Bardzo rzadko sięgam po tematy z gatunku jedna baba drugiej babie, przez trzy godziny o dupie trzeciej baby. Tym razem też nie wejdę do magla, ale całkiem z boku zamierzam napisać parę zdań o jednoprocentowym myśleniu i masowym otępieniu. Tytuł sugeruje, że będzie o pigułce bez recepty i za tę zmyłkę przepraszam, bo będzie o czymś zupełnie innym. Pomijając wszelkie wojenki między „ateistami” z nowoczesnym widzeniem świata i „ciemnogrodem katolickim” warto się zatrzymać przy fabrycznej produkcji szarej masy i niszczeniu organizmu człowieka. Od mniej więcej stu lat trwa samobójczy marsz ludzkości, który oddala ssaki naczelne od natury, a zatem pierwotnego przeznaczenia organizmu człowieka do rozmaitych czynności biologicznych i społecznych. Zaczęło się niewinnie i nawet potrzebnie, od rewolucji sufrażystek, tylko wówczas te Panie domagały się rzeczy właśnie naturalnych, czyli głosu wyborczego bez względu na przynależność płciową. Dziś rzekome następczynie sufrażystek mają zarośnięte klatki piersiowe i golą regularnie twarz. Zacząłem od skrajności, żeby pokazać zasłonę dymną, za którą dzieją się rzeczy równie szkodliwe i to zarówno społecznie, jak i medycznie. Ktokolwiek miał do czynienia z tak zwaną antykoncepcją farmakologiczną ten musi wiedzieć, że partnerka, żona, czy córka zmienia się w oczach i bynajmniej nie są to zmiany na lepsze. Dzieje się tak, ponieważ za idiotyczną nazwą „antykoncepcja” kryje się po prostu mutacja organizmu kobiety, zwykle przy pomocy specyfików hormonalnych, rzadziej innych wynalazków, które modyfikują naturalne procesy biologiczne i fizjologiczne. Mało mnie interesuje, czy serwowane świństwo jest poświęcone, czy też objęte ekskomuniką, najgorsze jest kaleczenie organizmu osoby bliskiej.
Pułapka tego cynicznego wynalazku społeczno-medycznego polega na kilku zyskach jednocześnie. Koncerny farmaceutyczne zarabiają miliardy, kobiety otrzymują złudne poczucie bezpieczeństwa, faceci czują się zwolnieni z wszelkiej odpowiedzialności. No i na końcu nieodzowna „nowoczesność”, „światowość” i wszelka inna „cywilizacja, nakazuje brać, bo w przeciwnym razie ludzie będą cię palcami wytykali. Przy roztropnym czytaniu powyższych argumentów, oczywiście po naturalnym wyleczeniu ideologicznego rozwolnienia, człowiek widzi jak na dłoni, że problemy związane z gwałtem na organizmie i tak zwana debata powinny być zdefiniowane na nowo. Przy pomocy niczego innego jak średniowiecznej maści na szczury ogłupiono miliardy kolejną wersją pigułki szczęścia, która właśnie przybrała nową magiczną moc. Dotąd najpierw trzeba było pomyśleć, potem zażyć, na końcu odetchnąć z ulgą. Teraz jest inaczej, w ogóle nie trzeba myśleć, robisz co chcesz i jak narobisz to kupujesz za 120 złotych bilet z napisem „Powrót do przeszłości”. Współczesna wojna to masowy gwałt ideologiczny na całych narodach i zatruwanie organizmów milionem suplementów, które leczą wszystko: od pryszcza na nosie, przez złe samopoczucie, aż po głupotę. Największe zagrożenia jakimi są: całkowite skretynienie społeczeństwa i produkowanie chemicznych Frankensteinów przechodzi obok, bo na pierwszym planie ponowoczesnym bełkotem zakłóca się bogobojne zdrowaśki.
