Dyżurnym zawołaniem tych, którzy b
Dyżurnym zawołaniem tych, którzy byli sprawcami, sędziami, prokuratorami, adwokatami, świadkami i nigdy oskarżonymi, jest zawołanie: „Jakie masz dowody”. Dowodów jest tyle co kot napłakał, ponieważ sprawcy, sędziowie i prokuratorzy we własnej sprawie dowodów ujawniać nie będą. Nawet jak się gdzieś pojawią zaraz znikają, czasami na oczach całego kraju, jak to miało miejsce w przypadku teczki jednego kapusia, który został prezydentem, ale i w takich przypadkach hasła się nie zmieniają. Po ostatnim zdaniu zdałem sobie sprawę, że wielu może nie wiedzieć, o którego prezydenta chodzi, bo co najmniej dwóch ponad wszelką wątpliwość kapusiami była. Chodzi o tego, który swoją teczkę sam utylizował. Wracając do dyżurnego zawołania, jest ono kpiną, taką wisienką ulepioną z treści nosa i przyklejoną do tortu sporządzonego z jeszcze bardziej „aromatycznego” materiału. Z uporem wariata powracam do pewnych wątków, ale dlatego, że to ciągle są praprzyczyny wszelkiego „bałaganu”. Obok wspomnianego zawołania istnieją dwa inne: „Idźmy w przyszłość”, „Kto nie był, ten nie wie”. Tak się złożyło, że w ostatnim czasie wszyscy na Portalu mieli okazję prześledzić pewną dyskusję z uczestnikiem zdarzeń, którego zostawiam w spokoju, ani mi on wrogiem, ani przyjacielem, ale z tej dyskusji wypływają legendarne dowody i niemal wszystkie mechanizmy, jakim zostają poddani przeciętni zjadacze chleba. Dowody można uzyskać tylko od bezpośrednio zainteresowanych, śledząc ich relacje, analizując wypowiedzi. Te dowody mają charakter sprzeczności logicznych, wykluczających się wzajemnie faktów i interpretacji, innymi słowy, nie ma „kwitów” są ludzie, którzy gadają jak im się podoba. Ludzie przyłapani na nieścisłościach, konfabulacjach, czy innym „tak mi się powiedziało”, bronią swoich pozycji nawet jeśli nie ma czego bronić. Wspomniany przykład uzyskania dowodów jest de facto nic nieznaczący, wystarczyło, żeby właściciel namiętnej opowieści nawet nie zmieniał, ale uporządkował i doprecyzował treść. Niewiele na tym traci, poza nazbyt pochopnym przypisaniem sobie zasług, bez których i tak ma swoje zasługi, ale mimo wszystko parcie w człowieku jest tak wielkie, że każde umniejszenie, bodaj kosmetyczne, historycznej roli, wywołuje odruch obronny. Takie są dowody, jak bardzo trzeba uważać na relacje naocznych świadków, osobiście i emocjonalnie zaangażowanych w bieg historycznych wydarzeń. Kto był, ten w najlepszym razie mówi jak mu się pamięta, w najgorszym jak mu wygodnie i niemal nigdy jak było naprawdę.
Patrząc uczestników zdarzeń chłodnym okiem, z dystansu, doskonale widać, że człowiek jest jednak prostym organizmem i dotyczy to nas wszystkich. Tak jesteśmy skonstruowani, żeby się bronić, kochać miłością własną i atakować wszystkich, którzy zagrażają naszej pozycji w stadzie. Nie ironizuję i nie wykluczam siebie z tej układanki czysto biologicznej, uważam podobną obserwację za banał nie do zakwestionowania. W pierwszym odruchu, człowiek zawsze się broni, dopiero potem myśli i dokładnie według takiego banalnego schematu działają świadkowie i bohaterowie historii. Każdy z nich będzie bronił najdrobniejszego szczegółu, co zostało udowodnione na tym Portalu, powtórzę, że chodzi o szczegóły, w żadnym lub mikroskopijnym stopniu wpływające na wizerunek człowieka. A co się będzie działo, jeśli chodzi o generalia? Pytanie z każdej strony i w każdym fragmencie retoryczne. Inaczej walczy się o wizerunek, o pozycję, a inaczej o życie. Są świadkowie, którzy chcą dla siebie uszczknąć jak najwięcej i często robią to podświadomie, z pełnym przekonaniem, że tak było, że przecież była rozmowa z, powiedzmy, Tadkiem, o tym jak strajkować, zatem jest podstawa by wskoczyć do organizatorów strajku. Fakt, że rozmowa odbyła się przez płot, a rozmawiający z Tadkiem nigdy nie strajkował, nie dyskredytuje, wszak zawsze można napisać, że uwagi wypowiedziane przez płot zmieniły losy ludzkości. Ba! Nie ma co kpić, nie raz się tak zdarzyło, ale problem w tym, że tego trzeba dowieść niekoniecznie przy pomocy dowodów na piśmie, ale faktów. Zacząć od podstaw. Czy istniał Tadek? Czy istniał płot? Potem dalej. W którym miejscu Tadek rozmawiał, jakie usłyszał uwagi i jak one się przełożyły na działania.
