Różne są szacunki, jedni twierdzą, że wszystkie inwestycje budowlane: drogi
Różne są szacunki, jedni twierdzą, że wszystkie inwestycje budowlane: drogi, autostrady, dworce, stadiony, wiadukty, obwodnice i tak dalej, kosztowały Polskę 130 miliardów złotych. Inne szacunki mówią nawet o 200 miliardach, z tym, że te szacunki odnoszą się do całości kosztów igrzysk: Euro 2012. Jaka by ta kwota ostatecznie nie była, bliżej 130, czy bliżej 200 miliardów, będzie kwotą monstrualną, a już dziś jest jasne, że wokół inwestycji, przede wszystkim związanych z branżą budowlaną, mamy przekręt tysiąclecia. Padają jak muchy główni wykonawcy, splajtowało około 100 podwykonawców, firm większych i mniejszych, drugie tyle walczy o życie. Za długo żyję w Polsce, żeby bez krztuszenia się śmiechem przyjmować takie interpretacje przyczyn bankructwa, jakimi karmi prostaczków Balcerowicz: „same sobie firmy są winne”. Nie przyjmuję również jeszcze zabawniejszych tłumaczeń o prawach rynku i ryzykach z tym związanych. Bez sprawdzania czegokolwiek i kogokolwiek można być pewnym, że chłopcy z dawnego KLD (Tusk, Bielecki) przy takiej kasie musieli mieć nie coś, ale sporo dla siebie. Ten pewnik nigdy nie zawodzi, dlatego od razu przyjąłem główną linię „śledztwa”, nie bawiąc się w weryfikację zdrowasiek Balcerowicza, ani baśni opowiadanych przez Edwarda II Tuska. Dwa słowa: „byłe KLD” i reszta jest dla mnie jasna, z poprawką, że już nie pierwszy milion, ale kolejne miliardy trzeba ukraść. Na słowo niewielu będzie mi wierzyć, dlatego dla wszystkich sprawdziłem tylko kilka okoliczności, które powinny zachęcać do zadawania pytań o całość, z detalami.
O tym, że w Polsce buduje się najdroższe autostrady i stadiony na świecie wiadomo od dawna. Pierwotny kosztorys stadionu narodowego to był miliard z haczykiem, w tej chwili ten koszt sięga 2 miliardów. Koszt jednego kilometra autostrady w Polsce nie jest wyższy niż w innych krajach, ale jest kosmosem cenowym. Średnio 1 km polskiej autostrady kosztuje 7,8 miliona dolarów. W Czechach autostrady budowano maksymalnie za 2 miliony, od niemieckich nasze autostrady są dwukrotnie droższe, choć w jakości trzykrotnie gorsze. W tym kontekście bajanie dyżurnych zmiataczy przekrętów pod dywan brzmią wyjątkowo zabawnie. Nie ma żadnych zaniżonych kosztów, jest dokładnie odwrotnie, koszty polskich inwestycji budowlanych sięgają sąsiednich galaktyk. Dzieje się to wszystko przy głodowych pensjach pracowniczych, w czasie kryzysu, kiedy spadają ceny materiałów i usług oraz przy zaniżonych normach wykonania, co widać po spękaniach dróg i zawalonych schodach razem z sufitem na stadionie narodowym. Gdzie w takim razie leży przyczyna bankructw i niespłaconych faktur?
Tam gdzie zawsze, w przekrętach byłych kolesiów z KLD i nowych kumpli tego złodziejskiego klanu. Bez większego trudu dotarłem do nazwisk firmujących dwa największe złodziejskie numery. Pierwszy nazywa się DSS, drugi PBG. Wystarczy wziąć po jednym nazwisku z każdej „firmy”, aby powiedzieć Balcerowiczowi nie co, tylko kto jest winny. Wystarczy podać klika nazwisk, aby powiedzieć Tuskowi, że wszelkie nieporadności i brak kompetencji, co w oficjalnej wersji ma być przyczyną bankructw, przypisuje swoim kolegom i znajomkom. Zacznę od PBG. Maciej Bednarkiewicz – Przewodniczący Rady Nadzorczej PBG SA, to pierwszy kolega Donalda Tuska, Krzysztofa Bieleckiego i pono powracającego do składu Grzegorza Schetyny. Kariera Macieja Bednarkiewicza jest przebogata: poseł na sejm, sędzia TK, szef Naczelnej Rady Adwokackiej, szef RN Banku Milenium, w końcu były CZŁONEK RADY PROGRAMOWEJ PLATFORMY OBYWATELSKIEJ. Wybitna postać, same najwyższe stanowiska, zaszczyty i niekwestionowany autorytet, odpowiadający za program polityczno-gospodarczy PO. Ta wybitna postać, nie była w stanie przekalkulować kosztów budowy stadionu i autostrady? Nic zatem dziwnego, że była członkiem rady programowej PO, która nie potrafi przekalkulować kosztów funkcjonowania przedszkola w Żyrardowie.