Smutne to, tak bardzo, że da się zobrazować czymś na wzór i podobieństwo dzieł współczesnego Hieronima Boscha. Dziś każdy może być Boschem i pstryknąć „Siedem grzechów głównych” w taniej jatce, gdzie podają zmielone wołowe ogony razem z sierścią. Najłatwiej upolować podobne sceny w krainie wszelkich „nowoczesnych” wynalazków, za wielką wodą mamy 12 krąg piekła. Przy kotle siedzą same grubasy napakowane czterdziestoma czterema barwami chemii. Jedzą i piją gówno, leczą się gównem i zamiast myślenia pocieszają się łykaniem gówna. O to chodzi w całej tej inscenizacji, a potem zdziwienie, że 99% wszystkich dóbr na świecie jest w posiadaniu jednego procenta ludzkości. Sprawdzicie frajerzy, co ten jeden procent ma na stole, gdzie i czym się leczy i czego w życiu do ust by nie wziął, chociaż sam tę truciznę sprzedaje. Jeszcze nigdy nie było tak wygodnych narzędzi do przerabiania miliardów na szarą pastę o smaku ssaka. Całe reszta, którą podnieca się publika, wysłuchując medialnego jazgotu, to tylko rechot twórców masowej produkcji, rechot dzień przed, dzień po i w trakcie.
a’propos
witam pana.
bardzo mocny tekst…dlugo na taki czekalem.
podziele sie refleksja..gdy mialem niespelna 2-kę z przodu…byla kiedys taka jedna tora wydawalo mi sie ze kochalem…wydawalo mi sie ze ona mnie tez…..kiedy zaczelismy o "tym" rozmawiac…powiedzialem ze piguly mi nie sa potrzebne..i ze nic nie chce..(powiedzialem "nie"…i wyszedlem..) .dlugo to nie trwalo…nie bylo takiej potrzeby…dzis nie zaluje…kazdorazowe rikitikibum kosztyowalo by mnie takiego moralniaka ze teraz po drugiej uplywajacej 20-stce wiem ze bym tego nie zniosl..choc mowie o sobie zem twardziel….
jak mawial wieszcz, sw. Jerzy
jak mawial wieszcz, sw. Jerzy, patron zbieraczy "puch": Róbta co chceta!
To haslo realizuje sie wszedzie, jest uniwersalne. Lata propagowania tego szlagwortu nie poszly na marne…
a’propos
witam pana.
bardzo mocny tekst…dlugo na taki czekalem.
podziele sie refleksja..gdy mialem niespelna 2-kę z przodu…byla kiedys taka jedna tora wydawalo mi sie ze kochalem…wydawalo mi sie ze ona mnie tez…..kiedy zaczelismy o "tym" rozmawiac…powiedzialem ze piguly mi nie sa potrzebne..i ze nic nie chce..(powiedzialem "nie"…i wyszedlem..) .dlugo to nie trwalo…nie bylo takiej potrzeby…dzis nie zaluje…kazdorazowe rikitikibum kosztyowalo by mnie takiego moralniaka ze teraz po drugiej uplywajacej 20-stce wiem ze bym tego nie zniosl..choc mowie o sobie zem twardziel….
jak mawial wieszcz, sw. Jerzy
jak mawial wieszcz, sw. Jerzy, patron zbieraczy "puch": Róbta co chceta!
To haslo realizuje sie wszedzie, jest uniwersalne. Lata propagowania tego szlagwortu nie poszly na marne…
Pierwsza się posypała rodzina
Mamy już któreś, drugie, trzecie, lub czwarte pokolenie uwolnione od nakazów, zakazów i posłuszeństwa rodzicom, babciom, dziadkom. Zdrowych posiłków, zdrowego trybu życia, nakazu pewnej powściągliwości i w ogóle wszystkiego, co pokolenia wypracowały jako słuszne postępowanie. Można robić, co się chce i nie trzeba znosić humorów, fochów a także opiekować się starymi. A wielu młodych już nawet nie ma kogo spytać, bo rodzice też nie wiedzą
Ona się sama nie posypała
pomogli jej, warto poczytać o dr. Spocku i jego czerwonawych "inspiracjach" … to wychowane na jego wskazówkach poszło potem się ryckać i ćpać … flower power …
Pewnie, że pomogli
A naturalni sojusznicy rodzin, czyli kościoły i państwa umyły ręce.(albo nie potrafiły pomóc, albo nie chciały)
Ryckać i ćpać 🙂
Fiziu, ludzie się zawsze ryckali, niektórzy ludzie zawsze ćpali, flower power to był ten czas, gdy wyszli z tym z ukrycia.