Rozmawiać, trzeba z Tadkiem, z tym, który rozmawiał z Tadkiem, z tymi, którzy stali obok Tadka i w końcu z tymi, którzy słyszeli jak Tadek udziela rad strajkującym, a te rady pokrywają się ze słowami doradcy Tadka. Tymczasem w Polsce historię pisze sam Tadek, sam płot, sam sufler Tadka albo jeszcze inny przypadkowy gość, który ma taki autorytet i tak bardzo był tam gdzie był, że jak pogadasz, to bydle jesteś nie myte. Na zdrowy rozum, do którego się wiecznie odwołuje, jeden człowiek, który sam siebie bez żenady nazywa absolutnym sprawcą sukcesu, nie będzie mówił prawdy. Gdy do tego dodać, że za każdym razem prawda brzmi „nieco” inaczej, a na dowody rozlewa się kawa, gdzieś się zapodziały i tak dalej, to kłamstwo nie potrzebuje innych dowodów na piśmie. Kto w takim razie kłamie, komu się wydaje, kto mówi prawdę? Obawiam się, że wszyscy i wszystko. Nawet w jednym obozie informacje są sprzeczne, co innego twierdziła śp. Walentynowicz, co innego twierdzi Wyszkowski. Te wszystkie kawałki prawdy, „wydaje mi się” i kłamstw, trzeba od siebie pooddzielać i moim zdaniem, tego nie zrobi przegrane pokolenie komuny, to jest zadanie nawet nie dla mojego pokolenia „okrągłego stołu”, ale dla pokolenia mojego dziecka. Po co to komu? Ano po to, że ja się kompletnie nie zgadzam z tezą, że przeszłość należy zaorać, a młodzi nie powinni się przejmować dorobkiem i klęskami rodziców tylko iść jako tabula rasa do przodu. Trzymam się biologii, człowiek to zwierze, nie ma tak dobrze, że rodzi się nowy osobnik i dokonuje rewolucji. Nowy osobnik żyje w stadzie, czy tego chce, czy nie chce podlega zapisanym w genach i zwyczajach stada mechanizmom i jeśli się nie nauczy, co stado prowadzi ku ewolucji, a co ku zagładzie, padnie jak kawka. Przeszłość to najmniej brutalna nauka jaką można zaaplikować przyszłości, od podstaw można sobie zbudować garaż, ale nie Naród. W budowie Narodu ciągłość jest fundamentem, dlatego przeszłość musi być analizowana i z przeszłości muszą być wyciągane nauki, oparte na prawdzie. Czym jest prawda. Mam swoją definicję i promuję ją przy każdej okazji: „Prawda to jest wszystko, co się wydarzyło”. Nie wiem jak dla innych, ale dla mnie proste i tej prostoty będę się trzymał.
Zeznanie świadka
– I to, co świadek zeznał, to świadek potwierdza, że to wszystko widział?
– E tam, widział, przeca ludzie gadajo…
Zeznanie świadka
– I to, co świadek zeznał, to świadek potwierdza, że to wszystko widział?
– E tam, widział, przeca ludzie gadajo…
Zeznanie świadka
– I to, co świadek zeznał, to świadek potwierdza, że to wszystko widział?
– E tam, widział, przeca ludzie gadajo…
hmm adam też wielokrotnie “mówił” że zapominanie
o przeszłości prowadzi do faszyzmu i ludobójstwa. Ba, współczesna polityka jest dla niego odbiciem tej “historycznej” że wspomnę o wczesnym hitlerze. I ciągle przypomina o jedwabnym, którego nie wolno zapomnieć.
hmm adam też wielokrotnie “mówił” że zapominanie
o przeszłości prowadzi do faszyzmu i ludobójstwa. Ba, współczesna polityka jest dla niego odbiciem tej “historycznej” że wspomnę o wczesnym hitlerze. I ciągle przypomina o jedwabnym, którego nie wolno zapomnieć.
hmm adam też wielokrotnie “mówił” że zapominanie
o przeszłości prowadzi do faszyzmu i ludobójstwa. Ba, współczesna polityka jest dla niego odbiciem tej “historycznej” że wspomnę o wczesnym hitlerze. I ciągle przypomina o jedwabnym, którego nie wolno zapomnieć.
Fragment tekstu ” ja się
Fragment tekstu ” ja się kompletnie nie zgadzam z tezą, że przeszłość należy zaorać, a młodzi nie powinni się przejmować dorobkiem i klęskami rodziców tylko iść jako tabula rasa do przodu” – to moim zdaniem esencja oczywistej oczywistości.
Tylko że ten pogląd znany jest już od wieków, przykładowo m. innymi z powiedzenia “Historia magistra vitae est”. Tej to historii, której szczególny wycinek jest historią ludzkich błędów.
Mimo że ten przeogromny zbiór ludzkich błędów jest znany od wieków, to jednak mimo to jest to terra incognita dla większości, w tym dla tych wszystkich ubogich duchem, którzy są od wieków strzyżeni, i celowo w tym stanie ducha utrzymywani.
Ten stan jest bowiem na rękę tym wszystkim pasterzom, którzy nawołują nas codziennie, że “nie należy patrzeć do tyłu lecz do przodu”, bo tak postępuje człowiek nowoczesny.
Mniej widocznym jest przy tym to, że pasterz skrywający się za parawanem działalności dla “dobra ogólnego” – na tej działalności znakomicie korzysta.
A jeżeli chodzi jeszcze o błędy to niektórzy twierdzą, że ludzi można podzielić na cztery następujące grupy:
1. Grupa ucząca sie na uniiwersytetach jak nie popełniać błędów,
2. Grupa ucząca się na błędach cudzych jak nie popełniać własnych,
3. Grupa ucząca się na błędach własnych jak nie popełniac następnych,
4. Grupa która nawet na własnych błędach nie potrafi się niczego nauczyć.
Fragment tekstu ” ja się
Fragment tekstu ” ja się kompletnie nie zgadzam z tezą, że przeszłość należy zaorać, a młodzi nie powinni się przejmować dorobkiem i klęskami rodziców tylko iść jako tabula rasa do przodu” – to moim zdaniem esencja oczywistej oczywistości.
Tylko że ten pogląd znany jest już od wieków, przykładowo m. innymi z powiedzenia “Historia magistra vitae est”. Tej to historii, której szczególny wycinek jest historią ludzkich błędów.
Mimo że ten przeogromny zbiór ludzkich błędów jest znany od wieków, to jednak mimo to jest to terra incognita dla większości, w tym dla tych wszystkich ubogich duchem, którzy są od wieków strzyżeni, i celowo w tym stanie ducha utrzymywani.
