Przyznam się, że coraz mniej rozumiem, o co chodzi generalnie Donaldowi Tuskowi, przy sprawowaniu funkcji premiera. Przestaję rozumieć jego decyzje, posunięcia i wybory, łącznie z wyborami personalnymi (patrz Ewa Kopacz i Julia Pitera – najgorsze postacie rządu PO – PSL).
Nie wszystko daje się wytłumaczyć tęsknotą Tuska do prezydentury, nie wszystko również daje się tłumaczyć tym, że rząd ma sparaliżowane działania i związane ręce wetem Lecha Kaczyńskiego w każdej sytuacji.
Jak na razie widać, rząd, już mający okrągły rok, nie odniósł żadnego znaczącego
Przyznam się, że coraz mniej rozumiem, o co chodzi generalnie Donaldowi Tuskowi, przy sprawowaniu funkcji premiera. Przestaję rozumieć jego decyzje, posunięcia i wybory, łącznie z wyborami personalnymi (patrz Ewa Kopacz i Julia Pitera – najgorsze postacie rządu PO – PSL).
Nie wszystko daje się wytłumaczyć tęsknotą Tuska do prezydentury, nie wszystko również daje się tłumaczyć tym, że rząd ma sparaliżowane działania i związane ręce wetem Lecha Kaczyńskiego w każdej sytuacji.
Jak na razie widać, rząd, już mający okrągły rok, nie odniósł żadnego znaczącego sukcesu. Ani w kraju, ani na arenie międzynarodowej, ani w sprawach reform administracji, ani w dziedzinie reform finansów, nie mówiąc o ochronie zdrowia i szkolnictwie. Co pomysł – to albo nieudana proteza, jak ustawa medialna albo gnioty, jak ustawy Kopacz, która chce budować nowy szkielet ochrony zdrowia bez fundamentów, czyli zmiany zasad finansowania i reformy systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Nawet ?sukces? tarczy rakietowej, który jeszcze Polsce przysporzy sporych problemów, został wyrwany Lechowi Kaczyńskiemu z gardła.
Rząd jest po to, aby rządzić. Po to, aby reformować, kiedy trzeba. I po to, aby być skutecznym. A nie po to, aby się prosić.
Dziś i jutro Donald Tusk spotyka się z braćmi Kaczyńskimi, w kolejności, najpierw z tym ważniejszym, później, z tym, któremu się wydaje, że jest najważniejszy. Po co te spotkania? Oficjalnie po to, aby omówić sprawy kryzysu ekonomicznego (głównie na radzie gabinetowej u Lecha Kaczyńskiego), zagadnienia reform rządowych (które i tak będą negowane przez Prawo i Sprawiedliwość, oraz wetowane przez prezydenta), oraz spraw związanych z nowelizacją Konstytucji RP. Tusk ponoć chce znowelizować ją pod kątem wprowadzenia w Polsce w roku 2011 euro (któremu rozwiązaniu PiS jest także przeciwny?) i w sprawie władzy wykonawczej?PiS ma ponoć jakie osiem projektów, dotyczących gospodarki, ale jak Przemysław Edgar Gosiewski zaczyna coś bredzić o dochodach budżetowych, to mnie to zaczyna trącić nowymi podatkami?
Przyznam się – śmierdzi mi to tanim handlem politycznym, z którego i tak nic dobrego dla rządu nie wyniknie, nie mówiąc o Polsce.
Wszyscy, od lewa do prawa twierdzą, że spotkania nie mają żadnego sensu. O ile jeszcze rada gabinetowa jest konstytucyjnym przywilejem Lecha Kaczyńskiego (choć jego specjalistka od ekonomii była księgową w warszawskim Ratuszu, a do tego wiadomo, że bez wina nie idzie się w Pałacu Namiestnikowskim dogadać), to pogaduszki z Jarosławem Kaczyńskim sensu żadnego nie mają. Po prostu rozmowy z nim, którego celem nie jest dobro państwa, lecz chęć powrotu do władzy i reelekcja jego brata – mija się z celem.