Za słowo ryckać wyrazy uznania.. tak w ogóle wyrazy sympatii 🙂
Pierwsza się posypała rodzina
Mamy już któreś, drugie, trzecie, lub czwarte pokolenie uwolnione od nakazów, zakazów i posłuszeństwa rodzicom, babciom, dziadkom. Zdrowych posiłków, zdrowego trybu życia, nakazu pewnej powściągliwości i w ogóle wszystkiego, co pokolenia wypracowały jako słuszne postępowanie. Można robić, co się chce i nie trzeba znosić humorów, fochów a także opiekować się starymi. A wielu młodych już nawet nie ma kogo spytać, bo rodzice też nie wiedzą
Ona się sama nie posypała
pomogli jej, warto poczytać o dr. Spocku i jego czerwonawych "inspiracjach" … to wychowane na jego wskazówkach poszło potem się ryckać i ćpać … flower power …
Pewnie, że pomogli
A naturalni sojusznicy rodzin, czyli kościoły i państwa umyły ręce.(albo nie potrafiły pomóc, albo nie chciały)
Ryckać i ćpać 🙂
Fiziu, ludzie się zawsze ryckali, niektórzy ludzie zawsze ćpali, flower power to był ten czas, gdy wyszli z tym z ukrycia.
Za słowo ryckać wyrazy uznania.. tak w ogóle wyrazy sympatii 🙂
A najgorsze, że to nie będzie
A najgorsze, że to nie będzie dzień po, tylko rutynowo.
dlaczego?
dlaczego?
A najgorsze, że to nie będzie
A najgorsze, że to nie będzie dzień po, tylko rutynowo.
dlaczego?
dlaczego?
A najlepsze w tym że środki antykoncepcyjne są lekarstwem
wg Ministerstwa Zdrowia, bo można je kupić na receptę czyli za 30% ceny. Czyli trucizna jest nazywana lekarstwem. Środek który wywołuje chorobę to trucizna. Antykoncepcja to trucizna ponieważ wywołuje chorobę – niepłodność.
i co na to Światowa
i co na to Światowa Organizacja Zdrowia…..????
A najlepsze w tym że środki antykoncepcyjne są lekarstwem
wg Ministerstwa Zdrowia, bo można je kupić na receptę czyli za 30% ceny. Czyli trucizna jest nazywana lekarstwem. Środek który wywołuje chorobę to trucizna. Antykoncepcja to trucizna ponieważ wywołuje chorobę – niepłodność.
i co na to Światowa
i co na to Światowa Organizacja Zdrowia…..????
Taka książka
"Libido dominandi" właśnie o tym traktuje.
To się zaczęło grubo przed naszymi czasami.
Co do syfrażystek i praw wyborczych kobiet to warto zwrócić uwagę, że to w Polsce jako w pierwszym kraju na świecie kobiety uzyskały prawa wyborcze. Po prostu Piłsudski w 1918 wydał dekret i po sprawie.
W Anglii i Francji, krajach, które mienią się być arcydemokratyczne i stawiane są za wzór przez różnych hochsztaplerów, kobiety uzyskały prawa wyborcze po 1945 roku, to jest ponad 20 lat później, inaczej licząc – minęło pokolenie.
Taka książka
"Libido dominandi" właśnie o tym traktuje.
To się zaczęło grubo przed naszymi czasami.
Co do syfrażystek i praw wyborczych kobiet to warto zwrócić uwagę, że to w Polsce jako w pierwszym kraju na świecie kobiety uzyskały prawa wyborcze. Po prostu Piłsudski w 1918 wydał dekret i po sprawie.
W Anglii i Francji, krajach, które mienią się być arcydemokratyczne i stawiane są za wzór przez różnych hochsztaplerów, kobiety uzyskały prawa wyborcze po 1945 roku, to jest ponad 20 lat później, inaczej licząc – minęło pokolenie.
“które leczą wszystko:..
…, aż po głupotę."
Nie zgadzam sie z twierdzeniem autora że leczą głupotę!No chyba że sie kiepsko sprzedają,albo są nieskuteczne.
“które leczą wszystko:..
…, aż po głupotę."
Nie zgadzam sie z twierdzeniem autora że leczą głupotę!No chyba że sie kiepsko sprzedają,albo są nieskuteczne.
Tekst – pułapka
Szara masa zawsze miała karmę zamiast jedzenia, o ile w ogóle miała coś do jedzenia. Tu się, powiedziałabym, poprawiło, bo karma jest.