Ten stan jest bowiem na rękę tym wszystkim pasterzom, którzy nawołują nas codziennie, że “nie należy patrzeć do tyłu lecz do przodu”, bo tak postępuje człowiek nowoczesny.
Mniej widocznym jest przy tym to, że pasterz skrywający się za parawanem działalności dla “dobra ogólnego” – na tej działalności znakomicie korzysta.
A jeżeli chodzi jeszcze o błędy to niektórzy twierdzą, że ludzi można podzielić na cztery następujące grupy:
1. Grupa ucząca sie na uniiwersytetach jak nie popełniać błędów,
2. Grupa ucząca się na błędach cudzych jak nie popełniać własnych,
3. Grupa ucząca się na błędach własnych jak nie popełniac następnych,
4. Grupa która nawet na własnych błędach nie potrafi się niczego nauczyć.
Fragment tekstu ” ja się
Fragment tekstu ” ja się kompletnie nie zgadzam z tezą, że przeszłość należy zaorać, a młodzi nie powinni się przejmować dorobkiem i klęskami rodziców tylko iść jako tabula rasa do przodu” – to moim zdaniem esencja oczywistej oczywistości.
Tylko że ten pogląd znany jest już od wieków, przykładowo m. innymi z powiedzenia “Historia magistra vitae est”. Tej to historii, której szczególny wycinek jest historią ludzkich błędów.
Mimo że ten przeogromny zbiór ludzkich błędów jest znany od wieków, to jednak mimo to jest to terra incognita dla większości, w tym dla tych wszystkich ubogich duchem, którzy są od wieków strzyżeni, i celowo w tym stanie ducha utrzymywani.
Ten stan jest bowiem na rękę tym wszystkim pasterzom, którzy nawołują nas codziennie, że “nie należy patrzeć do tyłu lecz do przodu”, bo tak postępuje człowiek nowoczesny.
Mniej widocznym jest przy tym to, że pasterz skrywający się za parawanem działalności dla “dobra ogólnego” – na tej działalności znakomicie korzysta.
A jeżeli chodzi jeszcze o błędy to niektórzy twierdzą, że ludzi można podzielić na cztery następujące grupy:
1. Grupa ucząca sie na uniiwersytetach jak nie popełniać błędów,
2. Grupa ucząca się na błędach cudzych jak nie popełniać własnych,
3. Grupa ucząca się na błędach własnych jak nie popełniac następnych,
4. Grupa która nawet na własnych błędach nie potrafi się niczego nauczyć.
No ale ja nic innego nie
No ale ja nic innego nie mówię, prawda to dla mnie synonim faktu i w tym cała tajemnica oraz nauka. W tym rzecz, żeby z przeszłości wydobywać fakty, bo nie chciałbym, aby moje dziecko “sparzyło” się na komunizmie i dopiero zrozumiało jak to “fajnie”. Tymczasem niemal dzień w dzień słychać, że komunizm nie był taki zły i to nie jest prawda, to nie jest fakt.
No ale ja nic innego nie
No ale ja nic innego nie mówię, prawda to dla mnie synonim faktu i w tym cała tajemnica oraz nauka. W tym rzecz, żeby z przeszłości wydobywać fakty, bo nie chciałbym, aby moje dziecko “sparzyło” się na komunizmie i dopiero zrozumiało jak to “fajnie”. Tymczasem niemal dzień w dzień słychać, że komunizm nie był taki zły i to nie jest prawda, to nie jest fakt.
No ale ja nic innego nie
No ale ja nic innego nie mówię, prawda to dla mnie synonim faktu i w tym cała tajemnica oraz nauka. W tym rzecz, żeby z przeszłości wydobywać fakty, bo nie chciałbym, aby moje dziecko “sparzyło” się na komunizmie i dopiero zrozumiało jak to “fajnie”. Tymczasem niemal dzień w dzień słychać, że komunizm nie był taki zły i to nie jest prawda, to nie jest fakt.
To samo inaczej.
Problem z najnowszą historią dla współczesnych polega na braku perspektywy. Gdybym miał porównywać, historia współczesna przypomina mi ogromną mozaikę, którą każdy z nas układa – jeden doklei mały kawałeczek; inny ze względu na charyzmę, pozycję odciska na niej bardziej znaczące piętno. Każdy widzi swój ułożony kawałek. Żeby zobaczyć cały obraz trzeba perspektywy albo w nielicznych przypadkach wielkiej wyobraźni i mądrości. Perspektywą w tym przypadku jest upływ czasu. Czasu, który potrzebny jest nie tylko dla ustalenia faktów, czyli przyczyn, ale i skutków. Te zaś mogą ciążyć całymi dekadami, stuleciami. Choć często na efekty decyzji nie trzeba długo czekać.
I jescze taka drobna uwaga do tego, co właściwie też jest wyjaśnione: gdyby się zapytać polityków (czyli tych, którzy mają duży wpływ na bieg historii), jaką ponoszą odpowiedzialność zwykle padnie ‘ponoszę odpowiedzialność polityczną’, ‘osądzi nas historia’. Niech więc osądza, ale mówmy o decyzjach i skutkach.
To samo inaczej.
Problem z najnowszą historią dla współczesnych polega na braku perspektywy. Gdybym miał porównywać, historia współczesna przypomina mi ogromną mozaikę, którą każdy z nas układa – jeden doklei mały kawałeczek; inny ze względu na charyzmę, pozycję odciska na niej bardziej znaczące piętno. Każdy widzi swój ułożony kawałek. Żeby zobaczyć cały obraz trzeba perspektywy albo w nielicznych przypadkach wielkiej wyobraźni i mądrości. Perspektywą w tym przypadku jest upływ czasu. Czasu, który potrzebny jest nie tylko dla ustalenia faktów, czyli przyczyn, ale i skutków. Te zaś mogą ciążyć całymi dekadami, stuleciami. Choć często na efekty decyzji nie trzeba długo czekać.