Za każdym razem, gdy pan Donald z kolegami będą mówić o nieudolności i braku wyobraźni głównego wykonawcy autostrad i stadionów, trzeba mu przypomnieć, że recenzuje wybitnego doradcę PO, który odpowiadał za program PO. Drugi przypadek, znacznie bardziej zabawny i bezczelny, to firma DSS, kamieniołomy z Wałbrzycha, które nigdy nie ułożyły nawet 1 metra chodnika, a którym powierzono budowę autostrady. DSS wybrano spośród 26 firm zgłoszonych do przetargu. W chwili gdy DSS zgłaszały się do przetargu miały wyrok sądowy i komornika bezskutecznie usiłującego ściągnąć 1,5 miliona długów. 9 lipca GDDKiA wybrała DSS, po tym jak się skompromitowała wyborem Covec. Skąd ten wybór? Nie tak dawno cała Polska miała okazję przez krótką chwilę usłyszeć, że doradcą rządu w kwestii wyboru głównego inwestora, był nie kto inny jak „piękny” Kazimierz Marcinkiewicz. Złe języki powiadały, że „piękny” Kazimierz wziął za tę fuchę około 60 tysięcy złotych. Na początku Marcinkiewicz zastosował zgrany numer, zapowiedział pozwy i stanowczo demontował. Później numer przeszedł w drugą fazę klasyki – żadnych komentarzy, „nie zniżę się do poziomu pomówień i insunuacji”.
Kto żyje w Polsce trochę dłużej niż 3 miesiące, ten wie, co takie podrygi oznaczają, ale Kazimierz Marcinkiewicz nie jest kluczem, on jest tylko brelokiem do klucza bankructwa DSS. Klucz już nie żyje i nazywał się Jan Łuczak. Pamiętliwi dobrze kojarzą, był to jeden z ludzi Grzegorza Wieczerzaka, tego Wieczerzaka, którego komisja sejmowa przesłuchiwała na okoliczność afery PZU. Jan Łuczak jest też tym Łuczakiem, którego Kazimierz Marcinkiewicz znał osobiście z czasów, gdy Łuczak jako właściciel jednej ze świdnickich firm miał zarzuty prokuratorskie, a kary uniknął tylko dzięki przedawnieniu sprawy. Marcinkiewicz doskonale wiedział kogo poleca, znał Łuczaka osobiście, znali Łuczaka bracia Marcinkiewicza. Wiedział „piękny” Kazimierz, że Łuczak inaczej nie potrafi, że ma wyrok za wyrokiem, komornika za komornikiem, że to sposób funkcjonowania Jana Łuczaka. We władzach spółki DSS oprócz Łuczaka zasiadała jego żona i córka. O tym kim jest Łuczak, jakie ma powiązania i jak bardzo jest to dziwna postać na pograniczu przestępczego półświatka, nie pisała Gazeta Polska, czy Nasz Dziennik, ale Polityka. Oto fragment wywiadu jakiego Polityce udzielił powiązany z mafią pruszkowską, niejaki Janusz Graf:
„Podczas spotkania z panem Głowalą w Dyspensie przy sąsiednim stoliku siedział mój znajomy, biznesmen Jan Łuczak. O ile pamięć mnie nie myli, towarzyszył mu jego przyjaciel Kazimierz Marcinkiewicz, późniejszy premier. Zanim spotkałem się z Głowalą, w roli emisariusza Grzegorza Wieczerzaka wystąpił właśnie Jan Łuczak. Przekazał mi kartkę z żądaniami Wieczerzaka. Pan Wieczerzak domagał się 800 tys. dol. jako rekompensaty za straty, jakie rzekomo poniósł z powodu odsunięcia go od możliwości zarządzania trzema NFI. Identyczne żądanie przedstawił w jego imieniu pan Głowala. Odszedł z kwitkiem.”