Kiedyś było dobre jedzenie? Tak, było, z tym, że go… nie było. Za komuny wszyscy (pardon arystokracji!) byliśmy szarą masą i dla nas była mielonka z krylem, pasztetowa z papierem toaletowym, i te „delikatne parówki” dla dzieci. Na tym się wychowaliśmy i jakoś nas to nie zabiło.
Nie było kiedyś pigułek antykoncepcyjnych i nie było niechcianych dzieci. Cud odpowiedzialności kobiet i mężczyzn? Nie, aborcja była jedyną i powszechną metodą antykoncepcyjną.
Rodzina się rozpadła? Ja tego wokół siebie nie widzę. Są pogrzeby, śluby i chrzciny tak, jak kiedyś były.
Zdjęcie do felietonu to jest współczesność Ameryki, ale nie nowość. To już się od wielu dziesiątek lat tak toczy, ale tego nie pokazywali w „Dynastii” ani w „Modzie na sukces”. Poza pasywnymi niewykształconymi Amerykanami, którzy tak wyglądają, jest jeszcze inne zjawisko – Latynosi, którzy przybywają tu z biedy i głodu, i dla nich gruby znaczy ładny. Dzieci na zdjęciu to Meksykanie. Nie trzeba biec daleko do latynoskiej biedy, wystarczy po polsku usłyszeć od starej ciotki, która jak zobaczy, że przytyłeś, to powie, że się „poprawiłeś”.
Jak tylko mogę, staram się unikać stwierdzeń typu „ta dzisiejsza młodzież”, „ja w twoim wieku”, bo to do niczego nie prowadzi. To znaczy, prowadzi, ale do dyskredytacji mojej osoby. Nowe nie znaczy złe, nowe może być zwyczajnie inne. Moi rodzice mieli około 30 lat, jak pojawili się Beatlesi, i oni się na to psychicznie nie załapali, takie łubu-dubu według nich to było. Tak, jakby ta ich zabawowa muzyka wcale łubu-dubu nie była :), a była, i owszem. Tylko inaczej łubu-dubu była, tak swojsko, czyli dobrze.
Beatlesi już nawet nie są klasyką gatunku, bo dla 20-latków są muzealni.
Nie umiem zaprzęgać konia, umiem prowadzić samochód. Tu jest problem, że zanikają umiejętności, kiedyś przekazywane z pokolenia na pokolenie, a uczące życia samowystarczalnego, jeśli zajdzie taka potrzeba. Nie umiem uprawiać ziemi tak, żeby potem przez zimę starczyło, choć coś tam potrafię. Znam się na przydatności ziół, ale z nazw, nie umiałabym ich rozpoznać ani zebrać. To jest kalectwo, mieć wiedzę, ale nie mieć umiejętności….
No, nie trzeba, przecież można iść do sklepu i kupić, można nawet dupy nie ruszać, online zamówić i przywiozą… Konsumeryzm, nowe produkty, nowe gówno zapakowane w kolorowe papierki, coraz bardziej słodkie, coraz bardziej słone, bo ludzie to lubią, a jak lubią to kupią, będzie sprzedaż, będzie zysk. Reklama frytek czy innego gówna z tekstem „Co by wybrał Jesus?” jest żywa w tej narracji. To jest kapitalizm, a tu na portalu większość użytkowników kocha kapitalizm.
To, co w komunizmie mówili o komunizmie, to była nieprawda.
To, co w komunizmie mówili o kapitalizmie, to była prawda.
No to pojechalas Pani po pokoleniu
Umiem zaprzegnac konia wydoic krowe czy koze, zebrac chocby sierpem zboze, zemlec je, zrobic zakwas, upiec chleb, zlowic rybe, zabic (za przeproszeniem) kurke, a jak trzeba to i swinie, i ja wypatroszyc. Znajde w lesie grzyby i jagody, ziola na lace, zastawie pulapki na ptaki, sidla na zajace itp. Mam luk i kusze, na ktore nie trzeba pozwolenia, a wedzone mieso mozna przechowywac baardzo dlugo. Zacznijmy martwic sie o siebie!!!
Pani Solano, tego juz nikt nie chce sie uczyc, albo wiara, ze cywilizacja da nam wszystko tak zniszczyla mozgi, iz nic nie mozna juz zrobic!