I jescze taka drobna uwaga do tego, co właściwie też jest wyjaśnione: gdyby się zapytać polityków (czyli tych, którzy mają duży wpływ na bieg historii), jaką ponoszą odpowiedzialność zwykle padnie ‘ponoszę odpowiedzialność polityczną’, ‘osądzi nas historia’. Niech więc osądza, ale mówmy o decyzjach i skutkach.
To samo inaczej.
Problem z najnowszą historią dla współczesnych polega na braku perspektywy. Gdybym miał porównywać, historia współczesna przypomina mi ogromną mozaikę, którą każdy z nas układa – jeden doklei mały kawałeczek; inny ze względu na charyzmę, pozycję odciska na niej bardziej znaczące piętno. Każdy widzi swój ułożony kawałek. Żeby zobaczyć cały obraz trzeba perspektywy albo w nielicznych przypadkach wielkiej wyobraźni i mądrości. Perspektywą w tym przypadku jest upływ czasu. Czasu, który potrzebny jest nie tylko dla ustalenia faktów, czyli przyczyn, ale i skutków. Te zaś mogą ciążyć całymi dekadami, stuleciami. Choć często na efekty decyzji nie trzeba długo czekać.
I jescze taka drobna uwaga do tego, co właściwie też jest wyjaśnione: gdyby się zapytać polityków (czyli tych, którzy mają duży wpływ na bieg historii), jaką ponoszą odpowiedzialność zwykle padnie ‘ponoszę odpowiedzialność polityczną’, ‘osądzi nas historia’. Niech więc osądza, ale mówmy o decyzjach i skutkach.
Historia to bujda – mawiał stary Ford
Wszystkie nasze legendy (bo przecież nie nagie prawdy) są piękne i fajne, aż ktoś zacznie w nich ,,grzebać”.
Im bardziej grzebie, tym bardziej – spod warstwy patyny – wyziera krzywa, chłopska postura albo zapijaczona gęba sprzedajnego agenta.
Dodając do tego zupełnie fantastyczne narzędzie Internetu, mamy ostateczny pogrzeb ,,jedynej i bezdyskusyjnej wersji wydarzeń”. I nie pomogą nawet frontowe, żołnierskie onuce, ani żołnierski szynel plus tani, blaszany medal ,,Za odwagę” – jako argumenty – ja tam byłem, widziałem i ,,temy rencamy” zdobywałem. Żołnierz na pierwszej linii frontu nie wie nic i niewiele widzi, oprócz kolegów z plutonu i kawałka nieba. No i wskazanego przez dowódcę wroga, tzn. przypuszczalne miejsce wrażych sił.
Pozostając w kręgu frontowych analogii, kiedy na froncie ginęli skrytobójczo mordowani żołnierze i podoficerowie, ,,generalicja” piła już wódkę , z największym i ,,śmiertelnym” wrogiem, zakąszając kawiorem.
Ponieważ obydwa teksty dotyczą, tak naprawdę, historii pewnego Bolka i związanych z nim ,,faktów”, pozwolę sobie, na koniec, zacytować pewnego matematyka i byłego ministra, który wykonał właśnie efektowny come back – Siemiątkowskiego:
,,Uprzejmie informuję, że […] podjęte w UOP działania zmierzające do wyjaśnienia stanu posiadania materiałów archiwalnych dotyczących współpracy LECHA WAŁĘSY z b. SB MSW doprowadziły do nastepujących ustaleń: Przegląd zawartości pakietów w UOP i zastrzeżonych do wyłącznej dyspozycji Prezydenta RP wykazał, że[…] nie zostały zwrócone do chwili obecnej m.in. dokumenty dotyczące agenturalnej działaności LECHA WAŁĘSY, notatki i doniesienia agenturalne od LECHA WAŁĘSY, jego dokumenty rejestracyjne, pokwitowania LECHA WAŁĘSY na odbiór wynagrodzenia za działalność agenturalną, analiza sprawy operacyjnego rozpracowania kryptonim ,,Bolek”, ekspertyzy kryminalistyczne i inne.[…]
Pragnę poinformować […] że w wypadku negatywnej odpowiedzi p. LECHA WAŁĘSY lub też braku takowej […] poleciłem kierownictwu UOP poinformowanie prokuratury o stwierdzonych brakach w zasobie archiwalnym UOP, o naruszeniu przepisów dotyczących ochrony tajemnicy państwowej przez osoby odpowiedzialne, jak i ukrywanie dokumentów przez osobę, która nie ma prawa wyłącznie nimi dysponować”
Z. Siemiątkowski
No i co teraz z kolei Siemiątkowski zaginie
za bramą zakład karnego. Niefartowny człowiek.
Czy ktoś potrafi wyjaśnić nagłą miłość, którą od kilkunastu dni próbuje przelać Adam M. na kościół katolicki?
Zastanawiam się od wczoraj
Zastanawiam się od wczoraj czy nie napisać czegoś na tę okoliczność. Póki co Siemiątkowski nie wisi, ale dostał wyrok, jakoś tak parę dni po kilku wywiadach i spotkaniach z Cenckiewiczem, któremu UWAGA, w wielu miejscach przyznał rację. Czy ktoś widział w Polsce wyrok na ministra? I to jeszcze za aresztowanie prezesa?
Należy – w związku z wyrokiem na Siemiątkowskiego
podkreślić niezwykły komentarz towarzysza Millera, w którym to, stary i niezawodny bywalec radzieckich salonów i prywatnej daczy Putina – nazwał wyrok sądu ,,pomyłką”.
A przecież, jak powszechnie wiadomo, wyroków sądów w Polskiej RL się nie komentuje.
