Odrywając się zupełnie od bieżących sporów i klepania
Odrywając się zupełnie od bieżących sporów i klepania w kółko tego samego, będę starał się unikać nazwisk, szyldów i innych partyjnych skrótów. Jest okazja, żeby porozmawiać o stosunkach polsko-niemieckich, dotrzymując słowa danego w pierwszy zdaniu, zatem nie wdaję się w szczegóły jak to okazja i kto w niej uczestniczy. Skupię się na samych stosunkach polsko-niemieckich, przywołam kilka interesujących danych, być może obalę kilka obowiązujących mitów. Zacznę od naszych polskich lęków, ponieważ ważne jest aby oceniać realnie, a nie histerycznie. Jednym z haseł, które towarzyszyły wejściu Polski do UE, było hasło wykupu polskiej ziemi, przez niegdysiejszy Heimat. Przyjadą i wykupią za grosze. Moje szczęśliwe położenie polega na tym, że przez całe swoje trzydziestodziewięcioletnie życie mieszkałem tylko i wyłącznie na terenach Heimatu. Uspokajam nie ma ŻADNEGO masowego zainteresowania polską ziemią, ani tą rolną, ani nawet letniskową. Zdarzają się pojedyncze sentymenty, ale te przykłady, które znam z własnego podwórka są zupełnie nieszkodliwe, incydentalne i z reguły sympatyczne. Oczywiście to żaden argument, co więcej sam podobne argumenty tępię, ale podałem własne doświadczenia, ponieważ one są tożsame z generalnymi doświadczeniami. Nie istnieje takie zjawisko jak powszechny najazd Niemców na polską ziemię, nie ma nawet średniego, czy takiego sobie najazdu, są incydenty, na tym samym poziomie co wcześniej i w ogóle niegroźne. Szczerze powiem, że nie mam pojęcia skąd się to bierze, ale parę czynników postaram się wskazać. Kto kupował ziemię, bodaj rolną, ten wie, że jak wszystko w Polsce, taki proces trwa, a procedurom nie ma końca. Nie daj Bóg taką zakupioną ziemię rolną przekształcać pod zabudowę i robić indywidualny projekt zagospodarowania przestrzennego, polecam tylko wytrwałym. Niemcy i każdy obcokrajowiec w tych procedurach ma dodatkowe obostrzenia, tym sposobem polska biurokracja skutecznie odstrasza niemieckiego najeźdźcę. Druga rzecz jest taka, że polski chłop oczu od telewizora nie odrywa, a tam non stop było, że szaleją nieruchomości. Ciężko wyrwać chłopu ziemię, bardzo ciężko, wyrywałem to wiem, chłop żąda kosmicznych kwot jak tylko zobaczy obcego, obcego Polaka, gdy widzi Niemca to już makrokosmos. W końcu i wbrew pozorom nowe niemieckie pokolenie poza jakimiś marginalnymi fanatykami w stylu Steinbach, ma w głębokim poważaniu polskie atrakcje, jak kupują sobie ziemię i dacze, to w miejscach nasłonecznionych, południowych, tak gdzie się można oderwać o surowego klimatu środkowoeuropejskiego i dojechać drogą, nie wykrotami. Żyłkę wykupu polskiej ziemi należy sobie rozmasować, takiego realnego zagrożenia nie ma i najlepszym dowodem na prawdziwość tezy jest brak występowania zjawiska.