Pozdrawiam.
Kapitalizmu już nie ma, podobnie demokracji
Kapitalizmu, przynajmniej takiego, do jakiego wzdychamy, już nie ma, podobnie demokracji, jest coś innego. Demokracja zakładała współrządzenie i odpowiedzialność. Obecnie jest to równy dostęp do paszy i rozrywki.
Jak nazwać to, co jest? Banksteryzm? Globalizm?
Rozpad rodziny widzę w rozdrobnieniu, jak to się mówi atomizacji. Za nią idzie ułatwienie, nie przejmujmy się starymi i niedołężnymi, żyjmy tu i teraz – tu bym upatrywała klucz, i co z tego wynika, osamotnienie.
Chrzcimy, śluby, pogrzeby, pierwsze komunie, zwłaszcza obecnie, nie mają wiele wspólnego z wartościami rodzinnymi, to są komercyjne ubawy. Taka nowoczesna tradycja.
Pozostaje pytanie – po co ludzie jadą jak ćmy do tego kapitalizmu, do tej podłej, niesprawiedliwej Ameryki, a odwrotnie mało kto, może intelektualiści, co mają dość „dusznej” atmosfery. Dlaczego zarobek jest w USA, a nie w Meksyku czy Polsce? Spoko – to się też skończy.
(za komuny pamiętam własne kury i jajka, a także „rąbankę, słoninę, kaszankę” oraz mleko od pani z Emowa to taka wioska niedaleko, przywożone rowerem w blaszanych kankach)
Widzę inaczej, bo jestem z poprzedniego pokolenia. Żeby nie było, też się buntowaliśmy. Ale jeszcze conieco do nas trafiało.
Tekst – pułapka
Szara masa zawsze miała karmę zamiast jedzenia, o ile w ogóle miała coś do jedzenia. Tu się, powiedziałabym, poprawiło, bo karma jest.
Kiedyś było dobre jedzenie? Tak, było, z tym, że go… nie było. Za komuny wszyscy (pardon arystokracji!) byliśmy szarą masą i dla nas była mielonka z krylem, pasztetowa z papierem toaletowym, i te „delikatne parówki” dla dzieci. Na tym się wychowaliśmy i jakoś nas to nie zabiło.
Nie było kiedyś pigułek antykoncepcyjnych i nie było niechcianych dzieci. Cud odpowiedzialności kobiet i mężczyzn? Nie, aborcja była jedyną i powszechną metodą antykoncepcyjną.
Rodzina się rozpadła? Ja tego wokół siebie nie widzę. Są pogrzeby, śluby i chrzciny tak, jak kiedyś były.
Zdjęcie do felietonu to jest współczesność Ameryki, ale nie nowość. To już się od wielu dziesiątek lat tak toczy, ale tego nie pokazywali w „Dynastii” ani w „Modzie na sukces”. Poza pasywnymi niewykształconymi Amerykanami, którzy tak wyglądają, jest jeszcze inne zjawisko – Latynosi, którzy przybywają tu z biedy i głodu, i dla nich gruby znaczy ładny. Dzieci na zdjęciu to Meksykanie. Nie trzeba biec daleko do latynoskiej biedy, wystarczy po polsku usłyszeć od starej ciotki, która jak zobaczy, że przytyłeś, to powie, że się „poprawiłeś”.
Jak tylko mogę, staram się unikać stwierdzeń typu „ta dzisiejsza młodzież”, „ja w twoim wieku”, bo to do niczego nie prowadzi. To znaczy, prowadzi, ale do dyskredytacji mojej osoby. Nowe nie znaczy złe, nowe może być zwyczajnie inne. Moi rodzice mieli około 30 lat, jak pojawili się Beatlesi, i oni się na to psychicznie nie załapali, takie łubu-dubu według nich to było. Tak, jakby ta ich zabawowa muzyka wcale łubu-dubu nie była :), a była, i owszem. Tylko inaczej łubu-dubu była, tak swojsko, czyli dobrze.
Beatlesi już nawet nie są klasyką gatunku, bo dla 20-latków są muzealni.