…historii pewnego Bolka i związanych z nim faktów…
Nr 18; 1981 luty 21, Warszawa – Plan działań przygotowany przez Departament III “A” MSW w razie pozbawienia Lecha Wałęsy funkcji przewodniczącego KKP NSZZ “Solidarność”
przeczytajcie całość, po wygooglowaniu:
IPN 0236/277, t. 2, k. 208-211
To jeden z najbardziej syntetycznych dokumentów o tym człowieku (wydaje mi się).
Faktycznie fajne
Ale nie jest dokumentem o LW lecz o SB, jako o organizacji.
dokument zakreśla ramki, o powodach działań ochronnych
dokument zakreśla ramki, schemat, o powodach działań ochronnych pupila SB. Szczegóły są dość monotonną lekturą do poczytania (Cenckiewisz i Ganotarczyk), ale całość ogólnikowo jest nakreślona w tym właśnie dokumencie.
Historia to bujda – mawiał stary Ford
Wszystkie nasze legendy (bo przecież nie nagie prawdy) są piękne i fajne, aż ktoś zacznie w nich ,,grzebać”.
Im bardziej grzebie, tym bardziej – spod warstwy patyny – wyziera krzywa, chłopska postura albo zapijaczona gęba sprzedajnego agenta.
Dodając do tego zupełnie fantastyczne narzędzie Internetu, mamy ostateczny pogrzeb ,,jedynej i bezdyskusyjnej wersji wydarzeń”. I nie pomogą nawet frontowe, żołnierskie onuce, ani żołnierski szynel plus tani, blaszany medal ,,Za odwagę” – jako argumenty – ja tam byłem, widziałem i ,,temy rencamy” zdobywałem. Żołnierz na pierwszej linii frontu nie wie nic i niewiele widzi, oprócz kolegów z plutonu i kawałka nieba. No i wskazanego przez dowódcę wroga, tzn. przypuszczalne miejsce wrażych sił.
Pozostając w kręgu frontowych analogii, kiedy na froncie ginęli skrytobójczo mordowani żołnierze i podoficerowie, ,,generalicja” piła już wódkę , z największym i ,,śmiertelnym” wrogiem, zakąszając kawiorem.
Ponieważ obydwa teksty dotyczą, tak naprawdę, historii pewnego Bolka i związanych z nim ,,faktów”, pozwolę sobie, na koniec, zacytować pewnego matematyka i byłego ministra, który wykonał właśnie efektowny come back – Siemiątkowskiego:
,,Uprzejmie informuję, że […] podjęte w UOP działania zmierzające do wyjaśnienia stanu posiadania materiałów archiwalnych dotyczących współpracy LECHA WAŁĘSY z b. SB MSW doprowadziły do nastepujących ustaleń: Przegląd zawartości pakietów w UOP i zastrzeżonych do wyłącznej dyspozycji Prezydenta RP wykazał, że[…] nie zostały zwrócone do chwili obecnej m.in. dokumenty dotyczące agenturalnej działaności LECHA WAŁĘSY, notatki i doniesienia agenturalne od LECHA WAŁĘSY, jego dokumenty rejestracyjne, pokwitowania LECHA WAŁĘSY na odbiór wynagrodzenia za działalność agenturalną, analiza sprawy operacyjnego rozpracowania kryptonim ,,Bolek”, ekspertyzy kryminalistyczne i inne.[…]
Pragnę poinformować […] że w wypadku negatywnej odpowiedzi p. LECHA WAŁĘSY lub też braku takowej […] poleciłem kierownictwu UOP poinformowanie prokuratury o stwierdzonych brakach w zasobie archiwalnym UOP, o naruszeniu przepisów dotyczących ochrony tajemnicy państwowej przez osoby odpowiedzialne, jak i ukrywanie dokumentów przez osobę, która nie ma prawa wyłącznie nimi dysponować”
Z. Siemiątkowski
No i co teraz z kolei Siemiątkowski zaginie
za bramą zakład karnego. Niefartowny człowiek.
Czy ktoś potrafi wyjaśnić nagłą miłość, którą od kilkunastu dni próbuje przelać Adam M. na kościół katolicki?
Zastanawiam się od wczoraj
Zastanawiam się od wczoraj czy nie napisać czegoś na tę okoliczność. Póki co Siemiątkowski nie wisi, ale dostał wyrok, jakoś tak parę dni po kilku wywiadach i spotkaniach z Cenckiewiczem, któremu UWAGA, w wielu miejscach przyznał rację. Czy ktoś widział w Polsce wyrok na ministra? I to jeszcze za aresztowanie prezesa?
Należy – w związku z wyrokiem na Siemiątkowskiego
podkreślić niezwykły komentarz towarzysza Millera, w którym to, stary i niezawodny bywalec radzieckich salonów i prywatnej daczy Putina – nazwał wyrok sądu ,,pomyłką”.
A przecież, jak powszechnie wiadomo, wyroków sądów w Polskiej RL się nie komentuje.
…historii pewnego Bolka i związanych z nim faktów…
Nr 18; 1981 luty 21, Warszawa – Plan działań przygotowany przez Departament III “A” MSW w razie pozbawienia Lecha Wałęsy funkcji przewodniczącego KKP NSZZ “Solidarność”
przeczytajcie całość, po wygooglowaniu:
IPN 0236/277, t. 2, k. 208-211
To jeden z najbardziej syntetycznych dokumentów o tym człowieku (wydaje mi się).
Faktycznie fajne
Ale nie jest dokumentem o LW lecz o SB, jako o organizacji.
dokument zakreśla ramki, o powodach działań ochronnych
dokument zakreśla ramki, schemat, o powodach działań ochronnych pupila SB. Szczegóły są dość monotonną lekturą do poczytania (Cenckiewisz i Ganotarczyk), ale całość ogólnikowo jest nakreślona w tym właśnie dokumencie.
Historia to bujda – mawiał stary Ford
Wszystkie nasze legendy (bo przecież nie nagie prawdy) są piękne i fajne, aż ktoś zacznie w nich ,,grzebać”.