Ten krótki tekst, do którego dane zbierałem dosłownie 15 minut pokazuje wierzchołek przekrętu. Nie mam pojęcia jak to się dzieje, że w kraju zaludnionym przez 38 milionów mieszkańców, do tej pory żaden poważny dziennikarz i żaden poważny polityk opozycji, nie wziął się za sprawę. Mamy do czynienia z olbrzymim wielomiliardowym przekrętem i już na pierwszy rzut oka wszystkie drogi prowadzą do chłopców z KLD oraz do szemranych kumpli chłopców z ferajny. Nikt mi nie powie, że ten numer tysiąclecia od początku nie był rozpisany na właściwe scenariusze, które się mogły tylko różnić kalkulacjami lewych zysków. Oczywiście podwykonawcy i drobne firmy, pracowały za grosze, naturalnie długi upadających firm nie zostaną nigdy spłacone, co najwyżej rzuci się jakiś medialnie rozdmuchany ochłap i uzna sprawę za zamkniętą. Prezesi i kumple upadłych spółek SA dawno już pobrali wypłaty i premie. Upadłość w odpowiedniej formie, czyli z likwidacją majątku będzie ostatecznym podziałem łupów wśród swoich, a pomniejszych i „obcych” wierzycieli załatwi na amen, co więcej zgodnie z polskim „prawem”. I tylko w powietrzu wisi kluczowe pytanie, skoro główni wykonawcy nie spłacali zobowiązań, a ponad setki drobnych podwykonawców pracowało za grosze i co więcej tych groszy nie zobaczyło na oczy. Skoro w Polsce buduje się autostrady 4 razy drożej niż w sąsiednich i porównywalnych Czechach. Wreszcie, jeśli mamy do czynienia z taką skalą fuszerek, nędzną technologią i podłej jakości materiałami, które i tak były rozkradane, to na co poszła i gdzie jest kasa? Kogoś poza mną to interesuje? Na przykład prezesa Kaczyńskiego i jego „geniuszy” od wygrywania z PO mocą śmiertelnego zaklęcia: „musimy wierzyć”?
Co robić M.K.?
Witam Matkę Kurkę!
Przyłażę tu na nowo z innych horyzontów aby uzbierać trochę pereł, choćby tylko tych co wpadają między pustaki. Może to zabrzmi bezczelnie, ale obok diagnostyki w której jesteś niezrównany oczekiwałbym jakichś zarysów programu, jak z tego się wyzwolić. Wyrazy należnego szacunku.
Dobra robota Kurka
Program, IMO, to ostatnie 3 zdania.
Co robić M.K.?
Witam Matkę Kurkę!
Przyłażę tu na nowo z innych horyzontów aby uzbierać trochę pereł, choćby tylko tych co wpadają między pustaki. Może to zabrzmi bezczelnie, ale obok diagnostyki w której jesteś niezrównany oczekiwałbym jakichś zarysów programu, jak z tego się wyzwolić. Wyrazy należnego szacunku.
Dobra robota Kurka
Program, IMO, to ostatnie 3 zdania.
Co robić M.K.?
Witam Matkę Kurkę!
Przyłażę tu na nowo z innych horyzontów aby uzbierać trochę pereł, choćby tylko tych co wpadają między pustaki. Może to zabrzmi bezczelnie, ale obok diagnostyki w której jesteś niezrównany oczekiwałbym jakichś zarysów programu, jak z tego się wyzwolić. Wyrazy należnego szacunku.
Dobra robota Kurka
Program, IMO, to ostatnie 3 zdania.
Czy KLD to wspólczesna Królowa Śniegu
To niestety tylko moje mrzonki, ale pomarzmy, gdyby ten tekst znalazł się w którymś z poczytnych dzienników albo silnie oglądalnych serwisów TV, może wyciągnąłby część leminżej braci z tej czarnej d…ziury.
Nierealne, i czy wogóle warto podejmować tę nierówną walkę o te biedne dusze.
Gerda pokonała złe moce, może Ty Matka spełniasz taką rolę.