Drugi mit jaki się pojawił i to bardziej w Polsce niż w Niemczech, to słynna niemiecka charytatywność. Niemcy zapłaciły za nasze uczestnictwo w UE. Naiwność posunięta do granic głupoty. Swego czasu tabloid, Gazeta Wyborcza, zamieścił taką tabelkę, nie chce mi się jej teraz szukać, w każdym razie liderem i to zdecydowanym tej tabelki były Niemcy. Tabelka przedstawiała zależność między jednym euro dotacji dla Polski, a zyskiem dla poszczególnych członków UE. Niemcy za każde euro dostarczane Polsce zarabiają 80 centów. Trzeba zwrócić uwagę na magiczne słowo ZARABIAJĄ i taką samą uwagę przyłożyć do DOTACJI. Dotacje mają to do siebie, że zwykle połowę dają, a połowę trzeba pożyczyć w banku, zatem mało kiedy jest to darowizna, bardzo często dobry biznes. Niemcy zarabiają na naszej obecności w EU i to najwięcej ze wszystkich krajów członkowskich. Z mitu trzeciego zrobię wspólny wór z metką „wspólne interesy”. Pech chce, że z Niemcami na każdym polu mamy konflikt interesów, nie wspólnotę. Właściwie jeśli za punkt wyjścia brać zdrowy rozsądek i realizm Niemcy są naszym największym przeciwnikiem w interesach, nie partnerem. Polecę przykładami. W polityce historycznej jest jeden wielki konflikt, czyje były obozy, kto został wypędzony, jakie muzea szanują wartości europejskie, a które im przeczą. Nie ma wspólnego interesu historycznego, jest jeden wielki spór, odwieczny i jeszcze na długie lata. W interesach dobrosąsiedzkich jest pełna klapa i ja oczywiście mówię o skali makro nie o tym, że bywają fajni Niemcy i paskudni Polacy, czy też na odwrót. W skali makro Niemcy układają sobie stosunki polityczne na dwóch kierunkach, po pierwsze Francja, po drugie Rosja. W ten sposób tworzy się zabójczy dla Polski trójkąt, trzech najpotężniejszych krajów w Europie, które wszystkie razem i każde z osobna mają absolutnie sprzeczne pomysły na funkcjonowanie, sprzeczne z polskim interesem.
Nie będę bił piany już mówię o co chodzi: słynna rura, limity CO2, system głosowania (ta cała Joanina i inna Nicea), eksport, polityka rolna. Rura jest najdobitniejszym przykładem na to, że Niemcy mają w głębokim poważaniu europejskiego/polskiego partnera i w ogóle całą UE. Dogadali się z łamiącymi wszystkie konwencje Ruskimi i to ponad podziałami się dogadali, zaczął lewicowy Schroeder, skończyła enerdowska Merkel, obecnie udająca prawicę. Limity CO2 to złoty interes dla Francji i Niemiec, katastrofa dla Polski. System głosowania zawsze będzie konfliktem miedzy mniejszymi i większymi krajami, a ponieważ Niemcy i Francja w tym względzie trzymają razem, Polska przez swoich zachodnich przyjaciół jak traktowana jako upierdliwy kraik. Eksport teoretycznie jest bliski jako takiej normalizacji, z tym, że i tu mamy przewagą importu z Niemiec nad eksportem do Niemiec, mimo załamania złotego. Do tego trzeba wrzucić jeszcze i to, że Ruscy razem z Niemcami chętnie podrzucają na Polskę paszkwile w stylu „trefne mięso”, „hiszpańskie ogórki”. Mają z Ruskimi wspólny biznes, chronią własne potężne rynki rolne, przed tańszą i jakościowo zdecydowanie lepszymi produktami. Na koniec dwa „ozdobniki”, pierwszym jest rynek pracy. Nasi kochani przyjaciele niemieccy jako pierwsi darli się w niebogłosy przed polskim robotnikiem i jako pierwsi złamali piękną ideę wspólnoty blokując dostęp do miejsc pracy. Teraz płacą za tę histerię, mimo żebrania o polskich fachowców, polscy fachowcy olewają niemiecką ofertę, ulokowali się na wyspach i Holandii, gdzie już im za to „dziękują”. Drugi „ozdobnik” to polityka rolna i tutaj święta trójca jest zgodna. Niemcy i Francja blokują Polsce dotacje do rolnictwa na rolnym poziomie, Ruscy skutecznie blokują polski eksport. Takie są realia polsko-niemieckich stosunków i jakiego obszaru nie dotknąć mamy padaczkę, bo padaczkę mieć musimy. Rozbieżne interesy polityczne, ekonomiczne, historyczne, narodowe. No! Zawsze możemy zrobić jakąś wymianę kulturalną i dokładnie tak się dzieje. Wszystkie te naiwności wypowiadane w TV o genialnych, najlepszych od lat stosunkach z Niemcami, są wymianą kulturalną, a ściślej popkulturową pacią dla mało rozgarniętych i zorientowanych w zasadniczych realiach, miłośników konfetti i kotylionów „wspólnych wartości”. Niemcom powinniśmy patrzyć na ręce z niebywałą precyzją i uwagą, bo większość polskich problemów zewnętrznych bierze się z niemieckiej polityki, powiązanej z francuską i rosyjską. Dlaczego to jest groźne, napisałem podając konkrety w makroskali i trzeba być naiwnym, niedouczonym albo czerpać niezłe zyski na tajne bankowe i polityczne konta, by wygłaszać bujdy o polsko-niemieckim pojednaniu.