Im bardziej grzebie, tym bardziej – spod warstwy patyny – wyziera krzywa, chłopska postura albo zapijaczona gęba sprzedajnego agenta.
Dodając do tego zupełnie fantastyczne narzędzie Internetu, mamy ostateczny pogrzeb ,,jedynej i bezdyskusyjnej wersji wydarzeń”. I nie pomogą nawet frontowe, żołnierskie onuce, ani żołnierski szynel plus tani, blaszany medal ,,Za odwagę” – jako argumenty – ja tam byłem, widziałem i ,,temy rencamy” zdobywałem. Żołnierz na pierwszej linii frontu nie wie nic i niewiele widzi, oprócz kolegów z plutonu i kawałka nieba. No i wskazanego przez dowódcę wroga, tzn. przypuszczalne miejsce wrażych sił.
Pozostając w kręgu frontowych analogii, kiedy na froncie ginęli skrytobójczo mordowani żołnierze i podoficerowie, ,,generalicja” piła już wódkę , z największym i ,,śmiertelnym” wrogiem, zakąszając kawiorem.
Ponieważ obydwa teksty dotyczą, tak naprawdę, historii pewnego Bolka i związanych z nim ,,faktów”, pozwolę sobie, na koniec, zacytować pewnego matematyka i byłego ministra, który wykonał właśnie efektowny come back – Siemiątkowskiego:
,,Uprzejmie informuję, że […] podjęte w UOP działania zmierzające do wyjaśnienia stanu posiadania materiałów archiwalnych dotyczących współpracy LECHA WAŁĘSY z b. SB MSW doprowadziły do nastepujących ustaleń: Przegląd zawartości pakietów w UOP i zastrzeżonych do wyłącznej dyspozycji Prezydenta RP wykazał, że[…] nie zostały zwrócone do chwili obecnej m.in. dokumenty dotyczące agenturalnej działaności LECHA WAŁĘSY, notatki i doniesienia agenturalne od LECHA WAŁĘSY, jego dokumenty rejestracyjne, pokwitowania LECHA WAŁĘSY na odbiór wynagrodzenia za działalność agenturalną, analiza sprawy operacyjnego rozpracowania kryptonim ,,Bolek”, ekspertyzy kryminalistyczne i inne.[…]
Pragnę poinformować […] że w wypadku negatywnej odpowiedzi p. LECHA WAŁĘSY lub też braku takowej […] poleciłem kierownictwu UOP poinformowanie prokuratury o stwierdzonych brakach w zasobie archiwalnym UOP, o naruszeniu przepisów dotyczących ochrony tajemnicy państwowej przez osoby odpowiedzialne, jak i ukrywanie dokumentów przez osobę, która nie ma prawa wyłącznie nimi dysponować”
Z. Siemiątkowski
No i co teraz z kolei Siemiątkowski zaginie
za bramą zakład karnego. Niefartowny człowiek.
Czy ktoś potrafi wyjaśnić nagłą miłość, którą od kilkunastu dni próbuje przelać Adam M. na kościół katolicki?
Zastanawiam się od wczoraj
Zastanawiam się od wczoraj czy nie napisać czegoś na tę okoliczność. Póki co Siemiątkowski nie wisi, ale dostał wyrok, jakoś tak parę dni po kilku wywiadach i spotkaniach z Cenckiewiczem, któremu UWAGA, w wielu miejscach przyznał rację. Czy ktoś widział w Polsce wyrok na ministra? I to jeszcze za aresztowanie prezesa?
Należy – w związku z wyrokiem na Siemiątkowskiego
podkreślić niezwykły komentarz towarzysza Millera, w którym to, stary i niezawodny bywalec radzieckich salonów i prywatnej daczy Putina – nazwał wyrok sądu ,,pomyłką”.
A przecież, jak powszechnie wiadomo, wyroków sądów w Polskiej RL się nie komentuje.
…historii pewnego Bolka i związanych z nim faktów…
Nr 18; 1981 luty 21, Warszawa – Plan działań przygotowany przez Departament III “A” MSW w razie pozbawienia Lecha Wałęsy funkcji przewodniczącego KKP NSZZ “Solidarność”
przeczytajcie całość, po wygooglowaniu:
IPN 0236/277, t. 2, k. 208-211
To jeden z najbardziej syntetycznych dokumentów o tym człowieku (wydaje mi się).
Faktycznie fajne
Ale nie jest dokumentem o LW lecz o SB, jako o organizacji.
dokument zakreśla ramki, o powodach działań ochronnych
dokument zakreśla ramki, schemat, o powodach działań ochronnych pupila SB. Szczegóły są dość monotonną lekturą do poczytania (Cenckiewisz i Ganotarczyk), ale całość ogólnikowo jest nakreślona w tym właśnie dokumencie.
Prawdziwa prawda
“Prawda to jest to wszystko co się wydarzyło”, to prosta definicja pojęcia, ale jednocześnie domyślne określenie wyzwań stojących na drodze w dotarciu do niej. Bowiem zarówno spece od inżynierii społecznej, jak i zwykli ludzie na ogół z premedytacją manipulują informacjami o faktach. Dlatego ludzie przyłapani na tym są niewiarygodni i nie są godni wiary.
Kiedy zaś mówię o tym w odniesieniu do siebie, chcę mieć poczucie, że przynajmniej dochowałem należytej staranności w badaniu faktów. To oczywiście nie jest gwarancja pełnej zgodności wiedzy z rzeczywistością, ale jednak daje moralną podstawę do wyrażania włanych poglądów. Bo domeną subiektywizmu jest, czy też ma prawo być dopiero sfera interpretacji. Dopiero tak rozumiana prawda subiektywna nie kłóci się z rzetelnością. Rzetelność to uczciwość wobec faktów – uznanie ich istnienia i zasięgu. Polem racji subiektywnych jest ocena znaczenia tych faktów. Próbowałem mierzyć się z tym tematem kiedyś na blogu:
http://taktyczny.net/2009/08/26/ja-wiem/
Prawdziwa prawda
“Prawda to jest to wszystko co się wydarzyło”, to prosta definicja pojęcia, ale jednocześnie domyślne określenie wyzwań stojących na drodze w dotarciu do niej. Bowiem zarówno spece od inżynierii społecznej, jak i zwykli ludzie na ogół z premedytacją manipulują informacjami o faktach. Dlatego ludzie przyłapani na tym są niewiarygodni i nie są godni wiary.