W 2007 roku demokratyczna partia wolnej Polski – Pierwszy Milion Trzeba Ukraść KLD/PO, a własciwie pracownicy biblioteki, roztrzaskali diabelskie zwierciadło. Tajemnicze odłamki spadły w okolice Wisły, a jeszcze bardziej Odry i odmieniły spojrzenie na świat tego prostodusznego prywislansiego narodu, w ten sposób, że wszystko, co piękne i dobre, postrzegał on od tej pory jako brzydkie i złe, a puste, głupie i niegodziwe jako dobre i piękne.
Może Matka i jego portalik wypełni misję Gerdy i odmieni tę zaczadzoną ryżym czarem gawiedź.
Może da się to jeszcze uleczyć, a może niestety, jak to mówią, medycyna jest tu bezradna.
W bajce to miłość Gerdy zwyciężyła wszystkie przeciwności. Tak więc biedny MK musisz Ty jeszcze ogromnie kochać ten naród (co nie jest łatwe) wtedy sie uda, będziesz Wielki.
PS wczoraj Marcinkiewicz u Rymanowskiego zagrał trumną Łuczaka, mało się nie popłakał. Mówił, że polecał DSS tylko dlatego, że chciał pomóc firmie, która została bez prezesa. Przecież jego przyjaciel Łuczak życie poświęcił sprawom polskich autostrad, umarł z tej zgryzoty i zostawił pięcioro dzieci.
A firmy, które splajtowaly, no cóż, przecież mają swoch prezesów.
Trzeba mieć tajemniczy odłamek w oku wielkości lusterka wstecznego, żeby kupować pięknego Kazimierza w pakiecie z innymi bredniami, które codzienne aż wylewają się z ekranów.
A lemingi kupują, chyba nie ma już nadziei.
Czy KLD to wspólczesna Królowa Śniegu
To niestety tylko moje mrzonki, ale pomarzmy, gdyby ten tekst znalazł się w którymś z poczytnych dzienników albo silnie oglądalnych serwisów TV, może wyciągnąłby część leminżej braci z tej czarnej d…ziury.
Nierealne, i czy wogóle warto podejmować tę nierówną walkę o te biedne dusze.
Gerda pokonała złe moce, może Ty Matka spełniasz taką rolę.
W 2007 roku demokratyczna partia wolnej Polski – Pierwszy Milion Trzeba Ukraść KLD/PO, a własciwie pracownicy biblioteki, roztrzaskali diabelskie zwierciadło. Tajemnicze odłamki spadły w okolice Wisły, a jeszcze bardziej Odry i odmieniły spojrzenie na świat tego prostodusznego prywislansiego narodu, w ten sposób, że wszystko, co piękne i dobre, postrzegał on od tej pory jako brzydkie i złe, a puste, głupie i niegodziwe jako dobre i piękne.
Może Matka i jego portalik wypełni misję Gerdy i odmieni tę zaczadzoną ryżym czarem gawiedź.
Może da się to jeszcze uleczyć, a może niestety, jak to mówią, medycyna jest tu bezradna.
W bajce to miłość Gerdy zwyciężyła wszystkie przeciwności. Tak więc biedny MK musisz Ty jeszcze ogromnie kochać ten naród (co nie jest łatwe) wtedy sie uda, będziesz Wielki.
PS wczoraj Marcinkiewicz u Rymanowskiego zagrał trumną Łuczaka, mało się nie popłakał. Mówił, że polecał DSS tylko dlatego, że chciał pomóc firmie, która została bez prezesa. Przecież jego przyjaciel Łuczak życie poświęcił sprawom polskich autostrad, umarł z tej zgryzoty i zostawił pięcioro dzieci.
A firmy, które splajtowaly, no cóż, przecież mają swoch prezesów.
Trzeba mieć tajemniczy odłamek w oku wielkości lusterka wstecznego, żeby kupować pięknego Kazimierza w pakiecie z innymi bredniami, które codzienne aż wylewają się z ekranów.
A lemingi kupują, chyba nie ma już nadziei.
Czy KLD to wspólczesna Królowa Śniegu
To niestety tylko moje mrzonki, ale pomarzmy, gdyby ten tekst znalazł się w którymś z poczytnych dzienników albo silnie oglądalnych serwisów TV, może wyciągnąłby część leminżej braci z tej czarnej d…ziury.
Nierealne, i czy wogóle warto podejmować tę nierówną walkę o te biedne dusze.
Gerda pokonała złe moce, może Ty Matka spełniasz taką rolę.