Nie umiem zaprzęgać konia, umiem prowadzić samochód. Tu jest problem, że zanikają umiejętności, kiedyś przekazywane z pokolenia na pokolenie, a uczące życia samowystarczalnego, jeśli zajdzie taka potrzeba. Nie umiem uprawiać ziemi tak, żeby potem przez zimę starczyło, choć coś tam potrafię. Znam się na przydatności ziół, ale z nazw, nie umiałabym ich rozpoznać ani zebrać. To jest kalectwo, mieć wiedzę, ale nie mieć umiejętności….
No, nie trzeba, przecież można iść do sklepu i kupić, można nawet dupy nie ruszać, online zamówić i przywiozą… Konsumeryzm, nowe produkty, nowe gówno zapakowane w kolorowe papierki, coraz bardziej słodkie, coraz bardziej słone, bo ludzie to lubią, a jak lubią to kupią, będzie sprzedaż, będzie zysk. Reklama frytek czy innego gówna z tekstem „Co by wybrał Jesus?” jest żywa w tej narracji. To jest kapitalizm, a tu na portalu większość użytkowników kocha kapitalizm.
To, co w komunizmie mówili o komunizmie, to była nieprawda.
To, co w komunizmie mówili o kapitalizmie, to była prawda.
No to pojechalas Pani po pokoleniu
Umiem zaprzegnac konia wydoic krowe czy koze, zebrac chocby sierpem zboze, zemlec je, zrobic zakwas, upiec chleb, zlowic rybe, zabic (za przeproszeniem) kurke, a jak trzeba to i swinie, i ja wypatroszyc. Znajde w lesie grzyby i jagody, ziola na lace, zastawie pulapki na ptaki, sidla na zajace itp. Mam luk i kusze, na ktore nie trzeba pozwolenia, a wedzone mieso mozna przechowywac baardzo dlugo. Zacznijmy martwic sie o siebie!!!
Pani Solano, tego juz nikt nie chce sie uczyc, albo wiara, ze cywilizacja da nam wszystko tak zniszczyla mozgi, iz nic nie mozna juz zrobic!
Pozdrawiam.
Kapitalizmu już nie ma, podobnie demokracji
Kapitalizmu, przynajmniej takiego, do jakiego wzdychamy, już nie ma, podobnie demokracji, jest coś innego. Demokracja zakładała współrządzenie i odpowiedzialność. Obecnie jest to równy dostęp do paszy i rozrywki.
Jak nazwać to, co jest? Banksteryzm? Globalizm?
Rozpad rodziny widzę w rozdrobnieniu, jak to się mówi atomizacji. Za nią idzie ułatwienie, nie przejmujmy się starymi i niedołężnymi, żyjmy tu i teraz – tu bym upatrywała klucz, i co z tego wynika, osamotnienie.
Chrzcimy, śluby, pogrzeby, pierwsze komunie, zwłaszcza obecnie, nie mają wiele wspólnego z wartościami rodzinnymi, to są komercyjne ubawy. Taka nowoczesna tradycja.
Pozostaje pytanie – po co ludzie jadą jak ćmy do tego kapitalizmu, do tej podłej, niesprawiedliwej Ameryki, a odwrotnie mało kto, może intelektualiści, co mają dość „dusznej” atmosfery. Dlaczego zarobek jest w USA, a nie w Meksyku czy Polsce? Spoko – to się też skończy.
(za komuny pamiętam własne kury i jajka, a także „rąbankę, słoninę, kaszankę” oraz mleko od pani z Emowa to taka wioska niedaleko, przywożone rowerem w blaszanych kankach)
Widzę inaczej, bo jestem z poprzedniego pokolenia. Żeby nie było, też się buntowaliśmy. Ale jeszcze conieco do nas trafiało.
wizyta kapitana stormfielda w niebie
Poniewaz udaje mi sie do tej pory przemycac rozne kawalki z literatury swiatowej wiec poki nie dostane bana za off-topic kolejna rzecz do przemyslenia. Tym razem Mark Twain i zupelnie zapomniane opowiadanie, ktorego tytul powyzej. Ponizej malutki fragment jak niewiele znaczymy:
— Widzi pan — zacząłem tonem pełnym uszanowania
— w żaden sposób nie mogę się domyślić, co to za świat, z
którego tu przybyłem. Być może rozpozna go pan po tym, że
jest to ten świat, który został zbawiony przez Zbawiciela.