Donald Tusk, jest jak ślepiec, ze słabą pamięcią. Warto, aby odgrzebał w kalendarzykach wszystkie swoje spotkania z jednym, lub drugim bratem i znalazł choć jedną sprawę załatwioną wspólnie, zgodnie i bez chandryczenia się (poza rozwiązaniem parlamentu w roku 2007 – ale to Jarosławowi Kaczyńskiemu zależało na przejęciu władzy całkowicie).
Jarosław Kaczyński działa w imieniu swojej partii i elektoratu, który jest sztywny, nieufny i niereformowalny, jak tylko może być niereformowalny postkomunizm, przebrany w czarne odzienie. W związku z tym Kaczyński nie może pójść na żadne ustępstwa ekonomiczne, które zamienią ?masz? do jego wyborcy, na ?zrób coś sam?. I dlatego będzie on głuchy na wszelkie racjonalne argumenty.
Pisze się coraz częściej, że PO już nie tylko w populistycznej retoryce, ale również w sposobie pojmowania swojej roli w państwie upodabnia się do Prawa i Sprawiedliwości. Że przestaje to być partia reform i modernizacji, a staje się powoli partią administracji i władzy.
Niestety, ta diagnoza jest trafna. Wydaje się, że Donald Tusk zgubił po roku rządzenia te idee, dla których został wybrany przez tych, dla których ważne było nie tylko to, że z każdym, byleby nie był to Jarosław Kaczyński. Smuci mnie szczególnie próba grzebania w Konstytucji, bo widać wyraźnie, że Donalda Tusk korci przy okazji jej zmiany w sprawie naszego wejścia do sfery euro, taka zmiana, która by wzmocniła rolę prezydenta. To jest droga w ślepą uliczkę i stworzenie niebezpiecznego precedensu, który może się odbić bardzo źle na Polsce.
Konstytucja z kwietnia 1197 roku, która była szerokim kompromisem społecznym, nie jest oczywiście doskonała. Jednak biorąc pod uwagę potrzeby państwa w środku Europy, jego usytuowanie w ramach organizacji międzynarodowych, zakres zapisów podstawowych instytucji państwa, zakres praw obywateli – spełnia ona normy i standardy demokracji. Tak chętnie przywoływane temat zmian w konstytucji – lub jej uzupełniania o dodatkowe ustalenia, nie jest podyktowany koniecznością zmiany zakresu działania poszczególnych instytucji państwa – lecz chęcią wprowadzenia takich ustaleń, które mogłyby przynieść szybkie, doraźne sukcesy polityczne. Takim czymś są właśnie tak zwane ustawy kompetencyjne, które miałyby uregulować szczegółowo zasady działania i kompetencji dwóch głównych ośrodków władzy wykonawczej, czyli rządu i premiera. Jest to droga błędna, ponieważ prowizorka i uszczegółowienie zapisów Konstytucji RP, w formie dodatkowych protokołów tylko może zaciemnić obraz i znaczenie głównego dokumentu. Niestety, nie tylko ja mam odczucie, że chodzi tu o wprowadzenie quasi systemu prezydenckiego – bez modyfikacji Sejmu i przede wszystkim systemy wyborczego.
PO zrobiło tuż po wyborach olbrzymi błąd, nie zawierając choć taktycznego porozumienia z LiD-em. Gdyby doszło wtedy do daleko idących uzgodnień – bylibyśmy teraz o wiele kroków dalej, w mediach, reformie zdrowa czy szkolnictwie. Teraz SLD, nie dość, że słabe, to nabrało cech ?pisiasyzacji? i już nie jest takim partnerem, jak za czasów Wojciecha Olejniczaka. Ale jeszcze nic straconego – lepszy wróbelek Napieralski w klatce, niż weta Lecha Kaczyńskiego. Może by jednak warto postawić znów na jedną kartę.
