóch sędziów wybranych awansem (kadencja poprzedników trwa, kończy się w grudniu), ale twardo stoi na gruncie konstytucyjności wyboru trzech
PiS twierdzi, że wszyscy sędziowie zostali wybrani, nieskutecznie, z wadą prawną. Osoby te nie zostały sędziami bo nie złożyły ślubowania. Zgodnie z zasadą dyskontynuacji obecny sejm powinien wybrać całą piątkę.
Przepis konstytucji:
Art. 194.
Trybunał Konstytucyjny składa się z 15 sędziów, wybieranych indywidualnie przez Sejm na 9 lat spośród osób wyróżniających się wiedzą prawniczą. Ponowny wybór do składu Trybunału jest niedopuszczalny.
Ustawa pisana przez sędziów TK a uchwalona przez PO-PSL:
Art. 21
1. Osoba wybrana na stanowisko sędziego Trybunału składa wobec Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej ślubowanie następującej treści:
„Uroczyście ślubuję, że pełniąc powierzone mi obowiązki sędziego Trybunału Konstytucyjnego będę wiernie służyć Narodowi i stać na straży Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, czyniąc to bezstronnie, według mego sumienia i z najwyższą starannością, oraz strzegąc godności sprawowanego urzędu.”.
Ślubowanie może być złożone z dodaniem zdania „Tak mi dopomóż Bóg.”.
2. Odmowa złożenia ślubowania jest równoznaczna ze zrzeczeniem się stanowiska sędziego Trybunału.
Na logikę albo ustawa jest sprzeczna z konstytucją (sędzią zostaje się po ślubowaniu, nie po wyborze przez sejm), albo brak ślubowania przed prezydentem uniemożliwia sprawowanie urzędu. W obu przypadkach wybór sędziego TK jest nieskuteczny.
Frapujący jest 2 punkt. Bo co znaczy określenie "Odmowa złożenia ślubowania"? Może chodzi o to, że Osoba wybrana na stanowisko sędziego odmawia złożenia ślubowania? A może o to, że "złożenie ślubowania" to instytucja, w instytucji biorą udział dwa podmioty: prezydent i osoba, a odmówić może każdy z tych podmiotów.
Sprzeczność z konstytucją byłaby tu oczywista, bo sędziego wybierałyby dwa podmioty: sejm i prezydent. Ale oczywistym jest też, że wybór przez sejm nie czyni od razu sędzią. Bo do tego niezbędne jest ślubowanie. A jeśli tak, to obecny sejm nie "odwołał sędziego", czego nie może, ale zmienił "osobę wybraną", a to może.
Jeszcze kąsek:
Art. 23
1. Sędzia Trybunału nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić działalności publicznej niedającej się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów.
3. Sędzia Trybunału nie może podejmować innego zajęcia, o charakterze zarobkowym lub niezarobkowym, które utrudniałoby pełnienie przez niego obowiązków, uchybiałoby godności urzędu sędziego Trybunału lub mogłoby podważać zaufanie do jego bezstronności lub niezawisłości.
Jak to pogodzić z występami sędziego Rzeplińskiego po wyborach samorządowych i teraz? Gdy w sejmie konsultuje postępowanie z jedną ze stron konfliktu politycznego?
To co na pewno możemy stwierdzić na podstawie tej sytuacji to fakt, że prawo w PL pisane jest w sposób niechlujny. Moim zdaniem jest to celowe. W mętnej wodzie łatwiej łowić ryby silniejszemu. Celem niejednoznaczności – niechlujności pisania prawa jest więc utrzymanie przez rządzące Polską grupy oligarchiczne ich politycznej przewagi.
Dla zainteresowanych mój szerszy komentarz na dole
***********************************************************************************
Czytelnicy moich wpisów blogowych wiedzą, że moim zdaniem nie ma w PL demokracji. Demokracja to władza ludu: Demos Kratos. Najpełniej ideę tę wyraził marszałek Kornel Morawiecki:
Prawo jest ważną rzeczą, ale prawo to nie świętość. Przecież pani pytała o przyzwoitość – nad prawem jest dobro Narodu! Jeśli prawo to dobro zaburza, to nie wolno nam uważać to za coś, czego nie możemy naruszyć i zmienić. To mówię – prawo ma służyć nam! Prawo, które nie służy narodowi to jest bezprawie!
W PL jednak nie rządzi lud, lecz wąskie grupy interesów. Dobro narodu nie jest tu najwyższym celem, lecz właśnie dobro owych klik.
Układ ten widoczny jest również w ustroju kraju: demokratycznym państwie prawnym. Formuła ta wymyślona została by chronić państwo przed szaleństwami Demosu, czyli Suwerena. W tym celu ustanowiono kilka bezpieczników. Najpoważniejszym jest Trybunał Konstytucyjny – jedyna instytucja legislacyjna, której decyzje prawne są nieodwołalne.
Wszystko byłoby w porządku, gdyby TK i inne bezpieczniki rzeczywiście działały w celu, w którym zostały powołane: obrony ustroju.
Niestety działają one w obronie rzeczywistego suwerena, czyli grup oligarchicznych. Przykładem to co zrobił TK z ustawą lustracyjną, sprzeciw wobec komisji bankowej (nie sprecyzowany cel) i zgoda na komisję naciskową (mimo niesprecyzowanego celu).
Naświeższym przykładem jest ostatnia awantura o TK. Nie jest to awantura o ustrój lecz o wpływy polityczne. PO dążyła po prostu do tego by przejąć pełną kontrolę nad TK. W tym celu nie zawahała się, razem ze swoimi sędziami TK napisać i przegłosować niekonstytucyjnej ustawy. Gdyby się udało
1. z nadania PO orzekałoby dziś 14/15 sędziów.
2. TK mógłby odwoływać prezydenta
3. TK mógłby delegalizować partie których działania uznaje za niedemokratyczne.
Instytucja o bardzo pośredniej legitymacji demokratycznej de facto trzymałaby w ręku sznurki do władzy ustawodawczej i wykonawczej.
Reakcja PiS jest tutaj reakcją jaką na jego miejscu podjąłby, jak przypuszczam, każdy normalny podmiot polityczny z legitymacją demokratyczną. Jeśli PiS udałoby się przeprowadzić swój projekt to pod koniec kadencji tego sejmu PO miałaby 5 sędziów, SLD 1, aktualny sejm wybrałby 9, z czego zapewne 7-8 PiS, 1-2 Kukiz. (Zmiany: 2016-2, 2018-1, 2019-1). Jest więc szansa na przejęcie przez siły patriotyczne jednego z ważniejszych bezpieczników "grupy trzymającej władzę". Miejmy nadzieję, że się uda.