W 2007 roku demokratyczna partia wolnej Polski – Pierwszy Milion Trzeba Ukraść KLD/PO, a własciwie pracownicy biblioteki, roztrzaskali diabelskie zwierciadło. Tajemnicze odłamki spadły w okolice Wisły, a jeszcze bardziej Odry i odmieniły spojrzenie na świat tego prostodusznego prywislansiego narodu, w ten sposób, że wszystko, co piękne i dobre, postrzegał on od tej pory jako brzydkie i złe, a puste, głupie i niegodziwe jako dobre i piękne.
Może Matka i jego portalik wypełni misję Gerdy i odmieni tę zaczadzoną ryżym czarem gawiedź.
Może da się to jeszcze uleczyć, a może niestety, jak to mówią, medycyna jest tu bezradna.
W bajce to miłość Gerdy zwyciężyła wszystkie przeciwności. Tak więc biedny MK musisz Ty jeszcze ogromnie kochać ten naród (co nie jest łatwe) wtedy sie uda, będziesz Wielki.
PS wczoraj Marcinkiewicz u Rymanowskiego zagrał trumną Łuczaka, mało się nie popłakał. Mówił, że polecał DSS tylko dlatego, że chciał pomóc firmie, która została bez prezesa. Przecież jego przyjaciel Łuczak życie poświęcił sprawom polskich autostrad, umarł z tej zgryzoty i zostawił pięcioro dzieci.
A firmy, które splajtowaly, no cóż, przecież mają swoch prezesów.
Trzeba mieć tajemniczy odłamek w oku wielkości lusterka wstecznego, żeby kupować pięknego Kazimierza w pakiecie z innymi bredniami, które codzienne aż wylewają się z ekranów.
A lemingi kupują, chyba nie ma już nadziei.
moment moment
Matko,czy jesteś pewien, co piszesz? Czy marcinkiewicz był doradcą rządu,czy możę firmy dss (pisał o tym URze). te ponad 60 tyś zł.miały być kaziowi wypłacone z kasy upadającej firmy, mimo że wierzycieli już wtedy było mnóstwo.
moment moment
Matko,czy jesteś pewien, co piszesz? Czy marcinkiewicz był doradcą rządu,czy możę firmy dss (pisał o tym URze). te ponad 60 tyś zł.miały być kaziowi wypłacone z kasy upadającej firmy, mimo że wierzycieli już wtedy było mnóstwo.
moment moment
Matko,czy jesteś pewien, co piszesz? Czy marcinkiewicz był doradcą rządu,czy możę firmy dss (pisał o tym URze). te ponad 60 tyś zł.miały być kaziowi wypłacone z kasy upadającej firmy, mimo że wierzycieli już wtedy było mnóstwo.
Fantastyczny tekst
Ale dlaczego coś mi mówi, że to i tak nic nie da? 🙁
Chyba, że coś mocno pierdyknie, ale podejście “im gorzej tym lepiej” to nie jest polityka, po którą normalny człowiek skłania się z radością.
Nawet gdy Donaldinho będzie zmuszony odejść “dla dobra sprawy”, to i tak będzie kryty, żeby błoto przypadkiem nie ochlapało tego, który przyjdzie po nim oraz całego zaplecza.
Piłkarz z ligi POdwórkowej odejdzie, piłkarze z ligi POdwórkowej zostaną.
Fantastyczny tekst
Ale dlaczego coś mi mówi, że to i tak nic nie da? 🙁
Chyba, że coś mocno pierdyknie, ale podejście “im gorzej tym lepiej” to nie jest polityka, po którą normalny człowiek skłania się z radością.
Nawet gdy Donaldinho będzie zmuszony odejść “dla dobra sprawy”, to i tak będzie kryty, żeby błoto przypadkiem nie ochlapało tego, który przyjdzie po nim oraz całego zaplecza.
Piłkarz z ligi POdwórkowej odejdzie, piłkarze z ligi POdwórkowej zostaną.
Fantastyczny tekst
Ale dlaczego coś mi mówi, że to i tak nic nie da? 🙁
Chyba, że coś mocno pierdyknie, ale podejście “im gorzej tym lepiej” to nie jest polityka, po którą normalny człowiek skłania się z radością.
Nawet gdy Donaldinho będzie zmuszony odejść “dla dobra sprawy”, to i tak będzie kryty, żeby błoto przypadkiem nie ochlapało tego, który przyjdzie po nim oraz całego zaplecza.