Usłyszawszy to imię, skłonił głowę, po czym powiedział
miękko:
— Liczba światów zbawionych przez Niego równa jest
liczbie bram niebieskich. Nie ma człowieka, który by je
przeliczył. Do jakiego systemu astronomicznego należy pański
świat? Ta wskazówka mogłaby się nam przydać.
— Do tego systemu należy Słońce… i Księżyc… i Mars
— przy każdej nazwie kręcił głową; nigdy o nich nawet nie
słyszał — i Neptun… i Uran, Jowisz…
— Stop — powiedział. — Niech no pan chwilę poczeka.
Jowisz… Jowisz… Pamiętam, że osiemset czy dziewięćset lat
temu przybył do nas stamtąd jeden człeczyna…
(…)
Zaopatrzył się w balon i zaczął powoli wznosić się na
nim w górę nad mapą wielkości Rhode Island, aż znikł mi z
oczu. Potem od czasu do czasu zniżał się, brał coś do jedzenia
i znów wzbijał się w górę. Żeby się nad tym nie rozwodzić,
powiem krótko, że na tym zajęciu upłynęło dobre dwa dni . W
końcu opuścił się i oświadczył, iż zdaje mu się, że znalazł ten
system słoneczny. Możliwe zresztą, że to tylko ślady
pozostawione na mapie przez muchy.
Przemycę kawałek z poezji:
U nas, kto jest niby chory,
Zwołuje zaraz doktory;
Lecz czując się bardzo słaby
Prosi chłopa albo baby.
Ci ze swego aptekarstwa
Potrafiają i podagrze,
I chiragrze, i głuchotom,
I suchotom, i głupotom
Radzić. A i u nich wszakże
Nie masz na upór lekarstwa.
http://www.wiersze.annet.pl/w,,236
wizyta kapitana stormfielda w niebie
Poniewaz udaje mi sie do tej pory przemycac rozne kawalki z literatury swiatowej wiec poki nie dostane bana za off-topic kolejna rzecz do przemyslenia. Tym razem Mark Twain i zupelnie zapomniane opowiadanie, ktorego tytul powyzej. Ponizej malutki fragment jak niewiele znaczymy:
— Widzi pan — zacząłem tonem pełnym uszanowania
— w żaden sposób nie mogę się domyślić, co to za świat, z
którego tu przybyłem. Być może rozpozna go pan po tym, że
jest to ten świat, który został zbawiony przez Zbawiciela.
Usłyszawszy to imię, skłonił głowę, po czym powiedział
miękko:
— Liczba światów zbawionych przez Niego równa jest
liczbie bram niebieskich. Nie ma człowieka, który by je
przeliczył. Do jakiego systemu astronomicznego należy pański
świat? Ta wskazówka mogłaby się nam przydać.
— Do tego systemu należy Słońce… i Księżyc… i Mars
— przy każdej nazwie kręcił głową; nigdy o nich nawet nie
słyszał — i Neptun… i Uran, Jowisz…
— Stop — powiedział. — Niech no pan chwilę poczeka.
Jowisz… Jowisz… Pamiętam, że osiemset czy dziewięćset lat
temu przybył do nas stamtąd jeden człeczyna…
(…)
Zaopatrzył się w balon i zaczął powoli wznosić się na
nim w górę nad mapą wielkości Rhode Island, aż znikł mi z
oczu. Potem od czasu do czasu zniżał się, brał coś do jedzenia
i znów wzbijał się w górę. Żeby się nad tym nie rozwodzić,
powiem krótko, że na tym zajęciu upłynęło dobre dwa dni . W
końcu opuścił się i oświadczył, iż zdaje mu się, że znalazł ten
system słoneczny. Możliwe zresztą, że to tylko ślady
pozostawione na mapie przez muchy.
Przemycę kawałek z poezji:
U nas, kto jest niby chory,
Zwołuje zaraz doktory;
Lecz czując się bardzo słaby
Prosi chłopa albo baby.