Kaczor zapytany w ad hoc zrobionej konferencji prasowej
co sądzi o słowach Donalda Tuska ,,że stosunki polsko- niemiecke są teraz wzorem dla całej Europy”, odpowiedział: Codziennie dowiadujemy się, że Donald Tusk jest wzorem dla Europy, ciekawe tylko czy Europa o tym wie?
Kaczor zapytany w ad hoc zrobionej konferencji prasowej
co sądzi o słowach Donalda Tuska ,,że stosunki polsko- niemiecke są teraz wzorem dla całej Europy”, odpowiedział: Codziennie dowiadujemy się, że Donald Tusk jest wzorem dla Europy, ciekawe tylko czy Europa o tym wie?
Kaczor zapytany w ad hoc zrobionej konferencji prasowej
co sądzi o słowach Donalda Tuska ,,że stosunki polsko- niemiecke są teraz wzorem dla całej Europy”, odpowiedział: Codziennie dowiadujemy się, że Donald Tusk jest wzorem dla Europy, ciekawe tylko czy Europa o tym wie?
Tak o rocznicy traktatu mówi przewodniczący
Rady Gospodarczej i guru gdańskich ,,liberałów” Jan Krzysztof Bielecki:
– Jak Traktat wpłynął na polsko-niemieckie stosunki gospodarcze?
– Traktat powinno się oceniać po jego owocach, a owoce są niezwykłe. Polska jest dla Niemiec o wiele większym partnerem gospodarczym niż Rosja. Eksport niemiecki jest 50 proc. większy do Polski niż do Rosji. Polska jest jednym z kluczowych partnerów gospodarczych Niemiec. Dla naszej gospodarki Niemcy są najważniejszym rynkiem eksportowym. Bezpośrednie inwestycje niemieckie w tym wieku osiągają znacznie większy poziom niż w latach dziewięćdziesiątych XX wieku. Niedawne otwarcie rynku pracy w Niemczech dla obywateli Polski zamknęło ostatni epizod dzielący nasze dwa rynki. Ryzyka jakie w tej chwili widzimy, mają zupełnie innych charakter niż to się wcześniej wydawało się wielu ludziom. Dzisiaj boimy się ewentualnego drenażu polskich fachowców na chłonny rynek niemiecki. A dotychczas to Niemcy bali się, że Polacy zaleją ich rynek.
– Są głosy, że Traktat dawał więcej korzyści stronie niemieckiej…
– Jeśli chodzi o zawarte w Traktacie regulacje dotyczące mniejszości niemieckiej w Polsce, to wprowadziliśmy w nich najwyższe standardy. Wszystkie późniejsze traktaty bilateralne podpisane przez Polskę były wzorowane na tych rozwiązaniach. Jeśli chodzi o kwestię Polonii w Niemczech, jest ona cały czas naprawiana. Tego dowodem jest chociażby ostatnia rezolucja Bundestagu.
– Niektóre zapisy Traktatu straciły aktualność, na przykład dotyczące przystąpienia Polski do Wspólnot Europejskich. Może więc należałoby podpisać aneks do Traktatu, albo wynegocjować nowy?
– Nowy traktat z Niemcami nie jest potrzebny. Nasza polska strategia była taka: skoro jesteśmy w strefie buforowej, na ziemi niczyjej, w strefie szarej, to obudujmy ten nowo powstały wolny kraj traktatami bilateralnymi ze wszystkimi sąsiadami. I to osiągnęliśmy. Dzisiaj kluczowymi dla nas traktatami są zapisy tworzące Sojusz Północnoatlantycki i Wspólnotę Europejską, jak chociażby traktat z Lizbony.