Piłkarz z ligi POdwórkowej odejdzie, piłkarze z ligi POdwórkowej zostaną.
@MatkaKurka
Zdaje się, że prawdziwym powodem zdjęcia z funkcji premiera Kaziutka Marcinkiewicza była wystarczająca i dogłębna wiedza “Kaczora” o właściwych cechach premiera Marcinkiewicza w zestawieniu z jego rodzonym bratem wyszło już wtedy, że to łapówkarze i oszuści pierwszej wody. Dodając do tego duetu egzotycznego równie egzotyczną SuchąMery i szlak lewej forsy via Watykan, Mniejszy z “Kaczorów” nie miał innego wyjścia jak tylko złamać zasadę i “święte” skowo, że jeśli jego brat (Lech Kaczyński) zostanie prezydentem, to on nigdy nie będzie premierem.
Polityka, ma to do siebie, że jest dynamiczna i potrafi nieźle zamąć w głowie – niekiedy bardziej niźli prostytutki przy drodze.
Pytanie pomocnicze – do kogo trafił kradziony, w wielkich ilościach, z budowy dróg&autostrad dolomit? I dlaczego szybko sprawę zamieciono pod dywan i czyj to był dywan?
@MatkaKurka
Zdaje się, że prawdziwym powodem zdjęcia z funkcji premiera Kaziutka Marcinkiewicza była wystarczająca i dogłębna wiedza “Kaczora” o właściwych cechach premiera Marcinkiewicza w zestawieniu z jego rodzonym bratem wyszło już wtedy, że to łapówkarze i oszuści pierwszej wody. Dodając do tego duetu egzotycznego równie egzotyczną SuchąMery i szlak lewej forsy via Watykan, Mniejszy z “Kaczorów” nie miał innego wyjścia jak tylko złamać zasadę i “święte” skowo, że jeśli jego brat (Lech Kaczyński) zostanie prezydentem, to on nigdy nie będzie premierem.
Polityka, ma to do siebie, że jest dynamiczna i potrafi nieźle zamąć w głowie – niekiedy bardziej niźli prostytutki przy drodze.
Pytanie pomocnicze – do kogo trafił kradziony, w wielkich ilościach, z budowy dróg&autostrad dolomit? I dlaczego szybko sprawę zamieciono pod dywan i czyj to był dywan?
@MatkaKurka
Zdaje się, że prawdziwym powodem zdjęcia z funkcji premiera Kaziutka Marcinkiewicza była wystarczająca i dogłębna wiedza “Kaczora” o właściwych cechach premiera Marcinkiewicza w zestawieniu z jego rodzonym bratem wyszło już wtedy, że to łapówkarze i oszuści pierwszej wody. Dodając do tego duetu egzotycznego równie egzotyczną SuchąMery i szlak lewej forsy via Watykan, Mniejszy z “Kaczorów” nie miał innego wyjścia jak tylko złamać zasadę i “święte” skowo, że jeśli jego brat (Lech Kaczyński) zostanie prezydentem, to on nigdy nie będzie premierem.
Polityka, ma to do siebie, że jest dynamiczna i potrafi nieźle zamąć w głowie – niekiedy bardziej niźli prostytutki przy drodze.
Pytanie pomocnicze – do kogo trafił kradziony, w wielkich ilościach, z budowy dróg&autostrad dolomit? I dlaczego szybko sprawę zamieciono pod dywan i czyj to był dywan?
Marcinkiewicz – przydupas Łuczaka
w którego , ten ,,wielki wizjoner” (coś jak Wejchert tylko bardziej), specjalista od telekomunikacji i UMTS – zainwestował spore pieniądze, nie tylko w Krzywosustego Kazia, ale całą, liczną, rodzinę Marcinkiewiczów. Taka inwestycja Łuczaka, w świecie finansów znana jako long term, przyniosła profity po latach. Biedny nauczyciel z Gorzowa, bogobojny aktywista ZChN-u, kolega wszystkich ,,polskich świętych” z Suchocką na czele – spędzał urlopy w najdroższym na świecie szwajcarskim kurorcie Crans Montana. W środku sezonu z całą rodziną.
Tak dzisiaj mówi o tamtych wyprawach, za pieniądze Łuczaka : żona robiła ,,weki” i zabieraliśmy je do Szwajcarii. Blond redaktor potakuje ze zrozumieniem i przejęciem. Weki na stole restauracji Zermatt, do których się nie wchodzi bez tysiąca euro w kieszeni.