I na koniec jeszcze jedno – miejscem naturalnym dla dyskusji politycznej w ustroju demokratycznym jest parlament. Wołałbym, aby Donald Tusk o tym nie zapominał.
Azrael
Witaj Azraelu.
Mnie ten Twoj
Witaj Azraelu.
Mnie ten Twoj tekst nie tylko nie przekonuje, ale wrecz mocno rozczarowuje.
Brzmienie i format, wypisz-wymaluj, chudziny Napieralskiego, w najlepszym wypadku nie-chudziny Kalisza. A najpewniej – sztampowego propagandowego grepsiarza, takiego Migalskiego, tyle ze najetego przez SLD:
“My swiatli lewicowcy wprawdzie uchowaj Boze PiS-u nie kochamy (tego by nam wyborcy nie darowali), ale nie mozemy glosowac razem z PO, bo oni nic nie lepsi, ergo musimy glosowac tak samo jak PiS.”
U Ciebie toczka w toczke to samo – zbagatelizujmy wszystkie roznice miedzy PO i PiS, przemilczmy wszystkie rzeczy, ktore PO jednak udalo sie osiagnac czy ktore w przedstawionych propozycjach brzmia o wiele rozsadniej. Przy okazji naciagnijmy 3 kwartaly rzadzenia do pelnego roku. Byle za wszelka cene zbudowac wrazenie, ze ci duzi warci siebie nawzajem, dopiero my, ci trzeci, tak naprawde mamy cos do zaoferowania. Moze nam to pozwoli jakos sie przeczolgac nad, a nie pod progiem wyborczym.
Technicznie rzecz biorac, argumenty dobierasz bez konsekwencji, ot tak, byle bylo sobie mozna ponarzekac.
Z jednej strony stawiasz wielce pryncypialny zarzut, iz smierdzi Ci to “tanim handlem politycznym, z którego i tak nic dobrego dla rządu nie wyniknie, nie mówiąc o Polsce”.
Ale pare zdan nizej zglaszasz inna pretensje: “PO zrobiło tuż po wyborach olbrzymi błąd, nie zawierając choć taktycznego porozumienia z LiD-em. Gdyby doszło wtedy do daleko idących uzgodnień – bylibyśmy teraz o wiele kroków dalej, w mediach, reformie zdrowa czy szkolnictwie.”
Azraelu, zdecyduj sie – handelki polityczne sa cacy czy be?
Po drugie – jaki kompromis PO z lewica masz konkretnie na mysli? Programowy? Taktyczno-pozycyjny? Czy Twoim zdaniem po wyborach i pozniej, az do dzisiaj, nie bylo i nie ma rozmow na tej czy tamtej plaszczyznie?
Ba – tyle ze jakikolwiek alians PO z lewica taka, jak ona wyglada w tej chwili, pod Napieralskim, bylby wyjatkowo g…nym interesem zarowno dla Polski, jak i dla samej PO. Zwlaszcza w tej chwili ta formacja nie przejawia najmniejszej sklonnosci do kierowania sie interesem publicznym lub chocby dotrzymywania uzgodnien taktycznych. Wez przyklad ustawy medialnej, wez nastepny – sluzby zdrowia.
Ta Twoja lewica to partner ani wiarygodny, ani dodajacy splendoru. Innymi slowy, przy towarzyszach tylko sie upaprac mozna i przesiaknac nieladnym zapaszkiem, ale zalatwic na sensownych warunkach nie da sie niczego. A tak naiwnymi tekstami, jak ten Twoj dzisiejszy, tez nowych zwolennikow im nie napedzisz.
Pozdrawiam
Podsumowanie tekstu:
Tak zle,
Podsumowanie tekstu:
Tak zle, i tak niedobrze…
Jestem zniesmaczony – minimalna ilosc argumentow na poparcie tez. Jakiejs doglebnej analizy ciagow przyczynowo-skutkowych tez nie ma.. Kiepsko.