Kiedy zaś mówię o tym w odniesieniu do siebie, chcę mieć poczucie, że przynajmniej dochowałem należytej staranności w badaniu faktów. To oczywiście nie jest gwarancja pełnej zgodności wiedzy z rzeczywistością, ale jednak daje moralną podstawę do wyrażania włanych poglądów. Bo domeną subiektywizmu jest, czy też ma prawo być dopiero sfera interpretacji. Dopiero tak rozumiana prawda subiektywna nie kłóci się z rzetelnością. Rzetelność to uczciwość wobec faktów – uznanie ich istnienia i zasięgu. Polem racji subiektywnych jest ocena znaczenia tych faktów. Próbowałem mierzyć się z tym tematem kiedyś na blogu:
http://taktyczny.net/2009/08/26/ja-wiem/
Prawdziwa prawda
“Prawda to jest to wszystko co się wydarzyło”, to prosta definicja pojęcia, ale jednocześnie domyślne określenie wyzwań stojących na drodze w dotarciu do niej. Bowiem zarówno spece od inżynierii społecznej, jak i zwykli ludzie na ogół z premedytacją manipulują informacjami o faktach. Dlatego ludzie przyłapani na tym są niewiarygodni i nie są godni wiary.
Kiedy zaś mówię o tym w odniesieniu do siebie, chcę mieć poczucie, że przynajmniej dochowałem należytej staranności w badaniu faktów. To oczywiście nie jest gwarancja pełnej zgodności wiedzy z rzeczywistością, ale jednak daje moralną podstawę do wyrażania włanych poglądów. Bo domeną subiektywizmu jest, czy też ma prawo być dopiero sfera interpretacji. Dopiero tak rozumiana prawda subiektywna nie kłóci się z rzetelnością. Rzetelność to uczciwość wobec faktów – uznanie ich istnienia i zasięgu. Polem racji subiektywnych jest ocena znaczenia tych faktów. Próbowałem mierzyć się z tym tematem kiedyś na blogu:
http://taktyczny.net/2009/08/26/ja-wiem/
Przodem do przodu: prawda czy fałsz u Michałkiewicza?
… właśnie mój honorable correspondant poinformował mnie, że w czerwcu ubiegłego roku premier Donald Tusk skierował do wojewodów tajne zarządzenie, by w trybie administracyjnym oddawali „mienie żydowskie” zgłaszającym się „spadkobiercom”, nie mającym dokumentów umożliwiających przeprowadzenie postępowania sądowego. Najwyraźniej właśnie to w lutym ubiegłego roku musiał uradzić rząd premiera Tuska z premierem Netanjahu w Izraelu – i dlatego taka cisza na ten temat w mediach głównego nurtu. Okazuje się, że w ramach operacji „odzyskiwania mienia żydowskiego” Polska jest szlamowana bez ostentacji.
oby fałsz
Też to czytałem, i nawet ożywił mi się szczątkowy antysemityzm po tej wieści.
Możliwe że to wszystko prawda, ale częściowa.
W Polsce wystosować tajne zarządzenie to to samo co wygłosić je przez megafon na dworcu w Warszawie.
Coś byśmy o tym wiedzieli.
Coś byśmy o tym wiedzieli?
Co wiedziałeś o rodzinie Pana Prezydenta przed wyborem?
chcieli, ale nie wszystko wyszło
Nic nie wiedziałem o tej zacnej familii.
Ale z tymi wojewodami, to coś nie tak. Wojewoda mienia nie rozdaje sam. Musiałby wydać polecenie dziesiątkom urzędników, wydać polecenia sądom i notariuszom. Ciężko utrzymać tajność w tych warunkach.
Sprawa chyba na razie nie wypaliła mimo szczerych intencji władzy.
chyba na razie nie wypaliła
Prawda to sąd zgodny z rzeczywistością.
Stąd ciekawym, jakaż to ta rzeczywistość jest.
opór bezwładnej masy
Chyba można oszacować straty znając metodę pracy Tuska-podpiśnika. Zgodził się na wszystko, podpisał kwity, wydał polecenie, ale w kraju sprawa ugrzęzła w machinie i czeka na lepsze czasy.
Podzielam pogląd chlora
tajne w Polsce są jedynie oznakowania dróg, szczególnie objazdów i wyjazdów z miast. Cała zaś reszta – jak tajne bazy SKW – w Internecie.
.
.
Tajne w sensie dosłownym może i faktycznie.
Społeczeństwo jednakże słabo poinformowane jest.
No chyba, że o majtki Dody chodzi…
Czy to pojęcie abstrakcyjne jest?
Przodem do przodu: prawda czy fałsz u Michałkiewicza?
… właśnie mój honorable correspondant poinformował mnie, że w czerwcu ubiegłego roku premier Donald Tusk skierował do wojewodów tajne zarządzenie, by w trybie administracyjnym oddawali „mienie żydowskie” zgłaszającym się „spadkobiercom”, nie mającym dokumentów umożliwiających przeprowadzenie postępowania sądowego. Najwyraźniej właśnie to w lutym ubiegłego roku musiał uradzić rząd premiera Tuska z premierem Netanjahu w Izraelu – i dlatego taka cisza na ten temat w mediach głównego nurtu. Okazuje się, że w ramach operacji „odzyskiwania mienia żydowskiego” Polska jest szlamowana bez ostentacji.
oby fałsz
Też to czytałem, i nawet ożywił mi się szczątkowy antysemityzm po tej wieści.