Był Marcinkiewicz utrzymankiem Łuczaka, podobnie jak jego brat i syn.Oraz całe ,,święte” zaplecze ZChN-u. Ale nie to jest istotne. Ważne jest to, że Kaczyński dokonale o tym wiedział, mianując taką żałosną kreaturę premierem, a później lansując go na prezydenta Warszawy.
Marcinkiewicz – przydupas Łuczaka
w którego , ten ,,wielki wizjoner” (coś jak Wejchert tylko bardziej), specjalista od telekomunikacji i UMTS – zainwestował spore pieniądze, nie tylko w Krzywosustego Kazia, ale całą, liczną, rodzinę Marcinkiewiczów. Taka inwestycja Łuczaka, w świecie finansów znana jako long term, przyniosła profity po latach. Biedny nauczyciel z Gorzowa, bogobojny aktywista ZChN-u, kolega wszystkich ,,polskich świętych” z Suchocką na czele – spędzał urlopy w najdroższym na świecie szwajcarskim kurorcie Crans Montana. W środku sezonu z całą rodziną.
Tak dzisiaj mówi o tamtych wyprawach, za pieniądze Łuczaka : żona robiła ,,weki” i zabieraliśmy je do Szwajcarii. Blond redaktor potakuje ze zrozumieniem i przejęciem. Weki na stole restauracji Zermatt, do których się nie wchodzi bez tysiąca euro w kieszeni.
Był Marcinkiewicz utrzymankiem Łuczaka, podobnie jak jego brat i syn.Oraz całe ,,święte” zaplecze ZChN-u. Ale nie to jest istotne. Ważne jest to, że Kaczyński dokonale o tym wiedział, mianując taką żałosną kreaturę premierem, a później lansując go na prezydenta Warszawy.
Marcinkiewicz – przydupas Łuczaka
w którego , ten ,,wielki wizjoner” (coś jak Wejchert tylko bardziej), specjalista od telekomunikacji i UMTS – zainwestował spore pieniądze, nie tylko w Krzywosustego Kazia, ale całą, liczną, rodzinę Marcinkiewiczów. Taka inwestycja Łuczaka, w świecie finansów znana jako long term, przyniosła profity po latach. Biedny nauczyciel z Gorzowa, bogobojny aktywista ZChN-u, kolega wszystkich ,,polskich świętych” z Suchocką na czele – spędzał urlopy w najdroższym na świecie szwajcarskim kurorcie Crans Montana. W środku sezonu z całą rodziną.
Tak dzisiaj mówi o tamtych wyprawach, za pieniądze Łuczaka : żona robiła ,,weki” i zabieraliśmy je do Szwajcarii. Blond redaktor potakuje ze zrozumieniem i przejęciem. Weki na stole restauracji Zermatt, do których się nie wchodzi bez tysiąca euro w kieszeni.
Był Marcinkiewicz utrzymankiem Łuczaka, podobnie jak jego brat i syn.Oraz całe ,,święte” zaplecze ZChN-u. Ale nie to jest istotne. Ważne jest to, że Kaczyński dokonale o tym wiedział, mianując taką żałosną kreaturę premierem, a później lansując go na prezydenta Warszawy.
Matka Kurka
To ten Bednarkiewicz ?
http://www.ktokogo.pl/Maciej_Bednarkiewicz
Jeśli tak (a pewnie tak) to będzie nietykalny. (Vide – spółki 5. i 6. – są tam Belka, Rosati, Ćwiąkalski)
Przy takich plecach? Niema bata….
ten
ten
Materiał stary ale powiązania nie a nazwiska ciągle te same
http://prawica.net/node/3921
Matka Kurka
To ten Bednarkiewicz ?
http://www.ktokogo.pl/Maciej_Bednarkiewicz
Jeśli tak (a pewnie tak) to będzie nietykalny. (Vide – spółki 5. i 6. – są tam Belka, Rosati, Ćwiąkalski)
Przy takich plecach? Niema bata….
ten
ten
Materiał stary ale powiązania nie a nazwiska ciągle te same
http://prawica.net/node/3921
Matka Kurka
To ten Bednarkiewicz ?