Tak o rocznicy traktatu mówi przewodniczący
Rady Gospodarczej i guru gdańskich ,,liberałów” Jan Krzysztof Bielecki:
– Jak Traktat wpłynął na polsko-niemieckie stosunki gospodarcze?
– Traktat powinno się oceniać po jego owocach, a owoce są niezwykłe. Polska jest dla Niemiec o wiele większym partnerem gospodarczym niż Rosja. Eksport niemiecki jest 50 proc. większy do Polski niż do Rosji. Polska jest jednym z kluczowych partnerów gospodarczych Niemiec. Dla naszej gospodarki Niemcy są najważniejszym rynkiem eksportowym. Bezpośrednie inwestycje niemieckie w tym wieku osiągają znacznie większy poziom niż w latach dziewięćdziesiątych XX wieku. Niedawne otwarcie rynku pracy w Niemczech dla obywateli Polski zamknęło ostatni epizod dzielący nasze dwa rynki. Ryzyka jakie w tej chwili widzimy, mają zupełnie innych charakter niż to się wcześniej wydawało się wielu ludziom. Dzisiaj boimy się ewentualnego drenażu polskich fachowców na chłonny rynek niemiecki. A dotychczas to Niemcy bali się, że Polacy zaleją ich rynek.
– Są głosy, że Traktat dawał więcej korzyści stronie niemieckiej…
– Jeśli chodzi o zawarte w Traktacie regulacje dotyczące mniejszości niemieckiej w Polsce, to wprowadziliśmy w nich najwyższe standardy. Wszystkie późniejsze traktaty bilateralne podpisane przez Polskę były wzorowane na tych rozwiązaniach. Jeśli chodzi o kwestię Polonii w Niemczech, jest ona cały czas naprawiana. Tego dowodem jest chociażby ostatnia rezolucja Bundestagu.
– Niektóre zapisy Traktatu straciły aktualność, na przykład dotyczące przystąpienia Polski do Wspólnot Europejskich. Może więc należałoby podpisać aneks do Traktatu, albo wynegocjować nowy?
– Nowy traktat z Niemcami nie jest potrzebny. Nasza polska strategia była taka: skoro jesteśmy w strefie buforowej, na ziemi niczyjej, w strefie szarej, to obudujmy ten nowo powstały wolny kraj traktatami bilateralnymi ze wszystkimi sąsiadami. I to osiągnęliśmy. Dzisiaj kluczowymi dla nas traktatami są zapisy tworzące Sojusz Północnoatlantycki i Wspólnotę Europejską, jak chociażby traktat z Lizbony.
Tak o rocznicy traktatu mówi przewodniczący
Rady Gospodarczej i guru gdańskich ,,liberałów” Jan Krzysztof Bielecki:
– Jak Traktat wpłynął na polsko-niemieckie stosunki gospodarcze?
– Traktat powinno się oceniać po jego owocach, a owoce są niezwykłe. Polska jest dla Niemiec o wiele większym partnerem gospodarczym niż Rosja. Eksport niemiecki jest 50 proc. większy do Polski niż do Rosji. Polska jest jednym z kluczowych partnerów gospodarczych Niemiec. Dla naszej gospodarki Niemcy są najważniejszym rynkiem eksportowym. Bezpośrednie inwestycje niemieckie w tym wieku osiągają znacznie większy poziom niż w latach dziewięćdziesiątych XX wieku. Niedawne otwarcie rynku pracy w Niemczech dla obywateli Polski zamknęło ostatni epizod dzielący nasze dwa rynki. Ryzyka jakie w tej chwili widzimy, mają zupełnie innych charakter niż to się wcześniej wydawało się wielu ludziom. Dzisiaj boimy się ewentualnego drenażu polskich fachowców na chłonny rynek niemiecki. A dotychczas to Niemcy bali się, że Polacy zaleją ich rynek.
– Są głosy, że Traktat dawał więcej korzyści stronie niemieckiej…
– Jeśli chodzi o zawarte w Traktacie regulacje dotyczące mniejszości niemieckiej w Polsce, to wprowadziliśmy w nich najwyższe standardy. Wszystkie późniejsze traktaty bilateralne podpisane przez Polskę były wzorowane na tych rozwiązaniach. Jeśli chodzi o kwestię Polonii w Niemczech, jest ona cały czas naprawiana. Tego dowodem jest chociażby ostatnia rezolucja Bundestagu.