Ci ze swego aptekarstwa
Potrafiają i podagrze,
I chiragrze, i głuchotom,
I suchotom, i głupotom
Radzić. A i u nich wszakże
Nie masz na upór lekarstwa.
http://www.wiersze.annet.pl/w,,236
Świetny tekst
Rzadko się udzielam, choć blog śledzę od bardzo dawna. Ten teskt bardzo mnie zaciekawił, więc dodałabym, że nie tylko chodzi o nasze zdrowie, ale również środowisko. Preparaty hormonalne i cała reszta masowo nadużywanych farmaceutycznych specyfików, trafia ostatecznie do środowiska – do wody, gleby i dalej do łańcucha pokarmowego. Koło się zamyka. Skutki działania ściekowej mieszaniny wszelkiej maści trucizn są bardzo trudne do przewidzenia, a wręcz niemożliwe. A jakie są, wystarczy zajrzeć do opracowań naukowych – np. coraz częściej obserwuje się zaburzenia rozrodczości u ryb, przy czym głównym podejrzanym jest między innymi progestagen czyli to co mamy w tabletce po. Mdli mnie, jak słucham pseudolekarzy wypowiadających się na temat bezpieczeństwa stosowania tych tabletek u 15-letnich dziewczyn.
A propo urabiania szarej masy, wczoraj było 10-lecie Szkła Kontaktowego – dowiedziałam się od pana Młynarskiego, że ten program to ostatni bastion polskiej inteligencji…
Świetny tekst
Rzadko się udzielam, choć blog śledzę od bardzo dawna. Ten teskt bardzo mnie zaciekawił, więc dodałabym, że nie tylko chodzi o nasze zdrowie, ale również środowisko. Preparaty hormonalne i cała reszta masowo nadużywanych farmaceutycznych specyfików, trafia ostatecznie do środowiska – do wody, gleby i dalej do łańcucha pokarmowego. Koło się zamyka. Skutki działania ściekowej mieszaniny wszelkiej maści trucizn są bardzo trudne do przewidzenia, a wręcz niemożliwe. A jakie są, wystarczy zajrzeć do opracowań naukowych – np. coraz częściej obserwuje się zaburzenia rozrodczości u ryb, przy czym głównym podejrzanym jest między innymi progestagen czyli to co mamy w tabletce po. Mdli mnie, jak słucham pseudolekarzy wypowiadających się na temat bezpieczeństwa stosowania tych tabletek u 15-letnich dziewczyn.
A propo urabiania szarej masy, wczoraj było 10-lecie Szkła Kontaktowego – dowiedziałam się od pana Młynarskiego, że ten program to ostatni bastion polskiej inteligencji…
Trudno się nie zgodzić…
Od siebie dodam tyle, że jako dziecko, byłem tak naiwny, sądząć, że XX-XXI wiek, to jest wiek rozumu i odejścia od średniowiecznej ciemnoty. Zawsze mnie dziwiło, że tymi ludźmi kiedyś tak łatwo manipulowano i sądziłem, że w czasach, w których żyję, każdy myśli samodzielnie i takie numery już nie przechodzą. Aż w końcu do mnie pewnego dnia dotarło, że ludzie są cały czas tak samo tępi i poddatni na manipulację, a nawet jeszcze bardziej jak kiedyś, bo metody manipulacji i otumaniania dopracowano do perfekcji, a dodatkowo robi się to już za jednym zamachem na skalę globalną.
Czemu tak mało ludzi ufa samym sobie. Czemu większość woli zdawać się na innych, zamiast użyć własnego rozumu. Czy mózg służy im jedynie do przyswajania przygotowanej uprzednio już papki?
Trudno się nie zgodzić…
Od siebie dodam tyle, że jako dziecko, byłem tak naiwny, sądząć, że XX-XXI wiek, to jest wiek rozumu i odejścia od średniowiecznej ciemnoty. Zawsze mnie dziwiło, że tymi ludźmi kiedyś tak łatwo manipulowano i sądziłem, że w czasach, w których żyję, każdy myśli samodzielnie i takie numery już nie przechodzą. Aż w końcu do mnie pewnego dnia dotarło, że ludzie są cały czas tak samo tępi i poddatni na manipulację, a nawet jeszcze bardziej jak kiedyś, bo metody manipulacji i otumaniania dopracowano do perfekcji, a dodatkowo robi się to już za jednym zamachem na skalę globalną.
Czemu tak mało ludzi ufa samym sobie. Czemu większość woli zdawać się na innych, zamiast użyć własnego rozumu. Czy mózg służy im jedynie do przyswajania przygotowanej uprzednio już papki?