Zakonczenia z LiD-em nie rozumiem – przeciez frakcja komuszego betonu wygrala, gdyby Olejniczak dogadal sie z Platforma przewrot nastapilby jeszcze szybciej. W mojej opinii oni(betony) wiedza, ze ci wyborcy, ktorzy im pozostali, ulegli przekonaniu, ze PO to PiS. Wiec wszelka wspolpraca jeszcze bardziej pograzylaby SLD.
Tak dodam od siebie, ze zawsze uwazalem Platforme za wiekszych populistow od PiS-u. W naszym ustroju zreszta to normalka. Gdyby nie wygrana wojna PR-owa, to Tusk dalej miotalby sie w opozycji. Ile ludzi jest w stanie zrozumiec polityke? Ile ludzi jest w stanie zrozumiec WIADOMOSCI? Toz to uroki demokracji. 🙂
Witaj Azraelu.
Mnie ten Twoj
Witaj Azraelu.
Mnie ten Twoj tekst nie tylko nie przekonuje, ale wrecz mocno rozczarowuje.
Brzmienie i format, wypisz-wymaluj, chudziny Napieralskiego, w najlepszym wypadku nie-chudziny Kalisza. A najpewniej – sztampowego propagandowego grepsiarza, takiego Migalskiego, tyle ze najetego przez SLD:
“My swiatli lewicowcy wprawdzie uchowaj Boze PiS-u nie kochamy (tego by nam wyborcy nie darowali), ale nie mozemy glosowac razem z PO, bo oni nic nie lepsi, ergo musimy glosowac tak samo jak PiS.”
U Ciebie toczka w toczke to samo – zbagatelizujmy wszystkie roznice miedzy PO i PiS, przemilczmy wszystkie rzeczy, ktore PO jednak udalo sie osiagnac czy ktore w przedstawionych propozycjach brzmia o wiele rozsadniej. Przy okazji naciagnijmy 3 kwartaly rzadzenia do pelnego roku. Byle za wszelka cene zbudowac wrazenie, ze ci duzi warci siebie nawzajem, dopiero my, ci trzeci, tak naprawde mamy cos do zaoferowania. Moze nam to pozwoli jakos sie przeczolgac nad, a nie pod progiem wyborczym.
Technicznie rzecz biorac, argumenty dobierasz bez konsekwencji, ot tak, byle bylo sobie mozna ponarzekac.
Z jednej strony stawiasz wielce pryncypialny zarzut, iz smierdzi Ci to “tanim handlem politycznym, z którego i tak nic dobrego dla rządu nie wyniknie, nie mówiąc o Polsce”.
Ale pare zdan nizej zglaszasz inna pretensje: “PO zrobiło tuż po wyborach olbrzymi błąd, nie zawierając choć taktycznego porozumienia z LiD-em. Gdyby doszło wtedy do daleko idących uzgodnień – bylibyśmy teraz o wiele kroków dalej, w mediach, reformie zdrowa czy szkolnictwie.”
Azraelu, zdecyduj sie – handelki polityczne sa cacy czy be?
Po drugie – jaki kompromis PO z lewica masz konkretnie na mysli? Programowy? Taktyczno-pozycyjny? Czy Twoim zdaniem po wyborach i pozniej, az do dzisiaj, nie bylo i nie ma rozmow na tej czy tamtej plaszczyznie?
Ba – tyle ze jakikolwiek alians PO z lewica taka, jak ona wyglada w tej chwili, pod Napieralskim, bylby wyjatkowo g…nym interesem zarowno dla Polski, jak i dla samej PO. Zwlaszcza w tej chwili ta formacja nie przejawia najmniejszej sklonnosci do kierowania sie interesem publicznym lub chocby dotrzymywania uzgodnien taktycznych. Wez przyklad ustawy medialnej, wez nastepny – sluzby zdrowia.
Ta Twoja lewica to partner ani wiarygodny, ani dodajacy splendoru. Innymi slowy, przy towarzyszach tylko sie upaprac mozna i przesiaknac nieladnym zapaszkiem, ale zalatwic na sensownych warunkach nie da sie niczego. A tak naiwnymi tekstami, jak ten Twoj dzisiejszy, tez nowych zwolennikow im nie napedzisz.