– Niektóre zapisy Traktatu straciły aktualność, na przykład dotyczące przystąpienia Polski do Wspólnot Europejskich. Może więc należałoby podpisać aneks do Traktatu, albo wynegocjować nowy?
– Nowy traktat z Niemcami nie jest potrzebny. Nasza polska strategia była taka: skoro jesteśmy w strefie buforowej, na ziemi niczyjej, w strefie szarej, to obudujmy ten nowo powstały wolny kraj traktatami bilateralnymi ze wszystkimi sąsiadami. I to osiągnęliśmy. Dzisiaj kluczowymi dla nas traktatami są zapisy tworzące Sojusz Północnoatlantycki i Wspólnotę Europejską, jak chociażby traktat z Lizbony.
Racja to nie wszystko
Masz rację MK na 110% w tym co piszesz, a zwłaszcza w sprawie trójkąta.
Tylko co z tego, że masz rację i co tego że z Tobą zgadza się Ojciec Milicjant i Chlor i ja i tych kilkunastu piszących na tym forum. Wiesz dobrze, ze kierunek w polityce i gospodarce wytycza rząd, a tenże jest autorem i realizatorem kierunku obecnego. I tak samo prawdopodobnie będzie w nadchodzących czterech latach, bo o tym zadecydują “Młodzi “Wykształceni” z Wielkich Miast”, których szczególnie dużo jest przykładowo na Onecie. Tam jest kupa (ludzi) i tam jest siła, a o tym że w kupie siła wie nawet Ferdek Kiepski.
To oni zadecydują kto będzie rządził w następnych czterech latach.
Więc może należałoby podjąć się działalności misyjnej i dlatego może wskazanym byłoby publikować te Twoje wypowiedzi także na innych portalach, takich przykładowo jak Onet?
Nie mówię zawsze, ale chociaż obecnie, np do października.
Racja to nie wszystko
Masz rację MK na 110% w tym co piszesz, a zwłaszcza w sprawie trójkąta.
Tylko co z tego, że masz rację i co tego że z Tobą zgadza się Ojciec Milicjant i Chlor i ja i tych kilkunastu piszących na tym forum. Wiesz dobrze, ze kierunek w polityce i gospodarce wytycza rząd, a tenże jest autorem i realizatorem kierunku obecnego. I tak samo prawdopodobnie będzie w nadchodzących czterech latach, bo o tym zadecydują “Młodzi “Wykształceni” z Wielkich Miast”, których szczególnie dużo jest przykładowo na Onecie. Tam jest kupa (ludzi) i tam jest siła, a o tym że w kupie siła wie nawet Ferdek Kiepski.
To oni zadecydują kto będzie rządził w następnych czterech latach.
Więc może należałoby podjąć się działalności misyjnej i dlatego może wskazanym byłoby publikować te Twoje wypowiedzi także na innych portalach, takich przykładowo jak Onet?
Nie mówię zawsze, ale chociaż obecnie, np do października.
Racja to nie wszystko
Masz rację MK na 110% w tym co piszesz, a zwłaszcza w sprawie trójkąta.
Tylko co z tego, że masz rację i co tego że z Tobą zgadza się Ojciec Milicjant i Chlor i ja i tych kilkunastu piszących na tym forum. Wiesz dobrze, ze kierunek w polityce i gospodarce wytycza rząd, a tenże jest autorem i realizatorem kierunku obecnego. I tak samo prawdopodobnie będzie w nadchodzących czterech latach, bo o tym zadecydują “Młodzi “Wykształceni” z Wielkich Miast”, których szczególnie dużo jest przykładowo na Onecie. Tam jest kupa (ludzi) i tam jest siła, a o tym że w kupie siła wie nawet Ferdek Kiepski.
To oni zadecydują kto będzie rządził w następnych czterech latach.
Więc może należałoby podjąć się działalności misyjnej i dlatego może wskazanym byłoby publikować te Twoje wypowiedzi także na innych portalach, takich przykładowo jak Onet?
Nie mówię zawsze, ale chociaż obecnie, np do października.