http://www.ktokogo.pl/Maciej_Bednarkiewicz
Jeśli tak (a pewnie tak) to będzie nietykalny. (Vide – spółki 5. i 6. – są tam Belka, Rosati, Ćwiąkalski)
Przy takich plecach? Niema bata….
ten
ten
Materiał stary ale powiązania nie a nazwiska ciągle te same
http://prawica.net/node/3921
dzięki za odpowiedź
dziękuję za odpowiedź Matko. rozumiem, że kwestia jest zasadniczo mało ważna, kto komu doradzał…
Pytanie jest rzucone w
Pytanie jest rzucone w kosmos, nie do mnie, bo ja nigdzie nie napisałem, że Marcinkiewiczowi płacił Tusk. Natomiast teza, że Marcinkiewicz został doradcą DSS, żeby doradzać DSS budowę autostrad, jest cokolwiek ekscentryczna. Moja mało oryginalna teza jest taka, że Marcinkiewicz doradził DSS Tuskowi, za co wziął kasę. Od kogo wziął to już mnie mało interesuje, ale zgadzam się, że raczej od DSS.
dzięki za odpowiedź
dziękuję za odpowiedź Matko. rozumiem, że kwestia jest zasadniczo mało ważna, kto komu doradzał…
Pytanie jest rzucone w
Pytanie jest rzucone w kosmos, nie do mnie, bo ja nigdzie nie napisałem, że Marcinkiewiczowi płacił Tusk. Natomiast teza, że Marcinkiewicz został doradcą DSS, żeby doradzać DSS budowę autostrad, jest cokolwiek ekscentryczna. Moja mało oryginalna teza jest taka, że Marcinkiewicz doradził DSS Tuskowi, za co wziął kasę. Od kogo wziął to już mnie mało interesuje, ale zgadzam się, że raczej od DSS.
dzięki za odpowiedź
dziękuję za odpowiedź Matko. rozumiem, że kwestia jest zasadniczo mało ważna, kto komu doradzał…
Pytanie jest rzucone w
Pytanie jest rzucone w kosmos, nie do mnie, bo ja nigdzie nie napisałem, że Marcinkiewiczowi płacił Tusk. Natomiast teza, że Marcinkiewicz został doradcą DSS, żeby doradzać DSS budowę autostrad, jest cokolwiek ekscentryczna. Moja mało oryginalna teza jest taka, że Marcinkiewicz doradził DSS Tuskowi, za co wziął kasę. Od kogo wziął to już mnie mało interesuje, ale zgadzam się, że raczej od DSS.
zaryzykuje teze że w koszty przekrętu zostali wciągnięci
wszyscy,którzy cokolwiek znaczą na prawej jak i lewej stronie. Jedynie liczyć możemy na kogoś naprawdę uczciwego i zdesperowanego by sprawę wyjaśnic lub na to że ktos się wyłamie bo np. za malo dostał i wtedy sie zacznie.
zaryzykuje teze że w koszty przekrętu zostali wciągnięci
wszyscy,którzy cokolwiek znaczą na prawej jak i lewej stronie. Jedynie liczyć możemy na kogoś naprawdę uczciwego i zdesperowanego by sprawę wyjaśnic lub na to że ktos się wyłamie bo np. za malo dostał i wtedy sie zacznie.
zaryzykuje teze że w koszty przekrętu zostali wciągnięci
wszyscy,którzy cokolwiek znaczą na prawej jak i lewej stronie. Jedynie liczyć możemy na kogoś naprawdę uczciwego i zdesperowanego by sprawę wyjaśnic lub na to że ktos się wyłamie bo np. za malo dostał i wtedy sie zacznie.
Na przykład prezesa Kaczyńskiego i jego „geniuszy” od wygrywania
A czy mamy inny wybór????????????
parafrazując klasyka jedynie: "wróg naszego wroga jest (może być) naszym przyjacielem".
Innego wyjścia nie widać.
Na przykład prezesa Kaczyńskiego i jego „geniuszy” od wygrywania
A czy mamy inny wybór????????????
parafrazując klasyka jedynie: "wróg naszego wroga jest (może być) naszym przyjacielem".
Innego wyjścia nie widać.
Na przykład prezesa Kaczyńskiego i jego „geniuszy” od wygrywania
A czy mamy inny wybór????????????
parafrazując klasyka jedynie: "wróg naszego wroga jest (może być) naszym przyjacielem".
Innego wyjścia nie widać.