Pozdrawiam
Podsumowanie tekstu:
Tak zle,
Podsumowanie tekstu:
Tak zle, i tak niedobrze…
Jestem zniesmaczony – minimalna ilosc argumentow na poparcie tez. Jakiejs doglebnej analizy ciagow przyczynowo-skutkowych tez nie ma.. Kiepsko.
Zakonczenia z LiD-em nie rozumiem – przeciez frakcja komuszego betonu wygrala, gdyby Olejniczak dogadal sie z Platforma przewrot nastapilby jeszcze szybciej. W mojej opinii oni(betony) wiedza, ze ci wyborcy, ktorzy im pozostali, ulegli przekonaniu, ze PO to PiS. Wiec wszelka wspolpraca jeszcze bardziej pograzylaby SLD.
Tak dodam od siebie, ze zawsze uwazalem Platforme za wiekszych populistow od PiS-u. W naszym ustroju zreszta to normalka. Gdyby nie wygrana wojna PR-owa, to Tusk dalej miotalby sie w opozycji. Ile ludzi jest w stanie zrozumiec polityke? Ile ludzi jest w stanie zrozumiec WIADOMOSCI? Toz to uroki demokracji. 🙂
“Rząd jest po to, aby rządzić.”
Ciekawa teza.
“Rząd jest po to, aby rządzić.”
Ciekawa teza.
nie będę, Azraelu, powtarzać argumentów
Poprzednicy, którzy Cię krytykowali, zwrócili uwagę na większość tego, co mam do powiedzenia; ale nie mogę się powstrzymać od dorzucenia kilku słów. Sawa pisze o tym jak wygląda wierchuszka lewicy; zapewniam, w terenie wygląda to jeszcze gorzej, a Napieralski wygrywa właśnie dlatego, że czuje poparcie dołów; nie rozumiem jak PO mogłaby rządzić wspólnie z SLD – to czysta fikcja pod każdym względem, programowym i cywilizacyjnym (zajrzyj kiedyś na nasiadówkę ich terenowego koła); doraźne sojusze? były dwie poważne próby; naprawdę nie wiesz, o co SLD chodziło przy pierwszej ustawie medialnej, której wspólnie z PiS-em przyprawili gębę (określenie Paradowskiej)? o parytety – nawet specjalnie się z tym nie kryli; “handel” o szpitale: PO ustąpiła w kilku ważnych sprawach; wiesz, co dziś usłyszałam od zaprzyjaźnionych lekarzy – pozbawienie spółek, które miałyby zarządzać szpitalami prawa własności gruntów i budynków to skandal, kto takiej “firmie” np. udzieli kredytu; a PO tę właśnie sprawę odpuściła, zgodziła się też na “gwarancje pracownicze” – nie słyszałeś o lekarzach, którzy w szpitalu pojawiają się na dwie, trzy godziny i pędzą dalej, aby robić szmal, a zwolnić ich nie można, bo związki i prawa pracownicze? I co? Mimo ustępstw PO, ważniejsza była rozgrywka Grzesia z Wojtkiem; dlaczego niby PO ma próbować dalej? żeby się SLD do końca nie spisiło? Tusk rozczarowuje Cię właśnie teraz, kiedy wreszcie projekty ustaw spływają do sejmu, większość z nich całkiem sensownych; I na koniec, dlaczego się Donek z Jarkiem spotkali. Bo Jarek wymyślił nową taktykę, a Donek po prostu nie mógł odmówić. Jeśli z tego coś dobrego wyjdzie, pal diabli niesmak estetyczny. Czy w to wierzę? Nie bardzo. Ale Tusk musiał tę grę podjąć. Pozdrawiam
nie będę, Azraelu, powtarzać argumentów