Możliwe że to wszystko prawda, ale częściowa.
W Polsce wystosować tajne zarządzenie to to samo co wygłosić je przez megafon na dworcu w Warszawie.
Coś byśmy o tym wiedzieli.
Coś byśmy o tym wiedzieli?
Co wiedziałeś o rodzinie Pana Prezydenta przed wyborem?
chcieli, ale nie wszystko wyszło
Nic nie wiedziałem o tej zacnej familii.
Ale z tymi wojewodami, to coś nie tak. Wojewoda mienia nie rozdaje sam. Musiałby wydać polecenie dziesiątkom urzędników, wydać polecenia sądom i notariuszom. Ciężko utrzymać tajność w tych warunkach.
Sprawa chyba na razie nie wypaliła mimo szczerych intencji władzy.
chyba na razie nie wypaliła
Prawda to sąd zgodny z rzeczywistością.
Stąd ciekawym, jakaż to ta rzeczywistość jest.
opór bezwładnej masy
Chyba można oszacować straty znając metodę pracy Tuska-podpiśnika. Zgodził się na wszystko, podpisał kwity, wydał polecenie, ale w kraju sprawa ugrzęzła w machinie i czeka na lepsze czasy.
Podzielam pogląd chlora
tajne w Polsce są jedynie oznakowania dróg, szczególnie objazdów i wyjazdów z miast. Cała zaś reszta – jak tajne bazy SKW – w Internecie.
.
.
Tajne w sensie dosłownym może i faktycznie.
Społeczeństwo jednakże słabo poinformowane jest.
No chyba, że o majtki Dody chodzi…
Czy to pojęcie abstrakcyjne jest?
Przodem do przodu: prawda czy fałsz u Michałkiewicza?
… właśnie mój honorable correspondant poinformował mnie, że w czerwcu ubiegłego roku premier Donald Tusk skierował do wojewodów tajne zarządzenie, by w trybie administracyjnym oddawali „mienie żydowskie” zgłaszającym się „spadkobiercom”, nie mającym dokumentów umożliwiających przeprowadzenie postępowania sądowego. Najwyraźniej właśnie to w lutym ubiegłego roku musiał uradzić rząd premiera Tuska z premierem Netanjahu w Izraelu – i dlatego taka cisza na ten temat w mediach głównego nurtu. Okazuje się, że w ramach operacji „odzyskiwania mienia żydowskiego” Polska jest szlamowana bez ostentacji.
oby fałsz
Też to czytałem, i nawet ożywił mi się szczątkowy antysemityzm po tej wieści.
Możliwe że to wszystko prawda, ale częściowa.
W Polsce wystosować tajne zarządzenie to to samo co wygłosić je przez megafon na dworcu w Warszawie.
Coś byśmy o tym wiedzieli.
Coś byśmy o tym wiedzieli?
Co wiedziałeś o rodzinie Pana Prezydenta przed wyborem?
chcieli, ale nie wszystko wyszło
Nic nie wiedziałem o tej zacnej familii.
Ale z tymi wojewodami, to coś nie tak. Wojewoda mienia nie rozdaje sam. Musiałby wydać polecenie dziesiątkom urzędników, wydać polecenia sądom i notariuszom. Ciężko utrzymać tajność w tych warunkach.
Sprawa chyba na razie nie wypaliła mimo szczerych intencji władzy.
chyba na razie nie wypaliła
Prawda to sąd zgodny z rzeczywistością.
Stąd ciekawym, jakaż to ta rzeczywistość jest.
opór bezwładnej masy
Chyba można oszacować straty znając metodę pracy Tuska-podpiśnika. Zgodził się na wszystko, podpisał kwity, wydał polecenie, ale w kraju sprawa ugrzęzła w machinie i czeka na lepsze czasy.
Podzielam pogląd chlora
tajne w Polsce są jedynie oznakowania dróg, szczególnie objazdów i wyjazdów z miast. Cała zaś reszta – jak tajne bazy SKW – w Internecie.
.
.
Tajne w sensie dosłownym może i faktycznie.
Społeczeństwo jednakże słabo poinformowane jest.
No chyba, że o majtki Dody chodzi…
Czy to pojęcie abstrakcyjne jest?
Matka,
tak na pierwszy rzut oka ciśnie mi się pytanie – na tym zdjęciu to Ty?
No, dość żartów.
W sprawie prawdy – nawet pomimo internetu, wiemy o niej tyle ile nam łaskawie udostępniono faktów i informacji. I chyba od wychowania najmłodszych zależy to czy czy będą mniej czy więcej popełniać błędów, tzn. korzystać z doświadczeń historii. I pytanie: czy Czesi przypadkiem nie uczą się lepiej “z historii”?
Matka,
tak na pierwszy rzut oka ciśnie mi się pytanie – na tym zdjęciu to Ty?
No, dość żartów.
W sprawie prawdy – nawet pomimo internetu, wiemy o niej tyle ile nam łaskawie udostępniono faktów i informacji. I chyba od wychowania najmłodszych zależy to czy czy będą mniej czy więcej popełniać błędów, tzn. korzystać z doświadczeń historii. I pytanie: czy Czesi przypadkiem nie uczą się lepiej “z historii”?
Matka,
tak na pierwszy rzut oka ciśnie mi się pytanie – na tym zdjęciu to Ty?
No, dość żartów.
W sprawie prawdy – nawet pomimo internetu, wiemy o niej tyle ile nam łaskawie udostępniono faktów i informacji. I chyba od wychowania najmłodszych zależy to czy czy będą mniej czy więcej popełniać błędów, tzn. korzystać z doświadczeń historii. I pytanie: czy Czesi przypadkiem nie uczą się lepiej “z historii”?