Stefam Michnik przyrodni brat Adama Michnika ukrywający się przed wymiarem sprawiedliwości RP w Szwecji być może już niedługo zostanie zrehabilitowany a oskarżenia o sądowe morderstwa n/w osób zostaną cofnięte.
Oskarżany o zbrodnie stalinowskie – był sędzią między innymi w procesach:
- majora Zefiryna Machalli (wyrok śmierci, pośmiertnie rehabilitowany, skład sędziowski podjął wspólną decyzje o niedopuszczeniu obrońcy do procesu, o wykonaniu wyroku nie poinformowano rodziny),
- pułkownika Maksymiliana Chojeckiego (niewykonany wyrok śmierci),
- por. Andrzeja Czaykowskiego, w którego egzekucji uczestniczył[3],
- majora Jerzego Lewandowskiego (niewykonany wyrok śmierci),
- pułkownika Stanisława Weckiego wykładowcy Akademii Sztabu Generalnego (13 lat więzienia, zmarł torturowany, pośmiertnie zrehabilitowany),
- majora Zenona Tarasiewicza,
- pułkownika Romualda Sidorskiego redaktora naczelnego Przeglądu Kwatermistrzowskiego (12 lat więzienia, zmarł wskutek złego stanu zdrowia, pośmiertnie zrehabilitowany),
- podpułkownika Aleksandra Kowalskiego,
- majora Karola Sęka, artylerzysty spod Radomia, przedwojennego oficera, potem oficera Narodowego Zjednoczenia Wojskowego (wyrok śmierci, stracony w 1952).
Był również sędzią w tzw. "sprawach odpryskowych" od procesu generałów (sprawy Tatara).
Byc może juz niedługo w procesie przywracania prawdy historycznej dowiemy się ,że kat oraz ofiary były partnerami miłości honoseksualanej.
Tak jak na nowo odczytano relacje pomiędzy "Zośką " i Rudym" żołnierzami Szarych Szeregów uznając ich za homoseksualistów , kwestią czasu wydaje się odczytnie na nowo relacji sądowego kata Stefana Michnika i jego ofiar.
Być może Stefan Michnik odreagowywał zawiedzione uczucia wobec ludzi których skazywał na śmierć ,być może to zawiedziona homoseksualna miłość doprowadziła do zbrodnii "młodego i naiwnego Stefana Michnika"?
Czyz można karać za zawiedzione uczucia ,czy nie należy pozostawić w spokoju wrażliwości Stefana Michnika , jego prywatności.
Czy aby nie zapędzają się oskarżyciele Michnika w atakach na tego wówczas młodego i wrażliwego zagubionego w swoich uczuciach człowieka.
Czy aby tzw"ofiary" nie były same sobie winne odrzucając uczucia Stefana Michnika?
Czy aby nie jest najwyższy czas na zweryfikowanie polskiej historii pod kątem homofobii wobec kochających inaczej?
Czy Stefan Michnik nie jest przypadkiem ofiarą a nie katem? Jak długo jeszcze ten zasłużony dla propagowania miłości i tolerancji człowiek nie będzie mógł przyjechać do Polski aby złożyć kwiaty na grobach swych zawiedzionych miłości , o ile oczywiście wcześniej wskaże te groby.
Zaprawdę powiadam wam poczekajcie jeszcze trochę a tekst o Stefanie Michniku jako stłamszonym przez homofobów z AK wrażliwym młodym człowieku zmuszonym z miłości do zbrodni ukaże się w "Gazecie Wyborczej".