Poprzednicy, którzy Cię krytykowali, zwrócili uwagę na większość tego, co mam do powiedzenia; ale nie mogę się powstrzymać od dorzucenia kilku słów. Sawa pisze o tym jak wygląda wierchuszka lewicy; zapewniam, w terenie wygląda to jeszcze gorzej, a Napieralski wygrywa właśnie dlatego, że czuje poparcie dołów; nie rozumiem jak PO mogłaby rządzić wspólnie z SLD – to czysta fikcja pod każdym względem, programowym i cywilizacyjnym (zajrzyj kiedyś na nasiadówkę ich terenowego koła); doraźne sojusze? były dwie poważne próby; naprawdę nie wiesz, o co SLD chodziło przy pierwszej ustawie medialnej, której wspólnie z PiS-em przyprawili gębę (określenie Paradowskiej)? o parytety – nawet specjalnie się z tym nie kryli; “handel” o szpitale: PO ustąpiła w kilku ważnych sprawach; wiesz, co dziś usłyszałam od zaprzyjaźnionych lekarzy – pozbawienie spółek, które miałyby zarządzać szpitalami prawa własności gruntów i budynków to skandal, kto takiej “firmie” np. udzieli kredytu; a PO tę właśnie sprawę odpuściła, zgodziła się też na “gwarancje pracownicze” – nie słyszałeś o lekarzach, którzy w szpitalu pojawiają się na dwie, trzy godziny i pędzą dalej, aby robić szmal, a zwolnić ich nie można, bo związki i prawa pracownicze? I co? Mimo ustępstw PO, ważniejsza była rozgrywka Grzesia z Wojtkiem; dlaczego niby PO ma próbować dalej? żeby się SLD do końca nie spisiło? Tusk rozczarowuje Cię właśnie teraz, kiedy wreszcie projekty ustaw spływają do sejmu, większość z nich całkiem sensownych; I na koniec, dlaczego się Donek z Jarkiem spotkali. Bo Jarek wymyślił nową taktykę, a Donek po prostu nie mógł odmówić. Jeśli z tego coś dobrego wyjdzie, pal diabli niesmak estetyczny. Czy w to wierzę? Nie bardzo. Ale Tusk musiał tę grę podjąć. Pozdrawiam
mimo porywow lewicowych
nie zgadzam sie z autorem. Bardzo chcialabym, zeby byla sluzba zdrowia jak w Danii czy Szwecji, ale nie uwierze, ze jakiekolwiek dogadanie z Napieralskim mogloby cokolwiek ulepszyc. Niestety Napieralski bylby znakomity w wyprawach na kulaka, czy w poszukiwaniu stonki zzrzuconej nam przez Amerykanow, ale pod jego raczkami SLD poleci na dno i nic tu sie nie da zrobic. Zreszta oby sie nie dalo, oby wreszcie powstala jakas normalna lewica, z normalnymi ludzmi. Napieralski to takie skrzyzowanie Ochaba z Babiuchem i nic sie z tego nie wydusi. Zaden to wrobelek w klatce, jesli juz to wrobelek w kociej (kaczej) paszczy wydobywajacy cienkie piski, ze wiele ma do gadania.
mimo porywow lewicowych
nie zgadzam sie z autorem. Bardzo chcialabym, zeby byla sluzba zdrowia jak w Danii czy Szwecji, ale nie uwierze, ze jakiekolwiek dogadanie z Napieralskim mogloby cokolwiek ulepszyc. Niestety Napieralski bylby znakomity w wyprawach na kulaka, czy w poszukiwaniu stonki zzrzuconej nam przez Amerykanow, ale pod jego raczkami SLD poleci na dno i nic tu sie nie da zrobic. Zreszta oby sie nie dalo, oby wreszcie powstala jakas normalna lewica, z normalnymi ludzmi. Napieralski to takie skrzyzowanie Ochaba z Babiuchem i nic sie z tego nie wydusi. Zaden to wrobelek w klatce, jesli juz to wrobelek w kociej (kaczej) paszczy wydobywajacy cienkie piski, ze wiele ma do gadania.